Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu - Strona 7 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2023-09-09, 14:41   #181
ItsPiranhaBay
Raczkowanie
 
Avatar ItsPiranhaBay
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 166
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Ja tez nie wisialam 24/7, ale nie chodzi o wiszenie fizyczne, a emocjonalne,ze np on czul sie w obowiazku cos zrobic,jak placzesz. To ze on sie zastanawial jaki masz humor jak siedzisz w innym pokoju (moj tez tak mial!!!) i sie stresowal moglo wynikac z domu tez, np z relacji z matka lub obojgiem rodzicow,moj byl odpowiedzialny za humor matki,'zabawial' ja jak plakala po klotni z ojcem,monitorowal by sie czula dobrze. I to jest tak,ze NIBY NIC NIE ROBISZ BO TEZ MASZ ZLY HUMOR TYLKO,ale jednak samym faktem taka osobe STRESUJESZ,bo sie BOI,ze bedzie musiala sie toba zajmowac jak np matka. Boi sie podobnych zachowan i konsekwencji,wiec automatycznie sie dystansuje -zeby nie musiec. I w sumie jasne,ja czy ty jako czlowiek mozemy miec humor gorszy,ale moze tacy partnerzy jak nasi ex potrzebowaliby jakichs wlasnie WESELSZYCH,mniej problemowych? W sensie,nie musialam byc (po fakcie mysle) tak smutna w pewnych kwestiach. Depresyjny nastroj nikomu nie sluzy,mnie tez nie posluzyl. Tylko przykro nie moc byc smutnym,bo odepchniesz partnera... Moj ex mial terapie,wlasnie od ok 2 lat jak sie poznalismy. Ja tez juz mialam,ale od pol roku.



Co do schematow w domu,to na pewno jest w tym jakas prawda,moj ojciec rowniez emocjonalnie niedostepny,ale ja nie we wszystkich moich zwiazkach powtorzylam schemat. Tez wygladalo u mnie tak,ze on nie byl niedostepny dla mamy,tylko dla mnie bardziej w dziecinstwie- niedojrzaly do roli ojca i wybuchowy,ale nie nieodpowiedzialny czy ze totalnie nie mozna bylo na nim polegac. Moja mama mogla i obserwujac ich zwiazek mialam raczej taki wzor,ze sa przyjaciolmi, tyle tylko ze moja mama jest MOCNO NIEZALEZNA i duzo rzeczy robi/robila bez faceta, w sensie,ma taka potrzebe przestrzeni,ojciec domator. Wiec jak ja musialam robic rzeczy bez faceta,ktore chcialam robic razem (np wlasnie te wyjazdy,widziec sie czesciej), to mialam takie w glowie: ale co ty dramatyzujesz,twoja mama tak zyje i jest spoko,ojciec wszedzie z nie nie chodzi i sobie zyja w zgodzie,a ona sie na nim 'nie czepia', nie jest 'bluszczowata'. I ze chce za duzo. No tyle ze moj ojciec,mimo ze nie jest jakis wylewny,typu kwiaty,prezenty,czule slowka to jednak jest odpowiedzialny w taki sposob,ze jak obieca to zrobi i mniej mowi,a wiecej robi jak ma robic. I jest tez taki staly w uczuciach,troche glaz. On jak glaz siedzi w domu,moja mama sobie 'lata'. Ale sie dogaduja. Osobowosciowo to ona 'nosi spodnie',jest dynamiczna ale i spokojna,on niby milczacy,ale nerwowy i wybuchowy. Mama zawsze mowila,ze kobieta ma byc silna,niezalezna, dawac sobie rade i 'nie liczyc na chlopa'. No ale jak dla mnie ona w potrzebie na mojego ojca moze liczyc. Moze to tez stad mi sie wzielo,ze musze byc 'bardziej niezalezna' i 'mniej liczyc na chlopa',wiec stad to moje samobiczowanie sie,ze za duzo chce.

---------- Dopisano o 14:31 ---------- Poprzedni post napisano o 14:26 ----------

A moj ex to mial w domu zerowe wzorce,rodzice sie wiecznie klocili, nie szanowali sie, byly wyzwiska, ojciec bil matke, byl alkohol. Co ciekawe to taka rodzina 'na poziomie',wyksztalcona, duzy dom,duzo pieniedzy itd,ale niestety wlasnie przemoc i brak szacunku. No i on po prostu chcial chyba,zeby u niego bylo w zwiazku dobrze, bezpiecznie, cieplo,milo, bez klotni i zeby nie musial 'ogarniac' nikogo i niczego, bo byl mediatorem rodzicow, a oni go szantazowali emocjonalnie i siebie wzajemnie, bijac sie miedzy soba o jego wzgledy juz przed rozwodem czy krotko po.

---------- Dopisano o 14:34 ---------- Poprzedni post napisano o 14:31 ----------

I on bardzo nie chcial byc jak ojciec,taki 'dominujacy',narcystyczny ,biznesmen, czlowiek sukcesu, zdradzajacy zone,nie szanujacy jej. Ale jego matka moim zdaniem tez duzo zle zrobila nawet jesli sama byla ofiara przemocy (to nie jej wina!!!),to jednak zrzucila caly swoj bagaz emocjonalny na dziecko, zarowno w trakcie tego zwiazku jak i po rozwodzie.

---------- Dopisano o 14:41 ---------- Poprzedni post napisano o 14:34 ----------

Jak moj ojciec to byl ten facet bardziej co nie mielismy seksu. Taki introwertyczny,bardzo inteligentny,duzo w domu,ale tez staly w uczuciach i nie jakis wylewny,ale jak obiecal to zrobil. Techniczny,umysl analityczny, duzo zainteresowan, nie bardzo wymagajacy od zycia,milosnik prostoty i natury. Z taka roznica ze tez byl spokojny, tzn nie wybuchowy czy nerwowy bardzo (chociaz jak kazdy mial swoje momenty ale osobowosciowo dla mnie idealem,seksualnie absolutnie nie. Moze wlasnie 'widzialam w nim ojca'? I dlatego tego seksu mi sie nie chcialo?
ItsPiranhaBay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 14:47   #182
Marchewkowelove
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-09
Wiadomości: 9
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

A czemu Ty to bierzesz na siebie ? Gdybys Ty była weselsza to on by sie nie stresował, a dlaczego to nie on przepracuje na terapii, aby nie brać odpowiedzialności za kogoś humor? Sorry ale ja nad tym pracowałam na terapii, aby nie brać odpowiedzialności za czyjeś emocje. Bierzesz wszystko na siebie, zobacz tez to, ze Twój partner również mógł wziąć odpowiedzialność za siebie, powiedzieć na terapii: czuje sie zestresowany humorem mojej partnerki, zaczynam sie wycofywać , jak mogę sobie z tym poradzić aby nie uciekać i być ponad to?



Jestem pewna ze Ty byś tak zrobiła , ale on nie, bo on wolał uciec, wolał być wygodny .

---------- Dopisano o 14:47 ---------- Poprzedni post napisano o 14:42 ----------

Plus szczerze ? Twój dobry humor i pozytywne nastawianie do świata nic by nie dało, bo to jest w nim. Zapewne stresowalby sie i czekał aż wszystko rypnie, tak jak w domu jego rodziców . Bo takie osoby nie potrafią funkcjonować zarówno jak jest dobrze, ani jak jest zle , bo są w ciągłym napięciu, bo wewnętrznie są nauczone , ze musza być w stanie gotowości. Także uwierz, to jest po jego stronie aby to przerobić. Z ciekawości, czy on wcześniej był w związku ? Wiesz z jakiego powodu sie rozstawał ? Bo mój np był w bardzo krótkich relacjach i on nie wiedział, czemu sie rozpadły , po prostu został zostawiany . Podejrzewam , ze jego ex bardzo dobrze rozpoznały typ ale ja oczywiście nie i dlatego tak długo to trwało, bo wszystko na siebie brałam.
Marchewkowelove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 14:58   #183
ItsPiranhaBay
Raczkowanie
 
Avatar ItsPiranhaBay
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 166
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

A wiesz,ze ja tez z nim tak zaczelam miec, ze jak sie czul jakos zle psychicznie to zaczynalam sie bac,ze to 'moja wina',a on sie wkurzyl i powiedzial, ze NAWET NIE MA PRAWA MIEC ZLEGO HUMORU BO JA OD RAZU SIE STRESUJE I PYTAM GO CO JEST ZLE CZY COS ZROBILAM i ze ja w ten sposob 'dbam o siebie, swoje zapewnienie bezpieczenstwa',a on nie dosc ze sie zle czuje to jeszcze ja wymagam,zeby on 'mnie ratowal,bo tone razem z nim'. No sorka,ale nie. Po prostu zauwazylam,ze jak on ma taki zly humor to czesto moja wina (juz bardziej pod koniec), bo gdy nie byla moja to byl smutny,ale np mowil mi,szedl sie przytulic -nie dystansowal... I tez w sposob 'lustrzany' odbijalam jego zachowanie chyba,ze skoro on sie czul zle jak bylam zla,to automatycznie uznalam chyba (nieswiadomie), ze moze to jakis jezyk milosci,empatyzowanie takie silne i tez tak zaczelam robic w pewnych sytuacjach.



