2006-01-03, 07:06 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
|
ja, mój związek i ON
Moje życie... z jednej strony wieloletni stabilny związek, mężczyzna, który mnie kocha bezwarunkowo... z drugiej - mężczyzna, który wiele lat temu mocno mnie zranił, choć był w moim życiu tylko przez chwilę, którego przez lata nie chciałam znać, a teraz potrzebuję jak powietrza... wiem, że na związek z nim nie ma szans, a nawet jakby były, to pewnie przeżylibyśmy krótkie cudowne chwile, ale dłużej nie byłabym szczęśliwa... Widzę jak się zmieniłam, jak ranię mojego TŻ, człowieka, którego kocham najmocniej na świecie... niszczę swoje życie na własne życzenie i nie potrafię sobie z tym poradzić...
Nie szukam rady, bo radzić się nie da ale muszę z siebie to wyrzucić! nie potrafię tak żyć, dosłownie się rozsypuję, ciągle płaczę, jem tony tabletek uspokajających i... i mam ochotę zniknąć |
2006-01-03, 09:50 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Nie szukasz porady...i tak bys się nie sugerowała nawet tą najtrafniejszą.
Pozostaje mi zyczyc Ci żeby ułozyło się po Twojej mysli. Żebys podjęła decyzję zgodnie z sobą. Edytowane przez taszkin Czas edycji: 2006-01-03 o 22:03 |
2006-01-03, 10:06 | #3 |
Zadomowienie
|
Dot.: ja, mój związek i ON
ja nie rozumiem gdzie tu sens????
wiesz że związek z tym 2 nie ma szans ale i tak go potrzebujesz jak powietrza, a swojego Tż pomimo że kochasz najmocniej na świecie ranisz ....??? wiem że miłość to nie jest proste równanie 2+2=4 ale ja i tak nie rozumiem twojego postępowania - dla mnie jest jedno jasne: kocham najmocniej na świecie = nikt inny nie jest mi potrzebny do oddychania bo mam już swoje powietrze .....
__________________
Uciekaja wszystkie mysli zle - z kazdym dniem .... |
2006-01-03, 10:16 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Moniquee, ja mam tak samo. Miiii pewnie też, tylko trochę się zagubiła i wiemy za mało by stwierdzić dlaczzego i jak bardzo.
|
2006-01-03, 11:33 | #5 | |
Zadomowienie
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
i tu się z tobą zgadzam, że wiem za mało, zeby pouczać lub udzielać jakiś rad -być może zupełnie nietrafionych- jeśli nie znam sytuacji dokładnie ..... ja nigdy nie byłam w takiej sytuacji więc nie potrafię zrozumieć jak można się tak zatracić i dopóki nie będę nie zrozumiem tego, więc nie oceniam ....
__________________
Uciekaja wszystkie mysli zle - z kazdym dniem .... |
|
2006-01-03, 11:55 | #6 |
Rozeznanie
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Miiiii....chyba sama odpowiedzialas juz sobie na pytanie.
(Skoro kiedyś ktoś tak bardzo Cię zranił, to wiesz jak to boli - nie rań więc swojego TŻ) |
2006-01-03, 13:03 | #7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Tez nigdy nie bylam w sytuacji Miiii, moja jest wiele bliższa Twojej Moniquee.
Nie potrafię sobie nawet wyobrazic jak Ona się czuje i mam nadzieje (zaryzykuję stwierdzenie, ze wiem to na pewno ), ze nigdy nie będe mieć tego typu rozterek. My tak nie mamy i nie potrafimy tego zrozumiec...ale przeciez nie tylko w sprawach w których mamy doswiadczenie mozemy komus pomoc |
2006-01-03, 13:11 | #8 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Taszkin, dziękuję... na razie chyba nie zdobędę się na to żeby z kimś o tym rozmawiać, ciężko mi samej przed sobą przyznać do tego co się ze mną dzieje ale... muszę dojść do siebie...
to naprawdę nie jest takie proste, co z tego że sama sobie odpowiedziałam, co z tego, że wiem co powinnam??? nie potrafię zapanować nad tym co czuję! i przeraża mnie to! |
2006-01-03, 13:16 | #9 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Wiem, ze czasem opanuja człowieka mysli, nad którymi nie panuje i nie wie skąd się biorą. Nie jestem psychologiem więc nie wiem dlaczego tak się dzieje. Często niespodziewanie i wbrew naszym chęciom burzą życie i stary ład w głowie.
Od jakiegos czasu ( od jakis 6 lat ) ten stan jest ( i uparcie będe twierdzic ze zawsze będzie juz) mi obcy w sprawach sercowych, ale hcyba wiem o czym mowisz. Jedyne rozwiązanie jakie przychodzi mi do głowy to dac sobie trochę czasu, uspokoić myśli, wyciszyć emocje. Zatrzymaj się i popatrz na swoje życie. Czym ryzykujesz, co mozesz zyskac...i nie tylko Ty. Edytowane przez taszkin Czas edycji: 2006-01-04 o 11:54 Powód: wycofuję pytanie. |
2006-01-03, 14:27 | #10 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
|
|
2006-01-03, 14:37 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Wiesz co jest wazne w takiej sytuacji? Uswiadomic sobie, wręcz wmówić, ze ma się wpływ na ten stan. Bo tak naprawdę się go ma, tylko emocje są tak silne, nagłe i zaskakujące, ze wydaje się ze mają nad nami władzę. Do tego dochodzi jeszcze wyobraznia, która wszystko potęguje i idealizuje w naszej głowie to czego nie chcemy.
Często jest tak, ze ten stan sam się uspokaja z czasem. Moze niedługo pomyslisz o tym i powiesz " nie wiem co mnie opanowało, juz tego nie czuję". Tego CI zyczę. Edytowane przez taszkin Czas edycji: 2006-10-19 o 08:52 |
2006-01-03, 15:29 | #12 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Tylko że najgorsze jest że ja wcale NIE CHCĘ sobie nic tłumaczyć, wmawiać, uświadamiać!!! to znaczy chcę, gdzieś tam kołaczą mi się resztki przyzwoitości i zdrowego rozsądku, ale ja NIE MAM SIŁY!!! po prostu nie mam siły z tym walczyć! chciałabym po prostu zniknąć, przestać myśleć o tym, o czymkolwiek... na chwilę chociaż rozpłynąć się, przestać mieć dylematy, przestać się zastanawiać, uciec gdzieś daleko!!! uciec od siebie, od swoich myśli, od swoich uczuć!!!
|
2006-01-03, 16:07 | #13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
|
Dot.: ja, mój związek i ON
bidulko, trochę Cię rozumiem. Swego czasu i ja zapierałam się pazurami o ścianę, bo serducho wyło i kazało biec do innego dżentlmena. ALe nie ma drugiej połówki jabłek na całe życie - w romantyczne brednie nie wierzę - i tamto by kiedys wygasło i znowu biegła bym dalej. A że szukam stałości, to trzymałam się owej ściany (a chwilami to już framugi) dzięki dwóm powodom - primo, przecież już sie zdecydowałam, więc raz w zyciu będę konsekwentna i dotrzymam słowa, bo to za poważna sprawa; secundo, nie zranić kogoś, kto i tak był na tyle głupi, by mnie pokochać.
Pazury mam jeszcze długie, ale już wiem, że więcej zepsuję niż zyskam. Taka grecka tragedia - i tak źle (serce boli, bo pragnie) i tak źle (będzie bolało, bo na gruzach przyjaźni związku nie zbuduję). I ryczę przy "never be mine" Kate Bush i jestem dumna, że TŻ ma znowu szczęście w oczach. Ot, paranoja i paradoks życia. |
2006-01-03, 16:08 | #14 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 1 727
|
Oj Miiii, nawet nie wiesz, jak doskonale Cię rozumiem. Sama jestem w stałym związku z kimś, kto jest dla mnie ważny, z kim chcę przeżyć życie. A jednocześnie jest ktoś, kto był ważny do szaleństwa lat temu parę i to na krótko, potem zniknął, a potem znowu powrócił jak cień. A nawet kiedy był daleko - żył w moich wspomnieniach. Zgadzam się z Tobą, że to bardzo ciężka sytuacja, ale ja już nauczyłam się w niej żyć. Jedyne, co mnie trzyma w przy zdrowych zmysłach to fakt, że życie mam już ułożone, a z tamtym żadnych szans na związek, naprawdę żadnych, dzieli nas praktycznie wszystko, a łączy tylko wzajemna fascynacja - to za mało, żeby cokolwiek zbudować.
