Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2019-10-21, 02:34   #1
all_cats_are_grey
Raczkowanie
 
Avatar all_cats_are_grey
 
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 52

Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?


Moja sytuacja pokrótce: mieszkam w UK od 15 lat. Od prawie 6 lat jestem w związku z facetem, Anglikiem. Ponad 3 lata temu wpakowałam się razem z nim w biznes, który zakończył się pół roku temu dośc dużą stratą pieniędzy (on stracił wszystkie oszczędności, ok Ł11,000, ja - połowę swoich, ok Ł30,000). Po wyrwaniu się z biznesu (jeśli kogoś interesują szczegóły, jest o tym osobny wątek) zrobiliśmy sobie kilka miesięcy wakacji (po trzech latach ciężkiej harówy non stop, po prostu musieliśmy złapać oddech). Naturalnie wyszło tak, że wydajemy moje pieniądze, z tego prostego powodu, że on swoich praktycznie nie ma. Zresztą to ja zasugerowałam urlop, no i to było kempingowanie, żadne luksusy. We wrześniu przenieśliśmy się do innego miasta, żeby "zacząć od nowa". Znaleźliśmy mieszkanie, musieliśmy zapłacić czynsz za pół roku z góry (jako że ja bez pracy, a on dopiero co zaczął pracę przez agencję). Ok, nie ma sprawy, zapłaciłam.

I teraz tak. Część pieniędzy z biznesu odzyskałam jako cash, długa historia, w każdym razie raz powiedziałam, że ma sens wydać gotówkę zanim zacznie się korzystać z pieniędzy z konta. Więc... Idziemy na zakupy - ja płacę. Trzeba kupić rowery, bo to dobry sposób na przemieszczanie się - ja zapłaciłam. Trzeba było zrobić MOT i jakieś naprawy w samochodzie - ja zapłaciłam. No dobra, w sumie to chcę, żeby on zaczął mieć coś na koncie, pracuje od dwóch miesięcy, więc powoli coś tam się odkłada. Gdy tankuje albo kupuje coś dla siebie, np. ubrania, płaci swoją kartą. Ok.

Dzisiaj zabrał się za sprzątanie, i znalazł pudełko po prostownicy do włosów, którą kupiłam kilka dni temu. Nie pokazałam mu jej, bo po pierwsze, to nic ważnego, a po drugie - miałam przeczucie, że coś mu nie podpasuje. No więc dzisiaj przynosi mi to pudełko i pyta jak dziecka, a co to, a kiedy kupiłam. No i po co kupiłam, skoro miesiąc temu sprzedałam na ebayu lokówkę? Potrzebne mi to? Przecież zwykle nie używam? A po co pieniądze wydawać, przecież nawet jeszcze nie pracuję?..

No i szlag mnie trafił. Owszem, nie pracuję. Mam zamiar zapisać się na szybki kurs prawa jazdy, czekam na papiery. Ale nawet nie o to chodzi. Zanim go poznałam, pracowałam sobie spokojnie i zbierałam oszczędności. Pojawił się on. Po dwóch latach bycia razem wyszedł pomysł biznesu, który nie wypalił (pomysł wyszedł od niego i jego ex-przyjaciółki, opis w innym wątku). Przez trzy lata harowaliśmy oboje jak dzikie osły, wyszliśmy z tego stratni. Nigdy mu nie wypomniałam, że gdyby nie jego pomysł, to nadal mieszkałabym w Londynie, miała pracę w dobrej kompanii i była happy. Przyjęłam na klatę stratę oszczędności i trzech lat życia. Nie jego wina, on mnie nie zmusił do niczego. Trudno. Ale do jasnej ch....., on teraz od pół roku żyje z moich pieniędzy, ja bez gadania opłacam wszystko, a on mi kur.ka wypomina, że kupiłam sobie prostownicę! Jakbym nie miała prawa wydawać swoich własnych pieniędzy, bo "niedługo trzeba council tax zapłacić i rachunki, a ty kupujesz takie niepotrzebne rzeczy...".


