Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-11-08, 17:46   #1
saru00
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 27

Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?


Jestem świeżo po rozstaniu z chłopakiem. Jednak tak w zasadzie to nie mam pojęcia czy zostawić tę sprawę jak jest, czyli zakończyć znajomość, czy walczyć o ten związek. Dlatego piszę, prosząc o rade. Poznaliśmy się w 2 klasie liceum i już po ok. 2 miesiącach byliśmy razem. Teraz mamy 20 lat, nasz związek trwał 2,5 roku. W tym czasie poszliśmy na studia, trochę dojrzeliśmy. Mi otworzyły się oczy na świat. Chcę podróżować, korzystać z możliwości jakie dają nam studia (np. Erasmus), uczestniczyć w projektach międzynarodowych, uczyć się języków i poznawać nowych ludzi, miejsca. Oczywiście najbardziej chciałabym to wszystko robić z nim, ale on nie ma takich potrzeb i pragnień, a przez czas trwania naszego związku nie udało mi się go do tego zachęcić, a wręcz przeciwnie - zniechęcić.

Był zazdrosny o projekty, nawet te, które miały miejsce w Polsce i podczas, których widzieliśmy się dosyć często. A ja czułam się pokrzywdzona faktem, że nic nie zrobiłam, niedawno było między nami dobrze, a w trakcie projektu on nagle stał się oschły i nieprzyjemny. Po wszystkim stwierdził, że jemu to nie pasuje, żebym ja uczestniczyła w takich rzeczach. Ja uważam, że to nie fair, że to tak jakbym ja zabroniła mu uprawiać jego ulubiony sport. Wiadomo, że poznaję się nowych ludzi, min. chłopaków, ale wydaje mi się, że nie dałam mu powodów do zazdrości. Chociaż może się mylę? Ostatecznie, nie przeprosił za swoje zachowanie, uznał, że moja reakcja (tzn. płacz) była przesadzona. Możliwe, czasem bywam rozhisteryzowana.

Teraz, na semestr letni wyjeżdżam na uczelnie zagraniczną i to min. był dla niego jeden z ważniejszych powodów rozstania. Zdecydowaliśmy się na nie oboje, niezależnie od siebie, chociaż oboje czuliśmy o czym myśli druga strona. Jego głównym powodem (tak naprawdę nie do rozstania, ale do przerwy, którą planował mój (były)chłopak), były nasze problemy z zachowaniem czystości. Nie straciliśmy jej, ale przekroczyliśmy pewne granice. I to moim zdaniem bardzo mądra decyzja. Bo ten grzech na pewno wpłynął na nasze relacje. Proszę o unikanie złośliwych uwag na ten temat, to co piszę to tylko i wyłącznie moje własne spojrzenie na sprawę seksualności.

Drugim powodem był fakt, że nie może znieść rozłąki ze mną. I tu moja nadinterpretacja - i zapewne faktu, że żyję w akademiku, gdzie wokół bawi się mnóstwo młodych ludzi - wiadomo w jaki sposób. Jestem osobą towarzyską, na pewno bardziej niż on, i nie mam zamiaru unikać zabawy. Ale w granicach rozsądku. A głównym celem mojego wyjazdu jest nauczenie się języka kraju, do którego jadę.

Moje powody były nieco inne. Na taki krok zdecydowałam się po awanturze, którą ja wywołałam (niepotrzebnie). Mój chłopak nam obojgu załatwił pracę na kilka dni. Początkowo wszystko było w porządku, ale jednego dnia, kiedy ja zostałam wysłana do pracy na dworze spadł okropny śnieg, wiał wiatr i przemarzłam na kość. W tym czasie mój chłopak obsługiwał kasę fiskalną, czego ja nie umiałam. Po 4 godzinach szefowa patrząc na mój stan odesłała nas do domu. To znaczy do jego rodzinnego domu, bo na czas tej pracy nocowałam tam, żeby było bliżej. Szefowa dodała też, żebym na drugi dzień nie przychodziła, jeśli będzie równie zimno. Na drugi dzień były tylko 2 stopnie więcej, więc uznałam, że to dla mnie za zimno, zwłaszcza, że nie miałam przygotowanych odpowiednich ciuchów na taką pogodę, a zapewne znowu zostałabym wysłana na dwór. Na to mój chłopak stwierdził, że jestem leniwa, co mnie bardzo uraziło. Do dziś, chociaż już się o to nie kłócimy (bo mimo zerwania, rozmawiamy ze sobą), on podtrzymuje swoje zdanie. Do tego uważa, że poprzedniego dnia również mogłam wytrzymać. Mogłam, ale jakim kosztem? Jest mi przykro, że nie bierze pod uwagę moich fizycznych ograniczeń (jako dziewczyny) i od razu wysuwa krzywdzące dla mnie wnioski. Nie dając sobie przy tym wytłumaczyć, jaką przykrość mi sprawa i najwyraźniej nie wierząc w to co mówię.

