Chłopak + siłownia + inna dziewczyna

[NymphetamineN91]

Cześć wszystkim. Nie bardzo wiem gdzie mam to umieścić, a czuję się już tak sfrustrowana, że jestem gotowa zrobić wiele innych głupot, gorszych od umieszczenia postu w złym miejscu na forum.

Widziałam masę tematów, dotyczących porad i spraw sercowych i pomyślałam, że poszukam tutaj pomocy.

Mam ostatnio problem, w sumie nikt z kim rozmawiałam nie umiał mi doradzić, czegoś sensownego.

Mieszkam z chłopakiem od dwóch lat. Znamy się lat 6 z przerwami, to była luźna znajomość. Nieważne.

Chodziłam razem z K. na siłownię, żeby zrzucić trochę tu i ówdzie, potem zaczęłam pracować na 1,5 etatu (uczę się, praca sezonowa) - nie dawałam rady żyć z jednym dniem wolnym w tygodniu (nieregularnie) i siłownią co drugi dzień. Zrezygnowałam z karnetu, bo coraz rzadziej byłam na siłowni, a K. jęczał że pieniądze w błoto.

I uwaga! Moment po mojej rezygnacji, na siłownie zaczyna chodzić z nim koleżanka, z byłej pracy (zmienił pracę na krótko przed tym). Chodzi bo "jej się nie chce samej, brak jej motywacji i tak dalej". Umawiają się we dwoje, razem ćwiczą, na zmianę, regularnie.

Ogarnęłam życie na uczelni (rozpoczęłam studia w tym roku) i postanowiłam wrócić na siłownię. Na co K. "znowu nie będziesz chodzić, marnowanie pieniędzy i nerwów" i tak dalej. Po dłuższych rozmowach na ten temat wyszło, co sam powiedział, że ze mną nie miał motywacji, z nią się dobrze ćwiczy, chodzą cały czas i tak dalej. Były o to spięcia. Zaczęłam się robić zazdrosna, poprosiłam żeby zaczął chodzić sam skoro ze mną nie chce, bo nie podoba mi się to jak się zachowuje.

Nie. Nie ma takiej opcji. To tylko jego koleżanka, nie będę go ograniczać, niszczyć mu życia (ja nie mam przez jego dąsy żadnych znajomych, był zazdrosny o koleżankę z którą spędzałam dużo czasu, o kolegach zapomniałam już na początku związku przez fochy). Powiedziałam mu o tym. Wywiązała się kłótnia - on nie chce się dowiedzieć później, że jestem z kimś z uczelni... No i to siedzi mi w głowie. W kontekście takim, że nie chce się dowiedzieć tego, nie mając alternatywy w postaci koleżanki "E."...

Sytuacja stanęła na tym, że wywalczyłam chodzenie z nim w weekendy (na tygodniu się uczę dużo, dużo czasu na tym spędzam i nie mam jak), a on chodzi z nią dwa razy w tygodniu.

Przy pierwszym moim i K. treningu, "przypadkiem" wpadłam z nim na siłowni na E. Przedstawił nas sobie, podajemy sobie dłoń, ja z miną pokerową, ona zadowolona z siebie i uwaga! Nigdy nie podaje ręki "śniętej ryby", raczej jak chlopak, a ona ścisnęła moją dłoń tak, jakby chciała mi ją zmiażdżyć (jest szczupła, nie taka zbita jak ja, więc to raczej nie jest jej "naturalna zdolność"). Nie skomentowałam tego.

W domu powiedziałam tylko K. co się stało, na co odparł że ona wita się jak mężczyzna i to nic takiego.

To była sobota, teraz niedziela. Znowu "wpadła" na siłownię kiedy my byliśmy. Przywitała się szybko z K. bo byliśmy na bieżni i nie dając mi nawet czasu na odpowiedź na jej "cześć", poszła szybko na drugi koniec siłowni.

Oba treningi poza tymi krótkimi sytuacjami ćwiczyła z dala od nas, obserwując czy stoje z K. czy nie.

