Uzależnienie od słodyczy

[j_fly]

Napisane przez parallel_roads

Ale u kobiet waga może się różnić spokojnie o tyle w wyniku po prostu dnia cyklu. Jak chcesz porównywać swoją wagę to lepiej ważyć się codziennie i wyciągać tygodniową średnią przez miesiąc i to wtedy ma jakąkolwiek miarodajność w przypadku tak małych różnic.

W ogóle to co dla Was znaczy 'zjadłam dużo słodyczy' albo 'jestem uzależniona od słodyczy'. To jest, nie wiem, tabliczka czekolady na dzień, 3 kawałki ciasta czy coś więcej? Bo ja już z doświadczenia wiem, że 'dużo' i 'mało' potrafią się bardzo różnić w zależności od osoby

Dla mnie dużo to jest np. jedzenie batona codziennie. Ograniczam się do weekendów i wtedy np. zjem tę bombonierkę w całości: https://kawy-slodycze-chemia.pl/prod...RoCM_cQAvD_BwE . To też jest dla mnie dużo, bo wolałabym rozłożyć ją na dwa weekendy, a nie wciągnąć całość w jeden, ale nie umiem się powstrzymać. Najbardziej chciałabym ograniczyć słodycze do tego stopnia, żeby w sobotę zjeść tylko np. Kinder Bueno, a w niedzielę kawałek ciasta lub pół czekolady (od pn do pt nie jeść nic słodkiego ofc). Każda ilość większa od tego, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Cieszy mnie jedynie to, że w ogóle nie piję sklepowych soków i napojów oraz nie słodzę kawy i herbaty.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Mnie zostały jeszcze czekolada z espresso i trzy czekoladowe zające. Czekoladę dawkuję sobie do kawy. Jestem tak zamulona tą ilością słodyczy, którą skonsumowałam przez święta, że nie ssie mnie teraz na słodkie, więc zające leżą niezagrożone. Chyba je schowam na później i użyję do ciasta w jakiś cheat day.
Niestety mój facet przyniósł z pracy pudełko ciastek, więc odbyłam z nim poważną rozmowę i schował te ciastka gdzieś dla siebie.

Teraz planuję jeszcze ułożyć listę inspiracji obiadowych, bo ostatnio gotuję byle co albo wcale i potrzebne mi nowe inspiracje na porządne posiłki.

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez parallel_roads

Ale u kobiet waga może się różnić spokojnie o tyle w wyniku po prostu dnia cyklu. Jak chcesz porównywać swoją wagę to lepiej ważyć się codziennie i wyciągać tygodniową średnią przez miesiąc i to wtedy ma jakąkolwiek miarodajność w przypadku tak małych różnic.

W ogóle to co dla Was znaczy 'zjadłam dużo słodyczy' albo 'jestem uzależniona od słodyczy'. To jest, nie wiem, tabliczka czekolady na dzień, 3 kawałki ciasta czy coś więcej? Bo ja już z doświadczenia wiem, że 'dużo' i 'mało' potrafią się bardzo różnić w zależności od osoby

Jakiś czas temu miałam taki dzień, że zjadłam w ciągu dnia pół kilo ciastek, 4 pączki, 2 batony i do tego popiłam to sokiem typu kubuś. Nic więcej w ciągu dnia nie jadłam. Potrafię tak żyć kilka dni/tygodni na słodyczach, choć to co wypisałam to już było według mnie o wiele za dużo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mimiko]

Napisane przez parallel_roads

Ale u kobiet waga może się różnić spokojnie o tyle w wyniku po prostu dnia cyklu. Jak chcesz porównywać swoją wagę to lepiej ważyć się codziennie i wyciągać tygodniową średnią przez miesiąc i to wtedy ma jakąkolwiek miarodajność w przypadku tak małych różnic.

