Z Bogiem czy bez? Która droga jest lepsza?

[elly2]

Napisane przez zuziunia13

A czemu rozmowy sprowadzają się do kleru? Bo niestety taka jest mentalność Polaków, że to co powie ksiądz to jest święte. A ksieża niestety wykorzystują to.

Wydaje mi sie, ze takie zdanie na temat ksiezy ma pokolenie starsze, nasze babcie, dziadkowie. A teraz ludzie dostrzegli, ze ksiadz to nie jest osoba swieta, ze nie wierzy sie w ksiezy, a w Boga. W koncu wyszlo na jaw, ze ksiadz tez moze krasc, klamac i oszukiwac. Moim zdaniem teraz wlasnie wiele ludzi moze odwrocic sie od Boga...bo zauwazyli, ze ksiadz (oczywiscie nie kazdy) probuje uczyc nas co jest dobre, a sam nie potrafi rozroznic zla od dobra.

[Aeterna]

Napisane przez zuziunia13

ale w Polsce właśnie kościół się bardziej liczy niż sam Bóg. I dla ludzi najważniejsze są te procedury zbawienne. A ja tak samo generelizuję tak jak telewizja generalizuje ludzi wierzących. 90%wierzy alew trzeba napierniczac od rana do nocy o tym. Tak to już jest

Ale nudzi mnie już to zaglądanie pod sutanny.

Że mają taaakie samochody, ze fundują im je ubozejące mohery.
''Wszyscy'' to wiedzą.

Tego nie zmienisz. Szkoda, że nie mozna rozmawiac o Bogu - nie uciekając się do rozmów o kościele (rdzeń warto zostawić, to jest zbyt rozległa wg mnie wiedza (o niczym być może, ale i socjologiczna-historyczna - by ją uważać: że na śmietnik).

[cukierasek]

Ja tam tak naprawde nie wiem czy Bóg istnieje czy nie, hmmm no powiedzmy że wierze że coś istnieje nad nami (nie koniecznie w taką postać Boga jak jest przedstawiona w Piśmie Świętym, nie raczej a napewno) ale nie chodze do Kościoła poniewaz nie wieże w organizacje jaką jest Kościół poprostu... i niewiem jak jest łatwiej żyć mnie tak jest bardzo dobrze i nie zamierzam tego zmieniac... :-)

[Lukrecja_Borgia]

Loviso, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości Dla mnie też jest to kwestia pewnego rodzaju słabości, tylko nie wiedziałam jak to napisać, żeby nie zostać posądzoną o wywyższanie się

[ktosia86]

Szczerze mówiąc nie jestem jakoś bardzo religijna,uważam, że mam słaba wiare.Do Kościoła jednak chodzę,wtedy kiedy czuje taką potrzebę(czasem nie idę przez kilka tygodni ale w końcu i tak tam trafiam). Generalnie chyba łatwiej żyć wierząc, bo ma się tą świadomość, że ktoś pomoże i to chyba ktoś od kogo wiele zależy.Ale wiadomo, ilu ludzi, tyle opinii

[Madia]

No ja kiedyś teoretycznie wierzyłam. Ale to było w czasach komunii świetej kiedy każde dziecko idzie bez pytania i bez zastanowienia. Potem pojawiły się pytania na które nikt mi nie umiał odpowiedzieć. Nawet na durne pytanie : dlaczego mieso to mieso a ryba to nie mięso skoro to mięso. Odwróciłam się od boga od chrześcijaństwa ogólnie i nie żałuję...tak naprawdę czuję, że jego nigdy we mnie nie było.

[Lovisa]

Napisane przez Lukrecja_Borgia

Loviso, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości Dla mnie też jest to kwestia pewnego rodzaju słabości, tylko nie wiedziałam jak to napisać, żeby nie zostać posądzoną o wywyższanie się

Bo często takie spojrzenie na kwestię religijnosci jest źle odbierane przez samych wierzących. A stojąc "z boku" ma się inne spojrzenie i dostrzega rzeczy, których wierząca osoba nie widzi i pewnie nigdy nie zobaczy

