Nasze blogi kosmetyczne - cz. II

[maffash]

Ogolnie to polecam wam bloga The Adamant Wanderer, dzieki niej dowiedzialam sie wielu ciekawych informacji o Stanach Jej blog jest duzo lepszy niz wszystkie przewodniki turystyczne razem wziete ;D

[nicRu]

Ja póki co o wyjazdach myślę, ale turystycznie, w przyszłości, a póki co uczę się języków obcych Wstyd mi, bo większość moich znajomych mówi świetnie w 2 a nawet w 3 językach, a ja jestem osobą z dosć umiarkowanymi zdolnościami. Długo mi w ogóle zajęło znalezienie języka, któego jestem się w stanie nauczyć

[UrbanWarrior]

Napisane przez dimiti

no, ale mozna zrobic ib i wtedy uznawany jest wszedzie
co do studiowania to wszedzie jest inaczej
jedna dziewczyna studiowala medycyne na sorbonie, wrocila z papierem do Pl i jej powiedzieli, ze musi sie dokszatalcac.
Czegos miala za malo godzin a w PL wymagaja wiecej itp
Nie wiem czy sa takie kierunki, ktore w 100% sie nakladaja i w PL i w innym kraju.
Chyba, ze sa to takie studia, kursy w jezyku angielskim (przewaznie) ktore uznawane sa wszedzie jak np ib

Co do IB - pewnie ułatwia sprawę, ale za moich czasów (LOL) z normalną polską maturą też dało radę

A co do studiów - nie wiem, chyba wynika z tego że żyję w innych realiach... może rzeczywiście kierunki typu prawo, medycyna czy inne ścisłe są porządnie sprawdzane... prawda jest taka, że nie mam pojęcia, więc może nie powinnam się wypowiadać?

Napisane przez maffash

Niestety nie wiem co to byly za studia, ale tylko powtarzam to co ona nam mowila. A w polsce studiowala anglistyke.

Nie powinnam się wypowiadać, ale się chyba jednak wypowiem I maffash - nie atakuję broń bosh Ciebie, tylko dziwi mnie system... bo jak to - laska STUDIOWAŁA w Stanach (kraju anglo-języcznym) i w Polsce kazali jej studiować anglistykę?! Ja wiem, że anglistyka to nie tylko język sam w sobie, ale też literatura blablabla, ale bez przesady No, chyba, że chciała w Polsce sobie doktorat robić, albo wykładać na uczelni, to może wtedy... Nie wiem - jak dla mnie dziwna sprawa

[maffash]

Napisane przez UrbanWarrior

Nie powinnam się wypowiadać, ale się chyba jednak wypowiem I maffash - nie atakuję broń bosh Ciebie, tylko dziwi mnie system... bo jak to - laska STUDIOWAŁA w Stanach (kraju anglo-języcznym) i w Polsce kazali jej studiować anglistykę?! Ja wiem, że anglistyka to nie tylko język sam w sobie, ale też literatura blablabla, ale bez przesady No, chyba, że chciała w Polsce sobie doktorat robić, albo wykładać na uczelni, to może wtedy... Nie wiem - jak dla mnie dziwna sprawa

No ja tez wlasnie nie wiem o co chodzi, ale dobrze pamietam jak nam wlasnie to mowila, ze tutaj musi robic jeszcze raz studia. :P

[nicRu]

Urban, de facto pewnie mogłaby pracować w szkole językowej bez anglistyki, a tak jak z polakami gdzie indziej chcącymi uczyć polskiego, to w zwykłej szkole potrzeba uprawnień, które dają najczęściej odpowiednie studia. Mogłabym tu skończyć polonistykę nauczycielską, ale w zwykłej niemieckiej szkole nie wiem czy by mnie przyjęli, ale kiedyś ponoć wymagano przygotowania do uczenia obcokrajowca owego polskiego, nie Polaka, bo do tego upranienia i praktyczne przygotowanie faktycznie się miało. Ale nei dam sobie uciąć głowy, bo to tylko mi się w głowie majaczy

[enn_]

Napisane przez nicRu

Urban, de facto pewnie mogłaby pracować w szkole językowej bez anglistyki, a tak jak z polakami gdzie indziej chcącymi uczyć polskiego, to w zwykłej szkole potrzeba uprawnień, które dają najczęściej odpowiednie studia. Mogłabym tu skończyć polonistykę nauczycielską, ale w zwykłej niemieckiej szkole nie wiem czy by mnie przyjęli, ale kiedyś ponoć wymagano przygotowania do uczenia obcokrajowca owego polskiego, nie Polaka, bo do tego upranienia i praktyczne przygotowanie faktycznie się miało. Ale nei dam sobie uciąć głowy, bo to tylko mi się w głowie majaczy

Mnie się wydaje, że wystarczy jakiś kurs pedagogiczny (czy coś w ten deseń, nie pamiętam jak to się nazywa). Ale też głowy sobie nie dam uciąć.

[dimiti]

Napisane przez UrbanWarrior

Co do IB - pewnie ułatwia sprawę, ale za moich czasów (LOL) z normalną polską maturą też dało radę

A co do studiów - nie wiem, chyba wynika z tego że żyję w innych realiach... może rzeczywiście kierunki typu prawo, medycyna czy inne ścisłe są porządnie sprawdzane... prawda jest taka, że nie mam pojęcia, więc może nie powinnam się wypowiadać?

Nie powinnam się wypowiadać, ale się chyba jednak wypowiem I maffash - nie atakuję broń bosh Ciebie, tylko dziwi mnie system... bo jak to - laska STUDIOWAŁA w Stanach (kraju anglo-języcznym) i w Polsce kazali jej studiować anglistykę?! Ja wiem, że anglistyka to nie tylko język sam w sobie, ale też literatura blablabla, ale bez przesady No, chyba, że chciała w Polsce sobie doktorat robić, albo wykładać na uczelni, to może wtedy... Nie wiem - jak dla mnie dziwna sprawa

ogladalam ostatnio filmik na yt i tam nieesia? mowila, ze w polsce robila studi kosmetyczne i w usa jej papier sie nie liczyl- heh roznie bywa

nie koniecznie Urbanku- w stanach mogla studiowac jezyk amerykanski a w polsce np. na mojej uczelni uznawany jest tylko angielski (brytyjski), ich wymowa itd i trzeba miec na to papiery
ale przeciez nie wszystkie uczelnie sa takie jak moja i powinni taki papier spokojnie uznac chociaz faktycznie moze zabraklo jej niektorych przedmiotow, ktore sa u nas?

---------- Dopisano o 18:53 ---------- Poprzedni post napisano o 18:52 ----------

Napisane przez enn_

Mnie się wydaje, że wystarczy jakiś kurs pedagogiczny (czy coś w ten deseń, nie pamiętam jak to się nazywa). Ale też głowy sobie nie dam uciąć.

ja jestem na translatoryce angielskiej i nie mam uprawnien nauczycielskich, ale jak zrobie kurs to juz mam takze czasami wystarcza

[Bayje]

Napisane przez dimiti

ogladalam ostatnio filmik na yt i tam nieesia? mowila, ze w polsce robila studi kosmetyczne i w usa jej papier sie nie liczyl- heh roznie bywa

Chyba takie jaja są tylko z licencjatami.. co innego inż. czy mgr ale mogę się mylić

[9b13fa772a089c950fe653392ec6a155eb1c8e79_603597153b11b]

Napisane przez dimiti

ogladalam ostatnio filmik na yt i tam nieesia? mowila, ze w polsce robila studi kosmetyczne i w usa jej papier sie nie liczyl- heh roznie bywa

nie koniecznie Urbanku- w stanach mogla studiowac jezyk amerykanski a w polsce np. na mojej uczelni uznawany jest tylko angielski (brytyjski), ich wymowa itd i trzeba miec na to papiery
ale przeciez nie wszystkie uczelnie sa takie jak moja i powinni taki papier spokojnie uznac chociaz faktycznie moze zabraklo jej niektorych przedmiotow, ktore sa u nas?

---------- Dopisano o 18:53 ---------- Poprzedni post napisano o 18:52 ----------



ja jestem na translatoryce angielskiej i nie mam uprawnien nauczycielskich, ale jak zrobie kurs to juz mam takze czasami wystarcza

też widziałam jej filmik

[cathiebaj]

Napisane przez maffash

No ja tez wlasnie nie wiem o co chodzi, ale dobrze pamietam jak nam wlasnie to mowila, ze tutaj musi robic jeszcze raz studia. :P

Pewnie chciała kontynuować na magisterce lub podyplomowych i kazali jej może uzupełniać program?

[nicRu]

Napisane przez enn_

Mnie się wydaje, że wystarczy jakiś kurs pedagogiczny (czy coś w ten deseń, nie pamiętam jak to się nazywa). Ale też głowy sobie nie dam uciąć.

Dlatego nei mam pewności co to koniecznie musi teraz być, a co kiedyś było - w każdym razie czasami nie starczają same studia A dodatkowo niejednokrotnie ktoś mógł być wprowadzony w błąd i nei wiedzieć, że np kurs na odpowiedniej uczelni wystarczy i przekazać informację dalej

[dimiti]

Napisane przez Bayje

Chyba takie jaja są tylko z licencjatami.. co innego inż. czy mgr ale mogę się mylić

okaze sie jak moj Tzt zrobi inż. i wyjedzie

[UrbanWarrior]

Napisane przez dimiti

ogladalam ostatnio filmik na yt i tam nieesia? mowila, ze w polsce robila studi kosmetyczne i w usa jej papier sie nie liczyl- heh roznie bywa

Tym bardziej się cieszę () że moja kariera poszła w kierunku totalnie niezwiązanym z moimi studiami Jeden problem z głowy mniej...

Ale w sumie tak szczerze z moich obserwacji wynika, że w NYC dyplomy liczą się średnio... Niewiele brakowało a skończyłabym jako przedstawicielka pewnego sporego funduszu hedżingowego na Amerykę Południową... a z finansami miałam w życiu tyle wspólnego, co z fizyką kwantową i operacjami na otwartym mózgu Idąc na pierwszy interview szukałam w googlach co to w ogóle jest ten "hedge fund", bo nie miałam pojęcia o co w ogóle kaman I pomimo, że miałam (podobno) odpowiednio wykształconą konkurencję (po ekonomii i finansach), to mi zaproponowali to stanowisko... Odmówiłam

Więc z tymi studiami i dyplomami i pracami to jest naprawdę różnie... Tak naprawdę wszystko zależy od tego, na kogo trafimy i co ta osoba w nas dostrzeże... Dziwny jest ten świat

---------- Dopisano o 20:07 ---------- Poprzedni post napisano o 20:07 ----------

Napisane przez dimiti

okaze sie jak moj Tzt zrobi inż. i wyjedzie

taki psikus

[9b13fa772a089c950fe653392ec6a155eb1c8e79_603597153b11b]

Podejrzewam, że połowa sukcesu po wyjeździe to po prostu szczęście.. Wielu osobom się udaje, ale też wiele potraciło tylko kasę i wraca..

[Linusiaczek]

Napisane przez UrbanWarrior

Tym bardziej się cieszę () że moja kariera poszła w kierunku totalnie niezwiązanym z moimi studiami Jeden problem z głowy mniej...

Ale w sumie tak szczerze z moich obserwacji wynika, że w NYC dyplomy liczą się średnio... Niewiele brakowało a skończyłabym jako przedstawicielka pewnego sporego funduszu hedżingowego na Amerykę Południową... a z finansami miałam w życiu tyle wspólnego, co z fizyką kwantową i operacjami na otwartym mózgu Idąc na pierwszy interview szukałam w googlach co to w ogóle jest ten "hedge fund", bo nie miałam pojęcia o co w ogóle kaman I pomimo, że miałam (podobno) odpowiednio wykształconą konkurencję (po ekonomii i finansach), to mi zaproponowali to stanowisko... Odmówiłam

Więc z tymi studiami i dyplomami i pracami to jest naprawdę różnie... Tak naprawdę wszystko zależy od tego, na kogo trafimy i co ta osoba w nas dostrzeże... Dziwny jest ten świat

Ja w Stanach pracę dostałam, że tak powiem, z ulicy. Dosłownie, bo na ulicy dostałam propozycję pracy. Wpadłam (w sensie prawie że stratowałam) na szefową wydziału i ta jakimś cudem zaczęła do mnie gadac po niemiecku (wychodziła z wydziału i akurat po prostu machinalnie zaczęła mówić po niemiecku nie angielsku, babka Niemka). Po jakimś czasie się skapnęła, że rozmawiam z nią po niemiecku, zapytała mnie ile się uczyłam dojcza (krótkoooo), co tu robię, co chcę robić i powiedziała, że koniecznie potrzebują kogoś jak ja na uczelni. W zasadzie przyjęto mnie zanim w ogóle jakieś dokumenty złożyłam i hop - miałam uczyć. Pogadali popytali, zmierzyli mnie surowym okiem, doszli do wniosku, że będę solidnym pracownikiem (?) i że będzie się ze mną dobrze pracować (ach, ten tak podkreślany w USA team work...) i takie były kryteria oceny. Wysłali mnie tylko na TOEFLA i nakazali szybko pozbierać papiery To się naszukałam roboty, nie powiem

[9b13fa772a089c950fe653392ec6a155eb1c8e79_603597153b11b]

U mnie jakby co coś nowego

[UrbanWarrior]

Napisane przez Linusiaczek

Ja w Stanach pracę dostałam, że tak powiem, z ulicy. Wpadłam na szefową wydziału i ta jakimś cudem zaczęła do mnie gadac po niemiecku (wychodziła z wydziału i akurat po prostu machinalnie zaczęła mówić po niemiecku nie angielsku, babka niemca). Po jakimś czasie się skapnęła, że rozmawiam z nią po niemiecku, zapytała mnie ile się uczyłam dojcza (krótkoooo), co tu robię, co chcę robić i powiedziała, że koniecznie potrzebują kogoś jak ja na uczelni. W zasadzie przyjęto mnie zanim w ogóle jakieś dokumenty złożyłam i hop - miałam uczyć. Pogadali popytali, zmierzyli mnie surowym okiem, doszli do wniosku, że będę solidnym pracownikiem (?) i że będzie się ze mną dobrze pracować (ach, ten tak podkreślany w USA team work...) i takie były kryteria oceny. Wysłali mnie tylko na TOEFLA i nakazali szybko pozbierać papiery To się naszukałam roboty, nie powiem

Bosko

Ja niestety aż tyle szczęścia nie miałam... po części wynikało to z tego, że długo sama nie wiedziałam co chcę robić... wiedziałam jedynie, że przeraża mnie wizja pracy dla korporacji i/lub siedzenia w biurze od-do... ale na szczęście w końcu odkryłam swoją ścieżkę i dążę nią powoli do celu... i nie narzekam. Tzn. wróć - narzekam i to strasznie , ale jak tak sobie siądę, pomyślę i spojrzę na to wszystko z dystansu... to zdaję sobie sprawę, że mam niesamowicie dobrze...

[descentrada]

A ja trochę (a nawet bardzo) odbiję od tematu i zapytam:

Czy Was też denerwuje ta wszechobecna już świąteczna atmosfera?

Wchodzę do Douglasa a tam wszędzie poubierane choinki, a pod nimi świąteczne zestawy kosmetykow, w Home&You połowę półek zajmują mikołaje, aniołki, gwiazdki, a na maila wczoraj dostałam newsletter od Reserved zatytułowany "Propozycje świątecznych prezentów".

Moim zdaniem to gruba przesada, trudno się potem dziwić, że te święta są dla większości osób takie... nijakie, skoro już dwa miesiące przed jesteśmy atakowani tym świątecznym marketingiem i cała ta atmosfera jest tak rozwlekana

[dimiti]

Napisane przez UrbanWarrior

Tym bardziej się cieszę () że moja kariera poszła w kierunku totalnie niezwiązanym z moimi studiami Jeden problem z głowy mniej...

Ale w sumie tak szczerze z moich obserwacji wynika, że w NYC dyplomy liczą się średnio... Niewiele brakowało a skończyłabym jako przedstawicielka pewnego sporego funduszu hedżingowego na Amerykę Południową... a z finansami miałam w życiu tyle wspólnego, co z fizyką kwantową i operacjami na otwartym mózgu Idąc na pierwszy interview szukałam w googlach co to w ogóle jest ten "hedge fund", bo nie miałam pojęcia o co w ogóle kaman I pomimo, że miałam (podobno) odpowiednio wykształconą konkurencję (po ekonomii i finansach), to mi zaproponowali to stanowisko... Odmówiłam

Więc z tymi studiami i dyplomami i pracami to jest naprawdę różnie... Tak naprawdę wszystko zależy od tego, na kogo trafimy i co ta osoba w nas dostrzeże... Dziwny jest ten świat

---------- Dopisano o 20:07 ---------- Poprzedni post napisano o 20:07 ----------



taki psikus

hehe pewnie nawijalas caly czas i stwierdzili, ze sie idealnie nadajesz, taka wygadana, pomyslowa itd!

heh no Tzt ma rozne dziwne pomysly raz mowi, ze zostanie tutaj bo ma juz oferte pracy zaraz po ukonczeniu studiowania a praktyke tez juz ma bo pracowal pare lat na budowie a innym razem, ze wyjedzie bo w innym kraju lepiej, lepsze stawki itd
stawki faktycznie lepsze bo tutaj robil za lekko ponad 3 tys miesiecznie a w Danii za 10 tys. oczywiscie tam zycie drozsze, ale dostaje sie mieszkanie sluzbowe jak sie jest inzynierem i cie zatrudnia
of kors bedzie problem bo ja bardzo zzyta jestem ze swoja rodzina (chociaz ukrywam to idealnie!) a z drugiej strony jak bedziemy kiedys malzenstwem to nie wyobrazam sobie zeby bylo u nas tak jak u jego rodzicow, ze on w ciagu roku bedzie w domu moze 2 miesiace:/

Napisane przez Linusiaczek

Ja w Stanach pracę dostałam, że tak powiem, z ulicy. Dosłownie, bo na ulicy dostałam propozycję pracy. Wpadłam (w sensie prawie że stratowałam) na szefową wydziału i ta jakimś cudem zaczęła do mnie gadac po niemiecku (wychodziła z wydziału i akurat po prostu machinalnie zaczęła mówić po niemiecku nie angielsku, babka Niemka). Po jakimś czasie się skapnęła, że rozmawiam z nią po niemiecku, zapytała mnie ile się uczyłam dojcza (krótkoooo), co tu robię, co chcę robić i powiedziała, że koniecznie potrzebują kogoś jak ja na uczelni. W zasadzie przyjęto mnie zanim w ogóle jakieś dokumenty złożyłam i hop - miałam uczyć. Pogadali popytali, zmierzyli mnie surowym okiem, doszli do wniosku, że będę solidnym pracownikiem (?) i że będzie się ze mną dobrze pracować (ach, ten tak podkreślany w USA team work...) i takie były kryteria oceny. Wysłali mnie tylko na TOEFLA i nakazali szybko pozbierać papiery To się naszukałam roboty, nie powiem

osz Ty! to mialas szczescie faktycznie!

[9b13fa772a089c950fe653392ec6a155eb1c8e79_603597153b11b]

Napisane przez descentrada

A ja trochę (a nawet bardzo) odbiję od tematu i zapytam:

Czy Was też denerwuje ta wszechobecna już świąteczna atmosfera?

Wchodzę do Douglasa a tam wszędzie poubierane choinki, a pod nimi świąteczne zestawy kosmetykow, w Home&You połowę półek zajmują mikołaje, aniołki, gwiazdki, a na maila wczoraj dostałam newsletter od Reserved zatytułowany "Propozycje świątecznych prezentów".

Moim zdaniem to gruba przesada, trudno się potem dziwić, że te święta są dla większości osób takie... nijakie, skoro już dwa miesiące przed jesteśmy atakowani tym świątecznym marketingiem i cała ta atmosfera jest tak rozwlekana

ja ostatnio w naturze widziałam już zestawy kremów, perfum itp, pewnie z myślą o świętach już Zdziwiło mnie w sumie, bo w październiku już świąteczne zestawy?
Ale w sumie jeszcze trochę i zaraz pewnie będzie reklama 'coraz bliżej święta'

[dimiti]

Napisane przez descentrada

A ja trochę (a nawet bardzo) odbiję od tematu i zapytam:

Czy Was też denerwuje ta wszechobecna już świąteczna atmosfera?

Wchodzę do Douglasa a tam wszędzie poubierane choinki, a pod nimi świąteczne zestawy kosmetykow, w Home&You połowę półek zajmują mikołaje, aniołki, gwiazdki, a na maila wczoraj dostałam newsletter od Reserved zatytułowany "Propozycje świątecznych prezentów".

Moim zdaniem to gruba przesada, trudno się potem dziwić, że te święta są dla większości osób takie... nijakie, skoro już dwa miesiące przed jesteśmy atakowani tym świątecznym marketingiem i cała ta atmosfera jest tak rozwlekana

e to ja jeszcze tego nie widzialam ale malo kiedy chodze po sklepach
to czerwona akcja pewnie tez cie zdenerwuje?

[UrbanWarrior]

Napisane przez dimiti

hehe pewnie nawijalas caly czas i stwierdzili, ze sie idealnie nadajesz, taka wygadana, pomyslowa itd!

Szczerze - ja myślę, że rozbroiłam ich szczerością mówiąc wprost, że tej pracy wcale nie szukałam i że to ona znalazła mnie (zadzwoniła do mnie jakaś headhunterka z kosmosu ) ; że o finansach i ekonomii mam pojęcie marne; że jedyne co mnie tam interesuje to ta Ameryka Południowa Myśleli chyba, że sobie żartuję A ja jak najbardziej serio... i utrzymywałam tę samą wersję przez trzy kolejne "interviews" - big bossowi powiedziałam dokładnie to samo

To niesamowite jak czasami sprawy "dobrze" idą, gdy człowiekowi w ogóle nie zależy...

Napisane przez dimiti

heh no Tzt ma rozne dziwne pomysly raz mowi, ze zostanie tutaj bo ma juz oferte pracy zaraz po ukonczeniu studiowania a praktyke tez juz ma bo pracowal pare lat na budowie a innym razem, ze wyjedzie bo w innym kraju lepiej, lepsze stawki itd
stawki faktycznie lepsze bo tutaj robil za lekko ponad 3 tys miesiecznie a w Danii za 10 tys. oczywiscie tam zycie drozsze, ale dostaje sie mieszkanie sluzbowe jak sie jest inzynierem i cie zatrudnia
of kors bedzie problem bo ja bardzo zzyta jestem ze swoja rodzina (chociaz ukrywam to idealnie!) a z drugiej strony jak bedziemy kiedys malzenstwem to nie wyobrazam sobie zeby bylo u nas tak jak u jego rodzicow, ze on w ciagu roku bedzie w domu moze 2 miesiace:/

Mistrzyni kamuflażu

[emememsik]

Napisane przez descentrada

Czy Was też denerwuje ta wszechobecna już świąteczna atmosfera?

Mnie na szczęście nie. Im mniej rzeczy mnie denerwuje tym lepiej się czuję, więc nie będę zwracać na te choinki i mikołaje większej uwagi.

[UrbanWarrior]

Napisane przez emememsik

Mnie na szczęście nie. Im mniej rzeczy mnie denerwuje tym lepiej się czuję, więc nie będę zwracać na te choinki i mikołaje większej uwagi.

Slogan miesiąca! Adoptuję!

[Candy Killer]

Napisane przez emememsik

Mnie na szczęście nie. Im mniej rzeczy mnie denerwuje tym lepiej się czuję, więc nie będę zwracać na te choinki i mikołaje większej uwagi.

ja sie zdziwilam miesiac temu jak w lidlu sie pojawily slodycze swiateczne :P

aaa teraz zasmarkaniec zasiada do zapiekanki warzywnej :Pmoze sie nie otruje

[emememsik]

Napisane przez UrbanWarrior

To niesamowite jak czasami sprawy "dobrze" idą, gdy człowiekowi w ogóle nie zależy...

Oj tak, to prawda. Pewnie dlatego, że nie ma się wtedy takiego "ciśnienia".

---------- Dopisano o 19:44 ---------- Poprzedni post napisano o 19:44 ----------

Napisane przez UrbanWarrior

Slogan miesiąca! Adoptuję!

Mogę zostać nowym Paulo Coelho.

[UrbanWarrior]

Napisane przez Candy Killer

ja sie zdziwilam miesiac temu jak w lidlu sie pojawily slodycze swiateczne :P

aaa teraz zasmarkaniec zasiada do zapiekanki warzywnej :Pmoze sie nie otruje

Myślisz, że to takie proste? Smacznego

Napisane przez emememsik

Oj tak, to prawda. Pewnie dlatego, że nie ma się wtedy takiego "ciśnienia".

---------- Dopisano o 19:44 ---------- Poprzedni post napisano o 19:44 ----------


Mogę zostać nowym Paolo Coelho.

[dimiti]

Napisane przez UrbanWarrior

Szczerze - ja myślę, że rozbroiłam ich szczerością mówiąc wprost, że tej pracy wcale nie szukałam i że to ona znalazła mnie (zadzwoniła do mnie jakaś headhunterka z kosmosu ) ; że o finansach i ekonomii mam pojęcie marne; że jedyne co mnie tam interesuje to ta Ameryka Południowa Myśleli chyba, że sobie żartuję A ja jak najbardziej serio... i utrzymywałam tę samą wersję przez trzy kolejne "interviews" - big bossowi powiedziałam dokładnie to samo

To niesamowite jak czasami sprawy "dobrze" idą, gdy człowiekowi w ogóle nie zależy...

Mistrzyni kamuflażu

oj tak albo kiedy uwaza, ze i tak to nie wyjdzie

a jak!

[enn_]

Napisane przez descentrada

A ja trochę (a nawet bardzo) odbiję od tematu i zapytam:

Czy Was też denerwuje ta wszechobecna już świąteczna atmosfera?

Wchodzę do Douglasa a tam wszędzie poubierane choinki, a pod nimi świąteczne zestawy kosmetykow, w Home&You połowę półek zajmują mikołaje, aniołki, gwiazdki, a na maila wczoraj dostałam newsletter od Reserved zatytułowany "Propozycje świątecznych prezentów".

Moim zdaniem to gruba przesada, trudno się potem dziwić, że te święta są dla większości osób takie... nijakie, skoro już dwa miesiące przed jesteśmy atakowani tym świątecznym marketingiem i cała ta atmosfera jest tak rozwlekana

Ja uwielbiam te komercyjne święta, ale to wynika zapewne w dużej mierze z tego, że tradycyjnych świąt nie obchodzę i obchodzić nie planuję.
Nie wiem czy początek listopada to nie trochę za wcześnie, ale jak ostatnio wyszłam z domu i poczułam taki jesienno-zimowy zapach listopadowo-początkowogrudniowy () to tak zobaczyłam oczami wyobraźni te lampki choinkowe na placu (uwielbiam je wybierać), tych mikołajów, te wszechobecne bombki choinkowe itp., prawie usłyszałam te wszystkie piosenki, i mi się tak miło zrobiło, aż pomyślałam "ja już chcę!". No ale tak jak mówiłam, dla mnie święta to zupełnie co innego niż dla większości polaków.

[h2o0]

Mnie ostatnio dosłownie wszystko wkurza i cały czas chce mi się płakać, powstrzymują mnie tylko makijaż i ludzie mnie otaczający.

A ja na blogu odpowiedziałam na tag emememsika