ja, mój związek i ON - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2006-01-03, 07:06   #1
Miiii
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9

ja, mój związek i ON


Moje życie... z jednej strony wieloletni stabilny związek, mężczyzna, który mnie kocha bezwarunkowo... z drugiej - mężczyzna, który wiele lat temu mocno mnie zranił, choć był w moim życiu tylko przez chwilę, którego przez lata nie chciałam znać, a teraz potrzebuję jak powietrza... wiem, że na związek z nim nie ma szans, a nawet jakby były, to pewnie przeżylibyśmy krótkie cudowne chwile, ale dłużej nie byłabym szczęśliwa... Widzę jak się zmieniłam, jak ranię mojego TŻ, człowieka, którego kocham najmocniej na świecie... niszczę swoje życie na własne życzenie i nie potrafię sobie z tym poradzić...
Nie szukam rady, bo radzić się nie da ale muszę z siebie to wyrzucić! nie potrafię tak żyć, dosłownie się rozsypuję, ciągle płaczę, jem tony tabletek uspokajających i... i mam ochotę zniknąć
Miiii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 09:50   #2
taszkin
Zakorzenienie
 
Avatar taszkin
 
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
Dot.: ja, mój związek i ON

Nie szukasz porady...i tak bys się nie sugerowała nawet tą najtrafniejszą.
Pozostaje mi zyczyc Ci żeby ułozyło się po Twojej mysli. Żebys podjęła decyzję zgodnie z sobą.

Edytowane przez taszkin
Czas edycji: 2006-01-03 o 22:03
taszkin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 10:06   #3
Moniquee
Zadomowienie
 
Avatar Moniquee
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 1 305
GG do Moniquee
Dot.: ja, mój związek i ON

ja nie rozumiem gdzie tu sens????

wiesz że związek z tym 2 nie ma szans ale i tak go potrzebujesz jak powietrza, a swojego Tż pomimo że kochasz najmocniej na świecie ranisz ....???

wiem że miłość to nie jest proste równanie 2+2=4 ale ja i tak nie rozumiem twojego postępowania - dla mnie jest jedno jasne: kocham najmocniej na świecie = nikt inny nie jest mi potrzebny do oddychania bo mam już swoje powietrze .....
__________________
Uciekaja wszystkie mysli zle - z kazdym dniem ....
Moniquee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 10:16   #4
taszkin
Zakorzenienie
 
Avatar taszkin
 
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
Dot.: ja, mój związek i ON

Moniquee, ja mam tak samo. Miiii pewnie też, tylko trochę się zagubiła i wiemy za mało by stwierdzić dlaczzego i jak bardzo.
taszkin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 11:33   #5
Moniquee
Zadomowienie
 
Avatar Moniquee
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 1 305
GG do Moniquee
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez taszkin
Moniquee, ja mam tak samo. Miiii pewnie też, tylko trochę się zagubiła i wiemy za mało by stwierdzić dlaczzego i jak bardzo.


i tu się z tobą zgadzam, że wiem za mało, zeby pouczać lub udzielać jakiś rad -być może zupełnie nietrafionych- jeśli nie znam sytuacji dokładnie .....

ja nigdy nie byłam w takiej sytuacji więc nie potrafię zrozumieć jak można się tak zatracić i dopóki nie będę nie zrozumiem tego, więc nie oceniam ....
__________________
Uciekaja wszystkie mysli zle - z kazdym dniem ....
Moniquee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 11:55   #6
Juliettt
Rozeznanie
 
Avatar Juliettt
 
Zarejestrowany: 2004-02
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 888
GG do Juliettt
Dot.: ja, mój związek i ON

Miiiii....chyba sama odpowiedzialas juz sobie na pytanie.

(Skoro kiedyś ktoś tak bardzo Cię zranił, to wiesz jak to boli - nie rań więc swojego TŻ)
Juliettt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 13:03   #7
taszkin
Zakorzenienie
 
Avatar taszkin
 
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
Red face Dot.: ja, mój związek i ON

Tez nigdy nie bylam w sytuacji Miiii, moja jest wiele bliższa Twojej Moniquee.
Nie potrafię sobie nawet wyobrazic jak Ona się czuje i mam nadzieje (zaryzykuję stwierdzenie, ze wiem to na pewno ), ze nigdy nie będe mieć tego typu rozterek.
My tak nie mamy i nie potrafimy tego zrozumiec...ale przeciez nie tylko w sprawach w których mamy doswiadczenie mozemy komus pomoc
taszkin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2006-01-03, 13:11   #8
Miiii
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
Dot.: ja, mój związek i ON

Taszkin, dziękuję... na razie chyba nie zdobędę się na to żeby z kimś o tym rozmawiać, ciężko mi samej przed sobą przyznać do tego co się ze mną dzieje ale... muszę dojść do siebie...
to naprawdę nie jest takie proste, co z tego że sama sobie odpowiedziałam, co z tego, że wiem co powinnam??? nie potrafię zapanować nad tym co czuję! i przeraża mnie to!
Miiii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 13:16   #9
taszkin
Zakorzenienie
 
Avatar taszkin
 
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
Dot.: ja, mój związek i ON

Wiem, ze czasem opanuja człowieka mysli, nad którymi nie panuje i nie wie skąd się biorą. Nie jestem psychologiem więc nie wiem dlaczego tak się dzieje. Często niespodziewanie i wbrew naszym chęciom burzą życie i stary ład w głowie.
Od jakiegos czasu ( od jakis 6 lat ) ten stan jest ( i uparcie będe twierdzic ze zawsze będzie juz) mi obcy w sprawach sercowych, ale hcyba wiem o czym mowisz.
Jedyne rozwiązanie jakie przychodzi mi do głowy to dac sobie trochę czasu, uspokoić myśli, wyciszyć emocje. Zatrzymaj się i popatrz na swoje życie. Czym ryzykujesz, co mozesz zyskac...i nie tylko Ty.

