Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz. 5.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez asioollka

A lepiej żeby stało i śmierdziało w domu? ;>

No nie... ale jeśli codziennie śmieciarka zabiera śmieci, to warto sobie jakoś uregulować wywalanie śmieci a nie nagle z całego tygodnia wywalają . Można przecież codziennie wywalać po trochę z poprzedniego dnia.

[ciri15]

Napisane przez --Olka--

A propos plotek o ślubach i takich kwestii, to przypomniała mi się zabawna historia. Moja koleżanka pojechała z chłopakiem do jego miasta rodzinnego. Przed odjazdem stamtąd chłopak poszedł do zabawkowego i kupił koleżance miśka. Ot, taki prezencik. Za dwa dni zadzwoniła do tego chłopaka jego mama z prośbą o wyjaśnienie, o co chodzi, bo po miasteczku chodzą plotki, że ma w stolicy dziecko z jakąś dziewczyną, a wozi się z kochanką. Bo przecież nie z tą, z którą przyjechał, ma dziecko, bo za szczupła jak na niedawną ciążę. Wersja druga - to właśnie z tą, z którą przyjechał ma dziecko, ale oddali do domu dziecka. I idź tu człowieku, kup maskotkę.

Nie no, dla mnie to najlepsza "plotkowa" historia.

---------- Dopisano o 10:09 ---------- Poprzedni post napisano o 09:52 ----------

Napisane przez drabineczka

Nie daje? O matko. No ja muszę brać z zakładu pracy od ojca ale to właśnie nie jest tak że pstryk i przynoszę dlatego dwa razy mnie pani wpuściła na piękne oczy bo miałam bardzo pilną sprawę. Chore są te zaświadczenia. W innej przychodni musiałam jednorazowo przynieść ksero ubezpieczenia i legitymacji studenckiej i to dali do mojej kartotetki czy karty chorego i nie musiałam więcej nosić. Ale co przychodnia to obyczaj najwidoczniej :P beznadziejne jest to że trzeba z zaświadczeniami latać, naprawdę biorąc pod uwagę stanowisko ojca i zakład pracy jaki jest wypisany na zaświadczeniu naprawdę można to uznać za w miarę stałą pracę i w ciągu miesiąca się nic nie zmieni no ale zaświadczenie ważne na 30 dni koniec kropka

Ja nie chodzę z ubezpieczeniem, chyba tylko jak pierwszy raz byłam w przychodni to mi kazali pokazać... albo co jakiś czas, nie pamiętam.
Ale przez te całe ubezpieczenia muszę chodzić do gina w swoim mieście, bo tak musiałabym brać tą książeczkę ze sobą jak jadę na studia. Chciałabym, by był jakiś krajowy elektroniczny system ubezpieczonych.

[visionAM]

Chciałabym, by był jakiś krajowy elektroniczny system ubezpieczonych.

Też bym tak chciała, bo podobnie jak drabineczka muszę za każdym razem brac od ojca zaświadczenie z pracy Kiedyś poszłam do lekarza i musiałam zapłacić 100zl za wizytę, powiedzieli mi że oddadzą jak przyniosę zaświadczenie w ciągu 3 dni, a był to 31 grudnia udało mi się ubłagać żeby donieść zaświadczenie w ciągu tygodnia, ale nie było łatwo

[Impersona]

Czytałam ostatnio w Wyborczej, że taki system będzie, bo Ministerstwo Zdrowia jest w trakcie przygotowania. Ponoć cała kontrola ma spaść na ZUS, mają mieć bazę i w przychodni tylko będą sobie sprawdzać w bazie, więc wystarczy dokument z numerem PESEL. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Muszą zmienić obecny system, bo ten jest niezgodny z prawem. Przede wszystkim dlatego, że po likwidacji legitymacji ubezpieczeniowej te RMUA to żart na sali. Zawsze z TŻ się wkurzamy, że jakaś Halina w rejestracji ma wgląd w nasze zarobki, bo przecież tam jest podana wysokość składek. To jest nawet łamanie tajemnicy służbowej, bo (nie wiem czy wszędzie tak jest, ale u mojego TŻ) nie wolno zdradzać osobom trzecim, ile się zarabia.

