Kryzys po zaręczynach - Strona 16 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-06-23, 21:43   #451
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

a ja stracilam skolei moja ochote na zwiazek z TZ- on sie tak slubu boi- i uwaza ze nie nadaje ze nie wiem czy jest sens bo ja go chce go

miniminii mam do Ciebie pytanie: w momencie Waszego kryzysu w zwiazku z TZ jak mu mowilas ze go nie kochasz itd( natrectwa)- wiadomo ze i on z czasem mial dosyc i zwatpienie- czy poczulas u niego wtedy taki troche chłod emocjonalny- oddalenie sie? wiesz brakowalo slow np Kocham Cie wzgledem Ciebie tez?

u mojego TZ gadamy na gg to jak nigdy jest glownie- 3maj sie cieplutko- zadnego kocham, tesknie
nie wiem czy nie zakonczyc zwiazku definitywnie
on ma chwiejnosc emocjonalna okazalo sie- stad jego niepewnosc wzgledem uczucuc- nie codzinnie tylko to pojawilo sie po jakis 2 latach zwiazku, potem bylo ok pol roku i bach znow
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 08:35   #452
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Brook. co prawda Twoje pytanie jest skierowanie do miniminii, ale też dołożę swoje co nieco. Ja miałam tak, że mój narzeczony zaczął się dystansować, tzn. zwracał mniejszą uwagę na mnie, zajął się bardziej sobą, swoją pracą. Rzadziej słyszałam czułe słowa. Czasem nawet pozwalał sobie na pretensje, że pewnie ślubu nigdy nie będzie, bo ja nie wiem czego chcę i się boję. To był naprawdę ciężki czas, bo ja gdzieś podświadomie, mimo całych zaburzeń szukałam w nim ciepła i miłości, której nie umiałam odnaleźć w sobie. Potem, po kolejnych rozmowach, wszystko zaczęło wracać do normy, znów słyszałam "Kocham cie", a z czasem i ja byłam w stanie odpowiedzieć na to, że i ja go kocham. A na gg też zwykle rozmawiamy zdawkowo. Po pierwsze dlatego, że komunikator nie wyrazi tego, co mozesz pokazać w normalnej rozmowie. Po drugie - używamy go tylko, gdy się nie widzimy. I zwykle też nie piszemy sobie jakichś mega czułych słów, bo to jest zarezerwowane na czas, gdy jesteśmy razem. Więc nie przejmuj się brakiem czułych wyznań na gg. Ja wolę je mieć w realnym świecie, niż wirtualnie.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 10:35   #453
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

dzieki za odp
tylko ze do tej pory na gg mi pisal wiecej wyznan wlasnie- byl pewnego czego chce- teraz dystansuje sie bo nie wierzy w siebie- ze wogole nadawalby sie do slubu itd jak mowi on nie wie czego chce
mnie to meczy juz, na zywo tez nie slysze juz od dawna Kocham Cie
a mi tak potrzeba
teraz sobie mysle ze milosc to nie wszystko skoro on przestal sie starac
chwiejnosc chwiejnoscia-ale to tak ma wygladac? ze ja ma spadek w dol to dystans a dopiero jak dojdzie do siebie to jest soba i jest czulosc?
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 15:46   #454
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Brook, nie wiem jaki jest Twój TŻ, ale np. mój jak go coś gryzie, to lubi czasem troche zajrzeć w siebie i zdystansować się od całego świata. Zwykle właśnie faceci tak mają - jak jest problem, to muszą zejść do swojej mentalnej jaskinii i go rozwiązać. My rozmawiamy z bliskimi, przyjaciółkami, oni - siedzą, myślą, szukają rozwiązania. Prawdopodobnie Twój TŻ też stara się znaleźć jakąś odpowiedź na swoją chwiejność, więc musi troche zapaść się w siebie.
Jeżeli chodzi o brak czułości i wyznań - myślę, że najlepsze jest najprostsze rozwiązanie, czyli rozmowa. Powiedz mu, że bardzo ci tego brakuje, że czujesz się niepewnie w związku z jego chwiejnością i tym, że sam nie wie, czego chce. I może razem spróbujcie dojść, co jest powodem tego, że on tak w siebie nie wierzy. Mnie wspólne rozwiązywanie problemów z Dominikiem bardzo pomaga. Raz że nas do siebie zbliża, a dwa - daje niesamowitą siłę, bo wiesz, że nie jesteś sama i masz kogoś, kto w krytycznej sytuacji Cię wesprze.

