Nasze sposoby na oszczędzanie(nie tylko pieniędzy) ^^

[milka_70]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

No właśnie o tym mówię, że my tak samo

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[Michalina83]

U nas nie mamy wspólnego konta. Każdy ma swoje. To chyba zależy od sytuacji i tego jakie kto ma podejście do pieniędzy. Mój mąż to z tych co nigdy nic nie oszczędzili (Tzn 4 miesiące temu zaoszczędził coś pod moimi namowami po czym wydał połowę tego bo coś). Nie oszczędza ale też nie sępi jak niektórzy. Mieliśmy czas że ja nie pracowałam i nie miałam dochodów. Nie wyobrażam sobie z nim wspólnego konta, ale też nie ma między nami jakichś większych sporów o kasę albo o to kto robi zakupy czy płaci rachunki. Oczywiście wyjątki są i czasami mamy kłótnię o kasę. Wspólne konto nie dla nas i sie oboje z tym zgadzamy.

Podział wydatków i opłat nie jest u nas równomierny. Kiedyś mąż głównie zarabiał to on większe wydatki pokrywał. Teraz ja więcej zarabiam to nadpłacamy kredyt głównie z moich.

[Sheena_]

Z eksem mieliśmy wspolne konto, na które przelewaliśmy 70% pensji i z tego szło na życie, wspólne rozrywki, podróże, inwestycje, itp. Oprócz tego każdy miał swoje konto, którym dysponował jak chciał. Dla mnie ten układ był świetny, mieliśmy wspólne pieniądze, ale też trochę prywatności; jak chcialam to mogłam przewalić swoją kasę na głupoty i nikomu się nie musialam tłumaczyć

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Robot]

Napisane przez Sheena_

Z eksem mieliśmy wspolne konto, na które przelewaliśmy 70% pensji i z tego szło na życie, wspólne rozrywki, podróże, inwestycje, itp. Oprócz tego każdy miał swoje konto, którym dysponował jak chciał. Dla mnie ten układ był świetny, mieliśmy wspólne pieniądze, ale też trochę prywatności; jak chcialam to mogłam przewalić swoją kasę na głupoty i nikomu się nie musialam tłumaczyć

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Bardzo mi się ten pomysł podoba Nie wiem czy akurat takie proporcje, to zalezy od wspolnego kredytu, kosztow najmu lub czynszu, dzieci itd. Na pewno nie dzieliłabym z moim ex wydatkow spozywczych. Ja byłam na wiecznej diecie "nie przekroczyć 50kg", a on jadł jak sportowiec 3-4x tyle co ja + mięso na każdy posiłek, więc dziękuję bardzo

A z drugiej strony żeby mieć w 100% wspólne konto, to para musi być mega dobrana i dojrzała, by nie czuć ryzyka, że ktoś kiedyś wypomni za droga marynarkę czy słuchawki, które sobie kupiliśmy, a "był cienki miesiąc".

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez Pani_Robot

Bardzo mi się ten pomysł podoba Nie wiem czy akurat takie proporcje, to zalezy od wspolnego kredytu, kosztow najmu lub czynszu, dzieci itd. Na pewno nie dzieliłabym z moim ex wydatkow spozywczych. Ja byłam na wiecznej diecie "nie przekroczyć 50kg", a on jadł jak sportowiec 3-4x tyle co ja + mięso na każdy posiłek, więc dziękuję bardzo

A z drugiej strony żeby mieć w 100% wspólne konto, to para musi być mega dobrana i dojrzała, by nie czuć ryzyka, że ktoś kiedyś wypomni za droga marynarkę czy słuchawki, które sobie kupiliśmy, a "był cienki miesiąc".

Potwierdzam. My akurat przegadujemy / informujemy się o większych wydatkach.
Dzięki wspólnemu budżetowi mozemy też wspólnie inwestować, czyli mamy szybciej więcej do zainwestowania, a wiadomo - pieniądz robi pieniądz.

