Ludzie i zachowania, które nas dziwią + ot, część 76.

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Brat sobie wieczorami piwko pije. Jak zjeżdża z pracy - pracuje w delegacji na budowie. W salonie stoją puszki na parapecie. Jak jest dzień wolny i wszystko zamknięte, to jedzie na stację.
Raz coś tam rzuciłam, że pijany jest. To w obronę od razu wstawiła że żona, że wcale dużo nie wypił
Jak dla mnie to nie jest normalne.

Kiedyś jak jeszcze mieszkaliśmy razem podawanie wódki przez balkon i ukryta kiełbasa pod łóżkiem do zagryzienia, żeby mama w kuchni nie złapała. Ale myślałam, że po młodości mu minie.

[Pusheen_]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89417060]1.Dla mnie codzienne picie to też alkoholizm.

2.Mój ojciec od 20 lat codziennie pije piwa i uważa, że wszystko jest w porządku, bo przecież czasem nie wypije. Lol.

Gdyby mój partner codziennie pił alko, to bym go szybko wykopała z domu, po jednym ostrzeżeniu.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

1. No chyba tak, a jeśli nie można zrobić przerwy, to na pewno.

2. No cóż, pochodzę z podobnego domu i stąd nie mogę ścierpieć alkoholowych facetów i towarzystw, gdzie świętuje się przy obficie zakrapianym stole. No po prostu obrzydza mnie to. Mam też swoją listę typowych zachowań ludzi lubiących flaszkę, których nie jestem w stanie stolerować.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez Imperfecta

No ja nie znam nikogo, kto stołuje się na mieście, albo korzysta z jakichkolwiek serwisów żywieniowych, więc ciężko mi sobie wyobrazić, że ktoś nie ma NIC w lodówce.
Tym bardziej nie rozumiem chodzenia "specjalnie" do sklepu, ja ze znajomymi umawiam się co najmniej kilka dni do tygodnia wcześniej, więc przygotowanie się do wizyty nie jest jakieś trudne.



Przychodzenie bez zapowiedzi jest u mnie nie do przyjęcia. Ja muszę wiedzieć co najmniej dwa-trzy dni przed jakimkolwiek spotkaniem.

Robię zakupy dokładnie pod liste, mam ustalone posiłki na cały tydzień, więc nie mam kompletnie żadnej nadwyżki żeby cokolwiek komukolwiek zrobić. A że chodzę do sklepu raz w tygodniu, to tak, może wyjść tak, że muszę iść specjalnie do sklepu.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Napisane przez chwast

w uzależnieniu nie jest ważna ilość, a częstotliwość. Codzienne picie to nic innego jak alkoholizm. Po prostu wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, póki maja jeszcze siłę by przestać na momencik. Później to się zaciera. Mnie tez mało obchodzi czy ktoś mi obcy jest alkoholikiem czy nie i co on na ten temat myśli. Po prostu fakty to fakty.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Nazywaj jak chcesz, jak mam być taką alkoholiczką jak jestem według was, to nie widzę większego problemu tak prawdę powiedziawszy. Bo niby w czym mi to przeszkadza tak naprawdę? Jak pisałam, nie zalewam się, nie jeżdżę po pijaku ani na kacu, nie mam długów, nie mogę to nie piję, ciążę całą nie piłam ani kropli, podczas karmienia sporadycznie małe ilości. No serio ja po prostu nie widzę aby to miało jakikolwiek negatywny wpływ na moje życie. Lubię wino i tyle.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 19:57 ---------- Poprzedni post napisano o 19:55 ----------

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89417075]Robię zakupy dokładnie pod liste, mam ustalone posiłki na cały tydzień, więc nie mam kompletnie żadnej nadwyżki żeby cokolwiek komukolwiek zrobić. A że chodzę do sklepu raz w tygodniu, to tak, może wyjść tak, że muszę iść specjalnie do sklepu.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]No ale przecież że znajomymi się umawia wcześniej, to raczej jednak się odwiedza sklep żeby cokolwiek kupić?