Kiedy mieszkaliśmy w Londynie i oboje pracowaliśmy, po połowie płaciliśmy czynsz i opłaty, za zakupy raz on raz ja, normalnie, bez liczenia się drobiazgowego ale sprawiedliwie. Ja jestem osobą, która zawsze miała kontrolę nad swoimi pieniędzmi, nie lubię niepotrzebnego wydawania, wolę zaoszczędzić i potem wydać na coś co naprawdę chcę kupić. On jest z innej szkoły, "bardziej normalnej" jak sam twierdzi - po pracy wyjść do pubu, do kina, wyjechać gdzieś na weekend itp - tzn korzystać z pieniedzy zamiast oszczędzać każdy grosz. Jakoś znaleźliśmy kompromis. Potem był biznes i nagle moja kasa się ulotniła, część odzyskałam. Dla mnie to trauma, nauczka od losu i kop w tyłek. Wiem doskonale, że nie mogę po prostu roztrwonić resztek oszczędności, i nie zamierzam tego robić - od trzech lat praktycznie nie kupowałam ciuchów czy butów, gotuję w domu żeby było taniej itp. Nie jesteśmy małżeństwem, nie mamy żadnej wspólnoty majątkowej - a dzisiaj wyszło na to, że on chyba uważa, że mamy! Że ja widocznie wydaję "nasze pieniądze"! Nigdy wcześniej mnie to nie spotkało. Wydałam swoje własne Ł30 i zostałam "przyłapana", poddana inwigilacji i zbesztana jak dzieciak. Czuję się upokorzona. Czuję, że on w ogóle nie powinien kwestionować tego, co ja robię z własnymi pieniędzmi. Ja się w jego wydatki nie wtrącam. A jednocześnie nie potrafię mu tego powiedzieć prosto w oczy. Bo wiem, że to go zrani, bo zasugeruje, że on nie ma prawa się wtrącać w moje sprawy. Powinnam dzisiaj była powiedzieć, "Tak, kupiłam sobie prostownicę. Pytasz po co? Bo uznałam że może mi być potrzebna. Mówisz że rzadko używam czegokolwiek? Ale chciałam mieć, żeby móc użyć. Wydałam pieniądze? Owszem. Swoje pieniądze. Nie rozumiem, dlaczego kwestionujesz to, w jaki sposob rozporządzam swoimi pieniędzmi. Uważam, że to moja sprawa, na co wydaję pieniądze, szczególnie jeżeli jest to tak niewielki wydatek. WIęc może skończmy ten temat?" A ja co? Cisza, a potem łzy jak grochy i bezładne gadanie o tym, że czuje się zagubiona po tym wszystkim z biznesem, że nie potrafię sie zebrać do kupy i zacząć szukać pracy, że mam doła wciąż... On się przejął i zaczął mnie przytulać, mówić że on mi pomoże, że będzie ok... Krótko mówiac, odwróciłam jego uwagę od tej nieszczęsnej prostownicy, od kwestii pieniędzy, ale nie powiedziałam, co tak naprawdę o tym wszystkim myślę x_X

Przesadzam? Mam rację?.

Bałagan z tym wszystkim @_@

Edytowane przez panna_felicjanna
Czas edycji: 2019-10-21 o 04:38
all_cats_are_grey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 05:06   #2
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Przestań się z nim cackać do cholery. Ciągle on, jego plany, jego marzenia, jego wymagania, a Ty jak to cielę na niedzielę dajesz się zarzynać, bo przecież misiuniowi przykro będzie jak zaczniesz mówić co myślisz. Brak słów po prostu.
W związku, takim wiesz, udanym, oboje partnerzy są sobą.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 06:48   #3
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Ja rozumiem oba punkty widzenia. Jesteście ze sobą już tyle lat, on pewnie na serio myśli, że macie niepisaną wspólnotę majątkową i jak go zmartwił jakiś wydatek to chciał o tym pogadać bez zastanawiania się kto dokładnie przyniósł do domu te konkretne 30 funtów. Ty masz do niego skrywany żal do dawna, w głównej mierze o sprawy finansowe, i teraz będziesz się gotować po każdej jego uwadze, nawet najbardziej niewinnej, dopóki tego wszystkiego z siebie nie wyrzucisz. Jakbym kisiła w sobie tyle negatywnych emocji co Ty to bym to po prostu przegadała żeby nie zwariować - przez Twój pomysł straciłam pracę i połowę oszczędności, przejadamy ostatnią kasę, która mi się ostała, źle to na mnie wpływa, martwi mnie to. Musisz być bardziej asertywna, nie potrafiłaś się postawić kiedy brnęliście w nieudany biznes, nie potrafisz teraz, a po wszystkim skrywasz urazę, o której on nawet nie wie, zamęczysz was oboje takim podejściem.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 07:04   #4
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Ale te żale to powinnaś jemu wyartykułować, a nie na forum wylewać. Nie potrafisz z własnym facetem porozmawiać po 6 lata? Przecież to jest dramat.
Ogólnie ja jestem typem, że jak zamieszkam z partnerem to wszystko jest wspólne, łącznie z budżetem, ale to kwestia ustaleń. Jeśli taki układ ci nie pasuje to rozjaśnij Panu sytuację. Poza tym nie wyobrażam sobie całkowicie żerować na drugiej osobie. On nie pracuje? Ma zamiar? Zgadzam się też, że tu problem jest głębszy. Ewidentnie masz do niego żal o utopione pieniądze. Zastanów się czy potrafisz to przełknąć i nie wracać do sprawy. Jeśli nie to chyba rozsądniej byłoby się rozstać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
Czas edycji: 2019-10-21 o 07:06
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 07:14   #5
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 4 242
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

aż mnie zagotowało, jak czytałam - pewnie masz inny charakter, ale dla mnie ta prostownica byłaby katalizatorem poważnych zmian w podejściu do moich/wspólnych finansów
miałam faceta który był bardzo ekhem...oszczędny. Każda nowa sukienka, biżuteria, perfumy kupione przeze mnie wywoływały bolesny skurcz na jego twarzy. Ale NIGDY nie ośmielił mi się powiedzieć na ten temat jednego słowa - właśnie dlatego, że wydawałam pieniądze własne, a nie jego. Wiedziałam, co myśli, ale jeśli tego nie powiedział na głos - to mnie to po prostu nie obchodziło.

