Liceum czy Technikum?

[pffe]

Napisane przez wild_horse

Tu nie chodzi o to, że ktoś czuje się od kogoś lepszy - w którym momencie tak napisałam? Fakt, są takie sytuacje, ale to tak samo absurdalne jak fakt, że studenci studiów dziennych czują się lepsi od tych uczących się zaocznie.


To ciekawe, że możesz wypowiadać się w imieniu ogółu.


Tak samo jak masa ludzi żałuje, że poszła do technikum.

---------- Dopisano o 19:40 ---------- Poprzedni post napisano o 19:38 ----------


Właśnie o tym pisałam, że nie ma co porównywać, skoro jedno chodzą na korki a drudzy nie. Z tym, że korepetycje to niekoniecznie pójście na łatwiznę.

nie wypowiadam się za ogól tylko za osoby, które znam ze swojego otoczenia.

a słyszałaś żeby ktoś narzekał, że poszedł do technikum? chyba tylko dlatego, że trafił do jakiegoś złego albo było mu za ciężko i nie dawał rady.

zobaczysz, że jak pójdziesz na studia dzienne to poczujesz się lepsza od zaocznych. będziesz miała o wiele więcej materiału przyswojonego i lepsze nastawienie wykładowców, bo na zaocznych to przepychają" bo studenci płacą to nie róbmy problemow".
a już na uzupełniających mgr to podobno w ogóle mają w dupie zaocznych.

[micraneska]

pffe pozwól że się wtrącę : nie rozumiem dlaczego uważasz branie korepetycji jako pójście na łatwiznę? nie przesadzasz trochę, aha mam rozumieć że nauczyciel się za mnie nauczy, za mnie rozwiąże zadania i za mnie zda sprawdzian, kartkówkę, maturę?

[pffe]

Napisane przez micraneska

pffe pozwól że się wtrącę : nie rozumiem dlaczego uważasz branie korepetycji jako pójście na łatwiznę? nie przesadzasz trochę, aha mam rozumieć że nauczyciel się za mnie nauczy, za mnie rozwiąże zadania i za mnie zda sprawdzian, kartkówkę, maturę?

nie tylko pójście na łatwiznę co jak by to wyrazić... dla mnie po prostu wszyscy powinni mieć równe szanse a myślę, że jak ktoś chodzi na korki to ma większe i to tak troszkę oszukując (ja np. złamana noga, nie było mnie 3 tygodnie w szkole bo doszła choroba, szpital, nie nauczyłam się jednego działu z matmy i postanowiłam pójść na korki, 2x2 godziny i trafiłam na dobrą nauczycielkę i ten dział rozumiem w każdym calu, nawet najgorsze zadania mi przychodzą bardzo łatwo, właśnie przez to, że mi wytłumaczono od dechy do dechy). wiadomo, że w szkole przy 25 osobach nie ma opcji żeby nauczyciel nauczył każdego z osobna, do każdego podszedł, wytłumaczył tak żeby wpoić na całe życie a osoba, która idzie na korki będzie miała łatwiej.

i nie chodzi mi o sam fakt korków tylko o to, że dlaczego jak kogoś nie stać na te korki ma się czuć gorszy bo ma 60% np. a osoba, która chodziła na korki ma 98 czy 100%?
miałam takiego kolegę w klasie, 3 razy w tygodniu korki z angola, zdał śpiewająco maturę rozszerzoną i się wywyższał co to nie on z tego przedmiotu...no sorry ale dla mnie to on był właśnie gorszy.

[Japanication]

a słyszałaś żeby ktoś narzekał, że poszedł do technikum? chyba tylko dlatego, że trafił do jakiegoś złego albo było mu za ciężko i nie dawał rady.

Znam sporo tych, którzy żałowali.
IMO technikum tak naprawdę nie ma żadnych konkretnych plusów, rok w plecy.
A jak ktoś nie piszę matury - to idzie do zawodówki, technikum się zwyczajnie nie opłaca.