Po jego i jej treningach na tygodniu K. powiedział, że E. chyba zrezygnuje, bo jej się samej na weekendzie nie chce ćwiczyć, nie opłaca się jej karnetu na dwa dni w tygodniu z nim, a on się czuje jakby ją oszukał bo się umawiali, a teraz chodzi ze mną zamiast z nią w weekendy...

Po tym wszystkim prosiłam K. raz jeszcze żeby z nią nie ćwiczył, bo dla mnie nie powinno się tak zachowywać w stosunku do dziewczyny kolegi to raz, a dwa dziewczyna jest wolna, pracuje, po studiach, ustawiona...

K. mnie zbywa, spędza na siłowni około godzinę więcej niż zwykle. Odbija piłeczkę, że jeżdżę ze znajomym i dwoma koleżankami autobusem na uczelnie (nigdy nie jeżdżę sam na sam z kolegą, czasami dwa przystanki się zdarzy), że facetow jest pełno na uczelni i roku (10 chłopaków na 90 osób)...

Nie wiem co mam robić. Jest mi przykro, jestem przygnębiona, denerwuje mnie to, nie mam ochoty z nim rozmawiać po tej siłowni.

Co ja mam w tej sytuacji zrobić? Wiem, że to dziecinne, ale ja mam ochotę do niej napisać. Powiedzieć jej co sądzę na ten temat i że mi się to zwyczajnie nie podoba. To by było poniżej mojego poziomu, ale ta sytuacja nie daje mi spokoju.

Proszę, powiedzcie coś sensownego na ten temat...

[Fubizka]

Daj sobie spokój, to nie ma sensu.

[69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992]

jedyną sensowną radą jest zmienić faceta. i to nie dlatego, że chodzi na siłownię z koleżanką, a dlatego, że tobie nie pozwala mieć żadnych znajomych, a sam nie jest w tsanie zrezygnować ze znajomości, która nie podoba się tobie.

[mellitus]

Uważam, że E. chciała odbić Ci tz, a on radośnie taplał się w jej uwielbieniu...fuj... Zastanów się, czy chcesz być z człowiekiem, ktory cieszy się taką atencja innych kobiet. Poza tym separował Cię od istotnej części swojego życia. Związek nie powinien polegać na wyklocaniu się o.tak banalne sprawy jak wspólny czas na siłowni.

[dori7]

Jedno jest pewne - chodź dalej na siłkę, dla swojego zdrowia i urody. Przyda się, jak będziesz następnego chłopaka szukać, bo ten kompletnie nie rokuje. Ja po tekście, że ze mną nie może chodzić, bo się umówił z koleżanką, spakowałabym walizki.

[NymphetamineN91]

Z tym, że mi na nim naprawdę zależy. Chciałabym jakoś poprawić sytuację. Jak na razie zewsząd słyszę, że powinnam się z nim rozejść. Jest mi cholernie przykro, ciężko mi się w ciągu dnia skupić na czymś innym, w wolnej chwili, niż myślenie o tym co tam się dzieje między nimi, czy coś się dzieje i co ja mam ze sobą zrobić w związku z tym...

[ruda_beksa]

Napisane przez NymphetamineN91

Ogarnęłam życie na uczelni (rozpoczęłam studia w tym roku) i postanowiłam wrócić na siłownię. Na co K. "znowu nie będziesz chodzić, marnowanie pieniędzy i nerwów" i tak dalej. Po dłuższych rozmowach na ten temat wyszło, co sam powiedział, że ze mną nie miał motywacji, z nią się dobrze ćwiczy, chodzą cały czas i tak dalej.

Czerwona lampka #1

Napisane przez NymphetamineN91

Wywiązała się kłótnia - on nie chce się dowiedzieć później, że jestem z kimś z uczelni... No i to siedzi mi w głowie. W kontekście takim, że nie chce się dowiedzieć tego, nie mając alternatywy w postaci koleżanki "E."...

Czerwona lampka #2

Napisane przez NymphetamineN91

Po jego i jej treningach na tygodniu K. powiedział, że E. chyba zrezygnuje, bo jej się samej na weekendzie nie chce ćwiczyć, nie opłaca się jej karnetu na dwa dni w tygodniu z nim, a on się czuje jakby ją oszukał bo się umawiali, a teraz chodzi ze mną zamiast z nią w weekendy...