W ogóle to co dla Was znaczy 'zjadłam dużo słodyczy' albo 'jestem uzależniona od słodyczy'. To jest, nie wiem, tabliczka czekolady na dzień, 3 kawałki ciasta czy coś więcej? Bo ja już z doświadczenia wiem, że 'dużo' i 'mało' potrafią się bardzo różnić w zależności od osoby

U mnie cykl nie ma nic do rzeczy, bo z pewnych względów jestem w "sztucznej menopauzie", więc żadne wyjaśnienia, że przed okresem coś tam raczej nie mają tu miejsca.
Pierwsze słyszę o codziennym ważeniu. Zawsze spotykałam się z radami, żeby właśnie nie ważyć się codziennie tylko raz w tygodniu albo nawet raz w miesiącu.
Dla każdego dużo słodyczy to będzie indywidualna sprawa i nie widzę w tym problemu. Każda z osób udzielających się w tym wątku wie, ile dla niej to jesy dużo. Uzależnienie objawia się tym, że jak zacznie się jeść słodkie to nie można przestać, albo codzienna ochota na coś słodkiego, której nie można pokonać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 10:23 ---------- Poprzedni post napisano o 10:22 ----------

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;88626540]Jakiś czas temu miałam taki dzień, że zjadłam w ciągu dnia pół kilo ciastek, 4 pączki, 2 batony i do tego popiłam to sokiem typu kubuś. Nic więcej w ciągu dnia nie jadłam. Potrafię tak żyć kilka dni/tygodni na słodyczach, choć to co wypisałam to już było według mnie o wiele za dużo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Nie szokuje mnie to. Jak pisałam doktorat i byłam już psychicznie wykończona to też tak się żywiłam. Nie umiałam pracować dopóki nie zjadłam czegoś słodkiego. Do teraz z tym walczę, mimo że pisałam rok temu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[coffeex]

Napisane przez Mimiko

Przed świętami w środę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Może za kilka dni to zejdzie bez większego wysiłku? Według mnie jest za szybko po świętach, żeby waga się ustabilizowała.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Mimiko

Pierwsze słyszę o codziennym ważeniu. Zawsze spotykałam się z radami, żeby właśnie nie ważyć się codziennie tylko raz w tygodniu albo nawet raz w miesiącu.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja słyszałam o tej metodzie. Oraz żeby zawsze ważyć się rano przed jedzeniem i po toalecie. 1 kg to może być zatrzymanie wody albo jakaś opuchlizna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Milagros_90]

Napisane przez Mimiko

Przed świętami w środę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Napisane przez coffeex

Może za kilka dni to zejdzie bez większego wysiłku? Według mnie jest za szybko po świętach, żeby waga się ustabilizowała.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Też tak uważam, nawet tydzień nie minął.

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88626850]Ja słyszałam o tej metodzie. Oraz żeby zawsze ważyć się rano przed jedzeniem i po toalecie. 1 kg to może być zatrzymanie wody albo jakaś opuchlizna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Odnośnie codziennego ważenia to akurat zawsze czytałam, że jest to odradzane, ale z pogrubionym się zgadzam.

[Ruwi]

Ja dzisiaj się zważyłam i zadowolona, że raczej bez większych zmian, ale jak tu czytam to jeszcze za wcześnie, żeby się cieszyć
Ogólnie w święta pozwoliłam sobie na bardzo dużo sernika (moje ukochane ciasto) ale poza tym nic więcej, żadnych słodyczy. Jedyne co to partner kupił sobie czipsy i siedząc razem nie mogłam się oprzeć, żeby paru nie zjeść. Wkurza mnie to, bo ja nawet czipsów nie lubię, wręcz trochę brzydzi mnie ta ich tłustość. Ale jednak jak ktoś siedzi obok i chrupie to i mnie nachodzi ochota, bardziej nawet o samą czynność chodzi

[linaya]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88626850]Ja słyszałam o tej metodzie. Oraz żeby zawsze ważyć się rano przed jedzeniem i po toalecie. 1 kg to może być zatrzymanie wody albo jakaś opuchlizna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Ja tam nie ważę się tuż po świętach, waga kłamie

[khloe]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;88626540]Jakiś czas temu miałam taki dzień, że zjadłam w ciągu dnia pół kilo ciastek, 4 pączki, 2 batony i do tego popiłam to sokiem typu kubuś. Nic więcej w ciągu dnia nie jadłam. Potrafię tak żyć kilka dni/tygodni na słodyczach, choć to co wypisałam to już było według mnie o wiele za dużo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


ja tak mam ostatnio.


takie ciągi, dosłownie jak alkoholik, tylko słodycze.


po prostu są dni, że żrę słodkie cały dzień- omijam obiad, kolację. Po prostu wchodzi słodkie.


