Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III. - Strona 13 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-11-22, 00:21   #361
Lianhua
Rozeznanie
 
Avatar Lianhua
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 611
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Przyszłam z siebie wyrzucić kilka rzeczy, bo nie mam gdzie tego zrobić.

Tak jak myślałam, już dzień po miałam wyrzuty sumienia, że napisałam tu takie, a nie inne rzeczy. Jak przez ostatnie kilka dni wydawało mi się, że jest w miarę ok, że czuję się tylko podirytowana i "bez życia" - czyli normalnie, tak dzisiaj znowu coś we mnie pękło. Przepłakałam prawie godzinę pod prysznicem. Szczypią mnie oczy i jestem opuchnięta. Czuję się tak bardzo niepotrzebna, wręcz zawadzająca wszystkim innym - nawet sobie. I jak jeszcze wczoraj w tym lepszym samopoczuciu myślałam o tym telefonie, żeby się zarejestrować do psychiatry, tak dzisiaj czując się jak wielkie nic zastanawiam się czy to ma sens. Czy będzie mnie stać na leki? Przecież aktualnie to na nic mnie nie stać. Boję się tam zadzwonić. Boję się głośno mówić o tym, jak się czuję. Co jest śmieszne, bo jeszcze nawet się nie zarejestrowałam, a "wizytę" mogę mieć dopiero za kilka miesięcy. Ale chciałam zadzwonić po zakończeniu kwarantanny, a im bliżej mi do tego, tym większe mam wątpliwości.
Napisałam do swojej nie wiem nawet czy przyjaciółki. Wydawało mi się, że z nią mam najlepszy kontakt, chociaż mieszka na 2 końcu polski i dawno się nie widziałyśmy. Ale przyszło co do czego, to nawet moich wiadomości nie odczytuje. Chyba, że czegoś będzie chciała, to odpisze 1 zdaniem, a dalszy ciąg to będzie jej chwalenie się. Jak zwykle. Jak przychodzi facet, tak przyjaźń schodzi na dalszy plan. Dostanę widomość, albo powie mi przez telefon "pisz do mnie więcej", ale to jakbym pisała sama ze sobą. Mam naprawdę mieszane uczucia w tej chwili, myślałam, że mogę na nią liczyć. Ja naprawdę wiele nie wymagam, bo nawet nie potrafię jakoś szczerze wyrzucić głośno, co mnie boli. Ale potrzebuję osoby, która nie wiem... Raz w miesiącu chociaż wysłuchała, co mi leży na sercu, gdzie to zaledwie kilka minut rozmowy o tym, bo nie jestem tak naprawdę wylewna, tak jak przed klawiaturą. Brakuje mi tego poczucia, że mam kogoś, kto psychicznie mnie wesprze, da kopa i powie, że mogę liczyć na jego wsparcie w postaci... samego bycia. Jestem sama na tym świecie. I nawet nie potrafię takim osobom napisać, że czuję się olewana. Że to jest nie tak. Mam wrażenie, że trzymam się jej, bo to takie moje złudzenie, że nie jestem sama, chociaż czuję w środku co innego.
Przychodzi dzień, kiedy nikt się do mnie nie odzywa i nie czepia, a ja zaczynam żałować, że źle o kimś pomyślałam, że jak mogę tak o rodzinie myśleć, co ze mną jest nie tak. Że niepotrzebna mi wcale pomoc specjalisty itd.
Co zabawne wciąż pamiętam, jak przed 20 zawsze mówiłam, że ja to nigdy bym nawet o wizycie u psychiatry nie pomyślała, bo od wygadania się mam przyjaciół, a nie jakiegoś typa, któremu za wysłuchanie siebie jeszcze będę musiała zapłacić. No i proszę jak skończyłam...
__________________

(...)There's no life, emotion
Or warmth, but just garbage language
A desolately rolling meadow
Loneliness adds as the days go by
We have to be humans
Because we get scars
Lianhua jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-22, 08:29   #362
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez Lianhua Pokaż wiadomość
Przyszłam z siebie wyrzucić kilka rzeczy, bo nie mam gdzie tego zrobić.



Tak jak myślałam, już dzień po miałam wyrzuty sumienia, że napisałam tu takie, a nie inne rzeczy. Jak przez ostatnie kilka dni wydawało mi się, że jest w miarę ok, że czuję się tylko podirytowana i "bez życia" - czyli normalnie, tak dzisiaj znowu coś we mnie pękło. Przepłakałam prawie godzinę pod prysznicem. Szczypią mnie oczy i jestem opuchnięta. Czuję się tak bardzo niepotrzebna, wręcz zawadzająca wszystkim innym - nawet sobie. I jak jeszcze wczoraj w tym lepszym samopoczuciu myślałam o tym telefonie, żeby się zarejestrować do psychiatry, tak dzisiaj czując się jak wielkie nic zastanawiam się czy to ma sens. Czy będzie mnie stać na leki? Przecież aktualnie to na nic mnie nie stać. Boję się tam zadzwonić. Boję się głośno mówić o tym, jak się czuję. Co jest śmieszne, bo jeszcze nawet się nie zarejestrowałam, a "wizytę" mogę mieć dopiero za kilka miesięcy. Ale chciałam zadzwonić po zakończeniu kwarantanny, a im bliżej mi do tego, tym większe mam wątpliwości.

Napisałam do swojej nie wiem nawet czy przyjaciółki. Wydawało mi się, że z nią mam najlepszy kontakt, chociaż mieszka na 2 końcu polski i dawno się nie widziałyśmy. Ale przyszło co do czego, to nawet moich wiadomości nie odczytuje. Chyba, że czegoś będzie chciała, to odpisze 1 zdaniem, a dalszy ciąg to będzie jej chwalenie się. Jak zwykle. Jak przychodzi facet, tak przyjaźń schodzi na dalszy plan. Dostanę widomość, albo powie mi przez telefon "pisz do mnie więcej", ale to jakbym pisała sama ze sobą. Mam naprawdę mieszane uczucia w tej chwili, myślałam, że mogę na nią liczyć. Ja naprawdę wiele nie wymagam, bo nawet nie potrafię jakoś szczerze wyrzucić głośno, co mnie boli. Ale potrzebuję osoby, która nie wiem... Raz w miesiącu chociaż wysłuchała, co mi leży na sercu, gdzie to zaledwie kilka minut rozmowy o tym, bo nie jestem tak naprawdę wylewna, tak jak przed klawiaturą. Brakuje mi tego poczucia, że mam kogoś, kto psychicznie mnie wesprze, da kopa i powie, że mogę liczyć na jego wsparcie w postaci... samego bycia. Jestem sama na tym świecie. I nawet nie potrafię takim osobom napisać, że czuję się olewana. Że to jest nie tak. Mam wrażenie, że trzymam się jej, bo to takie moje złudzenie, że nie jestem sama, chociaż czuję w środku co innego.

Przychodzi dzień, kiedy nikt się do mnie nie odzywa i nie czepia, a ja zaczynam żałować, że źle o kimś pomyślałam, że jak mogę tak o rodzinie myśleć, co ze mną jest nie tak. Że niepotrzebna mi wcale pomoc specjalisty itd.

Co zabawne wciąż pamiętam, jak przed 20 zawsze mówiłam, że ja to nigdy bym nawet o wizycie u psychiatry nie pomyślała, bo od wygadania się mam przyjaciół, a nie jakiegoś typa, któremu za wysłuchanie siebie jeszcze będę musiała zapłacić. No i proszę jak skończyłam...
Zadzwoń do psychiatry. Umów się. Ja też się cykałam pierwszej wizyty, nawet lepiej, jak tylko weszłam to zapytałam, czy nie będzie się ze mnie śmiać. Bo myślałam, że mój problem jest głupi. Niepoważny.