Czerwona lampka #3.

Przykro mi, autorko, ale to źle wygląda. Jeśli to byłaby normalna sytuacja - po prostu dwoje znajomych ćwiczących razem - dziewczyna nie zachowywałaby się wrogo, nie strzelałaby fochów że "jej się nie chce samej". Co do cholery - on nie ma obowiązku być jej trenerem czy motywatorem. Jakie oszukiwanie? Nie możecie ćwiczyć we troje? Coś tu śmierdzi i to mocno.

[DawnSeeker]

Nie wiem, czemu kobiety są z gościami, którzy zabraniają im posiadania koleżanek. Chryste, mam parę takich koleżanek, które jak są singielkami mają znajomych, a ledwie wejdą w jakiś związek, to już kaplica dla życia towarzyskiego.

Jak można się na to godzić?

Aha, a z tym bucem powinnaś zerwać.

[Candy_lips]

Moim zdaniem z ta kolezanka cos go laczy, a nawet jezeli nie, to wybacz ale Twoj facet jest chamem. Co to za facet, dla ktorego wazniejsze jest chodzenie na silownie z nia a nie z Toba? Ona jest dorosla, powinna sama sobie poradzic, a dziewczyna powinna byc wazniejsza, a nie na dalszym planie za kolezanka. To jest zero szacunku i dziwne priorytety. Scisnela tak mocno Ci dlon moze faktycznie dlatego, ze ma taki uscisk lub to bylo takie glupie, zaprezentowanie sily i zazdrosc bo np Twoj facet jej sie podoba. W ogole najbardziej toksyczne w Waszym zwiazku jest to ze Twoj facet obrazal sie ze mialas znajomych i smutne ze dalas sie od nich odciac :-( No a porownywanie chodzenia na silownie z kolezanka do jechania w auobusie ze znajomymi juz nie skomentuje... Dziewczyno co z nim jeszcze robisz? Nigdy nie bedzie dobrego zwiazku jezeli ktos tak bardzo Cie ogranicza, a sam jest hipokryta i ma taka "dobra kolezanke". On stawia w siebie w zwiazku na wyzszej pozycji od Ciebie, nie liczy sie z Twoimi uczuciami. No a nieposiadanie znajomych lub jakichs blizszych ludzi na pewno zle na Ciebie wplywa. Odpowiada Ci taka rola w zwiazku i takie chore zagrywki Twojego faceta?

---------- Dopisano o 22:42 ---------- Poprzedni post napisano o 22:41 ----------

W ogole jak ktos chce bys izolowala sie od bliskich Ci ludzi to to juz jest chore i toksyczne i powinno sie uciekac.

[Cynomya]

Tekst odnośnie jazdy autobusem na uczelnię to tak na poważnie? Nie wygląda to dobrze...

[Candy_lips]

Wiesz ja tez wolalabym Ci napisac, ze moze da sie naprawic Twoj zwiazek. Staram sie patrzec na rozne aspekty. Jednak tu jest tak zle ze w takich sytuacjach nie ma co naprawiac. To taki typ czlowieka i nie zmienisz jego ani jego podejscia wobec Ciebie. No i wiesz w moim zyciu i bliskich mi osob sprawdza sie tez to, ze kto tak bardzo chce Ciebie od innych odizolowac to pewnie sam na cos na sumieniu lub o czyms takim mysli. Dla normlnego uczciwego czlowieka normalne jest ze ma sie znajomych i nie sa zagrozeniem dla zwiazku. Ja akurat nie dalabym sie ograniczac zwlaszcza w kwestii bliskich. Sa dla mnie zbyt wazni bym miala zrywac z nimi kontakty. Tak sie nie traktuje ludzi. Moj byly kiedys tez byl jakis zazdrosny jakby tez myslal ze moze mnie odizolowac ale nie zgodzilam sie. Odpuscil ale bylam nastolatka i glupia niepotrzebnie dalej z nim bylam. Czlowiek uczy sie na bledach.

