Ludzie i zachowania, które nas dziwią + ot, część 74.

[siarka40]

Zdziwiło mnie (czyli jakże tematycznie) jak wiele osób nie lubi sera żółtego lub wręcz nim pogardza (w sumie trochę jak z ziemniakami ). Dla mnie ser żółty to życie, mogłabym jeść go tak, jak ktoś tu stosunkowo niedawno opisywał (chyba że był to inny wątek) - bloczek w dłoń i heja. Ograniczam jego spożycie wyłącznie z uwagi na kalorie. Ale naprawdę uwielbiam go. Choć ja ogólnie jestem nabiałowa i gdybym miała wybrać jedną "gamę" produktów, byłyby to nabiałowe.
Ja na przykład od minimum 20 lat jem prawie codziennie serek wiejski na śniadanie, nie znudził mi się jeszcze.

[chimay]

Napisane przez siarka40

Zdziwiło mnie (czyli jakże tematycznie) jak wiele osób nie lubi sera żółtego lub wręcz nim pogardza (w sumie trochę jak z ziemniakami ). Dla mnie ser żółty to życie, mogłabym jeść go tak, jak ktoś tu stosunkowo niedawno opisywał (chyba że był to inny wątek) - bloczek w dłoń i heja. Ograniczam jego spożycie wyłącznie z uwagi na kalorie. Ale naprawdę uwielbiam go. Choć ja ogólnie jestem nabiałowa i gdybym miała wybrać jedną "gamę" produktów, byłyby to nabiałowe.
Ja na przykład od minimum 20 lat jem prawie codziennie serek wiejski na śniadanie, nie znudził mi się jeszcze.

Uwielbiam ser żółty, niestety nie mogę go jeść. Rezygnacja nie była aż tak bolesna, jak się spodziewałam. O wiele gorzej idzie mi ze słodyczami i kawą.

[siarka40]

Napisane przez chimay

Uwielbiam ser żółty, niestety nie mogę go jeść. Rezygnacja nie była aż tak bolesna, jak się spodziewałam. O wiele gorzej idzie mi ze słodyczami i kawą.

Ja kocham latte, Ty pewnie pijasz zwykłą? Ale co do słodyczy podzielam pasję, niestety.
Zastanawiałam się czy gdybym zaczęła jeść przez kilka dni tylko słodycze, to czy by mi na dłużej obrzydły potem (kiedyś widziałam taki filmik na YT, gość przez tydzień tak jadł, trzeciego czy czwartego miał już dość). Ale obawiam się, że góra na tydzień bym miała spokój z chęcią na słodycze .

[chimay]

Napisane przez siarka40

Ja kocham latte, Ty pewnie pijasz zwykłą? Ale co do słodyczy podzielam pasję, niestety.

Flat white.

Napisane przez siarka40

Zastanawiałam się czy gdybym zaczęła jeść przez kilka dni tylko słodycze, to czy by mi na dłużej obrzydły potem (kiedyś widziałam taki filmik na YT, gość przez tydzień tak jadł, trzeciego czy czwartego miał już dość). Ale obawiam się, że góra na tydzień bym miała spokój z chęcią na słodycze .

Mam za sobą takie dnie żarcia prawie tylko słodyczy. Tak jak piszesz, góra tydzień mnie potem nie interesowały. Ja bym chyba musiała przejść na keto, żeby mi przeszedł głód na słodkie, a ta opcja odpada.

[cava]

Napisane przez squirrelqa

A jak Wy byście oceniły - jak często jecie niezdrowe* rzeczy?

*To niezdrowe mogłabym w skrócie zinterpretować jako takie, których byście nie serwowały hmmm partnerowi/dziecku chorującemu na coś poważnego, który/które ma mieć "zdrową" dietę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie umiałabym odpowiedzieć z sensem na tak postawione pytanie.
Wczoraj np. zjadłam jedno ptasie mleczko. Niby niezdrowe, ale _jedno_ czy nawet 3-5 no to sory, ale nawet choremu bym nie odmówiła, o ile miałby ogólne zalecenie zdrowej diety, a nie że konkretnie ten produkt: ptasie mleczko czy któryś ze składników mu szkodzi .
kwestia tego co jest niezdrowe, to przede wszytkim kwestia ilosci. Proporcji jakie zjadamy, bo zdrowe musi być tez podejście do jedzenia. Żaden ekstremizm nie jest zdrowy bo dramatycznie często przeradza się w ED, a to jest choroba psychiczna o najwyższym współczynniku śmiertelności wśród chorób psychicznych! A zastraszająco często zaczyna sie od właśnie ortoreksji- czyli na nadmiernym skupieniu na zdrowym odżywianiu. potem pojawiają sie poważniejsze zaburzenia: bulimia, anoreksja.

