Ludzie i zachowania, które nas dziwią +ot. cz.80.

[PumpkinEyes]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89698652]Tu wychodzi po prostu brak znajomości podstaw własnej wiary.[/QUOTE]

Myślę, że ci ludzie znają zasady swojej wiary, po prostu mają na nie wywalone. Ba, powiedziałabym, że w każdej religii takich wybiórczych wiernych jest więcej niż prawdziwych ortodoksów. Zwłaszcza, że wiara dla wielu ludzi to bardziej kwestia kulturowa, coś co się dziedziczy przynależąc do danej społeczności, a nie świadomy wybór poprzedzony jakąś refleksją.

[cava]

E tam joga.

Prawdziwy demon szaleje na tabacie, trzeba być obłąkanym żeby sobie to robić.
Wystarczy popatrzeć jak ludzie wyglądają jak po tabacie wychodzą, widać wyrażnie ze demon ich ostro przetrzepał na wszystkie strony.

A pomniejsze demony siedzą w sztangach.

[Limonka2738]

Napisane przez natalia_t

Kiedyś czytałam, że podczas modlitwy mózg wykazuje podobną aktywność jak przy medytacji przez każdą inną czynność. Może to o to chodzi, żeby gorliwe owieczki nie odeszły od stada, gdy odkryją inne drogi do osiągnięcia takiego stanu?
Oczywiście tak samo wszelkie wróżenie i próby połączenia się z absolutem spychają ludzi prosto do piekła, ale nikomu nie przeszkadza, że niektórzy doszukują się przepowiedni w książce sprzed dwóch millenium.

Bo modlitwa jest formą medytacji po prostu. Tak z punktu widzenia neurologiczno-psychologicznego. Wycisza, uspokaja, wyrównuje oddech itd.

Szczerze mówiąc jak kiedyś brakowało mi modlitwy (w stresujących sytuacjach fajnie jest się móc skupić za zdrowaśkach, żeby trochę oczyścić umysł) to zgłębiłam się w temat i mi na przykład pomaga liczenie alkanów, albo recytowanie jakiejś formułki.

To jest po prostu wszystko ten sam schemat.

---------- Dopisano o 17:15 ---------- Poprzedni post napisano o 17:12 ----------

Napisane przez PumpkinEyes

Myślę, że ci ludzie znają zasady swojej wiary, po prostu mają na nie wywalone. Ba, powiedziałabym, że w każdej religii takich wybiórczych wiernych jest więcej niż prawdziwych ortodoksów. Zwłaszcza, że wiara dla wielu ludzi to bardziej kwestia kulturowa, coś co się dziedziczy przynależąc do danej społeczności, a nie świadomy wybór poprzedzony jakąś refleksją.

A ja myślę, że nie znają, bo mają wywalone.

I to mi w sumie w ogóle nie przeszkadza, w gruncie rzeczy każdy sobie niech wierzy, w co chce.

Tylko mnie razi jak ktoś próbuje przepchnąć prawo na podstawie jednego fragmentu Biblii, a radośnie ignoruje następne dwa paragrafy.

W gruncie rzeczy nie mamy wpływu na to, czy wierzymy i w co. Ale mamy wpływ na to, jak będziemy w związku z tym traktować innych ludzi.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez KokinoNero

Robin Williams cierpiał przede wszystkim z powodu otępienia z ciałami Lewy'ego (dementia with Lewy bodies, DLB). Sta∂ jego problemy depresyjne, ataki paniki itd. Nie miało to nic wspólnego z "głębokim wchodzeniem w rolę".

Wiedziałam że miał depresję, nie wiedzialam że miał otępienie z ciałami Lewy'ego.