[NymphetamineN91]

Tak. K. uważa że moja uczelnia to posiadówka ze znajomymi, on nie wie przecież co ja robię w tym czasie. Ja uważam że uczelnia = się jego praca, a nie czas wolny który spędza de facto z koleżanką. Tak?

Co ja mam zrobić żeby on z nią nie chodził na tą siłownię? Żeby chociaż spróbować to zmienić. Naprawdę nie chce go stracić, znam jego wady, ale jest dla mnie bardzo ważny.

[Candy_lips]

Tak studia to posiadowka a moze jeszcze zdrada :-D Co to bedzie jak pojdziesz do oracy i beda tam np faceci.



No co mozesz zrobic? Uparty jest, nie obchodzi go Twoje zdanie, mowilas mu co myslisz, prosilas i co to dalo? Wiesz gdyby byl w porzadku to by zrozumial... Chyba ze chcesz posunac sie do szantazu, ze zerwiesz z nim jezeli dalej bedzie tam chodzil i utrzymal dziwne kontakty z ta dziewczyne i stawial ja wyzej nad Ciebie. Tylko czy to cos da? On juz pokazal jak Cie traktuje.

[bellissima]

Powiedz mu, że w takim razie będziesz chodzić na siłkę z kolegą
Albo zapisz się do trenera personalnego, koniecznie faceta, też będzie Cię dobrze motywował.

[Adrianna_8]

Dla mnie ten związek nie rokuje. Już ciul z tą koleżanką, ale jemu nie zależy, by zrozumieć Twoje uczucia + zachowuje się jak idiota kontrastując siłownię z jazdą tramwajem.

I też mi się wydaje, że laska chciała go odbić.

Mozesz próbować się odegrać, ale to nic nie da. Znowu się pokłócicie i zostaniecie w tym samym miejscu.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

Napisane przez bellissima

Powiedz mu, że w takim razie będziesz chodzić na siłkę z kolegą
Albo zapisz się do trenera personalnego, koniecznie faceta, też będzie Cię dobrze motywował.

Dobry pomysł.

Ale tak serio to raczej bym zerwała. Koleżanka może motywować, też wolę grać w LoLa z kimś innym niż mój facet (no ssie, cóż więcej rzec, nie potrafi w PvP) i to nie zbrodnia. Ale jak tylko chce, to zawsze się cieszę, że mu się zachciało.

A twój facet podejrzanie nie chce z tobą w ogóle na tą siłownię chodzić, a do tego odcina cię od znajomych. No z kimś takim nie powinno się żyć. I ci jazdę autobusem wypomina. Chyba nawet Muzułmanie nie mają oddzielnych autobusów dla kobiet.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ukojenie]

Napisane przez NymphetamineN91

Z tym, że mi na nim naprawdę zależy. Chciałabym jakoś poprawić sytuację. Jak na razie zewsząd słyszę, że powinnam się z nim rozejść. Jest mi cholernie przykro, ciężko mi się w ciągu dnia skupić na czymś innym, w wolnej chwili, niż myślenie o tym co tam się dzieje między nimi, czy coś się dzieje i co ja mam ze sobą zrobić w związku z tym...

Niestety wygląda na to ,że już tylko Tobie zależy. Facet daje jasne sygnały ba on mówi co i kto jest dla niego niestety ważniejszy. Nie ma łagodnego wyjścia z tej sytuacji . Trzeba to skończyć za nim zaczniesz przez niego cierpieć bardziej. I polecam na przyszłość nie rezygnować z czekogolwiek lub kogokolwiek dla faceta. Kompletnie tego nie rozumiem.
Tekstu o jeździe autobusem nawet nie skomentuje bo brakuje słów na takie idiotyczne argumenty przytaczane tylko po to ,żeby Cię uciszyć w kwestii "koleżanki" ...

[NymphetamineN91]

Piszę na szybko bo jestem na zajęciach i zaraz następne kolokwium przede mną, poruszę resztę kwestii jak będę miała chwilę czasu.

Mam ochotę mu to pokazać, ten wątek, może wtedy zobaczy jak to wygląda.

[elvegirl]

Napisane przez NymphetamineN91

Co ja mam zrobić żeby on z nią nie chodził na tą siłownię?

