2016-06-06, 15:08 | #61 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 2 400
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Historii jest mnóstwo jednak są dwie wyjątkowe. Do dziś wspominane przez moich rodziców .
Kiedy byłam w zerówce, a chodzic do niej wyjątkowo nie chciałam. Rodzice puścili mnie w ramach można powiedziec adaptacji i zarazem odcięcia pępowiny na pierwsze tygodniowe wakacje z moją grupą. Pamiętam, ze dzień przed wyjazdem przygotowywałam z mamą odzież na wyjazd, w tym bieliznę na każdy dzień i tłmaczyła mi: „zobacz, te majtki ubierasz w poniedziałek, te masz na wtorek, te na środę, tamte na czwartek,” … itd. W końcu tydzień minął, strasznie dluuugi tydzień z opowieści mamy. Dumnie weszłam do do domu, a rodzice przypatrywali mi się dość dziwnie. Mama stwierdziła, że jakby trochę przytyła mi pupa i była zdziwiona, że stało się to w jeden tydzień. A przecież byłam rasowym niejadkiem Ładną chwilę trwało, zanim wszyscy zorientowali się, o co chodzi. A to wszystko przez moje posłuszeństwo! No bo ja po prostu ubierałam jedne majtki w poniedziałek, drugie we wtorek, trzecie w środę, czwarte w czwartek… no i tak do końca tygodnia. Ubaw i zdjęcia zostały do dziś... Kolejna śmieszna historia miała miejsc rok pożniej, kiedy to już byłam dumną pierwszoklasistką. Podczas festynu rodzinnego dla uczniów i ich rodziców był konkurs, a w zasadzie quiz wiedzy o dziecku. Jednym z pytań było: „Jaki jest ulubiony przedmiot szkolny Państwa dziecka?”Każde dziecko na kartce miało napisac swoja odpowiedź po czym Pani nauczycielka zapytała rodziców. Moi oczywiście jednogłośnie odpowiedzieli matematyka!. Wychowawczyni odczytała na głos moja odpowiedź czyli ... „PIÓRNIK”… no niestety ... nagrody nie było
__________________
"Nie dyskutuj z debilem. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem."
|
2016-06-06, 17:20 | #62 |
Przyczajenie
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Jestem jedynaczką. Dla moich rodziców od zawsze byłam największym Skarbem, więc dbali o Mnie i troszczyli się, aby nic złego Mi się nie stało. Zwykłe kichnięcie było dla Nich powodem do zmartwień. Pamiętam wakacje u babci na wsi. Odwiedzaliśmy ją każdego roku. Był piękny słoneczny dzień. Razem z mamą postanowiliśmy złapać trochę słońca. Rozłożyliśmy się u babci na ogródku, posmarowaliśmy balsamem i cieszyliśmy chwilą. Nagle nasz spokój przerwał wstrętny owad- pszczoła.. Nie zdążyłam nic powiedzieć kiedy Mama chcąc Mnie „ratować ” zerwała się tak nagle, że leżak na którym była złożył się razem z nią. ;D Była uwięziona..
Zanim razem z tatą ją uwolniliśmy minęło pięć minut, a po Pszczółce która była powodem jej niepokoju nie było śladu. Cała rodzina miała niezły ubaw, sąsiedzi widzący tą sytuacje zresztą też. Nawet mama, która ma pozytywne podejście do życia się śmiała i dotąd wspomina tą przygodę. |
2016-06-06, 17:23 | #63 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Mam cudowną mamę! Każde wspomnienie z dzieciństwa związane jest właśnie z nią- najważniejszą osobą w moim życiu. Pamiętam nasze rodzinne wyjazdy poza miasto, spacery po lesie w piękne, długie letnie dni, podczas których wygłupialiśmy się, śpiewaliśmy i zbierałyśmy kwiaty, z których potem tworzyliśmy piękne bukiety.
Kiedy miałam 7 lat, w „Dzień Matki” chciałam zrobić jej niespodziankę. Poprosiłam babcię o zrobienie jej ulubionych owsianych ciasteczek. Nakryłam do stołu, do wazonu wstawiłam kwiatki, zaparzyłam herbatę i czekałam aż Mama wróci z pracy. Była zaskoczona i szczęśliwa. Zdziwiła Mnie tylko jej mina kiedy piła herbatę. Wiedziałam, że lubi dużą ilość cukru. Po kilku latach dowiedziałam się, zamiast cukru dodałam do herbaty sól. Moja kochana mama nie chcąc Mi zrobić przykrości wypiła całą filiżankę. Byłam taka szczęśliwa, że sprawiłam jej radość. Od czasu owej pomyłki mama przestawiła się na wodę i kawę, w dodatku gorzką, więc nie ma mowy o pomyłce. Historia z solą w herbacie do tej pory wywołuje uśmiech na twarzy osób, którym to opowiadam. Jest dowodem na to, że miłość matczyna może wszystko dokonać! <3 |
2016-06-06, 19:19 | #64 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-11
Lokalizacja: zDolny Śląsk
Wiadomości: 1 570
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Kiedy byłam małym dzieckiem uwielbiałam się bawić w kowbojów i Indian. Gnałam na dzielnym rumaku na biegunach i zastawiałam mniej lub bardziej wymyślne pułapki na moich nieprzyjaciół. Były to albo domki z koców, albo zasieki z drewnianych klocków, ale najczęściej kładłam na podłodze pluszaki czy inne zabawki, które były moimi zwiadowcami. Traf chciał, że jednego dnia porozkładałam jeszcze raz moich "wspólników" po całym domu i nie posprzątałam wszystkich przed snem. Wśród nich była też gumowa, piszcząca kaczuszka.