Jeśli chodzi o Twoją sytuację, słowa już padły, więc ja bym się czuła wręcz zobowiązana poruszyć kwestie finansowe. Myślisz, że łzy to z czego się wzięły? Dusisz to wszystko w sobie, więc chyba najwyższa pora, żeby Ci się w końcu ulało

pierwsza sprawa - jaki miał być podział ewentualnych zysków gdyby biznes się powiódł? czy z racji tego, że włożyłaś więcej, miałaś większe udziały? jeśli nie, zyski miały być po równo, to zażądałabym od niego spłaty różnicy, tak żeby strata wyszła po równo, a nie on 11 tys, a Ty 30. 10 tysięcy funtów piechotą nie chodzi, nie jesteś chyba milionerką.



druga - zapłaciłaś czynsz za pół roku z góry, czy on wie, że kolejne pół roku jest na jego głowie? jeśli nie, to uświadom go, niech się już martwi skąd wziąć hajsy


oraz trzecia - rozliczyłabym wszystkie poniesione wydatki na mniejsze kwoty - te rowery itp.



Ty się martwisz, żeby on miał jakieś swoje pieniądze, nie widzisz, że odbywa się to Twoim kosztem? siedź sobie na bezrobociu ile Ci się podoba, masz prawo odpocząć po tych 3 latach
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 07:42   #6
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 892
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Autorko, podczytywałam Twoje wcześniejsze tematy i podziwiałam Twoje opanowanie. Straciłaś kupę kasy. Niby to była Twoja decyzja ale z ręką na sercu - czy porwałabyś się na to, gdyby nie facet?

Czy on chociaż przeprosił? Jakoś się do tego ustosunkował? Ja na jego miejscu robiłabym wszystko, żeby partnerce wynagrodzić tę klapę, która zaistniała z mojej winy. A nie jakieś ☠☠☠☠☠☠☠olo o prostownicę.

Najważniejsze teraz to chyba otwarcie z nim porozmawiać. Dusisz w sobie już długo emocje, to nie prowadzi do niczego dobrego. Wyrzuć wszystko i zibacz jak zareaguje. Nie chodzi o to, żeby go obrażać, ale być szczerym. Trzymam kciuki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 07:49   #7
lubiekielbase
Zadomowienie
 
Avatar lubiekielbase
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 1 576
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Czy ty się boisz, że jak mu się postawisz to on odejdzie? Czytam twoja historie od początku i cały czas on, on i on. A gdzie ty?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Wszystkie nicki zajęte.
lubiekielbase jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2019-10-21, 11:26   #8
Minna
Zielona Driada
 
Avatar Minna
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3 514
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Ta prostownica tylko przelała czarę goryczy.
Wykończysz się, jak z nim nie porozmawiasz, nie wyjaśnisz co myślisz o wszystkim, jakim obciążeniem psychicznym DLA CIEBIE był ten nieudany biznes, to, że zrezygnowałaś z szansy na stabilną karierę dla niego i teraz jakim obciążeniem jest to, że wszystkie wydatki spoczywają w zasadzie na Tobie, a on nie deklaruje rychłego przejęcia części opłat w strategicznych sprawach jak np. czynsz.
Nie wiem jak jest, ale mam wrażenie, że on wszystko bierze za pewnik i nie docenia ile włożyłaś emocji, kasy, ryzyka w jego pomysły. Fakt nie zmuszał Cię, ale w kontekście tego wszystkiego powinien bardziej się postarać, żeby szybko odzyskać płynność finansową.

U Was wszystko jest w domyśle, mam wrażenie, że nie macie nic przedyskutowane kompletnie. Czas się wziąć na poważnie za związek, ustalić zasady.

Nie daj się wpędzić w poczucie winy, że siedzisz w domu i nie pracujesz, a wydajesz, swoją drogą bezczelna taka odzywka z jego strony w tej sytuacji.
__________________



"To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem."
Minna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 11:51   #9
niemanicka
Wtajemniczenie
 
Avatar niemanicka
 
Zarejestrowany: 2016-11
Wiadomości: 2 283
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Mysle ze ta sytuacja jest trudna dla was obojga, problemy finansowe mocno rzutują na związek. Ta prostownica to tylko wierzchołek góry lodowej. Co cię najbardziej boli? Nieudany biznes, poczucie porazki, zlosc na niego o to ze cie w to wciagnal, obecny brak stabilnosci, brak pracy, brak mozliwosci wydawania kasy na przyjemnosci, oplacanie wszystkich rachunkow, to ze wszystko jest na twojej glowie a on jeszcze marudzi?