Potem nagle przychodzi otrzeźwienie pt."o matko, ile słodkiego zeżarłam". taki stres, że się nażarłam, który powoduje.. że znowu zajadam.



do tego mam taką głupią mentalnośc pt."dobra, obżarłam się dzisiaj, ale od jutra dieta, więc zjem jeszcze to i tamto"


i tak dopycham


w nocy budzę się z bólem brzucha, a rano to jest tragedia. Dosłownie kac, jak po wódce- pocę się, jestem opuchnięta, odwodniona, cały dzień boli mnie głowa


masakra. sama sobie robię krzywdę, rujnuje zdrowie, figurę i samopoczucie.

[parallel_roads]

Napisane przez Mimiko

Pierwsze słyszę o codziennym ważeniu. Zawsze spotykałam się z radami, żeby właśnie nie ważyć się codziennie tylko raz w tygodniu albo nawet raz w miesiącu.

Codzienne ważenie jest odradzane z tego powodu, że niektórzy się na tym niepotrzebnie fiksują (o, Boże, wczoraj ważyłam 62,5, a dzisiaj 62,8, dramat, koniec świata, dieta nie działa) i to jest po prostu niezdrowe i niepotrzebne dla osoby, która po prostu chce schudnąć - tak samo jak ogólnie ważenie jest odradzane. Natomiast jeśli zależy Ci na wadze i chcesz monitorować swoje postępy (robią tak np. zawodniczki bikini fitness) to powinno się ważyć codziennie i wyciągać z tego średnią i w ten sposób porównywać wagę na przestrzeni tygodni i miesiąca. Bo u kobiet wahania wagi to normalna rzecz i nie muszą być związane z tyciem/chudnięciem właśnie przez okres. I wtedy porównujesz swoją średnią wagę np. z 1. tygodnia cyklu z maja i czerwca i wtedy widać postęp jak uwzględnisz dzień cyklu. Nie sądzę, żeby zwykłej kobiecie było takie coś potrzebne, ale jednak jest to bardziej miarodajne niż losowe zważenie się np. w 25. dniu cyklu, a potem za 2 tygodnie. Oczywiście ważymy się o stałej porze na czczo. Nie znam się na tym, ale tak kiedyś podpatrzyłam u jednej zawodniczki bikini fitness jak ją śledziłam jeszcze, ogólnie kilka osób o tym mówiło na tego typu kanałach. Natomiast myślę, że nawet w Twoim przypadku wypicie większej ilości alkoholu czy ogólnie objedzenie się dzień czy dwa wcześniej może już robić różnicę na przestrzeni kilku dni, nikt nie trzyma idealnie tej samej wagi przez cały czas - w jelitach zalega ciężkostrawne jedzenie, alkohol robi swoje, nie wyciągałabym takich wniosków dzień czy dwa po świętach

Napisane przez Mimiko

Dla każdego dużo słodyczy to będzie indywidualna sprawa i nie widzę w tym problemu. Każda z osób udzielających się w tym wątku wie, ile dla niej to jesy dużo. Uzależnienie objawia się tym, że jak zacznie się jeść słodkie to nie można przestać, albo codzienna ochota na coś słodkiego, której nie można pokonać.

Dlatego pytam, po prostu z ciekawości co to znaczy 'dużo'. Dla kogoś to może być to, że codziennie lubi sobie zjeść po obiedzie 2 ciastka czy 3 kostki czekolady, a dla niektórych coś takiego jak kopnienta. Dla mnie 2 różne sytuacje i pierwsza to żaden problem

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88626850]Ja słyszałam o tej metodzie. Oraz żeby zawsze ważyć się rano przed jedzeniem i po toalecie. 1 kg to może być zatrzymanie wody albo jakaś opuchlizna.
[/QUOTE]

Dokładnie

[Snowdrop_]