[meliandra]

Napisane przez Marigold19

Zazdroszczę, ja niestety nic tam nie potrafi wyszukać. Ale ja kupuje tylko na wyprzedażach i w takich cenach. Teraz odkryłam Vinted i minimalizm w szafie, więc i tak nie wydaje na ubrania duzo. Nie wyobrażam sobie wydawania co miesiąc 200 czy 300 zł na ubrania, bo mnie na to po prostu nie stać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tylko, że teraz 200 zł na miesiąc to tak naprawdę 1-2 rzeczy niestety. No chyba, ze ktoś kupuje w lumpeksach, ale ja nie mam do tego serca i rzadko kiedy potrafię coś znaleźć.



[1=4b27789c826749bd4d16893 be0ab05cdfb4777a2_659f2fa 2a88b4;89362036]Właśnie, jakieś rady, jak najlepiej organizować wydatki z partnerem z którym się mieszka? Na pewno będziemy się musieli się trochę pouczyć na błędach, to mój pierwszy raz [/QUOTE]



Jak dla mnie najlepiej oprócz swoich kont mieć jedno wspólne i tam przelewać określoną kwotę na rachunki, życie i wspólne przyjemności typu kino czy restauracja. Jak jedna osoba zarabia dużo więcej, to zamiast kwoty można się umówić na procent wypłaty. Do tego można razem oszczędzać na wspólne cele typu wakacje albo nieprzewidziane wydatki typu zepsuta pralka.

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

Ja tak samo, tym bardziej jak się nie ma intercyzy Przecież to są wspólne pieniądze.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

A dla mnie taki układ jest bezsensu. Małżeństwo to nie rodzeństwo syjamskie. Nie czułabym potrzeby żeby mąż miał wgląd w każdy mój wydatek.

Napisane przez Pani_Robot

Bardzo mi się ten pomysł podoba Nie wiem czy akurat takie proporcje, to zalezy od wspolnego kredytu, kosztow najmu lub czynszu, dzieci itd. Na pewno nie dzieliłabym z moim ex wydatkow spozywczych. Ja byłam na wiecznej diecie "nie przekroczyć 50kg", a on jadł jak sportowiec 3-4x tyle co ja + mięso na każdy posiłek, więc dziękuję bardzo

A z drugiej strony żeby mieć w 100% wspólne konto, to para musi być mega dobrana i dojrzała, by nie czuć ryzyka, że ktoś kiedyś wypomni za droga marynarkę czy słuchawki, które sobie kupiliśmy, a "był cienki miesiąc".

Moja koleżanka kiedyś była w takim związku i potem pan się bardzo oburzył jak nie chciało się po równo składać na jedzenie. On ciągle na masie, odżywki, suplementy i wszystko szło na jego żarcie

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Ja ze swoim bylym na pewno nie moglabym miec wspolnego konta. On co chwile zmienial telefon, komputer, bo musial miec najnowsze modele, kupowal tez inna elektronike zwiazana z jego pasja. Nic mu nie zostawalo od pierwszego do pierwszego. Ja takich wydatkow nie mialam, np. obecny telefon mam czwarty rok i jeszcze mi posluzy, wiec dzieki.

[ZamyslonaRoztargniona]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;89363770]Ja ze swoim bylym na pewno nie moglabym miec wspolnego konta. On co chwile zmienial telefon, komputer, bo musial miec najnowsze modele, kupowal tez inna elektronike zwiazana z jego pasja. Nic mu nie zostawalo od pierwszego do pierwszego. Ja takich wydatkow nie mialam, np. obecny telefon mam czwarty rok i jeszcze mi posluzy, wiec dzieki.[/QUOTE]
Dla mnie dopasowanie pod względem podchodzenia do pieniędzy było bardzo ważne przy wchodzeniu w związek.
Z moich obserwacji pary które mają różne podejście i niekoniecznie wspólny budżet nonstop mają spiny o kasę.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Dla mnie dopasowanie pod względem podchodzenia do pieniędzy było bardzo ważne przy wchodzeniu w związek.
Z moich obserwacji pary które mają różne podejście i niekoniecznie wspólny budżet nonstop mają spiny o kasę.