Ja wczoraj miałam świetny dzień... Do 16. Jak byłyście na wątku "wszystko o co chcecie zapytać", to może zauważyłyście, że pytałam, czy na moim miejscu odwolalabyscie zaproszenie mamy na wycieczkę. Pokrótce - mąż zaplanował dla nas fajny wyjazd, ale bez konsultacji ze mną zaprosił moją mamę.. Ja nie bardzo chciałam z nią jechać, chciałam tylko z mężem, ale no na pytanie czy musi jechać, bo wolałabym jechać tylko z tz powiedziała, że no chciałaby, bo nigdy nie była w takim miejscu. No to ok. Pojechaliśmy. Pierwsze pytanie czy pojedziemy do mojej siostry (ja nie utrzymuje z nią kontaktu). Ja mówię, że nie. Moja siostra jechała z mężem i córka do Krakowa, a moja matka "no to szkoda, bo byście pojechali z nami". W ogóle nie było takiej opcji, nie utrzymuje kontaktu z siostrą. No ale pojechaliśmy sami, we 3. I się zaczęło robienie zdjęć, włączenie mi w kadr (np. Mój mąż robił mi zdjęcie, to moja matka albo musiała też robić z drugiej strony tak, że było ją widać w aparacie męża, albo po prostu wlazenie i pozowanie do zdjęcia ze mną).ja mówię że nie chce, ale no. Albo robienie zdjęć gdzie mam głupia minę i tylko "popatrz się popatrz tu odwróć się". Ok, zapozowalam jej do kilku zdjęć, ale ona ciagle "no jak ty stoisz, patrz tu!". I potem takie zdjęcia gdzie ja wyglądam jak debil wrzuca na fb.
Ale to nie jest najgorsze. Już wracając dzwoni siostra i mówi, że no w sumie to w Krk było do dupy i mogli jechać z nami. Na co moja matka "no mogliście jechać z nami". Ja mówię, ze nie, nie mogli (jak już skończyła rozmowę), a ta że no ona jej tego nie powie, że jakby chcieli jechać to przecież byśmy ich zabrali, przecież bym im nie odmówiła (przypominam, nie mam W OGÓLE kontaktu z siostrą!). Ja mówię, że ależ oczywiście, że bym odmówiła, na co moja matka - no ale to dziecku byś odmówiła, dziecko byś pozbawiła zabawy, co ci dziecko winne! Ja mówię, że to dla mnie całkiem obce dziecko, ok, kupię mu prezent na urodziny czy mikołaja, ale nie będę z nim utrzymywać kontaktu, nie chce, no i znowu - a jakby się E. Coś stało to byś się nie zajęła dzieckiem? Ty jesteś bez serca! Obce bachory w domu dziecka cię obchodzą a własną siostrzenica nie? Obcymi się zajmujesz a rodzina nie chcesz? Ja mówię koniec tematu, nie będę o tym rozmawiać, a ta swoje w koło Macieju, że jestem bez serca, ona mnie tak nie wychowywała i ciągle "obcymi się zajmujesz!". Ja znowu, koniec rozmowy, nie denerwuj mnie. No i na chwilę nastała cisza, a ta "no ale jest szansa żebyś się z E. Pogodziła?" ja mówię, że nie, koniec rozmowy, a ona "no bo E. Twierdzi, że ona nie ma problemu, że to Ty robisz problemy". A potem, żebym "dała spokój, bo E już dostała po dupie od życia i się zmieniła".
Ja robię problemy. Ja. Bo nie pozwalam się obrażać, wyzywać i wykorzystywać. Ja robię problemy.
Ughhh a na koniec "i teraz co, znowu jesteś obrażona? Może mam cię przeprosić?".
I nawet mąż powiedział, że jakby wiedział jak się to skończy, to by jej nie zapraszał, i koniec z wspólnymi wyjazdami. Niech ją E. Zaprasza, jak ma się tak zachowywać.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-22, 11:07   #363
anonimowa1989
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 20
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez Lianhua Pokaż wiadomość
Przyszłam z siebie wyrzucić kilka rzeczy, bo nie mam gdzie tego zrobić.

Tak jak myślałam, już dzień po miałam wyrzuty sumienia, że napisałam tu takie, a nie inne rzeczy. Jak przez ostatnie kilka dni wydawało mi się, że jest w miarę ok, że czuję się tylko podirytowana i "bez życia" - czyli normalnie, tak dzisiaj znowu coś we mnie pękło. Przepłakałam prawie godzinę pod prysznicem. Szczypią mnie oczy i jestem opuchnięta. Czuję się tak bardzo niepotrzebna, wręcz zawadzająca wszystkim innym - nawet sobie. I jak jeszcze wczoraj w tym lepszym samopoczuciu myślałam o tym telefonie, żeby się zarejestrować do psychiatry, tak dzisiaj czując się jak wielkie nic zastanawiam się czy to ma sens. Czy będzie mnie stać na leki? Przecież aktualnie to na nic mnie nie stać. Boję się tam zadzwonić. Boję się głośno mówić o tym, jak się czuję. Co jest śmieszne, bo jeszcze nawet się nie zarejestrowałam, a "wizytę" mogę mieć dopiero za kilka miesięcy. Ale chciałam zadzwonić po zakończeniu kwarantanny, a im bliżej mi do tego, tym większe mam wątpliwości.
Napisałam do swojej nie wiem nawet czy przyjaciółki. Wydawało mi się, że z nią mam najlepszy kontakt, chociaż mieszka na 2 końcu polski i dawno się nie widziałyśmy. Ale przyszło co do czego, to nawet moich wiadomości nie odczytuje. Chyba, że czegoś będzie chciała, to odpisze 1 zdaniem, a dalszy ciąg to będzie jej chwalenie się. Jak zwykle. Jak przychodzi facet, tak przyjaźń schodzi na dalszy plan. Dostanę widomość, albo powie mi przez telefon "pisz do mnie więcej", ale to jakbym pisała sama ze sobą. Mam naprawdę mieszane uczucia w tej chwili, myślałam, że mogę na nią liczyć. Ja naprawdę wiele nie wymagam, bo nawet nie potrafię jakoś szczerze wyrzucić głośno, co mnie boli. Ale potrzebuję osoby, która nie wiem... Raz w miesiącu chociaż wysłuchała, co mi leży na sercu, gdzie to zaledwie kilka minut rozmowy o tym, bo nie jestem tak naprawdę wylewna, tak jak przed klawiaturą. Brakuje mi tego poczucia, że mam kogoś, kto psychicznie mnie wesprze, da kopa i powie, że mogę liczyć na jego wsparcie w postaci... samego bycia. Jestem sama na tym świecie. I nawet nie potrafię takim osobom napisać, że czuję się olewana. Że to jest nie tak. Mam wrażenie, że trzymam się jej, bo to takie moje złudzenie, że nie jestem sama, chociaż czuję w środku co innego.
Przychodzi dzień, kiedy nikt się do mnie nie odzywa i nie czepia, a ja zaczynam żałować, że źle o kimś pomyślałam, że jak mogę tak o rodzinie myśleć, co ze mną jest nie tak. Że niepotrzebna mi wcale pomoc specjalisty itd.
Co zabawne wciąż pamiętam, jak przed 20 zawsze mówiłam, że ja to nigdy bym nawet o wizycie u psychiatry nie pomyślała, bo od wygadania się mam przyjaciół, a nie jakiegoś typa, któremu za wysłuchanie siebie jeszcze będę musiała zapłacić. No i proszę jak skończyłam...
A ja Ci powiem- idź do lekarza.
Życzę, żebyś miała tyle szczęścia, co ja. Dostałam się z marszu, zadzwoniłam i powiedzieli mi, że mogę przyjść tego samego dnia, byle przed 13. Takie pójście z marszu sprawiło, że nie analizowałam po 100 razy czy warto, o czym będę mówić, po prostu poszłam.
I odczułam na swój sposób ulgę. Po pierwsze- bo komuś się wygadałam. Po drugie- bo wiem, że jestem w dobrych rękach. I chociaż nie mam wsparcia w domu takiego, jakiego bym oczekiwała, to wiem, że zajmuje się mną lekarz. Owszem, po wizycie miałam trochę opory co do leku, panicznie bałam się skutków ubocznych, ale jest dobrze. Sama myśl, że robię coś, żeby poprawić swoje życie, dodała mi otuchy.
anonimowa1989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-22, 11:47   #364
mc266
Zakorzenienie
 
