czy muszę jeść więcej?

[litlle_star]

Hej dziewczyny!
W sumie nie miałam pojęcia, jak nazwać ten wątek, bo sprawa jest dość skomplikowana jak dla mnie.
Z góry uprzedzam, że to jak teraz jadam, a z czym bezpośrednio związana jest sprawa, nie ma żadnego związku z odchudzaniem.
Więc dziennie jem prawdopodobnie mniej niż 1000 kcal. I nie dlatego, że redukuje liczbę kalorii, tylko po prostu tyle mi spokojnie wystarcza. Podaję liczbę łącznie z tym, co podjem sobie między posiłkami.
Pewnego dnia po tym jak koleżanki z pokoju mówiły, że ja jem bardzo mało, postanowiłam obliczyć ile mniej więcej zjadłam. Byłam przekonana, że liczba na pewno wyniesie ponad 1000 kcal, bo przecież nic nie redukowałam i generalnie wydawało mi się, że dużo zjadłam. No właśnie - WYDAWAŁO MI SIĘ.
Okazało się, że przez cały dzień "wpompowałam" w siebie 662 kcal, z czego 190 kcal to Grzesiek zjedzony wieczorem.
Przeraziłam się, nie tylko tym co zobaczyłam, ale najbardziej doszły do mnie moje wcześniejsze myśli. Uważałam i każdemu mówiłam, że jem dużo, bardzo dużo.. I powinnam to zredukować.

Co o tym myślicie? Czy możliwe, że jakimś cudem wpadłam w zaburzenia odżywiania? Nie chodzi mi koniecznie o stronę fizyczną, ale bardziej psychiczną.
I ile powinnam jeść kcal, chodzi mi czy w przedziale 1400-1800?
I najważniejsze.. Jak się do tego zmusić, skoro tyle naprawdę mi wystarcza?
PS. Ostatnia może istotna wiadomość - dużo palę.

[dance makabre]

Nie miało związku z redukcją, a w podpisie "cel: 45 kg"? Sorry, nie wierzę. Dla mnie to już zaburzenia.
I jak może Ci wystarczać 700kcal dziennie? Nie pojmuję tego, wstaw swój dzienny jadłospis, bo sobie tego nie wyobrażam.

[litlle_star]

Akurat ten podpis został ustawiony dosyć dawno... Cel jest taki, ale aktualnie nie skupiałam się na redukcji. Nie chcesz wierzyć, nie musisz.
Mój dzienny jadłospis jest różny, dlatego że jem na stołówce, ale mogę podać to co wczoraj zjadlam.

Śniadanie:
1) 2 kromki chleba z masłem
+ białko z jajka i kubek herbaty z cukrem i cytryną
W międzyczasie później mała miseczka płatków z mlekiem.

Obiad:
Kotlet, buraczki, kompot
W międzyczasie dwie małe miseczki płatków z mlekiem
herbata i trzy kromki z pasztetem

Kolacja:
jedna kromka z dżemem i masłem
jedna kromka z masłem
jedna kromka sama
herbata

Zdarzają się dni, kiedy nic nie podjadam i jem faktycznie mniej. A poza tym wyraźnie napisałam o jednym PRZYPADKU, kiedy zjadłam 662, a nie ŻE NA CODZIEŃ WYLICZAM SOBIE 700 KCAL I TYLE JEM. Bo tego nie robię, tylko wydaje mi się, że jem poniżej 1000.

[dance makabre]

Ilościowo jak dla mnie jesz normalnie, ale jakościowo-tragedia, porażająco niezdrowy jadłospis- cały czas tylko chleb i płatki, z warzyw tylko buraczki, zero owoców czy orzechów, nawet porządnej szynki czy sera na kanapce nie ma, tylko dżem i pasztet... Rozumiem, że stołówka, ale bez przesady

[Annie1441]

jak dla mnie w tym jadłospisie jest spokojnie ponad 1000, nawet sporo ponad
1. 250+ płatki (nie wiem, 200?)
2. 400+ płatki (400?)
3. 400?
4. 350-400?