Oprócz tego chłopak jest bardzo nerwowy, a kiedy się denerwuje nie myśli logicznie. Niestety w naszym 2,5 rocznym związku było bardzo wiele kłótni o drobiazgi. Żadne z nas nie umiało sobie z tym poradzić, on uważa, że nerwowość jako cecha nie wpływa na związek. W ogóle bardzo często wymyśla dziwne teorie, które dla mnie są tak absurdalne, że trudno mi znaleźć na nie argumenty. Np. że gdybym w trakcie pracy nie wchodziła do niego do pomieszczenia (które miało otwarte drzwi na dwór, ale było trochę cieplejsze) i nie grzała się (on stał przy grzejniku, ja podchodziłam od drugiej strony lady (tak jak klient) i brałam od niego termos z gorącą herbatą, żeby trzymając kubek zagrzać skostniałe palce), to w końcu przyzwyczaiła bym się do zimna i już tak nie marzła.

Także w trakcie związku próbował mi zabraniać różnych rzeczy. Z niektórymi się udało, z niektórymi nie. Ale sam fakt zabraniania odstrasza mnie. Ja jemu nigdy niczego nie zabroniłam i oczekiwałam tego samego. Chciał dobierać mi znajomych. Pewne rzeczy udało mi się wykorzenić, ale straciłam przy tym wiele nerwów i trochę serca do tego człowieka... Ponadto często zmienia zdanie, raz ma z czymś problem, potem sobie z nim radzi, a za chwilę znowu ma, ale o tym nie mówi. Albo denerwuje się o błahe sytuacje. Raz zdenerwował się, że poszłam do kina z dwoma kolegami. Miała być nas czwórka, ale w ostatniej chwili zadzwoniła koleżanka, że się nie zjawi. Zna tych ludzi od dawna, jeden z kolegów jest homoseksualny, a drugi ma dziewczynę, z którą jest równie długo jak my. Później przyznał mi rację, że powodów do zazdrości nie było, ale co się nasłuchałam i nadenerwowałam to moje.

Zniechęcają mnie do niego jego dziwne teorie, upartość, nieustępliwość, nerwowość i fakt niechęci do mojego rozwoju. Mówi, że nie chce żyć w związku na odległość, że dla mnie wyjazdy są ważniejsze niż on, ale nigdy nie zaproponował mi niczego, żadnego kompromisu. Jestem pewna, że gdzieś moglibyśmy pojechać razem, z czegoś mogłabym zrezygnować. Nigdy taka propozycja nie padła, ja ciągnęłam go do wyjazdów, on się na chwilę zgadzał, później odmawiał, a później miał pretensję o to, że tak dużo chcę jeździć. Czułam jakby chciał mi zabrać marzenia, nie dając niczego w zamian. A ukochana osoba, chyba nie powinna niczego odbierać. A może to ja z miłości powinnam się poświęcić?Ale w obliczu wyżej wymienionych cech, nie wiem czy chcę z czegokolwiek dla niego rezygnować. Czy warto. On uważa, że czas na podróże będzie kiedy będzie dorosłym człowiekiem, zarabiającym na siebie. Że będzie podróżował z żoną i dziećmi. Ale jeśli teraz nie mamy żadnych zobowiązań, jesteśmy młodzi i mamy energię - dlaczego nie wykorzystać tego czasu? Wiadomo przecież nie od dziś, że dzieci to pewne ograniczenie. Kiedy w przyszłości urodzę dzieci, nie w głowie mi będą podróże, będę chciała poświęcić się im.