[Kadin_]

Napisane przez Impersona

Czytałam ostatnio w Wyborczej, że taki system będzie, bo Ministerstwo Zdrowia jest w trakcie przygotowania. Ponoć cała kontrola ma spaść na ZUS, mają mieć bazę i w przychodni tylko będą sobie sprawdzać w bazie, więc wystarczy dokument z numerem PESEL. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Muszą zmienić obecny system, bo ten jest niezgodny z prawem. Przede wszystkim dlatego, że po likwidacji legitymacji ubezpieczeniowej te RMUA to żart na sali. Zawsze z TŻ się wkurzamy, że jakaś Halina w rejestracji ma wgląd w nasze zarobki, bo przecież tam jest podana wysokość składek. To jest nawet łamanie tajemnicy służbowej, bo (nie wiem czy wszędzie tak jest, ale u mojego TŻ) nie wolno zdradzać osobom trzecim, ile się zarabia.

Przecież nie musisz całości pokazywać Odcinasz dół i to dajesz jako potwierdzenie ubezpieczenia

[Impersona]

Napisane przez Kadin_

Przecież nie musisz całości pokazywać Odcinasz dół i to dajesz jako potwierdzenie ubezpieczenia

Ale na dole jest pieczątka przecież

[Kadin_]

Napisane przez Impersona

Ale na dole jest pieczątka przecież

Właśnie dół dajesz. Na górze przecież są składki. Na dole dane osobowe,pesel, okres i kod NFZ plus pieczątka z podpisem.

[Impersona]

Napisane przez Kadin_

Właśnie dół dajesz. Na górze przecież są składki. Na dole dane osobowe,pesel, okres i kod NFZ plus pieczątka z podpisem.

U mnie to wygląda troszkę inaczej. Wszystkie dane są na górze :/

[a40adf61f4fa839fc99377457d0e94ddcb8a5d57]

Oł, już nowa część wątku

Te ermuły to głupota. W firmie małża na przykład nie wysyłają ich co miesiąc... tylko paski. Jak chcesz do lekarza to się upominasz i czekasz z tydzień aż przyślą... z drugiego końca kraju bo tam firma ma siedzibę.

I na wszystkich lekarzy jakich oblatujemy włącznie z tymi dziecięcymi i w poradniach specjalistycznych - 99% rejestratorek upomina się o okazanie dowodu ubezpieczenia.

[titina]

Napisane przez Impersona

Tak samo,jak są w tramwaju miejsca dla matki z dzieckiem. Cały tramwaj rano zapchany, wchodzę z dzieckiem w nosidle i podchodzę do takiego miejsca, gdzie babka ok. 40-tki czytała książkę. Przepraszam ją grzecznie, mówię, że to miejsce dla matki z dzieckiem i nie ma innych wolnych miejsc i prosiłabym, żeby mnie puściła. Kobieta zaczęła z wściekłością na mnie warczeć, że nie ma zamiaru, że ona tu była pierwsza, zapłaciła za bilet i nie ma obowiązku nikogo puszczać. Nie kłóciłam się, bo mi się głupio zrobiło, a młody chłopak zaraz się obok zerwał i powiedział, żebym usiadła na jego miejscu (zresztą jak ktoś mnie z dzieckiem, czy w ciąży puszczał w tramwaju, to zwykle są to młodzi mężczyźni).

A jeszcze a propos nosidła. To dziwią mnie i przerażają rodzice którzy noszą swoje dzieci w tzw. "wisidle" i o zgrozo przodem do świata. Przecież to masakra dla kręgosłupa maleństwa. Zawsze mam ochotę podejść i coś powiedzieć, ale wiem że na takie wtrącanie się inni mogą zareagować agresją.

[invisible_01]

Napisane przez titina

A jeszcze a propos nosidła. To dziwią mnie i przerażają rodzice którzy noszą swoje dzieci w tzw. "wisidle" i o zgrozo przodem do świata. Przecież to masakra dla kręgosłupa maleństwa. Zawsze mam ochotę podejść i coś powiedzieć, ale wiem że na takie wtrącanie się inni mogą zareagować agresją.