Przez te 5 lat widziałam go 3 razy, poszliśmy na piwo, pogadaliśmy jak przyjaciele. W tym roku pewnie też go zobaczę. Ale to tylko tyle. Czasem, kiedy bardzo tęsknię, wysyłam mu maila czy sms'a, żeby chociaż na chwilę poczuć jego obecność. Wszystko prawie jak w piosence 2 plus 1 "Windą do nieba". Mój problem polega na tym, że z mężczyzną mojego życia żyć nie mogę. I tak już, niestety, pozostanie. Cytat:
__________________
było, minęło. Edytowane przez Pomadka Czas edycji: 2006-11-04 o 16:27 Powód: Post pod postem. Istnieje opcja EDYCJI/MULTICYTOWANIA proszę z nich korzytać. |
|
2006-01-03, 16:23 | #15 | |
Zakorzenienie
|
no to cyba wszystkie mamy takie same problemy niemozliwe u mnie jakies 2 tyg temu bylo tak samo jestem szczesliwa w swoim zwiazku kocham mojeho kochanegp tz ale nagle pojawil sie ktos z ktorym przezylam cudowne chwile i z ktorym kontakt sie zerwal glownie z jego winy. ma ujmujacy charakter i gdzy znoow go spotkalam i zobaczylam ze sie stara znow mialam rozterke. z jednej strony zal mi bylo mojego tz bo jest naprawde wyjatkowy a z 2 strony zal mi bylo tedo drugiego bo wiem jak tez cierpi i zaluje,ale ze przezylam kiedys podobna rozterke.postanoowilam zaprzestac kontaktow z tym 2 powidzialam mu ze teraz nie bo mnie rani a co sie odwlecze to nie ucieczeuspokoil sie a mi po jakis 2 dniach rozterka przeszla i znow wszystko wrocilo do normy.uswiadomilam sobie bardziej jak mi na moim kochanym zalezy.
mysle ze najwlasciwiej bedzie powiedziec temu co podbija ze cie to boli i ze masz rozterke i ze nie zrobisz swojemu obecnemu tego co nie chcesz zeby ci zrobill i jakby sie czul na jego miejscu.powiedz tez ze co sie odwlecze to nie uciecze ( w jakis sposob go udobruchasz) usun wszystkie kontakty z nim ( maile ,nr telefony, adresy)ale oczywiscie nie na stale zapisz je na kartce i zaklej w kopercie i pozstanow ze jesli to otwozysz to jestes ...( tu sama sobie wymyslisz jaka jestes) niby banalny sposob ale pomagapowodzonka Cytat:
aha i moje sposoby na ciagle klebienie sie mysli w glowie to: dluuuuugi cieply prysznic salon pieknosci dla siebie i jakas ciekawa i wciagajaca ksiazka( gdy czytam caly siat przestaje dla mnie istniec i nie mysle o niczym jak o akcji w ksiazce) - wlasnie tak sobie ostatnio poradzilam z moja mala rozterka nawet nie korcilo mnie by slac mu esy
__________________
mgr inż. sztuki ogrodowej: Edytowane przez Pomadka Czas edycji: 2006-11-04 o 16:29 Powód: Post pod postem. Istnieje opcja EDYCJI/MULTICYTOWANIA proszę z nich korzytać. |
|
2006-01-03, 16:56 | #16 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
wiesz co, czasem sobie myślę, że jak to życie jest już ułożone, to nic się więcej w kwestii sercowej nie zdarzy i odechciewa mi się żyć. Czuję się jak ludka siedząca na pięknej plaży, która chce znaleźć się na pełnym morzu i unosić się na rozhukanych falach. Ale tu na tej plaży tak ciepło i bezpiecznie - ludka wie, że jak znajdzie się wśród tych grzywaczy, to będzie marzył o swojej malutkiej plaży, o swojej palmie i bezpiecznych ramionach swojego ludka. I tak siedzi na brzegu tej wysepki i z zawiścią patrzy na na przemykające na horyzoncie łodzie - do domku krytego liśćmi palmowymi nie wraca, bo ją morze woła. gary nie pozmywane a ludek ze zgryzoty siwieje. Na morze nie ruszy, bo jak to tak ludka samego bez słowa zostawić. A poza tym tam można utonąć, zmarznąć... Taka dziwna ludka, ni to morska, ni to lądowa - chce zawsze tego, czego nie ma. Szkoda, że ludzie się łączą w pary, a nie w tercety A najlepiej: dwoje przyjaciół żyjących ze sobą całe życie, ale każde pozwalające sobie na małe fascynacje - niestety, wpojony przez kulturę romantyczny mit o dwu połówkach jabłek nie pozwoli mi nigdy stwierdzić, co na to moja natura... |
|
2006-01-03, 17:18 | #17 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
Wiecie co? a mi się wydawało, że jestem jedna taka dziwna... że ludzie wokół albo nie mają takich dylematów, bo jedni są mądrzy dobrzy silni i w ogóle... a inni absolutnie nie mają żadnych skrupółów... i tylko ja nienormalna tak się męczę Hybris, mogę do Ciebie napisać na gg albo maila? |
|
2006-01-03, 17:26 | #18 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Olkie, ja nie potrafię nawet powiedzieć czy ten drugi jest fantastyczny... ja wiem tylko jaki on chciał mi się pokazać... on też nic o mnie nie wie... a z drugiej strony nie potrafię powiedzieć z ręką na sercu, że to czysto fizyczna fascynacja i nigdy w życiu mu nie powiem co mnie boli... ale masz rację, to dobry argument, że teraz mam przy sobie TŻ który mnie kocha, a jak sama to zniszczę to nikt mi nie pomoże... tylko co mi z tego???
|
2006-01-03, 17:42 | #19 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
Tak to jest, że ciągle musimy wybierać, ciagle coś się psuje, coś stawia przed nami problemy - tylko poczucie humoru jest człowiekowi wierne Wiesz, gdyby to była fizyczna fascynacja, to byłoby prosto - romans, dopóki płomień się nie wypali. A jeśli cień to kandydat na równie dobrego przyjaciela i ojca ew. dzieci, co obecny TŻ? - drodzy telewidzowie, dzisiejsze życie PaniKoty sposoruje słowko "gdyby..." och, im bardziej błaznuję, tym bardziej tęsknię do warunku moich licznych zdań warunkowych, więc już przestaję. |
|
2006-01-03, 18:18 | #20 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Eh, dziewczyny, dziewczyny. Różnie to bywa. Czasem taka fascynacja jest czymś wręcz pozytywnym - mnie dzięki niej udało się wyrwać z bardzo złego związku. Prawdą jest, że wpadłam niejako z deszczu pod rynnę, gdyż facet był łaskaw zainteresować się całkiem kimś innym, a ja zostałam na lodzie, sama i na dodatek bliska porzucenia pracy ("romans" biurowy to był, żeby było już całkiem żałośnie). Po tego typu przejściach dałam sobie siana z facetami na czas dłuższy, z rozpędu skończyłam studia i nagle zachciało mi się sprawdzić co tam u mojej fascynacji. Sprawdziłam, a jakże, przeżyłam iście filmowy romans, dostałam od życia po mordzie po raz wtóry (a mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki), kontakty zerwałam, przychodziłam do roboty i siedząc przy biurku płakałam, wracałam do domu i płakałam, jak tylko mnie ktoś spytał, jak się czuję to od razu wybuchałam fontanną łez (w normalnych warunkach zdarza mi się płakać średnio raz do roku, wyrobiłam normę za co najmniej 5 lat naprzód). Po tygodniu mi przeszło. I dostałam prezent od losu - mojego trolla domowego i jest normalnie. Jaki z tego morał? Ano taki, że nawet jak się chce czegoś najbardziej na świecie i oddałoby się za to duszę, to zdarza się, że nikt nie będzie chciał tej duszy wziąć, nawet jak mu się będzie ją wpychało na siłę. To raz. A dwa, że człowiek już taki jest, że może się zakochać, czy też zafascynować, czymś co tak naprawdę nigdy nie istniało i nie istnieje. Najłatwiej jest się zakochać we własnej wyobraźni i chyba najtrudniej z takiej miłości wyleczyć.
|
2006-01-03, 18:42 | #21 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
Metafora moja jak to metafora - doskonała nie jest, ale zmodyfikujmy: ludka siedzi na plaży i przypływa łódź, a tam pewien wspaniały podróżnik, który chce ją zabrać ze sobą - daje jej to samo poczucie bezpieczeństwa plus coś więcej. Nic nie straci, a może zyskać. Jedynym ale jest ten jej ludek - bo teraz to on będzie patrzył na morze i tęsknił. Będzie szczęśliwa czując na sobie jego wzrok setki mil dalej? Rany, chyba zacznę pisać telenowele:P Proszę się odnosić od pierwszej części wypowiedzi |
|
2006-01-03, 18:52 | #22 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
A może sedno jest w tej wspomnianej już piosence: "I'm looking back over my shoulder, at you happy without me". Ja wiem, że dla mojej sytuacji to zdanie jest całkowicie prawdziwe i nigdy nie było inne, ale dlaTwojej? |
|
2006-01-03, 19:28 | #23 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
Chyba chcę zostać sułtanką i mieć swój harem. |
|
2006-01-03, 20:53 | #24 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 1 727
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
__________________
było, minęło. |
|
2006-01-03, 21:05 | #25 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
__________________
|
|
2006-01-03, 21:17 | #26 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
Nan, musze przyznac, ze nieraz denerwowaly mnie twoje posty, wydawalo mi sie ze jestes nieco zadufana, ale teraz czolo przed toba chyle, na kolana padam, i przepraszam, za swa porywczosc. Dziekuje za te piekne slowa powyzej, choc nie do mnie skierowane, bardzo mna poruszyly, odkrylam w nich siebie, a ostatnie zdanie, a raczej ostatanie dwa, sa dla mnie prawie objawieniem, i za to ci dziekuje. Juz wpisalam je do swojego pamietnika, pozwolily wiele zrozumiec, i ubrac w slowa, to czego do tej pory nie udalo mi sie poukladac.