---------- Dopisano o 16:34 ---------- Poprzedni post napisano o 16:21 ----------

[QUOTE=Sz05;89698351]

Napisane przez meliandra

Bibliotekarz bibliotekarzowi nie równy. Może być bibliotekarz ze skomplikowanym charakterem, napadami złości albo z błyskiem oku na widok książek. może być bibliotekarz z chorobą psychiczną i to jednak wymaga zdobycia wiedzy.
Wysłane z mojego motorola edge 30 neo przy użyciu Tapatalka

Korzystam z biblioteki ale nie znam charakteru pracy bibliotekarza. Jakbym przygotowywała się do roli to bym poszwendala się po zapleczu, poobslugiwala klientów.
A jak bym była zwariowanym bibliotekarzem to poszlabym na oddział psychiatryczny, pogadałabym z lekarzami, popatrzyłabym na pacjentów.

---------- Dopisano o 16:37 ---------- Poprzedni post napisano o 16:34 ----------

Napisane przez natalia_t

Może, ale też niech wtedy nie mówi, że ta rola wymagała od niej takiej ilości pracy, bo codziennie po zdjęciach jeszcze miała ileś tam godzin nauki grania
Ja tam uważam, że niech sobie ludzie robią dla roli [czyt. pieniędzy], co tam sobie uważają za słuszne, ale niech nie oczekują za to większego uznania dla odegranej roli, bo jednak liczy się efekt końcowy. Jeśli komuś coś pomaga uzyskać lepszy efekt, to ok, ale nie obchodzi mnie to szczególnie, nie będę się tym jakkolwiek emocjonować ani podziwiać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A co Ty robisz zeby byc lepsza w pracy? Czy kogogokolwiek to obchodzi?
Liczy się efekt.

[Limonka2738]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89698689]
A co Ty robisz zeby byc lepsza w pracy? Czy kogogokolwiek to obchodzi?
Liczy się efekt.[/QUOTE]

Nie wiem, czemu tak to przeżywasz.

No niektórzy aktorzy coś tam dodatkowo ćwiczą do roli. I tyle.

Jak się tym nie interesuję, to o tym nie wiem.

A że to taki typ człowieka, że będzie szukać atencji, no to gadają dużo o sobie. Są też zapraszani w różne miejsca i zadają im pytania. Żeby być znanym aktorem to trzeba mieć potrzebę uwagi i parcie na szkło, tego nie przeskoczysz. (Choć pewnie jest parę wyjątków potwierdzających regułę.)

Nawet ja, która nie mam potrzeby dzielenia się swoim życiem z innymi, pewnie bym poopowiadała jakieś durnoty, jakby mnie popytała Oprah czy inna Ellen.

[natalia_t]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89698689]
A co Ty robisz zeby byc lepsza w pracy? Czy kogogokolwiek to obchodzi?
Liczy się efekt.[/QUOTE]

Otóż to.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez natalia_t

Otóż to.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A jak ktos Cię zapyta jak to osiągnęłaś to powiesz czy zataisz, że siedziałaś milin godzin nad .... i dzieki temu efekt jest jaki jest?

[olabambola]

Napisane przez Paprotka_

A co te kadzidełka zmieniają? Mnie w ogóle zaskakuje, że kościół zabrania takich rzeczy jak joga czy Hello Kitty, chciałabym wiedzieć na czym się to opiera - czy to tylko wymysł chorego umysłu ichniejszego myśliciela, czy mają w tym jakiś interes np.finansowy. Gdyby tak samo surowo tępili nieetyczne czyny(również w swoich szeregach )to świat miałby szansę być lepszym miejscem .

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

no dla mnie to śmierdzi. I nie lubię jogi, na której każą mi medytować i robić tę jogę w jakiejś intencji. Zdarzyło mi się parę razy w życiu pójść na takie zajęcia, myślałam że będzie to zwykła joga, bo tak też było wpisane w grafiku, a tu wyszły jakieś "msze". Nie moje klimaty, gdy ktoś staje nade mną z jakimś gongiem i mnie "okadza".

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Limonka2738

Nie wiem, czemu tak to przeżywasz.
No niektórzy aktorzy coś tam dodatkowo ćwiczą do roli. I tyle.
Jak się tym nie interesuję, to o tym nie wiem.
A że to taki typ człowieka, że będzie szukać atencji, no to gadają dużo o sobie. Są też zapraszani w różne miejsca i zadają im pytania. Żeby być znanym aktorem to trzeba mieć potrzebę uwagi i parcie na szkło, tego nie przeskoczysz. (Choć pewnie jest parę wyjątków potwierdzających regułę.)
Nawet ja, która nie mam potrzeby dzielenia się swoim życiem z innymi, pewnie bym poopowiadała jakieś durnoty, jakby mnie popytała Oprah czy inna Ellen.

