Kryzys po zaręczynach - Strona 10 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-02-08, 07:30   #271
mayeczka87
Rozeznanie
 
Avatar mayeczka87
 
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 754
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez miniminii Pokaż wiadomość
Ja cały czas nie mogę "ogarnąć" tej nerwicy. Cały czas zastanawiam się, czy to ona, czy to moje "prawdziwe" myśli? Mam wrażenie, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Dzisiaj cały dzień przepłakałam z bezsilności zamiast uczyć się na egzamin. Poszłam taka zapłakana na terapię, ale chyba nie zrobiło to na pani wrażenia, bo była jakaś oschła. Dobija mnie wszystko. Czuję się jak jakiś oszust przy TŻ - skoro nie kocham to po co z nim jestem? I powracam do stanu sprzed 3 miesięcy. Żyć się odechciewa.
MiniMinii, przecież to znowu te myśli, znów natręctwo, nakręcasz się przez to bardzo Już było dobrze, więc wiesz, że może być!! Walcz dalej, my tu wszyscy wiemy, że Kochasz TŻ.
__________________
www.gabrysiowo.pl zapraszam


Ćwiczę!! 1.12.2012

15.10.2008 12.12.2010 Zaręczyny 07.07.2012 Ślub

mayeczka87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-08, 11:47   #272
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez ArashiKishu Pokaż wiadomość
Tak sobie myślę.. gdzieś przeczytałam że nerwica pojawia się tam gdzie zaistnieje konflikt wewnętrzny. Idąc tym tropem nie dziwię się że panika pojawia się zaraz po jakimś gwałtownym wydarzeniu, które zmienia nagle bardzo wiele. Próbuje sama dociec co siedzi w mojej głowie i zastanawiam się czy moje racjonalne wątpliwości przez nerwy nie przerzuciły się do podświadomości i stąd ta panika. Jedno wiem na pewno, ja za dużo myślę :P
Arashi, mnie to powiedział psychiatra. Że u mnie zaburzenia wynikają z konfliktu lojalnościowego związanego z moją mamą. Chodzi o to, że jedna część mnie mówi, że mam być zawsze przy mamie, a druga chce realizować się w życiu w oderwaniu od mamy. I to wywołuje sytuację konfliktową.

Ehh... ten cieżki weekend i pare innych czynników spowodowało, w tym jeden przeczytany wątek na Wizażu, że mój strach znowu chciałby wrócić. Nie przeraża mnie to, bo mam pod ręką leki, wiem z czym walcze, ale sam fakt, ze to cholerstwo znów chcialoby wrócić mnie wkurza. Bo chciałam być szczęśliwą panną młodą,a tu znowu coś nie tak. Przynajmniej mam tą pewność, że kocham mojego TŻta. I nie dam sobie jej odebrać przez chorobę. A jutro będzie lepiej.

---------- Dopisano o 12:47 ---------- Poprzedni post napisano o 12:39 ----------

Cytat:
Napisane przez miniminii Pokaż wiadomość
Ja cały czas nie mogę "ogarnąć" tej nerwicy. Cały czas zastanawiam się, czy to ona, czy to moje "prawdziwe" myśli? Mam wrażenie, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Dzisiaj cały dzień przepłakałam z bezsilności zamiast uczyć się na egzamin. Poszłam taka zapłakana na terapię, ale chyba nie zrobiło to na pani wrażenia, bo była jakaś oschła. Dobija mnie wszystko. Czuję się jak jakiś oszust przy TŻ - skoro nie kocham to po co z nim jestem? I powracam do stanu sprzed 3 miesięcy. Żyć się odechciewa.
Maniminii - spokojnie, ogarniesz to, ale trzeba na to czasu. Ja też po 3 miesiacach byłam w punkcie wyjścia, bo nie dawałam jeszcze rady połapać się w o co chodzi. Już nie mówiąc, że prawie nie bylam w stanie pisać magisterki czy pracować. I owszem - jak gdzieś wcześniej napisala Madeline - ta choroba wiele zmienia, nie będzie już jak dawniej, ale to nie oznacza, ze bedzie gorzej. Dojrzejesz, odkryjesz siebie i za jakiś czas spojrzysz na to wszystko inaczej. Ja też w najgorszych momentach czułam, ze oszukuję TŻta, ba, oszukuję wszystkich wokół. Teraz, gdy znów coś zaczyna się dziać w mojej głowie, znów tak się czuję. Ale jest jeszcze jedno - mam ochote iśc do mojego narzeczonego i skryc sie w jego ramionach przed tym wszystkim. I cały czas sobie powtarzam, ze małżeństwa z nim nie muszę się bać, bo póki obojgu nam zależy i będziemy się starać, to będzie dobrze.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-08, 12:23   #273
ArashiKishu
Raczkowanie
 
Avatar ArashiKishu
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 87
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Madzionella zastanawiam się czy taki konflikt już dawno nie siedział we mnie :/ Jak już pisałam mam podobne problemy z mamą.. Hmm Nie wiem czy widziałyście może taki film (animowany) jak "Zaplątani". Po obejrzeniu go kiedyś z moim A. stwierdziliśmy że to film o nas XD On mnie próbował wyrwać z domu a ja miałam takie samo rozdarcie jak Złotowłosa.. Raz się z tego śmieliśmy, że o nas bajki robią a z 2 strony to bardzo przerażające było

Dziewczyny a wy wszystkie jakieś leki bierzecie? Zastanawiam się właśnie nad pójściem też do psychiatry. Na razie mama przekazała mi niejako swój lek na uspokojenie. Jak zaczęłam szukać ulotki na necie to znalazłam że przepisywany jest w nerwicach :P panikę zniwelował, myśli i obaw nie :/

Choć muszę stwierdzić że ten tydzień jakoś lżej chyba znoszę. Jak sobie powiedziałam (nie raz) że cokolwiek sie nie wydarzy musi być dobrze, że jeżeli nic z tego nie wyjdzie to znaczy że tak ma być bo pewnie ten na górze ma dla mnie inny plan, lepszy, jakoś lżej mi się zrobiło. Poza tym przed rozmowami mówię sobie że nic na siłę, nie myśl, nie analizuj, po prostu się śmiej i rozmawiaj... Nie wiem czy to jest jakaś recepta, na razie działa. Jutro mamy się zobaczyć, po tygodniu, zobaczę jak będzie. Może pomaga też fakt że rozmawiamy dużo, przypominamy sobie z czego się śmieliśmy zawsze i właściwie dlaczego byliśmy razem Twarde argumenty :P


miniminii też myślę że będzie dobrze Już raz pokonałaś tą myśl, pokonasz i teraz. Nie myśl, ciesz się tym co się dzieje Ja wierzę w Ciebie, tak jak i dziewczyny oczywiście.