__________________
|
|
2006-01-03, 21:24 | #27 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 1 727
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
Ergo. Facet, o którym pisałam, był dla mnie pierwszym prawdziwym, dorosłym romansem. Napisałam, że był moją fascynacją - ale było to najgłębsze i najgwałtowniejsze uczucie, jakim kiedykolwiek obdarzyłam drugiego człowieka. W miłość, jako taką, nie wierzę. W zasadzie jestem dość chłodna uczuciowo, no, może poza stosunkiem do zwierząt, ale nie o tym teraz mówimy. Z moim obecnym narzeczonym, za czas jakiś mężem, wiąże mnie głównie przyjaźń i... taka mała stabilizacja, do której w zasadzie przez całe życie dążyłam. I jest mi z tym dobrze, cenię i szanuję człowieka, z którym żyję, jestem wobec niego lojalna, podjęłam decyzję, że to on będzie moim życiowym partnerem i jestem w tym konsekwentna, mogę liczyć na niego, on na mnie - to jest dobre życie. Ale nie ma między nami tego żaru uczuć, tego odurzenia, tego czegoś, co czuje, kiedy przychodzi mail czy sms od tamtego, czy kiedy wspominam te krótkie 3 miesiące, bo tyle trwał nasz romans. To był jakiś obłęd, pasja, ten człowiek ogarnął cały mój świat, był uosobieniem tego, czego oczekiwałam od mężczyzny. Był a potem zniknął, a ja przez tygodnie byłam jak w letargu, bo nie mogłam uwierzyć, że można z apogeum szczęścia trafić na dno rozpaczy. Zapłaciłam dość wysoki podatek od marzeń i właściwie tylko marzenia mi zostały. Nie istnieje taka możliwość, żebyśmy kiedykolwiek byli razem, więc nie zamierzam dawać mu na siłę swojej duszy, ciała tym bardziej. Być może w ogóle go nie znam, bo cóż mogę powiedzieć po 3 miesiącach, jeśli po 3 latach mieszkania w jednym domu z mężczyzną nie mogę powiedzieć, żebym poznała go na wylot. Ale to jakim go pamiętam, to jak wspominam tamtą, naszą wiosnę jest zbyt ważne, żebym mogła odłożyc to ad acta, zapomnieć. Bo coś takiego przeżyłam raz, powtórki raczej na pewno nie będzie. Wiem, że sama sobie tne bajzel zafundowałam, ale umiem tak żyć, bo mam pewność, że mimo moich chciejstw, tęsknot, łez, marzeń - innej alternatywy nie mam i już prawie zdążyłam się z tym pogodzić. Panikoto, twoja metafora jest bardzo ładna, ale u nas to nie tak. Ludka z ludkiem żyją sobie na swojej wysepce, a w oddali jest inna wysepka, na której mieszka inny ludek ze swoją ludką. Ludka z pierwszej wyspy i ludek z drugiej wysiadują czasem na brzegu z tęsknotą patrząc ku sobie, ale sa na tyle daleko, że widzą tylko kontury wysepek. Oczywiście, oboje wiedzą, że wystarczyłoby wypchnąć na falę łódkę, złapać za wiosło i spotkać się wpół drogi, ale mają świadomość, że wtedy nie byłoby dla nich powrotu na ciepłe wysepki, zostaliby na wzburzonym morzu, które ani chyby zatopiłoby oboje. Dlatego trwają przy swoich ludkach, z którymi zresztą jest im dobrze, normalnie, tylko czasami, nocą wrzucają w to wzburzone morze butelki z listami o tęsknocie, chciejstwach i marzeniach. Bo tylko na tyle mogą sobie pozwolić.
__________________
było, minęło. |
|
2006-01-03, 21:29 | #28 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 1 727
|
Cytat:
Cytat:
Moje życie natomiast, Panikito, sponsoruje nie słowo "gdyby" tylko "nigdy". Przeżyłam dość szybki i brutalny kurs zastosowania praktycznego tegoż słówka, lekcja nie do zapomnienia. Może to i cenna wiedza, ale zamiast mądrzejsza jestem po niej mądrzejsza i smutniejsza. Ech, czas iść z psem.
__________________
było, minęło. Edytowane przez Pomadka Czas edycji: 2006-11-04 o 16:41 Powód: Post pod postem. Istnieje opcja EDYCJI/MULTICYTOWANIA proszę z nich korzytać. |
||
2006-01-03, 21:49 | #29 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
Swoją drogą Miii wywołała w nas falę wspomnień, obojętnie, chcianych, czy nie, ale przynajmniej się przekonałyśmy, że nie jesteśmy jedyne. Mnie moja historia potwornie wiele kosztowała, ale i wzbogaciła zarazem o cenne doświadczenie. Śmieszna rzecz, ale naprawdę mnóstwo temu zawdzięczam, chyba dwa największe przełomy w moim życiu - przełomy w sensie uczuciowo-życiowym. Czasem łapię się na tym, że chciałabym wiedzieć, czy dla tego faceta też byłam takim przełomem choć w ułamku. Ale nie mam zamiaru się dowiadywać |
|
2006-01-03, 21:52 | #30 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: ja, mój związek i ON
Cytat:
__________________
|
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:54.