Serio tylko w tym widzisz problem?
Przecież ten facet Cię potwornie ogranicza, mając Cię jednocześnie w dupie. On może wszystko, Ty masz łaskawe pozwolenie na oddychanie. Obrzydliwość.

---------- Dopisano o 10:13 ---------- Poprzedni post napisano o 10:12 ----------

Napisane przez NymphetamineN91

Mam ochotę mu to pokazać, ten wątek, może wtedy zobaczy jak to wygląda.

Lepiej sama najpierw przeczytaj ten wątek, ochłoń trochę, bo skupiasz się na tym, co jest w tym związku jednym (i wcale nie największym) z pierdyliarda problemów.

[Dziew_anna]

HAHA, jakbym czytala o sobie.... no prawie.

U mnie Kolezanka TZa z silowni, wypisywala do Niego smsy wieczorami, jaki to trening świetny, jak to ja wszystko boli, jakie to ma zakwasy.
Wysylali sobie zdjecia posilkow, itd. itd. ostatecznie stwierdzilam, ze dobrze, ze nie wysyla mu zdjecia z gola dup...wypieta do lusterka.
Wkurzajace to bylo, bo dochodzilo do sytuacji, ze lezymy w piatek wieczor na kanapie, a tu sms od Niej....
W koncu powiedzialam, ze jezeli to sie nie zakonczy to zakoncze nasz zwiazek, na razie spokoj.
Natomiast On nie widzial w tym nic zlego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[elvegirl]

Napisane przez Dziew_anna

Natomiast On nie widzial w tym nic zlego.

Ciekawe czy nie widziałby nic złego w Twoich smsach z kolegą z siłki

[Dziew_anna]

Napisane przez elvegirl

Ciekawe czy nie widziałby nic złego w Twoich smsach z kolegą z siłki

Dokładnie.
Zawsze mowie, nie rób drugiemu co Tobie nie mile.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ashaai]

Bardzo zle to wygalda.
Laska ewidentnie chciala Ci go odbic a facet albo jest nia zianteresowany, albo traktuje jak kolo zapasowe albo bawi sie by podbudowac sobie samoocene. Tak czy siak cieniutka granica juz do zdrady o ile juz cos sie nie wydarzylo.

Ja bym postawila sprawe na ostrzu noza. Albo zrywa z panna definitywnie kontakt albo odchodzisz. Reszta tematow (kolezanki, uczelnia) do przepracowania w dalszej kolejności.
Natomiast nie ma co sie brac za inne problemy kiedy glownym jest teraz ta harpia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[elvegirl]

Napisane przez Ashaai

Ja bym postawila sprawe na ostrzu noza. Albo zrywa z panna definitywnie kontakt albo odchodzisz.

Tylko trzeba pamiętać, że takie postawienie sprawy = gotowość na odejście jeśli pan stwierdzi, że z koleżanki nie zrezygnuje.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez NymphetamineN91

Po jego i jej treningach na tygodniu K. powiedział, że E. chyba zrezygnuje, bo jej się samej na weekendzie nie chce ćwiczyć, nie opłaca się jej karnetu na dwa dni w tygodniu z nim, a on się czuje jakby ją oszukał bo się umawiali, a teraz chodzi ze mną zamiast z nią w weekendy...

Ojoj, bidulka

Niestety źle to wygląda. Chłopaka nie upilnujesz, przestanie z nią chodzić na siłownię, to zacznie gdzie indziej. Niestety wygląda to słabo.

[Ashaai]

Napisane przez elvegirl

Tylko trzeba pamiętać, że takie postawienie sprawy = gotowość na odejście jeśli pan stwierdzi, że z koleżanki nie zrezygnuje.

Dokładnie.

Defnitywnie wtedy odchodzisz. Moze to dobra terapia wstrzasowa bedzie i koles sie opamieta i ulozy sobie priorytety.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Liara_Tsoni]

Napisane przez NymphetamineN91

Cześć wszystkim. Nie bardzo wiem gdzie mam to umieścić, a czuję się już tak sfrustrowana, że jestem gotowa zrobić wiele innych głupot, gorszych od umieszczenia postu w złym miejscu na forum.

Widziałam masę tematów, dotyczących porad i spraw sercowych i pomyślałam, że poszukam tutaj pomocy.

Mam ostatnio problem, w sumie nikt z kim rozmawiałam nie umiał mi doradzić, czegoś sensownego.

Mieszkam z chłopakiem od dwóch lat. Znamy się lat 6 z przerwami, to była luźna znajomość. Nieważne.

Chodziłam razem z K. na siłownię, żeby zrzucić trochę tu i ówdzie, potem zaczęłam pracować na 1,5 etatu (uczę się, praca sezonowa) - nie dawałam rady żyć z jednym dniem wolnym w tygodniu (nieregularnie) i siłownią co drugi dzień. Zrezygnowałam z karnetu, bo coraz rzadziej byłam na siłowni, a K. jęczał że pieniądze w błoto.

I uwaga! Moment po mojej rezygnacji, na siłownie zaczyna chodzić z nim koleżanka, z byłej pracy (zmienił pracę na krótko przed tym). Chodzi bo "jej się nie chce samej, brak jej motywacji i tak dalej". Umawiają się we dwoje, razem ćwiczą, na zmianę, regularnie.

Ogarnęłam życie na uczelni (rozpoczęłam studia w tym roku) i postanowiłam wrócić na siłownię. Na co K. "znowu nie będziesz chodzić, marnowanie pieniędzy i nerwów" i tak dalej. Po dłuższych rozmowach na ten temat wyszło, co sam powiedział, że ze mną nie miał motywacji, z nią się dobrze ćwiczy, chodzą cały czas i tak dalej. Były o to spięcia. Zaczęłam się robić zazdrosna, poprosiłam żeby zaczął chodzić sam skoro ze mną nie chce, bo nie podoba mi się to jak się zachowuje.

Nie. Nie ma takiej opcji. To tylko jego koleżanka, nie będę go ograniczać, niszczyć mu życia (ja nie mam przez jego dąsy żadnych znajomych, był zazdrosny o koleżankę z którą spędzałam dużo czasu, o kolegach zapomniałam już na początku związku przez fochy). Powiedziałam mu o tym. Wywiązała się kłótnia - on nie chce się dowiedzieć później, że jestem z kimś z uczelni... No i to siedzi mi w głowie. W kontekście takim, że nie chce się dowiedzieć tego, nie mając alternatywy w postaci koleżanki "E."...

Sytuacja stanęła na tym, że wywalczyłam chodzenie z nim w weekendy (na tygodniu się uczę dużo, dużo czasu na tym spędzam i nie mam jak), a on chodzi z nią dwa razy w tygodniu.

Przy pierwszym moim i K. treningu, "przypadkiem" wpadłam z nim na siłowni na E. Przedstawił nas sobie, podajemy sobie dłoń, ja z miną pokerową, ona zadowolona z siebie i uwaga! Nigdy nie podaje ręki "śniętej ryby", raczej jak chlopak, a ona ścisnęła moją dłoń tak, jakby chciała mi ją zmiażdżyć (jest szczupła, nie taka zbita jak ja, więc to raczej nie jest jej "naturalna zdolność"). Nie skomentowałam tego.

W domu powiedziałam tylko K. co się stało, na co odparł że ona wita się jak mężczyzna i to nic takiego.

To była sobota, teraz niedziela. Znowu "wpadła" na siłownię kiedy my byliśmy. Przywitała się szybko z K. bo byliśmy na bieżni i nie dając mi nawet czasu na odpowiedź na jej "cześć", poszła szybko na drugi koniec siłowni.

Oba treningi poza tymi krótkimi sytuacjami ćwiczyła z dala od nas, obserwując czy stoje z K. czy nie.

Po jego i jej treningach na tygodniu K. powiedział, że E. chyba zrezygnuje, bo jej się samej na weekendzie nie chce ćwiczyć, nie opłaca się jej karnetu na dwa dni w tygodniu z nim, a on się czuje jakby ją oszukał bo się umawiali, a teraz chodzi ze mną zamiast z nią w weekendy...