Jak ogarnelam ze nie jestem odpowiedzialna za jego stan i ze nie musze byc jego przyczyna to tez inaczej zaczelam dzialac,ale czesto sobie WMAWIALAM chyba ze wcale nie o mnie chodzi,bo -czesto chodzilo...

---------- Dopisano o 14:54 ---------- Poprzedni post napisano o 14:52 ----------

Tak,byl w zwiazkach przede mna,dwoch. Jeden trwal poltora roku wlasnie,drugi kilka miesiecy. W obu przypadkach one zerwaly,ale ta pierwsza najpierw go przetyrala (zrobila z niego sluzacego na kazde gwizdniecie a on sie dawal,a potem go rzucila dla innego typa), natomiast ta druga sie spotykala kilka miesiecy i w sumie uznala, ze 'to nie to',wiec po prostu zerwala.

---------- Dopisano o 14:56 ---------- Poprzedni post napisano o 14:54 ----------

Ale to samo mozna powiedziec o mnie,ze mna tez zerwalo juz kilku facetow,bo tez byly 'rzeczy nie tak' i wlasnie prawda jest taka,ze zadne z nas -ani on,ani ja, ani ty,ani twoj ex - gdyby bylo zupelnie 'zdrowe',nie znalazloby sie w takim zwiazku na dluzej niz kilka miesiecy pewnie...

---------- Dopisano o 14:58 ---------- Poprzedni post napisano o 14:56 ----------

Ja tez jestem przyzwyczajona do leku i napiecia niestety. Widac ty tez musisz,bo jednak czekanie na emocjonalnie niedostepnego typa nie buduje spokoju,a napiecie. Moze to tez przez niedostepnosc w naszym domu,moze tez przez wlasnie niskie poczucie wartosci (nie wierze ze nalezy mi sie lepiej,a jak juz dostaje,to jestem w szoku i nie wiem jak to przyjac- przynajmniej u mnie).
ItsPiranhaBay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 15:05   #184
Marchewkowelove
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-09
Wiadomości: 9
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Wniosek wiec taki aby zacząć sie spotykać , kto jest dla Ciebie niedostępny . Twój poprzedni ex był dla Ciebie bardzo dostępny i seksu nie było, bo Ty potrzebujesz silnych emocji aby czuć pożądanie, zabawa polega na tym, aby nauczyć sie czuć pożądanie jak jest nudno i bezpiecznie.

---------- Dopisano o 15:05 ---------- Poprzedni post napisano o 15:05 ----------

Zacząć sie spotykać z kimś kto jest dla Ciebie dostępny ** 😅
Marchewkowelove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 15:06   #185
ItsPiranhaBay
Raczkowanie
 
Avatar ItsPiranhaBay
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 166
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

No ale wymieniac co partner robil,a co ja mozna bez konca,bo wiadomo, ze chodzi tu o odpalanie jakichs automatycznych schematow z dziecinstwa i nadinterpretacje obu stron. Najgorzej to wlasnie chyba ZWALCZYC TO W PARZE I SIE DOGADAC POMIMO 'triggerow' albo wypracowac w sobie cos takiego,zeby nie powtarzac schematu relacji. A to w sumie nie wiadomo,czy sie uda -los na loterii,nawet mimo ciezkiej pracy.
ItsPiranhaBay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 15:09   #186
Marchewkowelove
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-09
Wiadomości: 9
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Po prostu obydwoje działaliście na siebie toksycznie. Osoba zdrowa na Twoje pytanie czy to z Twojego powodu odpowiedziałaby Ci spokojnie , ze masz sie nie stresować i ze to z powodu xyz i by ci jeszcze podziękowała, ze sie pytasz. Jednak Ty takiej perspektywy nie przyjmujesz, bo z góry zakładasz, ze wszystko co złe to Twoja wina. Polecam zacząć czytać książki o zdrowej komunikacji, o zdrowych relacjach aby nauczyć sie jak to może wyglądać, bo gdy mamy złe wzorce to nawet nie potrafimy sobie wyobrazić jak może być inaczej , bo jesteśmy przyzwyczajeni do jakiegoś standardu. Ktoś kto jest wychowany w zdrowym domu stuknąłby sie w czoło gdyby usłyszał od kogoś takie pretensje.
Marchewkowelove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 15:10   #187
ItsPiranhaBay
Raczkowanie
 
Avatar ItsPiranhaBay
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 166
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Z tymi silnymi emocjami to rozkminialam to dwa lata na dwoch terapiach i nigdy nie uzyskalam odpowiedzi,czy ten schemat jest serio tak prosty,nawet jak sama myslalam nad tym. Nie chcialam zrywac,bo czulam sie dobrze jako osoba i z ta osoba. Ale tez wlasnie nie moglam rozgryzc,czy chodzi o seks jako ze nie pasujemy seksualnie (trudno tez pracowac tak samo ciezko na sfera seksualna jak i nad zgraniem potrzeb i zakladam ze nie kazda praca sie oplaca) czy chodzi o schemat,czy o co jeszcze. Bo w sumie moze byc sporo przyczyn braku checi na seks,to moga byc tez kwestie czysto wizualne,np ktos nam sie bardziej podoba z wygladu,a ktos mniej.



Mysle,ze moze to tez byla kwestia dojrzalosci po prostu u mnie do pewnych spraw i tez owczesnych priorytetow. Teraz mi sie wydaje,ze powinno byc jedno i drugie,seks i zrozumienie wlasnie. No ale nie wiem czy taki istnieje,a jesli tak to czy go spotkam i finalnie -czy w ogole sie mna zainteresuje.
ItsPiranhaBay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2023-09-09, 15:12   #188
Marchewkowelove
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-09
Wiadomości: 9
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Oczywiście, ze można tak bez końca. Ja tez mam wiele za uszami tylko kwestia tego, ze zarówno ty jak i ja byłyśmy chętne cos z tym zrobić, a oni nie . I tylko to sie liczy. Należy znaleść osobę która chce współpracować , bo problemy w związkach zawsze będą
Marchewkowelove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 15:15   #189
ItsPiranhaBay
Raczkowanie
 
Avatar ItsPiranhaBay
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 166
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Np moj ex mi sie podobal WYJATKOWO z wygladu,a widzialam mnostwo ladnych facetow. Nie chodzilo wiec mysle jedynie o schemat,chemie 'niedostepnosci' (na poczatku byl dostepny),a o preferencje. Bylam z niedostepnym gosciem w liceum i nie bylo TAKIEJ CHEMII. No a ex byl absolutnie w moim typie,troche nawet nie snilam wczesniej,ze moge miec goscia, do ktorego sie z wygladu nie bede mogla chyba do niczego przyczepic (w sensie- tak mega w moim guscie). I seks byl niesamowity. Moze tez jak spotykasz kogos tak mocno dopasowanego w tej kwestii to po prostu latwiej ci przeoczyc red flagi,bo jestes skoncentrowany na tym,jak jest super np w lozku czy jaki ktos jest atrakcyjny.

---------- Dopisano o 15:15 ---------- Poprzedni post napisano o 15:14 ----------

I tez moze jak bylo cos nie tak to tym bardziej chcialam 'walczyc',bo wiem jak u mnie ciezko z tym dopasowaniem seksualnym,w poprzednim zwiazku wlasnie seks nie dzialal i uznalam,ze jak juz spotkalam swoj 'ideal',to absolutnie nie moge go z rak wypuscic. Czyli chcialam moze za bardzo i tez moze nalozylam jakas za duza presje, nie wiem,ech.
ItsPiranhaBay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 15:16   #190
Marchewkowelove
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-09
Wiadomości: 9
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Na początku każdy jest dostępny to co powiedziała moja terapeutka, niektóre rzeczy wychodzą dopiero po czasie. A jak widać Twój ex należy zdecydowanie do osób niedostępnych emocjonalnie - typowy książkowy przykład, gdy robi sie poważnie i czas zrobić większy krok to uruchamiają sie schematy i ucieczka.
Marchewkowelove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 15:25   #191
ItsPiranhaBay
Raczkowanie
 
Avatar ItsPiranhaBay
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 166
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Tamten poprzedni co seks slaby tez obiektywnie bardzo atrakcyjny chlop,wysoki,piekny usmiech, przystojny i sie podobal niejednej, zreszta nie mial problemow zeby sobie znalezc partnerke po rozstaniu. Tylko cos tam nie klikalo,seks byl jakis taki niezreczny, drewniany, jak z bratem troche,calowanie spoko niby w kwestii 'techniki', ale takie nieangazujace. I tez mimo ze przystojny to mial szereg cech ktore mi sie z wygladu podobaly tak srednio,do zaakceptowania,ale srednio Moj pierwszy toksyczny ex tez zreszta seksem nie zachwycal czy wygladem,tak napraw w sumie to tylko ten ostatni byl niesamowity w tych kwestiach i jeszcze jeden koles,ktorego spotkalam kilka lat temu,ale nie bylismy para.