Serio, nigdy mnie nikt nie podjął tak "o suchym pysku". Nie wiem jaki to miałby być problem żeby wyskoczyć kupić parę produktów na stół, bo goście.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[bezpaniki]

Napisane przez chwast

w uzależnieniu nie jest ważna ilość, a częstotliwość. Codzienne picie to nic innego jak alkoholizm. Po prostu wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, póki maja jeszcze siłę by przestać na momencik. Później to się zaciera. Mnie tez mało obchodzi czy ktoś mi obcy jest alkoholikiem czy nie i co on na ten temat myśli. Po prostu fakty to fakty.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Tak naprawde to ani ilosc ani czastotliwosc nie determinuje alkoholizmu, ale powody i mozliwosc zaprzestania/efekty zaprzestania tego picia.
Mozna pic codziennie i nie byc alkoholikiem (nie, zeby to bylo zdrowe) albo pic raz na miesiac czy pol roku i byc uzaleznionym.

[Imperfecta]

[1=a5b2f04c728b42871bc12f2 c24211f88ae37ff8d_643f213 43ae75;89417076]No ale przecież że znajomymi się umawia wcześniej, to raczej jednak się odwiedza sklep żeby cokolwiek kupić?

Serio, nigdy mnie nikt nie podjął tak "o suchym pysku". Nie wiem jaki to miałby być problem żeby wyskoczyć kupić parę produktów na stół, bo goście.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Też nie widzę w tym problemu, żeby wejść do sklepu po kilka rzeczy w przypadku odwiedzin znajomych.

[Ava_]

Napisane przez Imperfecta

Też nie widzę w tym problemu, żeby wejść do sklepu po kilka rzeczy w przypadku odwiedzin znajomych.

Zasadniczo to nie jest problem, ale w odwrotnej sytuacji - kiedy ktoś kupuje karton mleka migdałowego za każdym razem kiedy przychodzę w odwiedziny, powiedziałabym dajcie spokój, szkoda fatygi.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasiunia788742]

Napisane przez Imperfecta

Też nie widzę w tym problemu, żeby wejść do sklepu po kilka rzeczy w przypadku odwiedzin znajomych.

Ja też nie, już bez przesady że skok do sklepu to jakiś strasznie duży problem kiedy się mieszka w mieście i sklep jest zapewne niedaleko.

Poza tym jak zapraszam znajomych to raczej się cieszę z ich przyjścia i nie zapraszam kiedy nie mam ochoty.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Napisane przez Imperfecta

Też nie widzę w tym problemu, żeby wejść do sklepu po kilka rzeczy w przypadku odwiedzin znajomych.

Jak odwiedzają mnie koleżanki, to zazwyczaj właśnie jemy takie przekąski typu sery, oliwki, kabanoski, jakieś warzywa marynowane, antipasti - to już jest wszystko gotowe - wystarczy wywalić na talerzyki i pokroić ewentualnie. W lecie z kolei robimy grilla - mój mąż lubi robić te swoje różne hocki klocki, marynaty, potem stać przy tym z piwem i sobie dyskutować z gośćmi. Ooo albo fondue też robimy. H nas zdecydowanie spotkania towarzyskie kręcą się w okół jedzenia

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Moi niektórzy goście są niezadowoleni Bo robię tylko to co potem sama mogę dojeść. Więc np ciasto ma małą ilość cukru. Bo co z tym potem zrobię wyrzucę.
Raz bratu specjalnie zrobiłam z cukrem (tak jak w przepisie - nie dałam rady tego jeść) to musiałam mu to na siłę wpychać żeby to zabrał, bo marnotrawstwo.

A najgorsze jest jak np jest u nas sylwester i ktoś przyniesie sałatki z majonezem. No przecież nie zapakuję komuś resztek tej sałatki. Sama majonezu na co dzień nie jem, nie mam ochoty tego jeść na następny dzień.

[staska_stasia]

Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że poszłabym do kogoś na zapowiedzianą lub zaproszoną kawę / herbatę / piwo i na stole byłoby tylko to, bez niczego do przegryzienia. To już nawet nie chodzi o to, czy zgłodnieję (bo pewnie nie, chyba, że ten ktoś mieszka daleko i wpadam z wizytą przejazdem jadąc gdzieś dalej), tylko wydaje mi się, że to wynika z gościnności. I tak samo w drugą stronę- jakbym kogoś zaprosiła, to jednak coś bym ogarnęła na szybko, a nie że wypije tę herbatę i nara, spadaj do domu.
Spotkania towarzyskie w jakiś sposób kręcą się wokół jedzenia, picia i alkoholu. I zaryzykuję stwierdzenie, że tak było zawsze, w każdej cywilizacji.