Avatar mc266
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 479
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez anonimowa1989 Pokaż wiadomość
Wiem, że każdy lek ma taką listę skutków ubocznych, ale tym razem jakoś to tak groźniej odebrałam. Zwłaszcza, że sam producent w kwestii prowadzenia samochodu zalecał, żeby się powstrzymać tak długo, jak długo człowiek nie pozna działania na sobie.
Leki wymagają ostrożności, to prawda. Ale nie traktuję pod tym względem leków psychotropowych jako jakiegoś wyjątkowego ryzyka.
Cytat:
Napisane przez Lianhua Pokaż wiadomość
Co zabawne wciąż pamiętam, jak przed 20 zawsze mówiłam, że ja to nigdy bym nawet o wizycie u psychiatry nie pomyślała, bo od wygadania się mam przyjaciół, a nie jakiegoś typa, któremu za wysłuchanie siebie jeszcze będę musiała zapłacić. No i proszę jak skończyłam...
Ja przez kilka lat zapierdalam się, że chodzenie na terapię jest bez sensu, bo co mi da to, że sobie z kimś porozmawiam, przecież moje życie będzie dalej takie samo. Z czasem weryfikują się często poglądy.
__________________

mc266 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-22, 11:57   #365
anonimowa1989
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 20
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez mc266 Pokaż wiadomość
Leki wymagają ostrożności, to prawda. Ale nie traktuję pod tym względem leków psychotropowych jako jakiegoś wyjątkowego ryzyka.

Ja przez kilka lat zapierdalam się, że chodzenie na terapię jest bez sensu, bo co mi da to, że sobie z kimś porozmawiam, przecież moje życie będzie dalej takie samo. Z czasem weryfikują się często poglądy.
Ja byłam głupia, że poczytałam opinie o leku w internecie (odradzam! jeśli komuś nic po nim nie jest, to też niczego nie napisze, a jak ktoś ma efekty uboczne, to napisze elaborat, dlatego było mnóstwo opinii negatywnych i nieliczne pozytywne).

Wciąż mam pewne obawy.
Nie wiem, czy depresję można całkowicie wyleczyć i boję się, że będę brała leki do końca życia. Niby czytam, że farmakoterapia to minimum 6 miesięcy, ale wiem, że są ludzie zmagający się z chorobą latami. Depresja może wynikać z zaburzeń biochemicznych w mózgu, ale mam wrażenie (może mylne), że leki "zastępują" niektóre procesy, ale ich nie naprawiają
Nie wiem co ma mi dać psychoterapia. Naprawdę. Pisałam już, że chodziłam do psychologa, gdzie tylko gadałam i gadałam, i z perspektywy czasu stwierdzam, że na mój główny problem psycholog mi nie pomógł, do pewnych rzeczy musiałam dojść sama bez wskazówek czy ukierunkowania z jego strony.
Wiecie, z wykształcenia jestem humanistką, ale sztywno stąpam po ziemi, lubię, jak coś ma naukowe podstawy, opiera się na wzorach, pod które podstawia się liczby, podlega jakimś regułom. Leczenie depresji takim regułom nie podlega, więc jestem co do tego sceptycznie nastawiona, ale może terapia zmieni również ten pogląd.
anonimowa1989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-22, 16:18   #366
4ac7eae5f92dfa622d89f024e559f952d8de277a_657b9774600aa
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 2 587
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez anonimowa1989 Pokaż wiadomość
Ja byłam głupia, że poczytałam opinie o leku w internecie (odradzam! jeśli komuś nic po nim nie jest, to też niczego nie napisze, a jak ktoś ma efekty uboczne, to napisze elaborat, dlatego było mnóstwo opinii negatywnych i nieliczne pozytywne).

Wciąż mam pewne obawy.
Nie wiem, czy depresję można całkowicie wyleczyć i boję się, że będę brała leki do końca życia. Niby czytam, że farmakoterapia to minimum 6 miesięcy, ale wiem, że są ludzie zmagający się z chorobą latami. Depresja może wynikać z zaburzeń biochemicznych w mózgu, ale mam wrażenie (może mylne), że leki "zastępują" niektóre procesy, ale ich nie naprawiają
Nie wiem co ma mi dać psychoterapia. Naprawdę. Pisałam już, że chodziłam do psychologa, gdzie tylko gadałam i gadałam, i z perspektywy czasu stwierdzam, że na mój główny problem psycholog mi nie pomógł, do pewnych rzeczy musiałam dojść sama bez wskazówek czy ukierunkowania z jego strony.
Wiecie, z wykształcenia jestem humanistką, ale sztywno stąpam po ziemi, lubię, jak coś ma naukowe podstawy, opiera się na wzorach, pod które podstawia się liczby, podlega jakimś regułom. Leczenie depresji takim regułom nie podlega, więc jestem co do tego sceptycznie nastawiona, ale może terapia zmieni również ten pogląd.
Cześć. Ja przez ponad rok też chodziłam do psychologa i nic mi to nie dało. Gadałam, milczałam, ona coś czasami odpowiedziała (w stylu 'możesz wszystko jeśli chcesz', tak jakby nigdy o depresji nie słyszała). Z perspektywy czasu żałuję, że traciłam czas zamiast od razu iść na psychoterapię z prawdziwego zdarzenia. Ale to było moje pierwsze zetknięcie się z psychologiem, jeszcze na studiach, więc myślałam naiwnie, że tak ma to wyglądać.
Na psychoterapię trafiłam tak czy siak parę lat później. I powiem Ci, że psycholog a psychoterapeuta to jest niebo a ziemia.

Z własnego doświadczenia radzę Ci żebyś nie rezygnowała z terapii, bo w połączeniu z lekami masz największą szansę, żeby wyzdrowieć w taki sposób. Nie poddawaj się tylko walcz o siebie, na przekór słowom rodziny Trzymam kciuki, dasz radę!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
4ac7eae5f92dfa622d89f024e559f952d8de277a_657b9774600aa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-22, 16:50   #367
anonimowa1989
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 20
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

[1=4ac7eae5f92dfa622d89f02 4e559f952d8de277a_657b977 4600aa;88306956]Cześć. Ja przez ponad rok też chodziłam do psychologa i nic mi to nie dało. Gadałam, milczałam, ona coś czasami odpowiedziała (w stylu 'możesz wszystko jeśli chcesz', tak jakby nigdy o depresji nie słyszała). Z perspektywy czasu żałuję, że traciłam czas zamiast od razu iść na psychoterapię z prawdziwego zdarzenia. Ale to było moje pierwsze zetknięcie się z psychologiem, jeszcze na studiach, więc myślałam naiwnie, że tak ma to wyglądać.
Na psychoterapię trafiłam tak czy siak parę lat później. I powiem Ci, że psycholog a psychoterapeuta to jest niebo a ziemia.