Dla mnie dużo słodyczy to jest więcej niż pół czekolady dziennie dla osoby dorosłej. Ostatnio jak bierze mnie ciągota na słodkie to kupuję suszone owoce lub mrożone wiśnie - i suszone owoce zalewam kisielem, albo garść wiśni kubkiem budyniu waniliowego i to jest wszystko co jem ze słodyczy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[9cf1d31d279bad27b001c12cbf2de6a056fa95f2_6583802d27f04]

Napisane przez khloe

ja tak mam ostatnio.


takie ciągi, dosłownie jak alkoholik, tylko słodycze.


po prostu są dni, że żrę słodkie cały dzień- omijam obiad, kolację. Po prostu wchodzi słodkie.


Potem nagle przychodzi otrzeźwienie pt."o matko, ile słodkiego zeżarłam". taki stres, że się nażarłam, który powoduje.. że znowu zajadam.



do tego mam taką głupią mentalnośc pt."dobra, obżarłam się dzisiaj, ale od jutra dieta, więc zjem jeszcze to i tamto"


i tak dopycham


w nocy budzę się z bólem brzucha, a rano to jest tragedia. Dosłownie kac, jak po wódce- pocę się, jestem opuchnięta, odwodniona, cały dzień boli mnie głowa


masakra. sama sobie robię krzywdę, rujnuje zdrowie, figurę i samopoczucie.

Ciągi są najgorsze. Jak się wpadnie to nie można skończyć. Właśnie walczę z takim ciągiem po świętach Jem wszystko co wpadnie w ręce i chodzę, i szukam żeby coś zjeść. Oczywiście słodkiego, bo mam warzywka, owoce, orzechy, ale to nie to... Musi być cukier (ciasto, słodycze, cukierki).

I te wyrzuty sumienia potem, złe samopoczucie


Ktoś pytał o ilości? Dla mnie uzależnienie to nie jest kwestia ile zjadasz. Ja jestem uzależniona od słodyczy a nie jem dużo, kiedy jestem w fazie nie-ciągowej. Nie znaczy to, że nie jestem uzależniona. Jestem, bo tak jak alkoholik muszę walczyć z pokusą, o to, żeby jednak zjeść połowę a nie całą czekoladę itp. i dużo mnie to kosztuje.

Gdyby ktoś dzisiaj powiedział, że się pomylił i jednak cukier jest zdrowy jak marchewka to bym wpierdzielała kilogramami. Tylko świadomość, że robię sobie krzywdę jedząc słodycze na potęgę jest w stanie mnie trochę (!) zahamować w łakomstwie, ale i to nie zawsze często jednak ulegam i żre.

Wysłane z mojego CPH1931 przy użyciu Tapatalka

[Milennka03]

Wydaje mi się że dobrym sposobem na walkę z rzucaniem się na słodycze jest np powolna rezygnacja z nich a nie totalny detoks itp.Fajnie jest wybrać sobie np cel że powiedzmy w sobotę wyłącznie można sobie pozwolić na coś słodkiego.U mnie to się czasem sprawdzało,piszę czasem gdyż bywało i tak że skoro sobota i mogę słodkie to żarłam go w potężnych ilościach.Ale wiem że niektórym ta metoda pomaga.Ja się cieszę że jestem z natury dość leniwa i jak mnie chwyci ciągota na słodkie to raczej nie chce mi się specjalnie wychodzić po to z domu.A w domu akurat nic słodkiego nie trzymam.O, sorry, mam pół czekolady gorzkiej której nie cierpię więc nie kusi.
Dziś byłam w Biedrze i kusiła mnie moja ulubiona czekolada, stwierdziłam że może w weekend zrobię cheat day ale przyszło opamiętanie i wyszłam na miękkich nogach ze sklepu.Strasznie mnie nosi dziś na słodycze.Póki co daję radę, nie wiem jak ale daję.

[chimay]

Napisane przez khloe

do tego mam taką głupią mentalnośc pt."dobra, obżarłam się dzisiaj, ale od jutra dieta, więc zjem jeszcze to i tamto"

Mój facet też ma taką skłonność i nie bardzo wiem, skąd się to bierze to przekonanie, że sprawę da się załatwić krótkoterminowo jakąś dietą. Albo nagłe zrywy w uprawianiu sportu zamiast codziennie mniejsza porcja ruchu typu spacer. Bo żadne logiczne argumenty do niego nie trafiają.