Edytowane przez taszkin
Czas edycji: 2006-01-04 o 11:54 Powód: wycofuję pytanie.
taszkin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 14:27   #10
Miiii
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez taszkin
mam nadzieje (zaryzykuję stwierdzenie, ze wiem to na pewno ), ze nigdy nie będe mieć tego typu rozterek.
Wiesz, też jeszcze nie tak dawno bym tak powiedziała... też mi się wydawało, byłam pewna, że nie spojrzę na innego mężczyznę... że moja miłość jest tak silna, że nic i nikt jej nie potrafi naruszyć... a teraz nie dość, ze ranię najbliższą mi osobę, to jeszcze tracę szacunek do samej siebie...
Miiii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 14:37   #11
taszkin
Zakorzenienie
 
Avatar taszkin
 
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
Dot.: ja, mój związek i ON

Wiesz co jest wazne w takiej sytuacji? Uswiadomic sobie, wręcz wmówić, ze ma się wpływ na ten stan. Bo tak naprawdę się go ma, tylko emocje są tak silne, nagłe i zaskakujące, ze wydaje się ze mają nad nami władzę. Do tego dochodzi jeszcze wyobraznia, która wszystko potęguje i idealizuje w naszej głowie to czego nie chcemy.
Często jest tak, ze ten stan sam się uspokaja z czasem. Moze niedługo pomyslisz o tym i powiesz " nie wiem co mnie opanowało, juz tego nie czuję".
Tego CI zyczę.

Edytowane przez taszkin
Czas edycji: 2006-10-19 o 08:52
taszkin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2006-01-03, 15:29   #12
Miiii
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
Dot.: ja, mój związek i ON

Tylko że najgorsze jest że ja wcale NIE CHCĘ sobie nic tłumaczyć, wmawiać, uświadamiać!!! to znaczy chcę, gdzieś tam kołaczą mi się resztki przyzwoitości i zdrowego rozsądku, ale ja NIE MAM SIŁY!!! po prostu nie mam siły z tym walczyć! chciałabym po prostu zniknąć, przestać myśleć o tym, o czymkolwiek... na chwilę chociaż rozpłynąć się, przestać mieć dylematy, przestać się zastanawiać, uciec gdzieś daleko!!! uciec od siebie, od swoich myśli, od swoich uczuć!!!
Miiii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 16:07   #13
PaniKota
Raczkowanie
 
Avatar PaniKota
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
Dot.: ja, mój związek i ON

bidulko, trochę Cię rozumiem. Swego czasu i ja zapierałam się pazurami o ścianę, bo serducho wyło i kazało biec do innego dżentlmena. ALe nie ma drugiej połówki jabłek na całe życie - w romantyczne brednie nie wierzę - i tamto by kiedys wygasło i znowu biegła bym dalej. A że szukam stałości, to trzymałam się owej ściany (a chwilami to już framugi) dzięki dwóm powodom - primo, przecież już sie zdecydowałam, więc raz w zyciu będę konsekwentna i dotrzymam słowa, bo to za poważna sprawa; secundo, nie zranić kogoś, kto i tak był na tyle głupi, by mnie pokochać.
Pazury mam jeszcze długie, ale już wiem, że więcej zepsuję niż zyskam. Taka grecka tragedia - i tak źle (serce boli, bo pragnie) i tak źle (będzie bolało, bo na gruzach przyjaźni związku nie zbuduję). I ryczę przy "never be mine" Kate Bush i jestem dumna, że TŻ ma znowu szczęście w oczach. Ot, paranoja i paradoks życia.
PaniKota jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 16:08   #14
hybris
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 1 727
Oj Miiii, nawet nie wiesz, jak doskonale Cię rozumiem. Sama jestem w stałym związku z kimś, kto jest dla mnie ważny, z kim chcę przeżyć życie. A jednocześnie jest ktoś, kto był ważny do szaleństwa lat temu parę i to na krótko, potem zniknął, a potem znowu powrócił jak cień. A nawet kiedy był daleko - żył w moich wspomnieniach. Zgadzam się z Tobą, że to bardzo ciężka sytuacja, ale ja już nauczyłam się w niej żyć. Jedyne, co mnie trzyma w przy zdrowych zmysłach to fakt, że życie mam już ułożone, a z tamtym żadnych szans na związek, naprawdę żadnych, dzieli nas praktycznie wszystko, a łączy tylko wzajemna fascynacja - to za mało, żeby cokolwiek zbudować.
Przez te 5 lat widziałam go 3 razy, poszliśmy na piwo, pogadaliśmy jak przyjaciele. W tym roku pewnie też go zobaczę. Ale to tylko tyle. Czasem, kiedy bardzo tęsknię, wysyłam mu maila czy sms'a, żeby chociaż na chwilę poczuć jego obecność. Wszystko prawie jak w piosence 2 plus 1 "Windą do nieba". Mój problem polega na tym, że z mężczyzną mojego życia żyć nie mogę. I tak już, niestety, pozostanie.

Cytat:
Napisane przez PaniKota
bidulko, trochę Cię rozumiem. Swego czasu i ja zapierałam się pazurami o ścianę, bo serducho wyło i kazało biec do innego dżentlmena. ALe nie ma drugiej połówki jabłek na całe życie - w romantyczne brednie nie wierzę - i tamto by kiedys wygasło i znowu biegła bym dalej. A że szukam stałości, to trzymałam się owej ściany (a chwilami to już framugi) dzięki dwóm powodom - primo, przecież już sie zdecydowałam, więc raz w zyciu będę konsekwentna i dotrzymam słowa, bo to za poważna sprawa; secundo, nie zranić kogoś, kto i tak był na tyle głupi, by mnie pokochać.
Pazury mam jeszcze długie, ale już wiem, że więcej zepsuję niż zyskam. Taka grecka tragedia - i tak źle (serce boli, bo pragnie) i tak źle (będzie bolało, bo na gruzach przyjaźni związku nie zbuduję). I ryczę przy "never be mine" Kate Bush i jestem dumna, że TŻ ma znowu szczęście w oczach. Ot, paranoja i paradoks życia.
Panikoto, uwielbiam Twoje wypowiedzi!
__________________
było, minęło.

Edytowane przez Pomadka
Czas edycji: 2006-11-04 o 16:27 Powód: Post pod postem. Istnieje opcja EDYCJI/MULTICYTOWANIA proszę z nich korzytać.
hybris jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 16:23   #15
olkie
Zakorzenienie
 
Avatar olkie
 
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: kraków-stce
Wiadomości: 4 186
GG do olkie
no to cyba wszystkie mamy takie same problemy niemozliwe u mnie jakies 2 tyg temu bylo tak samo jestem szczesliwa w swoim zwiazku kocham mojeho kochanegp tz ale nagle pojawil sie ktos z ktorym przezylam cudowne chwile i z ktorym kontakt sie zerwal glownie z jego winy. ma ujmujacy charakter i gdzy znoow go spotkalam i zobaczylam ze sie stara znow mialam rozterke. z jednej strony zal mi bylo mojego tz bo jest naprawde wyjatkowy a z 2 strony zal mi bylo tedo drugiego bo wiem jak tez cierpi i zaluje,ale ze przezylam kiedys podobna rozterke.postanoowilam zaprzestac kontaktow z tym 2 powidzialam mu ze teraz nie bo mnie rani a co sie odwlecze to nie ucieczeuspokoil sie a mi po jakis 2 dniach rozterka przeszla i znow wszystko wrocilo do normy.uswiadomilam sobie bardziej jak mi na moim kochanym zalezy.



mysle ze najwlasciwiej bedzie powiedziec temu co podbija ze cie to boli i ze masz rozterke i ze nie zrobisz swojemu obecnemu tego co nie chcesz zeby ci zrobill i jakby sie czul na jego miejscu.powiedz tez ze co sie odwlecze to nie uciecze ( w jakis sposob go udobruchasz)



usun wszystkie kontakty z nim ( maile ,nr telefony, adresy)ale oczywiscie nie na stale zapisz je na kartce i zaklej w kopercie i pozstanow ze jesli to otwozysz to jestes ...( tu sama sobie wymyslisz jaka jestes) niby banalny sposob ale pomagapowodzonka

Cytat:
Napisane przez Miiii
Tylko że najgorsze jest że ja wcale NIE CHCĘ sobie nic tłumaczyć, wmawiać, uświadamiać!!! to znaczy chcę, gdzieś tam kołaczą mi się resztki przyzwoitości i zdrowego rozsądku, ale ja NIE MAM SIŁY!!! po prostu nie mam siły z tym walczyć! chciałabym po prostu zniknąć, przestać myśleć o tym, o czymkolwiek... na chwilę chociaż rozpłynąć się, przestać mieć dylematy, przestać się zastanawiać, uciec gdzieś daleko!!! uciec od siebie, od swoich myśli, od swoich uczuć!!!
oj nazbyt dobrze to znamale cwiczenie czyni mistrza i teraz lepiej przed taka sytulacja moge sie uchronic lub z nia sobie poradzic.zawsze mnie korci i czuje bol bo nie chce ani 1 ranic ani 2 .do tego obydwoje sa naprawde fantastyczni i wyjatkowi. ale uswiadamiam sobie zawsze ze z obecnym mnie wiele wiecej laczy a jak z tamtym nie wypali to nikt mi nie pomoze bo przeciz to byl moj wybor. jesli chcesz to mozesz odezwac sie tez na moje gg i dam Ci taki wylkad ze juz na bank nie bedziesz miala rozterek

aha i moje sposoby na ciagle klebienie sie mysli w glowie to:
dluuuuugi cieply prysznic
salon pieknosci dla siebie
i jakas ciekawa i wciagajaca ksiazka( gdy czytam caly siat przestaje dla mnie istniec i nie mysle o niczym jak o akcji w ksiazce) - wlasnie tak sobie ostatnio poradzilam z moja mala rozterka nawet nie korcilo mnie by slac mu esy
__________________
mgr inż. sztuki ogrodowej:

Edytowane przez Pomadka
Czas edycji: 2006-11-04 o 16:29 Powód: Post pod postem. Istnieje opcja EDYCJI/MULTICYTOWANIA proszę z nich korzytać.
olkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 16:56   #16
PaniKota
Raczkowanie
 
Avatar PaniKota
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez hybris
Panikoto, uwielbiam Twoje wypowiedzi!
bardzo mi miło, dziękuję
wiesz co, czasem sobie myślę, że jak to życie jest już ułożone, to nic się więcej w kwestii sercowej nie zdarzy i odechciewa mi się żyć. Czuję się jak ludka siedząca na pięknej plaży, która chce znaleźć się na pełnym morzu i unosić się na rozhukanych falach. Ale tu na tej plaży tak ciepło i bezpiecznie - ludka wie, że jak znajdzie się wśród tych grzywaczy, to będzie marzył o swojej malutkiej plaży, o swojej palmie i bezpiecznych ramionach swojego ludka. I tak siedzi na brzegu tej wysepki i z zawiścią patrzy na na przemykające na horyzoncie łodzie - do domku krytego liśćmi palmowymi nie wraca, bo ją morze woła. gary nie pozmywane a ludek ze zgryzoty siwieje. Na morze nie ruszy, bo jak to tak ludka samego bez słowa zostawić. A poza tym tam można utonąć, zmarznąć... Taka dziwna ludka, ni to morska, ni to lądowa - chce zawsze tego, czego nie ma.
Szkoda, że ludzie się łączą w pary, a nie w tercety A najlepiej: dwoje przyjaciół żyjących ze sobą całe życie, ale każde pozwalające sobie na małe fascynacje - niestety, wpojony przez kulturę romantyczny mit o dwu połówkach jabłek nie pozwoli mi nigdy stwierdzić, co na to moja natura...
PaniKota jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 17:18   #17
Miiii
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez PaniKota
bardzo mi miło, dziękuję
wiesz co, czasem sobie myślę, że jak to życie jest już ułożone, to nic się więcej w kwestii sercowej nie zdarzy i odechciewa mi się żyć. Czuję się jak ludka siedząca na pięknej plaży, która chce znaleźć się na pełnym morzu i unosić się na rozhukanych falach. Ale tu na tej plaży tak ciepło i bezpiecznie - ludka wie, że jak znajdzie się wśród tych grzywaczy, to będzie marzył o swojej malutkiej plaży, o swojej palmie i bezpiecznych ramionach swojego ludka. I tak siedzi na brzegu tej wysepki i z zawiścią patrzy na na przemykające na horyzoncie łodzie - do domku krytego liśćmi palmowymi nie wraca, bo ją morze woła. gary nie pozmywane a ludek ze zgryzoty siwieje. Na morze nie ruszy, bo jak to tak ludka samego bez słowa zostawić. A poza tym tam można utonąć, zmarznąć... Taka dziwna ludka, ni to morska, ni to lądowa - chce zawsze tego, czego nie ma.
Szkoda, że ludzie się łączą w pary, a nie w tercety A najlepiej: dwoje przyjaciół żyjących ze sobą całe życie, ale każde pozwalające sobie na małe fascynacje - niestety, wpojony przez kulturę romantyczny mit o dwu połówkach jabłek nie pozwoli mi nigdy stwierdzić, co na to moja natura...
Taaaa... genialnie to ujęłaś i nawet udało Ci się mnie trochę rozśmieszyć... przez łzy ale zawsze

Wiecie co? a mi się wydawało, że jestem jedna taka dziwna... że ludzie wokół albo nie mają takich dylematów, bo jedni są mądrzy dobrzy silni i w ogóle... a inni absolutnie nie mają żadnych skrupółów... i tylko ja nienormalna tak się męczę

Hybris, mogę do Ciebie napisać na gg albo maila?
Miiii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 17:26   #18
Miiii
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 9
Dot.: ja, mój związek i ON

Olkie, ja nie potrafię nawet powiedzieć czy ten drugi jest fantastyczny... ja wiem tylko jaki on chciał mi się pokazać... on też nic o mnie nie wie... a z drugiej strony nie potrafię powiedzieć z ręką na sercu, że to czysto fizyczna fascynacja i nigdy w życiu mu nie powiem co mnie boli... ale masz rację, to dobry argument, że teraz mam przy sobie TŻ który mnie kocha, a jak sama to zniszczę to nikt mi nie pomoże... tylko co mi z tego???
Miiii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 17:42   #19
PaniKota
Raczkowanie
 
Avatar PaniKota
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez Miiii
Taaaa... genialnie to ujęłaś i nawet udało Ci się mnie trochę rozśmieszyć... przez łzy ale zawsze

Wiecie co? a mi się wydawało, że jestem jedna taka dziwna... że ludzie wokół albo nie mają takich dylematów, bo jedni są mądrzy dobrzy silni i w ogóle... a inni absolutnie nie mają żadnych skrupółów... i tylko ja nienormalna tak się męczę

Hybris, mogę do Ciebie napisać na gg albo maila?
rozśmieszyć? Ludka się tu miota i szarpie, a Ty się śmiejesz?
Tak to jest, że ciągle musimy wybierać, ciagle coś się psuje, coś stawia przed nami problemy - tylko poczucie humoru jest człowiekowi wierne
Wiesz, gdyby to była fizyczna fascynacja, to byłoby prosto - romans, dopóki płomień się nie wypali. A jeśli cień to kandydat na równie dobrego przyjaciela i ojca ew. dzieci, co obecny TŻ? - drodzy telewidzowie, dzisiejsze życie PaniKoty sposoruje słowko "gdyby..."
och, im bardziej błaznuję, tym bardziej tęsknię do warunku moich licznych zdań warunkowych, więc już przestaję.
PaniKota jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2006-01-03, 18:18   #20
nan
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
Dot.: ja, mój związek i ON

Eh, dziewczyny, dziewczyny. Różnie to bywa. Czasem taka fascynacja jest czymś wręcz pozytywnym - mnie dzięki niej udało się wyrwać z bardzo złego związku. Prawdą jest, że wpadłam niejako z deszczu pod rynnę, gdyż facet był łaskaw zainteresować się całkiem kimś innym, a ja zostałam na lodzie, sama i na dodatek bliska porzucenia pracy ("romans" biurowy to był, żeby było już całkiem żałośnie). Po tego typu przejściach dałam sobie siana z facetami na czas dłuższy, z rozpędu skończyłam studia i nagle zachciało mi się sprawdzić co tam u mojej fascynacji. Sprawdziłam, a jakże, przeżyłam iście filmowy romans, dostałam od życia po mordzie po raz wtóry (a mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki), kontakty zerwałam, przychodziłam do roboty i siedząc przy biurku płakałam, wracałam do domu i płakałam, jak tylko mnie ktoś spytał, jak się czuję to od razu wybuchałam fontanną łez (w normalnych warunkach zdarza mi się płakać średnio raz do roku, wyrobiłam normę za co najmniej 5 lat naprzód). Po tygodniu mi przeszło. I dostałam prezent od losu - mojego trolla domowego i jest normalnie. Jaki z tego morał? Ano taki, że nawet jak się chce czegoś najbardziej na świecie i oddałoby się za to duszę, to zdarza się, że nikt nie będzie chciał tej duszy wziąć, nawet jak mu się będzie ją wpychało na siłę. To raz. A dwa, że człowiek już taki jest, że może się zakochać, czy też zafascynować, czymś co tak naprawdę nigdy nie istniało i nie istnieje. Najłatwiej jest się zakochać we własnej wyobraźni i chyba najtrudniej z takiej miłości wyleczyć.
nan jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 18:42   #21
PaniKota
Raczkowanie
 
Avatar PaniKota
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez nan
Eh, dziewczyny, dziewczyny. Różnie to bywa. Czasem taka fascynacja jest czymś wręcz pozytywnym - mnie dzięki niej udało się wyrwać z bardzo złego związku. Prawdą jest, że wpadłam niejako z deszczu pod rynnę, gdyż facet był łaskaw zainteresować się całkiem kimś innym, a ja zostałam na lodzie, sama i na dodatek bliska porzucenia pracy ("romans" biurowy to był, żeby było już całkiem żałośnie). Po tego typu przejściach dałam sobie siana z facetami na czas dłuższy, z rozpędu skończyłam studia i nagle zachciało mi się sprawdzić co tam u mojej fascynacji. Sprawdziłam, a jakże, przeżyłam iście filmowy romans, dostałam od życia po mordzie po raz wtóry (a mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki), kontakty zerwałam, przychodziłam do roboty i siedząc przy biurku płakałam, wracałam do domu i płakałam, jak tylko mnie ktoś spytał, jak się czuję to od razu wybuchałam fontanną łez (w normalnych warunkach zdarza mi się płakać średnio raz do roku, wyrobiłam normę za co najmniej 5 lat naprzód). Po tygodniu mi przeszło. I dostałam prezent od losu - mojego trolla domowego i jest normalnie. Jaki z tego morał? Ano taki, że nawet jak się chce czegoś najbardziej na świecie i oddałoby się za to duszę, to zdarza się, że nikt nie będzie chciał tej duszy wziąć, nawet jak mu się będzie ją wpychało na siłę. To raz. A dwa, że człowiek już taki jest, że może się zakochać, czy też zafascynować, czymś co tak naprawdę nigdy nie istniało i nie istnieje. Najłatwiej jest się zakochać we własnej wyobraźni i chyba najtrudniej z takiej miłości wyleczyć.
Zgadza się, ale jeśli to nie tylko fascynacja? Jeśli szanujesz i lubisz tego człowieka? Jeśli najpierw uznajesz go za przyjaciela, a pewnego razu budzisz się i orientujesz się, że Ci się śnił i od tej pory śni się niemal codziennie? Mija czas i nadal nie możesz znaleźć niczego, co by mogło stanowić powód do wyperswadowania go sobie?
Metafora moja jak to metafora - doskonała nie jest, ale zmodyfikujmy: ludka siedzi na plaży i przypływa łódź, a tam pewien wspaniały podróżnik, który chce ją zabrać ze sobą - daje jej to samo poczucie bezpieczeństwa plus coś więcej. Nic nie straci, a może zyskać. Jedynym ale jest ten jej ludek - bo teraz to on będzie patrzył na morze i tęsknił. Będzie szczęśliwa czując na sobie jego wzrok setki mil dalej?
Rany, chyba zacznę pisać telenowele:P Proszę się odnosić od pierwszej części wypowiedzi
PaniKota jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 18:52   #22
nan
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez PaniKota
Zgadza się, ale jeśli to nie tylko fascynacja? Jeśli szanujesz i lubisz tego człowieka? Jeśli najpierw uznajesz go za przyjaciela, a pewnego razu budzisz się i orientujesz się, że Ci się śnił i od tej pory śni się niemal codziennie? Mija czas i nadal nie możesz znaleźć niczego, co by mogło stanowić powód do wyperswadowania go sobie?
Metafora moja jak to metafora - doskonała nie jest, ale zmodyfikujmy: ludka siedzi na plaży i przypływa łódź, a tam pewien wspaniały podróżnik, który chce ją zabrać ze sobą - daje jej to samo poczucie bezpieczeństwa plus coś więcej. Nic nie straci, a może zyskać. Jedynym ale jest ten jej ludek - bo teraz to on będzie patrzył na morze i tęsknił. Będzie szczęśliwa czując na sobie jego wzrok setki mil dalej?
Rany, chyba zacznę pisać telenowele:P Proszę się odnosić od pierwszej części wypowiedzi
Hmmmm.... gdzie więc jest miłość? Czy przy ludku, czy przy podróżniku? Bo jeżeli przy podróżniku, to co zostaje dla ludka?

A może sedno jest w tej wspomnianej już piosence:
"I'm looking back over my shoulder, at you happy without me".

Ja wiem, że dla mojej sytuacji to zdanie jest całkowicie prawdziwe i nigdy nie było inne, ale dlaTwojej?
nan jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 19:28   #23
PaniKota
Raczkowanie
 
Avatar PaniKota
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez nan
Hmmmm.... gdzie więc jest miłość? Czy przy ludku, czy przy podróżniku? Bo jeżeli przy podróżniku, to co zostaje dla ludka?

A może sedno jest w tej wspomnianej już piosence:
"I'm looking back over my shoulder, at you happy without me".

Ja wiem, że dla mojej sytuacji to zdanie jest całkowicie prawdziwe i nigdy nie było inne, ale dlaTwojej?
to brzmi idiotycznie, ale chyba przy obu. Do jednego bardziej przyjacielska, do drugiego bardziej namiętna. Jeden jest szczęśliwy ze mną, drugi jest sam i byłby (?) ze mną szczęśliwy.
Chyba chcę zostać sułtanką i mieć swój harem.
PaniKota jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 20:53   #24
hybris
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 1 727
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez Miiii
Taaaa... genialnie to ujęłaś i nawet udało Ci się mnie trochę rozśmieszyć... przez łzy ale zawsze

Wiecie co? a mi się wydawało, że jestem jedna taka dziwna... że ludzie wokół albo nie mają takich dylematów, bo jedni są mądrzy dobrzy silni i w ogóle... a inni absolutnie nie mają żadnych skrupółów... i tylko ja nienormalna tak się męczę

Hybris, mogę do Ciebie napisać na gg albo maila?
Proszę uprzejmie, nie przejmuj się, że na gadu mam status nieobecny - po prostu się odezwij. Jeśli będę on-line, odpowiem. A jeśli masz ochotę zamailować - voluptas@gazeta.pl
__________________
było, minęło.
hybris jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 21:05   #25
jowisia
Wtajemniczenie
 
Avatar jowisia
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Luksemburg
Wiadomości: 2 886
Send a message via Skype™ to jowisia
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez hybris
(...) jestem w stałym związku z kimś, kto jest dla mnie ważny, z kim chcę przeżyć życie. A jednocześnie jest ktoś, kto był ważny do szaleństwa lat temu parę i to na krótko, potem zniknął, a potem znowu powrócił jak cień. A nawet kiedy był daleko - żył w moich wspomnieniach.(...)
Jedyne, co mnie trzyma w przy zdrowych zmysłach to fakt, że życie mam już ułożone, a z tamtym żadnych szans na związek, naprawdę żadnych, dzieli nas praktycznie wszystko, a łączy tylko wzajemna fascynacja - to za mało, żeby cokolwiek zbudować. (...)
Przez te 5 lat widziałam go 3 razy, poszliśmy na piwo, pogadaliśmy jak przyjaciele. W tym roku pewnie też go zobaczę. Ale to tylko tyle. Czasem, kiedy bardzo tęsknię, wysyłam mu maila czy sms'a, żeby chociaż na chwilę poczuć jego obecność.
Hybris, myslalam, ze tylko ja mam takie jazdy.. ciesze sie, ze odkrylam tu jak wiele z nas boryka sie z podobnym problemem...
__________________

jowisia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 21:17   #26
jowisia
Wtajemniczenie
 
Avatar jowisia
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Luksemburg
Wiadomości: 2 886
Send a message via Skype™ to jowisia
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez nan
Różnie to bywa. Czasem taka fascynacja jest czymś wręcz pozytywnym - mnie dzięki niej udało się wyrwać z bardzo złego związku. Prawdą jest, że wpadłam niejako z deszczu pod rynnę, gdyż facet był łaskaw zainteresować się całkiem kimś innym, a ja zostałam na lodzie, sama i na dodatek bliska porzucenia pracy ("romans" biurowy to był, żeby było już całkiem żałośnie). Po tego typu przejściach dałam sobie siana z facetami na czas dłuższy, z rozpędu skończyłam studia i nagle zachciało mi się sprawdzić co tam u mojej fascynacji. Sprawdziłam, a jakże, przeżyłam iście filmowy romans, dostałam od życia po mordzie po raz wtóry (a mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki), kontakty zerwałam, przychodziłam do roboty i siedząc przy biurku płakałam, wracałam do domu i płakałam, jak tylko mnie ktoś spytał, jak się czuję to od razu wybuchałam fontanną łez (w normalnych warunkach zdarza mi się płakać średnio raz do roku, wyrobiłam normę za co najmniej 5 lat naprzód). Po tygodniu mi przeszło. I dostałam prezent od losu - mojego trolla domowego i jest normalnie. Jaki z tego morał? Ano taki, że nawet jak się chce czegoś najbardziej na świecie i oddałoby się za to duszę, to zdarza się, że nikt nie będzie chciał tej duszy wziąć, nawet jak mu się będzie ją wpychało na siłę. To raz. A dwa, że człowiek już taki jest, że może się zakochać, czy też zafascynować, czymś co tak naprawdę nigdy nie istniało i nie istnieje. Najłatwiej jest się zakochać we własnej wyobraźni i chyba najtrudniej z takiej miłości wyleczyć.

Nan, musze przyznac, ze nieraz denerwowaly mnie twoje posty, wydawalo mi sie ze jestes nieco zadufana, ale teraz czolo przed toba chyle, na kolana padam, i przepraszam, za swa porywczosc. Dziekuje za te piekne slowa powyzej, choc nie do mnie skierowane, bardzo mna poruszyly, odkrylam w nich siebie, a ostatnie zdanie, a raczej ostatanie dwa, sa dla mnie prawie objawieniem, i za to ci dziekuje. Juz wpisalam je do swojego pamietnika, pozwolily wiele zrozumiec, i ubrac w slowa, to czego do tej pory nie udalo mi sie poukladac.
__________________

jowisia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 21:24   #27
hybris
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 1 727
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez nan
Eh, dziewczyny, dziewczyny. Różnie to bywa. Czasem taka fascynacja jest czymś wręcz pozytywnym - mnie dzięki niej udało się wyrwać z bardzo złego związku. Prawdą jest, że wpadłam niejako z deszczu pod rynnę, gdyż facet był łaskaw zainteresować się całkiem kimś innym, a ja zostałam na lodzie, sama i na dodatek bliska porzucenia pracy ("romans" biurowy to był, żeby było już całkiem żałośnie). Po tego typu przejściach dałam sobie siana z facetami na czas dłuższy, z rozpędu skończyłam studia i nagle zachciało mi się sprawdzić co tam u mojej fascynacji. Sprawdziłam, a jakże, przeżyłam iście filmowy romans, dostałam od życia po mordzie po raz wtóry (a mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki), kontakty zerwałam, przychodziłam do roboty i siedząc przy biurku płakałam, wracałam do domu i płakałam, jak tylko mnie ktoś spytał, jak się czuję to od razu wybuchałam fontanną łez (w normalnych warunkach zdarza mi się płakać średnio raz do roku, wyrobiłam normę za co najmniej 5 lat naprzód). Po tygodniu mi przeszło. I dostałam prezent od losu - mojego trolla domowego i jest normalnie. Jaki z tego morał? Ano taki, że nawet jak się chce czegoś najbardziej na świecie i oddałoby się za to duszę, to zdarza się, że nikt nie będzie chciał tej duszy wziąć, nawet jak mu się będzie ją wpychało na siłę. To raz. A dwa, że człowiek już taki jest, że może się zakochać, czy też zafascynować, czymś co tak naprawdę nigdy nie istniało i nie istnieje. Najłatwiej jest się zakochać we własnej wyobraźni i chyba najtrudniej z takiej miłości wyleczyć.
Nan, pozwól, że odniosę się do Twojej wypowiedzi, choć będzie to nawiązanie do tego, co napisałaś zarówno Ty, jak i Panikota.
Ergo. Facet, o którym pisałam, był dla mnie pierwszym prawdziwym, dorosłym romansem. Napisałam, że był moją fascynacją - ale było to najgłębsze i najgwałtowniejsze uczucie, jakim kiedykolwiek obdarzyłam drugiego człowieka. W miłość, jako taką, nie wierzę. W zasadzie jestem dość chłodna uczuciowo, no, może poza stosunkiem do zwierząt, ale nie o tym teraz mówimy. Z moim obecnym narzeczonym, za czas jakiś mężem, wiąże mnie głównie przyjaźń i... taka mała stabilizacja, do której w zasadzie przez całe życie dążyłam. I jest mi z tym dobrze, cenię i szanuję człowieka, z którym żyję, jestem wobec niego lojalna, podjęłam decyzję, że to on będzie moim życiowym partnerem i jestem w tym konsekwentna, mogę liczyć na niego, on na mnie - to jest dobre życie. Ale nie ma między nami tego żaru uczuć, tego odurzenia, tego czegoś, co czuje, kiedy przychodzi mail czy sms od tamtego, czy kiedy wspominam te krótkie 3 miesiące, bo tyle trwał nasz romans. To był jakiś obłęd, pasja, ten człowiek ogarnął cały mój świat, był uosobieniem tego, czego oczekiwałam od mężczyzny. Był a potem zniknął, a ja przez tygodnie byłam jak w letargu, bo nie mogłam uwierzyć, że można z apogeum szczęścia trafić na dno rozpaczy. Zapłaciłam dość wysoki podatek od marzeń i właściwie tylko marzenia mi zostały. Nie istnieje taka możliwość, żebyśmy kiedykolwiek byli razem, więc nie zamierzam dawać mu na siłę swojej duszy, ciała tym bardziej. Być może w ogóle go nie znam, bo cóż mogę powiedzieć po 3 miesiącach, jeśli po 3 latach mieszkania w jednym domu z mężczyzną nie mogę powiedzieć, żebym poznała go na wylot. Ale to jakim go pamiętam, to jak wspominam tamtą, naszą wiosnę jest zbyt ważne, żebym mogła odłożyc to ad acta, zapomnieć. Bo coś takiego przeżyłam raz, powtórki raczej na pewno nie będzie. Wiem, że sama sobie tne bajzel zafundowałam, ale umiem tak żyć, bo mam pewność, że mimo moich chciejstw, tęsknot, łez, marzeń - innej alternatywy nie mam i już prawie zdążyłam się z tym pogodzić.