---------- Dopisano o 15:25 ---------- Poprzedni post napisano o 15:21 ----------

I tu mysle ze tez musze sobie popracowac nad soba,swoja dojrzaloscia i priorytetami,ze moze najwazniejsze jest jednak bezpieczenstwo,stabilnosc i bliskosc (obym umiala ja stworzyc!) i ze niekoniecznie jak wjezdza ci do zycia twoj meski ideal o urodzie wloskiego aktora,to to musi byc 'to', ehh.
ItsPiranhaBay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2023-09-09, 20:51   #192
aninudy
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2023-02
Wiadomości: 809
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cytat:
Napisane przez ItsPiranhaBay Pokaż wiadomość
Moga,ale jest tez taka psycholog-psychotraumatolog, Magdalena Pala,ktora wyjasnia duzo,ze np mozna sie bac nawet w bezpiecznym zwiazku jak jestes lekowa czy unikajaca i to reakcja na wyrost twojego ciala i na bank i ja i on tak mielismy momentami,skad sie bierze trauma, jak sie reaguje na nia i ze WARTO PRACOWAC NAD ZWIAZKIEM,stylami przywiazania w parze,bo zwiazek lekowo-unikajacy jest mozliwy,ale trzeba pracy. No wiec uznalam,ze skoro jest mozliwe, to bede pracowac.

A tez 'nie zajmowalam przestrzeni',bo przeczytalam,ze jak ktos jest unikajacy,to nawet normalne rzeczy moze odczytac jako atak i on tak mial,ja z moja lekowoscia tez potrafilam zareagowac nieadekwatnie.

Ja go 'wybielam' bo nie chce rozgrzeszac siebie,chce tez wziac odpowiedzialnosc za to co nie poszlo,zeby lepiej wiedziec na przyszlosc. Nie uznaje,ze on byl 'do dupy' i 'traktowal mnie zle'. Uwazam,ze nie poradzilismy sobie z sytuacja.

Zle to traktuje facet co pije,bije ,obraza,poniza,umniejsza uczuciom i nie pozwala ich wyrazac (np 'czego ryczysz', 'za bardzo sie przejmujesz,inni tak nie maja'), jest oziebly od poczatku do konca i nie probuje nic z tym zrobic (moj ex nadal mnie zapraszal do siebie,calowal,przytulal, byl seks - mimo ze on mial watpliwosci,to staral sie je przelamac,poradzic sobie),nie uzywa okreslen 'my' typu daMY rade,zdradza, nie pozwala partnerce sie rozwijac,miec swoich pieniedzy,pasji, wmawia jej ze jest niewystarczajaca,brzydka, powinna schudnac. Jak dla mnie on mnie zle nie traktowal,mysmy sie nie mogli z jakichs powodow dogadac i wygrzebac z tych trudnosci,ktore sie naplataly.
Lekowko unikająca może nie stanieć pod warunkiem, że OBYDWIE strony mogą i chcą pracować. I tylko tak, jak stara się tylko jedna t nic nie zdołasz zrobić. Jakoś umyka Ci. Tyle teorii o związkach znasz, ale je przekręcasz tak, że szok. I często tak, żeby pasowały do Twojej teorii, która się kopiesz. Bez sensu być tak złym dla siebie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 20:51 ---------- Poprzedni post napisano o 20:49 ----------

Zamiast "nie stanieć" miało być "istnieć"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
aninudy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-09, 21:30   #193
Alekto123
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 1 213
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Dla mnie autorka uprawia cherry-picking. Z tego co wyczytała wybiera tylko to co pasuje do jej teorii niewystarczająco dobrej oraz byle by tylko pozostać w roli męczennicy, odpowiedzialnej za całe zło. Nie staje w ogóle po swojej stronie, gość wystarczy jak już nie zdradza i nie pije to u niej książę jak z bajki. Nic to, że książę ma poważne problemy z komunikacją, ewidentnie nieprzepracowane traumy, które rozwalają związek/przez które wchodzi w totalnie nierokujące związki i potem w nich tkwi, bo nie umie miesiącami odwagi powiedzieć prawdy.

Edytowane przez Alekto123
Czas edycji: 2023-09-09 o 21:34
Alekto123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-10, 07:00   #194
b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 2 825
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cytat:
Napisane przez ItsPiranhaBay Pokaż wiadomość
moj ex nadal mnie zapraszal do siebie,calowal,przytulal, byl seks - mimo ze on mial watpliwosci
No to już wiemy dlaczego tak długo zajęło mu podjęcie decyzji


Sent from my FP4 using Tapatalk
b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-10, 07:16   #195
ItsPiranhaBay
Raczkowanie
 
Avatar ItsPiranhaBay
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 166
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

O watpliwosciach powiedzial podczas rozstania,nie ze powiedzial, ze ma watpliwosci,a ja i tak jezdzilam z nim uprawiac seks. Chodzi o to,ze ten seks czy dotyk byly do konca i bralam to za dobra monete,ze sa,bo jak byl kryzys w marcu to 1.5 miesiaca nie bylo seksu,czulosci.
ItsPiranhaBay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-10, 12:58   #196
ItsPiranhaBay
Raczkowanie
 
Avatar ItsPiranhaBay
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 166
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

W ogole teraz mnie dotknelo,ze chyba popelnilam dwa bledy.



Najpierw,gdy moglam -staralam sie za malo,a on staral sie o mnie mocniej. Potem,gdy zrozumialam -staralam sie za bardzo,a on stracil do mnie szacunek, nie chcial takiej osoby,tylko partnerki chyba.



Jestem przerazona,ze nie umiem tworzyc zwiazku, ze nie umiem wyczuc co robic i jak robic,zeby bylo dobrze, zeby byla ta milosc,bliskosc, ze popelniam takie karygodne bledy,ze daje albo za duzo albo za malo,nigdy odpowiednio i nigdy to,co powinna dac partnerka z krwi i kosci.
ItsPiranhaBay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-10, 13:07   #197
Marchewkowelove
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-09
Wiadomości: 9
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Droga Autorko, a jak ogólnie przechodzisz rozstanie ?



to nic złego, ze nie potrafisz w związki, nikt nas tego nie nauczył, doświadczenie zdobywamy właśnie poprzez takie sytuacje. Uczęszczając ciagle na terapie na pewno zaczniesz wypracowywać zdrowe wzorce, na wszystko potrzeba czasu. Ja uważam, ze podstawa to znać swoje potrzeby i uwierzyć w to, ze znajdzie sie osoba, która ma takie same, druga sprawa to wartości, one tez muszą być identyczne. Przykład z mojego życia. Jeszcze mój wcześniejszy związek był naprawdę okej, ponieważ partner miał język miłości dotyk i czas. On nie czuł sie przytoczony moją obecnością, wręcz przeciwnie, bardzo lubił ze mna spędzać czas. Obydwoje tez lubiliśmy podróże i co jakie czas wyjeżdżaliśmy, nie szkoda nam było pieniędzy, ani czasu, bo dla nas było to tak samo fajne i ważne. Czuliśmy, ze żyjemy, nasz związek nas karmił. Tylko był jeden problem. Moj były bardzo lubił trawkę. Ona była z nami wszędzie, na wyjazdach, spotkaniach ze znajomymi, w czasie wolnym, w trakcie sprzątania mieszkanka, a mnie to zaczynało męczyć. I znów sie nagięłam, bo super - czas, dotyk, wyjazdy - to jest to co kocham, natomiast wszystko w towarzystwie trawki. Nie dałam rady przez to przejść. Także naprawdę niuanse są ważne.
Marchewkowelove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-10, 13:17   #198
PumpkinEyes
Zakorzenienie
 
Avatar PumpkinEyes
 
Zarejestrowany: 2022-10
Wiadomości: 3 095
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cytat:
Napisane przez ItsPiranhaBay Pokaż wiadomość
Jestem przerazona,ze nie umiem tworzyc zwiazku, ze nie umiem wyczuc co robic i jak robic,zeby bylo dobrze, zeby byla ta milosc,bliskosc, ze popelniam takie karygodne bledy,ze daje albo za duzo albo za malo,nigdy odpowiednio i nigdy to,co powinna dac partnerka z krwi i kosci.
Karygodne błędy? Nie przesadzasz znowu z tym samobiczowaniem?

---------- Dopisano o 13:17 ---------- Poprzedni post napisano o 13:16 ----------

I który partner z krwi i kości traci szacunek do partnerki, bo się zaczęła starać i jej zależy?
PumpkinEyes jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-10, 23:12   #199
b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 2 825
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cytat:
Napisane przez ItsPiranhaBay Pokaż wiadomość
O watpliwosciach powiedzial podczas rozstania,nie ze powiedzial, ze ma watpliwosci,a ja i tak jezdzilam z nim uprawiac seks. Chodzi o to,ze ten seks czy dotyk byly do konca i bralam to za dobra monete,ze sa,bo jak byl kryzys w marcu to 1.5 miesiaca nie bylo seksu,czulosci.
Były bo facet miał wygodny weekendowy seks a w tygodniu zajmował się swoimi sprawami. Więc nie miał wystarczającej motywacji do zerwania

Sent from my FP4 using Tapatalk
b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2023-09-17, 10:57   #200
kurczaczek202
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-09
Wiadomości: 3
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cześć
Dosłownie czytając twój wątek czuje się jakbym czytał o sobie. U mnie było tak że kiedy poznałem moją partnerkę to super nam się gadało i wydawało mi się że jest dobrze aczkolwiek często czułem od niej dystans i chłód po czym zaczęło się to w końcu zmieniać kiedy wychodziłem z inicjatywą. W końcu zostaliśmy parą ale moja kobieta chciała ukrywac ten związek przed ludźmi (tylko nie przed najbliższymi znajomymi). Byłem coraz bardziej zakochany i zaangażowany ale po miesiącu nagle oznajmiła przez sms że chce zerwać bo nic jednak nie czuje od paru dni gdzie wcześniej też pokazywała że jej zależy i że chce tej relacji (sama nawet chciała konkretu ode mnie w postaci tego jak chce widzieć te relacje) co prawa był powrót do siebie ale niestety sam za bardzo wszystko analizowałem i ciągle martwiłem się co robię nie tak... Zależało mi ale martwiłem się coraz bardziej że może znowu ją stracę żę nigdy nikogo takiego nie poznam itd. Finalnie partnerka zerwała twierdząc że czuje coś do mnie tylko czasem a tak nie umie przenieść relacji ze mną na wyższy poziom. Też mówiła o problemach z zaufaniem ale tylko trochę. Teraz widzę że ona bała się mojej bliskości gdzie jak byłem coraz bliżej to się nagle odsuwała zabawne jest to że tutaj wszystkie problemy można było sobie ba spokojnie wyjaśnić i dalej byśmy byli razem ale cóż pozostała mi tylko gorzka piguła do przełknięcia.
Pozderka
kurczaczek202 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-17, 20:26   #201
Sheloba86
Raczkowanie
 
Avatar Sheloba86
 
Zarejestrowany: 2019-01
Wiadomości: 57
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Jak się czujesz Pirania?

Już po rozmowie z psycholożką? Pomogło?
__________________
Live your life
Sheloba86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-20, 18:13   #202
mountains_love
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 10
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Trochę jakbym czytała o sobie i swoim związku....

Czytając ten wątek specjalnie się zalogowałam po latach na to forum.

Mam 28 lat, mój były już partner 35 lat (rozstaliśmy się miesiąc temu)

Totalnie się rozsypałam. Chodzę na terapie Jeszcze nie odebrałam od niego swoich rzeczy bo nie mam odwagi. Mam świadomość, że jeszcze go zobaczę, a gdy wyjdę z tamtego mieszkania to będzie pożegnanie na zawsze nie jestem na to gotowa.

Ogólnie rozsądek podpowiada mi, że to facet niedojrzały emocjonalnie. Ma swoje własne mieszkanie w którym mieszka sam (2 pokoje). Przez długi czas u niego pomieszkiwałam biegając z torbami od mieszkania do mieszkania w nadziei, że w końcu się określi. Zaczęłam się czuć jak dziewczyna na weekendy wielokrotnie poruszałam temat czy traktuje mnie poważnie - kończyło się kłótniami. Usłyszałam, że to, że jeszcze razem nie mieszkamy to moja wina bo gdybym tam spała dłużej niż dwie noce w weekendy (co tydzień) to już dawno bym tam mieszkała.... Może to coś ze mną nie tak, że nie wpadłam na to i wracałam do siebie do domu czekając aż zapyta wprost, czy razem zamieszkamy. W końcu po kilku kłótniach kiedy już totalnie się między nami sypało powiedział, żebym się wprowadziła ale ja czułam, że to jest wymuszone bo prawdopodobnie gdyby nie te kłótnie to do takiej propozycji by w dalszym ciągu nie doszło :/

Wiele rzeczy w tym związku się psuło, ale myślę, że gdybyśmy razem zamieszkali może potoczyłoby się to wszystko inaczej.... A może nie? Może i tak byśmy się rozeszli bo tłumaczę sobie, że gdyby mnie kochał to już dawno wyszedłby z taką propozycją i nie pozwoliłby mi odejść.
mountains_love jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-26, 12:15   #203
herbata_z_miodem
Raczkowanie
 
Avatar herbata_z_miodem
 
Zarejestrowany: 2023-08
Wiadomości: 158
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cytat:
Napisane przez ItsPiranhaBay Pokaż wiadomość
Nie wiem,moze finalnie wlasnie poszlo o to,ze kazde z nas chcialo zbudowac ten zwiazek,ale zgodnie z etapem w zyciu,na ktorym sie znajdowalo i znajduje,i jakos zadne nie umialo sie 'dopasowac' do drugiego,ani ja poczekac i sie troche 'cofnac',ani on sprobowac 'nadgonic'.
Bardzo możliwe, że tak było, po prostu byliście na innych etapach, Ty dojrzałaś do tego, aby zamieszkać z partnerem i być na swoim, a Twój wolał jeszcze luźniejszego związku, stąd te spotykanie się raz w tygodniu, a wspólne zamieszkanie traktowął jako kolejny "wyższy" etap, na który nie był gotowy. Mimo, ze finansowo było Was stać, to miał inne priorytety - wolał np. zaoszczedzić na wynajmie i mieszkać z mamą i skupić się na studiach niż musieć więcej pracować, żeby móc z Tobą mieszkać.

Ja też chciałam "szybko" zamieszkać, ale byłemu partnerowi było szkoda kasy na wynajem i wolał poczekać aż zwolni się dom po nieżyjących dziadkach i też chciał się skupić na swoich studiach, co rozumiałam. Tak jak w Waszym przypadku też się spotykaliśmy co tydzień, nawet czasem co 2 czy trzy, ale zrzucaliśmy to na pandemię. Nasz związek też wolno się rozwijał, wydawał sie być spokojny, ale myślę, że gdybyśmy szybciej zamieszkali ze sobą, to i tak by związek się rozpadł. Można powiedzieć, ze niewiele sie zmieniło po tym wspólnym zamieszkaniu, po prostu zaczęłam wtedy zauważać niektóre niuanse, których wcześniej nie widziałam. Dalej było mało interakcji ze sobą tak jak było wcześniej, rzadziej wychodziliśmy niż wcześniej. Były też mało się komunikował, trochę o tym pisałam w swoim wątku na tym forum. Ostatecznie rozstaliśmy się w zgodzie.

Szczerze mówiąc, to przynajmniej jedno z Was miało odwagę zakończyć związek teraz zamiast brnąć w zamieszkanie razem, bo z mojego doswiadczenia wynika, że i tak by do tego rozstania doszło, tyle, że dużo trudniej byłoby Wam zakończyć związek, gdybyście mieszkali ze sobą, więc z tego 1,5 roku zrobiłyby się 4 lata.

Cytat:
Napisane przez ItsPiranhaBay Pokaż wiadomość
Tylko ze ja NA POCZATKU wymagalam za duzo. Mieszkania razem,ogarniania tego, spotkan czesciej, wyjazdow, lubilam za bardzo jak jest 'po mojemu'. On mogl odczuc,ze jego potrzeby sie nie licza. Zreszta,powiedzial mi to,ze w pewnym momencie tak sie czul.
Moim zdaniem wina nie leżała, ani po jego stornie, ani po Twojej. Po prostu się nie dopasowaliście. Nie myśl, że mogłaś inaczej sie zachować w którychs momentach. Nikt nie jest idealny, a nie możesz też udawać kogoś innego i zachowywać się tylko tak, jak druga osoba by chciała i skupić się tylko na potrzebach drugiej osoby. Miałaś prawo mieć swoje oczekiwania i wymagania. Bardzo dobrze, że je komunikowałaś na samym początku, bo dzięki temu mieliście przynajmniej okazję wzajemnie się zrozumieć, próbować dotrzeć się i wypracować jakieś rozwiązania. Niestety do tego potrzeba chęci z obu stron. Ja też miałam za duze oczekiwania i też chciałam "po mojemu", ale też jednocześnie dużo pytałam i chciałam się dostosować do niego, tylko on mało co mi mówił, nie dostawałam żadnej informacji zwrotnej.

---------- Dopisano o 10:46 ---------- Poprzedni post napisano o 10:37 ----------

Cytat:
Napisane przez ItsPiranhaBay Pokaż wiadomość
Najpierw,gdy moglam -staralam sie za malo,a on staral sie o mnie mocniej. Potem,gdy zrozumialam -staralam sie za bardzo,a on stracil do mnie szacunek, nie chcial takiej osoby,tylko partnerki chyba.
Ja też na początku mało się staralam, ale nie widzę, zeby było to coś złego, bo to były po prostu takie początki związku. Nie anagażowałam się aż tak mocno, bo dopiero się poznawaliśmy. Później z kolei też się starałam za bardzo, ale znowu nie widzę w tym niczego złego, bo przynajmniej wiem, że robiłam tyle, ile mogłam i skoro nie było poprawy, to należało zakończyć związek i tyle. Czuję się teraz dobrze z tym.

Nie wiem, czy da się mieć związek, w którym obie strony równo się starają. Raczej zawsze będzie ktoś, kto bardziej się stara w danym momencie. Tylko lepiej, żeby nie robiła to zawsze tylko jedna osoba. Na tym polega właśnie związek, żeby się wzajemnie uzupełniać i żeby obie strony dbały o tą równowagę.

---------- Dopisano o 10:48 ---------- Poprzedni post napisano o 10:46 ----------

Cytat:
Napisane przez ItsPiranhaBay Pokaż wiadomość
O watpliwosciach powiedzial podczas rozstania,nie ze powiedzial, ze ma watpliwosci,a ja i tak jezdzilam z nim uprawiac seks. Chodzi o to,ze ten seks czy dotyk byly do konca i bralam to za dobra monete,ze sa,bo jak byl kryzys w marcu to 1.5 miesiaca nie bylo seksu,czulosci.
To tym bardziej to on nie umiał w te związki, skoro nie potrafił wcześniej Ci zakomunikować, ze miał jakieś wątpliwości.

---------- Dopisano o 11:17 ---------- Poprzedni post napisano o 10:48 ----------

Cytat:
Napisane przez Marchewkowelove Pokaż wiadomość
Tak jak u Ciebie. Twój partner jak i mój, bardzo mocno wyzwalali w nas lęki. Bezpieczni partnerzy tego nie robią, przy bezpiecznych te lęki sie uciszają.
Bardzo ważne słowa. Też tak myślę. Ja doszłam do wniosku, ze przy moim ostatnim partnerze nie potrafiłam być najlepszą wersją siebie i nikt tego nie rozumiał. Pytał, co mam na myśli. Chodzi mi o to, że jestem przekonana, ze po prostu przy kimś innym inaczej bym się zachowała, inaczej reagowała na te same sytuacje. Nie chodziło o to, ze nie starałam się w ogóle i dlatego nie byłam w stanie dać z siebie tyle, zeby być jak najlepszą osobą, tylko, że warunki mi na to nie pozwalały po postu.

Cytat:
Napisane przez Marchewkowelove Pokaż wiadomość
Moja terapeutka powiedziała, ze u niektórych zachowania wychodzą dopiero po roku, albo dwóch . Człowieka poznaje sie po tym jak rozwiązuje kryzysy, jak reaguje na stres. Podejrzewam, ze jakbyście mieli sielankę a pierwsza akcja wyplynelaby dopiero po 3 latach to pewnie wtedy byś mogła zobaczyć jego głębokie schematy.
Coś w tym jest. Mój związek był bardzo spokojny, mieliśmy dobrą pracę, warunki mieszkaniowe itp, wiec było mało okazji na takie poważne kryzysy poza tymi stricte związkowymi. Byłam w związku ponad 3 lata, z czego rok mieszkalismy razem. Mało naprawde sie dzialało przez cały związek. Jestem przekonana, ze jakbyśmy zamieszkali wcześniej, to też po roku byśmy się rozstali, a może i nawet szybciej, bo nie byłoby tego myślenia typu "skoro już jesteśmy ze sobą tyle czasu, to szkoda się poddawać i starajmy się dalej".

Marchewkowelove, bardzo doceniam, że też tak wiele w tym wątku napisałaś, bardzo madrze piszesz, aż zastanawiam się, czy tez nie powinnam sama na taką terapię się wybrać.

Cytat:
Napisane przez Marchewkowelove Pokaż wiadomość
Moim zdaniem takie osoby może zmienić wyłącznie pewna siebie kobieta. Dlatego zapewne Twoi ex mają już żony, może te kobiety nie bawią sie w usprawiedliwianie faceta tylko znają swoją wartość i wiedzą, ze to co chcą mogą dostać, jak nie u tego to u innego, po co sie męczyć papa.
Albo odwrotnie. Te kobiety są jeszcze mniej pewne siebie i bardziej sie dostosowują do faceta. Nie narzekają, że facet odzywa sie tylko raz na ruski rok. Chcą mu gotować i sprzątać po nim, są szczesliwe, że mają komu służyć.

---------- Dopisano o 11:27 ---------- Poprzedni post napisano o 11:17 ----------

Cytat:
Napisane przez Marchewkowelove Pokaż wiadomość
Jestem świadoma swoich wad jak i zalet ale jednocześnie wiem, ze w związku są dwie osoby i uwazam, ze zarówno mój jak i Twój ex nie zrobili nic aby jakkolwiek te relacje naprawić. Oni wybierali wygodę.
Zgadzam się, oni nie widzieli potrzeby zmian, bo było im wygodnie. Maja do tego prawo, tak jak my mamy prawo chcieć czegoś więcej niż tylko to.

Cytat:
Napisane przez Marchewkowelove Pokaż wiadomość
Ale nie, widzę po innych parach jak funkcjonują i widzę, ze można inaczej.
No właśnie, też patrzyłam na inne pary i też widziałam, że da się inaczej, tlyko po rpstu nie z tą osobą, z którą byłam. Mój ex przykładowo nie lubił imprez rodzinnych, więc najczęściej sama na nie jeździłam, gdzie na tych imprezach były głównie pary lub rodziny. U niego było to normalne, ze np. jego ciocia przyjeżdżała na świeta czy jego urodziny bez swojego męża. A u mnie każdy powinowaty jest traktowany na równi z krewnymi.


Cytat:
Napisane przez Marchewkowelove Pokaż wiadomość
Dopasowanie jest cholernie ważne , wtedy nie ma żadnych walk. Plus to, czy mężczyzna potrafi rozwiązywać problemy, dotrzymuje słowa, czy przekłada bez przerwy plany. To są naprawdę istotne sprawy i jeżeli będzie sie je ignorować to znów sie schemat powtórzy.
Z jednej strony każdy też mi powtarza, ze nikt nie jest idealny, że nie da się znaleźć nikogo dopasowanego do siebie, że takie dopasowanie nie istnieje. Z drugiej strony ja mam wciąż nadzieję, ze się da, że nie chodzi o to, by znaleźć kogoś idealnego, tylko po prostu kogoś, z kim po prostu będzie jeszcze lepiej się czuło. W ostatnim zwiazku mi przeszkadzało pewne "banały", a zapewne w kims innym te same banały i wady nie przeszkadzałyby mi aż tak.

---------- Dopisano o 12:15 ---------- Poprzedni post napisano o 11:27 ----------

Cytat:
Napisane przez mountains_love Pokaż wiadomość
Może to coś ze mną nie tak, że nie wpadłam na to i wracałam do siebie do domu czekając aż zapyta wprost, czy razem zamieszkamy.
Gdyby mu zależało, to wcześniej sam się dopytywał, kiedy do niego w końcu się wyprowadzasz, naszykowałby Ci miejsce w szafie, zebyś nie musiała latać z torbami itp.

Cytat:
Napisane przez mountains_love Pokaż wiadomość
Może i tak byśmy się rozeszli bo tłumaczę sobie, że gdyby mnie kochał to już dawno wyszedłby z taką propozycją i nie pozwoliłby mi odejść.
No właśnie. W końcu to ty do niego przyjeżdżałaś co weekend i latałaś z torbami, a on co?
herbata_z_miodem jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-27, 10:11   #204
mountains_love
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 10
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

[/COLOR]

Gdyby mu zależało, to wcześniej sam się dopytywał, kiedy do niego w końcu się wyprowadzasz, naszykowałby Ci miejsce w szafie, zebyś nie musiała latać z torbami itp.

Miałam miejsce w szafie od grubo ponad pół roku, ale to była szafka w łazience w której trzymałam swoje kosmetyki jak przyjeżdżałam do niego na weekendy żeby już z tym nie latać i szuflada w sypialni w której trzymałam piżamę i bieliznę - takie niezbędne rzeczy, a latałam z torbą bo czasem potrzebowałam więcej ubrań jak gdzieś szliśmy czy mieliśmy jakieś plany, a u niego nie miałam wszystkiego tak jak u siebie w domu więc czasem targałam jakieś spodnie na zmianę, świeże bluzki na zmianę, sukienkę, czy świeżą piżamę. Później zrobił więcej wolnych półek (już po kłótni na temat wspólnego mieszkania) na co się ucieszyłam bo pomyślałam, że może w końcu planuje zapytać się wprost, czy razem zamieszkamy, ale nic takiego nie padło, a półki były puste - no bo nie potrzebowałam ich zapełniać skoro i tak tylko u niego pomieszkiwałam od czasu do czasu.

Może to moja wina, że się nie domyśliłam? Jak się pokłóciliśmy i powiedziałam, że nie czuje żeby traktował mnie poważnie i zapytałam dlaczego nigdy nie zaproponował wspólnego mieszkania odparował, że gdybym u niego nocowała dłużej niż tylko w weekendy to już dawno dostałabym klucze i że skoro zrobił mi miejsce w szafie to znaczy, że tego chciał....Nie raz zdarzało mi się nocować też w tygodniu, ale ja głupio czekałam na otwarte pytanie typu "chcesz ze mną zamieszkać?" albo chociaż żeby powiedział, że traktuje ten związek poważnie i że chciałby zrobić następny krok. Nie potrafiłam tak sama z siebie się wprowadzić bez pewności, że on też tego chce. Myślałam, że mu tak wygodnie - mieszka sobie sam, a w weekendy ma dziewczynę z którą sobie śpi i wiadomo co jeszcze. Zaczęłam się czuć naprawdę źle z tymi myślami. Nawet się zapytałam, czy mu tak wygodnie... Powiedziałam, że może mamy inne oczekiwania i on nie szuka niczego na poważnie. Szczerze przyznałam, że czuje się jak dziewczyna na weekendy gdy mu się nudzi albo gdy potrzebuje se*su - zareagował na to złością.

Otwarcie powiedziałam, że chce czegoś na poważnie, że chciałabym w niedalekiej przyszłości założyć rodzinę i że następny krok w związku jest ważny bo tak najlepiej pozna się drugiego człowieka.

Później powiedział, że przegapił moment w którym powinien to zaproponować i że od jakiegoś czasu się zbierał do tego.... Jakiś czas po tej kłótni pojechaliśmy razem na wakacje po których powiedział, że razem zamieszkamy, ale temat po powrocie ucichł. Ponownie zrzucił winę na mnie bo gdy wróciliśmy z wakacji nocowałam u siebie w domu, a nie u niego (czekałam na jego krok, czy powie, żebym się spakowała i przyjechała do niego z rzeczami, czy nie). Może to ja jestem dziwna i popełniłam błąd?

No właśnie. W końcu to ty do niego przyjeżdżałaś co weekend i latałaś z torbami, a on co?[/QUOTE]

Według niego to mi nie zależało i nie chciałam u niego przebywać.... Wciaż mam miazgę w głowie po tym wszystkim i próbuje dojść do ładu. W ostatnim czasie wiele rzeczy w tym związku nie grało, a brak propozycji wspólnego mieszkania to tylko jedna z nich. Czasami sobie myślę, że pewnie jakbyśmy razem zamieszkali to wciąż bylibyśmy razem bo jakoś byśmy się dotarli, a tak ciągle się kłóciliśmy i oddalaliśmy od siebie.
mountains_love jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-27, 10:58   #205
herbata_z_miodem
Raczkowanie
 
Avatar herbata_z_miodem
 
Zarejestrowany: 2023-08
Wiadomości: 158
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cytat:
Napisane przez mountains_love Pokaż wiadomość
Miałam miejsce w szafie od grubo ponad pół roku, ale to była szafka w łazience w której trzymałam swoje kosmetyki jak przyjeżdżałam do niego na weekendy żeby już z tym nie latać i szuflada w sypialni w której trzymałam piżamę i bieliznę - takie niezbędne rzeczy, a latałam z torbą bo czasem potrzebowałam więcej ubrań jak gdzieś szliśmy czy mieliśmy jakieś plany, a u niego nie miałam wszystkiego tak jak u siebie w domu więc czasem targałam jakieś spodnie na zmianę, świeże bluzki na zmianę, sukienkę, czy świeżą piżamę. Później zrobił więcej wolnych półek (już po kłótni na temat wspólnego mieszkania) na co się ucieszyłam bo pomyślałam, że może w końcu planuje zapytać się wprost, czy razem zamieszkamy, ale nic takiego nie padło, a półki były puste - no bo nie potrzebowałam ich zapełniać skoro i tak tylko u niego pomieszkiwałam od czasu do czasu.
No sorry, ale półka na kosmetyki i szuflada w sypialni to bardzo mało. Nic dziwnego, ze sie nie domyslilas, że możesz się wprowadzić. Widział przecież, że zabierasz ubrania na zmianę i je pierzesz u siebie. Gdyby chciał, żebys juz tu mieszkała to powiedział "zostaw tu pizamę/bluzkę, ja wypiorę" i "przywieź więcej, moze trzymaj u siebie połowę i tu też połowę? miej tu więcej zapasowych, zebys nie musiała przywozić".

W ostatnim związku ja też miałam niemal tyle, też miałam szufladę w sypialni i tez mogłam zostawiać kosmetyki i na pewno nie była to jeszcze sugestia wprowadzki, bo my wtedy dużo rozmawialiśmy o wspólnym zamieszkaniu i było jasne, ze się wprowadzę dopiero za pół lub za rok. Po prostu często u niego nocowałam, dlatego też miałam piżamę, jakaś bluzkę i leginsy oraz kosmetyki.

Cytat:
Napisane przez mountains_love Pokaż wiadomość
Otwarcie powiedziałam, że chce czegoś na poważnie, że chciałabym w niedalekiej przyszłości założyć rodzinę i że następny krok w związku jest ważny bo tak najlepiej pozna się drugiego człowieka.

Później powiedział, że przegapił moment w którym powinien to zaproponować i że od jakiegoś czasu się zbierał do tego.... Jakiś czas po tej kłótni pojechaliśmy razem na wakacje po których powiedział, że razem zamieszkamy, ale temat po powrocie ucichł. Ponownie zrzucił winę na mnie bo gdy wróciliśmy z wakacji nocowałam u siebie w domu, a nie u niego (czekałam na jego krok, czy powie, żebym się spakowała i przyjechała do niego z rzeczami, czy nie). Może to ja jestem dziwna i popełniłam błąd?
On sam Ci to przyznał, że przegapił ten moment. Moim zdaniem było mu wygodnie. On od Ciebie już dostawał sygnały i wiedział, że potrzebowałaś deklaracji, ze to było na poważnie. Gdyby mu faktycznie zależało, żebyś się wprowadziła do niego, to by dążył do tego i pytał. Planowałby z Tobą przyszłośc, ustalałby konkrety.

Cytat:
Napisane przez mountains_love Pokaż wiadomość
Według niego to mi nie zależało i nie chciałam u niego przebywać.... Wciaż mam miazgę w głowie po tym wszystkim i próbuje dojść do ładu. W ostatnim czasie wiele rzeczy w tym związku nie grało, a brak propozycji wspólnego mieszkania to tylko jedna z nich. Czasami sobie myślę, że pewnie jakbyśmy razem zamieszkali to wciąż bylibyśmy razem bo jakoś byśmy się dotarli, a tak ciągle się kłóciliśmy i oddalaliśmy od siebie.
U niego komunikacja leżała i wspólne mieszkanie by tylko to podkreslało, bo dalej mielibyście te same problemy, dalej nie byłabyś pewna, co z tym zakładaniem rodziny itp.

---------- Dopisano o 10:58 ---------- Poprzedni post napisano o 10:49 ----------

Cytat:
Napisane przez mountains_love Pokaż wiadomość
Może to moja wina, że się nie domyśliłam? Jak się pokłóciliśmy i powiedziałam, że nie czuje żeby traktował mnie poważnie i zapytałam dlaczego nigdy nie zaproponował wspólnego mieszkania odparował, że gdybym u niego nocowała dłużej niż tylko w weekendy to już dawno dostałabym klucze i że skoro zrobił mi miejsce w szafie to znaczy, że tego chciał....Nie raz zdarzało mi się nocować też w tygodniu, ale ja głupio czekałam na otwarte pytanie typu "chcesz ze mną zamieszkać?" albo chociaż żeby powiedział, że traktuje ten związek poważnie i że chciałby zrobić następny krok. Nie potrafiłam tak sama z siebie się wprowadzić bez pewności, że on też tego chce.
No jak miałaś się domyślić, jeśli nie poruszał tego tematu. Taki temat wychodzi naturalnie, jeśli obie strony rzeczywiście chcą tego wspólnego zamieszkania. Wtedy pojawiają się rozmowy o wydatkach, planowaniu zakupów, dzieleniu się kosztami, rachunkach czy nawet o samej przyszłości.

Argumentu z kluczami nie rozumiem, skoro wpadałaś też w tygodniu. Mógł dawno Ci dać klucze i powiedzieć "przyjeżdżasz tak często, bo co weekend, to masz tu klucze na wypadek, jakby mnie nie było" i już może naturalnie by wychodziło, że w sumie coraz częściej u niego byś nocowała, bo byś wpadała jak do siebie.
herbata_z_miodem jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-09-28, 15:07   #206
mountains_love
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 10
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cytat:
Napisane przez herbata_z_miodem Pokaż wiadomość
No sorry, ale półka na kosmetyki i szuflada w sypialni to bardzo mało. Nic dziwnego, ze sie nie domyslilas, że możesz się wprowadzić. Widział przecież, że zabierasz ubrania na zmianę i je pierzesz u siebie. Gdyby chciał, żebys juz tu mieszkała to powiedział "zostaw tu pizamę/bluzkę, ja wypiorę" i "przywieź więcej, moze trzymaj u siebie połowę i tu też połowę? miej tu więcej zapasowych, zebys nie musiała przywozić".

W ostatnim związku ja też miałam niemal tyle, też miałam szufladę w sypialni i tez mogłam zostawiać kosmetyki i na pewno nie była to jeszcze sugestia wprowadzki, bo my wtedy dużo rozmawialiśmy o wspólnym zamieszkaniu i było jasne, ze się wprowadzę dopiero za pół lub za rok. Po prostu często u niego nocowałam, dlatego też miałam piżamę, jakaś bluzkę i leginsy oraz kosmetyki.



On sam Ci to przyznał, że przegapił ten moment. Moim zdaniem było mu wygodnie. On od Ciebie już dostawał sygnały i wiedział, że potrzebowałaś deklaracji, ze to było na poważnie. Gdyby mu faktycznie zależało, żebyś się wprowadziła do niego, to by dążył do tego i pytał. Planowałby z Tobą przyszłośc, ustalałby konkrety.



U niego komunikacja leżała i wspólne mieszkanie by tylko to podkreslało, bo dalej mielibyście te same problemy, dalej nie byłabyś pewna, co z tym zakładaniem rodziny itp.

---------- Dopisano o 10:58 ---------- Poprzedni post napisano o 10:49 ----------



No jak miałaś się domyślić, jeśli nie poruszał tego tematu. Taki temat wychodzi naturalnie, jeśli obie strony rzeczywiście chcą tego wspólnego zamieszkania. Wtedy pojawiają się rozmowy o wydatkach, planowaniu zakupów, dzieleniu się kosztami, rachunkach czy nawet o samej przyszłości.

Tak samo myślę. Nawet w złości mu to wszystko powiedziałam, że nie domyśliłam się i że to są tak poważne decyzje, że powinno się usiąść z drugą osobą, poważnie porozmawiać, ustalić pewne rzeczy typu co mogę zabrać ze sobą do jego mieszkania, podział wydatków itp. Nigdy nie poruszaliśmy tematu przyszłości dopóki sama nie zaczęłam drążyć tematu. Nie do końca rozumiałam jego intencje, nie wiedziałam kim dla niego jestem i co dla niego znaczę. Ciężko było się z nim porozmawiać w tej kwestii. Ja też nie chciałam naciskać. Przez długi czas cierpliwie czekałam, usprawiedliwiałam go w swojej głowie, myślałam, że może nie jest gotowy... Ale z drugiej strony miał 35 lat, ja 28. Nie jesteśmy dziećmi, które nie wiedzą czego chcą od życia albo się boją. Ja doskonale wiedziałam czego chce w życiu i on był tą osobą. Uważam, że wspólne mieszkanie wiele weryfikuje i tylko w ten sposób można sprawdzić drugą osobę i uzyskać odpowiedź czy to ta właściwa osoba, czy nie. Nie rozumiem dlaczego jemu na tym nie zależało. Przecież nie oczekiwałam od razu ślubu i dzieci

Argumentu z kluczami nie rozumiem, skoro wpadałaś też w tygodniu. Mógł dawno Ci dać klucze i powiedzieć "przyjeżdżasz tak często, bo co weekend, to masz tu klucze na wypadek, jakby mnie nie było" i już może naturalnie by wychodziło, że w sumie coraz częściej u niego byś nocowała, bo byś wpadała jak do siebie.
Wciąż analizuje wszystko co się między nami wydarzyło. Głowa mi podsuwa różne myśli i nie mogę dojść do ładu. Próbuje zrozumieć dlaczego. Psycholog mi powiedział, że prawdopodobnie nigdy nie poznam na to odpowiedzi i żebym się zastanowiła, czy warto ciągle to rozkładać na czynniki pierwsze, czy zdrowiej sobie odpuścić.

Próbuje sobie tłumaczyć, że to nie moja wina, że gdyby chciał ze mną być to właśnie cieszylibyśmy się sobą i snuli plany na przyszłość.

Jednocześnie mam poczucie winy i zadręczam się myślami, że gdybym była inna, gdybym była lepsza, gdybym robiła więcej to może wciąż bylibyśmy razem i może zasłużyłabym na klucze. Jednocześnie wiem jak to głupio brzmi. Rozsądek mówi jedno, uczucia drugie. Byłam dla niego najlepszą wersją siebie, starałam się, nawet zaproponowałam terapię par gdy już całkiem komunikacja między nami się posypała. Samo to, że wolał się rozstać niż próbować to naprawić powinno mi dać odpowiedź, że nie byłam dla niego szczególnie ważna. Nawet nie próbował zawalczyć Po prostu odpuścił, tak od razu, a ja go tak bardzo kocham, że nie wiem, czy kiedykolwiek przestanę o nim myśleć. Jeszcze świeżo po rozstaniu chciałam do niego iść i próbować o to walczyć, ale mama mi to wybiła z głowy bo tak naprawdę to byłby kolejny raz kiedy ja wyciągam rękę i próbuje się godzić. Dla niego najprostszym wyjściem było rozstanie gdy tylko dochodziło do jakichś spięć między nami. Ja byłam tą która gasiła pożar. Po cichu liczyłam, że się opamięta i spróbuje się spotkać, porozmawiać. Milczy od miesiąca, więc wychodzi na to, że to definitywny koniec

---------- Dopisano o 15:07 ---------- Poprzedni post napisano o 15:05 ----------

Jedna moja wiadomość wkradła się w cytat zaraz po "No jak miałaś się domyślić, jeśli nie poruszał tego tematu. Taki temat wychodzi naturalnie, jeśli obie strony rzeczywiście chcą tego wspólnego zamieszkania. Wtedy pojawiają się rozmowy o wydatkach, planowaniu zakupów, dzieleniu się kosztami, rachunkach czy nawet o samej przyszłości.".
mountains_love jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2023-10-04, 12:22   #207
Yunalesca
Raczkowanie
 
Avatar Yunalesca
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 99
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cytat:
Napisane przez mountains_love Pokaż wiadomość
Trochę jakbym czytała o sobie i swoim związku....

Czytając ten wątek specjalnie się zalogowałam po latach na to forum.

Mam 28 lat, mój były już partner 35 lat (rozstaliśmy się miesiąc temu)

Totalnie się rozsypałam. Chodzę na terapie Jeszcze nie odebrałam od niego swoich rzeczy bo nie mam odwagi. Mam świadomość, że jeszcze go zobaczę, a gdy wyjdę z tamtego mieszkania to będzie pożegnanie na zawsze nie jestem na to gotowa.

Ogólnie rozsądek podpowiada mi, że to facet niedojrzały emocjonalnie. Ma swoje własne mieszkanie w którym mieszka sam (2 pokoje). Przez długi czas u niego pomieszkiwałam biegając z torbami od mieszkania do mieszkania w nadziei, że w końcu się określi. Zaczęłam się czuć jak dziewczyna na weekendy wielokrotnie poruszałam temat czy traktuje mnie poważnie - kończyło się kłótniami. Usłyszałam, że to, że jeszcze razem nie mieszkamy to moja wina bo gdybym tam spała dłużej niż dwie noce w weekendy (co tydzień) to już dawno bym tam mieszkała.... Może to coś ze mną nie tak, że nie wpadłam na to i wracałam do siebie do domu czekając aż zapyta wprost, czy razem zamieszkamy. W końcu po kilku kłótniach kiedy już totalnie się między nami sypało powiedział, żebym się wprowadziła ale ja czułam, że to jest wymuszone bo prawdopodobnie gdyby nie te kłótnie to do takiej propozycji by w dalszym ciągu nie doszło :/

Wiele rzeczy w tym związku się psuło, ale myślę, że gdybyśmy razem zamieszkali może potoczyłoby się to wszystko inaczej.... A może nie? Może i tak byśmy się rozeszli bo tłumaczę sobie, że gdyby mnie kochał to już dawno wyszedłby z taką propozycją i nie pozwoliłby mi odejść.
Ja jestem świezo po rozstaniu ze wspólnym mieszkaniem 9 lat. Takich rzeczy nie przewidzisz i wspólne mieszkanie moze sprawiac, że zastanowisz sie dwa razy czy kończyć związek, ale niczego nie gwarantuje.

Też nie mogę tego wszystkiego przepracować. Tęsknię, organizm reaguje mi na to wszystko bardzo źle. Chcę jak najlepiej dla ex-tż (zwłaszcza, że rozstanie było w zgodzie i po gruntownym przegadaniu rzeczy) ale jednocześnie nie mogę przejśc do porządku dziennego nad tym, że mimo że nadal mnie kocha (i wiem, że nie kłamie) jednoczesnie ma inną wizję przyszłości i w efekcie wylądowałam na śmietniku historii jak jakis przedmiot, którego może trochę szkoda ale jest to wpisane w koszty. Samoocena też mi szoruje w tym momencie po dnie przez to wszystko.
Yunalesca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-02-04, 01:34   #208
kurczaczek202
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-09
Wiadomości: 3
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Cytat:
Napisane przez mountains_love Pokaż wiadomość
Wciąż analizuje wszystko co się między nami wydarzyło. Głowa mi podsuwa różne myśli i nie mogę dojść do ładu. Próbuje zrozumieć dlaczego. Psycholog mi powiedział, że prawdopodobnie nigdy nie poznam na to odpowiedzi i żebym się zastanowiła, czy warto ciągle to rozkładać na czynniki pierwsze, czy zdrowiej sobie odpuścić.

Próbuje sobie tłumaczyć, że to nie moja wina, że gdyby chciał ze mną być to właśnie cieszylibyśmy się sobą i snuli plany na przyszłość.

Jednocześnie mam poczucie winy i zadręczam się myślami, że gdybym była inna, gdybym była lepsza, gdybym robiła więcej to może wciąż bylibyśmy razem i może zasłużyłabym na klucze. Jednocześnie wiem jak to głupio brzmi. Rozsądek mówi jedno, uczucia drugie. Byłam dla niego najlepszą wersją siebie, starałam się, nawet zaproponowałam terapię par gdy już całkiem komunikacja między nami się posypała. Samo to, że wolał się rozstać niż próbować to naprawić powinno mi dać odpowiedź, że nie byłam dla niego szczególnie ważna. Nawet nie próbował zawalczyć Po prostu odpuścił, tak od razu, a ja go tak bardzo kocham, że nie wiem, czy kiedykolwiek przestanę o nim myśleć. Jeszcze świeżo po rozstaniu chciałam do niego iść i próbować o to walczyć, ale mama mi to wybiła z głowy bo tak naprawdę to byłby kolejny raz kiedy ja wyciągam rękę i próbuje się godzić. Dla niego najprostszym wyjściem było rozstanie gdy tylko dochodziło do jakichś spięć między nami. Ja byłam tą która gasiła pożar. Po cichu liczyłam, że się opamięta i spróbuje się spotkać, porozmawiać. Milczy od miesiąca, więc wychodzi na to, że to definitywny koniec

---------- Dopisano o 15:07 ---------- Poprzedni post napisano o 15:05 ----------

Jedna moja wiadomość wkradła się w cytat zaraz po "No jak miałaś się domyślić, jeśli nie poruszał tego tematu. Taki temat wychodzi naturalnie, jeśli obie strony rzeczywiście chcą tego wspólnego zamieszkania. Wtedy pojawiają się rozmowy o wydatkach, planowaniu zakupów, dzieleniu się kosztami, rachunkach czy nawet o samej przyszłości.".
Mam teraz te same myśli co ty które ciągle zaprzątaja mi głowę czyli co zrobiłem nie tak? Czy to była moja wina? W sumie to ciągle myśle że to ja zawiniłem że to ja byłem tym złym. Gdzie nigdy nie chciałem skrzywdzić tej dziewczyny i bardzo mi na niej zależało a pod koniec cóż to ja byłem z pewnością tym toksycznym facetem ale po prostu nie wiedziałem na czym stoję... Czuje się cały czas jak ostatni ludzki śmieć i czuje że nic dobrego mnie już nie czeka że miałem swoje 5 minut które szybko się skończyło... Też tak jak ty chciałem z nią rozmawiac o problemach chciałem lepiej ją zrozumieć bo widziałem że coś jest nie tak a zawsze jak chciałem poruszyć ważny temat to ona się nagle zamykała i robiła mine zbitego pieska przez co czułem się nagle jak ktoś zły a jak finalnie odważyłem się poruszyć tematy które były dla mnie ważne jak np ukrywanie związku to w zamian dostałem zakończenie relacji. Mija już wiele czasu od tamtego wydarzenia a ja ciągle za nią tęsknie i jestem na siebie wściekły bo czuje że to ja zawiniłem że gdybym dał jej więcej czasu może dalej byśmy byli razem a zamiast tego zniszczyłem te relacje i finalnie zostałem sam
kurczaczek202 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-02-29, 15:29   #209
kurczaczek202
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2023-09
Wiadomości: 3
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

Słuchajcie mija u mnie już rok od rozstania i cały czas nie potrafie się z nim pogodzić. W jednej chwili ta dziewczyna chciała ze mną być i mówiła że jestem najlepszym co ją spotkało itd. Po czym z dnia na dzień zerwała przez wiadomość bo jak stwierdziła nic nie czuje i może to wynik jej problemów i od tamtej pory czuje sie ciągle wkurzony smutny i zraniony. Tęsknie za nią i bardzo mi jej brakuje i czuje że może to rozstanie było z mojej winy ciągle nie rozumiem jak ktoś może w jednej chwili mówić ci słodkie rzeczy a w drugiej nagle walić tekstem (finalnie rozstaliśmy się w realu po tym jak spróbowaliśmy być razem znowu) że czuje coś do mnie w niektórych momentach a tak to nie umie mi zaufać i liczyła że zbuduje ze mną bliskość jak z byłym chłopakiem ale nie potrafi tego zrobić. Nie mamy kontaktu myśle że ona nie chce mnie znać. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić. Wiem że miała problemy z zaufaniem też w dużej mierze mnie analizowała jak stwierdziła i każdy mój ruch ja finalnie też to robiłem po tym jak kiedyś zarzuciła mi że za dużo okazuje jej uczuć i ona uważa że robie to specjalnie żeby ją omotać (tak oczywiście nie było). Też nie mówiła że ma chłopaka (czyli mnie). Nie wiem co o tym myśleć....
kurczaczek202 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-03-08, 12:16   #210
mountains_love
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 10
Dot.: Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu

To znowu ja. Słuchajcie, mój partner w październiku sam się do mnie odezwał bo wiele zrozumiał, chciał się pogodzić, dać nam szansę i podjąć pracę nad sobą. Czy coś zrobił, bądź zmienił? Nie. Wszystko szlag trafił.

Wytrzymaliśmy lekko ponad 3 miesiące! Miało być tak pięknie. Miał to być nasz nowy początek. I tak początkowo był na nowo szalenie zakochany. Ze wspólnego mieszkania i tak nici - nie padła żadna propozycja. Siedziałam u niego cały grudzień i pół stycznia aż wróciłam do siebie. Jego argument jeszcze sprzed pierwszego rozstania czyli przed wrześniem 2023, że UWAGA "jakbym u niego przebywała więcej dni niż tylko w weekendy to by zaproponował" okazał się jednym wielkim kłamstwem. Czy znalazł kolejne wymówki? A jak! Nie widział chęci z mojej strony więc nie zaproponował - ale to, że można powiedzieć sama wyraziłam słowami wielokrotnie, że chciałabym wspólnego mieszkania, dopytywałam dlaczego wciąż nie mieszkamy razem, mówiłam, że chce poważnej relacji, wspólnych planów, dzielenia codzienności, w przyszłości ślubu i założenia rodziny i jeśli nie podziela tych planów to niech mnie nie oszukuje - to po prostu nie miało dla niego żadnego znaczenia. Wciąż obstawał przy swoim jak to on chciał mocno razem zamieszkać, jak nam szukał działki pod budowę domu (haha, nawet nie był gotowy na dzielenie codzienności w jego mieszkaniu), jak mu przykro, że nie ma dzieci bo bardzo chciał mieć! Tylko jakoś zabrakło w tym wszystkim czynów. Ostatecznie i tak zgonił całą winę na mnie choć jak sam przyznał - ma sporo problemów ze sobą choćby z samooceną i brakiem pewności siebie. W każdym razie sam ze mną zerwał po raz kolejny tłumacząc się, że nie widzi szans żebyśmy mogli stworzyć szczęśliwy związek. Po tym "wspaniałym powrocie" również nie poszliśmy na terapię par o którą wiele razy prosiłam, a jak zapytałam ponownie, czy pójdziemy bo dla mnie to ostatnia deska ratunku to stwierdził, że on już nie widzi sensu.

Chciałam wyczerpać wszelkie opcje ratowania tego związku żeby nie rozmyślać za ileś lat co by było gdyby! Ale jemu chyba od początku nie zależało albo sam nie wiedział czego chce. W każdym razie czuje się jeszcze gorzej niż wtedy we wrześniu. Musiałam to gdzieś z siebie wyrzucić.

Edytowane przez mountains_love
Czas edycji: 2024-03-08 o 12:17
mountains_love jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2024-03-08 13:16:21


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:49.