Po tym wszystkim prosiłam K. raz jeszcze żeby z nią nie ćwiczył, bo dla mnie nie powinno się tak zachowywać w stosunku do dziewczyny kolegi to raz, a dwa dziewczyna jest wolna, pracuje, po studiach, ustawiona...

K. mnie zbywa, spędza na siłowni około godzinę więcej niż zwykle. Odbija piłeczkę, że jeżdżę ze znajomym i dwoma koleżankami autobusem na uczelnie (nigdy nie jeżdżę sam na sam z kolegą, czasami dwa przystanki się zdarzy), że facetow jest pełno na uczelni i roku (10 chłopaków na 90 osób)...

Nie wiem co mam robić. Jest mi przykro, jestem przygnębiona, denerwuje mnie to, nie mam ochoty z nim rozmawiać po tej siłowni.

Co ja mam w tej sytuacji zrobić? Wiem, że to dziecinne, ale ja mam ochotę do niej napisać. Powiedzieć jej co sądzę na ten temat i że mi się to zwyczajnie nie podoba. To by było poniżej mojego poziomu, ale ta sytuacja nie daje mi spokoju.

Proszę, powiedzcie coś sensownego na ten temat...

Nie zgodzę sie z dziewczynami. Moim zdaniem problem jest z tyłka.
Ja tez nie lubie ćwiczyć z TZ bo zwyczajnie bardziej mnie motywuje jak jestem na silce z kims innym niż on.

Sama zrezygnowałas, a teraz robisz mu jazdy. Nie mozecie w weekendy cwiczyc we troje?
A z tym podaniem ręki to paranoja całkowita. Laska mocniej ściska więc na pewno chce Ci odbić faceta.

Nie wiem czy zakładałaś inne wątki ale moim zdaniem jesli sytuacja wygląda, jak odpisałaś i nie ma trupów w szafie to mocno.przesdazasz.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[green way]

Napisane przez bellissima

Powiedz mu, że w takim razie będziesz chodzić na siłkę z kolegą
Albo zapisz się do trenera personalnego, koniecznie faceta, też będzie Cięe dobrze motywował.

O to, to!!! Swietna rada!

---------- Dopisano o 15:12 ---------- Poprzedni post napisano o 15:03 ----------

Napisane przez Liara_Tsoni

Nie zgodzę sie z dziewczynami.

Sama zrezygnowałas, a teraz robisz mu jazdy. Nie mozecie w weekendy cwiczyc we troje?

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

"Po jego i jej treningach na tygodniu K. powiedział, że E. chyba zrezygnuje, bo jej się samej na weekendzie nie chce ćwiczyć, nie opłaca się jej karnetu na dwa dni w tygodniu z nim, a on się czuje jakby ją oszukał bo się umawiali, a teraz chodzi ze mną zamiast z nią w weekendy..."

[NymphetamineN91]

elvegirl Wiesz co, ja jestem raczej aspołecznym introwertykiem, nie zalezało mi nigdy na znajomości z kimkolwiek na tyle, żeby mieć ochotę drażnić K. Nie podobało mu się coś - odpuszczałam sobie. Nie lubie sprawiać mu przykrości. X czasu on też mi tak nie robił. Miał paczke znajomych, w tym było kilka koleżanek ale nigdy nie było to tak "indywidualne" i na mój rozum "intymne" spotkanie. Ja zawsze spotykałam się z ludzmi w grupie, jakiejkolwiek, on też. A teraz nagle jest to problemem. W ostatniej kłótni na ten temat powiedział, że "niszcze mu życie" w ten sposób (zabraniając mu koleżanki), a w trakcie przewinęło się też, że "on nie chce sie pózniej dowiedzieć, że spotykam się z kimś z uczelni". Tak jakby koleżanka była dla niego alternatywą...? :/

Dziew_anna Ja też, kiedy K. zwrócił mi uwagę, że coś mu się nie podoba odnośnie jakiegoś kolegi, który pisał (czasami więcej niż było potrzebne, a ja raczej nie umiem kazać komuś spi#$rzać) to po prostu się wycofywałam, na bezpieczną odległość jeżeli chodzi o kontakt. Czasami się przez to urywała znajomość. :| Ale w drugą stronę - nigdy tego od niego nie wymagałam, do tej pory.