Z własnego doświadczenia radzę Ci żebyś nie rezygnowała z terapii, bo w połączeniu z lekami masz największą szansę, żeby wyzdrowieć w taki sposób. Nie poddawaj się tylko walcz o siebie, na przekór słowom rodziny Trzymam kciuki, dasz radę!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Jestem zapisana do psychoterapeuty.
Tzn. na stronie placówki jest info, że to psycholog, ale znalazłam gdzieś indziej info, że ta kobieta też jest psychoterapeutą.

Jak wygląda psychoterapia? Czym to się różni od wizyty u zwykłego psychologa?
anonimowa1989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-11-23, 11:20   #368
Luxanna
Zadomowienie
 
Avatar Luxanna
 
Zarejestrowany: 2014-09
Lokalizacja: z miasta
Wiadomości: 1 257
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Tinker, ja Ci powiem całkowicie szczerze, że według mnie tutaj jest problem z mężem w tym co opisałaś. Wie, jak reagujesz na matkę i że Ci przeszkadza, a za Twoimi plecami coś takiego robi. Pogadaj z nim nie z matką, z nią jak widać nie ma co zrobić
__________________
"Zbyt wiele w życiu widziałem, żeby nie wiedzieć, że kobiece przeczucia bywają cenniejsze niż wnioski analityka."
Luxanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-23, 16:45   #369
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez Luxanna Pokaż wiadomość
Tinker, ja Ci powiem całkowicie szczerze, że według mnie tutaj jest problem z mężem w tym co opisałaś. Wie, jak reagujesz na matkę i że Ci przeszkadza, a za Twoimi plecami coś takiego robi. Pogadaj z nim nie z matką, z nią jak widać nie ma co zrobić
On mówi, że chciał dobrze, bo byłyśmy poprztykane od urodzin, i chciał nas pogodzić. Oczywiście, że już z nim porozmawiałam, i doszliśmy do wniosku, że absolutnie koniec z wyjazdami

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-23, 17:19   #370
Lianhua
Rozeznanie
 
Avatar Lianhua
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 611
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

A ja tak jeszcze pozwolę sobie skomentować zachowanie Twojej matki.
To był jeden dzień. Czy naprawdę (znając sytuację i tak naprawdę stojąc pomiędzy nią, dosłownie po środeczku) nie mogła sobie odpuścić wspominania siostry i jej dziecka? Po co to? Po co wpraszanie jej na nie swój wyjazd. Nie wierzę, że to takie trudne. To nie jest próba złagodzenia konfliktu. To jego zagłębianie i świadome przesuwanie się na jedną ze stron. A wystarczyłoby jakby wspomniała, że jedzie z Wami i nie dodawała nikomu niepotrzebnego "bo byście pojechali z nami" do nich. I tak sami pojechali BEZ NIEJ na swoją wycieczkę. Nie wiem, może dlatego, że jestem przewrażliwiona, ale ja osobiście odebrałabym to tak, jakby potrzebowała wsparcia, bo ze mną miło czasu nie spędzi.
__________________

(...)There's no life, emotion
Or warmth, but just garbage language
A desolately rolling meadow
Loneliness adds as the days go by
We have to be humans
Because we get scars
Lianhua jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-23, 21:18   #371
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez Lianhua Pokaż wiadomość
A ja tak jeszcze pozwolę sobie skomentować zachowanie Twojej matki.

To był jeden dzień. Czy naprawdę (znając sytuację i tak naprawdę stojąc pomiędzy nią, dosłownie po środeczku) nie mogła sobie odpuścić wspominania siostry i jej dziecka? Po co to? Po co wpraszanie jej na nie swój wyjazd. Nie wierzę, że to takie trudne. To nie jest próba złagodzenia konfliktu. To jego zagłębianie i świadome przesuwanie się na jedną ze stron. A wystarczyłoby jakby wspomniała, że jedzie z Wami i nie dodawała nikomu niepotrzebnego "bo byście pojechali z nami" do nich. I tak sami pojechali BEZ NIEJ na swoją wycieczkę. Nie wiem, może dlatego, że jestem przewrażliwiona, ale ja osobiście odebrałabym to tak, jakby potrzebowała wsparcia, bo ze mną miło czasu nie spędzi.
Też tego nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego przez 1 dzień nie potrafi trzymać języka za zębami, tylko M U S I powiedzieć swoje. Nawet właśnie to - szkoda, bo byście pojechali z nami. Po co?
Naprawdę, mam jej dość, ale potrzebuję tego kontaktu z nią choćby po to, żeby mieć gdzie psa zostawić w razie W.
Nie wiem, ona ma do mnie jakiś żal, że ja nie potrafię "być rodziną". Że ja "robię fochy", i np. Nie chcę przyjeżdżać na wigilię, czy nie przyjeżdżam jak jest moja siostra. Ale z drugiej strony - jak ona sobie to wyobraża w ogóle? Oddała moją siostrę na wychowanie dziadkom, ja się dowiedziałam, że mam siostrę jak szłam do 1 klasy (czyli miałam 7 lat). Potem Mieszkałam z siostrą 5 lat, ale ona mnie wiecznie odtrącała, biła mnie, w telefonie miała zapisane "dziecko ze śmietnika". Potem zaraz po skończeniu 18 lat się wyniosła. Więc wtf, jak ja mam mieć normalny kontakt z siostrą, jak ja przez 20 lat nie miałam z nią praktycznie żadnej relacji? Jak matka po takim zawaleniu sprawy może ode mnie wymagać, żebym była super siostra?
Aaaa, w dupie to mam. Tylko się irytuje tym babskiem. I najlepsze jest to, że zamiast powiedzieć "słuchaj, przesadziłam, przepraszam", to udaje, że nic się nie stało i ja przesadzam.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-11-24, 08:49   #372
anonimowa1989
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 20
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

A jednak zauważyłam skutek uboczny leku Bardzo kiepsko śpię, jeszcze gorzej, niż zanim zaczęłam łykać escitil, a biorę zaledwie pół dakwi. Nie wiem czy przesypiam w nocy ciągiem po 2 godziny, kolejną noc nie śpię od 4, a potem cały dzień chodzę rozbita, zmęczona i nie mogę się do niczego zebrać w domu.
anonimowa1989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-24, 09:12   #373
sanah
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 244
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez anonimowa1989 Pokaż wiadomość
A jednak zauważyłam skutek uboczny leku Bardzo kiepsko śpię, jeszcze gorzej, niż zanim zaczęłam łykać escitil, a biorę zaledwie pół dakwi. Nie wiem czy przesypiam w nocy ciągiem po 2 godziny, kolejną noc nie śpię od 4, a potem cały dzień chodzę rozbita, zmęczona i nie mogę się do niczego zebrać w domu.