Chciałam, żeby był pierwszym i ostatnim, wiadomo, jak to młoda, zakochana dziewczyna, ale obawiam się, że później te cechy mogą się wyostrzyć. Na pewno nie biorą się znikąd, tutaj jest przedstawiona tylko moja wersja. Boję się, że dzieli nas zbyt duża różnica poglądów. Bo chociaż jesteśmy zgodni w wierze, w tym, że chcemy mieć rodzinę, że chcemy do ślubu żyć w czystości (teraz nie jest łatwo znaleźć taką osobę), dogadujemy się w sprawach codziennych. On nie jest leniem, który zrzuci wszystkie obowiązki na swoją kobietę. Jest odpowiedzialny, ciepły, wrażliwy, zabawny, inteligentny, pasujący do mojej definicji męskości. Ale boję się, że ma zapędy na tyrana, że chce po prostu mieć mnie jako własność, a nie odrębną osobę, która ma własne pragnienia.

To co tu opisałam to ta martwiąca mnie strona związku. Oprócz tego było wiele wspaniałych chwil. Zastanawiam się czy te przeszkody są do pokonania. Czy jest o co walczyć. Tych, którzy dotarli do końca tej długiej wypowiedzi, proszę o odpowiedzi
saru00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-08, 18:34   #2
Pia Gizela
Zadomowienie
 
Avatar Pia Gizela
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 120
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Autorko, moim zdaniem po prostu rozmijacie się w oczekiwaniach.
Jak ja miałam te 20 lat to w życiu bym nie chciała być w związku w którym stale bym na kogoś czekała. Teraz mam 24, trochę inaczej na to patrzę i akurat jestem w związku na odległość czasową. Jest ciężko i to cholernie, nie sądzę że dałabym radę te 4 lata wcześniej(bardziej - nie to, że nie dałabym rady ale po prostu bym nie chciała). I nie umiem też odpowiedzieć na pytanie, czy za rok nie stwierdzę, że mam dość (bo wyjazdy chłopaka będą jeszcze przez 2,5 roku). Póki co - staram się żeby było nam ze sobą jak najlepiej. Swojego wyjazdu też nie wykluczam, ba! nawet mam pewne plany

W każdym razie - moim zdaniem po prostu macie inne oczekiwania. Ty jesteś niespokojnym duchem On woli być na miejscu. Pamiętaj, że nie każdy się nadaje np na studia za granicą - zarówno psychicznie jak i finansowo (tak tak, stypendium z Erasmusa pozwoliło mojemu bratu ledwo na opłacenie akademika a gdzie reszta? ).

I nikt tu nie jest winny, bo ani Ty nie powinnaś się poświęcać i rezygnować z siebie ani Jego nie możesz winić za to, że mając te 20 lat nie chce ciągle czekać.

Moim zdaniem - po prostu się mijacie.
__________________

Pia Gizela jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-08, 18:40   #3
201605300922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 6 282
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Cytat:
Napisane przez saru00 Pokaż wiadomość
Jestem świeżo po rozstaniu z chłopakiem. Jednak tak w zasadzie to nie mam pojęcia czy zostawić tę sprawę jak jest, czyli zakończyć znajomość, czy walczyć o ten związek. Dlatego piszę, prosząc o rade. Poznaliśmy się w 2 klasie liceum i już po ok. 2 miesiącach byliśmy razem. Teraz mamy 20 lat, nasz związek trwał 2,5 roku. W tym czasie poszliśmy na studia, trochę dojrzeliśmy. Mi otworzyły się oczy na świat. Chcę podróżować, korzystać z możliwości jakie dają nam studia (np. Erasmus), uczestniczyć w projektach międzynarodowych, uczyć się języków i poznawać nowych ludzi, miejsca. Oczywiście najbardziej chciałabym to wszystko robić z nim, ale on nie ma takich potrzeb i pragnień, a przez czas trwania naszego związku nie udało mi się go do tego zachęcić, a wręcz przeciwnie - zniechęcić.