Ashaai Też chciałabym, żeby zerwał z nią kontakt, bo uważam, że reszte można naprawić - stopniowo, skoro zmieniłam dotychczasowe otoczenia bytowania (uczelnia) co jednak wymaga większego zaangażowania w kontakty społeczne. Gdyby tego nie było, to czułabym się dużo bardziej komfortowo niż na ten moment.

elvegirl Jeżeli z niej nie zrezygnuje to wniosek sam się nasuwa... Po prostu nie chciałabym zaprzepaścić naszego związku przez jedną sytuacje, która się ciągnie jak guma, no ale... Jeżeli dojdzie do takiego poziomu, że postawie sprawę jasno - albo ja albo ona, to obawiam się wyśmiania. A z takiej sytuacji nie ma odwrotu, bo strace do siebie szacunek, jeżeli cofne to co powiedziałam.

deirdre nigdy mu się to nie zdarzało, nie obawiałam się o żadną inną znajomą/koleżankę, a przy E. czuje się po prostu gorsza. Szczupła, wystudiowana, stała praca (ja tego o sobie nie powiem, przez K. po diecie z 35 kg zgubionych, wróciło mi 20 [obiady, wspólne mieszkanie, brak czasu] studia mam świeżo zaczęte, perspektywa pracy daleko) i dobija mnie jej postawa. Samo zachowanie, taka nieuzasadniona wyższość. Wita się z nim, ja już nie jestem tego warta. Ciekawe czy w ten weekend będzie powtórka - znowu obecna "przypadkiem" i znowu skupiona na K. a ja = powietrze.

Liara_Tsoni Ja zrezygnowałam - bo brakowało mi czasu, z góry było wiadome, że to tylko "chwilowe", do momentu w którym sie ogarne. A w momencie w którym sie ogarnęłam, nie było już dla mnie miejsca - bo sprawi jej przykrość. Ręka była przykładem, ja podaje swoją tak, że przeważnie nawet mężczyzni są zdziwieni, że tak to robię. Mam więc pewność, że ona naprawdę przegięła. Po jego i jej zachowaniu, nie mam ochoty z nimi ćwiczyć, konkretniej z nią. Poza tym jak ma wyglądać trening, kiedy zmieniamy się na oporowych we dwoje? Nie będę czekała i przedłużała treningu, czego nie powinnam robić, bo serie wychodzą nam tak, że odpoczynek pomiędzy jest akurat i nikt nie stoi bez powodu. W weekend chodzę razem z nim. I tak zostanie, w wakacje będę chodziła z nim za każdym razem. Z tym, że do wakacji zwariuje.
Gnębi mnie to co zostało powiedziane w trakcie kłótni, jej zachowanie, jego brak chęci, to że sytuacja wygląda tak, że ja się nie liczę...

A. Po pierwszym treningu ja +K. pytała jak wrażenia i czy zamierzam chodzić dalej na siłownię...

Będę z nim dzisiaj rozmawiała, po raz kolejny, może nie zirytuje K. na tyle, że wyciągnie z tego jakieś wnioski zamiast się obrazić i znowu pokłócić. :/

[Liara_Tsoni]

Napisane przez green way

O to, to!!! Swietna rada!

---------- Dopisano o 15:12 ---------- Poprzedni post napisano o 15:03 ----------




"Po jego i jej treningach na tygodniu K. powiedział, że E. chyba zrezygnuje, bo jej się samej na weekendzie nie chce ćwiczyć, nie opłaca się jej karnetu na dwa dni w tygodniu z nim, a on się czuje jakby ją oszukał bo się umawiali, a teraz chodzi ze mną zamiast z nią w weekendy..."

No i co w tym dziwnego, że sie dziewczynie karnet nie opłaca na mniejszą ilość treningów? bo nadal nie widzę związku z chęcią odbicia misia.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 15:18 ---------- Poprzedni post napisano o 15:17 ----------

Autorko jego koleżanka nowa na obowiązku Cie lubić. Przemawiają przez Ciebie kompleksy

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka