Jak unikać problemów (finansowych)?

[Limonka2738]

Napisane przez Ava_

Nie chce Cię urazić ani nie pisze tego złośliwie, ale autentycznie zaszokowało mnie, ze młodzi ludzie z dostępem do internetu vide wiedzy jedzą w ten sposób.

Mnie w ogóle nie szokuje.


To bardzo łatwe, szybkie i uzależnia.

[PaulinciaKWC]

My gotujemy, bo lubimy, tz piecze chleby czy bulki. ALE czesto gotujemy z zapasem do zamrozenia, raczej prosto, najlepiej jednogarnkowo. Pracujemy oboje, czasem plus nadgodziny, takze nie ma u nas obiadow kotlet, ziemniaki, surowka i innych takich z wielu elementow. Niedawno tz zrobil schabowe, to sie zmeczyl nie ma tez codziennie innego obiadu, bo zwykle gotuje na 2 dni. I taki tryb jest ok. Jak nie ma czasu albo ochoty to w zamrazalniku cos sie znajdzie.
Codziennego pichcenia sobie nie wyobrazam, bo byloby dla mnie obowiązkiem zamiast przyjemnoscią

[Ava_]

Napisane przez tinkerver2

No jemy w ten sposób (ale staramy się ograniczyć ), bo jest to po prostu dobre i szybkie. Czy zdrowe - pewnie, że nie. Czy sycące - a skąd. To nie jest tak, że ja myślę, że maczek czy KFC to samo zdrowie

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Ależ absolutnie nie wątpię, ze wiesz jak szkodliwa jest taka dieta i właśnie na tym bazuje moje zdziwienie. Dla mnie miłe i przyjemne jest picie szampana, ale nie robię tego kilka razy w tygodniu.

Ludzie coraz dłużej pracują i rynek już to podchwycił. Jest mnóstwo zdrowych półproduktów i gotowców, wiec nie ma co isc w logikę wszystko albo nic, gotowanie od podstaw albo KFC.

Potrawy typu pierogi robi się milion godzin, do tego cała kuchnia ubabrana. Do tego szkoda zaczynać zabawę, żeby ulepić 20 sztuk, wiec od razu lepiej trzasnąć 100 i potem te pierogi śnią się po nocach. Nie, nie i nie. W normalnych czasach jak mam ochotę na coś bardziej czasochłonnego idę do restauracji, a tak to potrawy, które można ogarnąć w pół godziny max. Z tym, ze jestem typem anty-foodie i nigdy nie umiałam zrozumieć osób, które jaraja się gotowaniem i chce im się w to bawić.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

Gotowanie zajmuje mnóstwo czasu.
Muszę kiedyś zrobić eksperyment i ugotować po pracy i zobaczyć czy to jest w ogóle wykonalne.
Mało tego, żywność jest teraz tak droga, że często nie opłaca się ugotować z własnych składników, bo wyjdzie niewiele taniej niż na dowóz, a masa czasu stracona.
Po pracy jestem nieprzytomna i jedyne o czym myślę, to odpocząć albo się zdrzemnąć, nie dałabym rady ugotować, w dodatku na głodnego. Ale staram się zamawiać jedzenie zdrowe, z pewnością nie KFC czy Mc.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez januszpolak

Gotowanie zajmuje mnóstwo czasu.
Muszę kiedyś zrobić eksperyment i ugotować po pracy i zobaczyć czy to jest w ogóle wykonalne.
Mało tego, żywność jest teraz tak droga, że często nie opłaca się ugotować z własnych składników, bo wyjdzie niewiele taniej niż na dowóz, a masa czasu stracona.
Po pracy jestem nieprzytomna i jedyne o czym myślę, to odpocząć albo się zdrzemnąć, nie dałabym rady ugotować, w dodatku na głodnego. Ale staram się zamawiać jedzenie zdrowe, z pewnością nie KFC czy Mc.

Zależy co jesz i jak zorganizowana jesteś. Pisanie, że ogólnie gotowanie zajmuje mnóstwo czasu to gruba przesada.

[cava]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88452855]Zależy co jesz i jak zorganizowana jesteś. Pisanie, że ogólnie gotowanie zajmuje mnóstwo czasu to gruba przesada.[/QUOTE]

Jeśli ona nie umie gotować i nie gotowała dotąd poza jakimiś sporadycznymi próbami, a na to wygląda, to niestety ale faktycznie zajmie jej to bez sensu czasu i narobi bałaganu, nawet jak ktoś ogarnięty w temacie podsunie jej sensowny i prosty przepis.
Do wszystkiego trzeba mieć wprawę, żeby szło szybko i bez zrobienia bałaganu ponad miarę.

Janusz, w wolne dni sobie coś tam upichć jak już, żeby wprawy i ogarnięcia nabrać.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez cava

Jeśli ona nie umie gotować i nie gotowała dotąd poza jakimiś sporadycznymi próbami, a na to wygląda, to niestety ale faktycznie zajmie jej to bez sensu czasu i narobi bałaganu, nawet jak ktoś ogarnięty w temacie podsunie jej sensowny i prosty przepis.

W takiej sytuacji owszem, ale też gotowanie na przyzwoitym poziomie to nie jest skomplikowana sprawa. Nauczenie się go oszczędza ostatecznie czas i pieniądze, bo nie ma opcji, że zamówienie gotowca wyjdzie taniej.

[Limonka2738]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88452924]W takiej sytuacji owszem, ale też gotowanie na przyzwoitym poziomie to nie jest skomplikowana sprawa. Nauczenie się go oszczędza ostatecznie czas i pieniądze, bo nie ma opcji, że zamówienie gotowca wyjdzie taniej.[/QUOTE]


Tak. Ale pytanie czy warto?


Ja jestem za oszczędzaniem, ale zdecydowanie nie oszczędzałabym na diecie pudełkowej, bo ilość frustracji, nienawiści do świata i siebie i innych negatywnych emocji, których doświadczam jak muszę zrobić chociażby spaghetti z gotowego sosu jest ponad zdrowe ilości.


No ale to kwestia indywidualna, na czymś się zawsze da oszczędzić. Ja bym na miejscu Janusza zaczęła od pani od sprzątania, bo potrzebna jest jak prostytutce majtki moim zdaniem dla dwójki bezdzietnych zdrowych dorosłych, no ale ja nie jestem nią, nie wiem, z czego jest w stanie zrezygnować.


Ale wiadomo, skoro żyje ponad stan, to z czegoś musi.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Limonka2738

Tak. Ale pytanie czy warto?
(...)

Zależy jakie kto ma priorytety. Ale mówienie, że gotowanie zajmuje mnóstwo czasu, a składniki takie drogie, że taniej wyjdzie zamówić, to po prostu bzdura.
Jeśli ktoś nie potrafi wyjść z długów, to tutaj IMO najłatwiej znaleźć oszczędności.

[januszpolak]

Napisane przez cava

Jeśli ona nie umie gotować i nie gotowała dotąd poza jakimiś sporadycznymi próbami, a na to wygląda, to niestety ale faktycznie zajmie jej to bez sensu czasu i narobi bałaganu, nawet jak ktoś ogarnięty w temacie podsunie jej sensowny i prosty przepis.
Do wszystkiego trzeba mieć wprawę, żeby szło szybko i bez zrobienia bałaganu ponad miarę.

Janusz, w wolne dni sobie coś tam upichć jak już, żeby wprawy i ogarnięcia nabrać.

Umiem gotować, kiedy nie pracowałam to gotowałam codziennie.
Mam kilka prostych, sprawdzonych dań.
To prawda, np. spaghetti ugotuję w 20 minut, ale skąd wziąć mięso? To trzeba kupić na świeżo.
No a pozostałe dania to jednak więcej wysiłku i świeżych składników.

---------- Dopisano o 18:08 ---------- Poprzedni post napisano o 18:06 ----------

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88452924]W takiej sytuacji owszem, ale też gotowanie na przyzwoitym poziomie to nie jest skomplikowana sprawa. Nauczenie się go oszczędza ostatecznie czas i pieniądze, bo nie ma opcji, że zamówienie gotowca wyjdzie taniej.[/QUOTE]

To ma 2 strony.
Bo można pracować w tym czasie i jeśli ktoś zarabia więcej na godzinę niż kosztuje oddelegowanie tej pracy (gotowanie) to bardziej opłaca się oddelegowanie.
Pracuję ile pracuję, mogłabym więcej, ale nie chcę, więc pytanie po co później wracać i gotować, tego też mi się nie chce, ale z dwojga złego chyba wolałabym pracować.

---------- Dopisano o 18:10 ---------- Poprzedni post napisano o 18:08 ----------

Napisane przez Limonka2738

Tak. Ale pytanie czy warto?


Ja jestem za oszczędzaniem, ale zdecydowanie nie oszczędzałabym na diecie pudełkowej, bo ilość frustracji, nienawiści do świata i siebie i innych negatywnych emocji, których doświadczam jak muszę zrobić chociażby spaghetti z gotowego sosu jest ponad zdrowe ilości.


No ale to kwestia indywidualna, na czymś się zawsze da oszczędzić. Ja bym na miejscu Janusza zaczęła od pani od sprzątania, bo potrzebna jest jak prostytutce majtki moim zdaniem dla dwójki bezdzietnych zdrowych dorosłych, no ale ja nie jestem nią, nie wiem, z czego jest w stanie zrezygnować.


Ale wiadomo, skoro żyje ponad stan, to z czegoś musi.

Wolałabym już nie jeść niż sprzątać mieszkanie co tydzień

A w brudzie nie będziemy mieszkać.

Jak pani się rozchoruje to po 2 tygodniach bardzo jest nieprzyjemnie np. w łazience.

[535de3f481873e06c5a5c33016fd2a44dce7d9b2_606b967225802]

Napisane przez januszpolak

Jak pani się rozchoruje to po 2 tygodniach bardzo jest nieprzyjemnie np. w łazience.

Ja tam na swoj kibel nie moge patrzec po tygodniu i musze go umyc.

[1ce31337bafe4ce50f62519e721d2985132c01a5_6111b3a307338]

Zależy co kto gotuje - w necie widuję często przepisy typu:
- na patelni podsmaż....
-w garnku ugotuj... i dodaj podsmażone....
-zblenduj...
- w drugim garnku zrób sos....
-włóż do naczynia żaroodpornego i zapiecz


I tym sposobem 2h zmarnowane + sterta garów i patelni do mycia, a jedzenia na jeden raz...


Nawet przy prostych rzeczach, po doliczeniu robocizny domowe jedzenie może się nie opłacać. Tzn gotowiec ze sklepu będzie tańszy niż jedzenie domowe.


Mi dużo czasu oszczędzają mikrofala i frytkownica beztłuszczowa. Jak odkryłam, że jajecznicę mogę zrobić w mikrofali bezpośrednio na talerzu z którego jem, bez potrzeby brudzenia patelni, to był mały przełom. łososia też robię w 5 minut w mikrofali, zamiast tracić czas i prąd na pieczeniu w piekarniku. Resztę ryb i wszelkie mięsa wrzucam do frytkownicy -szybko, nie trzeba sprzątać kuchni, nie trzeba nad tym stać i pilnować jedzenie bardzo smaczne.

[januszpolak]

[1=535de3f481873e06c5a5c33 016fd2a44dce7d9b2_606b967 225802;88453028]Ja tam na swoj kibel nie moge patrzec po tygodniu i musze go umyc.[/QUOTE]

My tak samo.

[cava]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88452924]W takiej sytuacji owszem, ale też gotowanie na przyzwoitym poziomie to nie jest skomplikowana sprawa. Nauczenie się go oszczędza ostatecznie czas i pieniądze, bo nie ma opcji, że zamówienie gotowca wyjdzie taniej.[/QUOTE]

Oczywiście, bardziej chodziło mi o jej próbne podejście do gotowania, na zmęczeniu po dniu pracy.
Od razu się zniechęci.

