|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
|
Narzędzia |
2013-12-20, 23:22 | #331 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: K-ce/Ch-ów
Wiadomości: 15 816
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
wlazlam tu po mega dlugiej nieobecnosci i lepszej wiesci zastac nie moglam!!
GRatuluje kochana!!!
__________________
Życie bez pandzi to nie to samo |
2013-12-21, 18:43 | #332 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 565
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
Dekas! Moje gratulacje . Z całego serca! Witaj znów, myślałam o Tobie ostatnio.
__________________
|
|
2014-02-08, 10:21 | #333 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 245
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
cześć, mam 18 lat
Od dawna chciałam schudnąć, ale słodycze,bułki, fast foody zawsze były dla mnie za dużą pokusą. Jak przez miesiąc udawało mi się regularnie ćwiczyć, to i tak uważałam,że efekty są za słabe. Generalnie próbowałam się odżywiać zdrowo, ale np. ochota na pizze była zbyt duża i jadłam trochę, a potem myślałam,że już i tak zwaliłam w tym dniu dietę i jadłam inne rzeczy, których odmawiałam sobie przez dłuższy czas. No i tak w ogóle zawsze byłam czekoladoholikiem. W międzyczasie przyplątało się wymiotowanie, gdy zgrzeszyłam za bardzo. Od 3 miesięcy jestem na 1000kcal, schudłam i czuję się całkiem nieźle w swoim ciele, ale za to chyba mam bulimię i nie mam okresu. Przez święta gdzie było zbyt dużo dobrych rzeczy do jedzenia w domu, to potrafiłam obżerać się i rzygać codziennie. Poza tym bywa różnie, czasem przez tydzień nie wymiotuje, czasem kilka razy w tyg. Mam już dość takiego życia i próbuję wrócić do normalnego jedzenia, ale panicznie boję się przytycia. Od tygodnia jem 1100 kcal, planuje już teraz tylko je dodawać, na początku miałam w planach 50 tygodniowo, ale zastanawiam się nad 100. Ćwiczę kilka razy w tyg. Wydaje mi się,że na tym wychodzeniu z diety, mimo,że jem więcej jest ciężej. W ogóle nie potrafię już podejść normalnie do jedzenia, czasem zamiast jednego normalnego posiłku jem wszystkiego co mam po trochu,żeby posmakować jak najwięcej rzeczy. to jest chore, wiem. Cały czas czekam, aż za jakiś czas wrócę do normalnego zapotrzebowania i wtedy chciałabym całkiem odstawić słodycze,żeby już nigdy mnie nie kusiły i pożegnać się raz na zawsze z wymiotowaniem.
__________________
|
2014-02-08, 11:54 | #334 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 881
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Jeju, Dekas, jasne, że Cię pamiętam! Gratulacje Kochana! jak widać wszystko jest możliwe i n awet z najcięższej sytuacji da się wyjść, wystarczy tylko chcieć
Życzę Ci powodzenia w dalszym życiu i szczęścia, szczęścia, szczęścia Kurcze, naprawdę cieszę się, że taka odmiana u Ciebie Pozdrawiam
__________________
Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jesteś całym światem.
|
2014-02-09, 14:22 | #335 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 814
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
w wątek ów weszłam i po prostu...zdębiałam!! nie wiem czy mnie pamiętasz rzadko sie udzielałam ale pamietam Ciebie bardzo dobrze i szczęście Twoje najszczerszy uśmiech u mnie wywołało gratuluję Kochana!
__________________
"Przyjdź, śmierci, lecz tak skrycie, żebym nie czuł twego nadejścia, ponieważ przyjemność umierania mogłaby mnie przywrócić jeszcze do życia." -Salvador Dali "Spieszmy się sądzić ludzi tak szybko odchodzą Srebrem słów ich darzmy lub zamilczmy złotem" -Martin Lechowicz |
|
2014-02-22, 20:23 | #336 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 85
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
NM,za to ja pamiętam Ciebie.a co u Ciebie?jesteś w jakiejś terapii,zmieniło się coś na lepsze?
serdecznie pozdrawiam oczywiście graty dla Dekasowej,choć jej nie znam i nie kojarzę
__________________
Wiara w człowieka spadała mi do zera absolutnego,gdy czytałam kupy (....ponoć "posty"...)posa dzone przez niektóre "Wizażanki.Więc już nie czytam.Nie wydymajcie się z kolejnymi kupami na pw do mnie.Nie tykam smrodów. |
2014-02-22, 21:41 | #337 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 814
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
nie sądziłam, ze ktoś mnie zapamięta u mnie działo sie duuużo bardzo, bardzo dużo zycie znów do góry nogami sie wywróciło ;p jeśli chodzi o terapie to teraz znów miejsce zamieszkania zmieniłam i na leczenie muszę czekać..jak zwykle ;p jeśli chodzi o sprawy EDowe to jest wieczna parabola.. i raz na wozie, a raz pod..