Trzymam za Ciebie kochana kciuki! Bądź dobrej myśli, bo co nas nie zabije to nas wzmocni

Dziewczynki, dziś polski dzień przytulania, więc dla każdej z Was wielki Tulasek
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 16:24   #455
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Dzieki
chyba z tym masz racje:
Cytat:
Brook, nie wiem jaki jest Twój TŻ, ale np. mój jak go coś gryzie, to lubi czasem troche zajrzeć w siebie i zdystansować się od całego świata. Zwykle właśnie faceci tak mają - jak jest problem, to muszą zejść do swojej mentalnej jaskinii i go rozwiązać. My rozmawiamy z bliskimi, przyjaciółkami, oni - siedzą, myślą, szukają rozwiązania. Prawdopodobnie Twój TŻ też stara się znaleźć jakąś odpowiedź na swoją chwiejność, więc musi troche zapaść się w siebie.
masz racje on lubi sie zamknac w sobie cisze i spokoj wtedy by dojsc do siebie i nabrac sil ze tak powiem- zebrac sie w sobie
tylko problem taki ze mna ze ja jako osoba z NN wywieram na nim presje ciagle pisze maile , i swoje przemyslenia wzgledem nas na gg- on zadko kiedy nawet na nie odpisuje bo za duzo tego dla niego... najczesciej zmienia temat, albo mowi zmienmy temat choc na troche
i kolko sie zamyka bo wtedy ja mysle ze olewa zwiazek

póki co nie pisze- daje mu swiety spokoj jak chcial i zasugerowalam terapie i lekarza bo ja sama czasem juz sil nie mam
a najgorsze ze nie mam tu przyjaciol i nie mam komu sie wyzalic- pozostaje mi tylko wizaz i gg

sciskam równiez i dziekuje za odp Madzionella
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 17:02   #456
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Eh... z tym nn to ja Cię doskonale rozumiem. Niecierpliwość czasem bywa zabójcza. Mam dokładnie to samo, nie cierpię niepewności, wszystko chciałabym wiedzieć od razu. Wiem, że najtrudniej jest zachować spokój, a nam to już szczególnie. Ale tutaj - warto się uzbroić w cierpliwość, zająć może troche swoimi sprawami. Na pewno wyjdzie Ci to na zdrowie.

Ja sie dziś za to dowiedziałam, że jest problem z moim panieńskim. Poza tym, że oczywiście świadkowa średnio chce go organizować, ale to już inna bajka. Cóż, dobrze, że mam jeszcze koleżanki, to jakoś to ogarne i na pewno impreza będzie świetna.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 17:16   #457
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

jak to nie chce organizowac? przeciez to jej zadanie do tego jaka fajna zabawa chcialabys miec niespodzianke czy sama masz pomysl i chcesz tylko by to zorganizowali?
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-06-24, 18:19   #458
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

No nie chce. Tzn - owszem, zaprosiła już dziewczynę swojego brata i na tym koniec. O liście gości, jaką ja zaproponowałam cicho sza, bo jej te dziewczyny nie są do niczego potrzebne. :sciana:

Osobiście - powiedzmy że mam pewną wizję, zarys jakby to mogło wyglądać. Na pewno nie chcę imprezy w klubie, wolę raczej babski wieczór - maseczki, grill, sałatki, dużo wina itp itd. Jeżeli ona cośby chciała do tego dołożyć - ok, w porządku. Niespodzianki - też ok, choc w granicach rozsądku, bez wysyłania mnie na księżyc. Generalnie chyba zwróce się do innej mojej dobrej koleżanki, która już deklarowała, ze chętnie pomoże w razie czego. A świadkową oleje.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 18:33   #459
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

no ja bym olała . swiadkowa sama powinna Cie spytac jaki bys wieczor chciala panienski i starac sie by zadowolic Cie. poprosilabym kolezanke chetna bez zadnych skrupołow
wkoncu realizacja wieczoru jest frajda
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-25, 08:45   #460
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Wyobraź sobie Brook, że świadkową ruszyło sumienie. I zaczęła coś działać w tym kierunku.Jak to wyjdzie, to jeszcze zobaczymy. Koleżankę też poprosiłam o pomoc, więc dam radę. Wieczór będzie przedni.

Chociaz i tak nie wiem, czy się impreza odbędzie w oznaczonym terminie, bo moje dziewczyny już zaczynają grymasić, że ta nie może, tamta nie może bo cośtam... Ludzie są naprawdę wkurzający momentami, ale może się uda, a nóż widelec.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka

Edytowane przez Madzionella
Czas edycji: 2012-06-25 o 08:49
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-25, 11:16   #461
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

To moze niech we dwie organizuja we dwie zawsze razniej
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-06-25, 20:18   #462
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

ehhh.... wieczor panieńskie przy tym co mnie dzisiaj spotkało to Pan Pikuś. Otóż - dostałam wymówienie z pracy. Dzisiaj byłam tam ostatni dzień. I generalnie - z jednej strony mi żal, bo to jednak strata pracy. A z drugiej - jest mi lżej, bo perspektywa życia bez lęku przed pracą jest dla mnie czymś wartym więcej niż marna pensja. Teraz muszę się skupić na tym, żeby rozwinąć swoje umiejętności prawnicze i znaleźć lepszą pracę. Nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-25, 22:23   #463
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Madzionella znaczy ty sie zwolnilas czy szefowa cie wyprzedzila?kiedy juz przestajesz pracowac tam?
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-26, 06:25   #464
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Szefowa mi podziękowała. Umowa wygasa 2 lipca, ale jestem już zwolniona z obowiązku świadczenia pracy. Na razie siedze w domu zatem. I szukam nowej pracy. Nie wiem czemu, ale nie przeżywam tego aż tak bardzo. Może dzięki temu, że mam przy sobie ludzi, którzy mnie bardzo wspierają. I o dziwo nawet moja mama zamiast mi dołożyć swoje, też próbuje podnieść mnie na duchu. Ot, taki niespodziewany pozytyw w tej sytuacji.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-26, 17:54   #465
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Nie ma tego złego co by na dobre wyszlo
ale szefowa cos mowila ze dlaczego zwalnia czy cos? czy tylko dala i tyle?
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-01, 21:05   #466
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Hej Dziewczynki!
Co tam u Was?
Ja już po wieczorze panieńskim - świadkowa stanęła na wysokości zadania, wszystko super przygotowała. Były zabawy, był tort dostosowany do okazji. Dobry humor, dużo pieprznych dowcipów i morze wina. Naprawdę świetna impreza, żałuję że już się skończyła. Teraz przed nami ostatnie załatwienia, bo i czas ślubu zbliża się wielkimi krokami....
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-02, 18:44   #467
ArashiKishu
Raczkowanie
 
Avatar ArashiKishu
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 87
Dot.: Kryzys po zaręczynach

To super że była fana zabawa

Miałam wpaść już parę dni temu tutaj ale czasu nie miałam... U mnie jest źle i zaczynam wątpić czy to tylko strach i nerwy. Ale nie spinam się.. Tłumaczę sobie, co ma być to będzie i parę innych takich rozluźniających zdań i idę dalej... tak mdławo :/ Pracy też znaleźć nie mogę.. w jakimś strasznym zawieszeniu jestem, może dlatego nic mi się nie chce i czuję się nijak... Dziewczyny trzymajcie za mnie kciuki, to może chociaż pracę w końcu znajdę a nie bezpłatne praktyki
__________________
Pani magister

23.08.2014 g 17:00
ArashiKishu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-10, 12:47   #468
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Hej Dziewczynki! Co tam u Was? Jakaś taka cisza zapanowała....

U mnie przygotowania do ślubu nabraly tempa, w sumie tylko 10 dni zostało. Aż sie nie moge uwierzyc że już tak mało. Jakoś tak nie dociera do mnie, że jeszcze 10 dni i zmieniam stan cywilny. I tak troche dziwnie sie z tym czuje, z jednej strony wszystko mnie cieszy, z drugiej - tli sie we mnie nutka przerażenia, że to już. Mamy dużo do załatwienia, chodzenia, spotkań... Ale ciągle razem i jest mi z tym dobrze. I chyba o to w tym wszystkim chodzi. Czasem mój Dominik strasznie mnie wkurza, łącznie z tym, że podobnie jak ja wszędzie rozstawia kubki i we dwoje potrafimy zrobić masakryczny bałagan, który najczęściej muszę sprzątać sama, bo on jest w pracy. Ale myślę sobie, ze póki umiemy sie dogadać, póki wciąż tli sie choć iskierka dobroci dla drugiej strony, to jest dobrze. Ważne by nie dać tej iskierce zgasnąć. I mam nadzieję, że to co było takie straszne i złe już nie wróci, a przed nami będą już tylko dobre chwile.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-11, 13:03   #469
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Kochane! przepraszam, że nie odzywałam się tak długo, ale miałam bardzo ciężki miesiąc, sesja, praca, spektakle, festiwale i jeszcze magisterka, którą muszę oddać już w poniedziałek. z TŻtem w ogóle się nie układa, tym razem on się oddalił ode mnie, wkurzył się na mnie o mój zakupoholizm, ręce mu opadły i chwilowo (mam nadzieję) ma mnie dość. Ja nie wpadam w rozpacz, obserwuję siebie, staram się szukać odpowiedzi , przeczyn moich zaburzeń. Odkryłam przyczyny mojego zakupoholizmu, muszę teraz z nim walczyć. (W 15 dni wydałam 1500 zł na sukienki, wszystkie podobne do siebie, przez resztę miesiąca nie miałam pieniędzy nawet na wodę:P) Jest niedobrze, ale staję się silniejsza, niezależna i to jest dobre. Całuję Was mocno, cieszę się ze zblizającego Wielkiego Dnia Madzionella i mocnoo mocno trzymam kciuki
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-07-12, 09:01   #470
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez miniminii Pokaż wiadomość
Kochane! przepraszam, że nie odzywałam się tak długo, ale miałam bardzo ciężki miesiąc, sesja, praca, spektakle, festiwale i jeszcze magisterka, którą muszę oddać już w poniedziałek. z TŻtem w ogóle się nie układa, tym razem on się oddalił ode mnie, wkurzył się na mnie o mój zakupoholizm, ręce mu opadły i chwilowo (mam nadzieję) ma mnie dość. Ja nie wpadam w rozpacz, obserwuję siebie, staram się szukać odpowiedzi , przeczyn moich zaburzeń. Odkryłam przyczyny mojego zakupoholizmu, muszę teraz z nim walczyć. (W 15 dni wydałam 1500 zł na sukienki, wszystkie podobne do siebie, przez resztę miesiąca nie miałam pieniędzy nawet na wodę:P) Jest niedobrze, ale staję się silniejsza, niezależna i to jest dobre. Całuję Was mocno, cieszę się ze zblizającego Wielkiego Dnia Madzionella i mocnoo mocno trzymam kciuki
Miniminii... nie wiem co ci powiedzieć. Jeśli o wydatki chodzi, ja sobie popuszczam wyłącznie jak idę do lumpeksu i jest jakaś totalna wyprzedaż, ale wtedy na szczęście nie wydaję dużo. A zwykle stosuję zasadę, by mieć mało pieniędzy w portfelu, staram się przewidywać wydatki i dostosowywać się do tego. Plus staram sie raczej z karty nie korzystać. Nie martw się oziębieniem stosunków z TŻtem - czasem to jest potrzebne, by potem jeszcze bardziej się zbliżyć do siebie. My też teraz mamy teraz stresujący czas, zaczynamy się kłócić o pierdoły typu winietki, ustawienie stołów. Najważniejsze by nie stracić z oczu najważniejszego, czyli tego jak ważny jest ten drugi czlowiek dla nas.