A ona nie umie gotować ( Janusz, nie umiesz gotować) nie łapie że to jest taki sam ciąg przyczynowo- skutkowy jak zrobienie od a do z wszystkiego innego.

Poza tym, ja uważam ze pracuje się , żeby żyć jak się chce, a nie koniecznie oszczędzać. Woli więcej pracować żeby nie gotować i ok. Janusz , tak wolisz to pracuj, miej sobie panią do sprzątania i jedz kupne i na zdrowie.

---------- Dopisano o 19:40 ---------- Poprzedni post napisano o 19:31 ----------

[1=1ce31337bafe4ce50f62519 e721d2985132c01a5_6111b3a 307338;88453030]Zależy co kto gotuje - w necie widuję często przepisy typu:
- na patelni podsmaż....
-w garnku ugotuj... i dodaj podsmażone....
-zblenduj...
- w drugim garnku zrób sos....
-włóż do naczynia żaroodpornego i zapiecz


I tym sposobem 2h zmarnowane + sterta garów i patelni do mycia, a jedzenia na jeden raz...

[/QUOTE]
Dokładnie,
I nawet pomijając ze czasem przepis nie jest zły, tylko robiła i opisała go osoba która nie rozumie samej idei gotowania, nie ma właściwych wzorców i wiedzy po co właściwie coś robi i jak dane procesy na siebie wpływają lub wręcz ze sobą konkurują.
I dałoby się to zrobić w jednym garnku/patelni przy pomocy tylko deski do krojenia , noża i łyżki , dodatkowo w dużo krótszym czasie, po jedynie zmianie kolejności na sensowną.
Na moje oko to jakieś 90% osób wrzucających przepisy w neta, w ogóle nie umie gotować.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Napisane przez tinkerver2

Żarcie na mieście
Potrafi zgubić
Głupi McDonald kosztuje mnie i męża 40 zł za 2 zestawy + lody, a co dopiero jak ktoś jada w lepszych restauracjach, np. Ąę albo eko. No sorki. Dobra pizza to też wydatek kilkudziesięciu zł i bliżej mi do 100 zł niż do 20. Napoje, piwa, dobry alkohol, to też kosztuje. My też wbrew pozorom wydajemy kupę hajsu na żarcie, głównie śmieciowe niestety, na słodycze i napoje gazowane idzie u nas masa pieniędzy.. Staramy się to ograniczać. Może tez "gotują" jak i my - kupują pełna lodówkę, zrobią 2-3 obiady używając 1/5 składników a reszta leży w lodówce aż do wyrzucenia.
No niestety, my się z takiego "jedzenia" wyplatujemy i się okazało, że kupa kasy szła na takie szajstwo, McDonaldy, KFC, żarcie na stacjach, kupowanie w żabkach.
Nie możemy przestac jeść w chińczyku - ale dla nas 50 zł za obiad w chińczyku to jedzenie na obiad + kolacje (a czasem i na śniadanie), więc nie jest to wielki wydatek. Gotować gotuje mąż, ale ja mam ograniczony zasób potraw, które mi smakują, i nie ma mowy o żadnych spagetti czy sosie do kurczaka z torebki.
Jedzenie na mieście potrafi zrujniwac.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Szczerze powiem, że dziwi mnie, że w dzisiejszych czasach ludzie kupują na potęgę napije gazowane, jakieś soki, czy inne słodzone badziewia.
Rozumiem cole raz na tydzień, ale tak?
Kiedyś to było normalne. Ale teraz raczej jednak ludzie przerzucili się na wodę.

No i dziwi mnie, że tak lekko podchodzisz do marnowania kasy.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[535de3f481873e06c5a5c33016fd2a44dce7d9b2_606b967225802]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;88453227]Szczerze powiem, że dziwi mnie, że w dzisiejszych czasach ludzie kupują na potęgę napije gazowane, jakieś soki, czy inne słodzone badziewia.
Rozumiem cole raz na tydzień, ale tak?
Kiedyś to było normalne. Ale teraz raczej jednak ludzie przerzucili się na wodę.

No i dziwi mnie, że tak lekko podchodzisz do marnowania kasy.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Well, to uzaleznia mocno. Sama bylam okrutna fanka coli zero i pilam tego stanowczo za duzo. Dopiero podatek cukrowy mnie wyleczyl.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez januszpolak

Umiem gotować, kiedy nie pracowałam to gotowałam codziennie.
Mam kilka prostych, sprawdzonych dań.
To prawda, np. spaghetti ugotuję w 20 minut, ale skąd wziąć mięso? To trzeba kupić na świeżo.
No a pozostałe dania to jednak więcej wysiłku i świeżych składników.

Tutaj wchodzi planowanie. Po jakimś czasie wiesz co i ile kupić. Poza tym możesz np. to mięso mieć zamrożone i użyć kiedy potrzebujesz.
[1=1ce31337bafe4ce50f62519 e721d2985132c01a5_6111b3a 307338;88453030]Zależy co kto gotuje - w necie widuję często przepisy typu:
- na patelni podsmaż....
-w garnku ugotuj... i dodaj podsmażone....
-zblenduj...
- w drugim garnku zrób sos....
-włóż do naczynia żaroodpornego i zapiecz


I tym sposobem 2h zmarnowane + sterta garów i patelni do mycia, a jedzenia na jeden raz...


Nawet przy prostych rzeczach, po doliczeniu robocizny domowe jedzenie może się nie opłacać. Tzn gotowiec ze sklepu będzie tańszy niż jedzenie domowe.[/QUOTE]No tylko jak masz w przepisie zapiekanie, to przez te powiedzmy 40 minut zapiekania nie musisz stać i patrzeć jak się robi. Można się czymś wtedy zająć
A większość przepisów to i tak przerost formy nad treścią moim zdaniem.

Napisane przez cava

Poza tym, ja uważam ze pracuje się , żeby żyć jak się chce, a nie koniecznie oszczędzać. Woli więcej pracować żeby nie gotować i ok. Janusz , tak wolisz to pracuj, miej sobie panią do sprzątania i jedz kupne i na zdrowie.

Jasne, ale w kontekście tego wątku - życie jak się chce wyszło bokiem.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

[1=535de3f481873e06c5a5c33 016fd2a44dce7d9b2_606b967 225802;88453242]Well, to uzaleznia mocno. Sama bylam okrutna fanka coli zero i pilam tego stanowczo za duzo. Dopiero podatek cukrowy mnie wyleczyl.[/QUOTE]Popatrz to jednak ten podatek na kogoś zadziałał. Raczej myślałam, że to kolejne wyciąganie kasy od obywateli.

Chociaz co śmieszne, teraz kupony w mc nie mają już coli w zestawie, tylko wodę.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[sublips]

Trudno według mnie podejść poważnie do problemów przedstawionych w wątku, jak się sprzątaczkę i jedzenie na wynos traktuje jako absolutny "must have", a jednocześnie je bułkę z masłem na śniadanie i pisze o oszczędzaniu na prezerwatywach. Są ludzie, których stać na sprzątaczkę, codzienne jedzenie na mieście itd. - i jeśli historia przedstawiona w wątku jest prawdziwa, to po prostu Was nie stać na to.

Nie zgodzę się nigdy, że jedzenie na wynos i przyrządzone w domu kosztuje tyle samo. Nawet jak robię wymyślne dania - które są też w restauracjach - to różni się przede wszystkim tym, że mogę je jeść przez np. 3 dni, a nie przez 1 dzień. Tyle że ja lubię gotować, ale jak ktoś nie lubi, to też są łatwe opcje i nie trzeba robić mordęgi z gotowania po pracy; nie robi się tego codziennie. A nawet jak ktoś odczuwa gotowanie po pracy jako tytaniczny wysiłek, to można to w weekend zrobić i chociażby jedzenie na mieście ograniczyć, a nie całkiem wykluczyć. Tak samo nie ogarniam, jak można woleć mieć nieposprzątaną toaletę niż ją umyć - przecież to zajmuje 5 minut

[535de3f481873e06c5a5c33016fd2a44dce7d9b2_606b967225802]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;88453271]Popatrz to jednak ten podatek na kogoś zadziałał. Raczej myślałam, że to kolejne wyciąganie kasy od obywateli.

Chociaz co śmieszne, teraz kupony w mc nie mają już coli w zestawie, tylko wodę.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Bo to jest wyciaganie kasy od obywateli. Po protu, roznica w cenie jest tak duza, ze kupuje cole zero duzo rzadziej. Jakby cena spadla, kupowalabym znowu tyle, co dawniej

[tinkerver2]

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;88453227]
No i dziwi mnie, że tak lekko podchodzisz do marnowania kasy.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

No właśnie - nie podchodzę lekko, bo jak pisałam, jesteśmy w trakcie odwyku w sumie od momentu w którym podjęliśmy decyzję o oszczędzaniu, to zrezygnowaliśmy z takiego jedzenia. Pizzy, maka, KFC, energetyków. Na zakupy chodzimy z listą i po obiedzie, żeby nam się nie zachciało czegoś nagle. Często np. Jemy domowe burgery czy tortille z kurczakiem i warzywami. Nie kupujemy na stacjach czy w zabkach.


Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[Trzepotka]

Treść usunięta

[kasiunia788742]

[1=535de3f481873e06c5a5c33 016fd2a44dce7d9b2_606b967 225802;88453242]Well, to uzaleznia mocno. Sama bylam okrutna fanka coli zero i pilam tego stanowczo za duzo. Dopiero podatek cukrowy mnie wyleczyl.[/QUOTE]Ja mam jeszcze zapasy no i mi schodzi litr na tydzień więc szału z ilością nie ma.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 20:12 ---------- Poprzedni post napisano o 20:10 ----------

[1=bafa65383b74e1029ccef70 174e4f68b71e8a0f7_646950f 23ada7;88453271]Popatrz to jednak ten podatek na kogoś zadziałał. Raczej myślałam, że to kolejne wyciąganie kasy od obywateli.

Chociaz co śmieszne, teraz kupony w mc nie mają już coli w zestawie, tylko wodę.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]I to mnie zniechęci do kupowania w maku. Eee no nie będę tej samej ceny placic za wode w plastiku gdzie sama takiej nie kupuje. Plus tłumaczenie mc trochę się kłóci ze sobą - cen nie podnosili bo koncentrat coca coli nie jest zaliczany do żywności ale zamieniają cole na wode bo podatek cukrowy.

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[sublips]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

No sądziłam, że każdy człowiek - czy to u siebie w domu, czy u kogoś innego - jednak wie, do czego służy szczotka i jej używa; chyba że jest się naprawdę niechlujem.

[Ava_]

Z ciekawości, jak duża jest roznica w cenie coli z nowym podatkiem?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[535de3f481873e06c5a5c33016fd2a44dce7d9b2_606b967225802]

Napisane przez Ava_

Z ciekawości, jak duża jest roznica w cenie coli z nowym podatkiem?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Kolo 2 zl.

[kasiunia788742]

Napisane przez Ava_

Z ciekawości, jak duża jest roznica w cenie coli z nowym podatkiem?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wczesniej 2l kosztowały gdzieś 5.5zł,teraz w lidlu widziałam 7.39zł

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[Misia452]

[1=535de3f481873e06c5a5c33 016fd2a44dce7d9b2_606b967 225802;88453028]Ja tam na swoj kibel nie moge patrzec po tygodniu i musze go umyc.[/QUOTE]Nawet po kilku dniach nie sprzątać łazienki dwa tygodnie? Blehhhh, nie wiem ja bym nie wytrzymała

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[malwoz88]

Napisane przez sublips

Trudno według mnie podejść poważnie do problemów przedstawionych w wątku, jak się sprzątaczkę i jedzenie na wynos traktuje jako absolutny "must have", a jednocześnie je bułkę z masłem na śniadanie i pisze o oszczędzaniu na prezerwatywach. Są ludzie, których stać na sprzątaczkę, codzienne jedzenie na mieście itd. - i jeśli historia przedstawiona w wątku jest prawdziwa, to po prostu Was nie stać na to.