Edytowane przez ArashiKishu
Czas edycji: 2012-02-08 o 12:25
ArashiKishu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-08, 12:53   #274
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Arashi, co za lek dała Ci mama? Uważaj, nie eksperymentuj z lekami, bo możesz sobie w ten sposób zaszkodzić. Ja biorę fluoksetynę, czyli wszystkim znany prozac, ale przepisany przez psychiatrę.

Co do pokonywania lęków - dobrze robisz, że nie wywierasz na sobie presji ciągłej analizy. To własnie tędy droga, podejście do wszystkiego na luzie. I pozytywne myślenie - ono naprawdę może zdziałać cuda. Troche podejscie na zasadzie "będzie co ma być, poczekam, popatrze, nie cofne kijem Wisły". Będzie dobrze! - to powinno byc nasze hasło przewodnie.

Heh, pisząc tego posta właśnie mnie olsniło, że ostatnio ciągle karmiłam się pesymizmem, wiec teraz mam efekty. Aż mi TŻ marudził, że ze mnie się taka pesymistka zrobiła, że aż on doła łapie. Na szczęście, z jego pomocą, wracam powoli na właściwą stronę mocy.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-08, 14:43   #275
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Ja nie mam niestety żadnych leków psychiatra powiedziała mi, że przepisze mi je, jak pojawią się myśli samobójcze i GŁOSY:/// W ogóle czuję się przez nią olewana, naprawdę. Ostatnio płakałam u niej półtorej godziny, że na pewno to wszystko stało się dlatego, że w głębi duszy jestem lesbijką, a ona to całkiem zlała i powiedziała "no to pani będzie, też będzie dobrze"://// Już nie wiem co robić. I skąd wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi(( Chciałabym trafić na jakąś dobrą terapię, pozbierać to do kupy. A na razie nie czuję się dobrze, czuję się głupio na terapii, jakbym ja była głupia itd. ((
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-08, 20:35   #276
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Miniminii, jeżeli czujesz się olewana przez psychiatrę, to nie miej oporów, by go zmienić. Nie wyobrażam sobie wychodzenia z tego zaburzenia bez wspomagania lekami. Mnie przynajmniej te leki dały porządnego kopa i gdy zaczęłam je brać, to dopiero poczułam że wychodzę na prostą. Mimo, że generalnie mój psychiatra stoi na stanowisku, że leki mi niepotrzebne, to jednak je mam. Teraz to w zasadzie "na wszelki wypadek",ale powoli zaczynam po nie sięgać, bo znów zaczyna się robić trudno, o czym pisałam wyżej. A co do wychodzenia z nerwicy - jak pisałam wczesniej - musisz się nastawić na żmudne wychodzenie z tej choroby, na to potrzeba troche czasu. Ja mimo, że najgorsze mam za sobą, mam teraz trudniejsze dni. Na to tez trzeba byc gotowym - że chwilamy może byc gorzej, mimo, że wydawało się, że już jest dobrze, jesli nie bardzo dobrze. W sumie to na dniach minie rok odkąd pojawiły się moje zaburzenia. Ale nie ma co się poddawać - obie jesteśmy na dobrej drodze i pod żadnym pozorem nie wolno nam zawracać.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-10, 11:04   #277
ArashiKishu
Raczkowanie
 
Avatar ArashiKishu
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 87
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Hej dziewczyny, byłam wczoraj u psycholożki, weszłam z myślą że albo zacznie mnie słuchać dzisiaj albo ją zmieniam i wysłuchała. Pomogło to że weszłam z płaczem XD mam już swój numerek w karcie (jestem sklasyfikowana) i stwierdzenie że to zaburzenia nerwicowe z elementami depresji i mam iść do psychiatry w poniedziałek po leki. Co do tych co mama mi dawała, powiedziałam jej o nich i stwierdziła że nie były szkodliwe ale że raczej by mi nie pomogły, chyba że na sen, ale że to nie to co mi potrzebne. Mam też nie podejmować żadnych decyzji dopóki leki nie zaczną działać.. Nie widziałam się z nim ponad tydzień, bo na telefon dzień przed spotkaniem zdenerwowałam się
ArashiKishu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-02-10, 13:07   #278
mayeczka87
Rozeznanie
 
Avatar mayeczka87
 
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 754
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez ArashiKishu Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny, byłam wczoraj u psycholożki, weszłam z myślą że albo zacznie mnie słuchać dzisiaj albo ją zmieniam i wysłuchała. Pomogło to że weszłam z płaczem XD mam już swój numerek w karcie (jestem sklasyfikowana) i stwierdzenie że to zaburzenia nerwicowe z elementami depresji i mam iść do psychiatry w poniedziałek po leki. Co do tych co mama mi dawała, powiedziałam jej o nich i stwierdziła że nie były szkodliwe ale że raczej by mi nie pomogły, chyba że na sen, ale że to nie to co mi potrzebne. Mam też nie podejmować żadnych decyzji dopóki leki nie zaczną działać.. Nie widziałam się z nim ponad tydzień, bo na telefon dzień przed spotkaniem zdenerwowałam się
Ja chodziłam na terapię około 3 miesięcy i nie dostałam diagnozy. Mój Psycho chyba trochę bagatelizował mój problem, ja wprawdzie wszystko wybielałam, ale też mu narzekałam na wiele rzeczy. Nie potrafiłam opowiedzieć co właściwie robię nie tak... ale psycholog powinien to wyciągać.. a mój?? OCENIAŁ!! Mówił swoje zdanie, a to jest ZABRONIONE! Poza tym, wyśmiał mój problem (lęk przed śmiercią, ale nie nagłą, tylko w ogóle) mówiąc, że on jest starszy i jego to bardziej dotyczy, a się nie boi.... No kurna. Co to miało wspólnego ze mną?? Chodziłam potem do niego na grupową, bo było fajnie, ale nie pomogło mi na dłuższą metę. Byłam wtedy spokojniejsza, a teraz sama nauczyłam się panować nad lękiem (dziwne, psycho powinien mnie nauczyć technik relaksacyjnych...). Psychiatra też stwierdził, że leki mi nie są potrzebne. Więc generalnie według nich, wymyślam. ehhh... Ale to było jakieś 1,5 roku temu, muszę się wybrać ponownie, bo mnie samą dobija moja emocjonalność.
__________________
www.gabrysiowo.pl zapraszam