__________________
"Przyjdź, śmierci, lecz tak skrycie, żebym nie czuł twego nadejścia, ponieważ przyjemność umierania mogłaby mnie przywrócić jeszcze do życia." -Salvador Dali "Spieszmy się sądzić ludzi tak szybko odchodzą Srebrem słów ich darzmy lub zamilczmy złotem" -Martin Lechowicz |
|
2014-02-24, 10:10 | #338 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 85
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Hej, to może i ja ?..
W tym roku skończę 19 lat, zdam (mam nadzieję) maturę. W tym bagnie taplam się od 13 r.ż., wtedy też, przy wadze 64kg/164cm straciłam okres. Zawsze byłam pulpecikiem, diety ciągną się za mną od pierwszej klasy podstawówki. Głodówki, "mniej żreć", etc - wszystko z aprobatą rodziny, która nie omieszkała przypominać od czasu do czasu, że "łatwiej przeskoczyć, niż objąć", albo straszyć, że "nie będzie ubrań, zostaną worki na ziemniaki"... Oni traktowali te słowa jak żarty, mnie kłuły jak szpile wbijane w serce. Ale jeść kochałam, a co kochałam, to robiłam. Byłam roześmianym, szczęśliwym bachorem, super się uczyłam, przynosiłam dyplom za dyplomem. Miałam mnóstwo znajomych, przyjaciółkę. W gimnazjum odnalazłam się... dobrze ? Ale zaczęła się swego rodzaju rywalizacja - o wygląd, powodzenie u chłopaków (z ówczesną bardzo bliską znajomą, któej - nie wiedzieć czemu - zazdrościłam wszystkiego...). Wakacje z pierwszej na drugą klasę - to już była tragedia. Wtedy nie wiedzieliśmy... Mama się wkurzała, powoli zaczynały się awantury jedzenie w domu, ale lekarka (która też zawsze sugerowała, że powinnam sporo zrzucić), uciszała lęki, bo chudnę powoli, zdrowo, bo cukier nie jest nikomu potrzebny, bo tłuszczu też nie potrzebuję... Rok szkolny tylko nakręcił problem. Mniej czasu w domu = mniej jedzenia. Więcej stresu = szybsze ubywanie na wadze. We wrześniu poleciało kilka kolejnych kilogramów, październik zabrał chyba z 5 kg, w listopadzie zeszłam do 50. Oczywiście, wciąż obiecywałam Mamie, że to już koniec, że ja więcej nie chcę chudnąć (w co, szczerze mówiąc, chyba wierzyłam). Ale już nad tym nie panowałam. Miałam swoje schizy na zasadzie 50 brzuszków dziennie, BO INACZEJ... W grudniu pierwszy raz przyjęli mnie na oddział. Nie mogłam już jeść, nie potrafiłam sama przybrać 2 kg, nie mieściło mi się w głowie. Łzy, przerażenie, w końcu diagnoza, że to anoreksja... No wiadomo jak jest : "nie możliwe" -> "ale anoreksję mają modelki" -> "aha, ok, jestem chora". W kwietniu byłam kolejny raz, rok później, w grudniu ponownie. Następnej zimy również, tym razem w innym szpitalu. To był najgorszy pobyt, zeszłam po nim z wagi o kolejnych 8kg. Następnego grudnia wróciłam po raz ostatni na oddział "miejscowy", ale już bez zapału lekarzy, któzy tu spisali mnie na straty. Potem przyszła pełnoletność i "radź sobie sama"... Leczę się u psychiatry i psychologa. Praktycznie od początku choroby z tym, że z zawirowaniami i mnóstwem zmian... Teraz to już moi lekarze, sama ich wybrałam i dotychczas trwam... Przez poprzedni rok waga mi jeszcze spadła, zamiast iść w górę. Rodzice... nie są już przy mnie tak, jak kiedyś. Mają żal o to, że choruję, owszem - ale już nie pomogą. Odcięli się. TRudno mi z tym, bo często poprostu potrzebuję "się przytulić"... Nikt nie wymusza na mnie tycia tak stricte. Słyszę