[Mimiko]

Napisane przez parallel_roads

Codzienne ważenie jest odradzane z tego powodu, że niektórzy się na tym niepotrzebnie fiksują (o, Boże, wczoraj ważyłam 62,5, a dzisiaj 62,8, dramat, koniec świata, dieta nie działa) i to jest po prostu niezdrowe i niepotrzebne dla osoby, która po prostu chce schudnąć - tak samo jak ogólnie ważenie jest odradzane. Natomiast jeśli zależy Ci na wadze i chcesz monitorować swoje postępy (robią tak np. zawodniczki bikini fitness) to powinno się ważyć codziennie i wyciągać z tego średnią i w ten sposób porównywać wagę na przestrzeni tygodni i miesiąca. Bo u kobiet wahania wagi to normalna rzecz i nie muszą być związane z tyciem/chudnięciem właśnie przez okres. I wtedy porównujesz swoją średnią wagę np. z 1. tygodnia cyklu z maja i czerwca i wtedy widać postęp jak uwzględnisz dzień cyklu. Nie sądzę, żeby zwykłej kobiecie było takie coś potrzebne, ale jednak jest to bardziej miarodajne niż losowe zważenie się np. w 25. dniu cyklu, a potem za 2 tygodnie. Oczywiście ważymy się o stałej porze na czczo. Nie znam się na tym, ale tak kiedyś podpatrzyłam u jednej zawodniczki bikini fitness jak ją śledziłam jeszcze, ogólnie kilka osób o tym mówiło na tego typu kanałach. Natomiast myślę, że nawet w Twoim przypadku wypicie większej ilości alkoholu czy ogólnie objedzenie się dzień czy dwa wcześniej może już robić różnicę na przestrzeni kilku dni, nikt nie trzyma idealnie tej samej wagi przez cały czas - w jelitach zalega ciężkostrawne jedzenie, alkohol robi swoje, nie wyciągałabym takich wniosków dzień czy dwa po świętach



Dlatego pytam, po prostu z ciekawości co to znaczy 'dużo'. Dla kogoś to może być to, że codziennie lubi sobie zjeść po obiedzie 2 ciastka czy 3 kostki czekolady, a dla niektórych coś takiego jak kopnienta. Dla mnie 2 różne sytuacje i pierwsza to żaden problem



Dokładnie

W moim przypadku to nie ma sensu, bo jak pisałam mam cykl uśpiony. Nie jestem ani przed, ani po okresie. Dlatego nie mogę sobie tłumaczyć, że mam wahania wagi związane z cyklem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[parallel_roads]

Napisane przez Mimiko

W moim przypadku to nie ma sensu, bo jak pisałam mam cykl uśpiony. Nie jestem ani przed, ani po okresie. Dlatego nie mogę sobie tłumaczyć, że mam wahania wagi związane z cyklem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No, tak, ale jak już pisałam, po świątecznym obżarstwie ciężkostrawnym jedzeniem dzień po w jelitach zostają jeszcze niestrawione resztki, tak samo po alko człowiek jest opuchnięty, wszystko powinno samo zejść na dniach, moim zdaniem kilogram więcej zaraz po o niczym nie musi świadczyć

[_medianoche]

Poddałam się. Poszłam do sklepu po wafelki. Nie chciało mi się żadnej czekolady tylko orzechowych wafelków właśnie. Do herbaty.

Pocieszę się, że kupiłam tylko dwie paczki. Nie wyszłam z torbą słodyczy jak to zawsze miałam w zwyczaju. Wzięłam tylko te wafelki, cały koszyk owoców, mleko i sobie poszłam. Przeszłam niewzruszona obok regału z czekoladą i nie wzięłam ani jednej.

W domu mam jeszcze pół puszki gorącej czekolady, to mnie uratuje jak skończą mi się wafelki.