Nie zgodzę się nigdy, że jedzenie na wynos i przyrządzone w domu kosztuje tyle samo. Nawet jak robię wymyślne dania - które są też w restauracjach - to różni się przede wszystkim tym, że mogę je jeść przez np. 3 dni, a nie przez 1 dzień. Tyle że ja lubię gotować, ale jak ktoś nie lubi, to też są łatwe opcje i nie trzeba robić mordęgi z gotowania po pracy; nie robi się tego codziennie. A nawet jak ktoś odczuwa gotowanie po pracy jako tytaniczny wysiłek, to można to w weekend zrobić i chociażby jedzenie na mieście ograniczyć, a nie całkiem wykluczyć. Tak samo nie ogarniam, jak można woleć mieć nieposprzątaną toaletę niż ją umyć - przecież to zajmuje 5 minut

Ja to w ogóle przy moich zarobkach (mniej niż 10 tys). to nie wiem jak w ogóle egzystuję. Według wizażowych standardów to pewnie jem najgorszy szajs i nie stać mnie na nic. A jeszcze mam męża i dziecko, jak ja to robię, normalnie nie wiem.


Tym bardziej ciężko mi zrozumieć problem pt. "mam dużo i jestem na debecie". Tzn. inaczej: wiem, że tak można, ale jak można nie mieć takiego ... hamulca bezpieczeństwa przy wydawaniu kasy na rzeczy zbędne? Niepotrzebne? Można mieć wszystko i przewalać i 10 tys dziennie na różne rzeczy, ale PO CO?

[Pantegram]

Napisane przez malwoz88

Ja to w ogóle przy moich zarobkach (mniej niż 10 tys). to nie wiem jak w ogóle egzystuję. Według wizażowych standardów to pewnie jem najgorszy szajs i nie stać mnie na nic. A jeszcze mam męża i dziecko, jak ja to robię, normalnie nie wiem.


Tym bardziej ciężko mi zrozumieć problem pt. "mam dużo i jestem na debecie". Tzn. inaczej: wiem, że tak można, ale jak można nie mieć takiego ... hamulca bezpieczeństwa przy wydawaniu kasy na rzeczy zbędne? Niepotrzebne? Można mieć wszystko i przewalać i 10 tys dziennie na różne rzeczy, ale PO CO?

Kurczę, no ale czy to, że jedna laska na Wizażu napisała, że zarabiają ponad 10k/msc i im nie wystarcza na 2 osoby to serio wg ciebie znaczy, że takie są niby "wizażowe standardy"?
Heloł, jesteśmy w Internecie... Jak ktoś nie jest szczególnie dumny ze swoich zarobków, to raczej nie będzie się tu przed wszystkimi uwyzwenętrzniał z nimi.

Jak któraś pisze, że ona żyje tak czy siak to jeszcze nie znaczy, że uważa, że tak powinni żyć wszyscy.

A co do przewalania kasy to ja to trochę rozumiem. Nie robię tak, ale rozumiem. Często mnie kusi, by sobie popuścić pasa i żyć na maksymalnym poziomie, na jaki pozwalają moje zarobki, zamiast oszczędzać. I też pierwsze rzeczy, na które bym wydała kasę (poza potencjalnie większym mieszkaniem) to byłaby właśnie sprzątaczka, jedzenie na dowóz i zabiegi kosmetyczne, by w wieku 40 lat wyglądać na 18... Więc jakoś wcale mnie mocno nie dziwią te wydatki.

Poza tym uważam, że większość ludzi trzyma wydatki w ryzach głównie dlatego, że po prostu musi, a gdyby zaczęli zarabiać więcej, to zaraz znalazłoby się jakieś zastosowanie dla tych pieniędzy powód do ich wydania... Nie twierdzę, że wszyscy by od razu wpadli w debety jak januszpolak, ale też ilu ludzi zarabiając naprawdę dużo jak na polskie warunki, żyłoby sobie tylko za połowę tej kasy, za jakąś średnią krajową, a resztę oszczędzało i inwestowało? No myślę, że naprawdę niewielu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz