Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.3

[MonikaFaustyna]

Napisane przez invisible_01

Dzisiaj zdziwiłam się będąc w WORD-zie. W tym ośrodku można zdawać egzaminy po angielsku (nie wiem, czy można wszędzie, więc piszę). Przyszedł młody anglojęzyczny chłopak i co - okazało się, że NIKT w okienku nie zna angielskiego! Panie z uporem maniaka wciskały mu druczki po polsku, mimo że miały do dyspozycji takie po angielsku, bo jak jakiś pan poszedł i poprosił, to dostał. Ten chłopak anglojęzyczny podchodził do tych okienek i zadawał proste pytania, a one do niego po polsku: "Proszę wypełnić". Na szczęście osoby w kolejce się zlitowały i pomogły mu. Też bym pomogła, ale czekałam w napięciu na egzamin i wolałam nie przerywać rozmowy w połowie Do czego zmierzam - nie wymagam płynnej znajomości angielskiego, ale rozmowa z panem z kasy wyglądała tak:
Anglojęzyczny chłopak mówi po angielsku, że chciałby się zapisać na egzamin teoretyczny.
Pan z kasy po polsku mówi, że druczki leżą tam i ma wypełnić i z tym przyjść, bo on nie wie o co chodzi.
Pan anglojęzyczny nie rozumie po polsku, w końcu mówi zrezygnowany "CAR".
Pan z kasy nie rozumie.
No to mnie zwątpienie dopadło.

To po co opcja zdawania po angielsku, skoro nikt z obsługi nie umie go używać? W ogóle, co za wstyd . Do dziś nie rozumiem, czemu u nas ma być Euro, skoro mało kto w punktach obsługi podróżnych/klienta etc. nie potrafi się dogadać po angielsku choćby prostymi zdaniami

[pani-jesień]

Napisane przez invisible_01

Nie uwierzysz - na górce Łuk bezbłędnie, a na górce przepadłam Jestem więc chyba ewenementem na skalę światową.

Ja jestem jeszcze gorszym ewenementem
3 razy podchodziłam do egzaminu i ani razu z placu nie wyjechałam. Wstyd się przyznać, na czym oblewałam
To było 5 lat temu. Prawa jazdy nie mam do tej pory.

[jo@n@]

Napisane przez _Tinkerbell

A mnie dziwi jedna dziewczyna. Jest 5 lat młodsza ode mnie, chociaż makijaż i ogólnie styl bycia i ubierania zbija z tropu, wygląda na 18. Kiedyś się z nią kolegowałam, i z tego wiem, że straciła dziewictwo w wieku 11 lat (!) pije, pali, nawet chwaliła się że "narkotyki są jej nie obce" ale w to raczej nie wierzę. I tak wchodzę na fb dzisiaj, i zaczynam przeglądać jej profil. I tak: zwykłe zdjęcie z kamerki podpis "uczę się". Kilka godzin wcześniej zdjęcie i "szykuję obiadek" czy "robią makijaż". i za każdym razem dodaje zdjęcie -.- Wyrzuciłam ze znajomych, ale kuuurde, jak można być takim pustym?

A odnośnie młodych matek, to oglądam "Ukrytą prawdę" i tam 38 letnia kobieta przewija dziecko i tekst "o jaką piękną kupkę zrobiłaś!"
Ja wiem, że to tylko film, ale czy kobiety serio tak mówią?

Serio kobiety tak mówią. Zanim zostałam matką to się dziwiłam niemożliwe jak to jest możliwe, że ja taka nie będę i w życiu tak nie powiem.
Rzeczywistość zweryfikowała moje poglądy na te sprawy.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez jo@n@

Serio kobiety tak mówią. Zanim zostałam matką to się dziwiłam niemożliwe jak to jest możliwe, że ja taka nie będę i w życiu tak nie powiem.
Rzeczywistość zweryfikowała moje poglądy na te sprawy.

Dobrze wiedzieć .

[201604190949]

Napisane przez _Tinkerbell

A mnie dziwi jedna dziewczyna. Jest 5 lat młodsza ode mnie, chociaż makijaż i ogólnie styl bycia i ubierania zbija z tropu, wygląda na 18. Kiedyś się z nią kolegowałam, i z tego wiem, że straciła dziewictwo w wieku 11 lat (!) pije, pali, nawet chwaliła się że "narkotyki są jej nie obce" ale w to raczej nie wierzę. I tak wchodzę na fb dzisiaj, i zaczynam przeglądać jej profil. I tak: zwykłe zdjęcie z kamerki podpis "uczę się". Kilka godzin wcześniej zdjęcie i "szykuję obiadek" czy "robią makijaż". i za każdym razem dodaje zdjęcie -.- Wyrzuciłam ze znajomych, ale kuuurde, jak można być takim pustym?

A odnośnie młodych matek, to oglądam "Ukrytą prawdę" i tam 38 letnia kobieta przewija dziecko i tekst "o jaką piękną kupkę zrobiłaś!"
Ja wiem, że to tylko film, ale czy kobiety serio tak mówią?

A w utratę dziewictwa w wieku 11 lat wierzysz?


Co do kupy, ja mówię tak do psa Albo mówię "Ojej, jaka brzydka kupa, coś ty jadł? " ale to na szczęście rzadko.
Samo jakoś tak się mówi. Ja ogólnie mówię dużo do psa bo on to lubi no ale przecież nie będę mu opowiadać treści książki którą czytałam (nie lubię spoilerów a może sam będzie chciał przeczytać ) więc komentuję jego czynności.
A do dziecka to już w ogóle, powinno się mówić, żeby rozwijać u niego tę umiejętność, żeby więcej rozumiał, no i dzieci lubią głosy najbliższych, a też najłatwiej przychodzi komentowanie tego co się dzieje.

Dobija mnie tylko kiedy dorośli mówią do dzieci takim niby dziecięcym językiem. Paluszki, chodniczek, obiadek, krzesełko... O ile jeszcze dziecko rzeczywiście ma paluszki, no bo są takie małe, to jak matka mówi 'usiądź mi na kolankach' to od razu patrzę na jej kolana, bo może rzeczywiście jej nie urosły czy coś.
A najgorsze jest seplenienie do dzieci. Uh... Do mnie mówili normalnie i od początku nazywałam krzesło krzesłem a nie krzesełkiem, nie 'pieściłam się', nie sepleniłam, chyba, że słowo było dla mnie naturalnie trudne (kaloryfer, sufit, parasolka).

[Danaryna]

A mnie dziwią głupie teksty mojej koleżanki dotyczące zawartości mojego portfela i jej wieczne porównywanie i jęczenie że ona jest biedna, a ja bogata. Żeby to chociaż była prawda... Dziwi mnie to, że ona nie dostrzega tego, jaki tryb życia ona i jej rodzinka prowadzą, a jaki ja i moja rodzina. Oni całe wakacje gdzieś imprezują i wyjeżdżają, w tym za granicę, urządzają grille nie grille, wstawiają słit focie z gór, z nad morza, z Mazur. Ja tymczasem i moja rodzina siedzimy na tyłku całe wakacje i ciężko pracujemy, czasem gdzieś się wybierzemy w granicach zdrowego rozsądku. Ja wiem, że trzeba wybrać jakieś priorytety gdy się nie zarabia kokosów - zwykle staram się coś zaoszczędzić czy zapracować w wakacje na rok akademicki a nie hulać bez opamiętania całe trzy miesiące. Tak samo w roku akademickim - ona chodzi wszędzie - na karaoke co tydzień, na występ kabaretów (gdzie bilet kosztował 60 zł, ja za tyle jestem w stanie przeżyć 2 tyg. na studiach), wiecznie chodzi na pizze, na kebaby, na piwo, na dyskoteki, kupuje szorty za 100 zł (nie dałabym tyle za krótkie spodenki) albo wprost przeciwnie - mnóstwo słabych jakościowo i tandetnych rzeczy z bazarku (wolę już jedną a porządną rzecz). A później ma depresję z powodu braku kasy, zapożycza się u wszystkich i z wyrzutem wypomina mi że jestem dziana i nie wiem co to bieda

[MonikaFaustyna]

Napisane przez 1000days

A w utratę dziewictwa w wieku 11 lat wierzysz?


Co do kupy, ja mówię tak do psa Albo mówię "Ojej, jaka brzydka kupa, coś ty jadł? " ale to na szczęście rzadko.
Samo jakoś tak się mówi. Ja ogólnie mówię dużo do psa bo on to lubi no ale przecież nie będę mu opowiadać treści książki którą czytałam (nie lubię spoilerów a może sam będzie chciał przeczytać ) więc komentuję jego czynności.
A do dziecka to już w ogóle, powinno się mówić, żeby rozwijać u niego tę umiejętność, żeby więcej rozumiał, no i dzieci lubią głosy najbliższych, a też najłatwiej przychodzi komentowanie tego co się dzieje.

Dobija mnie tylko kiedy dorośli mówią do dzieci takim niby dziecięcym językiem. Paluszki, chodniczek, obiadek, krzesełko... O ile jeszcze dziecko rzeczywiście ma paluszki, no bo są takie małe, to jak matka mówi 'usiądź mi na kolankach' to od razu patrzę na jej kolana, bo może rzeczywiście jej nie urosły czy coś.
A najgorsze jest seplenienie do dzieci. Uh... Do mnie mówili normalnie i od początku nazywałam krzesło krzesłem a nie krzesełkiem, nie 'pieściłam się', nie sepleniłam, chyba, że słowo było dla mnie naturalnie trudne (kaloryfer, sufit, parasolka).

Wkurza mnie takie ciucianie do dziecka . Mam nadzieję, że na głowę nie upadnę i nie będę tak do swojej Córci gadać. W końcu dziecko od dorosłych uczy się języka, więc chcę, żeby mówiła poprawnie. I tak ją tutaj zniszczą holenderskim chrumchającym akcentem, ale chcę, żeby po polsku umiała dobrze się wysławiać, bez ten durnej maniery, jaką ma tutaj większość dzieci. W ogóle tutaj rodzice o to nie dbają i dzieciaki mają problemy z czytaniem po polsku i odmianą przez osoby i przypadki. Jak chodziłam na msze dla dzieci, to nie rozumiałam, co one czytają. Faktem jest, że nie ma co się dziwić, bo tutaj chyba odkąd dziecko wykazuje umiejętność operowania mową, zostaje wysłane do logopedy, żeby robiło to poprawnie.

[BioIvO]

Jeszcze mówienie zdrobniale do dziecka nie jest jakieś straszne. Gorzej gdy mamusia mówi do 2 latka " chodź, dostaniesz "papu" albo "ciuciu"albo "am-am" albo "pojedziemy brum-brum". Chyba lepiej powiedzieć jednak zupka czy obiadek

[karolca]

Uff... poza zdrobnieniami i bardzo łagodnym tonem nie zauważyłam u siebie udziwnień w mowie

[Karaluszysko]

Napisane przez 1000days

Dobija mnie tylko kiedy dorośli mówią do dzieci takim niby dziecięcym językiem. Paluszki, chodniczek, obiadek, krzesełko... O ile jeszcze dziecko rzeczywiście ma paluszki, no bo są takie małe, to jak matka mówi 'usiądź mi na kolankach' to od razu patrzę na jej kolana, bo może rzeczywiście jej nie urosły czy coś.

No takie zdrobnienia są rozwalające.
Ale moja babcia rozłożyła mnie na łopatki. Dalsza kuzynka urodziła dziecko i wrzuciła na fb zdjęcia tegoż bobasa. Mama powiedziała mi, żebym pokazała te zdjęcia babci. No więc sadzam babcię przed ekranem komputera, pokazuję zdjęcia a babcia na cały głos takim sepleniącym głosikiem "Ło mój Boziu co to za ślicny bobasek, jakie paluski i nosek, ałojojoj, a jaka cuprynka, olalalala, a policzki jak u chomiczka, agzigzigzi"

[ciri15]

Napisane przez lapida

(sorry, od kiedy zaczęłam kurs - i jeszcze dłuuuuugo, długo po nim - jestem ciekawa, na czym ludzie oblewają. Takie moje małe zboczenie )

O to mnie dziwi Od 5 lat denerwują mnie takie rozmowy. Najgorzej było w II i III LO, kiedy wszyscy zdawali prawko. "A gdzie chodzisz na kurs? A jak robisz to? A jak ruszasz to... a jak skręcasz to..." itp. Ale może to dlatego, że ja nie zdawałam.
To jest tak samo denerwujące jak rozmowy matek o dzieciach

[Asji]

Napisane przez ciri15

O to mnie dziwi Od 5 lat denerwują mnie takie rozmowy. Najgorzej było w II i III LO, kiedy wszyscy zdawali prawko. "A gdzie chodzisz na kurs? A jak robisz to? A jak ruszasz to... a jak skręcasz to..." itp. Ale może to dlatego, że ja nie zdawałam.
To jest tak samo denerwujące jak rozmowy matek o dzieciach

Mnie też gadki o zdawaniu prawka denerwowały pod koniec liceum i też podejrzewam, że to dlatego, że sama nie zdawałam Po prostu był to temat zupełnie mi obcy, nudny i nieciekawy...

[ciri15]

Napisane przez BioIvO

Jeszcze mówienie zdrobniale do dziecka nie jest jakieś straszne. Gorzej gdy mamusia mówi do 2 latka " chodź, dostaniesz "papu" albo "ciuciu"albo "am-am" albo "pojedziemy brum-brum". Chyba lepiej powiedzieć jednak zupka czy obiadek

Mi zdrobnienia nie przeszkadzają; "dzidzi", "pucipuci", itp. już tak.

Napisane przez Karaluszysko

No takie zdrobnienia są rozwalające.
Ale moja babcia rozłożyła mnie na łopatki. Dalsza kuzynka urodziła dziecko i wrzuciła na fb zdjęcia tegoż bobasa. Mama powiedziała mi, żebym pokazała te zdjęcia babci. No więc sadzam babcię przed ekranem komputera, pokazuję zdjęcia a babcia na cały głos takim sepleniącym głosikiem "Ło mój Boziu co to za ślicny bobasek, jakie paluski i nosek, ałojojoj, a jaka cuprynka, olalalala, a policzki jak u chomiczka, agzigzigzi"

O matko...

[invisible_01]

Napisane przez MonikaFaustyna

To po co opcja zdawania po angielsku, skoro nikt z obsługi nie umie go używać?

Właśnie nie wiem Rozumiem jeszcze na chama w urzędach w małych miastach, gdzie nie ma za wiele przejezdnych i emigrantów. Ale w stolicy? Wstyd.

[201803111829]

Ja pamiętam, jak mojej koleżance urodził się brat (miałyśmy po 7 lat) to jego mama ciągle do niego gadała zdrobniale I co najlepsze, w trzeciej osobie xd "A co Kubuś będzie jadł? Kubuś będzie jadł papu? Kubuś będzie jechał samochodem? Kubuś będzie teraz spał?" Tak do dziecka. Około 4-5 letniego. I to nie było "Kubusiu, będziesz jadł?" tylko "a co kubuś będzie jadł"

[lapida]

Napisane przez invisible_01

Nie uwierzysz - na górce Łuk bezbłędnie, a na górce przepadłam Jestem więc chyba ewenementem na skalę światową.

no co ty mojej koleżance też zgasł na górce

ogólnie znam dwie osoby, które zdawały już dwucyfrową ilość razy i w żadnym wypadku nie wyjechały z placu..

Napisane przez ciri15

O to mnie dziwi Od 5 lat denerwują mnie takie rozmowy. Najgorzej było w II i III LO, kiedy wszyscy zdawali prawko. "A gdzie chodzisz na kurs? A jak robisz to? A jak ruszasz to... a jak skręcasz to..." itp. Ale może to dlatego, że ja nie zdawałam.
To jest tak samo denerwujące jak rozmowy matek o dzieciach

Mnie denerwowało, jak byłam w liceum bo wszyscy robili a ja nie i mnie to nie interesowało.
Od kiedy zapisałam się na kurs próbowałam zapamiętywać błędy innych, żeby ich nie popełniać.
Jelsi ktoś mówił, że oblał w tym i w tym miejscu, bo jest mało widoczne skrzyżowanie, to na kursie większą uwagę tam skupiałam.

(i dzięki temu zdałam za pierwszym razem)

Ale zboczenie zostalo do dzisiaj

[Cathas]

Napisane przez Chatul

To, że jeśli słowo pasuje do systemu (a jak w tym wypadku, jest jeszcze dodatkowo umotywowane historycznie), to nie wiem dlaczego miałoby być błędne... Zwłaszcza, że wiele osób tego słowa używa.
Można stwierdzić, że ta forma jest gorsza, bo niejednoznaczna, ale błędna? Z jakiej racji niby?

Poszłam-poszłem, też?

[Chatul]

Napisane przez Cathas

Poszłam-poszłem, też?

A „poszłem” pasuje do systemu i jest umotywowane historycznie?

[WhiteCherry]

http://www.tvn24.pl/-1,1744591,0,1,w...wiadomosc.html


co za szczyle ! ! !

mogłabym tu całą wiązankę wypisać i w czterech literach mam to, że mają po 8 lat.

[Cathas]

Napisane przez Chatul

A „poszłem” pasuje do systemu i jest umotywowane historycznie?

A jak sądzisz?

Podpowiem Ci - w pytaniu jest haczyk.

[201803111829]

Napisane przez WhiteCherry

http://www.tvn24.pl/-1,1744591,0,1,w...wiadomosc.html


co za szczyle ! ! !

mogłabym tu całą wiązankę wypisać i w czterech literach mam to, że mają po 8 lat.

"bezstresowe wychowanie"

[Chatul]

Napisane przez Cathas

A jak sądzisz?

Podpowiem Ci - w pytaniu jest haczyk.

Z tego, co mi wiadomo, to forma „poszłem” nie ma umotywowania historycznego. A czy pasuje do systemu? W sumie to tak. Już kiedyś forma „poszedłam” przeszła w „poszłam”, więc teraz, choć z innego niż wówczas, procesu językowego mogłoby wyjść „poszłem”. Chociaż „Na razie przeciwko usankcjonowaniu poszłem w języku publicznym przemawia przede wszystkim wysoce kolokwialny charakter tej formy i to, że słyszy się ją od osób o niewielkiej świadomości językowej. ” (LINK)

[Cathas]

Napisane przez Chatul

Z tego, co mi wiadomo, to forma „poszłem” nie ma umotywowania historycznego. A czy pasuje do systemu? W sumie to tak. Już kiedyś forma „poszedłam” przeszła w „poszłam”, więc teraz, choć z innego niż wówczas, procesu językowego mogłoby wyjść „poszłem”. Chociaż „Na razie przeciwko usankcjonowaniu poszłem w języku publicznym przemawia przede wszystkim wysoce kolokwialny charakter tej formy i to, że słyszy się ją od osób o niewielkiej świadomości językowej. ” (LINK)

Brawo A serio - od "tych meczy" mnie skręca, ale i od "poszłem" także.

[Chatul]

Napisane przez Cathas

A serio - od "tych meczy" mnie skręca, ale i od "poszłem" także.

„Poszłem” też mi dobrze nie brzmi, za to „meczy” jak brzmi mi dobrze. Tak samo jak „tłuszczy” (od „tłuszczu”), „mieczy”, „szali”...

[Cathas]

Kwestia gustu, "tłuszczy" jakoś też mi nie podchodzi... Ale de gustibus...

[Mileva_]

Napisane przez WhiteCherry

http://www.tvn24.pl/-1,1744591,0,1,w...wiadomosc.html


co za szczyle ! ! !

mogłabym tu całą wiązankę wypisać i w czterech literach mam to, że mają po 8 lat.

Ja czytam o takich opcjach, to mam gdzieś wszystkie ustawy zabraniające bicia dzieci, bo się we mnie odzywa totalitarysta I w resocjalizację gnojów też średnio chce mi się wierzyć, nie mówiąc o tłumaczeniach że "to tylko dziecko" No rzeczywiście, biedni nieświadomi chłopcy

Tłuc i patrzeć czy równo puchną

[Darkoz]

Napisane przez WhiteCherry

http://www.tvn24.pl/-1,1744591,0,1,w...wiadomosc.html


co za szczyle ! ! !

mogłabym tu całą wiązankę wypisać i w czterech literach mam to, że mają po 8 lat.

Też bym gnojów powrzucała do mrowiska

[invisible_01]

Napisane przez WhiteCherry

http://www.tvn24.pl/-1,1744591,0,1,w...wiadomosc.html


co za szczyle ! ! !

mogłabym tu całą wiązankę wypisać i w czterech literach mam to, że mają po 8 lat.

Matko, aż się popłakałam

[201803111829]

Co jak co, ale jak miałam 8 lat, to bawiłam się w dom, misiami, lalkami, potrafiłam pół dnia bawić się w piaskownicy, wierzyłam w Mikołaja, zajączka wielkanocnego, a nie mordowałam zwierzęta -.-

[ciri15]

Napisane przez _Tinkerbell

Co jak co, ale jak miałam 8 lat, to bawiłam się w dom, misiami, lalkami, potrafiłam pół dnia bawić się w piaskownicy, wierzyłam w Mikołaja, zajączka wielkanocnego, a nie mordowałam zwierzęta -.-

Niestety, znam dziewczynę w Twoim wieku, która jako dziecko łapała kota za ogon i kręciła nim jak karuzelą.... Kwestia tego jaką wrażliwość przekażą dzieciom rodzice.