Co do alkoholizmu natomiast- polecam kanał "Alkoholik z tik-toka". Gość ma konto na IG, tik-toku (jak sama nazwa wskazuje, chociaż ja tam konta nie mam), ja natomiast znalazłam go przewijając rolki filmów na fb. I jedną z form alkoholizmu jest np. to, że nie trzeba pić codziennie, ale przychodzi weekend i do odcinki. Albo wyjazd na wakacje, all-inclusive, i zamiast zwiedzania, plażowania itd. ktoś okupuje hotelowy bar.
Alkoholizm jest również wtedy, gdy alkohol służy regulowaniu uczuć. Jest mi smutno- napiję się. Szef mnie wkurzył- napiję się. Ciężki dzień w pracy- napiję się. Jakiś stres w życiu- napiję się.

[nikisa]

Napisane przez staska_stasia

Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że poszłabym do kogoś na zapowiedzianą lub zaproszoną kawę / herbatę / piwo i na stole byłoby tylko to, bez niczego do przegryzienia. To już nawet nie chodzi o to, czy zgłodnieję (bo pewnie nie, chyba, że ten ktoś mieszka daleko i wpadam z wizytą przejazdem jadąc gdzieś dalej), tylko wydaje mi się, że to wynika z gościnności. I tak samo w drugą stronę- jakbym kogoś zaprosiła, to jednak coś bym ogarnęła na szybko, a nie że wypije tę herbatę i nara, spadaj do domu.
Spotkania towarzyskie w jakiś sposób kręcą się wokół jedzenia, picia i alkoholu. I zaryzykuję stwierdzenie, że tak było zawsze, w każdej cywilizacji.

Co do alkoholizmu natomiast- polecam kanał "Alkoholik z tik-toka". Gość ma konto na IG, tik-toku (jak sama nazwa wskazuje, chociaż ja tam konta nie mam), ja natomiast znalazłam go przewijając rolki filmów na fb. I jedną z form alkoholizmu jest np. to, że nie trzeba pić codziennie, ale przychodzi weekend i do odcinki. Albo wyjazd na wakacje, all-inclusive, i zamiast zwiedzania, plażowania itd. ktoś okupuje hotelowy bar.
Alkoholizm jest również wtedy, gdy alkohol służy regulowaniu uczuć. Jest mi smutno- napiję się. Szef mnie wkurzył- napiję się. Ciężki dzień w pracy- napiję się. Jakiś stres w życiu- napiję się.

Jeśli jest to zapowiedziana kawa to tak, zawsze coś mam. Ale nie mam w zwyczaju kupowania na zaś, bo wiem, że to sama zjem kiedyś babcia mi tak wpadła na herbatę i później wysłuchiwałam no jak to tak

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chwast]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;89417060]
Gdyby mój partner codziennie pił alko, to bym go szybko wykopała z domu, po jednym ostrzeżeniu.

Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]


Ja to samo, randkując zawsze zwracam uwagę jak często ktoś pije xd


Sent from my iPhone using Tapatalk

---------- Dopisano o 20:43 ---------- Poprzedni post napisano o 20:41 ----------

[1=a5b2f04c728b42871bc12f2 c24211f88ae37ff8d_643f213 43ae75;89417076]Nazywaj jak chcesz, jak mam być taką alkoholiczką jak jestem według was, to nie widzę większego problemu tak prawdę powiedziawszy. Bo niby w czym mi to przeszkadza tak naprawdę?

