2010-02-13, 18:29 | #451 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Kościan
Wiadomości: 28
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandro zazdroszczę i gratuluję siły
|
2010-02-14, 23:29 | #452 |
Raczkowanie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kilka dni temu mąż mnie poinformował, że chce rozwodu.
Jesteśmy małżeństwem 12 lat i chyba całe 12 lat było nieudane. Wzięliśmy ślub z powodu ciąży, kochałam go wtedy. Potem jakoś tak się poukładało, że rozminęliśmy się po drodze. Nigdy go nie ma w domu, dużo pracuje. Wiele razy prosiłam aby rzucił ta 2 pracę, aby był z nami, aby naprawiał rzeczy, oglądał tv ale On nie chciał, nie potrafił. Przestałam Go kochać, nawet przestałam Go lubić. Dwa lata temu podjęłam decyzję o odejściu, On wtedy zaczął chorować, więc zostałam. Mówił, że mnie kocha więc postanowiłam się zmienić. Jestem DDA, jestem strasznie trudna we współżyciu, ciągle się czepiam, chcę czegoś więcej. Chcę być zauważona i doceniona. Kilka dni temu mąż mi powiedział, "uczucie umarło" chce się rozstać. Zakochał się w innej kobiecie. Ok, to słuszna decyzja. Nie kocham Go ale jest mi okropnie źle, czuje się fatalnie, boli mnie serce ( a jeszcze niedawno myślałam, że nie mam serca). Ciągle płaczę, chciałabym zniknąć! Dlaczego tak się czuję? przecież chciałam tego samego! Wiem, że gdy będziemy osobno, będziemy szczęśliwsi. Boję się, strasznie się boję, że nie dam sobie rady.
__________________
"...Dzień wczorajszy nie istnieje, to tylko wspomnienie. Dzień jutrzejszy nie istnieje, to tylko przypuszczenie Bo dzień dzisiejszy jest najważniejszy!!! ..." |
2010-02-15, 15:53 | #453 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: znad morza
Wiadomości: 58
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Bo musisz przez to przejść. Możan o ty myśleć, narzekać ale nas kobiety zawsze coś zatrzyma. Teraz pojawiła sie ona i boli cię to jako kobietę. Sama mówisz, że tak będzie lepiej. U mnie ten stan trwa od 6 miesięcy, od 2 wiem o drugiej. Wiem co powinnam robić ale wczoraj były walentynki i wieczorem wyłam do poduszki. Nic dodać nic ująć. Zajmij się soba, rodzina , przyjaciółmi i przejdziesz przez to. Ale jest ciężko
__________________
co nas nie zabije to nas wzmocni |
2010-02-16, 19:29 | #454 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Kościan
Wiadomości: 28
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
myślę że jak juz będzie po wszystkim będziesz szczęśliwsza ... daj sobie czas bo masz prawo do żalu, płaczu. Pamiętaj że po burzy zawsze pięknie świeci słońce Tego ci życzę.
|
2010-02-17, 20:39 | #455 |
Zadomowienie
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Pozdrawiam najszczesliwsza kobiete na swiecie :P
p.s. na gg rzadko bywam... :-(
__________________
Two hearts are beating together I'm in love.... |
2010-02-18, 08:26 | #456 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: znad morza
Wiadomości: 58
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
A ja spotkałam się wczoraj z jeszcze mężem, który strasznie chce sie rozwieść tylko jakoś mu ciężko idzie złożenie pozwu. Mi Pani adwokat doradziła aby się wstrzymać do kwietnia. Decyzja podjęta.
__________________
co nas nie zabije to nas wzmocni |
2011-05-04, 19:19 | #457 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 2
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam, jestem 3 lata po ślubie. Na chwilę obecną jestem załamana i nie wiem co mam dalej zrobić z swoim życiem, ponieważ z dnia na dzień jest coraz gorzej między nami. Nie mamy dzieci. Mój mąż jest kompletnie nie odpowiedzialny (od kilku miesięcy bezrobotny) poza tym często wraca do domu pod wpływem alkoholu, gdzie jest awanturnikiem i lubi na mnie podnosić rękę. Jest to dla mnie kłopotliwe, ponieważ mieszkamy z moimi rodzicami i staram się przed nimi wszystko ukryć. Jestem chora i nie mam żadnego wsparcia i zrozumienia w mężu. Proszę o poradę, ponieważ nie wiem co mam robić????
|
2011-05-05, 08:25 | #458 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 255
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
po drugie-czy widzisz jakąkolwiek szanse , że cos sie zmieni, ze chcesz w tym byc, ze masz nadzieje na to iz bedziecie normalną rodziną?czy wogóle tego chcesz? porady mogłabym Ci dac, ale na poczatku musisz sama dokladnie przemyśleć czego chcesz-to najwazniejsze. ja decyzję o rozwodzie podejmowałam długo-na poczatku kazałam mężowi sie wyprowadzic, mialam wtedy czas na przemyslenie, pzoa tym u nas tez byly awantury, znęcanie psychiczne, fizyczne, musialam uciekac z domu, za ktory zreszta tylko ja płaciłam (mąz nei pracował). To bylo w 2009 roku w pazdzierniku. Po prawie pol roku podjelam juz calkowicie przemyslaną decyzje , ze chce rozwodu. Teraz juz jestem po -poszlo szybko, tez nie mielismy dzieci. W piątek powrocilam do starego nazwiska Musisz wiedziec czego chcesz, czy go kochasz-u mnie sprawa była tego typu , że eks męza juz nie kochałam, ale wiesz takie głupie myślenie mnei trzymało-aaa bo 7 lat razem , żal, tak walczylam o to uczucie itp itd. Może jemu tzreba uświadomic co robi i do czego to może doprowadzic.Czlowiek neistety czasem mysli (tak było z moim eksem-sam to przyznał na sali rozpraw)), że jak już wezmie sie slub top do końca zycia moze se robic co chce, "bo przeciez jak już za mnie wyszla, to niech sie baba męczy". |
|
2011-05-05, 09:05 | #459 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 2
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam wszystkie panie.Tak mnie cos naszlo zeby tu zajrzec.Kiedys nawet umiescilam jeden post o swojej sytuacji.Podziwiam kobiety ktore potrafily dojsc do konca drogi jaka podjely.Ja jestem jedna z tych co stchurzyly.....Jestem 21 lat po slubie i nie moge powiedziec ze zawsze bylo zle ale zaczelo sie psuc i mysle ze to bardziej z próznosci meza niz mojej winy .Doszlo do wyprowadzki mojej oczywiscie zlozenia pozwu a potem ze wszystkiego sie wycofalam.A dlaczego?????? poniewaz moja rodzina i ludzie ktorzy mnie znali od dziecka zaczeli wywierac na mnie presje.A bo syn zostal z mezem(syn mial 18 jak sie wyprowadzilam) wiec co ze mnie za matka, a bo szkoda tylu lat a co najwazniejsze bo nie mam pracy .Po roku rozstania skruszona wrocilam.I to byl moj wielki blad.Jest zle a nawet bardzo zle.Maz zmienil a raczej musial zmienic prace .Przyjezdza na wekendy.I odrazu czuje sie to napiecie ktore w nas rosnie.On sie meczy ja sie mecze ale zadne z nas jakos nie moze sie zdecydowac na te ostateczne rozstanie.Mam 41 lat mlodosc minela wchodze w drugi etap zycia i cholernie sie boje ze gdybym teraz sie rozwiodla to nie dam sobie sama rady.Byc w zwiazku 21 lat a znamy sie 24 to cholerny szmat czasu.Ale nie ma juz tego uczucia.Sypiamy osobno mieszkamy bardziej jako sublokatorzy .No ale on jest jedynym zywicielem "rodziny"chociaz trudno nazwac to rodziną.Syn ma 19 lat wlasnie pisze mature chodzi juz swoimi sciezkami chce isc na studia co sie wiaze z jego wyprowadzka i zostane zupelnie sama jak palec.....Przez moja glupote i strach ktory we mnie siedzi skazalam sie na powolna samotnosc....Dziewczyny nie popelniajcie mojego bledu.Jestescie mlode jesli jest cos nie tak a nie macie dzieci nie meczcie sie bo nie ma to najmniejszego sensu.Nie warto sie poswiecac bo w koncu i tak zostaniecie same tak jak ja .Pozdrawiam
|
2011-05-07, 21:32 | #460 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 2
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witaj Lucretia82, tak rozmawiałam wielokrotnie z mężem o jego problemie oraz leczeniu lecz on wogóle nie dopuszcza do siebie twierdzenia, że ma problem z alkoholem. Szczerze mówiąc po kolejnych rozczarowaniach, które sprawił mi mąż w ostatnim tygodniu nie widzę szansy na dalszą przyszłość z nim (jest mi bardzo trudno i ciężko o tym mówić - boli jak cholera) boję się, że nie będę umiała bez niego żyć!!!! Najgorsze jest to, że go kocham i dlatego tak bardzo się waham przy podjęciu tak ważnej decyzji przecież jesteśmy 9 lat ze sobą. Bardzo trudno jest mi podjąć jaką kolwiek decyzję. Dziękuję za odpowiedź.
|
2011-05-09, 08:24 | #461 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 255
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
|
|
2011-05-24, 19:51 | #462 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Niezazdroszcze wam kobitki ;/
Jedno wiem życie jest za krótkie , żeby je marnować na smutki. Trzeba walczyć o siebie i nie patrzeć na ludzi. Bo nikt za nas nie umrze. Nie ma co się rozczulać nad sobą tylko pokazać Panu Mężowi , że jesteśmy silne i nie pozwolimy sobą pomiatać. Kim oni są ?? Kto im dał prawo do naszych łez ?? Pokazujemy im nasze łzy i oni to wykorzystują. Myśla płacze więc jest słaba, nie odejdzie bo nie ma na to odwagi... Do odważnych świat należy. Powiem wam ,że gdyby mój obecny mąż robił dziwne rzeczy nie bałabym się rostać,, jestem tego pewna. Odeszłabym i byłabym szczęśliwa. On o tym dobrze wie i to jest moja silna broń
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2011-05-25, 07:20 | #463 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 349
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Sledziłąm twój watek od samego poczatku , piszesz ze twój obecny mąz wiec rozuzmiem ze ponownie wyszłaś za mąz i jestes szczesliwa? Super
__________________
ciuszki kosmetyki https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=151717 |
|
2011-05-25, 15:11 | #464 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
justynka20 jeśli śledziłas mój wątek to wiesz o tym , że wyszłam 2 raz za mąż i był to wymarzony ślub. Mały kosciółek, góry ktore kochamy , wesele w gronie najbliższych i było pięknie i jest nadal. Teraz leże sobie na leżaku mój synek śpi w wózeczku a męzuś konczy płytki na tarasie Więc jestem pewna , że trzeba walczyć o swoje sczęście bo ono gdzieś jest ...
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2011-05-25, 20:19 | #465 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 349
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Bardzo sie ciesze i zycze ci duzo szcześcia i oby to trwało wiecznie
__________________
ciuszki kosmetyki https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=151717 |
2011-06-03, 11:46 | #466 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witaj Kasandro
Przeczytałem cały Twój wątek i tez się cieszę że udało Ci się osiągnąć spokój. Nie znam twojego byłego męża i być może rzeczywiście jest dupkiem (tak przynajmniej został przedstawiony w tym wątku). Uważam, że trochę jednak to wszystko było pokazane w jednej perspektywy. Zresztą to już nie ważne, ułozyłaś sobie zycie na nowo i to jest ok. Gratuluję. Zaniepokoiło mnie tylko trochę jedno zdanie ktore napisałać. To że obecny twój mąż wie że jak będzie coś nie tak to będziesz potrafiła odejść. Zastanawiam się czy ty w takim razie nadal jesteś śiwadoma co to jest małżeństwo i co oznaczają slowa "na dobre i na złe". Zgadzam się że zawsze można popełnić błąd i podejmując nie do końca świadomą decyzję. Jednak uważam że małżeństwo jest decyzją na całe życie i decydując się na slowa przysięgi nalezy dokładnie przemyśleć co one oznaczają. Nigdny moim zdaniem nie ma tak że winę ponosi tylko jedna strona. Twój były mąż walczył o Ciebie na swój sposób zapewne nie do końca mądry i odpowiedzialny jednak coś próbował robić. Mniejsza z tym to rzeczywiścia mógł być błąd z tym poprzednim małzeństwem, jednak z tego co piszesz wydaje mi się że nadal nie do końca jesteś świadoma instytucji małżeństwa. Jeżeli się coś obieca na cale życie i na dobre i na złe to uważam że to oznacza że dotrzymujemy przysięgi nie tylko wtedy gdy jesteśmy szczęsliwi. Sztuka polega na tym aby dotrzymać przysięgi nawet wtedy gdy tego szczęścia nie czujemy. Wtedy trzeba robić wszystko aby odnaleźć to szczęście i być wiernym danemu słowu. Mam nadzieje że twoje obecne małżeństwo będzie trwało do końca życia, jednak zastanawiam się czy Ty jesteś świadoma że nie zawsze będzie między wami tak dobrze jak teraz. Myslę że już dzisiaj warto zastanowić się co wtedy. |
2011-06-06, 14:27 | #467 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
marcinnbb to gratuluję odwagi bycia w związku gdzie jest nienawiść i pogarda , bo dałaś słowo?? No niestety ja do takich kobiet nie należe i nie zamierzam byc nigdy już męczęnnicą bo obiecałam . On tez obiecał ze bedzie kochał .... i co?
Kobitki walczcie o swoje szczescie i nie słuchajcie takich rad , ze dałyscie słowo !!!! Ktos mądry wymyslił rozwody i chwała mu za to
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2011-06-06, 21:16 | #468 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Ktoś mądry wymyślił rozwody??? ... pewnie tak ... pytanie tylko jaki sens mają słowa "i nie opuszczę Cię aż do śmierci" wypowiadane kilka razy w życiu do kilku różnych osób? ... ja uważam, że odpowiedzialność za swoje decyzje jest dużą wartością ... jeżeli ktoś wychodzi za mąż kilka razy to pytanie po co to robi skoro to i tak nic nie zmienia ...
|
2011-06-09, 13:03 | #469 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Konstancin-Jeziorna/Warszawa
Wiadomości: 2 935
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
__________________
Nie wszystko wychodzi tak, jak marzyliśmy...czasem bywa lepiej !!!
♥ Jesteśmy zaręczeni !!! ♥ http://s8.suwaczek.com/201102120926.png ♥NASZ ŚLUB♥ 03.09.2011 http://s5.suwaczek.com/20110903580113.png |
|
2011-06-09, 15:07 | #470 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 278
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
|
|
2011-06-14, 13:30 | #471 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
marcinnbb aj nie zauwazyłam , że ty zapewnie jestes facetem!!! Bo wy faceci ( większość) własnie tak myślicie. Wyszła za mąż obiecała przy ołtarzu to ja mogę już przestać się starać... lepiej lezeć na kanapie z piwem i olewać żonę. A jak raz czy dwa krzykne lub uderze albo pojde na lafiryndy to się nic nie stanie, bo moja szara myszka nie ma odwagi odejść , bo przeciez co ludzie powiedzą. Czyż nie ???
A własnie NIE są silne kobiety , odwazne ktore potrafia powiedzieć głośno NIE !!! i maja gdzieś stare baby co będą gadały za plecami.Ale jak już do szanownego pana mężą dojdzie ,że odchodzimy to wtedy jest płacz i zgrzytanie zębami. Obiecanki cacanki. Nie dajcie się na to nabrać!!! Pamiętajcie nikt za was nie umrze to wasze życie !!! Powodzenia
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
2012-07-13, 07:58 | #472 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 1
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Droga Kasandro jestem pełna podziwu dla ciebie, twojej odwagi i przede wszystkim siły. Jestem w podobnej sytuacji. 18-go mija 3 lata od naszego ślubu, może nie dużo ale wystarczająco by przywiązać się do takiego życia jakie się ma mimo że jest ono takie jakie jest i ma się go serdecznie dosyć. Mój mąż jest alkoholikiem (może nie zatacza się, ale pije i to często, nie jest to zły chłopak, ale jak jest trzeźwy a to z kolei jest ewenementem). Czuje że dla niego nie istnieje, nic nie jest jak kiedyś chociaż troche, kiedyś mogliśmy rozmawiać o wszystkim bez końca, a teraz nie ma o czym. Poza tym narobił i robi w dalszym ciągu długi z których to ja jakimś cudownym sposobem muszę się wygrzebywać, to wzystko jest nie na moje siły. Chcę odejść, naprawdę chcę, ale nie mam tyle siły co ty. Zrobiłam sobie takie za i przeciw rozstaniu, takie + i - mojego życia razem i osobno, wszystko mówi że powinnam odejść. Wynajmujemy mieszkanie, może wróciłabym do rodziców, ale tak mi wstyd... Jestem młoda bo dziś kończę 24 lata, ale przed ślubem znaliśmy się 5 lat i rok mieszkaliśmy ze sobą. Nie wiem co zrobić, nie mam siły do tego wszystkiego, ale też boję się spojrzeć w jutro... Nie jestem tak silna jak ty, boje sie że znowu bedzie przychodzil przepraszał i mówił że będzie inaczej, a nie bedzie bo kazde jego slowo jest klamstwem, a ja ta naiwna znów uwierze i znów bede przechodzić przez to samo. Może było by prościej gdybym go nie kochała, ale go kocham mimo wszystko, ile ja bym dala aby bylo normalnie... Tak cholernie się boję...
|
2012-07-14, 00:37 | #473 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
"I nie opuszczę cię aż do śmierci" było dla mnie zbyt determinujące
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
|
2012-07-23, 09:24 | #474 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: podkarpackie
Wiadomości: 3 793
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Przeczytałam cały wątek.
Na szczęście jestem szczęśliwą mężatką (i coraz bardziej kocham, jestem kochana nie tylko słowami a przede wszystkim czynami) . O ile rozwód z przyczyn zdrad, niedojrzałości partnerów, zatajenia uzależnień, choroby psychicznej, przemocy i znęcania całkowicie rozumiem, obserwuję też drugą skrajność - całkowite pójście na łatwiznę (z tyt. nie układa nam się, pojawiają się pierwsze problemy, ciche dni i już decyzja o rozwodzie). I tego nie pochwalam. Gdzie tu odpowiedzialność za siebie, partnera troska i próba ratowania związku? Życie byle łatwiej? Przecież małżeństwo to nie tylko motylki, bujanie w chmurach, ale też bycie razem w trudnych sytuacjach których w życiu nie brakuje. Przecież kiedy jest jeszcze cień szansy, dobra wola 2 osób by ratować związek są od tego poradnie małżeńskie w których można uzyskać fachową pomoc.
__________________
Edytowane przez maruda80 Czas edycji: 2012-07-23 o 12:05 |
2012-07-26, 13:55 | #475 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witam dziewczyny,
od jakiegoś czasu śledzę ten wątek - sama za niedługo stanę przed sadem w sprawie o rozwód. W moim przypadku nikt nikogo nie zdradził, nie było jako takich awantur - tak nam się ułożyło - nie po drodze. Mój mąż był wiecznym dzieckiem-studentem - tymi przyziemnymi sprawami jak praca zawodowa, zajmowanie się domem itp. obciążona byłam tylko ja. Pewnego dnia zrozumiałam, że życie mi ucieka - nigdy nie wyjechałam nigdzie (bo nie było pieniędzy), nie chodziłam prawie nigdy do kina, teatru czy kawiarni lub restauracji (bo nie było pieniędzy). Mój mąż w ciągu 6 lat małżeństwa pracował tylko 9 miesięcy (już wiadomo dlaczego nie było pieniędzy :P). Ja głównie utrzymywałam rodzinę. Pewnego dnia obudziłam się i postanowiłam, że się rozwiodę. Były szlochy, płacze, obietnice ale po mnie to już jakoś spływało. Było mi to obojętne - staram się mu pomóc jakoś to przejść. Nie żywię do niego jakiś negatywnych emocji - życzę mu jak najlepiej. Zrezygnowałam z dóbr materialnych - pieniądze sa przecież tak ulotne. dogadaliśmy się w prawie majątku i kota (naprawdę nie było tego dużo). Od tej decyzji minął rok - termin rozprawy uzgodniony. Dlaczego tak długo? Mąż mnie prosił o to - chciał sobie wszystko poukładać - zgodziłam się. Jedyne co mi spędza sen z oczu to reakcja społeczeństwa, sąsiadów, koleżanek w pracy. Nie zwierzałam się tym ludziom nigdy ze swoich problemów ale teraz nie wiem co powinnam im powiedzieć? Jak Wy dajecie sobie radę z plotkami, radami tzw. "życzliwych" itp.? Obiecałam mężowi, że zmienię nazwisko - to raczej trudno ukryć w pracy. Mam takie uczucie jakbym coś złego zrobiła, zaprzeczyła jakimś niepisanym normom w moim małym miasteczku i sfeminizowanym miejscu pracy, gdzie każda jest/bądź udaje spełnioną matkę i żonę. Macie jakieś pomysły jak odciąć się od tych myśli o tym co będzie po rozwodzie? Jak czułyście się pierwszego dnia po tym jak ogłoszono, że już nie jesteście małżeństwem? |
2012-07-31, 19:47 | #476 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Kasandra...
jak jest teraz? Czytając Twój wątek mam wrażenie, że pisałaś o znanej mi sytuacji tylko kilka lat wcześniej... :/
__________________
"~Kubusiu-zapytał Prosiaczek. ~Tak Prosiaczku?- odpowiedział Kubuś. ~Nic... chciałem się tylko upewnić że jesteś". Prosiaczek |
2014-01-21, 17:56 | #477 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: moje 4 ściany
Wiadomości: 71
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
mój mąż właśnie się wyprowadza, decyzja o rozwodzie zapadła już wcześniej, wiem że tak będzie lepiej to ja kazałam mu się wyprowadzić, nie mogłam już znieść jego zachowania, nigdy nie umieliśmy ze sobą rozmawiać i dochodzić do kompromisów, tak będzie lepiej... ale siedzę i ryczę jak głupia, bo mimo iż rozum mówi że tak będzie lepiej to jednak serce wciąż kocha, mam wrażenie że skończyło się dla mnie życie...
Edytowane przez Habrova Czas edycji: 2014-01-22 o 22:52 |
2014-01-22, 09:56 | #478 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Nie robisz nic złego. Próbowałaś, miałaś szczerze intencje ale się nie udało. Trudno. Trzeba naprawić to co można i żyć dalej, w zgodzie z własnymi marzeniami i sumieniem. To nie jest porażka. Świat się nie skończył. Od rozstania z moim ex do orzeczenia rozwodu minęło sporo czasu, urozmaiconego chamskimi zachowaniami ze strony ex. Pierwsze złośliwości brałam do siebie, kolejne nauczyłam się olewać i nie zwracać uwagi. Nie walczyłam o nasz skromny, wspólny majątek, bo wymiotować mi się chciało na samą myśl, że w moim mieszkaniu ma być jakakolwiek rzecz przypominająca mi tego osobnika. Niech ma i się udławi - tak wtedy myślałam. Po ogłoszeniu rozwodu poczułam straszną ulgę. Prosto z sali sądowej poszłam świętować z rodziną i Tż. |
|
2014-01-27, 17:56 | #479 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraina Czarów
Wiadomości: 3 372
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Witajcie,
nie myślałam, że napiszę kiedyś w tym wątku, ale chyba i ja niedługo dołączę do grona rozwódek... Nie mieszkamy już razem. I nie ma już chyba najmniejszych szans na powrót, ale jakoś strasznie boję się złożyć wniosek i samej rozprawy. Odwlekam to strasznie, ale wiem, że i tak mnie to czeka. Chyba potrzebuje konkretnego kopa w d.... A mam pytanie, czy wracałyście do panieńskich nazwisk czy zostawałyście przy nazwisku męża?
__________________
|
2014-01-29, 14:44 | #480 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: Dolnośląskie
Wiadomości: 232
|
Dot.: Decyzja o rozwodzie...
Cytat:
Uwierz w siebie, bo na pewno dasz radę. Nie napisze, że będzie łatwo, bo boleć musi taka kolej rzeczy. Ale jeśli uważasz, że to jest słuszna decyzja to z czasem i dla ciebie zaświeci słońce Ps. Ja pierwsze co zrobiłam to wróciłam do panieńskiego nazwiska, żeby nic mi nie przypominało o istnieniu tego Pana. Teraz posiadam dwa nazwiska panieńskie i męża
__________________
Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twego smutku, potrafi sprawić,że znowu wraca uśmiech;-) |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:40.