To jest mnostwo problemow naraz, musisz dac sobie czas odpoczac psyvhicznie od tego. On ci nie pomogl tym tekstem, ale mysle ze to trudna sytuavja dla was obojga. Z tego co zrozumialam to on teraz pracuje? Musicie dac sobie czas na wyjscie na prosta, wspolpracowac a nie walczyc kto bardziej zawinil. Jesli jest ci zbyt ciezko z tym ze za wszystko placisz, to zrzuc czesc oplat na niego skoro juz zarabia. Niech cie odciazy. Dodatkowa kwestia moze byc jego narodowosc - Anglicy maja chyba inne podejscie do pieniedzy niz my
niemanicka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 13:13   #10
FALLinLOVE
Realistka
 
Avatar FALLinLOVE
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 3 523
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Przeczytalam twoj watek o bieznesie i ten, ktory zalozylas teraz.

Rozumiem, ze mieliscie problemy biznesowe, finansowe i przez to w jakims sensie rowniez zwiazkowe, ale...

Po pierwsze, nie rozumiem, czemu z nim nie porozmawiasz i nie wyjasnicie sobie tego. Jestescie razem od 6 lat, a nie umiecie sie porozumiec w tak waznej kwestii ?

Po drugie, gdzie sa Twoje potrzeby w tym zwiazku? Zarowno tutaj, jak i w poprzednim watku, wyglada to tak jakby wszystko ukladalo sie w waszym zyciu pod jego potrzeby / jeg marzenia / jego plany.

Po trzecie, nie wyobrazam sobie, zeby facet wypominal mi, ze cos sobie kupilam, za swoje zarobione pieniadze. A juz wlaszcza cos tak blahego jak prostownica do wlosow.

Jesli chodzi o sprawy finansowe, to nie ma jednej recepty na sprawy finansowe w zwiazku. Ja z mezem, od kiedy tlyko zamieszkalismy razem (rowniez przed slubem) mialam zasade, ze kasa jest wspolna, ale niecala.

Oboje, zaraz po wyplatach przelewamy okreslona kase na nasze wspolne konto. Z tego konta placimy wszystkie rachunki (rowniez te indywidualne takie jak rachunki za telefony) i reszta tej kasy to pieniadze 'na zycie'.

Korzystamy oboje z tego wspolnego konta i nie rozliczamy tego ile kto z niego wydal - placimy za zakupy do domu, za kosmetyki, fryzjera, za prezenty, za ubrania itd. To po prostu wspolna kasa na wszystko. Z niej rowniez co miesiac przelewamy czesc na konto oszczednosciowe.
Oprocz tego kazdy z nas zostawia sobie jakas czesc pieniedzy na swoim koncie i to sa pieniadze np. na prezenty dla siebie nawzajem, albo jakies bardzo niestandardowe zachcianki.

U nas sie to sprawdza, ale u innych taki model moze w ogole nie dzialac.
__________________
Don’t strive to make your presence noticed, just make your absence felt.
FALLinLOVE jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 13:47   #11
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Mam wrażenie, że robisz z siebie frajerkę. Ty wydajesz swoje oszczędności i jednocześnie go przyzwyczajasz, że cały czas taj będzie. Świadczy o tym tekst ba temat opłat. Nie stać biednego żuczka na wyciągnięcie portfela? Masz problem, żeby pogadać wprost o kasie - napisz mu list.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-10-21, 14:02   #12
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
"Tak, kupiłam sobie prostownicę. Pytasz po co? Bo uznałam że może mi być potrzebna. Mówisz że rzadko używam czegokolwiek? Ale chciałam mieć, żeby móc użyć. Wydałam pieniądze? Owszem. Swoje pieniądze. Nie rozumiem, dlaczego kwestionujesz to, w jaki sposob rozporządzam swoimi pieniędzmi. Uważam, że to moja sprawa, na co wydaję pieniądze, szczególnie jeżeli jest to tak niewielki wydatek. WIęc może skończmy ten temat?" A ja co? Cisza, a potem łzy jak grochy i bezładne gadanie o tym, że czuje się zagubiona po tym wszystkim z biznesem, że nie potrafię sie zebrać do kupy i zacząć szukać pracy, że mam doła wciąż... On się przejął i zaczął mnie przytulać, mówić że on mi pomoże, że będzie ok... Krótko mówiac, odwróciłam jego uwagę od tej nieszczęsnej prostownicy, od kwestii pieniędzy, ale nie powiedziałam, co tak naprawdę o tym wszystkim myślę x_X
Obietywnie, serio, takie kazanie?
Moim zdaniem oboje macie ''traumę'' nieprzepracowaną i wiszącą nad wami po tamtym doświadczeniu. On dodatkowo po części czuje się w twojej kieszeni, ty wkurzona że straciłaś tak wiele na nieswoje marzenie i w teorii wbrew własnemu widzimisię.

Normalnie byś obróciła sytuację w żart, skwitowała to żartobliwie krótko i bez fochów, bo to byla z jego strony jak dotąd jednostkowa sytuacja. Równie nieadekwatna (wtrącanie się w twoje finanse) jak twoja (nadwrażliwość i tłumaczenie się). Akurat od 1 prostownicy za 30 funtów nie zależy czy i kiedy wyjdziecie znowu na prostą. Ta porażka emocjonalnie kosztowała was o wiele więcej niż chcesz to przyznać.