Ćwiczę!! 1.12.2012

15.10.2008 12.12.2010 Zaręczyny 07.07.2012 Ślub

mayeczka87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-10, 13:33   #279
ArashiKishu
Raczkowanie
 
Avatar ArashiKishu
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 87
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Więc powinnaś zmienić psychologa :/ Ja sie kiedyś strasznie bałam komukolwiek powiedzieć że kilka lat temu bałam się że po śmierci jest wieczność. Jak w filmach występowała wzmianka o śmierci, jak ksiądz mówił o radości życia po śmierci, to mi się słabo robiło :/ Teraz np boję się że autobus się przewróci na zakręcie, bo wychyla się dla mojej równowagi za bardzo :/ Psycholog stwierdziła że to jakiś rodzaj klaustrofobii i że mam nadwrażliwe ucho środkowe. To się też może pokrywać z tym że czasem tracę równowagę sama z siebie, bez wyraźnego powodu :/ Ah my nadwrażliwe
Jakoś w rozmowie wyszło że przypadkiem powiedziałam jej że jako nastolatka pisałam wiersze i że były one przepełnione cierpieniem, śmiercią z miłości itd itp. Stwierdziła że taka młodzieńcza depresja często się zdarza i że gdybym ich nie pisała ( i pamiętnika) to już wtedy trafiłabym do psychologa/psychiatry.

Dziewczyny a w tym strachu że nie kochacie, co daje pewność że mimo myśli i strachu, to uczucie nadal jest? Wertowanie internetu w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie doprowadza mnie do obłędu :/

Wczoraj wróciłam zapłakana. Nie dość że uczuciowo jestem załamana, życiowo bo nie idzie mi magisterka to jeszcze mam depresję, a zawsze się bałam że będę ją miała :/ Bałam się odebrać telefon od A. nie wiedziałam co mam mu powiedzieć... ale po 3 telefonie było mi głupio i odebrałam.. uspokoiłam się i nawet wrócił mi humor. I co ja potem robię? analizuję co to znaczy :/

Chciałabym mieć albo wehikuł czasu i cofnąć się o rok i wtedy iść do psychologa, wyleczyć się "na zapas", zacząć magisterkę i skończyć ją o czasie, może dzisiaj byłabym szczęśliwa Albo mieć kule kryształową albo coś, cokolwiek co by mi na wszystkie pytania odpowiedziało prawdziwie.. eh i śnili mi się transseksualiści w pociągu wyjęci z Pół żartem pół serio :P hahaha nawet senniki ostatnio wertuje :/ chore, no chore :/
ArashiKishu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-11, 10:12   #280
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Arashi, co daje tą pewność? Hmm... trudne pytanie. U mnie jest to jakaś hmm... siła woli, która mówi mi, że mam sie nie poddawać tym myślom. No i oczywiście też to, że jak pomyśle o moim życiu bez TŻta, to nawet nie za bardzo umiem sobie je wyobrazić. I wiem, że po prostu tego nie chce. Czasem to sa po prostu takie refleksy świadomości, kiedy słysze jego głos czy on sie usmiechnie. Czasem wspomnienia jakichś chwil, czasem piosenka która mi się kojarzy z jakimś zdarzeniem, w którym braliśmy oboje udział. Nie da sie tego tak zdefiniować.

Miałam też wcześniej lęki. Dotyczyły na przykład końca świata - czytałam jakieś artykuły o przepowiedniach na ten temat, a potem się tym zadręczałam, ciągle mnie to męczyło. Ostatni raz taki lęk zdarzył mi sie na kilka miesięcy przed załamaniem. Miałam tez lęk przed tramwajami, nie wiem skąd mi się wziął, ale mając 16 - 18 lat, strasznie bałam się śmierci pod kołami tramwaju. Co więcej - miałam w drodze do mojego liceum niestrzeżone przejscie przez tory tramwajowe i codziennie stresowało mnie przechodzenie tamtędy. Idiotyczne, ale jednak. ;/

Czasem jest też trudno, bo wydaje mi sie, że nie za chwile zabraknie mi siły na wspólne bycie razem, że nie będziemy potrafili się dogadać, że życie zamieni się pasmo kłótni. Ale po tych momentach przychodzą inne, które wszystko mi wynagradzają i wiem, ze wciąż warto się starać.

Mayeczko, psycholog nie powinien oceniać. On ma podsumować to co mówimy, wskazać te watki, które są istotne,a które też w tym natłoku emocji mogą nam umknąć. Czasem też pomoże zobaczyć, że to, co nas meczy, jest troche bez sensu, tak jak moje lęki. Nie mają żadnej racjonalnej podstawy, bo mój narzeczony jest dobrym i mądrym człowiekiem, a przede wszystkim bardzo mnie kocha. Moje lęki wynikają głównie z rozpadu małżeństwa moich rodziców oraz tego, jak mocno jestem związana z mamą.