Bardzo ci współczuje, bo wiem co przeżywasz. Sama od 8 miesięcy mam problemy ze snem. 3 tygodnie spałam dość dobrze, szybko zasypiałam. Myślałam, że problem mnie już nie dotyczy. A od 3 dni znowu słabo śpie. Męczę się aby zasnąć. Dzisiejszej nocy to nic nie pospałam. Więc jest coraz gorzej. Ja już nie rozumiem czemu tak się dzieje. Może mam pewne lęki i jak ide spać to zbyt sie stresuje czy zasne i jak nie spałam 2 dni to 3 dnia bardzo sie stresowałam przed snem i to spowodowało brak snu.
Też zaczeło mi się układać z chłopakiem, nie mam już myśli dołujących to nagle problem ze snem sie pojawił i on sie pojawia zawsze jak zaczyna mi sie wszystko układać w życiu. Dlaczego tak jest? czy ktoś może wie?
sanah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-24, 09:34   #374
anonimowa1989
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 20
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez sanah Pokaż wiadomość
Bardzo ci współczuje, bo wiem co przeżywasz. Sama od 8 miesięcy mam problemy ze snem. 3 tygodnie spałam dość dobrze, szybko zasypiałam. Myślałam, że problem mnie już nie dotyczy. A od 3 dni znowu słabo śpie. Męczę się aby zasnąć. Dzisiejszej nocy to nic nie pospałam. Więc jest coraz gorzej. Ja już nie rozumiem czemu tak się dzieje. Może mam pewne lęki i jak ide spać to zbyt sie stresuje czy zasne i jak nie spałam 2 dni to 3 dnia bardzo sie stresowałam przed snem i to spowodowało brak snu.
Też zaczeło mi się układać z chłopakiem, nie mam już myśli dołujących to nagle problem ze snem sie pojawił i on sie pojawia zawsze jak zaczyna mi sie wszystko układać w życiu. Dlaczego tak jest? czy ktoś może wie?
Ja mam nadzieję, że ten skutek ustąpi. Lekarka informowała mnie, że pierwsze dni mogą być ciężkie, a ja nawet się cieszyłam, że nie chodzę zamulona, nie mam problemów ze strony układu pokarmowego czy bólu głowy (no ok, w sobotę bolała, ale to była kontynuacja bólu piątkowego, więc nie łączę tego z lekiem).
Chciałam się dzisiaj dodzwonić, żeby zapisała mi hydroxyzynę, przynajmniej na przetrwanie tego pierwszego etapu (o ile uznałaby to za zasadne), ale dzisiaj poradnia nieczynna Jedyny dzień tygodnia, kiedy nie pracują. Na razie nie chcę włączać trittico, a wiem, że jak dotąd hydroxyzyna mi pomagała w sytuacjach, kiedy z powodu stresu nie mogłam spać.
anonimowa1989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-24, 09:57   #375
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Ja miałam tak strasznie po jednych lekach - cały dzień chodziłam zamulona, jak zombie, co chwilę ziewałam, nieprzytomna byłam ale jak się kładłam spać to w ogóle nie spałam i się czułam jakbym nie spała przez kilka tygodni

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-24, 23:20   #376
Lianhua
Rozeznanie
 
Avatar Lianhua
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 611
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

A ja mam do Was jeszcze jedno pytanie. Do psychiatry mam zamiar się zarejestrować do końca tego tygodnia, niestety potrzebuję do tego więcej czasu i siły niż myślałam. Wiem, to tylko rejestracja, ale dla mnie to największy krok do zrobienia w tym kierunku, bo jak już będę umówiona na wizytę, to będę musiała się tam pokazać.
Chodzi o to, że od... W sumie nawet nie wiem dokładnie od kiedy? Miesiąca? 1,5? Zaczęły mi się pojawiać problemy ze snem. Generalnie miałam je od dłuższego czasu, tj nie mogłam zasnąć, a jak już w końcu usnęłam, to później ledwo mogę zwlec się z łóżka. Wciąż to mam, ale do tego doszedł jeszcze niepokój. Jak już myślę, że chce mi się spać, powinnam się położyć to zaczyna mnie ściskać w żołądku i czuję taki ogólny niepokój. I tak siedzę przez to przez kilka godzin dalej.
Czy któraś z Was tak miała/ma? Jakieś skuteczne sposoby na to? Tabletki bez recepty? Chociaż nie wiem jaki rodzaj tabletek mógłby na to pomóc, bo jednak niby zasnąć nie mogę, ale później wstać też nie.
__________________

(...)There's no life, emotion
Or warmth, but just garbage language
A desolately rolling meadow
Loneliness adds as the days go by
We have to be humans
Because we get scars
Lianhua jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-25, 08:44   #377
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 4 592
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Ja nie miałam bólu żadnego, nie miałam fizycznych objawów lękowych, ale sen to mój problem od czasu problemów pierwszych, które wpłynęły na moją sytuację (wcześniej spałam wszędzie). U mnie żadne zmęczenie nie działało, brak niebieskiego światła, brak aktywności np 3 godziny przed. Wg mnie bez pracy nad problemem ogólnym (jakieś zaburzenia nastroju i sytuacje je powodujące) to wszystko to średnie środki zaradcze. Ja nie spałam często w ogóle, kilka dni pod rząd i wtedy brałam lek nasenny, ale ciężko mówić o fizycznym komforcie po przebudzeniu.
Teraz jestem zdrowa i zdarza mi się czasem z nadmiaru emocji usnąć później, spać trzy godziny, ale wstaję zawsze i mam dobry nastój, nic mnie nie boli- pilnuję tylko wieczora, bo robię się nieprzyjemna
Takie najczęstsze rady to zmęczenie, wstawanie jak nie można spać (ja chodziłam na spacery nocą, to akurat dobrze wspominam, mimo wszystko), medytacja przed snem, dbałość o dietę, unikanie używek, pobudzających nas kwestii itd.
Wiem, że to trudne, ale im dłużej będziesz zwlekać, tym później otrzymasz pomoc profesjonalną, dłużej będziesz miała problemy ze snem (a to wpływa na zdrowie fizyczne). To nie jest kwestia samopoczucia, tylko ogólnej wartości życia. Jak rozpoczniesz leczenie to naprawdę poczujesz, że masz na życie wpływ, łatwiej będzie spać spokojniej, poczujesz fizyczne i psychiczne wsparcie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-25, 10:38   #378
anonimowa1989
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 20
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Wczoraj łaziłam cały dzień jak jakaś śnięta, nie mogłam się do niczego zabrać, miałam ogromny deficyt snu, a jednocześnie nie czułam senności wieczorem. Kiedy jestem niewyspana, to tak dziwnie boli mnie głowa, w zasadzie odczuwam ból w okolicach zatok i jak się położę, to nawet najbardziej miękka poduszka jest jak kamień pod głową. Mimo, że wczorajszego ranka nie spałam od 4, tak do 3 w nocy znowu nie mogłam usnąć, kręciłam się po łóżku. Wstawałam, piłam wodę, chodziłam do toalety, wzięłam słuchawki i słuchałam muzyki (co mnie zirytowało, bo w słuchawkach, które kupiłam w czerwcu, rozłącza się lewa słuchawka...). Jakoś udało się w końcu usnąć i wstałam... o 9.30. Ale przez ten czas spałam nieprzerwanie.

Je generalnie mam tak, że zawsze mogłam zarwać kilka nocek pod rząd i normalnie funkcjonować. Na wyjazdach w góry np. nie spałam po 2-3 noce (i to od zawsze, po prostu nowe miejsce, nowa pościel tak na mnie działają), a mimo to wstawałam rano i szłam na długie górskie trasy
anonimowa1989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-25, 10:47   #379
Madliuze
Przyczajenie
 
Avatar Madliuze
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 27
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez anonimowa1989 Pokaż wiadomość
Wczoraj łaziłam cały dzień jak jakaś śnięta, nie mogłam się do niczego zabrać, miałam ogromny deficyt snu, a jednocześnie nie czułam senności wieczorem. Kiedy jestem niewyspana, to tak dziwnie boli mnie głowa, w zasadzie odczuwam ból w okolicach zatok i jak się położę, to nawet najbardziej miękka poduszka jest jak kamień pod głową. Mimo, że wczorajszego ranka nie spałam od 4, tak do 3 w nocy znowu nie mogłam usnąć, kręciłam się po łóżku. Wstawałam, piłam wodę, chodziłam do toalety, wzięłam słuchawki i słuchałam muzyki (co mnie zirytowało, bo w słuchawkach, które kupiłam w czerwcu, rozłącza się lewa słuchawka...). Jakoś udało się w końcu usnąć i wstałam... o 9.30. Ale przez ten czas spałam nieprzerwanie.