Skąd wiesz czy i co przeżywam?

Zwykle dostajemy wywiad. Ktos aktora pyta co zrobił, że tak się spodobała jego rola. No po prostu pracował. Tak jak i Ty czytając przepisy, ucząc się jakiegoś programu. Tyle że nikogo nie interesuje jak Ty i dowolny czlowiek nie znany z tabloidów pracuje i uczy się. Nie jesteś na tyle interesująca dla otoczenia żeby ktokolwiek o to zapytał i Twoja odpowowiedz opublikował.

[KokinoNero]

Ale taki aktor też siedzi i się uczy do roli, tak samo jak t lekarz uczył się swojego zawodu. Natomiast natalia-t, nie wczuwa się w swoją rolę zawodową lekarza do tego stopnia (tak sądzę ), że zaraża się jakąś chorobą, żeby wiedzieć jak czuje się jej pacjent .

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez KokinoNero

Ale taki aktor też siedzi i się uczy do roli, tak samo jak t lekarz uczył się swojego zawodu. Natomiast natalia-t, nie wczuwa się w swoją rolę zawodową lekarza do tego stopnia (tak sądzę ), że zaraża się jakąś chorobą, żeby wiedzieć jak czuje się jej pacjent .

Lekarza nikt nie podziwia na ekranie tylko oczekuje rozwiązania problemu.

Jak chcemy oglądać ładne historie, to osoba prezentująca musi się przygotować. Zeby było ładnie i ..... prawdopodobnie.

[meliandra]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

No ok, można iść do biblioteki, ale żeby się tam zatrudnić czy siedzieć tygodniami, to dla mnie trochę na siłę, nie jest to coś nie do ogarnięca.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Kokino, nie ma różnicy między lekarzem a aktorem grającym lekarza?

---------- Dopisano o 18:24 ---------- Poprzedni post napisano o 18:23 ----------

Napisane przez meliandra

No ok, można iść do biblioteki, ale żeby się tam zatrudnić czy siedzieć tygodniami, to dla mnie trochę na siłę, nie jest to coś nie do ogarnięca.

A kto siedzial tygodniami?

[meliandra]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89698814]Kokino, nie ma różnicy między lekarzem a aktorem grającym lekarza?

---------- Dopisano o 18:24 ---------- Poprzedni post napisano o 18:23 ----------



A kto siedzial tygodniami?[/QUOTE]

Było o kilkudziesięciu godzinach spędzonych w bibliotece. No jak dla mnie to wystraczy tam iść na jeden dzień. Praca bibliotekarza, to jest coś skomplikowanego żeby dobry aktor musiał się do tego nie wiadomo jak przygotowywać.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez meliandra

Było o kilkudziesięciu godzinach spędzonych w bibliotece. No jak dla mnie to wystraczy tam iść na jeden dzień. Praca bibliotekarza, to jest coś skomplikowanego żeby dobry aktor musiał się do tego nie wiadomo jak przygotowywać.

Kilkadziesiąt to są trzy cztery dni.
Pójdę pogadam, zaznajomię się z systemem katalogowania, obsłużę kilku klientów, znów pogadam, poukładam książki. Czym to się różni od pracy policjanta czy detektywa, lekarza, farmaceuty .... tam tez jest potrzebne kilkadziesiąt czy kilkaset godzin

[natalia_t]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89698794]A jak ktos Cię zapyta jak to osiągnęłaś to powiesz czy zataisz, że siedziałaś milin godzin nad .... i dzieki temu efekt jest jaki jest?[/QUOTE]Poproszę, żeby zapytał o coś konkretnego i ciekawszego, bo tysiące godzin z nosem w książkach nikogo nie interesuje.
[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89698800]Skąd wiesz czy i co przeżywam?