Mam pytanie do Madeline - czy mogłabyś mi powiedzieć jak często i jak długo trwają u Ciebie takie stany "braku uczuć"? Mnie znów dopadła ta koszmarna znieczulica połączona z lękiem przed ślubem. Troche mi to robi już wodę z mózgu, odbiera radość ze ślubu i ze wszystkiego. Martwie się co będzie dalej, czy do końca życia za każdym razem będę musiała tłumić lęk lekami.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka

Edytowane przez Madzionella
Czas edycji: 2012-02-11 o 10:20
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-11, 14:21   #281
Madelaine87
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wiadomości: 1 647
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez ArashiKishu Pokaż wiadomość
Dziękuję za powitanie

Moja historia samej mi wydaje się dość absurdalna, ale muszę się wygadać bo nie umiem sobie z tym poradzić Z obecnym chłopakiem rozstawaliśmy się 2 razy. Za pierwszym razem przez moją zazdrość i zaborczość, po 1,5 miesiąca wrócił i byłam najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Planowaliśmy wspólną przyszłość, zamieszkaliśmy razem. Potem niestety musieliśmy wrócić do swoich domów rodzinnych ale miała to być tymczasowa sytuacja. Niestety ja nie chodziłam wtedy do psychologa, bo myślałam że problem sam się rozwiąże, i kłótnie powróciły. Takie o naprawdę drobiazgi. Ostatnio psycholog na to jak jej opowiedziałam jak one przebiegały stwierdziła że z jakichś przyczyn mam dziwne reakcje obronne tam gdzie nie powinnam... Dodatkowo w tym okresie zaczęłam szukać przyczyn mojej impulsywności, rozgrzebałam moje dzieciństwo czekając na wizytę u psychologa, oczywiście nakręciłam się potwornie i wpadłam w depresję... Po jednej większej kłótni rozstaliśmy się w październiku po raz 2, tym razem oboje zmęczeni.

Przez 2 miesiące żyłam na tabletkach uspokajających a moja magisterka zawisła na włosku bo ruszyć jej nie mogłam, ba wstać z łóżka nie mogłam :/ jeździłam na uczelnię żeby przy innych ludziach robić cokolwiek bo w domu wariowałam. Tak jak usłyszałam któregoś dnia że moja koleżanka wyjeżdża na 2 koniec Polski do narzeczonego po magisterce a kolega do Niemiec za pracą wpadłam w panikę, jak dotąd jedną z poważniejszych i nie mogli mnie uspokoić :/ Zrobiłam z siebie ryczącą łapiąca oddech panikarę która boi się że wszyscy znikają, najpierw chłopak a potem moi najbliżsi znajomi. Z mamą też nie miałam zbyt dobrych kontaktów wtedy, bo po autoanalizie i nakręceniu się doszłam do wniosków że to przez jej wychowanie mam te wszystkie problemy. Poza tym opóźniająca się magisterka powodowała i jeszcze powoduje spięcia między nami...

Za chłopakiem tęskniłam potwornie. Wypisywałam sobie jego wady i problemy żeby zapomnieć. Dochodziło do tego że wpadałam w panikę nakręcając się bo małą wadę rozdmuchiwałam do olbrzymich rozmiarów i chwilami widziałam go jako potwora... W sylwestra złożył mi życzenia.. chciał żebym była szczęśliwa bo na moim szczęściu mu zależy, nawet jeżeli to nie będzie on. Poryczałam się. Zaproponował spotkanie i rozmowę. Ja dałam mu książkę o związkach, którą przeczytał i hmm olśniło go. Doczytał się że czasami problemom i niedomówieniom winni byliśmy oboje.Skakałam z radości że przeczytał.. i że teraz chce to naprawić. Spotkaliśmy się więc 6 stycznia.

Było to spotkanie oczyszczające, wywlekliśmy to co było złe i w tak dziwnej atmosferze wróciliśmy do domów. Od tamtej pory spotkamy się mniej więcej 2 razy w tygodniu. I tu się zaczynają schodki...

Na 2 spotkaniu było bardzo miło, jak na 1 randce. Czekając na niego waliło mi serce jak oszalałe. Potem też trochę. Byłam nieco chłodna i z rezerwą. Do domu wróciłam z płaczem że nie wiem czemu ale jestem smutna i pewnie już nie kocham. Chociaż do dnia spotkania pierwszego ryczałam za nim i tęskniłam potwornie. Na 3 spotkaniu coś poczułam, wracałam z niego do domu jak z pierwszej randki, po uszy zakochana, motyle fruwały mi przed oczami itd. A rano obudziłam się i płakałam. Potem jeszcze 2 takie spotkania były kiedy z nim czułam się jak kiedyś jakby nic się nie zmieniło, wracając do domu pociągiem dzwoniłam do niego, potem on dzwonił wieczorem ohy i ahy.. na 2 dzień albo na 3 dopadało mnie zwątpienie:/ i dołek. To sprawiało że non stop po głowie chodziły i chodzą mi myśli - jeżeli kocham to czemu jestem potem smutna i nawet czasem czuję niechęć? a jeżeli nie kocham to czemu jak go spotykam to potem nie chcę wracać do domu i całuję, obejmuję, mam na niego ochotę, a potem tęsknię i jak nastolatka wydzwaniam i ślinie się przez telefon?

Ostatnio z przyczyn nieemocjonalnych musiałam pojechać do niego do domu. Jechałam nakręcona strasznie. Niestety albo stety, bus jechał tak że obudził we mnie chorobę lokomocyjną :/ Odechciało mi się czegokolwiek. Przed spotkaniem pokazał że ma moje zdjęcia w portfelu i że chwali się jaką ma niesamowitą dziewczynę... Poczułam mały niepokój... bo prosiłam go żeby dał mi czasu trochę na razie i że spotykamy się przecież a nie związkujemy..
U niego była istna huśtawka :/ Chwilami tuliłam się jak małpka jakaś, potem chwilę czułam że jego jest za dużo jak przytulił się... ale to minęło... Potem kilka razy się popłakałam.. Myślałam że hmm intymność mnie obudzi a ja się popłakałam. Nie wiem czemu, nie umiem sobie samej odpowiedzieć czemu ja płaczę :/ Potem wyszedł jego ojciec (bałam się tego) i pytał jak mi idzie magisterka.. Na koniec zadzwoniła babcia z pytaniami kiedy przyjadę następnym razem... Do domu wracałam smutna i zawiedziona Na drugi dzień w płaczu zadzwoniłam do niego i jego głos mnie uspokoił...

Więc historia zupełnie inna, abstrakcyjna i w ogóle popaprana... A ja się zastanawiam czy skoro te kilka razy do domu wracałam zakochana zaślepiona to dlaczego to mija jak go nie ma I czy to są jakieś złudne wyskoki czy to znaczy że nadal kocham, tylko po tych przejściach to się musi obudzić znowu. Czy szukam dziury w całym ( co z resztą zawsze robiłam i robię... to mój "atut") ... Najgorsze jest to ze widzę w jego oczach radość i miłość i widzę że strasznie się stara.. a mi jest głupio bo czuję .. ha nie wiem co czuję. Bałam się stworzyć nowy wątek bo na tym forum większość by mnie zlinczowała i pogoniła od niego :P Na 50% to też jest możliwe... Postanowiłam poczekać które uczucie weźmie górę, bo chyba wiecznie wątpliwości mieć nie będę?
a mi się wydaje, ze Twoja historia jest bardzo podobna do naszej. Sądzę, że głęboko w środku boisz się że będzie tak jak wcześniej, Twoja podświadomość daje o sobie znać. Tak jest u nas. Chcemy kochać ale strach, stres daje o sobie znać w różnych postaciach daj sobie czas, to najlepsze.
Madelaine87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-02-11, 14:52   #282
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Ja zaczęłam siebie obserwować i zauważyłam okropne rzeczy! Że absolutnie wszystko muszę zrobić parzystą ilość razy, dwa razy zadzwonić na domofonie, dwa razy nacisnąć guzik w telefonie dwa razy popatrzeć na kogoś w autobusie itd! Zawsze myślałam, że to normalne, a teraz wiem, że wcale nie! Co natomiast zrobiłam wczoraj? Pomyślałam sobie: wkręć sobie, że zakochałaś się w swojej najlepszej przyjaciółce- i co? w tej samej chwili równolegle biegła mi myśl - nie musisz sobie wkręcać tego, bo NAPRAWDĘ się w niej zakochałaś! Nawet pomyślałam, że dlatego byłam taka zła na jej ślubie, bo byłam O NIĄ zazdrosna. Teraz jak to piszę to wierzę, że to wkręt, ale zaraz znowu dostanę histerii pewnie:/ Boję się tego, że wczęsniej nie miałam netręctw, więc może i to nie są natręctwa. Ale np. liczenie i robienie wszystkiego podwójnie to było zawsze, a to są natręctwa! Madzionella ja też się bałam końca świata!!! Nie tak, że nie mogłam spać przez to, ale planowałam w myślach, jak to zrobić, żeby tego 21 grudnia być i z mamą i z TŻ, a co jak on będzie chciał spędzić ten dzień z rodzicami i ze mną, acha, trzeba będzie spędzić ten dzień w takim razie wszyscy razem itd. I że ślub muszę koniecznie wziąć przed tą datą, bo inaczej umrę nie będąc jego żoną i w niebie pewnie nas rozdzielą!!! JEZUS nigdy nawet nie pomyślałam, że to dziwne!!! I jeszcze kiedyś potwornie się bałam, że jak w nocy popatrzę w lustro to "wyjdzie ze mnie szatan", albo że przyjdzie do mnie w nocy i czasem modliłam się żeby dzisiaj nie przychodził, że kiedyś indziej, jak bedę bardziej spokojna! zapytałam się kiedyś koleżanek, czy też tak mają i powiedziały, że tak, dlatego to olałam. A teraz wiem, że nie jest to normalne, zeby 23-latka bała się, że z lustra wyjdzie szatan:P Zaczynam poważnie się zastanawiać, czy nie poprosić psychiatry o leki jednak! Bo ona mi powiedziała, że jeśli jem i śpię to jest ok. Ale mi się wydaje, że funkcjonuję normalnie bo "wyłączam" myślenie, a jak je włączam to zaczyna się DRAMAT. powiedzcie mi proszę, co dają leki? Czy nie ma takich myśli, takiego wkręcania sobie, strachu? Czy normalnie się człowiek czuje, czy jest dziwny, senny? Boję się leków, ale "czuję", że ich potrzebuję((
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-11, 14:56   #283
Madelaine87
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wiadomości: 1 647
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Przepraszam Was że się nie odzywałam ale w pracy nawał pracy. Do tego w przyszłym tygodniu zaczynam chemioterapię. Żeby was nie zmylić tak jak pisałam wcześniej mam postępujące zwłóknienie wątroby, marskość to JESZCZE nie jest ale idzie w tym kierunku. Niewiele brakuje heh. Jak dostałam cynk że mam iść do szpitala dostałam jakiegoś ataku płaczu, wszystko ze mnie wyszło. Z jednej strony czekałam na to tak długo, z drugiej w bardzo złym momencie padła opcja leczenia. Myślałam że zrobią badania, zajmie to jeszcze z 2 miesiące. Byłam wtedy sama w domu i dobrze, wyryczałam się za wszystkie czasy, ze strachu i radości jednocześnie.

---------- Dopisano o 15:56 ---------- Poprzedni post napisano o 15:54 ----------

miniminii jeśli natręctwa będą tak silne że nie dasz sobie rady idź po leki. Ja potrailam mieć taką obsesję ze sprzątaniem, wszystko m musiało stać idealnie. Gdy coś było nie tak dostawałam szału bo natręctwo było silniejsze ode mnie... jak dobrze, że mam to za sobą!
Madelaine87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-11, 15:26   #284
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Madelaine87 mocno trzymam za Ciebie kciuki i też się pomodlę! Będzie wszystko dobrze, moja ciocia jest po chemii i mówi, że spodziewała się czegoś duuużo gorszego także jesteś silna, głowa do góry!))
Co do moich leków, to chyba natręctwa są silniejsze ode mnie, w sensie, już nie potrafię ich rozdzielić, czy to natręctwa, czy prawda itd. I mam ochotę krzyczeć. Także poproszę o coś może...
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-11, 15:35   #285
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Madeline, trzymam kciuki za Ciebie! Będzie dobrze! Pokonałaś natręctwa, to i zwłóknienie pokonasz! Zuch z Ciebie dziewczyna!