[Szopenowa]

Napisane przez dance makabre

Ilościowo jak dla mnie jesz normalnie, ale jakościowo-tragedia, porażająco niezdrowy jadłospis- cały czas tylko chleb i płatki, z warzyw tylko buraczki, zero owoców czy orzechów, nawet porządnej szynki czy sera na kanapce nie ma, tylko dżem i pasztet... Rozumiem, że stołówka, ale bez przesady

Dokładnie, ma Pani rację. W dodatku moim zdaniem ten jadłospis opiewa na więcej niż 700 kcal. Jedzeniem należy się cieszyć, a nie ślepo podążać za wagą (oczywiście, nie mam zamiaru nikogo obrazić ).

Polecam wpleść w śniadanie zamiast pasztetu ser (ale w umiarkowanej ilości), ciemne pieczywo pełnoziarniste, z niewielką ilością masła. Na obiad dodać surówki czy też sałatki, lecz bez majonezu, ale można dodać oliwę z oliwek bądź olej lniany Może być także zwykły rzepakowy. Na podwieczorek owsianka, a potem jabłko.

Niegdyś sama chodziłam na stołówkę w szkole i powiem szczerze, że często zdarzały się surówki z kiszonej kapusty (kopalnia witamin), prosiłam o mało ziemniaków i mały kotlet, a ser o ile mi wiadomo również jest na stołówkach. Można się popytać życzę powodzenia!

[201607040946]

Napisane przez litlle_star

Hej dziewczyny!
W sumie nie miałam pojęcia, jak nazwać ten wątek, bo sprawa jest dość skomplikowana jak dla mnie.
Z góry uprzedzam, że to jak teraz jadam, a z czym bezpośrednio związana jest sprawa, nie ma żadnego związku z odchudzaniem.
Więc dziennie jem prawdopodobnie mniej niż 1000 kcal. I nie dlatego, że redukuje liczbę kalorii, tylko po prostu tyle mi spokojnie wystarcza. Podaję liczbę łącznie z tym, co podjem sobie między posiłkami.
Pewnego dnia po tym jak koleżanki z pokoju mówiły, że ja jem bardzo mało, postanowiłam obliczyć ile mniej więcej zjadłam. Byłam przekonana, że liczba na pewno wyniesie ponad 1000 kcal, bo przecież nic nie redukowałam i generalnie wydawało mi się, że dużo zjadłam. No właśnie - WYDAWAŁO MI SIĘ.
Okazało się, że przez cały dzień "wpompowałam" w siebie 662 kcal, z czego 190 kcal to Grzesiek zjedzony wieczorem.
Przeraziłam się, nie tylko tym co zobaczyłam, ale najbardziej doszły do mnie moje wcześniejsze myśli. Uważałam i każdemu mówiłam, że jem dużo, bardzo dużo.. I powinnam to zredukować.

Co o tym myślicie? Czy możliwe, że jakimś cudem wpadłam w zaburzenia odżywiania? Nie chodzi mi koniecznie o stronę fizyczną, ale bardziej psychiczną.
I ile powinnam jeść kcal, chodzi mi czy w przedziale 1400-1800?
I najważniejsze.. Jak się do tego zmusić, skoro tyle naprawdę mi wystarcza?
PS. Ostatnia może istotna wiadomość - dużo palę.

*To po co ten podpis? Piszesz, że ustawiony dawno, wiec go zmień

*Mnie to wygląda na umyślne zmniejszanie kalorii, ale tłumaczysz się, że nie, tyle ci wystarczy, żeby nie być oskarżoną o zaburzenia.
ty wiesz najlepiej, nie ukrywaj nic przed sobą, odpowiedz sobie na to pytanie, nie musisz pisać tutaj.

*Ćwiczysz? Po co, skoro spalasz mięśnie?

*Palisz? Tu cię trochę rozumiem, bo jak palisz dużo (ile w dzień?), to nie czujesz takiego głodu.