W tym okresie mój tato miał zabieg na nogi w szpitalu i po powrocie do domu, czasami nocami spacerował po salonie, aby unikać bolesnego drętwienia stóp. Nie palił przy tym światła, aby nas z mamą nie obudzić. Idąc więc w środku nocy, oczywiście po ciemku, wlazł bosą nogą na kaczuszkę, która wydała śmiertelny okrzyk. Ojciec przebił to swoim wystraszonym wrzaskiem, po czym starając się opanować strach zrobił krok w bok i władował się na mamy kaktusy, które stały reprezentacyjnie na stoliku. Faktycznie nie obudził nas, ale od razu postawił na nogi pół bloku. Ja zaś dostałam szlaban na zwiadowców... którzy jakby nie patrzeć wypełnili swoją misję w stu procentach. [Gdybym wygrała to poproszę Scrabble]
__________________
|
2016-06-06, 20:34 | #65 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 3
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
To był pierwszy dzień w szkole ( I klasa podstawówki) - bardzo się bałam. Mama powiedziała mi, żebym się nie martwiła. Że będę mieć wielu nowych przyjaciół i szkoła się szybko skończy. Powiedziała również do mnie: "Przyjdź do domu, gdy dzwonnek szkolny zadzwoni".
No więc, kiedy dzwonek zadzwonił na pierwszą przerwę.... Pobiegłam ile sił w nogach prosto do domu. |
2016-06-06, 20:41 | #66 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 8
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
ja i moje rodzeństwo byliśmy (i jesteśmy) bardzo zgranymi dzieciakami! Pewnego dnia rodzice pojechali po zakupy. Mieli wrócić po godzinie. Postanowiliśmy zabawić się w pajęczynę. Wyciągnęliśmy z szafy mamy kłębki wełny i cały pokój wypełniliśmy wełną - pajęczyną. Nici zaczepialiśmy o co się dało o szafę, lampę, lustro, tapczan. W pewnej sekundzie zobaczyliśmy, że rodzice podjechali pod dom. Zwijaliśmy pajęczynę z prędkością światła, cięliśmy gdzie się dało, a wielki kołtun zapakowaliśmy do reklamówek i pochowaliśmy do szafy. Przyznaliśmy się mamie po 20 latach, ale było śmiechu
|
2016-06-06, 20:49 | #67 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 1
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Wraz z rodzicami i ich przyjaciółmi spędzaliśmy wakacje na Mazurach. Pewnego dnia wybraliśmy się na wspólny spływ na rzece kajakami. Wyruszyliśmy w drogę, ja z moim tatą, mój brat z mamą oraz znajomi z Niemiec. Płynęliśmy z przodu, po drodze było powalone drzewo, które leżało przez środek rzeki. Musieliśmy wyjść z kajaków i przenieść je poboczem tak aby je ominąć. Ledwo wypłynęliśmy z powrotem na rzekę nagle słyszymy za sobą wrzaski. "Achtung Achtung! Katastrofa" Okazało się że nasi polsko-niemieccy przyjaciele wpłynęli pod drzewo zamiast je ominąć i wpadli do rzeki. Na szczęście była bardzo płytka, nic im się nie stało. Jednak widok ich bezradności, połączony z tekstem polsko-niemieckim był przezabawny. Od tamtego czasu zawsze gdy z nimi się spotykamy wspominamy ze śmiechem tamtą chwilę.
|
2016-06-06, 21:47 | #68 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 8
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Kiedy jeszcze miałam pieska Timiego i często wychodziłam z nim na spacer spotykałam wielu sąsiadów. Poznałam bliżej zwłaszcza dzieci i osoby starsze. Wśród nich była dziewczynka Ania, która miała pieska o imieniu Shrek. Pewnego dnia sąsiadka z bloku zaczepiła mnie na spacerze i mówi do mnie...."jaka ta Ania niegrzeczna!Ja się jej pytam jak na imię ma pies, a ona mi mówi, że srak!" Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, ale wytłumaczyłam sąsiadce, że Ania jej dobrze powiedziała, a piesek to nie srak, a Shrek taka postać z bajki!