i widzę, że jestem za chuda, ale nie mam takiej "motywacji" (tak wiem...) jak wtedy, kiedy straszyli mnie oddziałem. Było mi wtedy łatwiej przezwyciężyć lęki INNYMI LĘKAMI. Smutne, ale pomagało choć troszkę... Straciłam wiele, choć nie wszystko jeszcze. Straciłam zaufanie przyjaciół i rodziny. Straciłam wszystkie zainteresowania i hobby, straciłam, ekhm, resztki biustu i dupy, zainteresowanie płci brzydkiej, zapał, optymizm, zawalam szkołę. Nie ma dla mnie priorytetów poza jednym - waga : choćby utrzymać, a najlepiej trochę schudnąć. Z drugiej strony coś ciągnie mnie do życia, miałam okresy, gdy czułam, NPARAWDĘ CZUŁAM, że z tego wychodzę. To było piękne, cudowne, lekkie uczucie. Życie bez wyliczania, wolność. Wszystko mogłam. Byłam silna. Nie trzęsłam się z głodu. Brak mi tego, chyba tylko te wspomniania trzymają przy życiu... Już widzę, jak ciężko streścić całą jedną chorobę. XD Potrzebuję jednak wsparcia. Narazie nawet z dala. Uwielbiam te czasu NCJ i Szukam dziewczyn..., gdy rządziły Iza, Dekas, Kawwa, Hypnotic i inne... Takie mega wsparcie. Przepraszam za takie smutaśne wywody i DEKAS, JAK SUPER <3 |
2014-03-05, 20:11 | #339 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 85
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
NM to wspaniale,że żyjesz.Wynieśmy się z wątku na pw.Chcesz,pisz przepraszam,że nie odpisałam wcześniej ,ale miałam fotomontaż w domu,tzn szaszoł, nie wiedziałam w co ręce włożyć ale już jestem.
__________________
Wiara w człowieka spadała mi do zera absolutnego,gdy czytałam kupy (....ponoć "posty"...)posa dzone przez niektóre "Wizażanki.Więc już nie czytam.Nie wydymajcie się z kolejnymi kupami na pw do mnie.Nie tykam smrodów. |
2014-03-09, 17:13 | #340 |
Przyczajenie
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Ja też opowiem... Historię, która jeszcze nie doczekała się finału.
Cóż, zawsze byłam wrażliwym dzieckiem... I dziwnym. W wieku 10 lat czytywałam "Damę Kameliową" czy "Wichrowe Wzgórza". Wszystko brałam do siebie. Zaczytywałam się poezją, zresztą, sama piszę wiersze, do dziś - moja największa miłość, poezja, literatura. Zazwyczaj grałam szarą myszkę, spokojną, ułożoną dziewczynę. W wieku 15 lat przyszedł jednak czas na bunt - hard rock, metal, koszule w kratę i glany. Kłóciło się to z moim dawnym 'ja', efektem czego popadłam w głęboką depresję, trwającą rok. Całe dnie spędzone w łóżku, trądzik, którego nienawidziłam i tylko jeszcze bardziej go rozdrapywałam, z nienawiści do samej siebie. Samookaleczenie się, bezsenność, histeria, izolacja. 22.12.2010r. miałam próbę samobójczą - przy dźwiękach "Something in the way" Nirvany połknęłam całe opakowanie psychotropów. Na szczęście - uratowano mnie... Wtedy pojęłam, iż chcę żyć. Zaczęłam walczyć. Wyszłam z tej choroby w wieku około 16 lat, po długiej psychoterapii i wielu opakowaniach psychotropów. Nie był to koniec mojej historii. W październiku tego roku zaczęłam się odchudzać - z początku z głową, rozsądnie. W ten sposób schudłam z 56,5 kg do 50,5kg, przy wzroście ok. 160 cm. Potem nie mogłam już chudnąć dalej... więc zaczęły się sporadyczne wymioty. Nie zwracałam na to uwagi, do czasu. Do czasu gdy nadeszły ferie i zaczęłam się głodzić. Jadłam 1 posiłek dziennie liczący sobie około 200 do 300 kcal. Tak