Ja gdybym nosiła dziecko źle nie zdając sobie z tego sprawy, to chciałabym, żeby ktoś mi o tym powiedział... Ale oczywiście rozumiem Cię, bo ludzie różnie reagują.

Mnie dziwią rodzice zabierający malutkie dzieci do fast foodów. Jak widzę dziecko w wózku trzymające w rączkach frytki i mamusię pojące je colą, to powątpiewam.

[dudipopka]

pukanie do drzwi listonosz
szorty do kolan beż -- w plamach
koszulka beż--poplamiona ,pod pachami pot
stare brudne adidasy
brudne ręce i paznokcie , TAKIE WIECIE"PRZED CHWILĄ robiłem w polu
gościu koło 50 tu już nie o wiek mi chodzi tylko skąd takiego brudnego gościa wzieli za listonosza

2 raz u mnie był za drugim razem ten sam widok ta sama odzież....

[DarkChocolate666]

Napisane przez dudipopka

pukanie do drzwi listonosz
szorty do kolan beż -- w plamach
koszulka beż--poplamiona ,pod pachami pot
stare brudne adidasy
brudne ręce i paznokcie , TAKIE WIECIE"PRZED CHWILĄ robiłem w polu
gościu koło 50 tu już nie o wiek mi chodzi tylko skąd takiego brudnego gościa wzieli za listonosza

2 raz u mnie był za drugim razem ten sam widok ta sama odzież....

Do mnie za to przychodzi bardzo przystojny, młody listonosz Tak przystojny, że nawet nie wiem dokładnie co na sobie ma Szkoda tylko, że przychodzi tak rano, że ja o tej porze na pewno nie wyglądam przystojnie.

[dudipopka]

no właśnie do mnie zazwyczaj przychodzą chłopacy(tak koło 30tki) normalni wiedzący co mają robić(ten mó dzisiejszy nie wiedział jak sie z poleconego takie żółte kartki odrywa mało ich nie porwał) i co najważniejsze czyści i pachnący
a ten nie wiem skąd...mam nadzieje ze na zastępstwo...

[201604200942]

Dziwi mnie to, że jak ktoś planuje urlop to stara się go wykorzystać w 1000000% rozplanowując go sobie tak, by odwiedzić wszystkich, kosztem tego, że nawet sobie nie odpocznie. Co jak co, ale w urlopie najważniejsze jest to, żeby sobie odpocząć (nawet jeśli musiałby robić to w domu), a nie spać po 4 godziny tylko po to, by objechać całą rodzinę.

[visionAM]

Napisane przez SamaraMorganx

Dziwi mnie to, że jak ktoś planuje urlop to stara się go wykorzystać w 1000000% rozplanowując go sobie tak, by odwiedzić wszystkich, kosztem tego, że nawet sobie nie odpocznie. Co jak co, ale w urlopie najważniejsze jest to, żeby sobie odpocząć (nawet jeśli musiałby robić to w domu), a nie spać po 4 godziny tylko po to, by objechać całą rodzinę.

Szczerze mówiąc nie znam nikogo kto tak robi

[201604200942]

Napisane przez visionAM

Szczerze mówiąc nie znam nikogo kto tak robi

a ja tak.

[Chatul]

Napisane przez visionAM

Szczerze mówiąc nie znam nikogo kto tak robi

Ja również.
Ale jeśli ktoś tak robi, to jest to dla mnie bardzo dziwne

[201803111829]

A ja znam. Moja "ciotka". Tzn jakaś kuzynka mojej mamy, a zmuszali mnie, żebym mówiła do niej ciociu. Była u nas jakiś miesiąc temu, na 2-3 godziny, i powiedziała, że jeszcze jedzie dzisiaj (znaczy, w tym dniu, w którym u nas była) odwiedzić Iksińskich i Igrekowskich, a potem się u nich zatrzyma, i rano jedzie do jeszcze innych.

Mnie natomiast dziwi, jak rodzice uczą dzieci mówienia do wszystkich na "ty" albo "ciociu". Mój eks zawsze mówił "dzisiaj jadę po rodziców do wujka/ mama poszła do cioci" Zawsze myślałam, że ma po prostu dużą rodzinę, a się okazało, że rodzice go uczyli mówić do swoich znajomych "ciociu, wujku". A moja sąsiadka uczyła dzieci mówić do wszystkich na ty. Np. do mojej mamy, czy innych sąsiadek "dasz mi to?" "a gdzie idziesz?" "kupiłaś mi coś?" do obcych ludzi. Podobno do nauczycielek też mówił na ty, ale już się nauczył, że tam jest "pani". W sklepie już nie ma "pani", tylko "ty". "Daj mi czipsy".

[Chatul]

Napisane przez _Tinkerbell

Mnie natomiast dziwi, jak rodzice uczą dzieci mówienia do wszystkich na "ty" albo "ciociu". Mój eks zawsze mówił "dzisiaj jadę po rodziców do wujka/ mama poszła do cioci" Zawsze myślałam, że ma po prostu dużą rodzinę, a się okazało, że rodzice go uczyli mówić do swoich znajomych "ciociu, wujku". A moja sąsiadka uczyła dzieci mówić do wszystkich na ty. Np. do mojej mamy, czy innych sąsiadek "dasz mi to?" "a gdzie idziesz?" "kupiłaś mi coś?" do obcych ludzi. Podobno do nauczycielek też mówił na ty, ale już się nauczył, że tam jest "pani". W sklepie już nie ma "pani", tylko "ty". "Daj mi czipsy".

Ja akurat bardzo nie lubię tego, że młoda osoba ma mówić do starszej formą grzecznościową „pan(i)”, a osoba starsza do młodszej może mówić „ty”. Jestem za tym, by przy formach grzecznościowych występowała symetria.
A jako, że dziwne byłoby moim zdaniem, zwracanie się do dziecka „pan(i)”, to jestem za tym, by dzieci do bliskich dużo starszych osób mówiły „ciociu”/„wujku”.

[201803111829]

Do bliskich tak Ale nie do np. szefa ojca. Kamil mówił "wujku" do dyrektora naszej szkoły, tylko dlatego, że ojciec był dobrym znajomym brata dyrektora ;|

[Chatul]

Napisane przez _Tinkerbell

Do bliskich tak Ale nie do np. szefa ojca. Kamil mówił "wujku" do dyrektora naszej szkoły, tylko dlatego, że ojciec był dobrym znajomym brata dyrektora ;|

Rany, o ile łatwiej byłoby, gdyby po prostu wszyscy ze wszystkimi byli na „ty”…

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Napisane przez _Tinkerbell

Do bliskich tak Ale nie do np. szefa ojca. Kamil mówił "wujku" do dyrektora naszej szkoły, tylko dlatego, że ojciec był dobrym znajomym brata dyrektora ;|

a mnie to nie dziwi, u mnie też tak było, że do dobrych znajomych rodziców mówiło się ciociu/wujku i uważam, że to najlepsze rozwiązanie
dziwne byłoby mówienie pan/pani

[Phoce]

Napisane przez SamaraMorganx

Dziwi mnie to, że jak ktoś planuje urlop to stara się go wykorzystać w 1000000% rozplanowując go sobie tak, by odwiedzić wszystkich, kosztem tego, że nawet sobie nie odpocznie. Co jak co, ale w urlopie najważniejsze jest to, żeby sobie odpocząć (nawet jeśli musiałby robić to w domu), a nie spać po 4 godziny tylko po to, by objechać całą rodzinę.

Może ktoś po prostu w ten sposób odpoczywa

Napisane przez Chatul

Ja akurat bardzo nie lubię tego, że młoda osoba ma mówić do starszej formą grzecznościową „pan(i)”, a osoba starsza do młodszej może mówić „ty”. Jestem za tym, by przy formach grzecznościowych występowała symetria.