|
2016-06-07, 02:05 | #69 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-07
Lokalizacja: Olkusz
Wiadomości: 180
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Zabawna historia z dzieciństwa hmmm...to na pewno historyjka w której szukała nas cała rodzina.Wybraliśmy się z kuzynem i kuzynkami na przechadzkę po działkach.Nieopodal był las,a że baliśmy się wchodzić do niego żeby się nie zgubić postanowiliśmy iść jego skrajem kawałek.Tak szliśmy i szliśmy aż w pewnym momencie zaczęło się robić szaro i ponuro,robił się wieczór.Myśleliśmy że nie ma nas z godzinkę(tak naprawdę nie było nas 6 godzin!).Wystraszyliśmy się trochę i stwierdziliśmy że nawracamy i tak szłyśmy ale szłyśmy i szłyśmy a końca nie było widać,wkoło tylko pola i żadnego domu.Ogarnęła nas panika i gdy byłyśmy bliskie płaczu nagle zobaczyłyśmy z daleka jakieś domy i boisko.Biegłyśmy na drogę i poczułyśmy się jak nowo narodzone.Dochodzimy do domów a tam cała rodzina stoi i policja....wszyscy rzucili się nam na szyje i całują,rodzice bliscy płaczu.Do dziś nie wiedzą gdzie byliśmy a my mamy małą tajemnicę-od tamtej pory las omijaliśmy z daleka.
__________________
ANGELA |
2016-06-07, 04:48 | #70 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
A ja zawisłam kiedyś na płocie i wisiałam tak przez dłuższą chwilę do czasu aż znalazł się siłacz, który mnie zdjął. Byłam wtedy małą dziewczynką, i wolałam towarzystwo chłopców niż dziewczynek, i tego feralnego dnia nasza zabawa polegała na pokonywaniu płotów. A były to płoty ze sztachet. Dzielnie pokonałam niejeden, ale ten jedyny pokonał mnie, miałam na sobie jeansową spódnicę wykończoną lamówką, przechodząc przez płot zahaczyłam spódnicą, materiał się rozdarł, ale lamówka trzymała mocno i zawisłam na jednej ze sztachet. Moi koledzy byli mali i słabi, nie dali rady mnie zdjąć. Wisząc czekałam na ratunek i uwierzcie mi nie było mi wtedy do śmiechu, ale kolegom już niekoniecznie. Śmieli się ze mnie jeszcze na długo po tym jak wylądowałam na ziemi. A swoją drogą, kiedyś to były materiały, nie to co dzisiaj.
|
2016-06-07, 07:54 | #71 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 5
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Dawno temu były modne motorynki a więc mój kolega przy nie obecności swojego taty zabrał mnie na przejażdżkę, ale jeździliśmy po wioskach(bo nie mieliśmy uprawnień), a że pojazd nie był pierwszej młodości to przy takim wysiłku odpadł jej bak i musieliśmy wrócić jakoś do domów to więc skończyło się na tym że ja trzymałam bak na ramie a mój kolega prowadził ale wszystko skończyło się na śmiechu
|
2016-06-07, 08:38 | #72 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 2
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Miałam jakieś 5-6 lat i pojechaliśmy z tata i bratem do babci. Razem z bratem wybraliśmy się na podwórko . Z tyłu była też zamknięta brama prowadząca do otwartego szamba. Brat namówił mnie żebyśmy sie tam jakoś przedostali. Wygłupialiśmy się i ... wpadłam ! Na szczęście miałam puchową kurtkę (była zima) i utrzymywała mnie ona na powierzchni. Brat po chwili pomógł mi się wydostać ale pytanie brzmiało : "co powiedzieć tacie?!" . Brat wymyślił abym powiedziała, że się przewróciłam w kałużę ! Jednak nie przemyślał, że na dworze nie było ani kropli i że nawet gdyby to śmierdziałam na kilometr ! Ale tak właśnie powiedziałam w co oczywiście nikt mi nie uwierzył sądząc po smrodzie jaki mnie otaczał ! Babcia ubrała mnie w ubrania cioci abym nie pomoczyła tacie samochodu szambem. Cioci, która ma 176 cm wzrostu ! Wyglądałam jak nieszczęście. No ale wszystko było lepsze od tego smrodu !