[pffe]

Napisane przez Japanication

Znam sporo tych, którzy żałowali.
IMO technikum tak naprawdę nie ma żadnych konkretnych plusów, rok w plecy.
A jak ktoś nie piszę matury - to idzie do zawodówki, technikum się zwyczajnie nie opłaca.

to wszystko zależy od podejścia.
dla mnie ważne jest to, że mam maturę i mogę studiować a i mam zawód.
jednocześnie upiekłam dwie pieczenie i nie mam roku w plecy. rok w plecy to może mieć osoba, która zmienia kierunek na studiach po pierwszym roku.

a osoba, która po LO idzie do policealnej zrobić technika to nie ma roku w plecy?

po za tym skoro mam zawód a bym nie kontynuowała studiów to tak jak bym miała zawodówkę tylko jeszcze mam maturę.
a co bym miała kończąc LO i nie idąc na studia? nic. usiałabym minimum zrobić policealną żeby cokolwiek mieć do powiedzenia na rynku pracy.

w tej chwili nie wiem gdzie znajdziesz pracę po LO? do sprzątania? i będą Tobą pomiatali?
a po zawodówce, chociażby budowlance można iść na budowę i być normalnym pracownikiem i nie będziesz tylko od parzenia kawy.

na obecną chwilę wielu osobom bardziej opłaca się zawodówka niż LO.
ja, jak już pisałam, upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu i jestem z tego zadowolona.

---------- Dopisano o 21:20 ---------- Poprzedni post napisano o 21:19 ----------

ach i jeszcze tak z ciekawości, taki off: ile masz godzin informatyki praktycznej na UE? nie teorii tylko faktycznej praktyki?
jestem ciekawa bo na UŁ jest totalna komedia, mają 1,5 godziny infy na infie i to pisania algorytmów na kartkach.

[lokilook]

Napisane przez pffe

a po zawodówce, chociażby budowlance można iść na budowę i być normalnym pracownikiem i nie będziesz tylko od parzenia kawy.

na obecną chwilę wielu osobom bardziej opłaca się zawodówka niż LO.
ja, jak już pisałam, upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu i jestem z tego zadowolona.

---------- Dopisano o 21:20 ---------- Poprzedni post napisano o 21:19 ----------

ach i jeszcze tak z ciekawości, taki off: ile masz godzin informatyki praktycznej na UE? nie teorii tylko faktycznej praktyki?
jestem ciekawa bo na UŁ jest totalna komedia, mają 1,5 godziny infy na infie i to pisania algorytmów na kartkach.

przez 5 lat mają 1,5 h informatyki?

akurat na budowie więcej można spotakać rolników, mechaników, ludzi po podstawówce Nawet malarz mi się zdarzył.

[pffe]

Napisane przez lokilook

przez 5 lat mają 1,5 h informatyki?

akurat na budowie więcej można spotakać rolników, mechaników, ludzi po podstawówce Nawet malarz mi się zdarzył.

no dla mnie infa na uniwersytecie przestała mieć sens po tym co usłyszałam.
nie dość, że tylko 1,5 godziny tygodniowo, to jeszcze na sucho. a gratis dokładają socjologię, psychologię, prawo o szkolnictwie wyższym, no komedia.
jak tak ma wyglądać informatyka na studiach to ja dziękuję za takich specjalistów.

---------- Dopisano o 21:45 ---------- Poprzedni post napisano o 21:44 ----------

no to prawda, że można spotkać różnych ludzi w różnych pracach.
ja spotkałam absolwentkę prawa sprzątającą biura, nic innego jej nie zaoferowali, nie miała znajomości.

[Japanication]

dla mnie ważne jest to, że mam maturę i mogę studiować a i mam zawód.

Problem w tym, że to jest zawód tylko w teorii.
Np. na utrzymaniu ruchu można pracować po technikum, a pracują tam sami inżynierowie - jest ich tak dużo na rynku, że technik nie ma racji bytu.

a co bym miała kończąc LO i nie idąc na studia? nic. usiałabym minimum zrobić policealną żeby cokolwiek mieć do powiedzenia na rynku pracy.

To nie jest takie złe wyjście, znam ludzi którzy w ten sposób zostali księgowymi ( są policealne - rachunkowość ) aczkolwiek przy awansie na wyższe stanowiska - musieli sobie zrobić papierek z FiRu...ot ta głupkowata polityka, że do awansu trzeba mieć papierek.
Plus policealnej jest taki, że konkretnie przez ten rok-dwa robisz konkretny fach, coś jak zawodówka, a technik to tylko technik.

na obecną chwilę wielu osobom bardziej opłaca się zawodówka niż LO.