Miniminii - spytałaś co dają leki. Mnie dały nareszcie upragniony spokój, wyciszyły moje lęki i natrętne myśli. A było już naprawdę źle, ciągle czułam paraliżujący lęk, trudno było mi się skupić na czymkolwiek innym niż lęk i galopujące myśli, miałam problem z tym, zeby wykonywac swoje obowiazki zawodowe. Leki spowodowały wyciszenie tych myśli, obniżyły poziom lęku i wyprowadziły mnie z depresyjnego nastroju jaki mi towarzyszył w chorobie. Zrobiło się z powrotem "normalnie". Oczywiście jest i haczyk, bo one nie działają od razu. Zaczynają działać po ok. 2 tygodniach od rozpoczęcia przyjmowania, a pełny efekt osiągają po pół roku. Ja osobiście przyjmowałam leki przez ok. 4 miesiące, z czego przez miesiąc pól przepisanej dawki z uwagi na to, że męczyły mnie skutki uboczne, musiałam się skupić na nauce do egzaminu na aplikacje. Skutkami ubocznymi też się nie przejmuj, bo one po tym, ja już organizm przyzwyczai się do leku ustępują. Trwa to ok. 2 tygodni. Chociaż teraz, jak znów siegnełam po leki, nie jest tak źle, skutków ubocznych prawie nie mam, no może poza tym, ze dziś coś podejrzanie krótko spałam, bo 7 godzin na mnie-śpiocha to troche mało.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-11, 16:50   #286
ArashiKishu
Raczkowanie
 
Avatar ArashiKishu
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 87
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Im dalej ten wątek podąża tym więcej sobie dziwnych moich lęków przypominam :/ Miewałam czasami w nocy tak że jak coś mnie obudziło, jakiś szmer to serce waliło mi jak oszalałe i miałam wrażenie że ktoś jest w pokoju, ale nie żeby człowiek, to byłoby hmm normalne :/ ja się bałam jakiejś dziwnej siły... po jakimś koszmarze też tak miałam, modliłam się potem wręcz obsesyjnie :/

Mam nadzieję że się uspokoję po tych lekach i może trochę "znormalnieję" może przestanę płakać z byle powodu i czuć się winna za każdą drobnostkę :/

Madelaine87 dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieję że jak się uspokoję to też na spokojnie dojdę do tego, co dla mnie najlepsze i nie będę się bała jakiejkolwiek decyzji... Trzymam też kciuki za Ciebie, na pewno pójdzie dobrze i dasz radę
ArashiKishu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-14, 13:32   #287
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Oj... coś nam ten wątek przymiera. Oby tylko na chwile.

Dziś są walentynki, więc wszystkim Wam życzę dużo miłości - zarówno do TŻtów jak i do całej reszty świata.

Co u Was?
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka

Edytowane przez Madzionella
Czas edycji: 2012-02-14 o 13:35
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-14, 14:22   #288
mayeczka87
Rozeznanie
 
Avatar mayeczka87
 
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 754
Dot.: Kryzys po zaręczynach

My podjęliśmy z TŻ decyzję o mieszkanku. Bierzemy to, która w pierwszym przebiegu przegrało, ale, że my chcemy tylko na pół roku, to nikt nie chce nas Będzie to jeden pokój - obyśmy się nie pozabijali przed ślubem Cieszę się, bo wreszcie będziemy razem, sami, odpowiedzialni za siebie nawzajem

Walentynek nie spędzamy zbyt romantycznie : w pracy Ja po pracy jadę na uczelnię i z TŻ dopiero o 20 się widzimy, ale zażyczyłam sobie Lasagne (mój TŻ jest świetnym kuchcikiem ).

W niedzielę byliśmy w kinie na : I że Cię nie opuszczę. Całkiem przyjemny filmik, miło spędzony czas (jak zwykle to bywa z TŻ)... A wczoraj ja wariatka obejrzałam drugi raz The Notebook... do 1 w nocy chciałam tylko 15 minut obejrzeć ^^ Uwielbiam ten film, jak któraś nie oglądała to polecam!

Wszystkiego dobrego dziewczyny w Walentynki, braku wątpliwości, dużo miłości i szczęścia
__________________
www.gabrysiowo.pl zapraszam


Ćwiczę!! 1.12.2012

15.10.2008 12.12.2010 Zaręczyny 07.07.2012 Ślub

mayeczka87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-14, 20:19   #289
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Mayeczko, cudownie, że tyle miły rzeczy sie zdarzyło. My wczoraj wybraliśmy i zamówilismy zaproszenia. Pozostał mi jeszcze wybór tekstu do środka, wysłanie listy gości i możemy czekać na odbiór.

Ja niestety walentynki spędzam samotnie, bo TŻ po pracy poszedł na piłkę, jego kolega skręcił nogę i teraz siedzą na SORze w szpitalu. ;/ Ale przynajmniej poranek miałam cudowny, zostalam wycałowana przez TŻta, i wciąz pozostaje w szoku, że pamiętał o walentynkach, bo niestety ma tendencje do zapominania o takich datach.

A co do mnie - znów wróciłam do brania fluoksetyny, jak na razie jest kiepsko, bo mam biegunke i nudności, ogólnie czuje się jak po zderzeniu z czołgiem. Poprzednio nie miałam takich skutków ubocznych, ale przetrzymam i będzie dobrze. Dziś rozmawiałam z panią psycholog o moich lękach, które wróciły. Rozmowa troche pomogła, myślę że będzie dobrze i nie zostanę uciekającą panną młodą.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-02-20, 12:18   #290
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Hop Hop, jest tu kto?

Dziewczyny, potrzebuje postawienia do pionu. Jest kiepsko. Ciągle dręczą mnie myśli, że moge nie kochać mojego narzeczonego, że zwiazek jest z rozsądku, że może ktoś inny jest mi pisany. To okropne. Nie chcę się tak czuć. Leki dają mi tyle, że nie panikuję, gdy pojawiają się takie myśli. Ślub znów przestał mnie cieszyć, zupełnie zobojętniałam w tym temacie. Ciągle kołacze mi sie po głowie myśl, by go odwołać, a z drugiej strony, wraca marzenie o tym dniu. Jak myślę o przyszłości, to widzę nas razem. Jeszcze miesiąc temu byłam szczęśliwa, nie mogłam się doczekać ślubu. A dziś jakbym była obok tego.... A ślub już za 5 miesięcy.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-20, 12:39   #291
ArashiKishu
Raczkowanie
 
Avatar ArashiKishu
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 87
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Madzionella wszystko będzie dobrze, jak każda z nas za dużo myślisz

