Dziwna relacja Tż'ta z uczennicą

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Ja nie wiem, chyba naprawdę w słowniku niektórych nie ma czegoś takiego jak spokojna rozmowa tylko od razu wyrzuty, pretensje albo awantura. Albo rozmowa najwyraźniej może być o głupotach, o problemach to już tylko awantura - współczuję.

Nie wyobrażam sobie, że zwierzam się facetowi z jakichś moich obaw a on sobie myśli "Jakaś taka ona słaba i zazdrosna, znajdę sobie inną" a zresztą gdyby sobie tak pomyślał to szerokiej drogi. Chyba tylko niedojrzali ludzie myślą ze atrakcyjna kandydatka obok to jest taka idealna i nie będzie miała żadnych wad. No nikt nie jest idealny, jak nie w taki to w inny sposób.

Wiadomo że na etapie randkowania ludzie nie odsłaniają się jeszcze tak bardzo przed sobą i chcą się pokazać w jak najlepszym świetle, ale już będąc ze sobą czy mieszkając dalej nie dzielić się ze sobą niektórymi rzeczami? Chcąc nie chcąc pewnych rzeczy zresztą nie da się ukryć, autorka zrobiła juz tak nieporadne podchody pytajac faceta czy czasem ni przeglądał profilu ze on pewnie juz się domyśla ze coś jest na rzeczy i ze jest zazdrosna o tamtą. To faktycznie super się ukryła i pokazała jaka jest silna.

Poza tym nie wiem, mnie się wydaje ze związek jednak służy od tego żeby się dzielić nawzajem problemami z partnerem i wspierać (również tymi dotyczącymi samego związku). Każdy ma czasem chociażby gorszy dzień i potrzebuje się tym z kimś podzielić, to ma nie iść z tym do partnera bo a nuż zburzy swój idealny wizerunek i tamten pójdzie sobie znaleźć kogoś innego? To komu się zwierzac i gdzie szukać pocieszenia, u przyjacioł płci przeciwnej? Tym bardziej to mężczyźni wydaje mi się (oczywiscie generalizujac) czują presję na zgrywanie przed innymi mezczyznami maczo odnoszących same sukcesy, przecież można się wykończyć próbując udawać to samo jeszcze przed partnerka i nie ma to nic wspólnego z siłą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[peopeo]

Ja tez jestem zdania że w związku należy się dzielić obawami, uczuciami itd a mój mąż jest moim jedynym powiernikiem, ale nie wiemy jak to u autorki wygląda. Może tego nie ma, bo nie U wszystkich jest. Znam wiele par które się nie dzielą odczuciami, bo od tego mają przyjaciół, a dla nich związek to inny rodzaj relacji, i taki mają obraz związku. I nie oceniam, każdy niech żyje jak chce bo to jemu ma być dobrze.. tylko jeśli tam nie ma otwartosci, to szczera rozmowa nic nie wniesie, bo będą oboje poblokowani. być może to pierwsza powazniejsza akcja w tym związku gdzie narusza się zaufanie i jest dobra próba dla obojga. To już wie tylko autorka. Są ludzie którzy nie potrafią szczerze rozmawiać i oni też są w zwiazkach, po slubach... bardzo niewielu facetow przyznaloby się do zauroczenia inną, bo taka deklaracja zostaje już na zawsze, a jeśli do tego nic nie zaszło a wszystko rozgrywa się tylko w głowie faceta i sama uczennica niczego nie zauważyła to musiałby być niemadry by się przyznać, tylko zranilby autorke. Każdemu może się zdarzyć zauroczenie, grunt to decyzja co dalej. Czy będę karmić te myśli, prowokować sytuacje czy wręcz odwrotnie. Problem w tym, że zachowanie faceta autorki może być odczytane jako karmienie zauroczenia a to już rzutuje na związek...

[PoPoo]

Napisane przez patrycjapatib

Nikt nie powiedział, że ma robić wyrzuty. Ma pogadać o swoich obawach.