Panikoto, twoja metafora jest bardzo ładna, ale u nas to nie tak. Ludka z ludkiem żyją sobie na swojej wysepce, a w oddali jest inna wysepka, na której mieszka inny ludek ze swoją ludką. Ludka z pierwszej wyspy i ludek z drugiej wysiadują czasem na brzegu z tęsknotą patrząc ku sobie, ale sa na tyle daleko, że widzą tylko kontury wysepek. Oczywiście, oboje wiedzą, że wystarczyłoby wypchnąć na falę łódkę, złapać za wiosło i spotkać się wpół drogi, ale mają świadomość, że wtedy nie byłoby dla nich powrotu na ciepłe wysepki, zostaliby na wzburzonym morzu, które ani chyby zatopiłoby oboje.
Dlatego trwają przy swoich ludkach, z którymi zresztą jest im dobrze, normalnie, tylko czasami, nocą wrzucają w to wzburzone morze butelki z listami o tęsknocie, chciejstwach i marzeniach. Bo tylko na tyle mogą sobie pozwolić.
__________________
było, minęło.
hybris jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 21:29   #28
hybris
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 1 727
Cytat:
Napisane przez jowisia
Hybris, myslalam, ze tylko ja mam takie jazdy.. ciesze sie, ze odkrylam tu jak wiele z nas boryka sie z podobnym problemem...
Jowisku, podejrzewam, że sporo osób jest w tej sytuacji. Dla nas to tragedia na miarę antycznego dramatu, ale pewnie z boku wygląda jak całkiem niezła farsa, liczę się z tym. Właściwie do tej pory przyznawałam się do tego tylko przed sobą, dopiero post Miiii skłonił mnie do powiedzenia tego publicznie, choć wiem, że w internecie, a zwłaszcza na tym forum człowiek nie jest anonimowy, ale ech... chyba potrzebowałam się wypisać.

Cytat:
Napisane przez PaniKota
Wiesz, gdyby to była fizyczna fascynacja, to byłoby prosto - romans, dopóki płomień się nie wypali. A jeśli cień to kandydat na równie dobrego przyjaciela i ojca ew. dzieci, co obecny TŻ? - drodzy telewidzowie, dzisiejsze życie PaniKoty sposoruje słowko "gdyby..."
och, im bardziej błaznuję, tym bardziej tęsknię do warunku moich licznych zdań warunkowych, więc już przestaję.
Gdyby to była tylko fizyczna fascynacja, to można by było spokojnie zamknąć drzwi do tego rozdziału w życiu i więcej nie wracać, takie rzeczy też juz ćwiczyłam.
Moje życie natomiast, Panikito, sponsoruje nie słowo "gdyby" tylko "nigdy". Przeżyłam dość szybki i brutalny kurs zastosowania praktycznego tegoż słówka, lekcja nie do zapomnienia. Może to i cenna wiedza, ale zamiast mądrzejsza jestem po niej mądrzejsza i smutniejsza. Ech, czas iść z psem.
__________________
było, minęło.

Edytowane przez Pomadka
Czas edycji: 2006-11-04 o 16:41 Powód: Post pod postem. Istnieje opcja EDYCJI/MULTICYTOWANIA proszę z nich korzytać.
hybris jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 21:49   #29
nan
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez jowisia
Nan, musze przyznac, ze nieraz denerwowaly mnie twoje posty, wydawalo mi sie ze jestes nieco zadufana, ale teraz czolo przed toba chyle, na kolana padam, i przepraszam, za swa porywczosc. Dziekuje za te piekne slowa powyzej, choc nie do mnie skierowane, bardzo mna poruszyly, odkrylam w nich siebie, a ostatnie zdanie, a raczej ostatanie dwa, sa dla mnie prawie objawieniem, i za to ci dziekuje. Juz wpisalam je do swojego pamietnika, pozwolily wiele zrozumiec, i ubrac w slowa, to czego do tej pory nie udalo mi sie poukladac.
Cieszę się, że Ci się na coś ta moja historia przydała Nigdy mi się nie wydawało, że mogę być odbierana jako osoba zadufana, ale jesteś już drugą osobą, która mi dziś mówi coś podobnego, więc może i coś w tym jest
Swoją drogą Miii wywołała w nas falę wspomnień, obojętnie, chcianych, czy nie, ale przynajmniej się przekonałyśmy, że nie jesteśmy jedyne. Mnie moja historia potwornie wiele kosztowała, ale i wzbogaciła zarazem o cenne doświadczenie. Śmieszna rzecz, ale naprawdę mnóstwo temu zawdzięczam, chyba dwa największe przełomy w moim życiu - przełomy w sensie uczuciowo-życiowym. Czasem łapię się na tym, że chciałabym wiedzieć, czy dla tego faceta też byłam takim przełomem choć w ułamku. Ale nie mam zamiaru się dowiadywać
nan jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-01-03, 21:52   #30
jowisia
Wtajemniczenie
 
Avatar jowisia
 
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Luksemburg
Wiadomości: 2 886
Send a message via Skype™ to jowisia
Dot.: ja, mój związek i ON

Cytat:
Napisane przez nan
Śmieszna rzecz, ale naprawdę mnóstwo temu zawdzięczam, chyba dwa największe przełomy w moim życiu - przełomy w sensie uczuciowo-życiowym. Czasem łapię się na tym, że chciałabym wiedzieć, czy dla tego faceta też byłam takim przełomem choć w ułamku. Ale nie mam zamiaru się dowiadywać
Nie, Nan, wiem, ze korci, ale juz nie ma sensu......
__________________

jowisia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:54.