Ja mam ostatnio gorsze myśli Tydzień temu poprosiłam go o czas, bo pod presją nie mogłam zdecydować czego chcę. We wtorek dostałam potwornego bólu brzucha, który ciągnął się kilka dni :/ Wyniki miałam dobre a mimo to mam lekką temperaturę Nie daje mi to spokoju Budzę się rano z walącym sercem, co właściwie nie przechodzi ;/ Nie chce mi się jeść i zaczęłam się bać ze jestem w ciąży i że zostanę sama, bo A. nie kocham przecież... Już miałam kupić test, ale doczytałam się że antydepresanty fałszują wynik... Już wolałam poprzednią obsesję
ArashiKishu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-20, 13:05   #292
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Arashi, wiem, że za dużo myślę. Ale nijak nie mogę sobie powiedzieć stop. I znów potrzebuje tego upewniania się, że na pewno, że kocham i jestem kochana. Okropne to, mimo, że już nie wywołuje we mnie takiego przerażenia. Przez ostatni tydzień mieszkałam z TŻtem - było między nami cudownie, bardzo dużo czułości, nadrabialiśmy czas, gdy nie mieliśmy na to czasu. Ale i tu oczywiście jest problem, bo jakże mogłoby być inaczej. Chodzi oczywiście o seks. Ostatni raz był z mojej strony troche na siłe, aż byłam zła na siebie. Złość na szczęście minęła, a rano znów było ok. Ale martwi mnie to, że mam małą ochotę na seks, że czasem mam ochotę sie wykręcić od tego albo na "odwal sie". Nie chcę tak. Chcę by nasz seks byl magią dziejącą sie między nami. Tak jak było jeszcze jakis czas temu. Zastanawiam się, czy przypadkiem uczucie się nie wypala, ale wygląda na to, że nie, bo wciąz mi zależy. I wciąz widzę nas razem za te 10 czy 15 lat. Dobrze, że jutro znów spotkanie z panią psycholog, może jakoś pomoże mi to poukładać sobie w głowie to wszystko. I widzę, że muszę więcej rozmawiać w TŻtem, bo jednak takie rozmowy dają mi dużą siłę. A tej ostatnio brak...

Arashi, wszystko będzie dobrze. Musimy tylko ciagle szukać w sobie tej wiary w to, że wyjdziemy z tego cało - my i nasi TŻtowie. Co nas nie zabije to nas wzmocni.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-20, 13:22   #293
ArashiKishu
Raczkowanie
 
Avatar ArashiKishu
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 87
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Ja go nie mam i zapewne mieć nie będę.. Boję się strasznie, że zostanę sama i do tego 3 lata zabezpieczania się i spokój a teraz nagle, jak się wszystko popsuło, to ... Wiem że gdyby był przy mnie to robiłby wszystko żeby mnie uspokoić. Kiedyś w taką panikę wpadałam jak tylko okres mi się spóźniał... Chyba nigdy więcej nie zaufam gumkom :/ Będę żyła w celibacie do ślubu;/

Madzionella możliwe że to rutyna się tylko wkradła. Ten ostatni raz kiedy byłam u A. w domu i doszło do zbliżenia, też czułam się dziwnie, nie miałam aż takiej ochoty, nie było fajerwerków i popłakałam się na koniec. A teraz płaczę bo może przez ten jeden dzień spaprałam sobie życie
ArashiKishu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-20, 13:44   #294
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Arashi, spokojnie. Jak się będziesz denerwować, to tym bardziej problemy zdrowotne będą się nawarstwiać. Ja też przeszłam przez etap denerwowania się każdym opóźnieniem okresu, ale jakoś teraz bardziej mój TŻ się stresuje niż ja. Zawsze mu mówie - spokojnie, jeszcze nie zostaniesz tatusiem i oboje się z tego śmiejemy. A też używamy gumek plus omijamy świadomie czas, kiedy prawdopowodne jest wystąpienie owulacji. Co prawda frajda z seksu mniejsza, ale za to spokój ducha zapewniony. Ja zwykle, gdy dochodzi do zbliżeń nie czuje takiego klasycznego podniecenia, a potrzebę bliskości z TŻtem, jest mi dobrze w jgo ramionach, chcę sie tulić, pieścić, całować itp itd.

Dobija mnie to co czuje, wcześniej to była taka emocjonalna pustka, która teraz zaczyna się przeradzać w strach, że nie kocham i się rozejdziemy. Chwilami zaczynam się z tym godzić, ale jakoś podskórnie tego nie chcę. Czuję, ze moje zaburzenia wróciły i nawet leki mi nie pomagają tym razem. Jestem spokojniejsza, ale coraz mniej mam siły na normalne funkcjonowanie, nie chce mi się wstać z łóżka, chciałabym gdzieś się zaszyć i odciąć od tego wszystkiego. Boję się, że nie będę umiała poczuć szczęścia w dniu ślubu, że przysięga przed ołtarzem nie będzie płynęła z serca..... ;( Albo co gorsza uciekne prędzej czy później.

Jeszcze dziś się naczytałam horoskopów, gdzie zapowiadają mi jakieś rewolucje w życiu, koniec związku itp. Wiem, że nie ma co w to wierzyć, bo tylko się człowiek bardziej nakręca, ale na razie siedzi mi to w głowie. Myślalam, że po lekach będzie lepiej,a mam wrażenie, że jest gorzej i bez leków radziłabym sobie tak samo. Pewnie za krótko je biore, mam nadzieje, że już niedługo polepszy mi się. Potrzebuje tego, bo chcę się cieszyć życiem i moim związkiem....
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-20, 13:57   #295
ArashiKishu
Raczkowanie
 
Avatar ArashiKishu
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 87
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Możliwe że właśnie za krótko bierzesz, albo trzeba zmienić leki? Ah i ja się nie stresuję spóźniającym się okresem, do niego jeszcze daleko, teraz powinnam mieć owulację a tu temperatura i bóle dziwne i nie chce mi się nic jeść. Chyba przejdę się do ginekologa. To byłby chyba największy mój pech w życiu :/ nie dość że koniec związku to jeszcze możliwa ciąża, mimo prezerwatywy i nawet nie w środku cyklu.