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez ktosia86

Szczerze mówiąc nie jestem jakoś bardzo religijna,uważam, że mam słaba wiare.Do Kościoła jednak chodzę,wtedy kiedy czuje taką potrzebę(czasem nie idę przez kilka tygodni ale w końcu i tak tam trafiam). Generalnie chyba łatwiej żyć wierząc, bo ma się tą świadomość, że ktoś pomoże i to chyba ktoś od kogo wiele zależy.Ale wiadomo, ilu ludzi, tyle opinii

A mi się właśnie lepiej żyje ze świadomością,że wszytsko zaleźy ode mnie.Jak coś nie wychodzi to jest to tylko moja wina,a jak sie uda to moja zasługa. Tu i teraz ponoszę konsekwencje dobrych i złych wyborów. Nikt nie "decyduje" za mnie i nie przestawia jak pionka.Dla mnie najwieksza sila jest umysł ludzki.

[Lovisa]

Napisane przez Madia

...tak naprawdę czuję, że jego nigdy we mnie nie było.

Widze podobienstwo do mojej osoby Ja też zostałam ochrzczona (i do dziś uwazam, że rodzice wyrzadzili mi tym krzywdę, bo powinnam sama mieć wybór i świadomie móc decydować, ale w naszym kraju nikt się nad tym nie zastanawia i chrzci się dzieci, "bo tak trzeba"), u komunii też byłam. Jako dziecko myślałam, ze tak ma być, że trzeba wierzyc, bo nie ma innej opcji. Ale w głębi duszy zawsze maiałam to poczucie, że "coś tu nie gra", tylko nie wiedziałam co. Dopiero jak dorosłam, to nazwyczajniej w świecie stwierdziłam, że ja w to nie wierzę po prostu. I naprawdę dobrze mi z tym.

[Madia]

Napisane przez Lovisa

Widze podobienstwo do mojej osoby Ja też zostałam ochrzczona (i do dziś uwazam, że rodzice wyrzadzili mi tym krzywdę, bo powinnam sama mieć wybór i świadomie móc decydować, ale w naszym kraju nikt się nad tym nie zastanawia i chrzci się dzieci, "bo tak trzeba"), u komunii też byłam. Jako dziecko myślałam, ze tak ma być, że trzeba wierzyc, bo nie ma innej opcji. Ale w głębi duszy zawsze maiałam to poczucie, że "coś tu nie gra", tylko nie wiedziałam co. Dopiero jak dorosłam, to nazwyczajniej w świecie stwierdziłam, że ja w to nie wierzę po prostu. I naprawdę dobrze mi z tym.

Dokładnie czuję to samo jeśli chodzi o chrzest. Uważam, że to jest duża krzywda bo dziecko nie może za siebie decydować...ponadto podobno bardzo protestowałam że też rodzice nie pomyśleli, że to coś może znaczyć Do bierzmowania nie poszłam już świadomie bo to nie miałao już sensu. Tak bywa.

[Aeterna]

Chrzęscijaństwo. No mogę się zgodzić. No chyba nawet nie mogłabym się nie zgodzić.

Napisane przez Lovisa

O, własnie, uważam podobnie. Dla mnie religia jest czyms, co charakteryzuje osoby słabe, w tym znaczeniu, że nie potrafią one wyobrazić sobie, że tak naprawdę na tym świecie jesteśmy sami, nie ma nikogo kto nas stworzył, ani nie pójdziemy do "nieba" po smierci, tylko zgnijemy. To na pewno ułatwia życie, bo w trudnych chwilach ktoś pomodli się i wierzy, że zostanie wysłuchany (czy jak tam się mówi), że będzie lepiej, bo ktoś tam czuwa. Ja tego nie rozumiem, to dla mnie jest zupełnie abstrakcyjne, nie potrafiłabym tak żyć. Miałam różne trudne chwile, ale nigdy nie skłonilo mnie to, żeby nagle zacząć wierzyć, czy modlić się o lepszy los etc. Dla mnie coś takiego nie istnieje zupełnie, nie ma w moim życiu wiary i jestem przeciwnikiem religii w jakiejkolwiek formie. Jak mawiał Nietzsche "Chrześcijaństwo było, jak dotychczas największym nieszczęściem ludzkości". Coś w tym jest. Takie mam zdanie (tylko prosze mnie teraz nie "nawracać", bo bardzo nie lubię narzucania mi czegokolwiek, mój światopogląd w tej kwestii nie ulegnie zmianie )

Dużo w tym gorzkiego sensu .

Nie dowiemy się (aż do), jak to jest. pewnie ciach i w piach. czemy koty nie idą do nieba. też są inteligentne . Jeszcze ''parę lat'' ewolucji - i też będą książki wydawać. Czy wtedy zaczną chodzić do nieba?

Kiedyś czczono Pioruny. Czy raczej jakiegoś Boga, by nimi nie ciskał.
Dzisiaj bojkotuja rozwój nauki. Klonowanie, in vitro - i kopanie w genach. Czyżby nic nie było
I na co czeka Bóg? Języki ludziom pod wieżą pomieszał, nie czekając aż wieża Babel dosięgnie do nieba.
Dlaczego teraz pozwala sobie wyrywać magiczną pałeczkę z rąk.
Przecież ''moja wnuczka'' - zaplanuje swoje dziecko z dokładnością co do jednego chromosomu .

Zastanawia mnie np, co sprawiło (chciałabym pominąć samą sytuacje polityczną, śmityczną /ówczesną/, choć to trudne, chciałabym się skupić na istocie marketingu, choć pewne zbiegi okoliczności też są ciekawe ) - że Jezus nie został uznany za wariata, tylko zrobił taką zarąbistą karierę? Przecież nie brak było, nie jest i nie będzie - dzieci bożych. Ale te dostają (-awały) żółte karteczki

Każdą ''karierę'' poza tym można łatwo obalić - by przejrzeć Hitlera czy Stalina wystarczyła kropla upływu czasu.
Do Jezusa wciąż się nie ma do czego przyczepic - ale w końcu - wybrał drogę miłości - trudno szukać czegoś leszego na ziemi niż miłość .

Właściwie - to mogę się zastanawiać - dlaczego ludzie tak świrują za Jessicą Albą czy harrym Potterem . (Czy ktoś pamięta jeszcze o J-Lo )

(Czemu uparłyśmy się właściwie na chrześcijaństwo? Czemu nie pomysleć w kontekscie religii buddyjskiej - nieco lepszej, niż ''nasza'' - nie budzącej brzydkich skojarzeń (dobra, dobra, tacy sami ludzie jak i my)).

Elżbieta - czy raczej scenarzysta - miała chyba rację:

ludzie pragną coś wielbić. Ale tu, na ziemi.

[Lovisa]

Napisane przez Aeterna

Zastanawia mnie np, co sprawiło (chciałabym pominąć samą sytuacje polityczną, śmityczną /ówczesną/, choć to trudne, chciałabym się skupić na istocie marketingu, choć pewne zbiegi okoliczności też są ciekawe ) - że Jezus nie został uznany za wariata, tylko zrobił taką zarąbistą karierę? Przecież nie brak było, nie jest i nie będzie - dzieci bożych. Ale te dostają (-awały) żółte karteczki

(Moim zdaniem on po prostu nie istniał, a opowieści o nim sa zmyślone, ale o tym dużo by mówić - nie chce mi się dzisiaj już tego wałkować, jesli mam być szczera )
Ale Manson kiedyś trafnie stwierdził, że "Chrystus był pierwsza wielką gwiazdą", a gwiazdy się wielbi, nawet jeśli sa szalone, czyż nie?

[usagi ^^]

Ja z Bogiem zawsze żyłam, tak jest i teraz. Fakt, zostałam wychowana w takiej religii. Wprawdzie teraz do kościoła chodzę, bo, niestety muszę, ale jak już niedługo będę poza domem, to wiem, że choć może nie co tydzień, nie zawsze, ale czasem tam pójdę. Czasem czuje taką wewnętrzną potrzebę. W Bogu często pokładam swoje nadzieje. Modle się, bo już inaczej nie potrafię. A moje prośby naprawdę na ogół zostają wysłuchane. Ale to nie zmienia faktu, że jestem grzesznikiem i co do niektórych rzeczy wcale nie czuję potrzeby, żeby to zmieniać. I może m.in. dlatego nie trawię kościoła jako instytucji i większości księży. Jak poszłam jakoś przed świętami to spowiedzi, to wikary mnie ochrzanił, że nie byłam "tyle" u spowiedzi. Według niego trzeba chodzic co miesiąc. Jakim prawem tak rozkazuje?
A z Bogiem to jakoś chyba lepiej mi jest. Mam do kogo się zwrócić jak mi bardzo źle ( choć do siebie też gadam ) ale też dziękuje za wiele rzeczy... Wierzę w Boga, ale nie za bardzo z instytucje kościoła (no bo jednak te sprawy jakoś się wiążą).

[Aeterna]

Napisane przez Lovisa

Widze podobienstwo do mojej osoby Ja też zostałam ochrzczona (i do dziś uwazam, że rodzice wyrzadzili mi tym krzywdę, bo powinnam sama mieć wybór i świadomie móc decydować, ale w naszym kraju nikt się nad tym nie zastanawia i chrzci się dzieci, "bo tak trzeba"), u komunii też byłam. Jako dziecko myślałam, ze tak ma być, że trzeba wierzyc, bo nie ma innej opcji. Ale w głębi duszy zawsze maiałam to poczucie, że "coś tu nie gra", tylko nie wiedziałam co. Dopiero jak dorosłam, to nazwyczajniej w świecie stwierdziłam, że ja w to nie wierzę po prostu. I naprawdę dobrze mi z tym.

Sorry. Nie zgadzam się. Jak mogli Cię skrzywdzić czymś, co jest dla Ciebie kompletnie nie ważne - a dla nich było?

Rodzisz dziecko - chowasz je po swojemu.
Ubierasz je, jak Ty lubisz - np.
Dajesz imię - sie Tobie się podoba.
Ze uzna kiedyś, że brzydkie? To tak, jakby chcieć, by w łozysku wypadała instrukcja obsługi tego konkretnego człowieka.

Twoja córka możliwe, że będzie miała zupełnie inny gust od Twojego.

Czy to krzywda - że matka 5-letniej dziewczynki wplata jej ''wstązki we włosy'' - tym bardziej, gdy mała nie piszczy przeciw temu - a dziewczynka podrośnie - i uzna, że to obciach.

Zacytuję Bree .
Przeciwieństwem miłości - nie jest nienawiść - ale obojetność.
Czemu nie jesteś obojętna

[Aeterna]

Napisane przez Lovisa

(Moim zdaniem on po prostu nie istniał, a opowieści o nim sa zmyślone, ale o tym dużo by mówić - nie chce mi się dzisiaj już tego wałkować, jesli mam być szczera )
Ale Manson kiedyś trafnie stwierdził, że "Chrystus był pierwsza wielką gwiazdą", a gwiazdy się wielbi, nawet jeśli sa szalone, czyż nie?

Szkoda
Mocne słowa. Że nie istniał. Dlaczego
Nie wiem. Nie sądzę. Naukowcy mimo wszystko upierają się - że postacią historycznie realną - był.

Pech w tym, że nie znamy żadnej jego praprawnuczki - by móc porównać - DNA.

No to Julisz Cezar też nie istniał?
No to w koncu istniał?

[Lovisa]

Napisane przez Aeterna

Sorry. Nie zgadzam się. Jak mogli Cię skrzywdzić czymś, co jest dla Ciebie kompletnie nie ważne - a dla nich było?

Nie było, w tym sęk. Zrobili to, bo tak wypadało etc., to raz. Dwa, dziecko nie jest własnością, nawet jeśli jest zbyt małe, by móc decydować o sobie. Trzeba mu pozowlic samemu wybrac, gdy dorośnie. Kto dał rodzicom prawo do narzucania dziecku swoich poglądów, wyznania?

Napisane przez Aeterna

Rodzisz dziecko - chowasz je po swojemu.
Ubierasz je, jak Ty lubisz - np.
Dajesz imię - sie Tobie się podoba.
Ze uzna kiedyś, że brzydkie? To tak, jakby chcieć, by w łozysku wypadała instrukcja obsługi tego konkretnego człowieka.

Twoja córka możliwe, że będzie miała zupełnie inny gust od Twojego.

Czy to krzywda - że matka 5-letniej dziewczynki wplata jej ''wstązki we włosy'' - tym bardziej, gdy mała nie piszczy przeciw temu - a dziewczynka podrośnie - i uzna, że to obciach.

No wlasnie takiej sytuacji tez nie umiem sobie wyobrazic, bo po prostu nie chcę mieć dzieci. Nie czuję "bazy", że tak powiem, w tej kwestii. Kiepski byłby ze mnie rodzic, więc wolę nim nie być

[Lovisa]

Napisane przez Aeterna

Szkoda
Mocne słowa. Że nie istniał. Dlaczego

Po prostu takie mam zdanie, tak czuje, gdy się nad zastanawiam, nie mówię, że mam rację, nikt jej nie ma. Ale tak sądzę i nie wynika to z niechęci do chrześcijaństwa, która jest u mnie dosyć silna, lecz z tego, że nie lubię zajmować się czymś, co niepotwierdzone. Był? Nie był? Żył? Zmartwychstał? Nie interesuje mnie to, wazne to co tu i teraz.

[Aeterna]

Podpaski i przeżywanie wizyty papieża.

Ile ludzi jest dzisiaj w moim mieście. ile będzie.
Pół, jeden, dwa miliony?

Co jest mistycznego i duchowego w staniu w najlepszym razioe pod Jasną Górą w takiej odległości - by móc zobaczyć białą kropkę?

Wiem, byłam kiedyś - bo uznałam, ze to ciekawe mieszkać w Świętym mieście - i nie pojechać z całym miastem pod Klasztor. Dobrze , że dostałam lornetkę, bo bym co najwyżej ból w nogach wyniosła. A i tak nic widać nie było. (Telebimy to mi walą - mam w domu TV. Jaki szpan )
Ci co stali w alejach - widzieli jeszce więcej.

Chociaż z drugiej strony - Stones'i dla ilu grają ludzi naraz?
Dla 100 tysięcy ?
I wszyscy szczęsliwi - taaaaaki był koncert. I był.

Jestem niemożliwa. Pytam i sobie odpowiadam

[nervica]

Ooo, w "naszej" wierze (tej najpopularniejszej, głoszonej wszem i wobec przez wszelkiego rodzaju media) rzeczywiście najgłupszy jest ten poniekąd przymusowy chrzest. Już nawet świadkowie Jehowy sami, jako dorośli ludzie, decydują się na ewentualne ochrzczenie ich.

Ja jestem osobą wystarczająco silną. Nie potrzebuję żadnego mentalnego wsparcia. Mnie manna z nieba nigdy nie spadła Sama muszę ręce urabiać po łokcie, żeby mieć co jeść.

A tak wracając do kościoła jako takiego Dla mnie wszyscy księża i cała ta banda przebierańców (Rydzykomania mi się włącza) jest wręcz sektą. Tak, tak... jest jeden przywódca, dyryguje swoimi podwładnymi i ma całą rzeszę otumanionych biednych ludzików.

(Proszę nie odbierać tego jakoś osobiście "Wiara" to nie to samo co "kościół". Chcecie wierzyć - proszę bardzo. Mnie raczej nie umoralniać )

[Aeterna]

Przekonania. Każdy w zyciu je wybiera. Zgadzam się.

A że nasiąkasz czymś. Że albo Ci pasuje - albo nie...
Gdybys wychowała się w inncych warunkach, innym kraju np - byłabys inną Lovisą. Musiałabyś.
No jasne, przecież wiem

Uznajesz poza tym wolnośc jednostki - chyba już od samego urodzenia. Od początku.
A przecież małe dziecko - to na wpół ślepa roślinka (dobra, dobra, przecież wiem).
Swojemu psu na zupełną wolność nie pozwalasz.
(A przeciez najinteligętniejsza małpa (''hodowlana'') ma mentalność i ''rozum'' dwulatka. - Jakby ktoś upierał się na róznicę między małym człowiekiem a zwierzątkiem. Mimo wszystko. Ja upraszczam, więc nie krzyczeć na mnie)

Myślę, że gdyby było to tak proste - nie rodzilibyśmy się tacy niezdolni to natychmiastowej walki o byt.

Dobra, spływam, bo już mi się nie chce gadać o tym niczym.

Niech się zajmują tym filozofowie.
Btw - filozofia to nauka dla nierobów .


Niech się wezmą do harówy - zobaczymy, ile nawymyślają po robocie

[Lovisa]

Napisane przez Aeterna

Przekonania. Każdy w zyciu je wybiera. Zgadzam się.

A że nasiąkasz czymś. Że albo Ci pasuje - albo nie...
Gdybys wychowała się w inncych warunkach, innym kraju np - byłabys inną Lovisą. Musiałabyś.
No jasne, przecież wiem

Ale na szczescie jestem tą Lovisą Tą, ktora nie toleruje religii chrześcijańskiej

Napisane przez Aeterna

Uznajesz poza tym wolnośc jednostki - chyba już od samego urodzenia. Od początku.
A przecież małe dziecko - to na wpół ślepa roślinka.

Aliester Crowley powiedział kiedys "Róbcie jak sami chcecie. Oto całe prawo". I nie chodzi mi o jakąś anarchię, tylko własnie o tę wolność, która pozwoli mi "robic, co zechcę", bo dlaczego mam żyć czyims życiem? Wydaje mi się, że dziecko również mozna wychować tak, aby niczego mu nie narzucać, nauczyc go dokonywania wyborów. Ale nie wiem tego i pewnie się nie dowiem, dlatego trudno mi o tym dyskutowac.

[Aeterna]

Napisane przez Lovisa

Ale na szczescie jestem tą Lovisą Tą, ktora nie toleruje religii chrześcijańskiej

Aliester Crowley powiedział kiedys "Róbcie jak sami chcecie. Oto całe prawo". I nie chodzi mi o jakąś anarchię, tylko własnie o tę wolność, która pozwoli mi "robic, co zechcę", bo dlaczego mam żyć czyims życiem? Wydaje mi się, że dziecko również mozna wychować tak, aby niczego mu nie narzucać, nauczyc go dokonywania wyborów. Ale nie wiem tego i pewnie się nie dowiem, dlatego trudno mi o tym dyskutowac.

Co jest z tymi wodnikami..?!


Wszystkie jakie ja znam ("") cięte na te bachory biedne i ich nie chcą, najwyżej sztuk jedno. Dygresja taka - wodnik to mój ukochany zodiak (zaraz za moim ofkors).


Właściwie to może i nie Aliester, ale Bóg własnie . Ale ci, którzy słowem bożym pragną pasać innych - zapominają często o ''jego'' pomyśle z wolną wolą

No nabijam się.



I czemu nie wielbić człowieka - tylko Boga?
Skoro Bóg stworzył mnie na swoje podobieństwo, a siebie to chociaz widzę (pomijam, że to ludzkie słowa).
Oj. A ja w człowieka to chyba jeszcze mniej wierzę, jak w Boga.

Hm...
Przypomina mi się z ''Podejrzanych'': najlepiej przekonać wszystkich, że diabeł nie istnieje.
Oj.


Dobra. No przecież wyszłam. Nie widać

[Aeterna]

Napisane przez Aeterna

I czemu nie wielbić człowieka - tylko Boga?
Skoro Bóg stworzył mnie na swoje podobieństwo, a siebie to chociaz widzę (pomijam, że to ludzkie słowa).
Oj. A ja w człowieka to chyba jeszcze mniej wierzę, jak w Boga.

Dobra dobra. Rozumiem, że wolimy ''nike'' od ''mike''

[Lovisa]

Aeterna, widzę że Twoja podwójna osobowość dała znać o sobie To my już sobie pójdziemy, a Ty.. tzn. Wy pogadajcie sobie

[Aeterna]

Napisane przez Lovisa

Aeterna, widzę że Twoja podwójna osobowość dała znać o sobie To my już sobie pójdziemy, a Ty.. tzn. Wy pogadajcie sobie

To my też już wychodzimy.
Na brydża .

[kate1991]

chyba nie mozna powiedziec lepsza-gorsza. kazdy wybiera sam. ja żyje z Bogiem i nie wyobrażam sobie żeby było inaczej.

[Hexxana]

Napisane przez Lovisa

Ale na szczescie jestem tą Lovisą Tą, ktora nie toleruje religii chrześcijańskiej

Aliester Crowley powiedział kiedys "Róbcie jak sami chcecie. Oto całe prawo". I nie chodzi mi o jakąś anarchię, tylko własnie o tę wolność, która pozwoli mi "robic, co zechcę", bo dlaczego mam żyć czyims życiem? Wydaje mi się, że dziecko również mozna wychować tak, aby niczego mu nie narzucać, nauczyc go dokonywania wyborów. Ale nie wiem tego i pewnie się nie dowiem, dlatego trudno mi o tym dyskutowac.

Ze mna jest trudna sprawa,nie moge powiedziec ze jestem ateistka poniewaz zajmujac sie ezoteryka i sztukami mantycznymi takie pojecie nie mialoby sensu istnienia.Z drugiej strony jestem jak najdalej od ksiezy i Kosciola-glownie przez polityke jaka prowadza i zbyt duze zaangazowanie w zyciu publicznym.
Zostalam wychowana w sposob jaki okresla Lovisa,chociaz zostalam ochrzona i bylam u komunii a bierzmowanie zakonczylo ere mojego czynnego chrzescijanstwa.
Jako dziecko i tak zawsze odstawalam od ogolu wlasnie poprzez wychowanie,rodzice nie zmuszali mnie do chodzenia do kociola czy na religie,jednak nie chcac byc jeszcze bardziej wyalienowana podporzadkowywalam sie grupie.
Mozna powiedziec,ze to niekonsekwentne ale majac 8-10 lat ciezko jest byc silna jednostka;ostatnie klasy podstawowki to byl koszmar bo ogolnie pomimo dobrych wynikow bylam tepiona za przekonania,podejscie do zycia i otwarte mowienie o tym co jest dla mnie nie tak.
Rodzicom zawdzieczam wiele ale patrzac na to z drugiej strony to Oni tez musieli zmagac sie z wolnym wyborem jaki mi dali;jednak nigdy nie uslyszalam,ze zaluja tego-co bardzo doceniam.
Poprzez takie wychowanie a nie inne bardzo szybko poznalam smak odpowiedzialnosci i ponoszenia konsekwencji;ze nie wszystko dobre co sie dobrze konczy a brak tolerancji jest odczuwalny bardziej niz Nam sie wydaje.

Jezeli kiedykolwiek zdecyduje sie na dziecko to wiem,ze postapie podobnie-dajac mu na tyle swobody i mozliwosci dokonywania wyborow by poczulo sie wolne na tyle,na ile tylko mozna.
Odeszlam nieco od tematu

[allen15]

Napisane przez Lovisa

O, własnie, uważam podobnie. Dla mnie religia jest czyms, co charakteryzuje osoby słabe, w tym znaczeniu, że nie potrafią one wyobrazić sobie, że tak naprawdę na tym świecie jesteśmy sami, nie ma nikogo kto nas stworzył, ani nie pójdziemy do "nieba" po smierci, tylko zgnijemy.

A skąd wiesz, ze jestesmy sami? Moze jednak Bog istnieje? A po smierci pojdziemy do nieba?
Niestety nie potrafię odpowiedziec na to pytanie- dowiemy się dopiero po śmierci. Czasem żałuję, ze nikt mi nie powie jak to jest po śmierci. Tylko umrze i zamilknie na wieki...

Ja osobiscie wolę zyc z Bogiem, bo przynajmniej mam tą nadzieję, ze nie jestem sama. Chocbym na Ziemi była bez nikogo- mam Boga.

[evangeline]

Z Bogiem.


Ale bez kościoła.

[Hexxana]

Napisane przez allen15

A skąd wiesz, ze jestesmy sami? Moze jednak Bog istnieje? A po smierci pojdziemy do nieba?
Niestety nie potrafię odpowiedziec na to pytanie- dowiemy się dopiero po śmierci. Czasem żałuję, ze nikt mi nie powie jak to jest po śmierci. Tylko umrze i zamilknie na wieki...

Ja osobiscie wolę zyc z Bogiem, bo przynajmniej mam tą nadzieję, ze nie jestem sama. Chocbym na Ziemi była bez nikogo- mam Boga.

To czym jest dla Ciebie "niebo"?
Dla mnie obce jest pojecie "nieba i piekla" poniewaz poniekad smieszy mnie takie okreslenie;poza tym zdumiewa mnie ciekawosc "jak to jest po smierci"-bo zawsze mozna odniesc sie do opisow,ktorych chrzescijanstwo nie uznaje.

Szanuje Twoje zdanie ale nie odczuwam tego w taki sposob a bynajmniej nie dziala to na mnie w taki sposob,ze chocbym byla sama to mam Boga-ale to glownie kwestia podejscia i wiary.