IMO albo zawodówka, albo LO, co prawda znam pasjonatów, którzy poszli do technikum i zazwyczaj twierdzą, że więcej to już się sami w domu nauczyli.

ach i jeszcze tak z ciekawości, taki off: ile masz godzin informatyki praktycznej na UE? nie teorii tylko faktycznej praktyki?
jestem ciekawa bo na UŁ jest totalna komedia, mają 1,5 godziny infy na infie i to pisania algorytmów na kartkach.

Trudno powiedzieć czy to komedia - to nie jest typowo informatyczny kierunek ( zresztą nawet "czysta" infa słabo przygotowuje do kodzenia czegokolwiek ), aczkolwiek na UE to zależy od specjalizacji - są takie, na których jest tej infy całkiem sporo.

Generalnie UE Kato to dość specyficzny IiE - jest dużo opcji manewrowania, bo masz 3-4 przedmioty "sw" ( swobodnego wyboru ) przez 3 semestry, oraz 3-4 przedmioty specjalnościowe przez 4 semestry.
Ale ogólnie część informatyczna dla ekonometryka - jest tam świetna ( same przydatne rzeczy typu: sas, sap, oracle, ifs ), z "sw" można dobrać sobie jave, uml, perl i python, oraz ms office, na niektórych specach część z nich jest zresztą "wbudowana" w przedmioty specjalnościowe.
Natomiast w programie I roku ( który jest taki sam dla każdego ) jest nieco standardowo - 30h laborek na C#, 30h laborek na bazy danych, do tego dochodzą wykładu ze wstępu do IT ( 30h ), wykłady + laborki ( 30h + 30h ) z systemów operacyjnych i sieci komputerowych oraz wykłady + laborki ( 15h + 15h ) z infy ekonomicznej ( głównie SI, projektowanie/wdrażanie ).
Z obowiązkowych jest jeszcze na 2 roku 30h laborek z projektowania systemów.

Dużo/mało - można się spierać, niemniej jak mówiłem - przy odpowiedniej specjalizacji oraz doborze przedmiotów swobodnego wyboru - tej infy robi się znacznie więcej, poza tym "core" infy na tych studiach jest dobry - stawiają na dobre opanowanie obsługi programów analitycznych/kalkulujących itd., znasz podstawy z systemów i kodzenia, dużo jest o bazach danych ( przydatne dla ekonometryka ) i sieciach komputerowych, na niektórych specach dochodzi też grafika komputerowa ( można też wybrać z sw ).

Generalnie fajny jest sylabus:

https://web.ue.katowice.pl/sylabusy/kandydat/

1 stopień > WIiK > IiE > 2013/2014 i tam masz szczegółowy program.
Z tym, że ten sylabus chyba nie jest w 100% zaktualizowany, słyszałem że część przedmiotów "sw" ma wpisane 30 h wykład, a w rzeczywistości to jest 15 h + 15 h ( wykłady + laborki ).


Co do "czystej" infy na UE - to fakt, jest ******, natomiast IiE jest dobrze zrobione.
Generalnie słyszałem, że infa jest dobra na niektórych uniwerkach ( UJ ma podobno bardzo dobrą infe stosowaną ), ale programowanie to raczej polibudy.
Aczkolwiek mam kumpla, który kodził już w 2 klasie gimnazjum i jest teraz na infie stosowanej UJ - bardzo sobie chwali.

[pffe]

Napisane przez Japanication

Problem w tym, że to jest zawód tylko w teorii.
Np. na utrzymaniu ruchu można pracować po technikum, a pracują tam sami inżynierowie - jest ich tak dużo na rynku, że technik nie ma racji bytu.

To nie jest takie złe wyjście, znam ludzi którzy w ten sposób zostali księgowymi ( są policealne - rachunkowość ) aczkolwiek przy awansie na wyższe stanowiska - musieli sobie zrobić papierek z FiRu...ot ta głupkowata polityka, że do awansu trzeba mieć papierek.
Plus policealnej jest taki, że konkretnie przez ten rok-dwa robisz konkretny fach, coś jak zawodówka, a technik to tylko technik.

IMO albo zawodówka, albo LO, co prawda znam pasjonatów, którzy poszli do technikum i zazwyczaj twierdzą, że więcej to już się sami w domu nauczyli.