[magbeth]

Napisane przez siarka40

Ja kocham latte, Ty pewnie pijasz zwykłą? Ale co do słodyczy podzielam pasję, niestety.
Zastanawiałam się czy gdybym zaczęła jeść przez kilka dni tylko słodycze, to czy by mi na dłużej obrzydły potem (kiedyś widziałam taki filmik na YT, gość przez tydzień tak jadł, trzeciego czy czwartego miał już dość). Ale obawiam się, że góra na tydzień bym miała spokój z chęcią na słodycze .

U mnie by to ze słodyczami nie przeszło, obawiam się, ale kiedyś przesoliłam konkretnie frytki i tak mi obrzydły, ze nie jadłam ich potem jakieś 5 lat, dosłownie robiło mi się słabo na ich widok.

[lightangel]

Napisane przez meliandra

Ja mam inne obserwacje. Widzę, ze ludziom związek po jakimś czasie powszednieje, ludzie przestają się starać, mają wywalone na siebie, żyją bardziej obok siebie niż ze sobą. Jest przywiązanie, ale nikomu jakoś specjalnie nie zależy. Ogólnie to chyba złożony proces. I myślę, że wiele osób nie planuje odejścia albo zdrady, tylko gdzieś tam kogoś poznaje przez przypadek, fascynuje się i potem tak to się toczy. Pomijam fakt, że wiele ludzi od początku ma kiepski związek, ale no lepiej z kimś niż samemu. Oczywiście są też ludzie, którzy specjalnie szukają kogoś do zdrady, ale to już inna kwestia.

Na pewno jest tak jak piszesz, tzn. związek zmienia się z biegiem lat i zazwyczaj raczej na minus. Tylko to nie jest wytłumaczenie dla zdrady, bo nawet jak pozna się kogoś z kim lepiej się w danym momencie dogaduje to jednak wypadałoby mieć chociaż odrobinę szacunku do wcześniejszego partnera i zakończyć związek zanim się kogoś zdradzi. Ja bym o wiele bardziej wolała żeby mi ktoś powiedział że ma dość naszego związku i chce się rozstać niż dowiedzieć się że byłam zdradzana. W tym pierwszym przypadku potrafiłabym zakończyć związek kulturalnie i zachować normalne relacje z partnerem (albo chociaż poprawne). W drugim przypadku pewnie nigdy nie chciałabym kogoś takiego widzieć na oczy a jego rzeczy poleciałyby za okno w tempie ekspresowym.
W związku może się dziać różnie, ale jak dla mnie nic nie usprawiedliwia oszukiwania partnera. Jak się ustaliło jakieś warunki to trzeba się ich trzymać, a przestają nam pasować to uczciwie się do tego przyznać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez lightangel

Na pewno jest tak jak piszesz, tzn. związek zmienia się z biegiem lat i zazwyczaj raczej na minus. Tylko to nie jest wytłumaczenie dla zdrady, bo nawet jak pozna się kogoś z kim lepiej się w danym momencie dogaduje to jednak wypadałoby mieć chociaż odrobinę szacunku do wcześniejszego partnera i zakończyć związek zanim się kogoś zdradzi. Ja bym o wiele bardziej wolała żeby mi ktoś powiedział że ma dość naszego związku i chce się rozstać niż dowiedzieć się że byłam zdradzana. W tym pierwszym przypadku potrafiłabym zakończyć związek kulturalnie i zachować normalne relacje z partnerem (albo chociaż poprawne). W drugim przypadku pewnie nigdy nie chciałabym kogoś takiego widzieć na oczy a jego rzeczy poleciałyby za okno w tempie ekspresowym.
W związku może się dziać różnie, ale jak dla mnie nic nie usprawiedliwia oszukiwania partnera. Jak się ustaliło jakieś warunki to trzeba się ich trzymać, a przestają nam pasować to uczciwie się do tego przyznać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To nie jest takie proste, bo większość ludzi woli być z kimś, niż samemu i nie opuści wypalonego związku. Ludzie boją się zmian i samotności. A ta nowopoznana osoba niekoniecznie będzie zainteresowana związkiem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez cava