Jak dla mnie nie masz mu co wylewać bo tylko bardziej się skłocicie tylko spojrzeć na wszystko z dystansu. Weszłaś w to, z wiarą jak i on że się uda, wtopiliście, ujowo wyszło, czasu nie cofniesz. Ale też nie musisz mu się z niczego tłumaczyć ani szukać wymówek dla pójścia na kurs czy na urlop.
Jakbyś w to wierzyła że tak jest umiałabyś wytyczyć granice tego w sposób naturalny i cały ten problem by nie zaistniał.

---------- Dopisano o 15:02 ---------- Poprzedni post napisano o 15:00 ----------

Cytat:
Ta prostownica tylko przelała czarę goryczy.
zgadzam się.

Cytat:
Nie daj się wpędzić w poczucie winy, że siedzisz w domu i nie pracujesz, a wydajesz, swoją drogą bezczelna taka odzywka z jego strony w tej sytuacji.
I też prawda. z 2 str sporo razem przeszli więc naturalne jest że pewne granice się zatarły. On też jest w jakiś sposób zdesperowany bo zaczyna od zera i pewnie nie takie miał wyobrażenia że znajdzie się w takiej sytuacji (choćby zmuszony być na częściowym czy całkowitym utrzymaniu partnerki).

Edytowane przez Hultaj
Czas edycji: 2019-10-21 o 14:04
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 14:21   #13
Minna
Zielona Driada
 
Avatar Minna
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3 514
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
I też prawda. z 2 str sporo razem przeszli więc naturalne jest że pewne granice się zatarły. On też jest w jakiś sposób zdesperowany bo zaczyna od zera i pewnie nie takie miał wyobrażenia że znajdzie się w takiej sytuacji (choćby zmuszony być na częściowym czy całkowitym utrzymaniu partnerki).
Nie odmawiam mu, że jest mu ciężko, jego duma być może cierpi, ale wg mnie powinien mieć trochę empatii, to dzięki autorce miał szansę zrealizować swoje plany, dzięki niej, jej rozsądkowi i oszczędnościom, to również one pozwoliły mu spaść w miarę na 4 łapy i dochodzić do siebie po porażce, a nie martwić się za co będzie żył.
Skoro w obecnej sytuacji drażni go jej wydatek, to strach myśleć jakby wyglądało jego zachowanie w sytuacji odwrotnej, gdyby to autorka znalazła się na jego utrzymaniu, bo wpadła na nie do końca genialny pomysł na inwestycję.

Być może to reakcja na stres jaki przechodzi, być może egoizm i krótkowzroczność, ale to już muszą sobie wyjaśnić i przedyskutować zasady i wspomniane granice. A facet powinien zacząć doceniać jaką ma kobietę.
__________________



"To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem."
Minna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 14:32   #14
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
powinien mieć trochę empatii, to dzięki autorce miał szansę zrealizować swoje plany,
Powinien ale swoim kompletnie tutaj od czapy poczuciem winy i nadskakiwaniem mu autorka rozpuściła go, nauczyła tzw. dziadostwa i niepotrzebnie dała sobie wejść na głowę. Teraz się wkurza ale nikt jej nie zmuszał to przyjęcia takiej postawy, obiektywnie dość dziwnej.

On jest w tym związku ostatnią osobą, taka prawda, która powinna uczyć drugą stronę zarządzania finansami, szczególnie że gdy prowadzili bar zdaje się że cała logistyka była na głowie autorki nie jego.
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 18:34   #15
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 853
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
Napisane przez lubiekielbase Pokaż wiadomość
Czy ty się boisz, że jak mu się postawisz to on odejdzie? Czytam twoja historie od początku i cały czas on, on i on. A gdzie ty?
I to samo chyba jej już pisano w poprzednim wątku. Widać przez x lat niczego się nie nauczyła. I to nie jest wina faceta.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.

Edytowane przez Ellen_Ripley
Czas edycji: 2019-10-21 o 18:37
Ellen_Ripley jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 18:49   #16
Minna
Zielona Driada
 
Avatar Minna
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3 514
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

On nigdzie nie odejdzie, gdzie znajdzie drugą taką co zaryzykuje wszystko i jeszcze będzie utrzymywać jak się noga powinie. I wszystko bez pisku sprzeciwu, z zaciśniętymi szczękami, aż się nie uleje, a jak pokazuje ta historia, nawet wtedy autorka nie powie co myśli i o co tak naprawdę chodzi, ale odwróci kota ogonem.
__________________



"To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem."
Minna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 18:57   #17
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Nie no, coś tam się jej ulewało przez ostatnie lata, tylko że to się zawsze tak odwracało, że ona skupiała się na ratowaniu jego, współczuciu jemu i zbieraniu się do kupy żeby jego wspierać.
Generalnie to co napisała autorka na Wizażu na temat tego związku, na temat tego jak te nieudane decyzje "barowe" (bo przecież to nie była jedna decyzja...) na nich wpłynęły pokazuje, że tam jest ogrom spraw nieprzegadanych.