---------- Dopisano o 19:14 ---------- Poprzedni post napisano o 19:12 ----------

Też mam takie ciągi jak wy, że tylko słodycze dwa dni. Ale mam tak tylko i wyłącznie przed okresem / podczas okresu. Tak normalnie, w środku cyklu mi się nie zdarza, żebym dwa dni żarła tylko ciastka i koniec.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez _medianoche

Tez mam takie ciągi jak wy, że tylko słodycze dwa dni. Ale mam tak tylko i wyłącznie przed okresem / podczas okresu. Tak normalnie, w środku cyklu mi się nie zdarza, żebym dwa dni żarła tylko ciastka i koniec.

Powiem wam, że odkąd biorę nowe tabletki anty, to też mi się czasem chce czegoś słodkiego. Wcześniej brałam takie z samym progesteronem i słodki smak mógł dla mnie nie istnieć. Jednak hormony są potężne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[_medianoche]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88628527]Powiem wam, że odkąd biorę nowe tabletki anty, to też mi się czasem chce czegoś słodkiego. Wcześniej brałam takie z samym progesteronem i słodki smak mógł dla mnie nie istnieć. Jednak hormony są potężne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Ja się cieszę, że nie muszę brać tabletek Po koleżankach, które brały, widziałam, że tyły. Jedna wiecznie była na diecie, chodziła na siłownię i nie mogła zrzucić tych 10kg. Jak rzuciła tabletki to schudła od razu. Zazdroszczę jedynie tego, że można sobie "przesunąć" okres jak się leci na wakacje czy coś.

[khloe]

Napisane przez _medianoche

Ja się cieszę, że nie muszę brać tabletek Po koleżankach, które brały, widziałam, że tyły. Jedna wiecznie była na diecie, chodziła na siłownię i nie mogła zrzucić tych 10kg. Jak rzuciła tabletki to schudła od razu. Zazdroszczę jedynie tego, że można sobie "przesunąć" okres jak się leci na wakacje czy coś.

Ja też.

Brałam kilka miesięcy, to był dramat..
Moje życie było koszmarem, stany depresyjne, migreny i te sprawy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[_medianoche]

Napisane przez khloe

Ja też.

Brałam kilka miesięcy, to był dramat..
Moje życie było koszmarem, stany depresyjne, migreny i te sprawy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja nie brałam nigdy

Mieszkasz w Kolumbii?

Zjadłam cztery wafelki i już się zasłodziłam. Tak za mną chodziły kilka dni, a jak już je kupiłam to mam spokój. Serio, czuję jakąś ulgę, że są dostępne, w kuchennej szafce. Jak jakiś alkoholik, który wie, że w barku jest butelka czystej.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez _medianoche

Ja się cieszę, że nie muszę brać tabletek Po koleżankach, które brały, widziałam, że tyły. Jedna wiecznie była na diecie, chodziła na siłownię i nie mogła zrzucić tych 10kg. Jak rzuciła tabletki to schudła od razu. Zazdroszczę jedynie tego, że można sobie "przesunąć" okres jak się leci na wakacje czy coś.

To ja nie tyję. Tylko właśnie dziwi mnie, że mam ten smak na słodkie w przeciwieństwie do poprzednich tabletek. Libido mam martwe przy obu tabletkach, przy tych nowych dodatkowo wrażliwe piersi, więc chyba zdecyduje się na spiralę. Za to brak okresu jest cudowny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[_medianoche]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88628559]To ja nie tyję. Tylko właśnie dziwi mnie, że mam ten smak na słodkie w przeciwieństwie do poprzednich tabletek. Libido mam martwe przy obu tabletkach, przy tych nowych dodatkowo wrażliwe piersi, więc chyba zdecyduje się na spiralę. Za to brak okresu jest cudowny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Jak w ogóle nie chcecie mieć dzieci to jest jeszcze wazektomia. Wtedy będziesz mogła odstawić wszystko i będziecie mieli spokój. I zabieg jest odwracalny.