Ale skoro nie jest fanką metalu, to po co ma chodzić na takie koncerty z nim? Przecież wszscy wiemy, że chodzi tutaj o szpiegowanie faceta I to niezbyt mądre, bo przecież jeśli pójdą tam razem, a wcześniej facet flirtował z tą laską, to chyba przy autorce nie będzie? A laska chyba ma mózg i też się powstrzyma (o ile w ogóle wiedziała o autorce).

Jakie szpiegowanie?
To już nie można pójsc ze swoim facetm, na koncert dla towarzystwa i poszerzenia horyzontów, bo od razu jest sie posądzonym o szpiegowanie??

[kiciakasia]

Napisane przez PoPoo

Jakie szpiegowanie?
To już nie można pójsc ze swoim facetm, na koncert dla towarzystwa i poszerzenia horyzontów, bo od razu jest sie posądzonym o szpiegowanie??

czytałaś w ogóle ten wątek?
TO wyjście to by było szpiegowanie, jakkolwiek by na to nie spojrzeć (szczególnie, że sama autorka zapytała przy tym, jak ten światły pomysł się pojawił, po uj ma iść)

ręce mi opadają od poziomu podejrzliwości lwiej części wypowiadających się tutaj, na czym wy opieracie związki?

[rosemary90]

Napisane przez peopeo

Ja tez jestem zdania że w związku należy się dzielić obawami, uczuciami itd a mój mąż jest moim jedynym powiernikiem, ale nie wiemy jak to u autorki wygląda. Może tego nie ma, bo nie U wszystkich jest. Znam wiele par które się nie dzielą odczuciami, bo od tego mają przyjaciół, a dla nich związek to inny rodzaj relacji, i taki mają obraz związku. I nie oceniam, każdy niech żyje jak chce bo to jemu ma być dobrze.. tylko jeśli tam nie ma otwartosci, to szczera rozmowa nic nie wniesie, bo będą oboje poblokowani. być może to pierwsza powazniejsza akcja w tym związku gdzie narusza się zaufanie i jest dobra próba dla obojga. To już wie tylko autorka. Są ludzie którzy nie potrafią szczerze rozmawiać i oni też są w zwiazkach, po slubach... bardzo niewielu facetow przyznaloby się do zauroczenia inną, bo taka deklaracja zostaje już na zawsze, a jeśli do tego nic nie zaszło a wszystko rozgrywa się tylko w głowie faceta i sama uczennica niczego nie zauważyła to musiałby być niemadry by się przyznać, tylko zranilby autorke. Każdemu może się zdarzyć zauroczenie, grunt to decyzja co dalej. Czy będę karmić te myśli, prowokować sytuacje czy wręcz odwrotnie. Problem w tym, że zachowanie faceta autorki może być odczytane jako karmienie zauroczenia a to już rzutuje na związek...

i uważasz to za optymalną sytuacje?
niech każdy żyje jak chce, to prawda. tylko Ty wypowiadasz się na temat otwartości a taka sytuacja jak u Ciebie też jest hm kontrowersyjna dość

[peopeo]

Rosemary, Ale ja nie mam z tym problemu, mój facet też nie, więc dlaczego ty masz z tym problem?

Nie każdy ma w swoim życiu tak zaufanych ludzi którym może się zwierzyc ze wszystkiego. Aktualnie nie mam takich osób a życie mnie nauczyło że im mniej się zwierzasz ze swoich zwiazkowych problemów tym lepiej wychodzisz...

[rosemary90]

Napisane przez peopeo

Rosemary, Ale ja nie mam z tym problemu, mój facet też nie, więc dlaczego ty masz z tym problem?

Nie każdy ma w swoim życiu tak zaufanych ludzi którym może się zwierzyc ze wszystkiego. Aktualnie nie mam takich osób a życie mnie nauczyło że im mniej się zwierzasz ze swoich zwiazkowych problemów tym lepiej wychodzisz...

ale ja nie mam z tym najmniejszego problemu

po prostu piszesz ze autorka czegośtam nie ma w życiu i zestawiasz to z tym jak to jest u Ciebie
nie napisalas tego ot tak, tylko odnosząc sie do konkretnej kwestii

---------- Dopisano o 13:11 ---------- Poprzedni post napisano o 13:03 ----------

"mąż jako jedyny powiernik'' to nic innego jak druga skrajność do tajniaczenia sie z emocjami. moim zdaniem tez nie zdrowa

nie wyciągnęłam tego z innego posta czy watku. sama wprowadzilas swój przyklad do dyskusji jakby to bylo jakieś optimum i super przyklad

[PoPoo]

Napisane przez kiciakasia

czytałaś w ogóle ten wątek?
TO wyjście to by było szpiegowanie, jakkolwiek by na to nie spojrzeć (szczególnie, że sama autorka zapytała przy tym, jak ten światły pomysł się pojawił, po uj ma iść)

ręce mi opadają od poziomu podejrzliwości lwiej części wypowiadających się tutaj, na czym wy opieracie związki?

Ja związek opieram m.in. an tym, że jestesmy blisko, razem spędzamy czas. Chętnie pojde z moim ukochanym na koncert jego ulubionego zespołu, żeby móc z nim dzielić jego pasje.

Dla mnie to jest zdrowy związek, a nie jakaś patologia. Natomiast wychodzenie ciągle osobno jest dla mnie dziwne.

Kazdy ma swoje standardy.

Napisane przez rosemary90

i uważasz to za optymalną sytuacje?
niech każdy żyje jak chce, to prawda. tylko Ty wypowiadasz się na temat otwartości a taka sytuacja jak u Ciebie też jest hm kontrowersyjna dość

Dla mnei równiez to jest dziwne.
Nie wyobrażam sobie zwierzac się mojegu wybrankowi, z każdej pierdółki, każdego kompleksu..

Napisane przez peopeo

życie mnie nauczyło że im mniej się zwierzasz ze swoich zwiazkowych problemów tym lepiej wychodzisz...

pewnie.. nie każda pierdólka wymaga tego, aby się nią dzielić z całym światem, Dla mnie to porażka i nie lubie takihc osób, które z niczym nie umieją sobie poradzić same, tylko potrzebują ciągłego niańczenia. dziecinne.

[peopeo]

Pisząc to odpowiadalam na inny komentarz, Celestine o ile mnie pamięć nie myli. Po prostu o wszystkim mogę rozmawiać z partnerem, o moich obawach, zalach, czuje sie bezpiecznie. Jeśli mam problem z mężem, to ostatnie co robię, to zwierzanie sie innym. Problem jest między nami, my mamy go rozwiązać, nikt inny.

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 13:57 ----------

Wychodzę z założenia, że nie mówi się źle o parterze do innych, w końcu to najukochansza i najbliższa osoba. Ze spraw lozkowych też się nie zwierzam, nikomu! Jak byłam młodziutka dostałam nauczkę, a uczę się na błędach.

[patrycjapatib]

Napisane przez PoPoo

Jakie szpiegowanie?
To już nie można pójsc ze swoim facetm, na koncert dla towarzystwa i poszerzenia horyzontów, bo od razu jest sie posądzonym o szpiegowanie??

Ale jak ktoś nie lubi takiej muzyki, męczą go koncerty, to po co ma tam iść? My z moim facetem mamy kilka wspólnych pasji, ale też parę, których nie podzielamy. Ja np. nie lubię koncertów, męczy mnie głośna muzyka, dużo ludzi + jeśli to miałby być koncert jakiegoś zespołu, którego nie lubię, to bym nie poszła. Mogę z facetem spędzić czas następnego dnia, a nie wszędzie chodzić razem.

Zresztą autorka pisala, że nie widzi sensu tam iść, a ktoś tu zasugerował, żeby iść i go obserwować.

Napisane przez PoPoo

Dla mnei równiez to jest dziwne.
Nie wyobrażam sobie zwierzac się mojegu wybrankowi, z każdej pierdółki, każdego kompleksu..

