2011-03-03, 13:32 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Problematyczny "koleżeński" samiec...
Cześć dziewczyny i chłopaki.
Mam pewien problem z kolegą... Przez pewien czas rozmawiało nam się na prawdę super - jak kolega z koleżanką. Mogliśmy sobie wszystko powiedzieć itd. Jakieś fajne miłe słówka - oczywiście wszystko po koleżeńsku. W pewnym momencie doszło do sytuacji w której musiałam powiedzieć co poczułam. Postawiona pod murem z jego strony przyznałam, że się zafascynowałam jego osobą. (napomknę - to nie miłość) Zaczął wyjeżdżać mi z tekstami, że jestem spoko itd. ale widzi we mnie tylko przyjaciółkę i to się raczej nie zmieni. Strasznie się zezłościłam, bo nie znoszę takich tekstów - w końcu ja się w nim nie zakochałam. Mimo wszystko rozmawialiśmy po tym normalnie. Powiedziałam mu, że fascynacja mi już minęła i jest oka. Ale on po tym zrobił się na mój gust jakiś dziwny. Wczoraj podczas rozmowy powrócił do tematu mojego "zakochania" i znów mu wytłumaczyłam, że to nie było zakochanie - tylko fascynacja. Uzmysłowiłam mu czym dla mnie to się różni i że nigdy go nie pokochałam. Stwierdził, że zachowujemy się tak, jakbyśmy ze sobą niedawno zerwali - no wjeżył mnie do potęgi entej... Nie czaję czemu tak pomyślał, przecież ja jestem taka jak zawsze, jedynie z jego strony jest zmiana - na gorsze. Oczywiście mu to powiedziałam i poprosiłam by wybił sobie z głowy, że cokolwiek do niego czuję oprócz zwykłego koleżeńskiego lubienia. Nie wiem, ale zrobił się bardziej oschły niż ostatnio (od kiedy powiedziałam mu, że go nie kocham), wyskakuje mi z jakimiś chorymi tekstami... No, jednym słowem nie jest jak wcześniej. Czasem myślę, że może jemu byłoby dobrze z tą świadomością, że jest dla kogoś nieosiągalny w sferze uczuciowej... Nie wiem jak mam dalej z nim postępować. Tu żadne z nas się sobie nie narzuca, każdy z nas chce kontaktu, ale czasem ciężko mi z nim, bo nie wiem co on tam sobie myśli... a nie chciałabym podczas każdej rozmowy po sto razy upewniać się, że wszystko jest na zasadzie koleżeńskiej... Piszę może mało konkretnie, ale też troszkę by się wyżalić z bezradności... może przyjdzie wam do głowy co jeszcze mu powiedzieć, żeby skończył z tymi swoimi głupimi jakimiś zachowaniami... bo mi już brak pomysłu...
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-03, 14:34 | #2 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 613
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
A może zirytowało go właśnie to, że go nie kochasz?
Albo jesteście przyjaciółmi, albo nie. Jeżeli takie wyznanie powoduje u niego jakiś nerw to znaczy, że nie do końca sobie z tym radzi co Was łączy. Pomoże tu tylko szczera rozmowa, a nie jakie teksty i pretensje.
__________________
Rasowa |
2011-03-03, 15:07 | #3 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Cytat:
Czasem też odnoszę takie wrażenie, tylko dla mnie chore jest, jeśli ktoś lubi jak inna osoba darzy do niego uczucie, a on łaskawie "pozwala" na kontakt na własnych warunkach... Szczera rozmowa... właśnie z tym jest najgorzej... bo gdy z nim gadałam zaraz po tym jak mu powiedziałam, że dopadła mnie fascynacja, to on tonem jakby zwycięzcy mówił, że on może ofiarować jedynie to co na początku, bo nie postrzega mnie w kategoriach potencjalnej dziewczyny. To mnie zirytowało, bo przecież nie powiedziałam, że go kocham, że się zakochałam. Gdy to zaczęłam stopniowo wyjaśniać, jego sposób traktowania naszych relacji się zmienił, choć chciał by było jak wcześniej... Nic nie pomogło mówienie, że się de facto nie zakochałam, bo mimo wszystko on twierdził inaczej. i twierdzi cały czas chyba... Wczoraj znów podjęłam próbę szczerej rozmowy, ale zakończył ją dość impertynencko twierdząc, że dokończymy ją jutro ( że dziś) bo on idzie spać. No myślałam, że szlag mnie trafi... to tak jakby mi robił łaskę, że w ogóle ze mną gada... Gdyby takie wyznanie nie padło, nie byłoby mowy o takim jego zachowaniu. Staram się być spokojna, ale mówię mu że zrobił się przykry i by nie operował takim kalibrem słów, bo rani. No to on mi wyskakuje, że zachowujemy się jak po zerwaniu... Jeszcze nie raz będzie próba szczerej rozmowy, jednak jak ją poprowadzić by jakoś do niego dotrzeć... nie mam pomysłu...
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
|
2011-03-03, 15:16 | #4 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 613
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Rzeczywiście zachowanie, jak u pary po zerwaniu lub ciężkiej kłótni.
Przestań się starać, bo jak na razie pokazujesz, że Tobie zależy a jemu to jak sobie zechce. Jeżeli się rzeczywiście nie kochacie to przerwa nie powinna Was zaboleć. Pomyśli, zobaczy, że nie latasz za nim to może mu przejdzie.
__________________
Rasowa |
2011-03-03, 15:27 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Ciężka kłótnia za nami - to fakt, ale w moim zachowaniu nie ma nic innego niż było.
Przerwa oczywiście, że nie zaboli, ja po jego "wybrykach" chciałam to puścić w diabły, ale to on się odzywa - nie ja. Wszystko jest ok, do momentu, gdy nie zapyta się po raz kolejny "zakochałaś się? czy już Ci przeszło?, a może nie", a ja po raz kolejny mu nie powiem, że to była fascynacja. Później on zaczyna być oschły i niemiły, a ja chcę to wyjaśnić i uświadomić mu, by tak nie myślał - tylko na tym mi zależy. Ja za nim nie latam. Nie ten typ. Z resztą może racja, tylko jak on się do mnie odezwie, to co mam się nie odzywać, czy być tak samo niemiła jak on... nie wiem. Ale dzięki za rady.
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-03, 17:38 | #6 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 4 010
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Cytat:
|
|
2011-03-03, 17:45 | #7 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Tylko, że ja nie ogarniam takiego postępowania.
Bo skoro bym się zakochała, to wiem, że powiedziałby mi, że nic z tego nie będzie. W momencie, kiedy mówię mu, że nic nie ma on stroi fochy. Nie wiem, może chciałby mną jakoś manipulować czy coś... NIe spotkałam się jeszcze z takim zachowaniem.
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-03, 17:59 | #8 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 177
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Ja bym go wzięła na przeczekanie Może nawet i on coś do Ciebie czuje, ale jeszcze o tym nie wie. Zachowuję się doprawdy śmiesznie. Tylko nie mów mu, że go kochasz, tak jak trzymasz, tak trzymaj.
|
2011-03-03, 18:02 | #9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Hulaj dusza,piekła nie ma
Wiadomości: 274
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
A czy nie przyszło Wam do głowy,żeby się razem przespać?
Wtedy,wiele mogło by się Wam rozjaśnić.
__________________
69,99 - 69,6 - 69,3 - 68,4 - 66,6 |
2011-03-03, 18:28 | #10 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
MARTINI17 - nie powiem mu że go kocham, bo go nie kocham to jest oczywiste. wiadomo, że niekiedy fascynacja osobą daną występuje, tak? gdy się nadaje na tych samych falach, gdy się miło rozmawia, gdy ma się podobne zainteresowania, gdy każde z nas może sobie doradzić odnośnie tych zainteresowań, gdy druga strona jest mądra życiowo i poświęca ogrom uwagi...
Nie sądzę by do mnie coś czuł, bo gdyby tak było nie srałby mi, że nie postrzega mnie kategoriami związku, że to nie to, że jestem tylko kumpelą. No i ok. Spoko, ale tu właśnie kurcze chodzi o tę jego sprzeczność, no... Niby koleżanka, ale wnerw jak mówię mu że fascynacja to nie kochanie. JUSTKABEBE - szczerze... przyszło... ale to zanim stworzył taką sytuację, że mu powiedziałam. Stwierdził, że nie chce mieć we mnie "kochanki", bo wtedy między nami wszystko by się zmieniło, bo z pewnością bardziej bym go pokochała.... Rozumiesz... bardziej go pokochała... jak ja przecież wcale go nie kocham... Po tym jego tekście stwierdziłam, że faktycznie nie ma sensu... już nawet nie miałam sił wyprowadzać go z błędu bo nie mam parcia na seks z nim. Choć sama uważam, że tak byłoby lepiej gdybyśmy to zrobili, ale nie wiem czemu.
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-03, 18:40 | #11 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 874
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
On chce chyba połechtać swojego ego w ten sposób, usłyszeć, że się w nim zakochałaś, by móc Cię teatralnie odrzucić. Dla mnie to jakiś czubek za przeproszeniem. Dziękuję za takiego kolegę, nawet nie siliłabym się już na rozmowę z nim po tylu nieudanych próbach.
|
2011-03-03, 18:44 | #12 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
AGNES!84!! - też niekiedy odnoszę wrażenie, że ów chłop ma nieźle w garze, ale to w końcu mój bardo dobry kolega... wiesz, że jest dupkiem w tej kwestii mnie tak na prawdę nie dotyczy, bo relacje koleżeńskie nie opierają się na takich uczuciach. Jego sprawa jak traktuje panienki, ale mimo wszystko, nawet jakbym miała z nim zerwać "łącza", to i tak chciałabym to wyjaśnić, bo taka jestem - nie znoszę niedomówień.
Ale może faktycznie wdrożyć zasadę: "miej wyje.bane a będzie Ci dane"
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-03, 21:34 | #13 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: pomorskie
Wiadomości: 589
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Cytat:
Tez mysle,ze facet dowartosciowuje sie,i wmawia cos,czego nie ma.
__________________
"Chcąc odnaleźć siebie, muszę choć trochę z siebie zrezygnować." Emile Victor Duval
|
|
2011-03-03, 22:27 | #14 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Ej DO SKUTKU - bez kitu... chyba Agnes też miała jakieś takie myśli
nie zwróciłam najpierw na to uwagi... ale bez kitu fajnie to brzmi - połechtać swojego.... ego
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-03, 22:31 | #15 |
Biała Dama
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: świętokrzyskie
Wiadomości: 6 434
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Swoją drogą jak to się często powtarza w takich „świeżych” relacjach– kobieta na każdym kroku się boi że może on jednak nie jest zakochany mimo że mówi że jest, a facet jak raz sobie wbije do głowy że ach, jestem taki super i jak ona za mną szaleje to się zacina i nie przyjmuje do wiadomości że jest inaczej
Żeby zrozumiał że jest inaczej trzeba mu to chyba uświadomić bardzo dosadnie. Ja bym może wyskoczyła z tekstem typu "za kogo Ty się uważasz, czy nie za wysokie masz mniemanie o sobie?" |
2011-03-03, 22:47 | #16 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Cytat:
"albo jak mówił "no wiem, wiem jestem taki za***isty", ja mu zawsze stanowczo i oschło "nie, nie jesteś" Nic na niego nie działa.
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
|
2011-03-03, 22:51 | #17 |
Biała Dama
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: świętokrzyskie
Wiadomości: 6 434
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
O Jezu, naprawdę mówił tak wprost? I to na poważnie?
|
2011-03-03, 23:45 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Raz na poważnie, raz nie... ale moja reakcja zawsze taka sama.
To na prawdę fajny chłopak - kolega. Może z mojego opisu tego nie wdać, bo jawi się tu jako potwór, ale żeby z nim pogadać jest oka. Jedynie jak go coś trzepnie i zada to swoje pytanie, to od razu się zmienia po mojej odpowiedzi. Chciałabym mu jakoś nie wiem... powiedzieć raz a dobrze, ale grzecznie i miło, że spoko koleś, ale niech nie myśli, że świata poza nim nie widzę. Może wziąć na wstrzymanie i nie kontaktować się, jak napisze, to po chwili stwierdzić, że nie mam czasu... nie wiem... może wtedy dotrze, że mam ciekawsze zajęcia niż myślenie o nim non stop za dnia, i śnienie (tak się mówi?) i nim nocą... a wieczorami czekanie na telefon lub spotkanie czy coś w tym stylu... Byleby zaczął być jak przedtem, bo przecież miłe słowa nie są przeznaczone dla zakochańców....
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-04, 06:16 | #19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
też mi sie wydaje że wmawia sobie coś zeby połechtac swoje ego
__________________
"Wiem,że jak każda kobieta,mam więcej siły niż na to wygląda"
/Evita |
2011-03-04, 07:12 | #20 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 874
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
O nawet nie zauważyłam, że się rąbnęłam. Miało być"swoje" oczywiście Ale dobrze wyszło
|
2011-03-04, 08:31 | #21 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 571
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Ja to widzę tak - powiedziałaś mu o fascynacji, on uznał to za zakochanie. Mile połechtałaś jego ego plus prawdopodobnie dałaś nadzieję na seks. Z tym, że on się zaangażować nie chce, nie chce problemów z zakochaną dziewczyną, ale chętnie by się poseksił
A jak powiedziałaś mu jak jest - to się obraził
__________________
Jeśli ludzie koniecznie chcą pouczać innych ludzi, to powinni pamiętać, że inni ludzie też wiedzą to i owo o ludziach. Terry Pratchett Maskarada |
2011-03-04, 08:32 | #22 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
No, ok, skoro chce połechtać sobie cokolwiek ( bo tu nam z tym łechtaniem trochę fajnie wyszło), to powiedzcie mi:
- czy teraz jak nie będę mu mówiła i pokazywała że jestem w nim "zakochana" na zabój, to już nie będzie ze mną NORMALNIE gadał jak do tej pory? - czemu wcześniej, gdy nie padło to stwierdzenie on był miłym kolegą, z którym można było pogadać? - dlaczego nagle twierdzi, że to ja się zmieniłam, że to ja przeżywam, że bla, bla, bla, mówiąc że się zakochałam i pewnie mi nie przeszło? - czemu na moje proste pytanie nie potrafi udzielić odpowiedzi, a mianowicie zapytałam tak "powiedz mi na jakiej podstawie wywnioskowałeś, że się zakochałam, bo nie wiem, w którym momencie rozmów to Ci do głowy przyszło"? a jego odpowiedź "nie wiem tak jakoś" lub "no po prostu" to nie są odpowiedzi godne 25-latka... ? A najgorsze jakie może być - gdy mu powiedziałam, że się zafascynowałam, to raz, że myślał, że się zakochałam, a dwa stwierdził, że był tego pewien, tylko czekał, aż się do tego przyznam... czaicie w ogóle? czy tylko na mnie robi to takie wrażenie piorunujące??
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-04, 08:33 | #23 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1 483
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
|
2011-03-04, 09:18 | #24 |
Biała Dama
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: świętokrzyskie
Wiadomości: 6 434
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
No w przyjaźni damsko - męskiej po takim okresie że "może coś więcej" już tak jak było przedtem nie będzie. Zostanie takie napiecie, myślenie czy to co mówię nie brzmi dwuznacznie, itp. już będzie brakowało takiej swobody, spontaniczności w relacjach, dopóki nie będziecie oboje w poważnych związkach.
Przykre to jest że faceci mają taką skłonność do myslenia że kobieta na nich leci kiedy ona jest po prostu miła, szczerze go lubi, nawet bardzo ale to wszystko. Nie widzą tej subtelnej różnicy. Trochę sami z siebie robią idiotów, ale cóż. To rzeczywiście znaczy że chcieliby czegoś wiecej, ale tylko w kwestii cielesnej. Gdyby było inaczej nie cwaniakowałby. Nie za bardzo już mam pomysł co z tym zrobić, chyba najlepiej byłoby na jakiś czas zaprzestać kontaktu i spotkań, po co sobie psuć nerwy. Jasne że szkoda, bo był fajny, ale sama zobacz jak to wszystko od jakiegoś czasu wygląda. |
2011-03-04, 11:38 | #25 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Niby ok co piszesz, ale ta cielesność mi się nie zgadza...
Bo on od razu mówił, że nie zrobiłby ze mnie osoby, z którą tylko sypia z tego względu, że za bardzo mnie szanuje (no łaskawca...) i nie chciałby we mnie widzieć takiej panienki, bo woli mnie jako kumpelę z którą można pogadać o wszystkim, zadzwonić kiedy się chce i pomagać sobie nawzajem, a po seksie wszystko by się zmieniło i miałoby wpływ na nasze relacje - tu akurat się z nim zgadzam, bo wtedy nie spotykalibyśmy się dla siebie, swego towarzystwa tylko wiadomo co stałoby się priorytetem naszych spotkań, a ostatecznie widywalibyśmy się tylko gdyby nam się chciało. Co do dwuznacznych tekstów - zdaje mi się że w tej dziedzinie jestem mistrzynią, bo nieopatrznie coś się mi tak klepnie. Otóż zadałam mu również pytanie odnośnie tego - co wtedy, skoro ma takie głupie myśli odnośnie zakochania, czy będzie po dwuznacznościach nadal tak myślał, czy za każdym razem mamy sobie mówić, że to wszystko żarty albo zwykłe słowa? On właśnie wyskoczył, że rozmowę dokończymy jutro bo on idzie spać... To mnie zezłościło, bo dla mnie to poważny temat - chcę żeby wszystko było jasne, wytłumaczone, by nie było niedomówień, a on tak się zachowuje... oczywiście ciągu dalszego nie było na drugi dzień, bo się nie odezwał - pewnie myślał,k że ja to zrobię, bo mi zależy by to wyjaśnić, ale stwierdziłam, że w dupie - jak zechce to sam pociągnie ten temat, w końcu nie tylko mi ma na tym zależeć by to wyjaśnić. Doszłam jednakowoż do wniosku, że ja już nie będę się przejmować, nie będę wyjaśniać, będę zachowywać się tak samo jak zawsze, mówić i prowadzić rozmowę tak jak przed tą chorą sytuacją, którą stworzył sam, a co on będzie sobie myślał, to już nie moja sprawa - jest niereformowalny, a ja nie będę marnować na niego swojego zdrowia. Relacje damsko-męskie niby się zmieniają po takim wyznaniu... ale ja mu nie powiedziałam, że się zakochałam i w tym sęk. Nie tylko nim jestem zafascynowana. Mam innych znajomych, którzy też mnie fascynują i o tym wiedzą. Tu chodzi o podejście do życia, mądrość etc. Żaden inny znajomy nie odebrał tego jak on - zaczynam myśleć że w tej sytuacji tak na prawdę nie ma mojej winy... że to przez niego. Czasem też myślę, że może on sobie myśli, że skoro chcę to wytłumaczyć i wciąż mu powtarzam, że to nie miłość, to tak na prawdę się tego wypieram czy coś... to że jego zdaniem tak może być. Chyba w ogóle za dużo o tym myślę. Ale to takie niemiłe jak się jest posądzanym o coś czego się nie czuje...
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-04, 13:53 | #26 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 571
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Cytat:
Takie teksty są obliczone na to żeby nie spłoszyć ofiary
__________________
Jeśli ludzie koniecznie chcą pouczać innych ludzi, to powinni pamiętać, że inni ludzie też wiedzą to i owo o ludziach. Terry Pratchett Maskarada |
|
2011-03-04, 14:02 | #27 | |
po drugiej stronie szafy
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Cytat:
Mało tego, jakby mi facet powiedział, że się mną zafascynował, a potem by mi rzucał, że wcale taka za***oska nie jestem, to beż bym stwierdziła, że coś jest z nim nie halo i ktoś tu kogoś w coś wkręca Autorko, uważaj jakich słów używasz.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany Edytowane przez elvegirl Czas edycji: 2011-03-04 o 14:10 |
|
2011-03-04, 14:21 | #28 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Piernikowa chatka
Wiadomości: 395
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Uważam, że fascynacja nie pociąga za sobą takich konsekwencji jak niedostrzeganie wad.
Zafascynował mnie pod pewnymi względami, ale to nie oznacza, że nie ma w nim cech które mnie drażnią. Fascynacja również nie sprowadza się do tego, że od razu chciałabym z nim tworzyć związek, nie wypieram się jej, ale staram uświadomić, że to nie miłość, bo gdyby rzeczywiście była, to bez względu na to czy byśmy byli razem czy nie i tak bym mu powiedziała dla swojego czystego sumienia.
__________________
Życie jest zbyt krótkie, by zastanawiać się czy wypada... (słowa dobrego znajomego) |
2011-03-04, 14:34 | #29 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: praskie klimaty
Wiadomości: 758
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Jak będziecie znwou rozmawiać i po raz enty spyta Cię o to samo to powiedz mu,że już Ci przeszło,bo masz nowy obiekt fascynacji,a może i coś więcej...
Poza tym - chyba troszkę zabardzo przeżywasz całą sytuację,wrzuć na luz
__________________
|
2011-03-04, 14:42 | #30 | |
po drugiej stronie szafy
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
|
Dot.: Problematyczny "koleżeński" samiec...
Cytat:
---------- Dopisano o 15:42 ---------- Poprzedni post napisano o 15:41 ---------- A tak, na to i ja zwróciłam uwagę - strasznie dużo emocji jak na kogoś, kto wcale nie jest taki boski
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:09.