Trudno powiedzieć czy to komedia - to nie jest typowo informatyczny kierunek ( zresztą nawet "czysta" infa słabo przygotowuje do kodzenia czegokolwiek ), aczkolwiek na UE to zależy od specjalizacji - są takie, na których jest tej infy całkiem sporo.

Generalnie UE Kato to dość specyficzny IiE - jest dużo opcji manewrowania, bo masz 3-4 przedmioty "sw" ( swobodnego wyboru ) przez 3 semestry, oraz 3-4 przedmioty specjalnościowe przez 4 semestry.
Ale ogólnie część informatyczna dla ekonometryka - jest tam świetna ( same przydatne rzeczy typu: sas, sap, oracle, ifs ), z "sw" można dobrać sobie jave, uml, perl i python, oraz ms office, na niektórych specach część z nich jest zresztą "wbudowana" w przedmioty specjalnościowe.
Natomiast w programie I roku ( który jest taki sam dla każdego ) jest nieco standardowo - 30h laborek na C#, 30h laborek na bazy danych, do tego dochodzą wykładu ze wstępu do IT ( 30h ), wykłady + laborki ( 30h + 30h ) z systemów operacyjnych i sieci komputerowych oraz wykłady + laborki ( 15h + 15h ) z infy ekonomicznej ( głównie SI, projektowanie/wdrażanie ).
Z obowiązkowych jest jeszcze na 2 roku 30h laborek z projektowania systemów.

Dużo/mało - można się spierać, niemniej jak mówiłem - przy odpowiedniej specjalizacji oraz doborze przedmiotów swobodnego wyboru - tej infy robi się znacznie więcej, poza tym "core" infy na tych studiach jest dobry - stawiają na dobre opanowanie obsługi programów analitycznych/kalkulujących itd., znasz podstawy z systemów i kodzenia, dużo jest o bazach danych ( przydatne dla ekonometryka ) i sieciach komputerowych, na niektórych specach dochodzi też grafika komputerowa ( można też wybrać z sw ).

Generalnie fajny jest sylabus:

https://web.ue.katowice.pl/sylabusy/kandydat/

1 stopień > WIiK > IiE > 2013/2014 i tam masz szczegółowy program.
Z tym, że ten sylabus chyba nie jest w 100% zaktualizowany, słyszałem że część przedmiotów "sw" ma wpisane 30 h wykład, a w rzeczywistości to jest 15 h + 15 h ( wykłady + laborki ).


Co do "czystej" infy na UE - to fakt, jest ******, natomiast IiE jest dobrze zrobione.
Generalnie słyszałem, że infa jest dobra na niektórych uniwerkach ( UJ ma podobno bardzo dobrą infe stosowaną ), ale programowanie to raczej polibudy.
Aczkolwiek mam kumpla, który kodził już w 2 klasie gimnazjum i jest teraz na infie stosowanej UJ - bardzo sobie chwali.

no to powiem Ci, że masz dużo ciekawszy plan i opcje wyboru

a no i ja myślę, że i po uniwerku zawód jest tylko w teorii. masz niewiele więcej praktyk niż w technikum ale za to porównując ilość zajęć to już zależy od szkoły. ja miałam 11 godzin tygodniowo infy w technikum i to tylko i wyłącznie w salach, przy komputerach, kodując, bawiąc się w ms office (mogliśmy też zrobić certyfikat z ms offfice) no i ogólnie to pchałam się na różne zajęcia dodatkowe z mikroprocesorów i asseblera. ale no właśnie pchałam się sama, gdzie większość klasy miała to w dupie delikatnie mówiąc.
na praktykach nauczyłam się spawać światłowody, dostałam zaświadczenie, że przeszłam kurs spawania światłowodów w takiej a takiej firmie i go honorują, że coś tam już wiem. ale to moja pasja

jak ktoś się pasjonuje to nie ważne jaka szkoła, jakie studia, najwięcej sam wyciągnie wiedzy

racja oczywiście jest i po stronie osób z LO i po stronie osób z technikum czy zawodówek. każdy ma swoje racje bo każdy ma swój plan na życie i do tego dąży ścieżką jaką sam sobie wybrał i jaką uważa za słuszną i to gdzie się spotkam y po studiach, czy w dobrej pracy czy z dobrymi pieniędzmi, rodziną, szczęśliwi, to zależy tylko od nas a nie od tego, do jakiej szkoły pójdziemy. tyle

[Japanication]

masz niewiele więcej praktyk niż w technikum

Ale to żaden problem, bo praktyki/staże możesz sobie na studiach łatwo załatwić - pracodawca ma dużo profitów z tego, że przyjmuje studentów.
Poza tym możesz brać udział w konkursach, oraz działać w kołach naukowych - gdzie realizuje się różne projekty i współpracuje z firmami.
Ja np. planuje być w kole naukowym BO ( Badań Operacyjnych ), bardzo fajny temat.
W technikum tego nie ma.

A ogólnie z programowaniem to chyba wiesz jak jest...najwięcej można nauczyć się samemu na własnych błędach, właśnie dlatego wiele dobrych programistów, nigdy nie miało nic wspólnego z informatyką - ani na studiach, ani w szkole średniej.

Ja ogólnie jestem nastawiony na wspomaganie decyzji ( różne matlaby, optymalizacje, modelowanie decyzji itd. ) i bazy danych, aczkolwiek chyba będę sobie jave przerabiał samodzielnie w wakacje - napewno ciekawsze niż obijanie się przy tv.

[cranberry juice]

Napisane przez pffe

nie tylko pójście na łatwiznę co jak by to wyrazić... dla mnie po prostu wszyscy powinni mieć równe szanse a myślę, że jak ktoś chodzi na korki to ma większe i to tak troszkę oszukując

sweet. tak, wszyscy powinni mieć równe szanse. tylko nie mają. nigdy nie będą mieć. nie rodzimy sie równi. i to nawet nie chodzi o finanse, tylko o inteligencję, talent itp. i jakkolwiek jedno i drugie trzeba pielęgnować i rozwijać, to znów nie wszyscy mają warunki - bo równe szanse to utopia, nie istnieją.

piszesz o koledze, który nauczył sie angielskiego na korkach. czy to ma JAKIEKOLWIEK znaczenie, gdzie sie nauczył? nie, liczy sie, ze zna...

---

natomiast co do samego tematu wątku: wybór liceum/technikum/zawodówka zależy tylko i wyłącznie od tego, co ktoś chce w życiu robić i w co celuje. ja chodziłam do liceum i nawet mi przez myśl nie przeszło, zeby iść do technikum. ale dla mnie to było w 100% oczywiste, ze pójdę na studia. pracuje w zawodzie, w którym wyższe wykształcenie jest warunkiem wstępnym tego, zeby ktoś przeczytał Twoje CV - bo jest taki wymóg formalny. tak, są takie zawody - i z tego punktu widzenia technikum może byc totalną stratą czasu: nie dość, ze rok w plecy, to jeszcze zmniejsza szanse dostania sie na studia (ktoś wspomniał o statystykach - tak, wyniki matur w technikum są znacznie gorsze niz w liceum). ale powtarzam, to zależy od tego, co kto chce robić w życiu.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[wild_horse]

Napisane przez cranberry juice

sweet. tak, wszyscy powinni mieć równe szanse. tylko nie mają. nigdy nie będą mieć. nie rodzimy sie równi. i to nawet nie chodzi o finanse, tylko o inteligencję, talent itp. i jakkolwiek jedno i drugie trzeba pielęgnować i rozwijać, to znów nie wszyscy mają warunki - bo równe szanse to utopia, nie istnieją.

piszesz o koledze, który nauczył sie angielskiego na korkach. czy to ma JAKIEKOLWIEK znaczenie, gdzie sie nauczył? nie, liczy sie, ze zna...

Dokładnie. Świat nie jest i nigdy nie będzie równy, nawet w naturze są "lepsi" i "gorsi". Poza tym, czy to, że niektórym nauka przychodzi ot tak, prawie się nie uczą i mają same piątki, a niektórzy kują godzinami i mają tróje, jest wg Ciebie, pffe, sprawiedliwe?

[pffe]

Napisane przez cranberry juice

sweet. tak, wszyscy powinni mieć równe szanse. tylko nie mają. nigdy nie będą mieć. nie rodzimy sie równi. i to nawet nie chodzi o finanse, tylko o inteligencję, talent itp. i jakkolwiek jedno i drugie trzeba pielęgnować i rozwijać, to znów nie wszyscy mają warunki - bo równe szanse to utopia, nie istnieją.

piszesz o koledze, który nauczył sie angielskiego na korkach. czy to ma JAKIEKOLWIEK znaczenie, gdzie sie nauczył? nie, liczy sie, ze zna...

---

natomiast co do samego tematu wątku: wybór liceum/technikum/zawodówka zależy tylko i wyłącznie od tego, co ktoś chce w życiu robić i w co celuje. ja chodziłam do liceum i nawet mi przez myśl nie przeszło, zeby iść do technikum. ale dla mnie to było w 100% oczywiste, ze pójdę na studia. pracuje w zawodzie, w którym wyższe wykształcenie jest warunkiem wstępnym tego, zeby ktoś przeczytał Twoje CV - bo jest taki wymóg formalny. tak, są takie zawody - i z tego punktu widzenia technikum może byc totalną stratą czasu: nie dość, ze rok w plecy, to jeszcze zmniejsza szanse dostania sie na studia (ktoś wspomniał o statystykach - tak, wyniki matur w technikum są znacznie gorsze niz w liceum). ale powtarzam, to zależy od tego, co kto chce robić w życiu.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

masz oczywiście rację

---------- Dopisano o 10:28 ---------- Poprzedni post napisano o 10:25 ----------

Napisane przez wild_horse

Dokładnie. Świat nie jest i nigdy nie będzie równy, nawet w naturze są "lepsi" i "gorsi". Poza tym, czy to, że niektórym nauka przychodzi ot tak, prawie się nie uczą i mają same piątki, a niektórzy kują godzinami i mają tróje, jest wg Ciebie, pffe, sprawiedliwe?

no nie jest sprawiedliwe ale jeśli ktoś się wywyższa z tego powodu, że łatwiej mu się uczy, a co za tym idzie ma lepsze oceny, wyniki matur itd. no to trochę jest nie na miejscu.
powinno się też doceniać ludzi, którzy wkładają masę pracy w naukę a często jest tak, że są raczej poniżani przez tych "lepszych".
no ale później to wychodzi bo nie od tego jak łatwi nam się uczy zależy czy i jak sobie w życiu poradzimy bo osoba, która się uczy bardzo szybko może być sierotą w życiu.

no niestety, nie będziemy równi nigdy i taki jest okrutny świat. trzeba się przepychać łokciami i pazurami żeby coś osiągnąć i się spełnić.

[cranberry juice]

Napisane przez pffe

no niestety, nie będziemy równi nigdy i taki jest okrutny świat. trzeba się przepychać łokciami i pazurami żeby coś osiągnąć i się spełnić.

I stąd boom na korki.

[pffe]

Napisane przez cranberry juice

I stąd boom na korki.

a ja uważam, że większa satysfakcja jak ktoś sam się nauczy.

[cranberry juice]

Napisane przez pffe

a ja uważam, że większa satysfakcja jak ktoś sam się nauczy.

Tylko satysfakcja nijak nie pomoże w dostaniu się na studia.

[pffe]

Napisane przez cranberry juice

Tylko satysfakcja nijak nie pomoże w dostaniu się na studia.

ja się dostałam bez korków :p
no ale to nie zmienia faktu, że pomagają.

[cranberry juice]

Napisane przez pffe

ja się dostałam bez korków :p

Gratulacje

Ale i tak z korkami studia zawsze mogłyby być lepsze
Bo kiedy ktoś czyta Twoje CV i widzi wpis "Wyższa Szkoła Gotowania na Gazie" albo "Politechnika Warszawska" albo "Massachusetts Institute of Technology" - to poważnie nikt się nie zastanawia, czy do dostania potrzebowałaś korków, czy nie.

Takie życie. Po co dla idei i satysfakcji sobie utrudniać (nawet jeżeli koniec końców się uda).

[pffe]

Napisane przez cranberry juice

Gratulacje

Ale i tak z korkami studia zawsze mogłyby być lepsze
Bo kiedy ktoś czyta Twoje CV i widzi wpis "Wyższa Szkoła Gotowania na Gazie" albo "Politechnika Warszawska" albo "Massachusetts Institute of Technology" - to poważnie nikt się nie zastanawia, czy do dostania potrzebowałaś korków, czy nie.

Takie życie. Po co dla idei i satysfakcji sobie utrudniać (nawet jeżeli koniec końców się uda).

szkoda mi kasy na korki :p
nawet teraz jak jest ciężko to bym nie poszła, bo wiem, że mogę sama się nauczyć to nie będę komuś płacić za to, że mi wytłumaczy i to zajmie godzinę krócej niż mi samej.

[cranberry juice]

Napisane przez pffe

szkoda mi kasy na korki :p

Cóż, każdy ma swoje priorytety Mnie tam się opłaciło...

[edit: i w zasadzie chyba wszystkim znajomym też]

[Japanication]

Nie wiem co wy tak, z tymi korkami.
U mnie na całą klasę chodziły na nie jakieś 2-3 osoby ( i to takie beznadziejne przypadki ), a jakoś ludzie dobrze te matury pozdawali.
Generalnie w szkole średniej, nie wiem po co komukolwiek korki - wystarczy systematyczna nauka, no chyba że ma się skandaliczne złego nauczyciela.

[Katarzynax55]

Z własnego doświadczenia powiem Ci, że lepiej iść do technikum. Ja poszłam do liceum, aktualnie skończyłam i pisałam maturę. Fajnie, mogę sie pochwalić tym, że jestem absolwetnką liceum - ładnie brzmi, prawda? No właśnie. I na tym kończą się zalety. Maturzysta po liceum jest dla pracodawcy... jak człowiek po podstawówce. Nie ma się doświadczenia i wykształcenia zawodowego, więc ciężko znaleźć pracę. Idąc do technikum uczysz się zawodu, nawet jeśli nie jest to jakieś wielkie spełnienie marzeń, nawet jeśli nie zdasz albo nie podejdziesz do zawodowych to masz praktyki, które liczą się do CV. Pracodawca zawsze lepiej spojrzy na absolwenta technikum o kierunku przykładowo logistycznym, niż na absolwenta liceum o kierunku humanistycznym. A praca się przyda... Nie tylko po studiach, ale także w trakcie, albo przed nimi tuż po ukończeniu szkoły, a wtedy okaże się, że bycie po technikum jest w tym przypadku plusem.
Tak więc zastanów się. Ja gdybym cofnęła czas, na pewno nie poszłabym do liceum.

[pffe]

Napisane przez Katarzynax55

Z własnego doświadczenia powiem Ci, że lepiej iść do technikum. Ja poszłam do liceum, aktualnie skończyłam i pisałam maturę. Fajnie, mogę sie pochwalić tym, że jestem absolwetnką liceum - ładnie brzmi, prawda? No właśnie. I na tym kończą się zalety. Maturzysta po liceum jest dla pracodawcy... jak człowiek po podstawówce. Nie ma się doświadczenia i wykształcenia zawodowego, więc ciężko znaleźć pracę. Idąc do technikum uczysz się zawodu, nawet jeśli nie jest to jakieś wielkie spełnienie marzeń, nawet jeśli nie zdasz albo nie podejdziesz do zawodowych to masz praktyki, które liczą się do CV. Pracodawca zawsze lepiej spojrzy na absolwenta technikum o kierunku przykładowo logistycznym, niż na absolwenta liceum o kierunku humanistycznym. A praca się przyda... Nie tylko po studiach, ale także w trakcie, albo przed nimi tuż po ukończeniu szkoły, a wtedy okaże się, że bycie po technikum jest w tym przypadku plusem.
Tak więc zastanów się. Ja gdybym cofnęła czas, na pewno nie poszłabym do liceum.

zdziwię Cię, nie wpisuje się praktyk do CV. wpisuje się staże.

[cranberry juice]

Napisane przez pffe

zdziwię Cię, nie wpisuje się praktyk do CV. wpisuje się staże.

do CV wpisuje się, co się może. Jak nie ma się innego doświadczenia poza praktykami, to lepiej wpisać praktyki niż nic.
A tak przy okazji, z punktu widzenia mojego [ale ja nie chodziłam do technikum] różnica między praktykami i stażem jest mniej więcej taka, jak między "dyskutować" i "debatować". Jak pracodawca to zwał, tak zwał, ale to jedno i to samo.