Był zazdrosny o projekty, nawet te, które miały miejsce w Polsce i podczas, których widzieliśmy się dosyć często. A ja czułam się pokrzywdzona faktem, że nic nie zrobiłam, niedawno było między nami dobrze, a w trakcie projektu on nagle stał się oschły i nieprzyjemny. Po wszystkim stwierdził, że jemu to nie pasuje, żebym ja uczestniczyła w takich rzeczach. Ja uważam, że to nie fair, że to tak jakbym ja zabroniła mu uprawiać jego ulubiony sport. Wiadomo, że poznaję się nowych ludzi, min. chłopaków, ale wydaje mi się, że nie dałam mu powodów do zazdrości. Chociaż może się mylę? Ostatecznie, nie przeprosił za swoje zachowanie, uznał, że moja reakcja (tzn. płacz) była przesadzona. Możliwe, czasem bywam rozhisteryzowana.

Teraz, na semestr letni wyjeżdżam na uczelnie zagraniczną i to min. był dla niego jeden z ważniejszych powodów rozstania. Zdecydowaliśmy się na nie oboje, niezależnie od siebie, chociaż oboje czuliśmy o czym myśli druga strona. Jego głównym powodem (tak naprawdę nie do rozstania, ale do przerwy, którą planował mój (były)chłopak), były nasze problemy z zachowaniem czystości. Nie straciliśmy jej, ale przekroczyliśmy pewne granice. I to moim zdaniem bardzo mądra decyzja. Bo ten grzech na pewno wpłynął na nasze relacje. Proszę o unikanie złośliwych uwag na ten temat, to co piszę to tylko i wyłącznie moje własne spojrzenie na sprawę seksualności.

Drugim powodem był fakt, że nie może znieść rozłąki ze mną. I tu moja nadinterpretacja - i zapewne faktu, że żyję w akademiku, gdzie wokół bawi się mnóstwo młodych ludzi - wiadomo w jaki sposób. Jestem osobą towarzyską, na pewno bardziej niż on, i nie mam zamiaru unikać zabawy. Ale w granicach rozsądku. A głównym celem mojego wyjazdu jest nauczenie się języka kraju, do którego jadę.

Moje powody były nieco inne. Na taki krok zdecydowałam się po awanturze, którą ja wywołałam (niepotrzebnie). Mój chłopak nam obojgu załatwił pracę na kilka dni. Początkowo wszystko było w porządku, ale jednego dnia, kiedy ja zostałam wysłana do pracy na dworze spadł okropny śnieg, wiał wiatr i przemarzłam na kość. W tym czasie mój chłopak obsługiwał kasę fiskalną, czego ja nie umiałam. Po 4 godzinach szefowa patrząc na mój stan odesłała nas do domu. To znaczy do jego rodzinnego domu, bo na czas tej pracy nocowałam tam, żeby było bliżej. Szefowa dodała też, żebym na drugi dzień nie przychodziła, jeśli będzie równie zimno. Na drugi dzień były tylko 2 stopnie więcej, więc uznałam, że to dla mnie za zimno, zwłaszcza, że nie miałam przygotowanych odpowiednich ciuchów na taką pogodę, a zapewne znowu zostałabym wysłana na dwór. Na to mój chłopak stwierdził, że jestem leniwa, co mnie bardzo uraziło. Do dziś, chociaż już się o to nie kłócimy (bo mimo zerwania, rozmawiamy ze sobą), on podtrzymuje swoje zdanie. Do tego uważa, że poprzedniego dnia również mogłam wytrzymać. Mogłam, ale jakim kosztem? Jest mi przykro, że nie bierze pod uwagę moich fizycznych ograniczeń (jako dziewczyny) i od razu wysuwa krzywdzące dla mnie wnioski. Nie dając sobie przy tym wytłumaczyć, jaką przykrość mi sprawa i najwyraźniej nie wierząc w to co mówię.

Oprócz tego chłopak jest bardzo nerwowy, a kiedy się denerwuje nie myśli logicznie. Niestety w naszym 2,5 rocznym związku było bardzo wiele kłótni o drobiazgi. Żadne z nas nie umiało sobie z tym poradzić, on uważa, że nerwowość jako cecha nie wpływa na związek. W ogóle bardzo często wymyśla dziwne teorie, które dla mnie są tak absurdalne, że trudno mi znaleźć na nie argumenty. Np. że gdybym w trakcie pracy nie wchodziła do niego do pomieszczenia (które miało otwarte drzwi na dwór, ale było trochę cieplejsze) i nie grzała się (on stał przy grzejniku, ja podchodziłam od drugiej strony lady (tak jak klient) i brałam od niego termos z gorącą herbatą, żeby trzymając kubek zagrzać skostniałe palce), to w końcu przyzwyczaiła bym się do zimna i już tak nie marzła.

Także w trakcie związku próbował mi zabraniać różnych rzeczy. Z niektórymi się udało, z niektórymi nie. Ale sam fakt zabraniania odstrasza mnie. Ja jemu nigdy niczego nie zabroniłam i oczekiwałam tego samego. Chciał dobierać mi znajomych. Pewne rzeczy udało mi się wykorzenić, ale straciłam przy tym wiele nerwów i trochę serca do tego człowieka... Ponadto często zmienia zdanie, raz ma z czymś problem, potem sobie z nim radzi, a za chwilę znowu ma, ale o tym nie mówi. Albo denerwuje się o błahe sytuacje. Raz zdenerwował się, że poszłam do kina z dwoma kolegami. Miała być nas czwórka, ale w ostatniej chwili zadzwoniła koleżanka, że się nie zjawi. Zna tych ludzi od dawna, jeden z kolegów jest homoseksualny, a drugi ma dziewczynę, z którą jest równie długo jak my. Później przyznał mi rację, że powodów do zazdrości nie było, ale co się nasłuchałam i nadenerwowałam to moje.

Zniechęcają mnie do niego jego dziwne teorie, upartość, nieustępliwość, nerwowość i fakt niechęci do mojego rozwoju. Mówi, że nie chce żyć w związku na odległość, że dla mnie wyjazdy są ważniejsze niż on, ale nigdy nie zaproponował mi niczego, żadnego kompromisu. Jestem pewna, że gdzieś moglibyśmy pojechać razem, z czegoś mogłabym zrezygnować. Nigdy taka propozycja nie padła, ja ciągnęłam go do wyjazdów, on się na chwilę zgadzał, później odmawiał, a później miał pretensję o to, że tak dużo chcę jeździć. Czułam jakby chciał mi zabrać marzenia, nie dając niczego w zamian. A ukochana osoba, chyba nie powinna niczego odbierać. A może to ja z miłości powinnam się poświęcić?Ale w obliczu wyżej wymienionych cech, nie wiem czy chcę z czegokolwiek dla niego rezygnować. Czy warto. On uważa, że czas na podróże będzie kiedy będzie dorosłym człowiekiem, zarabiającym na siebie. Że będzie podróżował z żoną i dziećmi. Ale jeśli teraz nie mamy żadnych zobowiązań, jesteśmy młodzi i mamy energię - dlaczego nie wykorzystać tego czasu? Wiadomo przecież nie od dziś, że dzieci to pewne ograniczenie. Kiedy w przyszłości urodzę dzieci, nie w głowie mi będą podróże, będę chciała poświęcić się im.

Chciałam, żeby był pierwszym i ostatnim, wiadomo, jak to młoda, zakochana dziewczyna, ale obawiam się, że później te cechy mogą się wyostrzyć. Na pewno nie biorą się znikąd, tutaj jest przedstawiona tylko moja wersja. Boję się, że dzieli nas zbyt duża różnica poglądów. Bo chociaż jesteśmy zgodni w wierze, w tym, że chcemy mieć rodzinę, że chcemy do ślubu żyć w czystości (teraz nie jest łatwo znaleźć taką osobę), dogadujemy się w sprawach codziennych. On nie jest leniem, który zrzuci wszystkie obowiązki na swoją kobietę. Jest odpowiedzialny, ciepły, wrażliwy, zabawny, inteligentny, pasujący do mojej definicji męskości. Ale boję się, że ma zapędy na tyrana, że chce po prostu mieć mnie jako własność, a nie odrębną osobę, która ma własne pragnienia.