Je generalnie mam tak, że zawsze mogłam zarwać kilka nocek pod rząd i normalnie funkcjonować. Na wyjazdach w góry np. nie spałam po 2-3 noce (i to od zawsze, po prostu nowe miejsce, nowa pościel tak na mnie działają), a mimo to wstawałam rano i szłam na długie górskie trasy
Wow, to ja mając problemy z bezsennością odrzuciłam propozycję doktorki z ośrodka by pójść do pscyhologa, nie będąc świadoma jak to wszystko wygląda. Z perspektywy czasu żałuję nie pójścia gdy tego naprawdę potrzebowałam, ale jakoś sama sobie poradziłam.
Wracając, to podziwiam - ja nie mogąc spać funkcjonowałam totalnie jak zombie.
Madliuze jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-11-25, 13:22   #380
anonimowa1989
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 20
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez Madliuze Pokaż wiadomość
Wow, to ja mając problemy z bezsennością odrzuciłam propozycję doktorki z ośrodka by pójść do pscyhologa, nie będąc świadoma jak to wszystko wygląda. Z perspektywy czasu żałuję nie pójścia gdy tego naprawdę potrzebowałam, ale jakoś sama sobie poradziłam.
Wracając, to podziwiam - ja nie mogąc spać funkcjonowałam totalnie jak zombie.
Podejrzewam, że nasilone problemy z bezsennością to skutek niepożądany leku. Mam nadzieję, że z czasem to się unormuje. Do psychologa idę 22.12.

A co do zazdrości- uwierz mi, że nie ma czego zazdrościć. Przychodzi moment, że organizm upomina się o ten sen i mści się za jego brak (choćby osłabienie, podatność na infekcje itd.). No i ja funkcjonowałam dobrze "fizycznie"- tzn. normalnie łaziłam po tych górach, byłam w stanie skupić się na odcinkach z łańcuchami itp. Ale jeśli zdarza mi się coś podobnego w okresie, kiedy pracuję, to pod względem pracy umysłowej czuję, że coś jest nie tak. Jestem drażliwa, z trudem sklecę jakieś zdanie, nie mogę się zabrać do roboty, mam problemy z koncentracją.

Spać trzeba i już. To, że sobie radzę raz lepiej, raz gorzej, nie znaczy, że mój organizm to toleruje.
anonimowa1989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-27, 11:32   #381
mglista_noc
Raczkowanie
 
Avatar mglista_noc
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 379
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Co do problemów z zasypianiem - wiem, że generalnie poleca się wyciszenie poprzez nie patrzenie w ekrany dwie godziny przed snem itp. Ale ja na przykład u siebie zauważyłam, że o wiele lepiej działa robienie na odwrót, czyli odpowiedni film do zasypiania Oczywiście nie może być zbyt emocjonujący, ale taki w sam raz. Na tyle absorbujący, żeby myśli zmieniły tor, ale też bez przesady, żeby nie działał zbyt pobudzająco.

Byłam u tego psychiatry, ale nie jestem jakoś specjalnie zadowolona. Coś nie do końca chyba było dobrze z komunikacją, poza tym widziałam irytację lekarza. No nie chcę wypisywać szczegółów, ale liczyłam że wyjdę czując, że mam wsparcie, a nie z masą negatywnych emocji i wątpliwości. Dostałam tabletki, ale nie wiem czy zacząć je brać, czy poszukać innego lekarza.
__________________
Płaski brzuch to oksymoron
mglista_noc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-27, 13:21   #382
kotyksiazki
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 402
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Rozumiem Was że snem. Ja średnio co druga, trzecia noc biorę hydroxyzyne albo xanax przed sne, bo po 3 nieprzespadnhch nocach jest ze mną bardzo źle, prawie mdleje w pracy. Choć biorę na stałe leki - faxolet i pregabaline, chodzę na terapię, to nadal mam takie problemy. więc muszę się ratować benzo...
kotyksiazki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-28, 21:44   #383
mam_pH
Przyczajenie
 
Avatar mam_pH
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 27
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cześć. Nerwicę mam od dzieciństwa praktycznie (sprawy w domu), co jakiś czas mam gorszy okres, więcej stresów czy mniej składników odżywczych, chyba magnezu i się nasila. Mam lekką nerwicę natręctw, lękową i hipochondryczną, skłonności do zamartwiania się, katastroficznego myślenia. Kiedy bywało gorzej, miewałam ataki paniki, bóle całego ciała, brak radości z życia, ale to tylko kilka epizodów póki co i to w sporych odstępach czasu. Rozmawiałam i rozmawiam z psychologiem. Na co dzień niby nie przeszkadza mi to wszystko żyć, tzn. okresy, gdy nie jest nasilone; może poza tym, że właśnie mam tę katastrofizację myśli, martwię się o siebie, bliskich, przyszłość (teraz jeszcze gorzej, bo pandemia).
Od pewnego czasu, w sumie od tej pandemii, napadają mnie myśli, że nie jestem w życiu tu gdzie chcę, przechlapałam czas na zmiany, że zawsze bałam się, że nie 'ułożę' sobie życia i póki co nadal nie ma na to widoków. Mam prawie 28 lat, brak jakiejś wybitnej kariery zawodowej, wynajmowane mieszkanie i brak widoków na tzw. 'miłość życia', a ludzie już mają, kupują, budują, kochają, zakładają rodziny. To nie tak, że ja już teraz tego pragnę, jeszcze czuję, że może mam na to czas, aby dowiedzieć się kim dokładnie jestem, ale przeraża mnie to, że młodsza się nie staję i zwlekając niszczę sobie życie, widzę przyszłość w czarnych barwach, samotność, brak rodziny, brak satysfakcji w życiu, bycie taką czarną owcą wśród szczęśliwych znajomych. Niby wiem, że ode mnie to zależy i mogę być szczęśliwa bez faceta i rodziny, robiąc to co lubię o ile będzie mnie na to stać, ale gdzieś w głębi duszy chciałabym powoli szukać jakiejś stabilizacji, a nie tak 'włóczyć' się z miejsca na miejsce, doświadczając kolejnych nieudanych miłości i wciąż nie mogąc sobie pozwolić na życie na lepszym poziomie. Któraś z was też się martwi o takie rzeczy?
mam_pH jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-29, 18:07   #384
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 4 592
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez Madliuze Pokaż wiadomość
Wracając, to podziwiam - ja nie mogąc spać funkcjonowałam totalnie jak zombie.

Bo nie funkcjonuje się w pełni sił mentalnych - na pewno wiecie, o co mi chodzi. Po prostu mózg nie funkcjonuje na pełnych obrotach i nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś śpi 0 godzin przez 48h i jest w 100% ogarnięty. Bo nie jest i traci się dużą część zdroworozsądkowego myślenia. Sama byłam w stanie wtedy pracować, ale często popełniałam błędy, pomimo że praca nie była wybitnie dla mnie angażująca. Gdyby mi się tak teraz zrobiło to nie byłabym w stanie pracować - muszę non stop być w pełni zaangażowana w to, co robię.

Mnie to właśnie zawsze śmieszy w takich radach - że można być tak zmęczonym, że można być takim zombie, że się uśnie od razu i na pewno ci nie śpiący też tak mają. No właśnie jak miałam problemy ze snem to byłam tak zmęczona, że wyjście do kibla było Mount Everest, a pomimo to nie spałam Całe ciało zmęczone, w głowie właściwie już nic, pustka i cisza, a nie śpisz. Mimo wszystko, mam jednak zdecydowanie mniejszą potrzebę snu, niż osoby mi znane i funkcjonuję w pełni normalnie, śpiąc np. 3-4 godziny. Zazwyczaj śpię równo 6 godzin i nawet budzę się automatycznie, jak prześpię tyle. Po takim czasie czuję się rewelacyjni.