'Z każdej pierdółki'? Przecież to poważna sprawa, a nie kwestia, że nie wie jaki lakier wybrać na wesele (z czym również nie widzę problemu, zeby zapytać faceta).

Nie wyobrażam sobie nie rozmawiać o moich obawach, a już szczególnie dotyczących naszego związku z partnerem. Nie udaję bezproblemowego człowieka, zawsze pewnego siebie. Zamęczyłabym się. Zresztą chcę być w takim związku, gdzie nie muszę się obawiać, że jak nie nałożę makeupu czy powiem o moim problemie, to facet się przestraszy i ewakuuje. Więc od początku jestem sobą, jak ma nie wyjść, to tym lepiej dla mnie

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez peopeo

Ja tez jestem zdania że w związku należy się dzielić obawami, uczuciami itd a mój mąż jest moim jedynym powiernikiem, ale nie wiemy jak to u autorki wygląda. Może tego nie ma, bo nie U wszystkich jest. Znam wiele par które się nie dzielą odczuciami, bo od tego mają przyjaciół, a dla nich związek to inny rodzaj relacji, i taki mają obraz związku. I nie oceniam, każdy niech żyje jak chce bo to jemu ma być dobrze.. tylko jeśli tam nie ma otwartosci, to szczera rozmowa nic nie wniesie, bo będą oboje poblokowani. być może to pierwsza powazniejsza akcja w tym związku gdzie narusza się zaufanie i jest dobra próba dla obojga. To już wie tylko autorka. Są ludzie którzy nie potrafią szczerze rozmawiać i oni też są w zwiazkach, po slubach... bardzo niewielu facetow przyznaloby się do zauroczenia inną, bo taka deklaracja zostaje już na zawsze, a jeśli do tego nic nie zaszło a wszystko rozgrywa się tylko w głowie faceta i sama uczennica niczego nie zauważyła to musiałby być niemadry by się przyznać, tylko zranilby autorke. Każdemu może się zdarzyć zauroczenie, grunt to decyzja co dalej. Czy będę karmić te myśli, prowokować sytuacje czy wręcz odwrotnie. Problem w tym, że zachowanie faceta autorki może być odczytane jako karmienie zauroczenia a to już rzutuje na związek...

A ja sobie nie wyobrażam takiego zwiazku. Jak tacy ludzie w takim razie w ogóle poznali się na tyle żeby wiedzieć, że chcą ze sobą być?
Rozumialabym jeszcze ze w jakichś kulturach gdzie męża/zone wybierają komuś rodzice takie sztuczne małżeństwo może faktycznie nie chcieć się przed sobą otwierać. Ale ludzie którzy są ze sobą dobrowolnie? To o czym oni rozmawiają, o tym co będzie na obiad?
Mnie też w sumie mówienie o uczuciach przychodzi z trudem, ale jednak widzę ze czasami trzeba bo bez tego naprawdę to jakiś dziwny układ a nie związek.

Masz pewność, ze te wspomniane znajome ci pary nie dzielą się ze sobą niczym poważniejszym? W sumie skąd możesz te pewność mieć?

Co do przyznawania się do zauroczenia inną to rzeczywiście, sama też nie chciałabym tego usłyszeć. Jednak facet na komunikat autorki, że czuje ona ze coś się święci niekoniecznie musiałby być 100% szczery, za to mógłby wykazać się zrozumieniem i np. zapewnić ja ze nadal jest dla niego atrakcyjna, skupić się na jego uczuciach do niej a nie do tej dziewczyny, stwierdzić że może rzeczywiście niechcący dał jej jakieś powody do zazdrości ale ze juz nie będzie tego robic. (To oczywiście gdyby zależało mu na tym związku.) Nie wiem, ja jakos tak wyobrażam sobie przykładowa odpowiedz gdyby to chodzilo o mojego faceta i gdyby zaszla analogiczna sytuacja. Chociaż skoro facet autorki juz skłamal ze nie przeglądał profilu no to rzeczywiście najprawdopodobniej dalej na probe rozmowy by szedł w zaparte, tylko ze dla mnie to już oznaczałoby rozstanie jak pisalam wczesniej.

Napisane przez patrycjapatib

'Z każdej pierdółki'? Przecież to poważna sprawa, a nie kwestia, że nie wie jaki lakier wybrać na wesele (z czym również nie widzę problemu, zeby zapytać faceta).

Nie wyobrażam sobie nie rozmawiać o moich obawach, a już szczególnie dotyczących naszego związku z partnerem. Nie udaję bezproblemowego człowieka, zawsze pewnego siebie. Zamęczyłabym się. Zresztą chcę być w takim związku, gdzie nie muszę się obawiać, że jak nie nałożę makeupu czy powiem o moim problemie, to facet się przestraszy i ewakuuje. Więc od początku jestem sobą, jak ma nie wyjść, to tym lepiej dla mnie

Ja w ogóle nie wiem w którym momencie doszliśmy od rozmawiania o poważnych sprawach do spowiadania się z każdej pierdółki i nieustannego uzalania się nad sobą. Albo coś przegapilam albo ktoś tu nieźle odlatuje z braku argumentów (raczej to drugie).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kiciakasia]

Napisane przez PoPoo

Ja związek opieram m.in. an tym, że jestesmy blisko, razem spędzamy czas. Chętnie pojde z moim ukochanym na koncert jego ulubionego zespołu, żeby móc z nim dzielić jego pasje.

Dla mnie to jest zdrowy związek, a nie jakaś patologia. Natomiast wychodzenie ciągle osobno jest dla mnie dziwne.

Ale że wszędzie zawsze razem?
Trzeba też mieć coś swojego, a jeżeli partner nie podziela mojej pasji np. do akrobatyki, to nie będę go ciągać na obozy, a i on nie będzie jechał mnie pilnować, bo tam są wyćwiczeni faceci. Przeciwnie, on będzie się cieszyć, że ja się dobrze bawię. I to działa w obie strony.

[f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0]

Napisane przez kiciakasia

Ale że wszędzie zawsze razem?

Trzeba też mieć coś swojego, a jeżeli partner nie podziela mojej pasji np. do akrobatyki, to nie będę go ciągać na obozy, a i on nie będzie jechał mnie pilnować, bo tam są wyćwiczeni faceci. Przeciwnie, on będzie się cieszyć, że ja się dobrze bawię. I to działa w obie strony.

Ja niedawno usłyszałam od babeczki pod szkoła, ze maz to wszedzie razem z nią chodzi. Nawet na zakupy. Ze zle on sie czuje kiedy ona ma iść sama a on ma być w domu 🤣 z koleżanka skomentowałam to, ze to jak kula u nogi. A w życiu bym nie chciała takiego związku!
Az mi sie przypomniał jeden koleś którego poznałam 🤣 co chciał abym poszła z nim do kibla bo on szedł na 2 a on chce ze mną rozmawiać i nie chce przerywać rozmowy

Bardzo szybko zakończyłam te relacje 🤣 oczywiście nie poszłam z nim hahhaa

[patrycjapatib]

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;85669176]
Az mi sie przypomniał jeden koleś którego poznałam 🤣 co chciał abym poszła z nim do kibla bo on szedł na 2 a on chce ze mną rozmawiać i nie chce przerywać rozmowy [/QUOTE]

Kocham to

[xenon88]

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;85669176]Az mi sie przypomniał jeden koleś którego poznałam �� co chciał abym poszła z nim do kibla bo on szedł na 2 a on chce ze mną rozmawiać i nie chce przerywać rozmowy [/QUOTE]

[kiciakasia]

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;85669176]Ja niedawno usłyszałam od babeczki pod szkoła, ze maz to wszedzie razem z nią chodzi. Nawet na zakupy. Ze zle on sie czuje kiedy ona ma iść sama a on ma być w domu 🤣 z koleżanka skomentowałam to, ze to jak kula u nogi. A w życiu bym nie chciała takiego związku!
Az mi sie przypomniał jeden koleś którego poznałam 🤣 co chciał abym poszła z nim do kibla bo on szedł na 2 a on chce ze mną rozmawiać i nie chce przerywać rozmowy

Bardzo szybko zakończyłam te relacje 🤣 oczywiście nie poszłam z nim hahhaa[/QUOTE]

mój eks łaził ze mną do ginekologa, chociaż sobie nie życzyłam
podejrzewam, że gdybym nie zrobiła awantury, to wlazłby do gabinetu

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kiciakasia

mój eks łaził ze mną do ginekologa, chociaż sobie nie życzyłam
podejrzewam, że gdybym nie zrobiła awantury, to wlazłby do gabinetu

Po co go w ogóle wtajemniczałaś kiedy masz wizytę?

[cava]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85711926]Po co go w ogóle wtajemniczałaś kiedy masz wizytę? [/QUOTE]




Ale co znaczy "wtajemniczałaś"?


Może zobaczył jak się ubiera do wyjścia i zapytał: gdzie idziesz.

a potem powiedział: to cie podwiozę/pojadę z tobą a potem pójdziemy na zakupy, cokolwiek.


Albo w rozmowie o dupie maryni pt. "mam wolny strumień świadomości i przy obieraniu ziemniaka bleblam wszystko co dziś było", powiedziała : i zapisałam się w końcu do gina na czwartek.


Albo zapytał czy pójdą na ślizgawkę w terminie x, a ona że nie, bo ma wtedy wizytę u gina.



No ludzie ze sobą gadają,

niektórzy tego nawet nawzajem słuchają,

oraz pamiętają.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez cava

Ale co znaczy "wtajemniczałaś"?

To znaczy "powiedziałaś mu, że idziesz do ginekologa". A w tym kontekście dokładniej: "mówiłaś mu regularnie o swoich wizytach u ginekologa w sytuacji, kiedy wiedziałaś, że będzie nieproszony za tobą łaził".

No ludzie ze sobą gadają,

niektórzy tego nawet nawzajem słuchają,

oraz pamiętają.

Naprawdę? :O

[Folgia]

Napisane przez kiciakasia

mój eks łaził ze mną do ginekologa, chociaż sobie nie życzyłam
podejrzewam, że gdybym nie zrobiła awantury, to wlazłby do gabinetu

Jak byłam kiedyś w szkole średniej to miałam faceta, który chciał dosłownie wykorzystać każdą chwilę, aby się ze mną widzieć. Mieszkał niedaleko, dlatego zawsze o 6:00 przychodził mi pod dom, aby odprowadzić mnie na przystanek. Było to męczące, bo z rana byłam zazwyczaj zmęczona i nie miałam ochoty na niczyje towarzystwo.

[kiciakasia]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85713731]To znaczy "powiedziałaś mu, że idziesz do ginekologa". A w tym kontekście dokładniej: "mówiłaś mu regularnie o swoich wizytach u ginekologa w sytuacji, kiedy wiedziałaś, że będzie nieproszony za tobą łaził".

Naprawdę? :O[/QUOTE]

1. to nie był zdrowy związek, ale jeszcze byłam za głupia, żeby to wiedzieć
2. nie przyszło mi do głowy, że kiedy odpowiem, dlaczego nie mogę się z nim widzieć w dzień X po południu i w sumie to nie wiem, kiedy będę wolna, jemu przyjdzie do głowy się tam wlec
3. był w chu zazdrosny i zaborczy, więc wszędzie mnie pilnował, ale, patrz punkt 1

[Mijanou]

Dziewczyny, proszę, wracajmy do tematu, bo się offtop zrobił straszliwy.

[kroliczek90]

?...Serio
Ona mu sie podoba zauroczył sie z tego co mówisz tak wynika
Po co miałby ją ogladać na fejsie tak po prostu czemu innych uczennic nie oglada. I jak reaguje jak ją widzi Chłopy to mają w głowach :/ Proste szczera rozmowa tylko