Zastanawiam się czy branie żelaza przed okresem by coś u mnie dało i czy ograniczałoby to rzucanie się na słodycze jak sęp. Organizm wtedy krzyczy "czeko-czeko-lada", ale chce żelaza przecież. Może zacznę jeść jakieś czerwone mięcho i buraki przed okresem. Właśnie skończył mi się okres, to nie będę się rzucać na słodycze

[Anitaka22]

Dokładnie, możecie zastanowić się nad wazektomią. Mąż poddał się parę lat temu i jesteśmy mega zadowoleni. Koniec tabletek, spiral i innych kłopotów. Libido wysokie i nie tyję od tabsów. A było już z tym ciężko.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Ale ja biorę tabletki z powodów medycznych, żeby zatrzymać okres - mam endometriozę i umieram wtedy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Sabrinasab]

Napisane przez Milennka03

Wydaje mi się że dobrym sposobem na walkę z rzucaniem się na słodycze jest np powolna rezygnacja z nich a nie totalny detoks itp.Fajnie jest wybrać sobie np cel że powiedzmy w sobotę wyłącznie można sobie pozwolić na coś słodkiego.U mnie to się czasem sprawdzało,piszę czasem gdyż bywało i tak że skoro sobota i mogę słodkie to żarłam go w potężnych ilościach.Ale wiem że niektórym ta metoda pomaga.Ja się cieszę że jestem z natury dość leniwa i jak mnie chwyci ciągota na słodkie to raczej nie chce mi się specjalnie wychodzić po to z domu.A w domu akurat nic słodkiego nie trzymam.O, sorry, mam pół czekolady gorzkiej której nie cierpię więc nie kusi.
Dziś byłam w Biedrze i kusiła mnie moja ulubiona czekolada, stwierdziłam że może w weekend zrobię cheat day ale przyszło opamiętanie i wyszłam na miękkich nogach ze sklepu.Strasznie mnie nosi dziś na słodycze.Póki co daję radę, nie wiem jak ale daję.

U mnie ograniczanie nic nie daje, jest gorzej. Jak spróbuję kostki, to nie przestanę, aż nie zjem całej. Tylko radykalne wywalenie wszystkich słodyczy z diety.

[Snowdrop_]

Napisane przez _medianoche

Jak w ogóle nie chcecie mieć dzieci to jest jeszcze wazektomia. Wtedy będziesz mogła odstawić wszystko i będziecie mieli spokój. I zabieg jest odwracalny.

Zastanawiam się czy branie żelaza przed okresem by coś u mnie dało i czy ograniczałoby to rzucanie się na słodycze jak sęp. Organizm wtedy krzyczy "czeko-czeko-lada", ale chce żelaza przecież. Może zacznę jeść jakieś czerwone mięcho i buraki przed okresem. Właśnie skończył mi się okres, to nie będę się rzucać na słodycze

No ja z braku żelaza muszę pić kakao, takie czyste, zero cukru; sok z pokrzywy i blenduje pietruszkę i liście szpinaku. Mięso jestem w stanie przełknąć, ale żadnej wątróbki, ni ma takiej opcji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 09:36 ---------- Poprzedni post napisano o 09:31 ----------

Dodam, że u mnie kakao, kawa z mlekiem kokosowym, które samo w sobie jest słodkie i smaczne, doskonale zaspokaja apetyt na słodycze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez _medianoche

Też mam takie ciągi jak wy, że tylko słodycze dwa dni. Ale mam tak tylko i wyłącznie przed okresem / podczas okresu. Tak normalnie, w środku cyklu mi się nie zdarza, żebym dwa dni żarła tylko ciastka i koniec.

U mnie też przed okresem jest gorzej. Z wiekiem się to nasila. Kiedyś w ogóle nie zauważałam, że jestem przed okresem.

[9848198ceafc75373689018f1c5708ad8ca8cef1_608746413ed8e]

Zjadłam pół czekolady, ale to dla mnie za mało, ten cukier całkowicie mnie zniewolił.
Nie miałam więcej słodyczy w domu, do sklepu też nie miałam chęci iść, więc zamiast tego wjechał słoik marynowanych pieczarek (bo słodkie) i prawie słoik zielonych oliwek. Mam nadzieję, że nie rozboli mnie żołądek.

Chociaż dzień jeszcze długi i być może się złamię i wyląduje w pobliskiej żabce