robiłam przez kilka dni do tygodnia. Potem była wpadka - zjedzenie normalnego posiłku, np. warzyw na parze z kurczakiem. Szłam do łazienki i zwracałam. Wtedy wpadałam w zamknięte koło wymiotów kilkudniowych. Potem traciłam zdolność wymiotów - tak, jakby organizm się buntował. Wtedy znów się głodziłam i przeczyszczałam specjalnymi herbatkami w nadmiernych ilościach. Potem znów wpadka - dajmy na to zjedzenie pół słoika masła orzechowego light. Jak nie mogłam zwymiotować, to płukałam żołądek wodą z sodą... Chudłam, chudłam. Teraz jestem w martwym punkcie i ważę 41 kilo - schudłam 15,5 kg w niecałe pół roku, przy czym w ciągu ferii (16 dni) 8 kilo... Wypadają mi włosy, leci krew z nosa. Chcę z tego wyjść, ale mam spaczoną wizję samej siebie i własnego ciała... Nie wiem co robić. Chcę zadzwonić do mojej dawnej pani psycholog, ale mam wrażenie powrotu do dawnych czasów. Czuje się jak wariatka. W wieku 15 lat depresja, teraz, tuż przed maturą zaburzenia odżywiania... Nawet nie wiem co to jest, bulimia, anoreksja? Czy może obydwie równolegle - anoreksja bulimiczna? Rodzicom nie powiem - wiem, jak mama reagowała przy depresji. Wpadała w histerię, płakała, mówiła 'to Twoja wina, czemu mi to robisz, czemu muszę się o Ciebie martwić, nie możesz tak robić, to złe, przysparzasz problemów'. Już sama wystarczająco siebie nienawidzę... Nie wiem, co robić. Mam wrażenie, że jestem szalona. I nie wiem, jak to wszystko się skończy. |
2014-07-11, 16:37 | #341 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 33
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Niestety mam podobnie, próba samobójcza, załamanie nerwowe, depresja w przeszłości, a teraz sama nie wiem co. Dwa lata temu wyjechałam zagranicę i tam bardzo przytyłam (ok. 25 kg) choć starałam się jeść jak w Polsce. Potem różne diety, głodowanie, bez rezultatu. Szybko się poddawałam i nadrabiałam. Do Polski wróciłam kilka miesięcy temu. Okupiłam to wielkim bólem, wciąż słyszę niewybredne komentarze na temat mojej wagi, zaczęłam zamykać się w sobie. Unikam znajomych, sąsiadów, dalszej rodziny. Gdy widzę znajomego na ulicy, uciekam lub udaję, że go nie widzę. Dużo ludzi mnie nie poznaje. Nie ma dnia żebym nie płakała i nie nienawidziła siebie. Poszłam do dietetyczki, stosuję się do diety, ale są dni, że muszę coś zjeść niedozwolonego i kupuję wtedy ptasie mleczko i zjadam pół do trzy czwarte pudełka i wymiotuję. Zawsze jest to ptasie mleczko, bo łatwo je zwymiotować. Nie czuję się po tym lepiej, obrzydza mnie moje ciało, czuję się bezwartościowa.Na diecie chudnę, ale bardzo powoli, irytuje mnie to strasznie, dlatego staram się wybierać jak najmniej kaloryczne opcje i zmniejszam posiłki. Moje libido jest zerowe, nie mogę spać w nocy. Do tego doszły problemy rodzinne i finansowe, nie daję już sobie z niczym rady, jestem drażliwa i nieszczęśliwa, bezbronna i bezsilna. Coraz częściej dopadają mnie czarne myśli i chęć skończenia ze sobą, trzyma mnie przy życiu tylko córka. Nie żyję, tylko wegetuję. Nie wiem co robić dalej, ogarnia mnie beznadzieja. Mam coraz mniej siły fizycznej, często kręci mi się w głowie, często boli mnie brzuch i mam biegunki, choć nie przyjmuję środków przeczyszczających. Sypię się fizycznie i psychicznie, a nadal jestem tłustym potworem.
|
2014-07-18, 14:58 | #342 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-07
Lokalizacja: Marki
Wiadomości: 1 813
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Od czego by zacząć,
Od dziecka byłam inna, pulchniejsza (w wieku 10 lat – 60 kg na 160 cm – nie tak dużo, ale krytyka była), ale też bardziej wrażliwa niż inni. W podstawówce nie miałam znajomych, byłam obiektem drwin, nie pasowałam go ogółu. Jak miałam naście lat wyrosłam, przestałam być pulchna, ale kompleksy zostały. Trafiłam do prywatnego gimnazjum, gdzie, poza mną, w klasie był jeden chłopak. Podobał mi się. Pierwsze dziecinne zauroczenie. Ale niestety dalej sobie nie radziłam. A jego słowa „masz dla mnie za grube nogi” bardzo raniły. Sama + zauroczenie + brak akceptacji ze strony osoby, na której zależało. To było prywatne gimnazjum, więc poza nim nie miałam nikogo. A wszystko zaczęło się od strachu przed oceną innych. Jako dziecko byłam wykorzystywana seksualnie przez sąsiada, co zaowocowało silną fobią społeczną w wieku około 10 lat. Nie chodziłam do szkoły, bałam się po prostu panicznie innych ludzi, nie było to lenistwo. Planowałam iść na sinologię, ale na razie to odległe marzenia. Jestem uziemiona w domu przez chroniczną chorobę psychosomatyczną, nie mam skończonego nawet liceum, co tu mówić o ambitniejszych zamiarach czy zakładaniu rodziny (o czym marzę, odkąd skończyłam 15 lat). Przeszłam mnóstwo terapii, brałam mnóstwo leków, wszystko na nic na razie. Chcę się dostać do Ośrodka w Komorowie, gdzie warunki są bardziej domowe, nie szpitalne (fobia szpitalna). Pracować dorywczo bym chciała, ale nie mam siły, ledwo mogę przejść jeden kilometr. Trochę pisałam opowiadań, ale przez brak wiary we własne możliwości odpuściłam. Nigdy nie chciałam być chuda jak modelka. Moda i tak dalej mnie nie obchodzi. To bardziej kara, nienawiść do siebie, próba odnalezienia się w rzeczywistości. Wiadomo, że rodziny, posady sinologa czy domku na wsi nie da się załatwić wirtualnie. *Aż tak głupia* to nie jestem. Uzależniona od internetu też raczej nie jestem, wchodzę właściwie tylko dla dwóch gier MMO. Jednak od wielu miesięcy brak mi kompletnie wsparcia i motywacji, aby odbić się od dna. Mój wolny czas ograniczania się do zakupów w sklepie i siedzenia w domu. Niestety mój ojciec jest ciężko chory, ergo najczęściej tylko na mnie warczy, a ja siedzę u siebie i oglądam jakieś bajki oraz gram w gry (internetowe Howrse.pl, mój komputer niestety jest już na ostatnich nogach, nie mogę grać w takie gry, co kiedyś, Icewind Dale, Planescape Torment, Hitman, nawet zwykłe flashowe się wieszają), żeby zabić czas (znajomych nie mam żadnych, nie mam z kim się spotykać i rozmawiać, mama całymi dniami w pracy, a reszta rodziny się mną nie interesuje). Mam 22 lata i poczucie, że wszystko straciłam. Relacje z rodzicami to temat rzeka – z matką prawie w ogóle nie mam kontaktu, a z ojcem jestem związana tak mocno, że stało się to toksyczne, żadne z nas nie potrafi przerwać pępowiny. W dzieciństwie wszystko za mnie załatwiał, byłam jego ukochaną córeczką, nigdy nie miałam szans dorosnąć. Teraz mam 22 lata i jestem sama, ojciec chory, nie mam właściwie nikogo, jest mi bardzo ciężko. Do tego trauma z dzieciństwa… ciężko to opisać, zawsze to wychodzi chaotycznie. Pewnie pod naciskiem rodziny pojadę na konsultacje, ale nie wiem, skąd wziąć prawdziwą motywację do leczenia. W tej chwili czuję się jak pasożyt, który nie powinien żyć. Siostra po studiach, mąż, 3 dzieci, a ja? Nic nie potrafiąca 22-latka. Z ojcem jest źle i wolę umrzeć przed nim, żeby nie znosić dodatkowego cierpienia O sobie: Jestem od wielu (7 lat) lat wegetarianką, z tendencją do weganizmu - jest to jedna z najważniejszych wartości w moim życiu. Uwielbiam stare kino, klasyczną literaturę i poezję (szczególnie twórczość Tadeusza Micińskiego), całym sercem kocham operę, cenię sobie teatr i malarstwo (zwłaszcza Siemiradzkiego i Rubensa), ale chętnie sięgam również po komiksy, mangę, anime, gry komputerowe czy muzykę eksperymentalną - ogólnie staram się być otwarta na każdą formę wyrazu. Fascynują mnie mitologie starożytne i obce kultury, w przyszłości planuję zostać sinologiem. Mogę się śmiało nazwać smokomaniakiem i herbatoholikiem. Edytowane przez Akasta Czas edycji: 2014-07-18 o 15:01 |
2022-08-29, 10:45 | #343 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-08
Wiadomości: 1
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Ja tak sobie myślę, że warto szukać pomocy gdy coś nam doskwiera..
ludzie coraz częściej korzystają za pomocy online, także w terapii, a bariera kontaktu osobistego to kwestia nastawienia. xxx Edytowane przez aniolek-tasmanski Czas edycji: 2022-09-26 o 14:59 Powód: reklama |
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:00.