@mam_pH - co do lęków, pamiętaj, że są one poniekąd ekologiczne w Twoim życiu, w rozsądnym natężeniu (czytałam, że chorujesz przewlekle w 2 wątku). Do tego oczywiście kwestie, o których wspominasz (dom) i pewne cechy Twojej osobowości. Więc nie wyrzucaj sobie, że masz takie problemy, bo one się pojawiają u wielu osób, np. takich, które nigdy nie chorowały, nie miały takich problemów w przeszłości. Jednak z tym na pewno można walczyć. Jak długo uczęszczasz na terapię? Mi z takimi lękami (aczkolwiek u mnie się pojawiły z dvpy ataki paniki, nie jestem osobą lękową i nie mam katastroficznych myśli) pomógł psycholog pracujący w szpitalu, w którym mi pomagano. Nawet po tym, jak wyszłam z depresji wg mnie to chodziłam do psychola rozmawiać o tym, że boję się ponownego zachorowania na depresję. Teraz długo już się nie boję, w ogóle nie czuję, jak mogłabym się tego bać. Nie skupiam się na tym. Teraz po 2 latach od problemów zdrowotnych często się stresuję, jak słyszę karetkę, szczególnie jak jest późno i jestem zmęczona, na pewno chcę jeszcze nad tym popracować, ale ogólnie to jest dobrze Jestem spokojna, nie stresuję się, będąc teraz w dosyć stresującej, osobistej sytuacji, nie panikuję (ale też nie panikowałam wcześniej i wiedziałam, że moje dobre cechy zostały zakopane). Nie ukrywam, że na mnie też katastrofalnie wpływają osoby z neurotycznym usposobieniem i muszę tego bardzo pilnować.

Jeśli chodzi o wiek i ew. sytuację życiową to napiszę Ci tylko tyle, że nad tym trzeba teraz i już pracować. Na samą sytuację wpływ masz tylko Ty. Jeśli chodzi o związek to jest to kwestia w dużej mierze szczęścia, a nie bycia tylko zdrową, pogodną i szczęśliwą kobietą. Ja uważam, że wiele związków jest z powodu losowego poznania kogoś, kto pasuje (pod różnymi względami), a nie świadomego wyboru dwóch takich partnerów. Uważam, że związek powinien być z osobą, która jest równoważna dla nas, a nie ciągnie nasze życie do góry jako jedyny czynnik i powoduje, że jesteśmy szczęśliwe. Oczywiście znam wyjątki, którym poznanie takiego partnera pomogło, zmotywowało do zmian osobistych, ale myślę, że są to wyjątki. Czasu nie cofniesz, możesz tylko mieć wpływ na to, co jest dzisiaj i co będzie w przyszłości. To oczywiste, że większość chce mieć poczucie stabilizacji płynące ze szczęśliwego związku, ale czy życie jest mniej wartościowe, jak tego związku tu i teraz nie ma? Czy tracisz coś z bycia pracownikiem, tracisz jakiś wymiar możliwości bycia lepszym pracownikiem, pracy w lepszym miejscu? Tracisz możliwość wyprowadzki? Uważasz, że poziom życia musi zależeć od posiadania partnera? Pomyśl nad tym i chodź na terapię. Nie myśl o sobie źle, ale myśl i czuj sobą, a nie innymi. I walcz o silną, mądrą kobietę, a nie o coś, co może się trafić, ale może być kolejnym "nietrafionym" związkiem.
Ps. przepraszam za elaborat, ja nie umiem zwięźle chyba...

Edytowane przez bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Czas edycji: 2020-11-29 o 18:08
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-29, 19:38   #385
mam_pH
Przyczajenie
 
Avatar mam_pH
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 27
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

[1=bbab4b1e68366f09bc3914c 9672f02df694c852f_622be74 47f718;88324999]
@mam_pH - co do lęków, pamiętaj, że są one poniekąd ekologiczne w Twoim życiu, w rozsądnym natężeniu (czytałam, że chorujesz przewlekle w 2 wątku). Do tego oczywiście kwestie, o których wspominasz (dom) i pewne cechy Twojej osobowości. Więc nie wyrzucaj sobie, że masz takie problemy, bo one się pojawiają u wielu osób, np. takich, które nigdy nie chorowały, nie miały takich problemów w przeszłości. Jednak z tym na pewno można walczyć. Jak długo uczęszczasz na terapię? Mi z takimi lękami (aczkolwiek u mnie się pojawiły z dvpy ataki paniki, nie jestem osobą lękową i nie mam katastroficznych myśli) pomógł psycholog pracujący w szpitalu, w którym mi pomagano. Nawet po tym, jak wyszłam z depresji wg mnie to chodziłam do psychola rozmawiać o tym, że boję się ponownego zachorowania na depresję. Teraz długo już się nie boję, w ogóle nie czuję, jak mogłabym się tego bać. Nie skupiam się na tym. Teraz po 2 latach od problemów zdrowotnych często się stresuję, jak słyszę karetkę, szczególnie jak jest późno i jestem zmęczona, na pewno chcę jeszcze nad tym popracować, ale ogólnie to jest dobrze Jestem spokojna, nie stresuję się, będąc teraz w dosyć stresującej, osobistej sytuacji, nie panikuję (ale też nie panikowałam wcześniej i wiedziałam, że moje dobre cechy zostały zakopane). Nie ukrywam, że na mnie też katastrofalnie wpływają osoby z neurotycznym usposobieniem i muszę tego bardzo pilnować.

Jeśli chodzi o wiek i ew. sytuację życiową to napiszę Ci tylko tyle, że nad tym trzeba teraz i już pracować. Na samą sytuację wpływ masz tylko Ty. Jeśli chodzi o związek to jest to kwestia w dużej mierze szczęścia, a nie bycia tylko zdrową, pogodną i szczęśliwą kobietą. Ja uważam, że wiele związków jest z powodu losowego poznania kogoś, kto pasuje (pod różnymi względami), a nie świadomego wyboru dwóch takich partnerów. Uważam, że związek powinien być z osobą, która jest równoważna dla nas, a nie ciągnie nasze życie do góry jako jedyny czynnik i powoduje, że jesteśmy szczęśliwe. Oczywiście znam wyjątki, którym poznanie takiego partnera pomogło, zmotywowało do zmian osobistych, ale myślę, że są to wyjątki. Czasu nie cofniesz, możesz tylko mieć wpływ na to, co jest dzisiaj i co będzie w przyszłości. To oczywiste, że większość chce mieć poczucie stabilizacji płynące ze szczęśliwego związku, ale czy życie jest mniej wartościowe, jak tego związku tu i teraz nie ma? Czy tracisz coś z bycia pracownikiem, tracisz jakiś wymiar możliwości bycia lepszym pracownikiem, pracy w lepszym miejscu? Tracisz możliwość wyprowadzki? Uważasz, że poziom życia musi zależeć od posiadania partnera? Pomyśl nad tym i chodź na terapię. Nie myśl o sobie źle, ale myśl i czuj sobą, a nie innymi. I walcz o silną, mądrą kobietę, a nie o coś, co może się trafić, ale może być kolejnym "nietrafionym" związkiem.
Ps. przepraszam za elaborat, ja nie umiem zwięźle chyba...[/QUOTE]

Na takę terapię samą w sobie jeszcze nie chodzę, na razie mnie na to nie stać, ale jeśli przedłużą mi umowę i będę miała lepsze warunki (za kilka miesięcy), to moje spotkania będą miały już charakter prawdziwej terapii, z zachowaniem ciągłości, bo chciałabym poukładać różne sprawy w życiu. Póki co chodzę do psychologa, gdy naprawdę czuję, że muszę o czymś porozmawiać, lękach, katastroficznych myślach itp. Dostałam te ćwiczenia z tabelką nastrojów i zamienianiem złych myśli na pozytywne itd., staram się to robić w stresie, tak samo jak wyciszanie się poprzez 'bezpieczne miejsce' i inne wizualizacje. Wcześniej z nerwicą radziłam sobie sama, z atakami paniki też, mam kilka 'sprawdzonych' sposobów, chociaż to trudne. Ataków nie miałam od ponad 3 lat póki co, ale epizody lękowo-depresyjne się zdarzają, ale to jak wiadomo każdemu. Ja mam taki typ nerwicy, że jestem nerwowa od dzieciństwa, trochę 'boję się żyć', podejmować decyzje, ale staram się przekraczać swoje granice i pamiętać, że może mi iść czasem coś wolniej niż innym, bo mam dużo fobii do pokonania. Ale czasem po prostu, też jak każdy, mam już taki wybuch poczucia beznadziei.