Zwykle dostajemy wywiad. Ktos aktora pyta co zrobił, że tak się spodobała jego rola. No po prostu pracował. Tak jak i Ty czytając przepisy, ucząc się jakiegoś programu. Tyle że nikogo nie interesuje jak Ty i dowolny czlowiek nie znany z tabloidów pracuje i uczy się. Nie jesteś na tyle interesująca dla otoczenia żeby ktokolwiek o to zapytał i Twoja odpowowiedz opublikował.[/QUOTE]Chyba właśnie w tym sęk, że dla mnie aktorzy to też nie są na tyle interesujący i inspirujący ludzie, żeby mnie interesowało, co takiego robili, że udało im się dobrze wykonać ich pracę.
Człowiek, który szuka uwagi i poklasku będzie chętnie mówił o takich rzeczach, ale ja nie lubię takich wywiadów o niczym. "Jak udało ci się tak dobrze odegrać rolę treserki gołębi? Czy wymagało to od ciebie jakichś dodatkowych wyrzeczeń?". "A wiesz jak to jest, praca aktora wymaga wyrzeczeń... Spędziłam długie godziny na rynku karmiąc gołębie i wpatrywałam się w te zwierzęta, próbując zrozumieć ich instynkt stadny. Pewnego razu, gdy po raz nty siedziałam na ławce taka zziębnięta z bułką w ręce i ktoś zaproponował mi ciepłą zupę, zrozumiałam, że lepiej byłoby porozmawiać z profesjonalnym gołębiarzem."
Albo "Natalio, jak udało ci się zostać lekarzem". "A wiesz, praca lekarza wymaga poświęceń... spędziłam długie godziny przy biurku nad książkami i wiele razy miałam dylemat, czy wypić kawę czy melisę. Pewnego razu, gdy po raz nty siedziałam taka zrezygnowana ucząc się do egzaminu zrozumiałam, że woda też może być dobrym rozwiązaniem. Od tamtego czasu do mojego menu dołączył również kompot, sok, a nawet herbata ".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[KokinoNero]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89698805]Lekarza nikt nie podziwia na ekranie tylko oczekuje rozwiązania problemu.

Jak chcemy oglądać ładne historie, to osoba prezentująca musi się przygotować. Zeby było ładnie i ..... prawdopodobnie.[/QUOTE]

Ładne historie? Żeby było ładnie? Oglądamy chyba inne gatunki filmowe i mamy inne oczekiwania co do filmów. Czasami historie bywają wyjątkowo paskudne, a gra aktorska bywa genialna.

Natomiast nie oczekuję od aktora, że będzie, przed zagraniem jakiejś roli, wcielał się w realnym życiu w swoją postać. Myślę, że jeśli ma talent, warsztat aktorski i zrobi odpowiedni rekonesans, to pozwoli mu to odegrać daną postać najlepiej jak będzie potrafił. Właśnie tak, jak lekarz, bez przechodzenia danej choroby, będzie potrafił ją wyleczyć. Tego dotyczy moje porównanie, a nie oczekiwań co do zawodu jednego czy drugiego. Ale wiesz, to są moje własne oczekiwania co do tych dwóch różnych zawodów, ty możesz mieć zupełnie inne.
Zresztą, tak na marginesie, to w sumie nie przeszkadza mi to i w sumie nawet nie bardzo interesuje, czy dany aktor, przed zagraniem jakiejś roli, specjalnie się do niej przygotowywał czy też nie.

[kasia2209]

Treść usunięta

[meliandra]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Właśnie to jest chyba bardziej kwestia tego, że jak człowiek jest wychowany w takiej rodzinie, to nie zna innej rzeczywistości i takie rzeczy wydają się normalne. Zwłaszcza jak ogólnie ma się dobre relacje z rodzicami. Ona niby ma jakiś tam swój rozum, ale często było widać, że biła się z myślami czy to co robi jest słuszne czy może jednak rodzice mają rację. Im jest starsza tym bardziej kieruje się własnym rozsądkiem, ale przyznam szczerze, że nie wiem jakbym sobie poukładała relacje z rodzicami gdybym usłyszała tekst, że to moja wina, że mąż mnie zdradza i że mogłam go lepiej pilnować No ale dużo dorosłych ludzi jest pod wpływem rodziców. Wystarczy nawet poczytwać wizaż i wątki na intymnym 'rodzice nie pozwalają mi mieszkać z chłopakiem', 'muszę zaprosić na ślub całą roodzinę, bo rodzice tak chcą'.

[kasia2209]

Treść usunięta

[cava]

A mnie swego czasu bardzo dziwiło, jak co jedna aktorka dawała wywiad, to w tajemnicy zdradzała ze źle się czuje przed kamerą.

Przed ową kamerą właśnie się wdzięcząc i kokietując w trakcje wywiadu.
Dziwaczne to było.

[meliandra]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

U mnie też tak jest. Rodzice zawsze wiedzieli i wiedzą, że ja mam taki charakter, że mi się nie da narzucić swojego zdania i że nie jestem uległa. Ale też jak byłam nastolatką, to na dużo mi pozwalali i ufali mi przy czym ja też nigdy nie sprawiałam jakiś kłopotów i tego zaufania nie nadwyrężałam. Co do tej mojej kumpeli, to ona niby się dystansuje, ale to jest taki typ człowieka, że jej wszyscy wchodzą na głowę, łącznie z jej dzieckiem, które rozstawia ją po kątach. Pewnej osobie, która wyrządziła jej bardzo wiele złego wybaczyła i utrzymuje z nią praktycznie normalne kontakty czego ani ja ani nikt z naszych znajomych nie potrafimy zrozumieć. A co Twojego kolegi, to wiele osób tak ma, że rodzina to zawsze rodzina, że trzeba się kochać, utrzymywać kontakty. I ja to po części rozumiem. Z takich relacji nie zawsze od tak da się zrezygnować. Tylko właśnie najgorzej jak rodzina wykorzystuje czyjeś dobre serce.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez natalia_t

Poproszę, żeby zapytał o coś konkretnego i ciekawszego, bo tysiące godzin z nosem w książkach nikogo nie interesuje.
Chyba właśnie w tym sęk, że dla mnie aktorzy to też nie są na tyle interesujący i inspirujący ludzie, żeby mnie interesowało, co takiego robili, że udało im się dobrze wykonać ich pracę.
Człowiek, który szuka uwagi i poklasku będzie chętnie mówił o takich rzeczach, ale ja nie lubię takich wywiadów o niczym. "Jak udało ci się tak dobrze odegrać rolę treserki gołębi? Czy wymagało to od ciebie jakichś dodatkowych wyrzeczeń?". "A wiesz jak to jest, praca aktora wymaga wyrzeczeń... Spędziłam długie godziny na rynku karmiąc gołębie i wpatrywałam się w te zwierzęta, próbując zrozumieć ich instynkt stadny. Pewnego razu, gdy po raz nty siedziałam na ławce taka zziębnięta z bułką w ręce i ktoś zaproponował mi ciepłą zupę, zrozumiałam, że lepiej byłoby porozmawiać z profesjonalnym gołębiarzem."
Albo "Natalio, jak udało ci się zostać lekarzem". "A wiesz, praca lekarza wymaga poświęceń... spędziłam długie godziny przy biurku nad książkami i wiele razy miałam dylemat, czy wypić kawę czy melisę. Pewnego razu, gdy po raz nty siedziałam taka zrezygnowana ucząc się do egzaminu zrozumiałam, że woda też może być dobrym rozwiązaniem. Od tamtego czasu do mojego menu dołączył również kompot, sok, a nawet herbata ".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Uważam że tysiące godzin z nosem w książce to też ważna informacja o zawodzie który wykonujesz.

Nie rozumiem Twoich przykładów.
Robert De Niro trzy miesiące jeździł na taksówce przygotowując się do roli. Czy to Twoim zdaniem za długo?

---------- Dopisano o 07:42 ---------- Poprzedni post napisano o 07:31 ----------

Napisane przez KokinoNero

Ładne historie? Żeby było ładnie? Oglądamy chyba inne gatunki filmowe i mamy inne oczekiwania co do filmów. Czasami historie bywają wyjątkowo paskudne, a gra aktorska bywa genialna.

Natomiast nie oczekuję od aktora, że będzie, przed zagraniem jakiejś roli, wcielał się w realnym życiu w swoją postać. Myślę, że jeśli ma talent, warsztat aktorski i zrobi odpowiedni rekonesans, to pozwoli mu to odegrać daną postać najlepiej jak będzie potrafił. Właśnie tak, jak lekarz, bez przechodzenia danej choroby, będzie potrafił ją wyleczyć. Tego dotyczy moje porównanie, a nie oczekiwań co do zawodu jednego czy drugiego. Ale wiesz, to są moje własne oczekiwania co do tych dwóch różnych zawodów, ty możesz mieć zupełnie inne.
Zresztą, tak na marginesie, to w sumie nie przeszkadza mi to i w sumie nawet nie bardzo interesuje, czy dany aktor, przed zagraniem jakiejś roli, specjalnie się do niej przygotowywał czy też nie.

Jak Ci się słowo ładne nie podoba to wstaw emocjonujące, czy dowolne inne które oddaje te świetna grę aktorska.

Jezeli zagra tylko najlepiej jak potrafi moze nie wygrać kastingu, nie dostać roli, nie zachwycić Cię swoją grą.
Nie sledze informacji jak aktorzy przygotowują się do roli, ale jak akurat trafię na taku artykuł to nie zdziwi mnie ze ktos iles tam czasu spędza na przygotowaniu sie do roli.

[kasia2209]

Treść usunięta

[PurePurr]

Napisane przez cava

A mnie swego czasu bardzo dziwiło, jak co jedna aktorka dawała wywiad, to w tajemnicy zdradzała ze źle się czuje przed kamerą.

Przed ową kamerą właśnie się wdzięcząc i kokietując w trakcje wywiadu.
Dziwaczne to było.

Wydaje mi się, że jedno nie wyklucza drugiego. Jako aktorki mogą mieć po prostu dobrze ogarnięte radzenie sobie w takich sytuacjach, ale jednoczesnie nadal czuć dyskomfort. Ja też nie lubiłam na studiach przemówień przed cała salą a miałam najwyższe noty na roku.

[natalia_t]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89699088]Uważam że tysiące godzin z nosem w książce to też ważna informacja o zawodzie który wykonujesz.

Nie rozumiem Twoich przykładów.
Robert De Niro trzy miesiące jeździł na taksówce przygotowując się do roli. Czy to Twoim zdaniem za długo?

---------- Dopisano o 07:42 ---------- Poprzedni post napisano o 07:31 ----------


Jak Ci się słowo ładne nie podoba to wstaw emocjonujące, czy dowolne inne które oddaje te świetna grę aktorska.

Jezeli zagra tylko najlepiej jak potrafi moze nie wygrać kastingu, nie dostać roli, nie zachwycić Cię swoją grą.
Nie sledze informacji jak aktorzy przygotowują się do roli, ale jak akurat trafię na taku artykuł to nie zdziwi mnie ze ktos iles tam czasu spędza na przygotowaniu sie do roli.[/QUOTE]Nie wiem czemu mnie się uczepiłaś, przecież kilka razy wyraźnie napisałam, że jeśli to komuś pomaga zrobić coś lepiej, to niech to robi. Po prostu mnie to nie interesuje.

Skąd mam wiedzieć, czy za długo? Czy dzięki temu lepiej odegrał jakaś rolę? Tak? No to najwyraźniej wystarczająco.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[KokinoNero]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89699088]
Jak Ci się słowo ładne nie podoba to wstaw emocjonujące, czy dowolne inne które oddaje te świetna grę aktorska.

Jezeli zagra tylko najlepiej jak potrafi moze nie wygrać kastingu, nie dostać roli, nie zachwycić Cię swoją grą.
Nie sledze informacji jak aktorzy przygotowują się do roli, ale jak akurat trafię na taku artykuł to nie zdziwi mnie ze ktos iles tam czasu spędza na przygotowaniu sie do roli.[/QUOTE]

Kompletnie mnie to nie obchodzi co oni robią. Naprawdę. I nie rozmawiałyśmy tu o czasie jaki spędzają na przygotowywaniu się do roli, tylko konkretnie o wcielaniu się w realu w życie jakiś konkretnych osób, które mają zagrać.
Przyczepiłaś się do natali-t i jej zawodu, pytając w zaczepny sposób "co ona robi, żeby być lepszą w pracy, czy kogokolwiek to obchodzi?" Potem w kolejnym poście jakieś zaczepne pytania skierowane do niej. Nie wiem z jakiego powodu, ale brzmi to jakbyś miała z tym jakiś osobisty problem.

[Nightmare666]

Napisane przez kasia2209

Treść usunięta

Założę się, że ta dziewczyna od małej miała prany mózg, wpajane jej były jakieś patriarchatyczne zachowania (np. to, że mąż ma romans jest winą kobiety), dlatego nie ma swojego zdania, słucha dalej, jest umysłowo uzależniona od rodziców. Do tego brak asertywności i słaby charakter.

[bezpaniki]

Mnie dziwi, ze niektore z was dziwi, ze ludzie chca byc profesjonalistami i wykonywac swoj zawod w najlepszy mozliwy sposob (aktorzy stosujacy metode Stanislawskiego/Strasberga). Sa rozne szkoly wejscia w role, czyli jak najbardziej realne przedstawienie fikcyjnej postaci, lub najwierniejsze oddanie realnej osoby (definicja aktorstwa). Wg wspomnianej metody mozna to osiagnac tylko rozumiejac i laczac emocje kreowanej postci z wlasnymi doswiadczeniami. Ten przykladowy aktor siedzacy godzinami w bibliotece, nie siedzi tam tylko po to zeby obserwowac prace bibliotekarzy, ale tez wylapac inne emoce, klimat, atmosfere itp. Tak samo ktos grajacy lekarza (wg metody) powinien miec doswidczenie nie tylko od strony pacjenta, zeby moc oddac glebsze emocje zwiazane z ta praca.
Ta metoda to praktycznie rozszczepianie i scalanie osobowosci, bardzo wyczerpujaca psychicznie. Nie dziwne, ze czesto prowadzi do powiklan (uzaleznienia, depresje, choroby).
Sa aktorzy, ktorzy biora to wchodzenie w role doslownie jako doswadczenie fizyczne, np taki Tom Cruise, ktory nie uzywa dublerow, obsluguje wszystkie pojazdy, samoloty i sprzety.
Warto poczytac wywiady z aktorami teatralnymi, z wyksztalcniem aktorskim, jesli ktos chcialby to lepiej zrozumiec.

Natomiast kwestia angazowania aktorow ze wzgledu na nazwisko i dostosowywanie ich aparycji, zmiast zatrudnianie osoby z odpowiednim wygladem jest bardzo palaca juz od jakiegos czasu. Biali aktorzy grajacy postacie o innym kolorze skory, aktorzy innej narodowosci i akcencie niz charakter (np. Renee Zellweger grajaca Bridged Jones), heteroseksualni grajacy homoseksulnych, a teraz aktorzy cis grajacy trans. Jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, ze chodzio kase oczywiscie.

[sublips]

Napisane przez bezpaniki

Mnie dziwi, ze niektore z was dziwi, ze ludzie chca byc profesjonalistami i wykonywac swoj zawod w najlepszy mozliwy sposob (aktorzy stosujacy metode Stanislawskiego/Strasberga). Sa rozne szkoly wejscia w role, czyli jak najbardziej realne przedstawienie fikcyjnej postaci, lub najwierniejsze oddanie realnej osoby (definicja aktorstwa). Wg wspomnianej metody mozna to osiagnac tylko rozumiejac i laczac emocje kreowanej postci z wlasnymi doswiadczeniami. Ten przykladowy aktor siedzacy godzinami w bibliotece, nie siedzi tam tylko po to zeby obserwowac prace bibliotekarzy, ale tez wylapac inne emoce, klimat, atmosfere itp. Tak samo ktos grajacy lekarza (wg metody) powinien miec doswidczenie nie tylko od strony pacjenta, zeby moc oddac glebsze emocje zwiazane z ta praca.
Ta metoda to praktycznie rozszczepianie i scalanie osobowosci, bardzo wyczerpujaca psychicznie. Nie dziwne, ze czesto prowadzi do powiklan (uzaleznienia, depresje, choroby).
Sa aktorzy, ktorzy biora to wchodzenie w role doslownie jako doswadczenie fizyczne, np taki Tom Cruise, ktory nie uzywa dublerow, obsluguje wszystkie pojazdy, samoloty i sprzety.
Warto poczytac wywiady z aktorami teatralnymi, z wyksztalcniem aktorskim, jesli ktos chcialby to lepiej zrozumiec.

Natomiast kwestia angazowania aktorow ze wzgledu na nazwisko i dostosowywanie ich aparycji, zmiast zatrudnianie osoby z odpowiednim wygladem jest bardzo palaca juz od jakiegos czasu. Biali aktorzy grajacy postacie o innym kolorze skory, aktorzy innej narodowosci i akcencie niz charakter (np. Renee Zellweger grajaca Bridged Jones), heteroseksualni grajacy homoseksulnych, a teraz aktorzy cis grajacy trans. Jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, ze chodzio kase oczywiscie.

Ale przecież „method acting” jest coraz bardziej krytykowane, również w środowisku aktorskim. Jeśli mamy do czynienia z kimś, kto idzie do biblioteki, to w porządku, ale nie jest to normalne, żeby dany aktor posuwał się do granic wytrzymałości psychicznej, żeby odegrać swoją rolę. Weźmy tutaj Ledgera i jak to się dla niego skończyło. A jak przy Jokerze jesteśmy, to jak Leto się zachowywał na planie (i nie, ta kreacja nie była tego warta): https://ew.com/article/2016/06/23/su...-pepper-spray/ Zresztą przykłady tutaj można mnożyć, jak to zaszkodziło danemu aktorowi/ aktorce, jak ktoś wykorzystywał to jako usprawiedliwienie do przemocy bądź takiego zachowania na planie jak Leto.

Ja w sumie uważam to samo na temat „method acting” co Laurance Olivier, który kiedy dowiedział się, że Dustin Hoffman nie spał przez 72 godzin tak jak jego bohater, to powiedział mu “My dear boy,” replied Olivier smoothly, “why don’t you just try acting?”.

Zresztą wielu wybitnych aktorów porzuciło tę metodę, chociażby Meryl Streep po „Diabeł ubiera się u Prady”, a nadal ma jedne z najlepszych kreacji aktorskich. Czy Toni Colette od zawsze uważała to za nonsens, a jej gra aktorska w „Hereditary” – dawno nie widziałam czegoś tak dobrego.

Co do mniejszości w filmach, to widzę odwrotny trend. Wszędzie "wciska się" Afroamerykanów, na co sami Afroamerykanie reagują negatywnie, bo mamy do czynienia z wtórnym rasizmem w moim odczuciu (czyli zmieńmy czyjś kolor skóry, żeby było poprawnie, ale nie idzie za tym żadna głębia czy historia; zamiast napisać nowe historie, wolą eksploatować stare). Chętnie zobaczę nowy film z DiCaprio o rdzennych Amerykanach, bo w końcu doczekali się jakiejś głośniejszej produkcji - to oni są pomijani w zasadzie w ogóle w amerykańskich filmach.

A już nienawidzę tej ekspozycji w amerykańskich filmach - tj. mówienie wszystkiego wprost, wygłaszanie kazań, chyba dla przeciętnego, amerykańskiego widza nie ma miejsca na metaforę czy ukryty przekaz. Wiele filmów jest po prostu kręconych z myślą, że wszyscy widzowie mają problem z prostą dedukcją.