To co tu opisałam to ta martwiąca mnie strona związku. Oprócz tego było wiele wspaniałych chwil. Zastanawiam się czy te przeszkody są do pokonania. Czy jest o co walczyć. Tych, którzy dotarli do końca tej długiej wypowiedzi, proszę o odpowiedzi
Jak dla mnie sprawa jest prosta - macie inne priorytety. Ty chcesz się rozwijać, wyjeżdżać, uczyć, on nie jest z tego powodu zadowolony. Jesteś otwarta na kompromisy, on trwa twardo przy swoim, ma jeden ,,słuszny" w swoim mniemaniu plan i jego się trzyma, próbując Ci go przy tym narzucić. Byliście ze sobą dość długo, ale w trakcie trwania tego związku oboje się zmieniliście, wykrystalizowały się Wasze ambicje, poglądy, aspiracje - i po prostu przestaliście być ze sobą kompatybilni. Tak to wygląda dla mnie. Nie bardzo jednak rozumiem kwestię, że on zerwał bo mieliście problemy z wytrwaniem w czystości - przecież przynajmniej w połowie ten problem tkwi w nim i będzie się ujawniał także w następnych związkach? I co to ,,przekroczenie granicy" między Wami na niekorzyść zmieniło?

Dziwi mnie natomiast to roztrząsanie tamtej kwestii z pracą. Było w końcu nieco cieplej, z jego perspektywy wyglądało to faktycznie tak, że się migasz. Dla Ciebie było za zimno. Ale co ma piernik do wiatraka, że jesteś dziewczyną? Faceci marzną tak samo jak my, nie lubię, jak kobiety mają takie podejście, że są takie delikatne... Jasne, w pracach wymagających dużej siły samych siebie nie przeskoczymy.

Chłopak ma natomiast durnowate teorie (z tym termosem choćby) i moim zdaniem daj sobie z nim spokój, skoro te 2,5 roku bynajmniej sielanką nie były.
201605300922 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-08, 18:59   #4
saru00
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 27
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Nadis, masz rację, ja zdaje się, lubię się nad sobą poużalać. Nie było takiej tragedii, że mi tyłek zmarzł, ale on był w dosyć ciepłym pomieszczeniu, a ja na zimnie i stąd moje rozżalenie, że mi wciska, że jestem leniwa, jak nawet nie zmarzł.

Co do czystości, no to myślę, że zaczęliśmy podchodzić do siebie trochę przedmiotowo. Nie twierdzę bynajmniej, że ludzie, którzy uprawiają seks patrzą na siebie jak na przedmioty. Po prostu tak mi się wydaję, że to mogło pogorszyć naszą relację. Tylko takie uczucie. On chciał tym zerwaniem "oczyścić" naszą relacje. Spróbować się bardziej zaprzyjaźnić (bo jesteśmy zupełnie różnymi charakterami, lubimy różne rzeczy, ale wydawało mi się, że możemy się w ten sposób dopełnić). Niby rozumiem to, że to zupełnie dwa różne światy, ale łudzę się, że da się je jakoś pogodzić.

---------- Dopisano o 19:59 ---------- Poprzedni post napisano o 19:50 ----------

Z drugiej strony jak mówi Pia Gizela, zerwał, bo nie chce żyć w związku na odległość, a hamować mojego rozwoju też nie chce.

Edytowane przez saru00
Czas edycji: 2012-11-08 o 18:57
saru00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-08, 19:20   #5
aliani
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 558
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Jako niespokojny duch, który też lubi jeździć, uczyć się czego się da, powiem - nie rezygnuj z takich planów dla chłopaka.

Mój TŻ, 2 miesiące po tym jak się poznaliśmy, musiał się ze mną pożegnać na pół roku. Później też długo byliśmy na odległość, a nawet teraz musi czekać jeszcze rok, bo mi się zachciało studia kończyć w swojej miejscowości, któreś tam z kolei. Czasem było ciężko, ale nigdy nie miał pretensji, że tak wybrałam i że chcę się rozwijać, nawet mu chyba się to we mnie podoba.

Dlatego nie trzymaj się kurczowo kogoś, z kim się tak rozmijasz. Co prawda dobrałaś się z nim pod względem przekonań, ale jeśli reszta ważnych spraw kuleje, to i tak nic z tego nie wyjdzie. Oczywiście, o ile on nie zmieni swojego podejścia, co jest wątpliwe.

Aaa i na wyjeździe z Erasmusa spokojnie się da wyżyć w średnio drogich krajach. Trzeba się tylko zawczasu starać o oceny, żeby zdobyć podwyższone stypendium.
aliani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-08, 19:39   #6
1c3a9668cb473eb00ec0f3dce65be5361e74cda4_63d1c28200398
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 1 262
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Cytat:
Napisane przez aliani Pokaż wiadomość
Jako niespokojny duch, który też lubi jeździć, uczyć się czego się da, powiem - nie rezygnuj z takich planów dla chłopaka.

Mój TŻ, 2 miesiące po tym jak się poznaliśmy, musiał się ze mną pożegnać na pół roku. Później też długo byliśmy na odległość, a nawet teraz musi czekać jeszcze rok, bo mi się zachciało studia kończyć w swojej miejscowości, któreś tam z kolei. Czasem było ciężko, ale nigdy nie miał pretensji, że tak wybrałam i że chcę się rozwijać, nawet mu chyba się to we mnie podoba.

Dlatego nie trzymaj się kurczowo kogoś, z kim się tak rozmijasz. Co prawda dobrałaś się z nim pod względem przekonań, ale jeśli reszta ważnych spraw kuleje, to i tak nic z tego nie wyjdzie. Oczywiście, o ile on nie zmieni swojego podejścia, co jest wątpliwe.

Aaa i na wyjeździe z Erasmusa spokojnie się da wyżyć w średnio drogich krajach. Trzeba się tylko zawczasu starać o oceny, żeby zdobyć podwyższone stypendium.
1c3a9668cb473eb00ec0f3dce65be5361e74cda4_63d1c28200398 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-08, 19:55   #7
Pia Gizela
Zadomowienie
 
Avatar Pia Gizela
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 120
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

A ja nie widzę powodu, dla którego on miałby się zmieniać. Nie każdy chce być w związku na odległość czy też jeździć po świecie - i każdy ma do tego prawo. Tak samo autorka nie powinna porzucać swoich planów.

Nikt tu nie jest winny. Po prostu - nie po drodze Wam ze sobą. A sama miłość nie wystarczy aby budować związek.
__________________

Pia Gizela jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-11-08, 21:53   #8
33owieczka
Zadomowienie
 
Avatar 33owieczka
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 958
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Jesteście rózni, to wszystko Ty chcesz poznawac świat, uczestniczychsz w ciekwych projektach- On tego nie rozumie jest o to "zazdrosny".

Co do roboty- rozumiem, że marzłas pracując na dworzu, ale dlaczego nie wzięłaś cieplejszych ciuchów? Rozumiem, że wolałabys siedzieć w ciepełku przy kasie, ale jak sama stwierdziłas- nie umiesz jej obsługiwac, zatem co bys przy niej robiła? Niemniej- zabranianie Ci chwilowgo ogrzania sie- źle o nim świadczy. Facet troszczący się o swoja kobietę sam by wynosił Jej termos by się ogrzała, a nie zabraniał kilku chwil w cieple (no chyba, że była to większośc czasu ).

Niestey, często w czasie studiów ludzie "rozpościeraja skrzydła" i związki z LO moga tego nie przetrwac. W czasie, gdy byliściew w ogólniaku mieliście ustalony plan zajęć i o odpowiedniej godzinie- do domu, teraz stajecie sie powoli dorosli i wychochodza na wierzch róznice między Wami- Ty chcesz sie rozwijać w taką stronę, On w inna- Wasze drogi się rozchodzą....
__________________

Wiem, że pisze długie posty, jednak skracając je w cytatach postaraj się nie zgubić sensu.
Przykład:
"Monika nie jest zwolennikiem kary śmierci"
Cytat
Cytat:
Monika jest zwolenikiem kary śmierci"


Edytowane przez 33owieczka
Czas edycji: 2012-11-08 o 21:55
33owieczka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-08, 22:24   #9
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Ja Ci doradzę tyle-
jeżeli chcuiałabyś z Nim być , to daj sobie czas na przemyślenie sprawy.Potem ew pogadajcie kiedy opadną emocje,bo teraz on uważa swoje a TY SWOJE.A faktycznie gdzieś zgasła w was miłość ,zauroczenie,dbanie o drugą osobę..
On nie myślał o Tobie ani Ty o nim i to jest różnica.