Mnie to zawsze w pracy spotykało. Jestem pełnoletnią osobą, co więcej mam całe 21 lat () i zwyczajnie mnie irytowało, jak którykolwiek z gości pubu zwracał się do mnie na 'ty' albo co gorsza 'dziewczynko'
W jakichś sporach zawsze zaznaczałam, że nie przypominam sobie, żebyśmy przechodzili na 'ty'. Przylezie taki z dwiema stówami w portfelu i uważa się za króla świata

---------- Dopisano o 14:47 ---------- Poprzedni post napisano o 14:32 ----------

a jeszcze chciałam poruszyć jedną kwestię, a mianowicie znów ponarzekać na lekarzy. Co do zasady mam do nich ogromny szacunek. Skończyć medycynę, te wszystkie specjalizacje, pracować w zawodzie ... no ogólnie - mega, jednakże to, co ostatnio dzieje się w moim życiu nie mieści mi się w głowie. Jakiś tydzień temu dowiedzieliśmy się, że moja mama ma nowotwór. Od początku w moim rodzinnym szpitalu była traktowana tak, jakby zrobiła coś złego, że zachorowała. Zniszczono jej próbki w trakcie badań (wtf), więc jeden lekarz stwierdził, że trzeba powtórzyć badania bo nie są do końca wiarygodne. Gdy mama poszła we wskazane miejsce dostala dosłownie opieprz, że o co jej chodzi, PRZECIEŻ CHOROBA JEST ZDIAGNOZOWANA!! Biedaczka siedziała na tym korytarzu i nie wiedziała, co ma robić. Ostatnio pojechała do innego lekarza to usłyszała, że on jej leczyć nie będzie bo nie umie, przy czym nie wskazał jej nikogo innego do konsultacji, nie dał żadnego skierowania, tylko "musi pani szukać pomocy gdzie indziej".
Wiecie, ja rozumiem, że bycie lekarzem jest ciężkie, tym bardziej onkologiem, że trzeba umieć radzić sobie z widokiem umierających na co dzień ludzi, ale na litość boską, trochę delikatności. Człowiek dowiaduje się, że ma nowotwór i już się załamuje, a dalsze takie traktowanie wcale nie pomaga w wierzeniu, że wszystko będzie dobrze...

[Chatul]

Napisane przez Phoce

a jeszcze chciałam poruszyć jedną kwestię, a mianowicie znów ponarzekać na lekarzy. Co do zasady mam do nich ogromny szacunek. Skończyć medycynę, te wszystkie specjalizacje, pracować w zawodzie ... no ogólnie - mega, jednakże to, co ostatnio dzieje się w moim życiu nie mieści mi się w głowie. Jakiś tydzień temu dowiedzieliśmy się, że moja mama ma nowotwór. Od początku w moim rodzinnym szpitalu była traktowana tak, jakby zrobiła coś złego, że zachorowała. Zniszczono jej próbki w trakcie badań (wtf), więc jeden lekarz stwierdził, że trzeba powtórzyć badania bo nie są do końca wiarygodne. Gdy mama poszła we wskazane miejsce dostala dosłownie opieprz, że o co jej chodzi, PRZECIEŻ CHOROBA JEST ZDIAGNOZOWANA!! Biedaczka siedziała na tym korytarzu i nie wiedziała, co ma robić. Ostatnio pojechała do innego lekarza to usłyszała, że on jej leczyć nie będzie bo nie umie, przy czym nie wskazał jej nikogo innego do konsultacji, nie dał żadnego skierowania, tylko "musi pani szukać pomocy gdzie indziej".
Wiecie, ja rozumiem, że bycie lekarzem jest ciężkie, tym bardziej onkologiem, że trzeba umieć radzić sobie z widokiem umierających na co dzień ludzi, ale na litość boską, trochę delikatności. Człowiek dowiaduje się, że ma nowotwór i już się załamuje, a dalsze takie traktowanie wcale nie pomaga w wierzeniu, że wszystko będzie dobrze...

Współczuję, naprawdę współczuję Mam nadzieję, że mama trafi na kompetentnych i miłych lekarzy. Dużo zdrowia życzę mamie

[BlaM]

mnie bardzo męczy pościg za kasą. Niby Warszawę mamy jedną, gdzie każdy biega jak przynajmniej w Nowym Jorku, ale zachowania młodych ludzi (w moim wieku ) są wszędzie takie same. Niezależnie czy to miasteczko w woj. lubuskim, Gdynia, Rzeszów czy Kobyla Wólka.