Jak to wybuchnie to nie będzie co zbierać, nie tylko ze związku, ale też z nich samych.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-21, 20:47   #18
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Doczytałam do połowy tylko. Sorry, ale sama jesteś sobie winna. To TY wydajesz te pieniądze, a faceta się czepiasz o własne decyzje. Gdybyś miała trochę asertywności, to nigdy by nie doszło do sytuacji, że on ci cokolwiek wypomina, bo doskonale by wiedział, że pieniądze nie są wspólne, a on żyje na twojej łasce.
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 07:18   #19
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Ale na jakiej łasce?
Z tego co kojarzę, facet ma pracę i zarabia.
Autorka wątku nie pracuje, ale ma jeszcze oszczędności i z nich żyje próbując się pozbierać do kupy po stresie związanym z klapą finansową.

Owszem nie wyszło im, ale kto jest winny jak 2je dorosłych wchodzi do rzeki? Tylko jedno?
Nikt tam nie jest winny, po prostu czasem się biznes udaje a czasem się wtapia, takie życie.
Trzeba się zbierać do kupy, iść do jakiejś roboty i żyć dalej.
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-10-22, 07:29   #20
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
Napisane przez all_cats_are_grey Pokaż wiadomość
Moja sytuacja pokrótce: mieszkam w UK od 15 lat. Od prawie 6 lat jestem w związku z facetem, Anglikiem. Ponad 3 lata temu wpakowałam się razem z nim w biznes, który zakończył się pół roku temu dośc dużą stratą pieniędzy (on stracił wszystkie oszczędności, ok Ł11,000, ja - połowę swoich, ok Ł30,000). Po wyrwaniu się z biznesu (jeśli kogoś interesują szczegóły, jest o tym osobny wątek) zrobiliśmy sobie kilka miesięcy wakacji (po trzech latach ciężkiej harówy non stop, po prostu musieliśmy złapać oddech). Naturalnie wyszło tak, że wydajemy moje pieniądze, z tego prostego powodu, że on swoich praktycznie nie ma. Zresztą to ja zasugerowałam urlop, no i to było kempingowanie, żadne luksusy. We wrześniu przenieśliśmy się do innego miasta, żeby "zacząć od nowa". Znaleźliśmy mieszkanie, musieliśmy zapłacić czynsz za pół roku z góry (jako że ja bez pracy, a on dopiero co zaczął pracę przez agencję). Ok, nie ma sprawy, zapłaciłam.

I teraz tak. Część pieniędzy z biznesu odzyskałam jako cash, długa historia, w każdym razie raz powiedziałam, że ma sens wydać gotówkę zanim zacznie się korzystać z pieniędzy z konta. Więc... Idziemy na zakupy - ja płacę. Trzeba kupić rowery, bo to dobry sposób na przemieszczanie się - ja zapłaciłam. Trzeba było zrobić MOT i jakieś naprawy w samochodzie - ja zapłaciłam. No dobra, w sumie to chcę, żeby on zaczął mieć coś na koncie, pracuje od dwóch miesięcy, więc powoli coś tam się odkłada. Gdy tankuje albo kupuje coś dla siebie, np. ubrania, płaci swoją kartą. Ok.

Dzisiaj zabrał się za sprzątanie, i znalazł pudełko po prostownicy do włosów, którą kupiłam kilka dni temu. Nie pokazałam mu jej, bo po pierwsze, to nic ważnego, a po drugie - miałam przeczucie, że coś mu nie podpasuje. No więc dzisiaj przynosi mi to pudełko i pyta jak dziecka, a co to, a kiedy kupiłam. No i po co kupiłam, skoro miesiąc temu sprzedałam na ebayu lokówkę? Potrzebne mi to? Przecież zwykle nie używam? A po co pieniądze wydawać, przecież nawet jeszcze nie pracuję?..

No i szlag mnie trafił. Owszem, nie pracuję. Mam zamiar zapisać się na szybki kurs prawa jazdy, czekam na papiery. Ale nawet nie o to chodzi. Zanim go poznałam, pracowałam sobie spokojnie i zbierałam oszczędności. Pojawił się on. Po dwóch latach bycia razem wyszedł pomysł biznesu, który nie wypalił (pomysł wyszedł od niego i jego ex-przyjaciółki, opis w innym wątku). Przez trzy lata harowaliśmy oboje jak dzikie osły, wyszliśmy z tego stratni. Nigdy mu nie wypomniałam, że gdyby nie jego pomysł, to nadal mieszkałabym w Londynie, miała pracę w dobrej kompanii i była happy. Przyjęłam na klatę stratę oszczędności i trzech lat życia. Nie jego wina, on mnie nie zmusił do niczego. Trudno. Ale do jasnej ch....., on teraz od pół roku żyje z moich pieniędzy, ja bez gadania opłacam wszystko, a on mi kur.ka wypomina, że kupiłam sobie prostownicę! Jakbym nie miała prawa wydawać swoich własnych pieniędzy, bo "niedługo trzeba council tax zapłacić i rachunki, a ty kupujesz takie niepotrzebne rzeczy...".


Kiedy mieszkaliśmy w Londynie i oboje pracowaliśmy, po połowie płaciliśmy czynsz i opłaty, za zakupy raz on raz ja, normalnie, bez liczenia się drobiazgowego ale sprawiedliwie. Ja jestem osobą, która zawsze miała kontrolę nad swoimi pieniędzmi, nie lubię niepotrzebnego wydawania, wolę zaoszczędzić i potem wydać na coś co naprawdę chcę kupić. On jest z innej szkoły, "bardziej normalnej" jak sam twierdzi - po pracy wyjść do pubu, do kina, wyjechać gdzieś na weekend itp - tzn korzystać z pieniedzy zamiast oszczędzać każdy grosz. Jakoś znaleźliśmy kompromis. Potem był biznes i nagle moja kasa się ulotniła, część odzyskałam. Dla mnie to trauma, nauczka od losu i kop w tyłek. Wiem doskonale, że nie mogę po prostu roztrwonić resztek oszczędności, i nie zamierzam tego robić - od trzech lat praktycznie nie kupowałam ciuchów czy butów, gotuję w domu żeby było taniej itp. Nie jesteśmy małżeństwem, nie mamy żadnej wspólnoty majątkowej - a dzisiaj wyszło na to, że on chyba uważa, że mamy! Że ja widocznie wydaję "nasze pieniądze"! Nigdy wcześniej mnie to nie spotkało. Wydałam swoje własne Ł30 i zostałam "przyłapana", poddana inwigilacji i zbesztana jak dzieciak. Czuję się upokorzona. Czuję, że on w ogóle nie powinien kwestionować tego, co ja robię z własnymi pieniędzmi. Ja się w jego wydatki nie wtrącam. A jednocześnie nie potrafię mu tego powiedzieć prosto w oczy. Bo wiem, że to go zrani, bo zasugeruje, że on nie ma prawa się wtrącać w moje sprawy. Powinnam dzisiaj była powiedzieć, "Tak, kupiłam sobie prostownicę. Pytasz po co? Bo uznałam że może mi być potrzebna. Mówisz że rzadko używam czegokolwiek? Ale chciałam mieć, żeby móc użyć. Wydałam pieniądze? Owszem. Swoje pieniądze. Nie rozumiem, dlaczego kwestionujesz to, w jaki sposob rozporządzam swoimi pieniędzmi. Uważam, że to moja sprawa, na co wydaję pieniądze, szczególnie jeżeli jest to tak niewielki wydatek. WIęc może skończmy ten temat?" A ja co? Cisza, a potem łzy jak grochy i bezładne gadanie o tym, że czuje się zagubiona po tym wszystkim z biznesem, że nie potrafię sie zebrać do kupy i zacząć szukać pracy, że mam doła wciąż... On się przejął i zaczął mnie przytulać, mówić że on mi pomoże, że będzie ok... Krótko mówiac, odwróciłam jego uwagę od tej nieszczęsnej prostownicy, od kwestii pieniędzy, ale nie powiedziałam, co tak naprawdę o tym wszystkim myślę x_X

Przesadzam? Mam rację?.

Bałagan z tym wszystkim @_@
Ale dlaczego w sobie tłamsisz te emocje zamiast "wylać" to i mu powiedzieć choćbyś na początku pokazała swoje negatywne emocje - krzyk, płacz etc?

6 lat to szmat czasu, tyle lat z nim jesteś i nie potrafisz z nim porozmawiać?

Coś musi być tu mocno nie tak.

Nie twierdzę, że on żyje na Twój koszt, albo Ty na jego, ale nawet jeśli by zaczął czy się przymierza do tego, nie pozwól mu na to. I też nie pozwól aby on Tobie co wyliczał czy mówił, że jesteś dna jego łasce czy niełasce.

Sytuacja z prostownicą pokazała to i owo i przelała "czarę goryczy". Rozumiem, ,e on szuka pracy obecnie? Niech znajdzie jak najszybciej bo to też nie chodzi, żeby miał żyć na Twój koszt czy coś takiego.

Ogólnie on widzę, że do tej pory wiódł życie na zasadzie "po co odkładać, trzeba żyć chwilą", a Ty oszczędzasz. Powiedzmy, że po kilku latach kupiłaś zakup prostownicy, która nie była droga (to tak, że dużo nie wydawałaś tylko zawsze oszczędzałaś, czyli kupienie jakiejś rzeczy raz na "x" czasu), a on ma do Ciebie pretensje, że wydajesz na coś pieniądze co nie jest Ci potrzebne.

Yyy??

Weszliście razem w biznes. On Cię oszukał? Czujesz się oszukana? Czy to był Wasz wspólny pomysł?