My o to spin nie mielismy, bo w koncu to nie byly moje pieniadze. Jednak faktycznie, teraz nie moglabym byc z kims, kto nie potrafi nic odlozyc. Wtedy bylam bardzo mloda.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Dla mnie dopasowanie pod względem podchodzenia do pieniędzy było bardzo ważne przy wchodzeniu w związek.
Z moich obserwacji pary które mają różne podejście i niekoniecznie wspólny budżet nonstop mają spiny o kasę.

Dla mnie tez. Konta mamy osobne, ale pieniadze sa generalnie wspolne, wiemy kto ile zarabia, ile oszczedza, ile wydaje. I tak sobie zyjemy bez spin, bez jakichkolwiek finansowych sprzeczek. Mamy takie samo podejscie do wydatkow, wiec nie ma o co. Dla mnie osobne konto nie rozwiazaloby problemu gdyby druga strona byla skąpa/rozrzutna, bo jednak zyjemy razem, wydajemy razem, oszczedzamy razem, dorabiamy sie razem i razem splacamy kredyt. Oczekuje wspolnego frontu.

[rukolka]

Ja uważam, że najlepszą opcją jest wspólne konto, ale tylko na wspólne wydatki (czynsze, opłaty, wyjazdy). I co miesiąc wrzucanie po połowie równej kwoty tam. Nigdy bym się nie zgodziła, żeby całkowicie łączyć budżety. Chyba każdy chce mieć trochę prywatności.

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez rukolka

Ja uważam, że najlepszą opcją jest wspólne konto, ale tylko na wspólne wydatki (czynsze, opłaty, wyjazdy). I co miesiąc wrzucanie po połowie równej kwoty tam. Nigdy bym się nie zgodziła, żeby całkowicie łączyć budżety. Chyba każdy chce mieć trochę prywatności.

Serio po równo?
Zarabiam 4x czy 5x więcej niż mój mąż. Nie dlatego, że on się obija a ja jestem pracusiem, tylko dlatego że on pracuje mniej żeby zajmować się dziećmi. W tej sytuacji składanie się po równo uważam za totalnie niesprawiedliwe.

[PaulinciaKWC]

My mamy dwa zupelnie rozne systemy kontrolowania finansow, wiec nie sadze, zebysmy kiedykolwiek uzywali wspolnego konta. Kazdy robi jak mu wygodnie i to sie sprawdza od wielu lat

[meliandra]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Serio po równo?
Zarabiam 4x czy 5x więcej niż mój mąż. Nie dlatego, że on się obija a ja jestem pracusiem, tylko dlatego że on pracuje mniej żeby zajmować się dziećmi. W tej sytuacji składanie się po równo uważam za totalnie niesprawiedliwe.

Ale przecież nie ma jednej idealnej metody dla wszystkich, bo to zależy od bardzo wielu czynników, więc trzeba je wszystkie wziąć pod uwagę i znaleźć coś co odpowiada jednej i drugiej stronie. Przykłady podane tutaj są raczej przy założeniu podobnych zarobków i podobnego zaangażowania w pracę i życie domowe.

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez meliandra

Tylko, że teraz 200 zł na miesiąc to tak naprawdę 1-2 rzeczy niestety. No chyba, ze ktoś kupuje w lumpeksach, ale ja nie mam do tego serca i rzadko kiedy potrafię coś znaleźć.







Jak dla mnie najlepiej oprócz swoich kont mieć jedno wspólne i tam przelewać określoną kwotę na rachunki, życie i wspólne przyjemności typu kino czy restauracja. Jak jedna osoba zarabia dużo więcej, to zamiast kwoty można się umówić na procent wypłaty. Do tego można razem oszczędzać na wspólne cele typu wakacje albo nieprzewidziane wydatki typu zepsuta pralka.





A dla mnie taki układ jest bezsensu. Małżeństwo to nie rodzeństwo syjamskie. Nie czułabym potrzeby żeby mąż miał wgląd w każdy mój wydatek.





Moja koleżanka kiedyś była w takim związku i potem pan się bardzo oburzył jak nie chciało się po równo składać na jedzenie. On ciągle na masie, odżywki, suplementy i wszystko szło na jego żarcie

No ale tu nie chodzi o bycie rodzeństwem, ale tworzenie wspólnoty Przecież i tak wszystkie środki są wspólne w obliczu prawa więc co mam ukrywać? Jeśli trzeba przed najbliższym człowiekiem ukrywać zakup bluzki/podpasek/książek itp to jednak nie system wspólnego konta jest zły, ale związek trochę nie do końca śmiga Nie mam nic przeciwko dwóm kontom jeśli komuś pasuje bo np są zaciągnięte zobowiązania i do tych kont podpięte. Ale ukrywanie? Chyba, że się finansuje nie wiem, ukryte nieślubne dzieci lub kobietę /faceta na boku Ale to wciąż uważam, że ze związkiem jest coś nie halo, a nie ze wspólnym kontem.
Jeśli ktoś wydaje na potęgę, a ta druga osoba musi pilnować pieniędzy żeby cokolwiek na koncie było, to znów ta sama historia- to jest problem, to się leczy a nie zaklepuje pod dywan i chowa środki. Trochę tak jakby alko trzymać w szafce pod kluczem żeby się alkoholik nie napił, ale na terapię już nie.

Jeszcze dodam, że dostając jakieś duże premie w ciągu roku nie mam problemów żeby wydać to na siebie i na męża. Nie musi mi oddawać kasy ani nic bo to nasze (mamy na fajny wyjazd czy coś w tym guście). Z zarobkami podobnie - raz ja zarabialam więcej, raz on. Używaliśmy kasy tak samo, bez żadnych podziałów.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[meliandra]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

No ale tu nie chodzi o bycie rodzeństwem, ale tworzenie wspólnoty Przecież i tak wszystkie środki są wspólne w obliczu prawa więc co mam ukrywać? Jeśli trzeba przed najbliższym człowiekiem ukrywać zakup bluzki/podpasek/książek itp to jednak nie system wspólnego konta jest zły, ale związek trochę nie do końca śmiga Nie mam nic przeciwko dwóm kontom jeśli komuś pasuje bo np są zaciągnięte zobowiązania i do tych kont podpięte. Ale ukrywanie? Chyba, że się finansuje nie wiem, ukryte nieślubne dzieci lub kobietę /faceta na boku Ale to wciąż uważam, że ze związkiem jest coś nie halo, a nie ze wspólnym kontem.
Jeśli ktoś wydaje na potęgę, a ta druga osoba musi pilnować pieniędzy żeby cokolwiek na koncie było, to znów ta sama historia- to jest problem, to się leczy a nie zaklepuje pod dywan i chowa środki. Trochę tak jakby alko trzymać w szafce pod kluczem żeby się alkoholik nie napił, ale na terapię już nie.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Ale to nie chodzi o jakieś celowe ukrywanie. Po prostu nie uważam, że to jest do czegokolwiek potrzebne. Do tego łatwiej mi ogarniać moje własne wydatki, jeśli tylko one są na koncie. Jeśli obydwoje wywiązujemy się ze wspólnych zobowiązań i obydwoje oszczędzamy na wspólne cele tyle ile założyliśmy, to niech resztę każdy sobie wydaje wg potrzeb. Telefonu też nigdy przed partnerem nie chowałam, ale to nie znaczy, że ma mi w nim grzebać, bo to przecież nasze wspólne

[Lasagna_ze_szpinakiem]

Napisane przez meliandra

Ale to nie chodzi o jakieś celowe ukrywanie. Po prostu nie uważam, że to jest do czegokolwiek potrzebne. Do tego łatwiej mi ogarniać moje własne wydatki, jeśli tylko one są na koncie. Jeśli obydwoje wywiązujemy się ze wspólnych zobowiązań i obydwoje oszczędzamy na wspólne cele tyle ile założyliśmy, to niech resztę każdy sobie wydaje wg potrzeb. Telefonu też nigdy przed partnerem nie chowałam, ale to nie znaczy, że ma mi w nim grzebać, bo to przecież nasze wspólne

Spoko, jeśli to taki Twój system na kontrolę wydatków to rozumiem Myślałam raczej o takim przypadku że nie wiem, ona chce buty a on jej nie pozwala bo te z przed 10 lat jeszcze nie mają dziury

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

[rukolka]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Serio po równo?
Zarabiam 4x czy 5x więcej niż mój mąż. Nie dlatego, że on się obija a ja jestem pracusiem, tylko dlatego że on pracuje mniej żeby zajmować się dziećmi. W tej sytuacji składanie się po równo uważam za totalnie niesprawiedliwe.

Tak, uważam, że po równo, bo to nie jest jakaś ogromna kwota, żeby dzielić się proporcjonalnie. Myślę, że problem z odłożeniem takiej kwoty co miesiąc mogłyby mieć tylko osoby z minimalną pensją, a z taką bym się nie związała. Nawet jakby mój partner zarabiał 4 razy tyle co ja, to wciąż to dla mnie żaden uszczerbek i mogę wpłacić swoją część. Ale zależy od sytuacji, można sobie ustalić proporcjonalnie jak ktoś tak woli.

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez rukolka

Tak, uważam, że po równo, bo to nie jest jakaś ogromna kwota, żeby dzielić się proporcjonalnie. Myślę, że problem z odłożeniem takiej kwoty co miesiąc mogłyby mieć tylko osoby z minimalną pensją, a z taką bym się nie związała. Nawet jakby mój partner zarabiał 4 razy tyle co ja, to wciąż to dla mnie żaden uszczerbek i mogę wpłacić swoją część. Ale zależy od sytuacji, można sobie ustalić proporcjonalnie jak ktoś tak woli.

Wystarczy wypadek który skutecznie eliminuje z rynku pracy, ale jest wg komisji w zus nie jest podstawą do renty. Bo jak to zus lubi orzekać, to że nie masz rąk i nóg nie znaczy że nie możesz pracować, bo na przykład mozesz zostac spiewakiem operowym....

[skara]

My nie mamy wspólnych kont. Większość wydatków jest podpięte od konto męża, bo on ma stałą pracę, a ja zlecenia, i zarazem moje konto jest kontem firmowym. Jak przychodzi do dużego zakupu, typu mieszkanie czy samochód, to po prostu ustalamy kto komu przelewa środki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[rukolka]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Wystarczy wypadek który skutecznie eliminuje z rynku pracy, ale jest wg komisji w zus nie jest podstawą do renty. Bo jak to zus lubi orzekać, to że nie masz rąk i nóg nie znaczy że nie możesz pracować, bo na przykład mozesz zostac spiewakiem operowym....

To jest szczególna sytuacja, nie mówię o takich.

[Limonka2738]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;89363796]My o to spin nie mielismy, bo w koncu to nie byly moje pieniadze. Jednak faktycznie, teraz nie moglabym byc z kims, kto nie potrafi nic odlozyc. Wtedy bylam bardzo mloda.[/QUOTE]


Ale wiesz, ludzie też się zmieniają, on też pewnie był bardzo młody.


W wieku okołostudenckim praktycznie żyłam od pierwszego do pierwszego mimo posiadania środków, które mogłam odkładać. Wolałam nową grę, mangę czy cośtam.


Ale w pewnym momencie zaczęłam odkładać % swojej wypłaty co miesiąc w dniu wypłaty z opcją "nie do ruszenia chyba że pod pozorem awarii". I teraz już sobie inaczej nie wyobrażam. Sam fakt, że zepsuł mi się telefon i nie muszę kombinować skąd wziąć x tysięcy albo brać czegoś tańszego, tylko wybrałam fajny model i zrobiłam przelew, bardzo mi się podoba.


(Zwykle dostawałam telefon z okazji ukończenia etapu studiów. Ten jest pierwszy, który kupiłam sobie sama i paradoksalnie to większa radocha niż jak dostajesz w prezencie. )


Więc niewykluczone, że facet też by się zmienił z wiekiem. Młodość, kiedy jeszcze nie jest kompletną siarą zadzwonić do taty po kasę na telefon, bo stary się zepsuł ma swoje prawa.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

my od prawie zawsze mieliśmy wspólny budżet a po kredycie hipotecznym mamy tez jedno konto, w praktyce to wygląda tak ze głównie ja zarządzam pieniędzmi, oszczędnościami, itp, i zawsze dajemy sobie znać jak coś droższego chcemy kupić lub kupiliśmy (proszę nie pisać że pytamy się sobie o zgodę).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Limonka2738

Ale wiesz, ludzie też się zmieniają, on też pewnie był bardzo młody.

Nie, on był sporo ode mnie starszy i miał koło czterdziestki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;89364352]Nie, on był sporo ode mnie starszy i miał koło czterdziestki
[/QUOTE]


A, to nieważne.

[Michalina83]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Dla mnie dopasowanie pod względem podchodzenia do pieniędzy było bardzo ważne przy wchodzeniu w związek.
Z moich obserwacji pary które mają różne podejście i niekoniecznie wspólny budżet nonstop mają spiny o kasę.

Na różnym podejściu też można zbudować związek bez kłótni o kasę. U nas jest różne podejście do kasy, ja oszczędna, a mąż by żył na kredyt jakby mu na to pozwolić. Ale powiem że nie ma jakichś większych spin o kasę. To jest tak że czasami się uzupełniamy. Mężowi pasuje że jestem oszczędna bo dzięki temu mamy oszczędności, a mi często pasuje że on jest bardziej rozrzutny bo przez to pozwalamy sobie czasami na coś ekstra, albo zjeść coś innego albo na wynos. No i tak on beze mnie nie mógłby wydać od reki 1,5 tys na zęba który mu się złamał, a ja bez niego sępiłabym na siebie np na wzięcie taksówki od czasu do czasu albo na pizze z pizzerii i takie tam.

Chociaż kłótnie są czasami. Np w zeszłym miesiącu. Budżet dopięty, bo mieliśmy dużo wydatków nieregularnych zaplanowanych, na dodatkowe ponad 2 tys. a mąż lekką ręką wydał w niedługim czasie sporo kasy na jakieś pierdoły typu kilka razy jedzenie na mieście, albo taksówki. Ja nie bronię mu tego od czasu do czasu ale mamy dzieci i są sytuacje że trzeba myśleć na co się wydaje i ile.

[8f44be8657be3d2a3733d9c7d3db3d2234bdc5f1_65838332e9b82]

Inna sytuacja jak dopiero świeży związek i pierwsze mieszkanie razem, a inna jak dzieci, kredyty itp.
Mamy niskie koszty utrzymania, wrzucamy do wspólne konto po równo. Ja płacę rachunki, Tż nawet na te konto nie zagląda. Nie mamy kłótni o finanse, bo i to co tu się kłócić.
Myślę że fajnie jest też dobrać się pod kątem zarobkowym i oczekiwań co do poziomu życia. Bo jak jedna osoba będzie chciała wynająć mieszkanie za 10k, a druga zabiara 3k. To ciężko tu byłoby się dogadać.

A odkładać z wypłaty to zawsze coś odkładam. Nie wiem skąd to się u mnie wzięło, bo cała rodzina od 1 do 1.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Michalina83

Na różnym podejściu też można zbudować związek bez kłótni o kasę. U nas jest różne podejście do kasy, ja oszczędna, a mąż by żył na kredyt jakby mu na to pozwolić. Ale powiem że nie ma jakichś większych spin o kasę. To jest tak że czasami się uzupełniamy. Mężowi pasuje że jestem oszczędna bo dzięki temu mamy oszczędności, a mi często pasuje że on jest bardziej rozrzutny bo przez to pozwalamy sobie czasami na coś ekstra, albo zjeść coś innego albo na wynos. No i tak on beze mnie nie mógłby wydać od reki 1,5 tys na zęba który mu się złamał, a ja bez niego sępiłabym na siebie np na wzięcie taksówki od czasu do czasu albo na pizze z pizzerii i takie tam.

Chociaż kłótnie są czasami. Np w zeszłym miesiącu. Budżet dopięty, bo mieliśmy dużo wydatków nieregularnych zaplanowanych, na dodatkowe ponad 2 tys. a mąż lekką ręką wydał w niedługim czasie sporo kasy na jakieś pierdoły typu kilka razy jedzenie na mieście, albo taksówki. Ja nie bronię mu tego od czasu do czasu ale mamy dzieci i są sytuacje że trzeba myśleć na co się wydaje i ile.

Dla mnie takie zachowanie jest lekkomyslne i wscieklabym sie niemilosiernie gdyby moj partner cos takiego zrobil. Ale ogolnie chyba macie dosc skrajne podejscia, on rozrzutny, ty wrecz skąpa i probujecie sie spotkac po srodku.

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Napisane przez Lasagna_ze_szpinakiem

No ale tu nie chodzi o bycie rodzeństwem, ale tworzenie wspólnoty Przecież i tak wszystkie środki są wspólne w obliczu prawa więc co mam ukrywać? Jeśli trzeba przed najbliższym człowiekiem ukrywać zakup bluzki/podpasek/książek itp to jednak nie system wspólnego konta jest zły, ale związek trochę nie do końca śmiga Nie mam nic przeciwko dwóm kontom jeśli komuś pasuje bo np są zaciągnięte zobowiązania i do tych kont podpięte. Ale ukrywanie? Chyba, że się finansuje nie wiem, ukryte nieślubne dzieci lub kobietę /faceta na boku Ale to wciąż uważam, że ze związkiem jest coś nie halo, a nie ze wspólnym kontem.
Jeśli ktoś wydaje na potęgę, a ta druga osoba musi pilnować pieniędzy żeby cokolwiek na koncie było, to znów ta sama historia- to jest problem, to się leczy a nie zaklepuje pod dywan i chowa środki. Trochę tak jakby alko trzymać w szafce pod kluczem żeby się alkoholik nie napił, ale na terapię już nie.

Jeszcze dodam, że dostając jakieś duże premie w ciągu roku nie mam problemów żeby wydać to na siebie i na męża. Nie musi mi oddawać kasy ani nic bo to nasze (mamy na fajny wyjazd czy coś w tym guście). Z zarobkami podobnie - raz ja zarabialam więcej, raz on. Używaliśmy kasy tak samo, bez żadnych podziałów.

Wysłane z mojego Redmi Note 8 Pro przy użyciu Tapatalka

Mam bardzo podobne podejście. Mamy całkowicie wspólne pieniądze na 2 wspólnych kontach. Jedno mam jeszcze sprzed ślubu, a drugie to, na którym mamy kredyt hipoteczny. Moja pensja wpływa ma to "moje", męża na to kredytowe. Przy czym ja nie sprawdzam tego konta kredytowego, właśnie po to żeby mąż miał trochę prywatności w kwestii np. Prezentów, a on nie sprawdza tego "mojego", przelewa na nie środki, które zostaną po spłacie zobowiązań kredytowych, a ja już dalej rozporządzam czyli rachunki i oszczędności. Taki mamy podział, że mąż zajmuje się ogarnianiem kredytu, a ja rachunków i sprawuje piecze nad oszczędnościami.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[Futbolowa]

Co do Legimi - kocham i mocno polecam. To nieprawda, że Kindle nie współpracuje z Makiem - mam i działa bezproblemowo. Poza tym że jest to upierdliwe, by raz w miesiącu się łączyć kablem z komputerem. Ale po nieudanych przygodach z inkbookiem jestem skłonna się poświecić dla dużo lepszej jakości sprzętu

Jeśli kogoś zniechęca limit pobrań, to warto wspomnieć, że na Kindle faktycznie pobierzesz 7 w miesiącu, ale jednocześnie bez limitu pobierasz na telefon, komputer czy tablet, więc jak mamy potrzebę sprawdzenia książki przed pobraniem na czytnik - da się to zrobić bez problemu.

Dodam, że ja dostęp do Legimi mam w ramach Play360 - 20 zł za cały zbiór usług, więc była to dobra zmiana po tym, jak opłacałam regularny abonament.