[Phoce]

Napisane przez Chatul

Współczuję, naprawdę współczuję Mam nadzieję, że mama trafi na kompetentnych i miłych lekarzy. Dużo zdrowia życzę mamie

Dziękuję bardzo

[201604181004]

Napisane przez Impersona

U mnie to wygląda troszkę inaczej. Wszystkie dane są na górze :/

u mnie też. kartka a4 dane wszystkich osób i tak dalej. z tyłu kartki zostaje wypisane wszystko kilka pieczątek itp jak trafiłam na izbę przyjęc to pierwsza rzecz to ubezpieczenie

[almondfairy]

Napisane przez _Tinkerbell

Mnie natomiast dziwi, jak rodzice uczą dzieci mówienia do wszystkich na "ty" albo "ciociu". Mój eks zawsze mówił "dzisiaj jadę po rodziców do wujka/ mama poszła do cioci" Zawsze myślałam, że ma po prostu dużą rodzinę, a się okazało, że rodzice go uczyli mówić do swoich znajomych "ciociu, wujku". A moja sąsiadka uczyła dzieci mówić do wszystkich na ty. Np. do mojej mamy, czy innych sąsiadek "dasz mi to?" "a gdzie idziesz?" "kupiłaś mi coś?" do obcych ludzi. Podobno do nauczycielek też mówił na ty, ale już się nauczył, że tam jest "pani". W sklepie już nie ma "pani", tylko "ty". "Daj mi czipsy".

ja tam zawsze do znajomych rodziców mówiłam ciociu/wujku jakoś tak głupio na pan. do obcych owszem, ale do znajomych jak dla w porządku. na 'ty' też mi nie pasuje

Napisane przez Phoce

a jeszcze chciałam poruszyć jedną kwestię, a mianowicie znów ponarzekać na lekarzy. Co do zasady mam do nich ogromny szacunek. Skończyć medycynę, te wszystkie specjalizacje, pracować w zawodzie ... no ogólnie - mega, jednakże to, co ostatnio dzieje się w moim życiu nie mieści mi się w głowie. Jakiś tydzień temu dowiedzieliśmy się, że moja mama ma nowotwór. Od początku w moim rodzinnym szpitalu była traktowana tak, jakby zrobiła coś złego, że zachorowała. Zniszczono jej próbki w trakcie badań (wtf), więc jeden lekarz stwierdził, że trzeba powtórzyć badania bo nie są do końca wiarygodne. Gdy mama poszła we wskazane miejsce dostala dosłownie opieprz, że o co jej chodzi, PRZECIEŻ CHOROBA JEST ZDIAGNOZOWANA!! Biedaczka siedziała na tym korytarzu i nie wiedziała, co ma robić. Ostatnio pojechała do innego lekarza to usłyszała, że on jej leczyć nie będzie bo nie umie, przy czym nie wskazał jej nikogo innego do konsultacji, nie dał żadnego skierowania, tylko "musi pani szukać pomocy gdzie indziej".
Wiecie, ja rozumiem, że bycie lekarzem jest ciężkie, tym bardziej onkologiem, że trzeba umieć radzić sobie z widokiem umierających na co dzień ludzi, ale na litość boską, trochę delikatności. Człowiek dowiaduje się, że ma nowotwór i już się załamuje, a dalsze takie traktowanie wcale nie pomaga w wierzeniu, że wszystko będzie dobrze...

kurcze, w takich poradniach powinni robic selekcję pracowników i tak człowiek zdołowany to jeszcze jakaś sfrustrowana pilęgniara się na nim wyżyje mam nadzieję, że mama jak szybciej trafi do dobrego lekarza i przyjaznej przychodni

Napisane przez SamaraMorganx

Dziwi mnie to, że jak ktoś planuje urlop to stara się go wykorzystać w 1000000% rozplanowując go sobie tak, by odwiedzić wszystkich, kosztem tego, że nawet sobie nie odpocznie. Co jak co, ale w urlopie najważniejsze jest to, żeby sobie odpocząć (nawet jeśli musiałby robić to w domu), a nie spać po 4 godziny tylko po to, by objechać całą rodzinę.

jeden odpoczywa leżąc (np. ja ) a inny 'jeżdżąc'. rozumiem, że tak można, ale nie pojmuję dlaczego

[201604181004]

Faustyna wg mnie jesteś do niej bardzo podobna http://www.pudelek.pl/artykul/42545/gruszka_urodzila/

wybaczcie za offtop