*apetyt masz? nie pytam o odchudzanie (bo widze, że się odchudzasz).

*Możesz jeść, gdy masz na to ochotę? Np. coś, co bardzo lubisz (kawałek *
tortu, batonik, jakieś danie) bez wyrzutów sumienia?

*Podejrzewam, że podświadomie się ograniczasz.

[litlle_star]

Jadłospis, który podałam nie jest tym co spożywam na codzień. Podałam jedynie jeden dzień. A na stołówce jem śniadanie, obiad kolacje, ponieważ mieszkam w internacie. To tylk0, żeby rozwiać niejasności.
Na mojej stołówce nie ma możliwości, żeby wybrać co się chce jeść, tylko po prostu wszyscy jedzą to samo. Brak urozmaicenia.
Tak jak mówię tutaj jest powyżej 1000, ale dosyć często jest tak, że jem dużo mniej i mi to wystarcza..

kaguya, w dzień póki paliłam to ok. 6. Co do apetytu to zależy. Zanim zaczne jeść to go nie mam, kiedy jestem po 1 kromce to już jest, ale mam wyrzuty sumienia, bo wiem, że zacznę jeść dużo za chwilę..
Może faktycznie to tylko usprawiedliwianie, że wystarcza mi taka mała ilość.
Co do wafelka, i innych słodyczy to jest coś takiego, że jak o nich pomysle to sie karcę, albo coś takiego, a jak je zjem to wtedy też czuję się winna..
Chodzi mi to, czy to faktycznie zaburzenia odżywiania ze strony psychicznej? Bo nie widać tego po mnie.. Ale jeśli tak, to chcę znaleźć jakąś pomoc..

[Annie1441]

oczywiście że to zaburzenia, chcesz usłyszeć że jesz mało i powinnaś więcej

[dance makabre]

Napisane przez litlle_star

kaguya, w dzień póki paliłam to ok. 6. Co do apetytu to zależy. Zanim zaczne jeść to go nie mam, kiedy jestem po 1 kromce to już jest, ale mam wyrzuty sumienia, bo wiem, że zacznę jeść dużo za chwilę..
Może faktycznie to tylko usprawiedliwianie, że wystarcza mi taka mała ilość.
Co do wafelka, i innych słodyczy to jest coś takiego, że jak o nich pomysle to sie karcę, albo coś takiego, a jak je zjem to wtedy też czuję się winna..
Chodzi mi to, czy to faktycznie zaburzenia odżywiania ze strony psychicznej? Bo nie widać tego po mnie.. Ale jeśli tak, to chcę znaleźć jakąś pomoc..

Myślenie o jedzeniu w sposób, w jaki to opisałaś, moim zdaniem świadczy o zaburzeniach.

[litlle_star]

Chcę pomocy, tylko gdzie jej szukać? Do kogo się udać?

[cud_natury]

trzeba zająć sie życiem i nie mysleć o jedzenniu.. jeść spontanicznie

[e5f8e1654645f7f709e372d7f739a8569d1c32e2]

Napisane przez litlle_star

Chcę pomocy, tylko gdzie jej szukać? Do kogo się udać?

A spadające w dół kilogramy Cię cieszą?

Dietetyk albo psycholog.

[hairytale]

Dziewczyny, czy każdy przypadek wyrzutów sumienia związanych z podjadaniem słodyczy albo radości wraz ze spadającą wagą to od razu zaburzenia odżywiania?

[myszka197]

Napisane przez litlle_star

Akurat ten podpis został ustawiony dosyć dawno... Cel jest taki, ale aktualnie nie skupiałam się na redukcji. Nie chcesz wierzyć, nie musisz.
Mój dzienny jadłospis jest różny, dlatego że jem na stołówce, ale mogę podać to co wczoraj zjadlam.

Śniadanie:
1) 2 kromki chleba z masłem
+ białko z jajka i kubek herbaty z cukrem i cytryną
W międzyczasie później mała miseczka płatków z mlekiem.