Nie wyszło Wam, dostałaś po dupie, masz być może długi, jesteś pod kreską, straciłaś kasę, trudno. Trzeba od nowa zarobić, odłożyć i być może coś zainwestować (Twoja decyzja, Twoja wola). Takie sytuacje uczą życia i pokory. Ty tego się już nauczyłaś no i spoko.

No ale z facetem musisz porozmawiać bo tak być nie może. Jak dla mnie on przesadza.
__________________
1. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś niż być kochaną za to kim nie jesteś.
2. Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają.

Edytowane przez MsN
Czas edycji: 2019-10-22 o 07:30
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 08:23   #21
mariamalaria
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 4 900
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Jeszcze ciągle powinnaś i możesz mu powiedzieć to, co napisałaś.
mariamalaria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 08:43   #22
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
Napisane przez MsN Pokaż wiadomość
Rozumiem, ,e on szuka pracy obecnie? Niech znajdzie jak najszybciej bo to też nie chodzi, żeby miał żyć na Twój koszt czy coś takiego.



On MA pracę. Pisała o tym w poprzednim wątku.

Pracy nie ma autorka wątku.




Autorko wątku, ja w duzej mierze Ciebie rozumiem, bo wiek podobny i własny biznes prowadzony razem z mężem.
Wiem jakie to obciążenie i jakie myśli człowieka nachodzą w razie by co, bo raz lepiej raz gorzej i kto zatrudni i jak to będzie u kogoś.


Ale musisz się wziąc do kupy i złapać prace na początek jakąkolwiek, a potem może zmienić na lepszą.
Im dłużej tkwisz w tym stanie, tym gorzej.
I myśle że ta sprawa z prostownica, to w dużej mierze jest temat zastępczy i przejaw Twoich lęków i frustracji.
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 08:46   #23
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
Napisane przez cava Pokaż wiadomość
On MA pracę. Pisała o tym w poprzednim wątku.

Pracy nie ma autorka wątku.
Lol. Ona tak to przedstawiła, że też zrozumiałam jakby on był całkowicie na jej utrzymaniu z oszczędności i jeszcze robił jazdy o 30 funtów.

Cytat:
Ale musisz się wziąc do kupy i złapać prace na początek jakąkolwiek, a potem może zmienić na lepszą.
Im dłużej tkwisz w tym stanie, tym gorzej.
I myśle że ta sprawa z prostownica, to w dużej mierze jest temat zastępczy i przejaw Twoich lęków i frustracji.
Też tak myślę. Im człowiek dłużej siedzi w domu tym więcej czasu marnuje na roztrząsanie, a fundusze topnieją.
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 08:52   #24
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87267922]Lol. Ona tak to przedstawiła, że też zrozumiałam jakby on był całkowicie na jej utrzymaniu z oszczędności i jeszcze robił jazdy o 30 funtów.



Też tak myślę. Im człowiek dłużej siedzi w domu tym więcej czasu marnuje na roztrząsanie, a fundusze topnieją.[/QUOTE]Dziewczyna napisała wprost, tylko niektóre nie czytają ze zrozumieniem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 08:53   #25
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87267922]Lol. Ona tak to przedstawiła, że też zrozumiałam jakby on był całkowicie na jej utrzymaniu z oszczędności i jeszcze robił jazdy o 30 funtów. .[/QUOTE]
Całkowicie nie, ale z pierwszego posta wynika, że on swoją kasę wydaje na siebie plus paliwo. Za ich wspólne wydatki płacą z jej kasy.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 08:56   #26
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
Napisane przez elvegirl Pokaż wiadomość
Całkowicie nie, ale z pierwszego posta wynika, że on swoją kasę wydaje na siebie plus paliwo. Za ich wspólne wydatki płacą z jej kasy.
No to autorka zwyczajnie daje z siebie robić frajera i pretensje powinna mieć głównie do siebie

Po co ona go utrzymuje i pozwala mu odkładać pierwsze pensje skoro sama nie ma teraz dochodu i wydaje swoje oszczędności?

Edytowane przez f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
Czas edycji: 2019-10-22 o 08:58
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 09:02   #27
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Bo jej szkoda, że misiaczek wtopił całą kasę i nie ma już oszczędności
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 09:28   #28
a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 6 124
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
Napisane przez elvegirl Pokaż wiadomość
Bo jej szkoda, że misiaczek wtopił całą kasę i nie ma już oszczędności

Ojoj, jaki biedny miś. Ratować trzeba !

---------- Dopisano o 09:28 ---------- Poprzedni post napisano o 09:28 ----------

Cytat:
Napisane przez all_cats_are_grey Pokaż wiadomość
on mi pomoże

Haha, dobre.
a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 10:28   #29
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Myślałam, że jak się nie ma pieniędzy to się nie odkłada.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-22, 10:39   #30
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

Cytat:
Napisane przez all_cats_are_grey Pokaż wiadomość

Przesadzam? Mam rację?.
Nie przesadzasz. Nie jesteście małżeństwem, nie macie wspólnoty majątkowej. Twoje pieniądze są tylko Twoje.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-10-31 19:02:52


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:49.