Mi się wydaje,że w każdym związku da się dogadać,ale powinno się dużo rozmawiać i liczyć z drugim zdaniem. Wtedy oboje się ze sobą zgodzicie, będziecie się z tego śmiać i któreś powie- no idz gdzie chcesz,tylko nie wracaj późno
Ale to wiesz ,rosną problemy,ludzie zapominają,kłótnie afery..

Da się wszystko naprawić,ale on z w/w faktów musi sobie rownież zdać sprawę.
Ale sam.. sam się domyślić.. dlatego przerwa sporo pomoże,bo teraz są nadal emocje i rozmowy niewiele dadzą na tę chwilę..
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-09, 00:11   #10
normalnyFacet
Zakorzenienie
 
Avatar normalnyFacet
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 6 913
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Cytat:
Napisane przez saru00 Pokaż wiadomość
Jestem świeżo po rozstaniu z chłopakiem.
Na tym zdaniu powinien kończyć się wątek

+

szczęśliwej nowej drogi życia
normalnyFacet jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-09, 04:29   #11
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

"Problemy z zachowaniem czystości" - od razu miałam skojarzenie z brakiem...higieny. Nie przepadam za określeniem, bo implikuje, że kto uprawia seks - czysty nie jest, ergo - jest brudny. To bardzo wartościujące określenie.
Co do reszty...rozminęliście się i tyle, zdarza się. Realizuj swoje plany. W spokoju i bez naginania się do czyichś wymagań.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-11-09, 06:46   #12
mary_poppins
sissy that walk
 
Avatar mary_poppins
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 670
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Tak jak Ty masz prawo do samorozwoju i podróży, tak on ma prawo nie chcieć żyć w związku na odległość i wyjeżdżać z Tobą. Wiara to nie wszystko - trudno pogodzić zupełnie inne poglądy na jej temat, ale opieranie związku wyłącznie na zgodności w tej kwestii również nie ma prawa bytu. Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami - rozmijacie się w kwestii zainteresowań, oczekiwań, stylu życia. Według mnie pewne rzeczy są nie do pogodzenia i jeśli oboje chcieliście zakończyć związek, to nie próbujcie go teraz reanimować, bo stracicie czas i nerwy. Podjęliście dojrzałą decyzję o rozstaniu i myślę, że tak jest dla Was najlepiej.
__________________
Cytat:
Napisane przez dombro
Nie chcę być niedelikatna, ale wymyślasz problemy z dupy.
mary_poppins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-09, 07:46   #13
vadi
*sportaddict*
 
Avatar vadi
 
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 12 127
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Cytat:
Napisane przez Nadis Pokaż wiadomość
Ale co ma piernik do wiatraka, że jesteś dziewczyną? Faceci marzną tak samo jak my, nie lubię, jak kobiety mają takie podejście, że są takie delikatne...
A tu się wtrącę - to nie jest prawda. Kobiety mają znacznie więcej zakończeń nerwowych odpowiadających za odczuwanie zimna, zwłaszcza na plecach. Także kobiety faktycznie marzną bardziej i odczuwają zmiany temperatury dotkliwiej.
vadi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-11-10, 11:54   #14
saru00
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 27
Dot.: Co z zrobić z tym (byłym?) związkiem?

Dziękuję Wam bardzo za wszystkie odpowiedzi!

33owieczka, nie wzięłam cieplejszych ciuchów, bo do tego nocowania przygotowywałam się w zasadzie 2 dni wcześniej. Oboje mieszkamy poza miastem, w dwóch różnych miejscach i do pracy jechaliśmy z jego mieszkania w mieście, gdzie nocowaliśmy. A pakowałam się jeszcze u siebie w domu. Zimno się zrobiło i śnieg zaczął padać w dniu w którym jechaliśmy do tej pracy, więc nie miałam już jak wrócić do domu po cieplejsze ciuchy.
saru00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:40.