Obiad:
Kotlet, buraczki, kompot
W międzyczasie dwie małe miseczki płatków z mlekiem
herbata i trzy kromki z pasztetem

Kolacja:
jedna kromka z dżemem i masłem
jedna kromka z masłem
jedna kromka sama
herbata

Zdarzają się dni, kiedy nic nie podjadam i jem faktycznie mniej. A poza tym wyraźnie napisałam o jednym PRZYPADKU, kiedy zjadłam 662, a nie ŻE NA CODZIEŃ WYLICZAM SOBIE 700 KCAL I TYLE JEM. Bo tego nie robię, tylko wydaje mi się, że jem poniżej 1000.

Ty mało jesz????????
jesz normalnie
ja to mało jem, np. potrafę przez cały dzień zjeść 2 bółki z szynką i pomidorem, i nic więcej, albo tylko obiad, tzn. drugie danie, i nic, zadnych przekasek, owoców, słodyczy, nie, nie odchudzam się, po prostu tak mam, ze to mi wystarcza, albo nawet jak jestem wieczorem głodna, to po prostu nie chce mi się nic szykować. Waga raczej w normie, no może mogłabym parę kilo zrzecić, ale to chyba wynik ( jak mi powiedział lekarz) obniżonej przez takie małe posiłki przemiany materii, samopoczucie mam dobre, nie choruję - każdy powinien jeść tyle na ile ma ochotę - a nie wg. jakiś tam tabel i norm.

[madzia0007]

Napisane przez myszka197

Ty mało jesz????????
jesz normalnie
ja to mało jem, np. potrafę przez cały dzień zjeść 2 bółki z szynką i pomidorem, i nic więcej, albo tylko obiad, tzn. drugie danie, i nic, zadnych przekasek, owoców, słodyczy, nie, nie odchudzam się, po prostu tak mam, ze to mi wystarcza, albo nawet jak jestem wieczorem głodna, to po prostu nie chce mi się nic szykować. Waga raczej w normie, no może mogłabym parę kilo zrzecić, ale to chyba wynik ( jak mi powiedział lekarz) obniżonej przez takie małe posiłki przemiany materii, samopoczucie mam dobre, nie choruję - każdy powinien jeść tyle na ile ma ochotę - a nie wg. jakiś tam tabel i norm.

Chwalisz się czy zalisz?? ze tobie to wystarcza to nikogo nie interesuje bo i tak masz rozwalona przemianę materii. Pomysl jak taki post wpłynie na osobę z zaburzeniami żywienia, do jedzenia większych porcji nie zmotywuje na pewno..

[201607040946]

Ten wątek nie jest do chwalenia się, że jesz mniej niż autorka.

[teczowa dlolinka 21]

Napisane przez myszka197

Ty mało jesz????????
jesz normalnie
ja to mało jem, np. potrafę przez cały dzień zjeść 2 bółki z szynką i pomidorem, i nic więcej, albo tylko obiad, tzn. drugie danie, i nic, zadnych przekasek, owoców, słodyczy, nie, nie odchudzam się, po prostu tak mam, ze to mi wystarcza, albo nawet jak jestem wieczorem głodna, to po prostu nie chce mi się nic szykować. Waga raczej w normie, no może mogłabym parę kilo zrzecić, ale to chyba wynik ( jak mi powiedział lekarz) obniżonej przez takie małe posiłki przemiany materii, samopoczucie mam dobre, nie choruję - każdy powinien jeść tyle na ile ma ochotę - a nie wg. jakiś tam tabel i norm.

Tak masz rację, policytujcie się teraz kto je mnie, kto jest "górą".

[litlle_star]

[1=e5f8e1654645f7f709e372d 7f739a8569d1c32e2;3951985 7]A spadające w dół kilogramy Cię cieszą?
[/QUOTE]
Bardzo mnie cieszą. Jakimś cudem odczuwam wtedy, że nie jestem aż tak beznadziejna. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale tak jest.