[pffe]

Napisane przez cranberry juice

do CV wpisuje się, co się może. Jak nie ma się innego doświadczenia poza praktykami, to lepiej wpisać praktyki niż nic.
A tak przy okazji, z punktu widzenia mojego [ale ja nie chodziłam do technikum] różnica między praktykami i stażem jest mniej więcej taka, jak między "dyskutować" i "debatować". Jak pracodawca to zwał, tak zwał, ale to jedno i to samo.

ale staż jest normalnie jak praca, jest odprowadzany podatek, pracodawca na Ciebie płaci a praktyki są nielegalne i jak przyjdzie Ci udowodnić(np. zadzwonią i spytają czy taka a taka odbyła praktyki) mają prawo powiedzieć, że nie bo nikt im nie udowodni, że byłaś.

To jak wpisywanie korepetycji, ja wolę nie mieć nic niż się spalić ze wstydu jak mnei pracodawca zapyta o te praktyki.

[201605300922]

Napisane przez Japanication

Nie wiem co wy tak, z tymi korkami.
U mnie na całą klasę chodziły na nie jakieś 2-3 osoby ( i to takie beznadziejne przypadki ), a jakoś ludzie dobrze te matury pozdawali.
Generalnie w szkole średniej, nie wiem po co komukolwiek korki - wystarczy systematyczna nauka, no chyba że ma się skandaliczne złego nauczyciela.

Żeby napisać maturę R na ok 90-100% jednak sporo osób chodzi. Przynajmniej z mojej klasy 90%. Ale też wszyscy się podostawali na oblegane kierunki

[pffe]

Napisane przez Nadis

Żeby napisać maturę R na ok 90-100% jednak sporo osób chodzi. Przynajmniej z mojej klasy 90%. Ale też wszyscy się podostawali na oblegane kierunki

ja nie chodziła na korki a tak pozdawałam a w tym roku poszłam "poprawiać" maturę, tzn. wzięłam kilka rozszerzeń i jak mi na otwartych nie dziabną to też na każdym będzie powyżej 80%.

i też dostałam się na oblegany kierunek.

[cranberry juice]

Napisane przez pffe

ale staż jest normalnie jak praca, jest odprowadzany podatek, pracodawca na Ciebie płaci a praktyki są nielegalne i jak przyjdzie Ci udowodnić(np. zadzwonią i spytają czy taka a taka odbyła praktyki) mają prawo powiedzieć, że nie bo nikt im nie udowodni, że byłaś.

To jak wpisywanie korepetycji, ja wolę nie mieć nic niż się spalić ze wstydu jak mnei pracodawca zapyta o te praktyki.

Ty chyba żartujesz?? Weź wpisz w wyszukiwarkę "Deloitte praktyki", "Ministerstwo Finansów praktyki", "kancelaria adwokacka praktyki" - Twoim zdaniem to jest nielegalne?

Praca bez jakiejkowliek umowy to praca na czarno, a nie praktyki

[lillka93]

Napisane przez pffe

ale staż jest normalnie jak praca, jest odprowadzany podatek, pracodawca na Ciebie płaci a praktyki są nielegalne i jak przyjdzie Ci udowodnić(np. zadzwonią i spytają czy taka a taka odbyła praktyki) mają prawo powiedzieć, że nie bo nikt im nie udowodni, że byłaś.

Takie nielegalne, że aż szkoły ponadgimnazjalne (technika, zawodówki) oraz wyższe uczelnie wymagają ich, by zaliczyć rok.

[pffe]

Napisane przez cranberry juice

Ty chyba żartujesz?? Weź wpisz w wyszukiwarkę "Deloitte praktyki", "Ministerstwo Finansów praktyki", "kancelaria adwokacka praktyki" - Twoim zdaniem to jest nielegalne?

Praca bez jakiejkowliek umowy to praca na czarno, a nie praktyki

dla szkół wyższych one są i wtedy tak ale w technikum/zawodówce dostajesz umowę?
jakikolwiek dowód, że były odbyte te praktyki? ja dostałam jedynie wpis do książeczki z oceną i podpisem i nic więcej.

---------- Dopisano o 16:27 ---------- Poprzedni post napisano o 16:26 ----------

Napisane przez lillka93

Takie nielegalne, że aż szkoły ponadgimnazjalne (technika, zawodówki) oraz wyższe uczelnie wymagają ich, by zaliczyć rok.

wymagają ale jedyne praktyki w szkole średniej możesz udowodnić idąc do firm zaprzyjaźnionych ze szkołą, jak szukasz na własną rękę to nie.