|
2016-06-07, 09:45 | #73 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 1
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Już od urodzenia nie należałam do grzecznych dzieci. Zawsze lubiłam coś popsuć, podrzeć, wylać czy też pokrzyczeć na mamusie Pamiętam miałam wtedy 5 latek i był piękny słoneczny dzień, a ja bawiłam się przed domem u babci na ogródku. W odwiedziny przyjechał wujek pochwalić się nowym autem, a obok garażu stała beczka ze smołą Oczywiście niegrzeczna kamilka wpadła na pewien pomysł aby troszeczkę pomalować samochód bo mi się kolor nie podobał. Rodzice zajęci rozmową o nowym samochodzie nawet nie zauważyli jakie dzieło tworzyłam na masce! Rysowałam kwiatki, kółeczka i serduszka Pamiętam minę mamusi kiedy spojrzała w moja stronę. Wszyscy aż się złapali za głowę, a wujaszek zrobił się czerwony ze złości. Odpowiedziałam mu przecież teraz twój samochodzik jest jeszcze piękniejszy Odebrało im mowę i wybaczyli mi głupi wybryk. Do dzisiaj z wujaszkiem wspominamy ten dzień i to beztroskie dzieciństwo
|
2016-06-07, 10:03 | #74 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
W przedszkolu byłam dość energicznym dzieckiem, do tego stopnia, że pani która sobie ze mną zupełnie nie radziła zamknęła mnie pewnego dnia w schowku przy sali. Pewnie myślała, że tam spokornieję, przemyślę swoje niegrzeczne zachowanie i popłaczę w samotności nad swoim losem. Ale gdzie tam Odkryłam w tym schowku zapasowe zabawki i miałam radochę, że mogę się nimi bawić w spokoju, bez dzielenia się z innymi dziećmi
|
2016-06-07, 10:07 | #75 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 1 831
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Niczym Marty McFly w filmie “Powrót do przyszłości” cofam się w czasie, do mojego dzieciństwa, kiedy to niewiele wystawałam zza kuchennego stołu. Byłam podobno “żywym srebrem“ i nie szło mnie upilnować. Dziadkowie nie nadążali za moimi pomysłami siedząc ze mną w domu, dlatego pewnego dnia dziadzio wpadł na super pomysł i poszedł zapisać mnie do przedszkola. “Skoro jedna pani w przedszkolu potrafi upilnować gromadkę dzieciaczków, to da sobie radę i z naszą wnuczką.” Z moimi zdolnościami to była tylko kwestia czasu, że i tam “Monisia pokaże, co potrafi”.
Zabawnych przeżyć z dzieciństwa jest wiele, ale najbardziej w pamięci zapadło mi to z czasów mojej zerówki. Byłam przywódcą zorganizowanej przeze mnie akcji ucieczki kilku dziewczynek z przedszkola na plac zabaw. Ale nie była to zwykła ucieczka, aby pobawić się na zewnątrz. Zła wiedźma w postaci naszej pani przedszkolanki, uwięziła naszą czwórkę w jednej ze swoich sal, abyśmy my – czarodziejki z księżyca – nie mogły dać planowanego koncertu. Nie miałyśmy innego wyjścia! Opracowany wspólnymi siłami plan powstawał z dnia na dzień, podczas naszego leżakowania. Nie było łatwo, ale udało się! Nasza ucieczka skończyła się wezwaniem rodziców do przedszkola i karą w postaci zakazu oglądania bajek. Tylko dziadzio, po moim powrocie do domu, zawołał mnie do siebie i dał mi kostkę ulubionej czekolady “Ty moja czarodziejko” powiedział. Te słowa często powtarzał mi, kiedy znowu jego ulubiona i jedyna wnuczka znowu nabroiła
__________________
Wena jest jak kot. Chodzi własnymi drogami, ale wraca. Zawsze. Perfekcyjna pani swojego chaosu |
2016-06-07, 10:11 | #76 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 1
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Moim najlepszym przyjacielem jest starszy brat.Lata minęły a ja wciąż pamiętam jakie miał postrzelone pomysły w dzieciństwie.W pewne wakacje np.mój Big Brother wymyślił że będziemy spać w namiocie rozbitym u babci w ogrodzie.Najpierw przy zapalonej latarce opowiadaliśmy sobie straszne historie o duchach i zombi opychając się słodyczami a potem położyliśmy się spać.Około północy obudził nas podejrzany hałas,lekko otworzyliśmy zamek w namiocie patrzymy a tam coś ciągnie naszego batona.No tak się darliśmy że wszystkie psy we wsi wyły i szczekały jakby Armagedon miał zaraz nastąpić a ludzie powybiegali z domów.Przybiegł też nasz dziadek,ale zamiast nas ratować zaczął się śmiać jak szalony.Wyskoczyliśmy z namiotu patrzymy-a tam mały jeż ciągnie naszego batona po ziemi!Do końca wakacji dziadek wciąż pytał puszczając przy tym oko czy chcemy iść spać do namiotu,a nam uszy płonęły ze wstydu,że już nie wspomnę o śmiejących się sąsiadach którzy wołali za nami"Wrzaskuny".
(Gra Plants vs. Zombies PS4 byłaby super) Edytowane przez 10259906bbc187a7f1f66e0fc65065b8c8368e69 Czas edycji: 2016-06-07 o 10:17 |
2016-06-07, 11:22 | #77 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Kutno
Wiadomości: 13
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Jestem jedynaczką, z tego powodu mama bardzo się o mnie bała, jednocześnie dogadzała mi bez umiaru. Czytaj: byłam nieśmiałym grubaskiem, który nie potrafił sam niczego zrobić. Nigdy nie jeździłam na rowerze, na rolkach, nie wchodziłam na drzewa, bo 'może Ci się coś stać'. Mama opowiadała mi historie o złamanych rękach, nogach, wstrząsach mózgu, czym skutecznie odstraszała mnie od aktywności uprawianych przez moich kolegów.
Kiedy miałam 7 lat pojechaliśmy do brata mojej mamy, gdzie czekało na mnie dwóch kuzynów (notabene licealistów), jako,że narzekałam na samotność, postanowiłam podjąć pierwszą poważną i samodzielną decyzję w moim życiu - niech rodzice wracają do domu, ja tu zostaje na tydzień. Wszyscy oczywiście się zgodzili, zostałam, jednak umówmy się, dla nastolatków perspektywa spędzania wakacji z dzieciakiem nie była zbyt optymistyczna. Kiedy zostałam pod ich opieką, skutecznie mnie zbyli, mówiąc,że oni muszą załatwić ważne sprawy ze swoimi kolegami, o których małe dzieci nie muszą wiedzieć, a ja mam zostać na placu zabaw i grzecznie bawić się z nowymi koleżankami. Cóż.. skoro tak trzeba to zostałam. Zapoznane koleżanki bawiły się na trzepaku, robiąc różne fikołki. Zawsze marzyłam,żeby zrobić coś takiego, jednak mama mi nie pozwala w trosce o me bezpieczeństwo. Obserwowałam więc uważnie, jak cały manewr ma przebiegać i gdy byłam już pewna, iż wiem co i jak postanowiłam spełnić swe marzenie! Rączki trzymają się już drążka, wiem,że muszę się lekko odbić i fikołek zaliczony. Wszystko pięknie... ale zaraz.. zaraz... upadłam głową na beton, skąd ta krew, co się stało, przecież robiłam to tak jak dziewczyny. Wrzask, pisk, płacz, panika. Wołam moich braci, starsi ludzie podchodzą do mnie i uspokajają, pół osiedla dzieciaków szuka moich braci, bo stwierdziłam,że nie przestanę płakać, dopóki ich nie zobacze! Po kilku minutach biegną cali ziajani, są w większym szoku ode mnie,bo przecież mieli się mną opiekować i co rodzice na to powiedzą... Kiedy doszłam już do siebie, uświadomili mi mój błąd... Otóż robiąc fikołka, ręce cały czas muszą być na drążku...cały czas się trzeba trzymać... Oczywiste? Ja jednak uznałam,że potrzebne są tylko na początku,a po odbiciu puściłam się! Śmieją się ze mnie do tej pory,ponoć do głowy by im nie przyszło,że ktoś może zrobić coś takiego... również moja afera na całe osiedle, dostarcza im rozrywki po dziś dzień! Jednak nie ma tego złego, gdyż po tym zdarzeniu kuzyni brali mnie już wszędzie ze sobą, a wśród ich znajomych zyskałam pseudonim "akrobatka" I tak, do dziś nie odważyłam się wejść ponownie na trzepak, na wfie też nie robiłam na zaliczenie przewrotów,a gdy nauczycielka się tego domagała, raczyłam ją tą historią i jakoś nie wiem czemu odpuszczała
__________________
CEL 1: 68 |
2016-06-07, 19:07 | #78 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 3
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Było lato. Bardzo słoneczny ciepły i słoneczny dzień. Byłam wtedy u babci, miałam może z 10 lat. Bardzo lubiłam zwierzęta, ale nie mogłam się odnaleźć na wsi. No a co, miastowa dziewczyna to miastowa! Kiedy wykonałam już wszystkie swoje obowiązki miałam trochę odpoczynku. Zamykałam się w pokoju i grałam w warcaby lub w karty. Czasami z koleżanką, a czasami sama. Tego dnia babcia wyszła do pobliskiego sklepu, zostałam sama. Później okazało się ze wcale nie sama .Idąc do pokoju usłyszałam bardzo dziwne dźwięki. Jak na rozum 10- latki przystało pomyślałam, że to złodziej. Chciałam uciekać do sąsiadki. Poczekałam chwile i już nic nie słyszałam, może złodziej poszedł? Może za 10s coś znowu się poruszyło. Oddaliłam się najdalej jak się dało i zakryłam oczy. Bardzo się bałam, że coś się może stać, wiec pierwsze co mi przyszyło na myśl to iść na podwórko wziąć patyk i kamień i sama interweniować. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Ale byłam głupia! Pełna obaw i z walącym sercem wparowałam z mocnym "sprzętem" do pokoju. Kamieniem walłam o ścianę, a patyka trzymałam mocno w dłoni. Najlepsze było to co zobaczyłam, to nie złodziej tylko KURA, chora, obijająca się o ściany KURA! No kto by pomyślał! Pisząc to śmieje się tak bardzo jak w tamtej chwili. Ale był ubaw! Historia na wiele pokoleń!
|
2016-06-07, 19:13 | #79 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Kielce
Wiadomości: 180
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Moje wspomnienia z dzieciństwa związane są oczywiście z wizytami na wsi u dziadków, gdzie miałam swoje koleżanki. Naszym przygodom rodem z serialu Drużyna A (w żeńskim wydaniu) nie było końca. Moje przywódcze i twórcze ADHD nie pozwalało mi długo usiedzieć w jednym miejscu. Domek zbudowany z lekko spróchniałych desek, który był naszą “bazą”, stara wanna stojąca za garażem, która była naszą furgonetką, było tego wiele… Teraz, pisząc ten tekst i wracając myślami do tamtych czasów, na twarzy maluje mi się uśmiech. Wyobraźnia dziecka nie zna granic, a nasza pomysłowość zadziwiła wtedy niejednego dorosłego.
Razem z koleżankami z sąsiednich domów stałyśmy na straży ładu i porządku. Nic nie mogło umknąć naszej uwadze. Codziennie spotykałyśmy się w naszej bazie, spisując w tajnym pamiętniku każdą cenną informację, jaką udało nam się usłyszeć, czy zaobserwować. Najlepszym siedliskiem plotek był oczywiście okoliczny sklep prowadzony przez “dużą łapę”. Taką ksywę, nadaną przez nas, miała nasza pani ekspedientka. To właśnie tam podsłuchałam jej rozmowę z moją mamą, iż w naszej okolicy grasuje banda złodziei. W mojej głowie pojawiła się myśl – jak to na moim terenie złodzieje? Niewiele myśląc pognałam ile sił w nogach do naszej bazy, zwołując po drodze dziewczyny. Musiałyśmy szybko obmyślić plan, jak zabezpieczyć nasze dobytki. Nie od parady wszystkie oglądaliśmy z zapartym tchem przygody McGyvera. Wystarczyło jedno popołudnie, a powstał plan pułapek, które później każda z nas pozastawiała na swoim terenie. Mijały dni, a po złodziejach ani śladu… Pewnej nocy usłyszałam hałas dobiegający zza okna i od razu go poznałam! To moja pułapka z puszek! Biegiem poleciałam do okna w kuchni i zza firanki próbowałam dostrzec, co tam się dzieje. Przede mną pojawiła się ciemna postać, która chciała dostać się do naszego garażu! Niewiele myśląc poleciałam do telefonu, by zadzwonić na policję. Musiałam powiadomić ich, że w domu jest złodziej. Przecież tak nas uczyli w podstawówce! Później pobiegłam obudzić rodziców. Na początku nie chcieli mi uwierzyć, bo nieraz mówiłam im na przykład, że w domu jest bomba. Jednak gdy powiedziałam, że policja już tu jedzie oboje zerwali się na równe nogi. Tata pobiegł do skrytki na broń, gdzie trzymał swoją myśliwską broń i udał się w kierunku garażu, a ja z mamą stałyśmy w kuchni obserwując, co dzieje się w ciemnościach. Nagle usłyszałam dźwięk dojeżdżającego do naszego garażu samochodu. To była policja! Kolejne minuty były jedną wielką niewiadomą. Mundurowi pojawiali się i znikali w świetle reflektorów samochodu. Raptem widzę! Wychodzą! Tata, a za nim dwóch policjantów trzymających między sobą mężczyznę, którego nogi zwisały bezwładnie ciągnięte po ziemi. Pierwsze co pomyślałam to, że tata go zastrzelił. Wszystko wyjaśniło się, gdy w końcu tata wrócił do domu. Okazało się, że nasz niedaleki sąsiad, po dość mocno zakrapianej imprezie, zmęczył się w drodze do swego domu i postanowił sobie odpocząć w naszym garażu. I pewnie udałoby mu się to, gdyby nie zastawione pułapki, które narobiły niezłego hałasu. Policjanci zabrali naszego nieproszonego gościa do domu, a my po tak emocjonującej nocy mogliśmy iść spać. Plotka o moim wyczynie szybko obiegła okolicę, a ja stałam się bohaterką! To najlepsze wspomnienie z mojego dzieciństwa, które ze mnie - dorosłej dziś kobiety - w pięć sekund potrafi zamienić w małą dziewczynkę. |
2016-06-07, 22:07 | #80 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 5
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Od małego byłam niezłym nicponiem Kiedyś na spacerze z mamą przechodziłam obok pięknego stawu,a w nim rosły "pałki wodne". Bardzo chciałam dostać taką "pałkę", dlatego powiedziałam mamie, że się nie ruszę póki jej nie dostanę. Obok nas przechodził Pan, więc postanowiłam go poprosić o zerwanie "pałki wodnej". Oczywiście Pan nie mógł odmówić małej, uroczej dziewczynce i wszedł do wody dając mi to czego chciałam xd Mama mówi, że do tej pory jest w szoku, iż ten Pan wszedł do wody a ja byłam bardzo szczęśliwa i ususzyłam "pałkę". Do tej pory leży jeszcze gdzieś na strychu
|
2016-06-07, 23:33 | #81 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Kiedyś była taka sytuacja, bawiłam się z moją 6 lat młodszą siostrą w fryzjerkę. Siedziała na taborecie w kuchni a ja majstrowałam przy jej włosach. Nie wiem jakim cudem, ale na stole stał zastygniety smalec a ja umoczylam w nim grzebień, i tak mi się spodobał ten "środek do stylizacji włosów" że wysmarowałam jej tym całą głowę. Oj ciężko było domyć ten tłuszcz a zrzędzenia babci i mamy bez końca
|
2016-06-08, 07:25 | #82 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 5
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Jako dziecko jeżdziłam co roku na wakacje do babci.Bardzo chciałam mieć tam swoje małe kurczaki/myślałam,że one zawsze będą malutkie i żółciutkie/.Podebrałam z kurnika kilka jajek.Wykopałam pod jabłonką dołek ,wymościłam sianem i ukryłam jajka.Potem co rano biegłam tam i siadałam na tym gnieżdzie z książką w ręku wysiadywałam jaka i czekałam na kurczęta.Po kilku dniach moja babcia zainteresowała się dlaczego ja w tym jednym miejscu tylko siedzę i czytam ,mając piękną ławeczkę w dalszej części sadu tylko dla siebie i z niej nie korzystam.Gdy dowiedziała się co ja wymyśliłam najpierw roześmiała się w głos,a potem wytłumaczyła mi "jak to z kurczakami bywa"!Tę swoją przygodę wspominam i opowiadam swoim dzieciom mając do tej pory oczy mokre od łez ze śmiechu!
|
2016-06-08, 08:02 | #83 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 13
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Miałam wtedy 5 lat. Moja babcia gotowała zupę pomidorową. Ciągle mi powtarzała: nie zbliżaj się do pieca i garnka, bo się poparzysz. A ja tak bardzo chciałam jej pomóc w gotowaniu - trochę pomieszać lub dorzucić pietruszki. Babcia ugotowała zupę, wyłączyła piec, poszła zupę wystawić na dwór, żeby ostygła i wróciła do domu. W tym czasie ja pobiegłam do miejsca, gdzie stała zupa i wrzuciłam do niej ręce i nogi Barbie Stwierdziłam, że mięso by się przydało w tej zupie...Kiedy moi rodzice wrócili z pracy, babcia zaczęła nalewać zupę na talerze, a jej oczom ukazał się widok małych, plastikowych kończyn Z tego, co pamiętam, tej zupy już nikt nie chciał jeść
Edit: nagroda obojętna, wszystkie są fajne Edytowane przez sunglee Czas edycji: 2016-06-09 o 15:56 Powód: dopisanie rodzaju nagrody |
2016-06-08, 09:12 | #84 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 14
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Moje jedno z najzabawniejszych wspomnień z dzieciństwa wiąże się z moją siostrą.
Pamiętam jak będąc jeszcze dziećmi, nasz dziadek wrócił zmęczony z pracy do domu. Moja babcia zaczęła w formie monologu swoją wypowiedź, co dziadek miał zrobić a nie zrobił. Długo się temu nie przysłuchując, moja mała wtedy siostra stanęła w progu, wyciągnęła rękę przed siebie i wymachując nią, z oburzeniem w głosie powiedziała: "babcia, ty mówisz i mówisz a ten dziadek kur...a mać i tak nic nie rozumie!". Wszyscy parsknęli śmiechem, bo komicznie wyglądało to, jak taka mała dziewczynka mogła wpaść na taki pomysł i skąd w ogóle w jej ustach takie słownictwo?!. Czasem powracamy do tej historii z uśmiechem na twarzy |
2016-06-08, 09:18 | #85 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 4
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Najbardziej zabawne z dzieciństwa wspomnienie
To kota naszego przez dziadka uczenie, Bo kotek był leniem i myszy nie łapał, Do spania jedynie niezmienny miał zapał. Więc dziadek wstał z krzesła i z wielkim mozołem Zszedł wnet na czworaka i zniknął pod stołem. Kot wielce zdziwiony podążył za dziadkiem, A dziadek pod stołem uderzył z nim w gadkę. Tłumaczył, że koty na myszy polują, Że w domu to one porządku pilnują. Pamiętam, jak dziadek przebierał nogami, By kotu pokazać, co robić z myszami. I zęby wyszczerzał, i drapał podłogę, A kot tylko czekał, by szybko dać nogę. Poczłapał w kierunku swej miski z jedzeniem, By zaraz po uczcie w sen zapaść z westchnieniem |