Ja mam wrażenie że nie umiem żyć w spokoju :/ zawsze czegoś się boję albo to ostatnie miesiące takie stresujące.. już nie pamiętam dnia, kiedy czułam spokój
ArashiKishu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-20, 16:55   #296
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Teraz biorę ok. 2 tygodni, więc wiem, że jeszcze muszę zaczekać na efekt. Ale jest to moje drugie podejście do fluoksetyny, miałam ok. 2 miesięczną przerwę w braniu, odstawiłam na polecenie lekarza. Poprzednim razem jak zaczęłam brać, to czułam działanie praktycznie od razu, wróciła radosć życia i lekkość. Teraz jest inaczej, skutki uboczne przez pierwsze kilka dni zwaliły mnie prawie z nóg, ale jak na razie efektów brak. Wizytę kontrolną mam 8 marca. Mam nadzieję, że zwalczę te okropne myśli i wszystko będzie dobrze. A za 5 miesięcy będzie piękny ślub.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-20, 19:59   #297
InkluzjaOstateczna
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2011-08
Lokalizacja: Z Polski
Wiadomości: 733
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Arashi, temperaturę masz zawsze. Chyba chodzi Ci o gorączkę. Ekhhh
InkluzjaOstateczna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-20, 22:20   #298
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Kochane dziewczyny, nie pisałam tak długo, przepraszam, bo miałam operacje oczu - narazie tylko jedno wróciło do normy w mairę aczkolwiek piszę do Was siedząc w ciemnych okularach przed maksymalnie przyciemnionym monitorze:P Może wypowiem się na temat seksu... Mam tak samo Nie mam ochoty na niego i czuję z tego powodu wyrzuty sumienia i smutek. Naczytałam się jeszcze forów na których pisali że jeśli się nie lubi seksu to na pewno nie ten facet itd. więc już był dół, a potem, że może nie ta orientacja i stąd mój kolejny wkręt:P A chyba to jest tak, jak mówi mi mój psycholog - seks to wrażliwa sprawa, zależy od tego jak wychowali nas rodzice, jak o tym mówili, jakie były nasze pierwsze kontakty, jaki mamy humor, czy wierzymy w siebie, czy potrafimy się wyciszyć itp. A u mnie na wszystkich płaszczyznach było kiepsko Tylko nie wiem co zrobić żeby to zmienić... Zawsze ze zdziwieniem słuchałam koleżanek które robiły to 3 razy dziennie w kuchni, samochodzie itd. i zastanawiałam się - co jest ze nmą nie tak? i deprecha..
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-21, 14:41   #299
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Miniminii, coś w tym jest co powiedziała Twoja pani psycholog. U mnie seks był zawsze wstydliwą sprawą w domu. I ja musiałam bardzo nad sobą pracować, żeby zmienić podejście. Teraz już jest ok, ale z tym pożądaniem różnie bywa. W ciagu ostatniego roku miałam okresy, gdzie najchętniej 24/7 tylko bym seks uprawiała, a miałam i takie, że dotyk mojego TŻta wkurzał mnie strasznie. Teraz już jest w miarę ok pod tym względem. I to nie jest tak, że nie ten facet, że to, że tamto. Seksu uczycie się oboje, swoich ciał, tego co was kręci. Wszystko zależy jak pojętnymi uczniami jesteście. Ze mnie ostatnio zrobil się leniwiec troche w tym temacie, bo wybieram pozycje, gdzie głównie TŻ musi się wykazać. Ale na szczęście on ma swoje argumenty, by namówić mnie na odrobinę aktywności.

Ja dziś byłam u pani psycholog jak co tydzień. Dosłownie wypłakałam jej się. I dobrze się stało, bo przynajmniej jest mi lżej. Myśli o niekochaniu TŻta osłabły po wizycie, więc mam względny spokój w tej chwili. I dostalam jedną radę - nie walczyć z tymi myślami, pozwolić im wybrzmieć. Jeżeli walczę - to przybierają na sile, jeżeli je ignoruję - są słabsze. Rozmawiałam też wczoraj z TŻtem o moich zaburzeniach, powiedziałam, że wróciły, że znów mnie trapią natrętne myśli, że to mi odbiera radość ze ślubu. Dobrze, że on jest taki cierpliwy, bo ja na jego miejscu już dawno bym się wysłała w kosmos.

A powiedzicie mi kochane - lubicie same siebie? Pytam, bo dziś na rozmowie z panią psycholog wyszło, że ja chyba sama do końca siebie nie lubię, ba - jestem dla samej siebie bardzo surowa i wymagam od siebie wiele. Po prostu perfekcjonizm w zamordystycznej wersji. I możliwe, że to kolejne źródło powrotu moich zaburzeń.

Jeszcze jedno na koniec - mam takie niejasne poczucie, że jak już założymy sobie obrączki to to będzie koniec moich zaburzeń. Że od tego momentu zacznę żyć pełną piersią, z moim mężem u boku. Wręcz marze o tej obrączce jak o wybawieniu....
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-21, 14:42   #300
mayeczka87
Rozeznanie
 
Avatar mayeczka87
 
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 754
Dot.: Kryzys po zaręczynach

hej Dziewczyny,

U mnie póki co jest ok, odczuwam stres związany ze ślubem i brak motywacji do przygotowań, niestety. Ale dziś przeprowadzamy się z TŻ do wspólnie wynajmowanego mieszkanka Mam nadzieję, że nam się to uda bez zbędnych burz.
Madzionella, myślę, a raczej jestem pewna, że kochasz swojego TŻ. Znów wróciły Ci myśli natrętna, a do tego jeszcze przygotowania ślubne - człowiek ma już dość. Jak się pokłócę z TŻ to czasami myślę sobie, że może lepiej byłoby się rozstać, może z innym byłoby łatwiej - tylko problemy tkwią we mnie raczej, a nie w moim TŻ. Trzymam kciuki, aby wszystko się udało!
A jeśli chodzi o seks. U mnie podobnie. Dziewczyny, to może być też skutek strachu przed rodzicami, że nie spełniamy ich wymagań, że byliby zawiedzeni itp. Już to zostało napisanie, podejście do seksu to sprawa wychowania i tego, jak rodzice do niego podchodzili. u mnie seks nie był tematem TABU, więc sama nie rozumiem do końca swojego podejścia... ja mam ochotę wtedy, gdy nie jestem z TŻ, a gdy już jesteśmy razem, to wolę się w niego wtulić ... też tak macie?

Miniminii : operację oczu? Coś przegapiłam? A jak układa Ci się z TŻ?
__________________
www.gabrysiowo.pl zapraszam


Ćwiczę!! 1.12.2012

15.10.2008 12.12.2010 Zaręczyny 07.07.2012 Ślub

mayeczka87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-08-09 21:27:35


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:47.