Nie umiałabym odpowiedzieć z sensem na tak postawione pytanie.
Wczoraj np. zjadłam jedno ptasie mleczko. Niby niezdrowe, ale _jedno_ czy nawet 3-5 no to sory, ale nawet choremu bym nie odmówiła, o ile miałby ogólne zalecenie zdrowej diety, a nie że konkretnie ten produkt: ptasie mleczko czy któryś ze składników mu szkodzi .
kwestia tego co jest niezdrowe, to przede wszytkim kwestia ilosci. Proporcji jakie zjadamy, bo zdrowe musi być tez podejście do jedzenia. Żaden ekstremizm nie jest zdrowy bo dramatycznie często przeradza się w ED, a to jest choroba psychiczna o najwyższym współczynniku śmiertelności wśród chorób psychicznych! A zastraszająco często zaczyna sie od właśnie ortoreksji- czyli na nadmiernym skupieniu na zdrowym odżywianiu. potem pojawiają sie poważniejsze zaburzenia: bulimia, anoreksja.

Mądre słowa. Mnie ze słodyczami właśnie brakuje tej granicy bezpieczeństwa, że rzeczywiście bym zjadła te 3-5 kawałków. Dlatego albo omijam szerokim łukiem, albo liczę się z tym, że jeżeli kupię batonik, to zjem cały (dlatego tylko batonik, bo jak coś większego, to zjem nawet całą np. czekoladę).

---------- Dopisano o 10:46 ---------- Poprzedni post napisano o 10:40 ----------

Napisane przez siarka40

Zdziwiło mnie (czyli jakże tematycznie) jak wiele osób nie lubi sera żółtego lub wręcz nim pogardza (w sumie trochę jak z ziemniakami ). Dla mnie ser żółty to życie, mogłabym jeść go tak, jak ktoś tu stosunkowo niedawno opisywał (chyba że był to inny wątek) - bloczek w dłoń i heja. Ograniczam jego spożycie wyłącznie z uwagi na kalorie. Ale naprawdę uwielbiam go. Choć ja ogólnie jestem nabiałowa i gdybym miała wybrać jedną "gamę" produktów, byłyby to nabiałowe.
Ja na przykład od minimum 20 lat jem prawie codziennie serek wiejski na śniadanie, nie znudził mi się jeszcze.

Pychota. Ja ser żółty ograniczam ze względu na cholesterol i bóle głowy. Ale gdybym mogła jeść bezkarnie, to... Serek wiejski pokochałam. To samo: mocno nabiałowy ze mnie człowiek. Mleko do szklanki i pijemy.

[chimay]

Napisane przez Ellen_Ripley

Mądre słowa. Mnie ze słodyczami właśnie brakuje tej granicy bezpieczeństwa, że rzeczywiście bym zjadła te 3-5 kawałków. Dlatego albo omijam szerokim łukiem, albo liczę się z tym, że jeżeli kupię batonik, to zjem cały (dlatego tylko batonik, bo jak coś większego, to zjem nawet całą np. czekoladę).

Ja ostatnio kupuję 4 sztuki Rafaello. Bo całe opakowanie mogłabym zeżreć na raz.
Jedyne co jest rzeczywiście za słodkie dla mnie to tureckie/arabskie słodycze. One smakują jak czysty cukier i w ogóle nie widzę sensu ich kupowania. Równie dobrze można kupić kilogram cukru i jeść łyżeczką.

[natalia_t]

Napisane przez Ellen_Ripley

Sorry, dla mnie nie. To są jednak już produkty wysoko przetworzone i producent może tu przemycić bóg wie co, jeżeli nie jest uczciwy. W przypadku malin z krzaczka jednak widzę, co jest (co najwyżej mogę nie wiedzieć, że ktoś to chamsko nawoził jakimiś pestycydami). To samo w przypadku kawy. Uważam, że nazywanie produktów wysoko przetworzonych prawdziwymi i stawianie ich na równi to mocne nadużycie.

---------- Dopisano o 07:53 ---------- Poprzedni post napisano o 07:52 ----------



I kupując je warto przede wszystkim zwrócić uwagę na ilość cukru i soli, bo jest naprawdę przeróżna.

Nawoził pestycydami? No no...
Produkty suszone, mrożone, liofilizowane w różnym stopniu tracą wartości odżywcze i zawsze mają ich mniej niż produkty świeże (w sensie porcja malin suszona ze 100g świeżych malin ma mniej wartości odżywczych niż 100g świeżych malin), ale to ma się nijak do np. produktów kandyzowanych, prażonych.
Co do kawy rozpuszczalnej mam wątpliwości, bo niby to faktycznie ekstrakt z prawdziwej kawy, ale ponoć w produkcji stosuje się substancje, które mają poprawić strukturę granulek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Dziwi mnie ciśnienie, żeby sobie zrobić rzęsy na wyjazd pod namiot.

[gryx82]

Uważacie, że chleb to produkt wysokoprzetworzony? Nawet taki tradycyjny, domowy, na zakwasie? Nie patrzyłem na to nigdy z tej strony, w końcu chleb to podstawa pożywienia u nas od setek lat, ale ostatnio oglądam braci Rodzeń i tam się pojawił ten wątek (bo niby racja - od kłosa zboża rosnącego na polu do bochenka dość daleka droga, no ale z drugiej strony - w 100% naturalne są chyba tylko warzywa, owoce i mleko prosto od krowy)

[Finlora]

W życiu bym nie powiedziała, że chleb to produkt wysokoprzetworzony.
Bracia Rodzeń skutecznie podnoszą mi ciśnienie, nawet kawa z rana niepotrzebna

[gryx82]

Ja już serio nie wiem, co jeść


I jak żyć

[this_witch]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;89248074]Dziwi mnie ciśnienie, żeby sobie zrobić rzęsy na wyjazd pod namiot.[/QUOTE]A mnie dziwi ciśnienie na wytłumaczenie wizazance, że wcale nie potrzebuje wyglądać i czuć się ładnie na zdjeciach, mimo że ma ochotę xD tylko dlatego że nocuje pod namiotem xD

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

[gryx82]

Dla mnie większą abstrakcją jest już sama idea wyjazdu pod namiot, niż sztuczne rzęsy

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez this_witch

A mnie dziwi ciśnienie na wytłumaczenie wizazance, że wcale nie potrzebuje wyglądać i czuć się ładnie na zdjeciach, mimo że ma ochotę xD tylko dlatego że nocuje pod namiotem xD

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Mnie bardziej dziwi szydera, że przecież jak nie umyje twarzy, to się nic nie stanie, ale jednocześnie rzęsy być muszą, chociaż może być uczulenie, nie wie, jak zachować ich higienę i się boi, że coś tam się z nimi stanie O.o

[linaya]

Napisane przez gryx82

Uważacie, że chleb to produkt wysokoprzetworzony?

Ja bym powiedziała, że jak samodzielnie upieczony, to nie.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez gryx82

Uważacie, że chleb to produkt wysokoprzetworzony? Nawet taki tradycyjny, domowy, na zakwasie? Nie patrzyłem na to nigdy z tej strony, w końcu chleb to podstawa pożywienia u nas od setek lat, ale ostatnio oglądam braci Rodzeń i tam się pojawił ten wątek (bo niby racja - od kłosa zboża rosnącego na polu do bochenka dość daleka droga, no ale z drugiej strony - w 100% naturalne są chyba tylko warzywa, owoce i mleko prosto od krowy)

Nie zaliczałabym chleba do tej kategorii. Nie dajmy się zwariować. Jednak mówiąc o produktach wysokoprzetworzonych ma się co innego na myśli.

[siarka40]

Napisane przez this_witch

A mnie dziwi ciśnienie na wytłumaczenie wizazance, że wcale nie potrzebuje wyglądać i czuć się ładnie na zdjeciach, mimo że ma ochotę xD tylko dlatego że nocuje pod namiotem xD

Ja trochę nie kumam problemu, serio sztuczne rzęsy to tyle komplikacji, rytuałów? Zawsze mi się kojarzyły z opcją dla leniwych , czyli właśnie nie trzeba codziennie używać tuszu, ani potem go zmywać. A z tego co w tamtym wątku przeczytałam, to więcej z nimi problemu niż z malowaniem/demakijażem własnych.

Napisane przez gryx82

Dla mnie większą abstrakcją jest już sama idea wyjazdu pod namiot, niż sztuczne rzęsy

[Ellen_Ripley]

Napisane przez natalia_t

Nawoził pestycydami? No no...
(...)