2016-06-08, 09:20 | #86 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Mając 4 latka miałam małe problemy z nadwagą - Rodzice walczyli z tym jednak ja w każdym możliwym momencie "podkradałam" słodycze. Jako 4-letnia dziewczynka wpadłam na genialny plan! Do wybudowanego z kocy bunkra na podwórku przyniosłam z domu radio tzw. "jamnika" na baterię i wejść do bunkra mogła osoba za opłatą. Z racji tego, że pieniędzy nie potrzebowałam opłatą były słodkie dukaty - w latach 90-tych były one bardzo popularne. Udało mi się dziennie zbierać całkiem pokaźną sumę tychże dukatów. Historia po dziś dzień opowiadana jest na wszystkich spotkaniach Rodzinnych, a ja ? Ja do tej pory jestem bardzo przedsiębiorczą kobietą
|
2016-06-08, 10:18 | #87 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 8
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Miałam może 8 lat jak ojciec zrobił mi szczudła, takie jakie widziałam w cyrku, tylko mniejsze. Bardzo lubiłam i potrafiła na nich chodzić. Raz postanowiłam ubrać mamy sukienkę,długą i założyć szczudła aby sobie pochodzić po podwórku. W tym czasie weszła sąsiadka i myślała, że to moja mama, zaczęła coś mówić a ja w tym czasie się odwróciłam i ona zobaczyła , że to dziecko tylko takie wysokie.
Zaczęła się śmiać, moi rodzice widząc jej radość ,też zaczęli się śmiać a ja tańczyłam na szczudłach ze szczęścia. |
2016-06-08, 12:06 | #88 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 1
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
moim zabawnym wydarzeniem z dzieciństwa którym chciałabym się podzielić i do dzisiaj nie wiem jak to rodzice zrobili byla wizyta mikołaja. Mama powiedziała mi i bratu ze mały Mikołaj 6 grudnia przyjdzie w przedpokoju na wiklinowym koszu. Czatowaliśmy z bratem na zmianę i pilnowaliśmy tego kosza. I niestety nie udało się nam go upilnować. zawołała nas babcia na chwilę do siebie i wtedy jak wróciliśmy do siebie okazało się że Mikołaj przyszedł. Byliśmy bardzo zaskoczeni z bratem i bardzo długo się głowiliśmy jak tak szybko Mikołajowi udało się przejśc przez komin.
jak byłam mała naśladowałam we wszystkim, myslalam ze jestem tak jak on, nawet mówilam jak on, kiedyś mama spytała czy juz w łazience wszystko zrobiłam : odpowiedizałam juz zrobiłem! |
2016-06-08, 12:13 | #89 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-11
Lokalizacja: Nowa Huta
Wiadomości: 1
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
Do dziś na wspomnienie tego wydarzenia mam czerwone policzki. W 5 klasie stojąc na apelu strasznie denerwowałam się gdyż co chwila zerkał na mnie najprzystojniejszy chlopak z 8 klasy. Jak nic pamietam to roztargnienie, a stalam przecież ze sztandarem szkoły, musiałam sie skupić. Po chwili usłyszałam jak pani od muzyki zagrała przygrywkę na fortepianie - w myslach "Skup się, teraz hymn. postawa!" No i z calych sił ile powietrza w płucach "JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA" po sekundzie zmiażdżyła mnie martwa cisza, a po chwili wybuch śmiechu kolegów i koleżanek. Moja solówka przeszła do historii szkoły, a chłopak któremu wtedy tak się spodobałam znalazł mnie dopiero na studiach i .. ożenił sie ze mną Do dziś sie śmiejemy , ze musiało minąć tyle czasu aby się otrząsnął z tej traumy zanim ośmielił się do mnie odezwać ) |
2016-06-08, 13:15 | #90 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 13
|
Dot.: Dzień Dziecka – wygraj jedną z wielu nagród!
To był czas, gdy w domu pojawił się komputer. Atari, z grami, programami na kasetach. Pamiętam, że rodzice kupili mi grę do nauki ortografii, przy której uwielbiałam się uczyć. Siedziałam i wybierałam te "ó", "rz", "ch" itd. w wyrazach, jakie się pojawiały, za każdym razem tłumacząc to sobie jakąś regułą. Uwielbiałam czytać, pisać, język polski był moim ulubionym przedmiotem, więc wyobraźcie sobie jakiż był mój zawód, gdy z dyktanda, po tych godzinach ćwiczeń nie dostałam piątki. Przekonana byłam, że to ja mam rację, a nauczycielka się myli, zaś najgorsze było, że na moje tłumaczenie moi rodzice... parsknęli śmiechem! No, ale powiedzcie sami, czy kÓra nie wymienia się na kOgut??
|
Nowe wątki na forum Konkursy Redakcyjne Wizaz.pl |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:55.