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]


A bądź sobie kim tam chcesz. Poza tym ja do alkoholików nic nie mam, bo wiem, że to ciężka choroba. Tak jak Ty mówisz tak właśnie mówią wszyscy, którzy maja problem, ale go nie maja. : p


Sent from my iPhone using Tapatalk

[staska_stasia]

Napisane przez nikisa

Jeśli jest to zapowiedziana kawa to tak, zawsze coś mam. Ale nie mam w zwyczaju kupowania na zaś, bo wiem, że to sama zjem kiedyś babcia mi tak wpadła na herbatę i później wysłuchiwałam no jak to tak

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To ja mam właśnie na myśli wyłącznie zapowiedziane spotkania. Wizyty bez zapowiedzi do dla mnie egzotyka i nigdy się z tym nie spotkałam.
Natomiast zawsze coś tam skitrane w szafie jest - na ogół jakieś merci, które dostałam w prezencie, a którego nie znoszę.

Jeśli kogoś zapraszam, to znaczy, że zależy mi na spotkaniu i chcę ugościć. Dlatego nie kupuję argumentów pt. to tylko 2 godziny, no przecież nie zgłodnieje, nie będę latać specjalnie do sklepu, bo zakupy robię raz w tygodniu. No sorry, ale dla mnie to dowód tego, że jednak gościa i jego odwiedziny ma się w poważaniu. I wcale nie chodzi o to, żeby tego gościa utuczyć albo przygotować milion potraw, ale dać mu znać, że się na niego czekało i myślało o tych odwiedzinach.
Tylko druga strona medalu- jak do kogoś idę, to nigdy z pustymi rękami i sama też coś zabieram.

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Napisane przez chwast

Ja to samo, randkując zawsze zwracam uwagę jak często ktoś pije xd


Sent from my iPhone using Tapatalk

---------- Dopisano o 20:43 ---------- Poprzedni post napisano o 20:41 ----------




A bądź sobie kim tam chcesz. Poza tym ja do alkoholików nic nie mam, bo wiem, że to ciężka choroba. Tak jak Ty mówisz tak właśnie mówią wszyscy, którzy maja problem, ale go nie maja. : p


Sent from my iPhone using Tapatalk

No dobrze, że Ty wiesz. Nie moja rodzina, mąż, bliscy, ja sama, ale chwast z wizażu wie

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[olabambola]

Napisane przez staska_stasia

Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że poszłabym do kogoś na zapowiedzianą lub zaproszoną kawę / herbatę / piwo i na stole byłoby tylko to, bez niczego do przegryzienia. To już nawet nie chodzi o to, czy zgłodnieję (bo pewnie nie, chyba, że ten ktoś mieszka daleko i wpadam z wizytą przejazdem jadąc gdzieś dalej), tylko wydaje mi się, że to wynika z gościnności. I tak samo w drugą stronę- jakbym kogoś zaprosiła, to jednak coś bym ogarnęła na szybko, a nie że wypije tę herbatę i nara, spadaj do domu.
Spotkania towarzyskie w jakiś sposób kręcą się wokół jedzenia, picia i alkoholu. I zaryzykuję stwierdzenie, że tak było zawsze, w każdej cywilizacji.

Co do alkoholizmu natomiast- polecam kanał "Alkoholik z tik-toka". Gość ma konto na IG, tik-toku (jak sama nazwa wskazuje, chociaż ja tam konta nie mam), ja natomiast znalazłam go przewijając rolki filmów na fb. I jedną z form alkoholizmu jest np. to, że nie trzeba pić codziennie, ale przychodzi weekend i do odcinki. Albo wyjazd na wakacje, all-inclusive, i zamiast zwiedzania, plażowania itd. ktoś okupuje hotelowy bar.
Alkoholizm jest również wtedy, gdy alkohol służy regulowaniu uczuć. Jest mi smutno- napiję się. Szef mnie wkurzył- napiję się. Ciężki dzień w pracy- napiję się. Jakiś stres w życiu- napiję się.

jeśli ktoś na każdym spotkaniu towarzyskim musi się napic, to dla mnie to też alkoholizm. Spotkania towarzyskie nie muszą oznaczać stosowania używek.

[staska_stasia]

Napisane przez olabambola

jeśli ktoś na każdym spotkaniu towarzyskim musi się napic, to dla mnie to też alkoholizm. Spotkania towarzyskie nie muszą oznaczać stosowania używek.

A ja powiem tak: to zależy.
Jak ktoś spotyka się towarzysko raz na pół roku i wtedy pije alkohol- to alkoholizm?
Jak ktoś spotyka się raz na miesiąc i wypija wtedy 2 lampki wina- to alkoholizm?
A jak ktoś spotyka się towarzysko i wtedy nie pije, ale za to po domu kitra butelki po małpkach, a w drodze między najbliższą żabką a domem potrafi wypić puszkę piwa- to wtedy nie mam już wątpliwości, że to alkoholizm.
Ten ostatni przykład to przykład znajomego. Wysoko funkcjonujący alkoholik. Na imprezach, na których jest, nie ma alkoholu w ogóle (przynajmniej dopóki nie wyjdzie). Jak alkohol jest, to szybko jest przed nim chowany, ewentualnie pilnuje go żona. Ewentualnie sam się pilnuje, ale nadrabia w drodze do domu, żeby przynajmniej goście mogli potwierdzić, że na przyjęciu nie wypił.

To nie są proste sprawy. Jestem daleka od tego, żeby używać w nich kwantyfikatorów "zawsze" czy "każdy".

[Pusheen_]

Napisane przez staska_stasia

To ja mam właśnie na myśli wyłącznie zapowiedziane spotkania. Wizyty bez zapowiedzi do dla mnie egzotyka i nigdy się z tym nie spotkałam.
Natomiast zawsze coś tam skitrane w szafie jest - na ogół jakieś merci, które dostałam w prezencie, a którego nie znoszę.

Jeśli kogoś zapraszam, to znaczy, że zależy mi na spotkaniu i chcę ugościć. Dlatego nie kupuję argumentów pt. to tylko 2 godziny, no przecież nie zgłodnieje, nie będę latać specjalnie do sklepu, bo zakupy robię raz w tygodniu. 1.No sorry, ale dla mnie to dowód tego, że jednak gościa i jego odwiedziny ma się w poważaniu. I wcale nie chodzi o to, żeby tego gościa utuczyć albo przygotować milion potraw, ale dać mu znać, że się na niego czekało i myślało o tych odwiedzinach.

2.Tylko druga strona medalu- jak do kogoś idę, to nigdy z pustymi rękami i sama też coś zabieram.

To dobrze, że nie zetknęłaś się z częścią mojej rodziny, bo dla nich to nie stanowi problemu.Ale na wsi panowały kiedyś inne obyczaje i zawsze można było chwycić za klamkę, bo wiadomo było, że otwarte i gospodarze nie będą niezadowoleni, a wręcz przeciwnie i jeszcze będzie można się przysiąść czy wspólnie uczestniczyć w posiłku. Generalnie musi być odczuwane "Czym chata bogata"

Jedyne co mojej rodzinie udało się "przyswoić", to żeby dzwonić, że BĘDĄ.


W odpowiedzi na podkreślone zdania:

1. No i czasem tak właśnie jest, kiedy ten gość nie został zaproszony, tylko wprosił się sam.

2. No i tak powinno być. Ale nie wszyscy się do tego stosują.

[Imperfecta]

Napisane przez kasiunia788742

Ja też nie, już bez przesady że skok do sklepu to jakiś strasznie duży problem kiedy się mieszka w mieście i sklep jest zapewne niedaleko.

Poza tym jak zapraszam znajomych to raczej się cieszę z ich przyjścia i nie zapraszam kiedy nie mam ochoty.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

O to, to.
Ja odebrałam tę konieczność robienia zakupów, jako jakąś łaskę, że w ogóle trzeba wykazać się minimalnie większym zaangażowaniem w przypadku takich spotkań, niż tylko istnienie.
Trzeba AŻ zrobić zakupy, no naprawdę...

Napisane przez staska_stasia

To ja mam właśnie na myśli wyłącznie zapowiedziane spotkania. Wizyty bez zapowiedzi do dla mnie egzotyka i nigdy się z tym nie spotkałam.
Natomiast zawsze coś tam skitrane w szafie jest - na ogół jakieś merci, które dostałam w prezencie, a którego nie znoszę.

Jeśli kogoś zapraszam, to znaczy, że zależy mi na spotkaniu i chcę ugościć. Dlatego nie kupuję argumentów pt. to tylko 2 godziny, no przecież nie zgłodnieje, nie będę latać specjalnie do sklepu, bo zakupy robię raz w tygodniu. No sorry, ale dla mnie to dowód tego, że jednak gościa i jego odwiedziny ma się w poważaniu. I wcale nie chodzi o to, żeby tego gościa utuczyć albo przygotować milion potraw, ale dać mu znać, że się na niego czekało i myślało o tych odwiedzinach.
Tylko druga strona medalu- jak do kogoś idę, to nigdy z pustymi rękami i sama też coś zabieram.

Zgadzam się i też zawsze jak idę do kogoś, to albo coś przygotuję, albo chociaż coś kupię po drodze

[rejczeI]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89416603]TAAAK

Nie znam żadnego innego produktu, który powodowałby takie ciśnienie. Nie pijesz kawy? Spoko. Nie chcesz pić alkoholu? Chory? Ciąża?



Tutaj też TAK.

Wyjazdy integracyjne pokazują, że dorośli zachowują się gorzej niż nastolatki spuszczone ze smyczy. Tam nie ma picia, a jest chlanie.

Jakiś czas temu słuchałam u fryzjera oburzonej paniusi. Napiła się podczas lotu z koleżankami ( jak to na wakacje o suchym pysku...) i były notorycznie upominane, ponieważ "były radosne". Osoby, które je zgłosiły określała mianem kołki w dupie.

Podróżujesz publicznym transportem. Pal licho innych ludzi. One MUSZĄ się napić, przeszkadzać innym, bo wakacje.[/QUOTE]A propos przysłuchaniu się czemuś mnie ostatnio zafrapowala kobieta w castoramie robiąca wygawor swojemu chlopu że za drogie buty do roboty chcialby kupić. Dziecko na coś tam coś tam, chyba aparat, nie ma, a tu takie fanaberie. I tak się zastanawiałam czy chłop ogólnie był tzw. slabym partnerem i to była kolejna cegiełka. Czy może wcale budowlancem nie byl, w co wątpię. Czy była na tyle odklejona od reala by nie wiedziec ze do skądinad do nielekkiej roboty na budowie szczególnie jak zimno i mokro dobre ciuchy i buty maja duże znaczenie. No nie zawsze w tych za 100 będzie tak samo dobrze jak w tych za 200.

[Ellen_Ripley]

Od czasu do czasu lubię ugościć znajomych, czy rodzinę i wtedy nie żałuję - staram się, aby nikt głodny ode mnie nie wyszedł (chyba, że chce). Będąc u kogoś również oczekuję, że oprócz herbaty jednak coś zostanie mi zaproponowane do niej. Natomiast nie lubię niezapowiedzianych wizyt i jakichś większych domowych imprez (coś takiego wolę w knajpie/restauracji). Najbliższą to planuję parapetówkę, o ile uda nam się z kupnem mieszkania.

---------- Dopisano o 02:13 ---------- Poprzedni post napisano o 02:11 ----------

Napisane przez staska_stasia

To ja mam właśnie na myśli wyłącznie zapowiedziane spotkania. Wizyty bez zapowiedzi do dla mnie egzotyka i nigdy się z tym nie spotkałam.
Natomiast zawsze coś tam skitrane w szafie jest - na ogół jakieś merci, które dostałam w prezencie, a którego nie znoszę.

Jeśli kogoś zapraszam, to znaczy, że zależy mi na spotkaniu i chcę ugościć. Dlatego nie kupuję argumentów pt. to tylko 2 godziny, no przecież nie zgłodnieje, nie będę latać specjalnie do sklepu, bo zakupy robię raz w tygodniu. No sorry, ale dla mnie to dowód tego, że jednak gościa i jego odwiedziny ma się w poważaniu. I wcale nie chodzi o to, żeby tego gościa utuczyć albo przygotować milion potraw, ale dać mu znać, że się na niego czekało i myślało o tych odwiedzinach.
Tylko druga strona medalu- jak do kogoś idę, to nigdy z pustymi rękami i sama też coś zabieram.

To samo podejście.

[d1f8ef2008dea6bb47d7416400721be959008b42_63b3700256c75]

Napisane przez chwast

Ja to samo, randkując zawsze zwracam uwagę jak często ktoś pije xd

Ja też. Ale u mnie to ma też aspekt zdrowotny, ważne dla mnie, żeby partner o zdrowie dbał, codzienne alko to po prostu wyklucza, nawet jeśli to tylko lampka wina. Zresztą bałabym się, że takie ciągoty do alko mogą iść w złym kierunku. Ale ja jestem abstynentką, więc też inaczej to wygląda

Napisane przez staska_stasia

Spotkania towarzyskie w jakiś sposób kręcą się wokół jedzenia, picia i alkoholu. I zaryzykuję stwierdzenie, że tak było zawsze, w każdej cywilizacji.

Bardzo nie lubię takiego podejścia. Zwłaszcza w kontekście kultury picia alko, że to normalne, że impreza, to jest alko. Co do częstowania jedzeniem i okazywania uczuć poprzez jedzenie to też wiem ile to może wyrządzić szkody, nigdy bym nie pomyślała źle o osobie, która mi nie dała jedzenia sama z siebie XD Ale dla mnie też nie jest problemem poprosić o jedzenie jak bym zgłodniała, więc to nie problem

[staska_stasia]

Napisane przez Pusheen_

W odpowiedzi na podkreślone zdania:

1. No i czasem tak właśnie jest, kiedy ten gość nie został zaproszony, tylko wprosił się sam.

2. No i tak powinno być. Ale nie wszyscy się do tego stosują.

Dlatego kolejny raz powtórzę (do znudzenia), że chodzi mi o gości, których się zaprosiło albo sami się zapowiedzieli z wyprzedzeniem.
[1=d1f8ef2008dea6bb47d7416 400721be959008b42_63b3700 256c75;89417229]
Bardzo nie lubię takiego podejścia. Zwłaszcza w kontekście kultury picia alko, że to normalne, że impreza, to jest alko. Co do częstowania jedzeniem i okazywania uczuć poprzez jedzenie to też wiem ile to może wyrządzić szkody, nigdy bym nie pomyślała źle o osobie, która mi nie dała jedzenia sama z siebie XD Ale dla mnie też nie jest problemem poprosić o jedzenie jak bym zgłodniała, więc to nie problem[/QUOTE]
Doprecyzuję, bo ktoś mi próbuje wtłoczyć nie to, co miałam na myśli. Używając słowa "picia" miałam na myśli picie ogólnie napojów (kawy, herbaty, soków, kompotu, wody, czegokolwiek co mokre). Dlatego dodałam jeszcze "i alkoholu".
I nie uważam, że impreza = musi być alkohol, a jak nie ma alkoholu to nie ma imprezy.
Napisałam, że to się wokół tego kręci - mniej lub bardziej.
W rodzinie mojej bratowej w ogóle nie podają alkoholu, przy jakiejkolwiek imprezie (poza weselami). Natomiast uważam, że w naszej kulturze jest dosyć powszechne częstowanie alkoholem i póki odbywa się to w ilościach symbolicznych (a nawet większych, ale podchodzi się do tego z głową i kulturą), to nic złego. Alkohol jest dla ludzi, ale trzeba z rozwagą. Idąc do cioci na imieniny raczej trzeba liczyć się z tym, że pojawi się wino czy wódka, nie ma obowiązku picia. O namawianiu już pisałam - namawianie i wypytywanie o cokolwiek przy stole jest nieprzyjemne, niezależnie czy to dotyczy alkoholu czy jedzenia.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez olabambola

jeśli ktoś na każdym spotkaniu towarzyskim musi się napic, to dla mnie to też alkoholizm. Spotkania towarzyskie nie muszą oznaczać stosowania używek.

To nawet nie jest kwestia " dla mnie", a fakt. Alkoholizm ma swoje fazy i to nie oznacza od razu pana Mietka spod sklepu. Jeśli dla kogoś spotkanie towarzyskie musi iść w parze z alkoholem to jest mowa o wstępnej, początkowej fazie alkoholizmu.

No ale niech ludzie wierzą w co chcą.... 🤣

[Misia452]

Ja lubię zapowiedzianych gości. Lubię być przygotowana. Mieć coś w lodówce i żeby było w miarę czysto. Oczywiście na codzień sprzątam i nie mam syfu,ale czasem mam np brudna podłogę w kuchni,bo nie zdążyłam umyć po gotowaniu i niekoniecznie chciałabym żeby ktoś oprócz mnie i tzta to oglądał nic mnie tak nie denerwuje jak ktoś się nie zapowiada i nagle wpada. Siostra tzta tak ma. Ona sobie przyjedzie kiedy chce i nie ważne czy akurat jesteś zajęta czy nie. U niej nie ma tak,że będę o tej i o tej. "Nie wiem o której będę, znasz mnie". szlag mnie trafia jak to słyszę. Kiedyś jeszcze się łudziłam i czekałam na nią,ale teraz mam to gdzieś. Po prostu jak nas nie ma to całuje klamkę i tyle. Może się kiedyś nauczy żeby uprzedzać jak ma zamiar wpaść.

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

[chwast]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89417259]To nawet nie jest kwestia " dla mnie", a fakt. Alkoholizm ma swoje fazy i to nie oznacza od razu pana Mietka spod sklepu. Jeśli dla kogoś spotkanie towarzyskie musi iść w parze z alkoholem to jest mowa o wstępnej, początkowej fazie alkoholizmu.

No ale niech ludzie wierzą w co chcą.... [/QUOTE]





Sent from my iPhone using Tapatalk

---------- Dopisano o 06:50 ---------- Poprzedni post napisano o 06:49 ----------

[1=a5b2f04c728b42871bc12f2 c24211f88ae37ff8d_643f213 43ae75;89417137]No dobrze, że Ty wiesz. Nie moja rodzina, mąż, bliscy, ja sama, ale chwast z wizażu wie

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]


Nie wiem co kto u Was wie, ale czasem można się zdziwić


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Trzepotka]

Treść usunięta

[chwast]

Napisane przez Misia452

Ja lubię zapowiedzianych gości. Lubię być przygotowana. Mieć coś w lodówce i żeby było w miarę czysto. Oczywiście na codzień sprzątam i nie mam syfu,ale czasem mam np brudna podłogę w kuchni,bo nie zdążyłam umyć po gotowaniu i niekoniecznie chciałabym żeby ktoś oprócz mnie i tzta to oglądał nic mnie tak nie denerwuje jak ktoś się nie zapowiada i nagle wpada. Siostra tzta tak ma. Ona sobie przyjedzie kiedy chce i nie ważne czy akurat jesteś zajęta czy nie. U niej nie ma tak,że będę o tej i o tej. "Nie wiem o której będę, znasz mnie". szlag mnie trafia jak to słyszę. Kiedyś jeszcze się łudziłam i czekałam na nią,ale teraz mam to gdzieś. Po prostu jak nas nie ma to całuje klamkę i tyle. Może się kiedyś nauczy żeby uprzedzać jak ma zamiar wpaść.

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

To moja przyjaciółka ma siostrę, która lubi wpadać - dostała swój komplet kluczy, żeby sobie weszła jak nikogo nie ma, wyszła z psem czy coś.


Sent from my iPhone using Tapatalk

---------- Dopisano o 06:53 ---------- Poprzedni post napisano o 06:52 ----------

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

No nie wiem czy zakupy na vinted i pàczka należałoby stawiać na równi z alkoholizmem, raczej nie sadze


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Misia452]

Napisane przez chwast

To moja przyjaciółka ma siostrę, która lubi wpadać - dostała swój komplet kluczy, żeby sobie weszła jak nikogo nie ma, wyszła z psem czy coś.


Sent from my iPhone using Tapatalk

A no do mamy tzta ona tez wpada jak chce i kiedy chce,ale ona tez juz kilka razy gdzieś pojechała jak ona przyjechała i wielkie zdziwko,bo nikogo nie było
A kluczy nie ma,pewnie nie chce mieć dorobionych. Mieszka długo gdzie indziej,więc jak przyjeżdża to tylko gościnnie.

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

[staska_stasia]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Ale to nie są moje wymysły, tylko słowa ludzi zajmujących się terapią uzależnień.
No i od tych pączków czy ciuchów też można się uzależnić. O papierosach to już nie wspomnę.
Wszystko może być uzależnieniem jak nie potrafimy nad tym panować.