Co do pogrubionego, to dopiero teraz, mając prawie 28 lat zaczynam dochodzić do tych mądrości. O silnej, mądrej, pewnej siebie kobiecie. O tym, że musi być ta równia między partnerami, nikt nie może na kim wisieć. Ja wiem, że poziom życia nie musi i nawet nie może zależeć od partnera i czasem mam poczucie, że dam radę, a czasem się boję zostać sama ze swoimi demonami. A mimo to gdzieś we mnie jest to poczucie, że jeżeli nie zostanę z nimi sama, to nigdy ich nie pokonam, bo trzeba się mierzyć z lękami, żeby się od nich wyzwolić. Podsumowałabym to pewnym cytatem, który niestety jest bardzo trafiony jeśli chodzi o mnie: 'the world is too big and I'm always afraid'.
__________________
'Z tej świetlistości wysnuwasz opowieść
Słodką, soczystą i cierpką – jak człowiek,
Gęstą od tęsknot, cudów i koszmarów;
Ale jej końca nigdy się nie dowiem,

Bowiem zawieszasz na jednym ją słowie,
W którym zaklęte szukanie jest – czaru.'
mam_pH jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-29, 20:39   #386
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 4 592
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Myślisz, że ja to wyssałam z mlekiem matki? No co Ty, mimo że ja pochodzę z normalnego domu, mam raczej mega wsparcie u innych, to też przez wzgląd na moje cechy charakteru i to, że długo nie do końca byłam sobą, bardzo ciężko mi było zaakceptować brak satysfakcjonującego związku, lęk przed macierzyństwem itd. Apogeum pewnie zbiegło sie z depresją. I przeszłam to, teraz czuję się mega silna.

Ja polecałabym Ci iść do psychologa, nie czekać prywatnie na terapię. Wiem, że są różne kontrakty z PZP, ja akurat miałam spotkania po 45min raz w tygodniu (z tego, czego się dowiedziałam, to była opcja dotowana nie bezpośrednio z NFZ albo wspierana jakoś z NFZ?), ale ogólnie chyba te wizyty nie są tak częste u psychola. Chodziłam do mężczyzny, dużo też mi to pomogło, aczkolwiek ja bardziej walczyłam właśnie z lękiem zdrowotnym i układałam sobie w głowie to, co się stało. Tak, ja wiem, że na NFZ to nie można i w ogóle fatalnie (polecam się cofnąć do moich postów w tym wątku, jak chcesz się pośmiać XD ), ale serio ja znam ludzi, którzy też przechodzili leczenie na NFZ, w tym osoby z bardzo dużymi problemami. Nie musisz płacić za leczenie. Spróbuj za darmo, możesz w kilku placówkach - stracisz co najwyżej czas, a już teraz go tracisz, nie mając profesjonalnej opieki. Jeśli polubisz tego człowieka i otworzysz się przed nim to gwarantuję, że poczujesz dużą ulgę. Nie bardzo widzę sens chodzenia doraźnie do psychologa przy wieloletnich problemach.

W temacie monitorowania nastroju- mój znajomy, który miał dosyć poważne problemy z nastrojem, korzystał z apki pozwalającej na monitorowanie tego nastroju (jego problem był wieloletni). Tobie może pomogłoby to ogarnąć stabilność, sprawdzić, w jakich sytuacjach najbardziej Ci źle, co to powoduje - w długim okresie. Niestety nie podam nazwy, ale pewnie google wie to.
Powodzenia!
bbab4b1e68366f09bc3914c9672f02df694c852f_622be7447f718 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-30, 12:28   #387
Lianhua
Rozeznanie
 
Avatar Lianhua
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 611
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Przemogłam się dzisiaj i zadzwoniłam się umówić. Co prawda jeszcze pod koniec rozmowy ktoś do mnie podszedł i zaczęłam panikować, ale udało mi się. Tylko... głupie pytanie (kolejne z rzędu) czy to normalne, ze pytają o adres zamieszkania? Chodzę do lekarza od wielkiego dzwonu, wiec nie wiem... a zaczynam trochę panikować, ze ktoś się o tym dowie, a tego nie chce. No i niestety u mnie działają tylko teleporady, wiec mam się spodziewać telefonu 23 grudnia.
__________________

(...)There's no life, emotion
Or warmth, but just garbage language
A desolately rolling meadow
Loneliness adds as the days go by
We have to be humans
Because we get scars
Lianhua jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-30, 12:46   #388
cud nie kobieta
Ante Pante
 
Avatar cud nie kobieta
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 2 198
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez Lianhua Pokaż wiadomość
Przemogłam się dzisiaj i zadzwoniłam się umówić. Co prawda jeszcze pod koniec rozmowy ktoś do mnie podszedł i zaczęłam panikować, ale udało mi się. Tylko... głupie pytanie (kolejne z rzędu) czy to normalne, ze pytają o adres zamieszkania? Chodzę do lekarza od wielkiego dzwonu, wiec nie wiem... a zaczynam trochę panikować, ze ktoś się o tym dowie, a tego nie chce. No i niestety u mnie działają tylko teleporady, wiec mam się spodziewać telefonu 23 grudnia.
Zawsze u lekarza pytają o adres, zakładają Ci kartę, więc wpisują wszystko.
__________________
chill
cud nie kobieta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-12-03, 21:30   #389
ridja devojka
Zakorzenienie
 
Avatar ridja devojka
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 14 671
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Mam pytanie.
Biorę od kilku miesięcy pramolan. Początkowo czułam że mnie uspokaja jednak teraz zupełnie nie czuję działania. Przepisał mi go lekarz rodzinny na teleporadzie i odnawiam receptę telefonicznie. Inaczej nigdy bym nie poszła po coś takiego i tylko dzięki pandemii się w końcu odważyłam.
Nie wiem czy mam zacząć brać większą dawkę? Czy poprosić o coś innego? Gdzie kończą się kompetencje lekarza rodzinnego a gdzie już jest potrzebny psychiatra?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
ridja devojka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-12-04, 00:23   #390
cud nie kobieta
Ante Pante
 
Avatar cud nie kobieta
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 2 198
Dot.: Ludzie z nerwicą oraz depresją - grupa wsparcia cz. III.

Cytat:
Napisane przez ridja devojka Pokaż wiadomość
Mam pytanie.
Biorę od kilku miesięcy pramolan. Początkowo czułam że mnie uspokaja jednak teraz zupełnie nie czuję działania. Przepisał mi go lekarz rodzinny na teleporadzie i odnawiam receptę telefonicznie. Inaczej nigdy bym nie poszła po coś takiego i tylko dzięki pandemii się w końcu odważyłam.
Nie wiem czy mam zacząć brać większą dawkę? Czy poprosić o coś innego? Gdzie kończą się kompetencje lekarza rodzinnego a gdzie już jest potrzebny psychiatra?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Moim zdaniem lepiej samej nie kombinować i skonsultować się z lekarzem psychiatrą

Wysłane z mojego Mi A1 przy użyciu Tapatalka
__________________
chill
cud nie kobieta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2023-12-11 14:33:24


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:44.