O co Ci w tym momencie chodzi? Napisałam, że nawet w przypadku owoców - przykładowe maliny - można nie wiedzieć, że ktoś czegoś naładował do nich w procesie wzrostu. Natomiast w przypadku produktów tak wysoko przetworzonych, jak jakieś liofilizowane "owoce" to już w ogóle nie wiadomo.

---------- Dopisano o 12:00 ---------- Poprzedni post napisano o 11:59 ----------

Napisane przez siarka40

Ja trochę nie kumam problemu, serio sztuczne rzęsy to tyle komplikacji, rytuałów? Zawsze mi się kojarzyły z opcją dla leniwych , czyli właśnie nie trzeba codziennie używać tuszu, ani potem go zmywać. A z tego co w tamtym wątku przeczytałam, to więcej z nimi problemu niż z malowaniem/demakijażem własnych.

Tamten wątek generalnie jest dziwny. Jakieś szampony do rzęs itd. Jak jakaś nieudolna reklama, ale nikt nie podłapał tematu.

[cava]

Napisane przez gryx82

Uważacie, że chleb to produkt wysokoprzetworzony? Nawet taki tradycyjny, domowy, na zakwasie? Nie patrzyłem na to nigdy z tej strony, w końcu chleb to podstawa pożywienia u nas od setek lat, ale ostatnio oglądam braci Rodzeń i tam się pojawił ten wątek (bo niby racja - od kłosa zboża rosnącego na polu do bochenka dość daleka droga, no ale z drugiej strony - w 100% naturalne są chyba tylko warzywa, owoce i mleko prosto od krowy)

jakoś przetworzony jest.
natomiast lepiej się chyba przyglądać jaki chleb kupujemy, jaki ma skład i jak my na niego reagujemy.
Ogólnie zdrowszy jest z pełnego przemiału/razowy, żytni, orkiszowy, ale niektórzy słabo trawią takie chleby, wiec dla nich zdrowsze będą te z mąki jednak bardziej oczyszczonej.


Jeśli chleb ma prosty skład : mąka, sól, drożdże/zakwas + naturalne dodatki typu nasiona, ziarna, kefir/maślanka, melasa/słód- to zwłaszcza chleby na zakwasie, długiej fermentacji, to jest dobry dla człowieka produkt.
Nawet jeśli piekła go piekarnia.




tak samo białe sery: twarogi, dojrzewające i żółte sery z dobrym składem: mleko, sól, podpuszczka. Niby przetworzone, ale zwłaszcza te długodojrzewajace, to produkt fermentowany, bezlaktozowy (w procesie długiej fermentacji laktoza jest rozkładana) czyli zdrowszy i na ogół dużo lepiej strawny dla wielu ludzi niż swieże mleko krowie.

[siarka40]

Napisane przez Ellen_Ripley

Tamten wątek generalnie jest dziwny. Jakieś szampony do rzęs itd. Jak jakaś nieudolna reklama, ale nikt nie podłapał tematu.

Właśnie, Ty akurat chyba tam pisałaś, że żadnych rytuałów nie odprawiałaś, prawda?
I może rzeczywiście tam chodzi o reklamę specyfików do sztucznych rzęs^^.

[Finlora]

Napisane przez siarka40

Ja trochę nie kumam problemu, serio sztuczne rzęsy to tyle komplikacji, rytuałów? Zawsze mi się kojarzyły z opcją dla leniwych , czyli właśnie nie trzeba codziennie używać tuszu, ani potem go zmywać. A z tego co w tamtym wątku przeczytałam, to więcej z nimi problemu niż z malowaniem/demakijażem własnych.

Nie wiem czy teraz też się tak robi, ale jak robiłam sobie rzęsy ze 2 lata temu, to pamiętam, że się naczytałam o pielęgnacji i co robić, żeby jak najdłużej się trzymały - miałam np problem z myciem twarzy, żeby omijać rzęsy, żeby ich nie moczyć, nie myć żelami itd. Wiem, że kobiety np pływają w tych rzęsach, ale to sprawia też, że krócej się trzymają. Tzn, żeby nie było, myłam te rzęsy, ale nie tak jak normalnie myję twarz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez siarka40

Właśnie, Ty akurat chyba tam pisałaś, że żadnych rytuałów nie odprawiałaś, prawda?
I może rzeczywiście tam chodzi o reklamę specyfików do sztucznych rzęs^^.

Nie trzeba. Wystarczy higiena na normalnym poziomie i trzymanie się zaleceń - nie malowanie takich rzęs tuszem przede wszystkim i nie pocieranie oczu (bo czasami ma się takie odruchy). Autorka wątku raz pisze, że się nie zamierza malować, za moment się boi demakijażu w warunkach polowych. Plus, że jakieś straszne uczulenia od kleju się zdarzą, jakby jej mieli ten klej do oczu wlewać. Jakieś to takie - jak rozmowa ze ścianą. Doradzający sobie, autor wątku sobie.

[rukolka]

Napisane przez gryx82

Uważacie, że chleb to produkt wysokoprzetworzony? Nawet taki tradycyjny, domowy, na zakwasie? Nie patrzyłem na to nigdy z tej strony, w końcu chleb to podstawa pożywienia u nas od setek lat, ale ostatnio oglądam braci Rodzeń i tam się pojawił ten wątek (bo niby racja - od kłosa zboża rosnącego na polu do bochenka dość daleka droga, no ale z drugiej strony - w 100% naturalne są chyba tylko warzywa, owoce i mleko prosto od krowy)

Nie, no nie przesadzajmy. Dla mnie żywność wysokoprzetworzona to taka, gdzie dodane są jakieś konserwanty, polepszacze smaku, barwniki. Nic co można zrobić samemu w domu. Taka żywność, którą się przetwarza masowo, żeby dłużej wytrzymała w sklepie.

[Pusheen_]

Napisane przez siarka40

Zdziwiło mnie (czyli jakże tematycznie) jak wiele osób nie lubi sera żółtego lub wręcz nim pogardza (w sumie trochę jak z ziemniakami ). Dla mnie ser żółty to życie, mogłabym jeść go tak, jak ktoś tu stosunkowo niedawno opisywał (chyba że był to inny wątek) - bloczek w dłoń i heja. Ograniczam jego spożycie wyłącznie z uwagi na kalorie. Ale naprawdę uwielbiam go. Choć ja ogólnie jestem nabiałowa i gdybym miała wybrać jedną "gamę" produktów, byłyby to nabiałowe.
Ja na przykład od minimum 20 lat jem prawie codziennie serek wiejski na śniadanie, nie znudził mi się jeszcze.

Ja uwielbiam ser żółty. Mogłabym jeść więcej, gdyby ser nie był tak kaloryczny.
No i cholesterol, a niestety jednak muszę na niego uważać.

Ser biały lubię jeszcze bardziej, a właściwie to wielbię od dziecka.

No i jogurt naturalny...Wszędzie gdzie się da - do sałatek, jako sos do obiadu, w dipach, jako składnik deserów. Nie wyobrażam sobie życia bez jogurtu naturalnego

Też jestem "nabiałowa" i gdybym miała wybierać jakąś gamę produktów, to właśnie tę - mogłaby przewazac w mojej diecie.

A z drugiej strony...Raz lub dwa razy w tygodniu muszę zjeść mięso, mimo tego że za nim nie przepadam.

Od kilku lat mam też tak, że muszę się "najeść" owoców albo zielonych warzyw.
Nie czułam wcześniej aż takiego "głodu" na owoce czy wskazane warzywa.

Napisane przez chimay

Uwielbiam ser żółty, niestety nie mogę go jeść. Rezygnacja nie była aż tak bolesna, jak się spodziewałam. O wiele gorzej idzie mi ze słodyczami i kawą.

Ja do dzisiaj nie mogę stwierdzić, czy lubię kawę czy nie.

Zaczęłam pić kawę w swojej pierwszej pracy biurowej w wieku 24 lat. Nigdy wcześniej nie ciągnęło mnie do kawy.

I piję zawsze przefiltrowana (bez fusow) i wybieram raczej te słabsze kawy.
Ostatnio przerzucilam się na te rozpuszczalne, a finalnie to nawet na zbożowa Nestle, więc żaden ze mnie kawosz.

Kawa jest dla mnie po prostu za mocna.
Za to odkryciem jest dla mnie matcha.
Serio uspokaja mnie.

Ja jestem typem łatwo pobudliwym (nie mam na myśli temperamentu choleryka) i tak doszłam do wniosku, że efekt jaki przynosi kawa nie jest mi potrzebny, a w zasadzie jest wręcz szkodliwy, bo przynosi mi tylko sztuczne pobudzenie mojej i tak pobudliwej natury (strasznie głupio brzmi). Nie potrzebuję tego No i to drganie powieki po wypiciu kawy czasem - tragedia...

Za to po matchy czuję się rewelacyjnie.
Wcześniej trochę śmiałam się z ludzi, którzy ją piją, teraz chętnie ja włączę do mojego menu.

Napisane przez siarka40

Ja kocham latte, Ty pewnie pijasz zwykłą? Ale co do słodyczy podzielam pasję, niestety.
Zastanawiałam się czy gdybym zaczęła jeść przez kilka dni tylko słodycze, to czy by mi na dłużej obrzydły potem (kiedyś widziałam taki filmik na YT, gość przez tydzień tak jadł, trzeciego czy czwartego miał już dość). Ale obawiam się, że góra na tydzień bym miała spokój z chęcią na słodycze .

U mnie pomogła kiedyś diametralna zmiana diety. Jak naprawdę odrzuciłam najgorsze weglowodany, przestałam tak często jeść biały chleb i nawet slodzic, a zamiast tego wlaczylam więcej najpierw nabiału, potem trochę ryb i warzyw, to zaczęłam wreszcie czuć inne smaki.

Ale żeby to naprawdę poczuć (tę różnicę), to musiałam zrobić sobie solidny RESET i redukować cukier - więc zero słodkich napojów i wtedy też rezygnacja ze slodzenia herbaty, zero coli, itd.

Po x czasu takiego resetu przyzwyczajasz się do innych smaków i wreszcie czujesz jak słodkie są niektóre produkty. Tak słodkie, że aż niejadalne i dziwisz się, że nie odczuwales tak tego wcześniej.

Na jakimś etapie pomogło mi też branie chromu.



Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[chimay]

Napisane przez Pusheen_

U mnie pomogła kiedyś diametralna zmiana diety. Jak naprawdę odrzuciłam najgorsze weglowodany, przestałam tak często jeść biały chleb i nawet slodzic, a zamiast tego wlaczylam więcej najpierw nabiału, potem trochę ryb i warzyw, to zaczęłam wreszcie czuć inne smaki.

Ale żeby to naprawdę poczuć (tę różnicę), to musiałam zrobić sobie solidny RESET i redukować cukier - więc zero słodkich napojów i wtedy też rezygnacja ze slodzenia herbaty, zero coli, itd.

Po x czasu takiego resetu przyzwyczajasz się do innych smaków i wreszcie czujesz jak słodkie są niektóre produkty. Tak słodkie, że aż niejadalne i dziwisz się, że nie odczuwales tak tego wcześniej.

Na jakimś etapie pomogło mi też branie chromu.



Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

U mnie to nie działa. W opinii mojego otoczenia odżywiam się bardzo zdrowo. Nie pijam żadnych gazowanych napojów, nie słodzę, nie jadam gotowców, jem dużo surowych warzyw i owoców i bardzo lubię ich smak, np do sałaty nie potrzebuje żadnego sosu ani nawet soli, mogę jeść takie liście solo, truskawki jem z szypułkami, bo mi smakują.
A czekoladę potrafię wciągnąć na raz, a za godzinę następną i nie jest fla mnie za słodka (no chyba że turecka to tak).

[meliandra]

Napisane przez lightangel

Na pewno jest tak jak piszesz, tzn. związek zmienia się z biegiem lat i zazwyczaj raczej na minus. Tylko to nie jest wytłumaczenie dla zdrady, bo nawet jak pozna się kogoś z kim lepiej się w danym momencie dogaduje to jednak wypadałoby mieć chociaż odrobinę szacunku do wcześniejszego partnera i zakończyć związek zanim się kogoś zdradzi. Ja bym o wiele bardziej wolała żeby mi ktoś powiedział że ma dość naszego związku i chce się rozstać niż dowiedzieć się że byłam zdradzana. W tym pierwszym przypadku potrafiłabym zakończyć związek kulturalnie i zachować normalne relacje z partnerem (albo chociaż poprawne). W drugim przypadku pewnie nigdy nie chciałabym kogoś takiego widzieć na oczy a jego rzeczy poleciałyby za okno w tempie ekspresowym.
W związku może się dziać różnie, ale jak dla mnie nic nie usprawiedliwia oszukiwania partnera. Jak się ustaliło jakieś warunki to trzeba się ich trzymać, a przestają nam pasować to uczciwie się do tego przyznać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Teoretycznie tak, ale w praktyce to chyba nie jest takie proste. Jak ktoś ma dzieci, wspólny dom, wspólne zobowiązania to od tak raczej nie kończy związku. Zwykle potrzebuje bodźca pod postacią właśnie innej osoby. Tylko mało kto złoży papiery o rozwód, bo mu się miło z koleżanką czy z kolegą z pracy rozmawiało. Trzeba sprawdzić czy warto. Czy to jest fair wobec partnera? No wiadomo, że nie, ale tak to działa. Do tego myślę, że pomimo wszystko ludzie nie chcą brać odpowiedzialności za rozpad rodziny w przypadku gdy są dzieci. Świadomość, że nie będzie się wychowywało dziecka na co dzień, bo opieka będzie naprzemienna albo jeszcze inna. Oczywiście wszystko to jest mega słabe, ale dlatego właśnie ludzie zdradzają zamiast zakończyć związek.

Napisane przez this_witch

A mnie dziwi ciśnienie na wytłumaczenie wizazance, że wcale nie potrzebuje wyglądać i czuć się ładnie na zdjeciach, mimo że ma ochotę xD tylko dlatego że nocuje pod namiotem xD

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

---------- Dopisano o 12:34 ---------- Poprzedni post napisano o 12:32 ----------

Napisane przez lightangel

Na pewno jest tak jak piszesz, tzn. związek zmienia się z biegiem lat i zazwyczaj raczej na minus. Tylko to nie jest wytłumaczenie dla zdrady, bo nawet jak pozna się kogoś z kim lepiej się w danym momencie dogaduje to jednak wypadałoby mieć chociaż odrobinę szacunku do wcześniejszego partnera i zakończyć związek zanim się kogoś zdradzi. Ja bym o wiele bardziej wolała żeby mi ktoś powiedział że ma dość naszego związku i chce się rozstać niż dowiedzieć się że byłam zdradzana. W tym pierwszym przypadku potrafiłabym zakończyć związek kulturalnie i zachować normalne relacje z partnerem (albo chociaż poprawne). W drugim przypadku pewnie nigdy nie chciałabym kogoś takiego widzieć na oczy a jego rzeczy poleciałyby za okno w tempie ekspresowym.
W związku może się dziać różnie, ale jak dla mnie nic nie usprawiedliwia oszukiwania partnera. Jak się ustaliło jakieś warunki to trzeba się ich trzymać, a przestają nam pasować to uczciwie się do tego przyznać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Teoretycznie tak, ale w praktyce to chyba nie jest takie proste. Jak ktoś ma dzieci, wspólny dom, wspólne zobowiązania to od tak raczej nie kończy związku. Zwykle potrzebuje bodźca pod postacią właśnie innej osoby. Tylko mało kto złoży papiery o rozwód, bo mu się miło z koleżanką czy z kolegą z pracy rozmawiało. Trzeba sprawdzić czy warto. Czy to jest fair wobec partnera? No wiadomo, że nie, ale tak to działa. Do tego myślę, że pomimo wszystko ludzie nie chcą brać odpowiedzialności za rozpad rodziny w przypadku gdy są dzieci. Świadomość, że nie będzie się wychowywało dziecka na co dzień, bo opieka będzie naprzemienna albo jeszcze inna. Oczywiście wszystko to jest mega słabe, ale dlatego właśnie ludzie zdradzają zamiast zakończyć związek.

Napisane przez this_witch

A mnie dziwi ciśnienie na wytłumaczenie wizazance, że wcale nie potrzebuje wyglądać i czuć się ładnie na zdjeciach, mimo że ma ochotę xD tylko dlatego że nocuje pod namiotem xD

Sent from my SM-G996B using Tapatalk

Mnie bardziej dziwi, że ktoś jest tak nieporadny i zadaje takie pytania. Przecież na polach namiotowych są łazienki, normalnie można się wykąpać. Do pomalowania rzęs wystarczy małe lusterko i tusz, nawet dobre światło nie jest potrzebne. Już pomijam fakt, że ktoś myśli, że tam może być problem z higieną, ale no rzęski ładne muszą być