Swoją drogą - moja świadkowa znowu pokazała różki, tym razem ustawienie stołów jej nie pasuje. Witki mi opadają, ale myśle, że jakoś to rozgryze. A ja zrobi wioche - cóż, niech sie ona wstydzi, ja nie zamierzam.

Buziaki
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-12, 13:09   #471
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Kryzys po zaręczynach

zmień świadkową...
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-14, 13:49   #472
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez Elfir Pokaż wiadomość
zmień świadkową...
Szczerze mówiąc troche już za późno na takie roszady. Mam tylko nadzieję, że to już jej ostatnie fochy i sie uspokoi.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-14, 19:46   #473
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Witajcie!
Cieszę się, że wątek jeszcze trwa i liczę na Waszą pomoc!
Jakiś czas temu zaręczyła się ze swoim chłopakiem.
To wielka miłość, największa w moim życiu. Nigdy do nikogo nie czułam czegoś takiego. Od początku naszego związku wiedziałam, że to TEN i bardzo intensywnie to odczuwałam.
Już pierwszego dnia powiedział mi, że czuje, że zostanę jego żoną.
Jakiś czas temu poprosił mnie o rękę.
Od samego początku snułam wizje tego dnia. Wizje naszego ślubu, wesela. Te wizje dodawały mi skrzydeł, powodowały samoistny uśmiech na twarzy. Wiedziałam, że ta chwila się zbliża i układałam wizje tego dnia, tego jak będziemy o tym mówić rodzicom, przyjaciołom itd. Odliczałam tygodnie, aż w końcu dni. Myśl o tym dniu uskrzydlała mnie, czułam się niesamowicie. Tak było do ostatniego dnia, do ostatniej chwili!
Aż w końcu padło pytanie. TŻ z kwiatami i z pierścionkiem w ręku, klęcze przede mną ze łzami w oczach.
Ogólnie jestem bardzo wrażliwą osobą i zawsze byłam pewna, że zaleję się łzami. A tu NIC... Poczułam wielki szok. Powiedziałam tak, bo czułam, nie żałuję tego!!! Ale zawsze myślałam, że będę się czuła inaczej w takiej chwili. A ja szok, dziwnie się czułam. On to wyczuł. Zapewniałam, ze nie może do mnie jeszcze dotrzeć ta myśl. Ale widziałam, że spodziewał się czego innego. Mimo że czułam się dziwnie, trochę jak w matriksie, o którym piszecie, to robiłam wszystko, żeby tego nie odczuł. Ale niestety takich uczuć nie da się udawać.
Czekałam na ten dzień od samego początku!
TŻ chciał ślub za rok, a jak go zapytałam kiedy chce to powiedział, że w sumie to za dwa lata. Chyba poprostu zobaczył, że się wystraszyłam.
Ale to ja o tym marzyłam! Często rozmawialiśmy o ślubie, żeby najpierw zamieszkać, zarobić itd. Ale te myśli mnie uskrzydlały. A teraz? Przytłaczają!!!
Przestraszyłam się! Mimo że myślałam, że to on może się bardziej bać. Ale najgorsza jest ta myśl, ze w pewien sposób zadałam mu ból, bo pewnie innej reakcji się spodziewał.
Kocham go ponad życie! Nie wyobrażam sobie nic bez niego!
Czekałam na ten dzień tak długo! I jak sobie pomyślę, że wszyscy piszą, że ten dzień to jeden z najpiękniejszych dni w życiu, że są łzy wzruszenia itd- to mnie to nie dotyczy...
Na drugi dzień płakała, ale z tego powodu, że czułam, że go zawiodłam.
Żeby nie było- nie żałuję, że przyjęłam. Na pewno nie! Cieszę się, ale ta myśl mnie PRZERAŻA...
Mama prosi, żebym podała tak mniej więcej kiedy chcemy ten ślub, bo sala itd, żeby zrobić na spokojnie. Myślałam, że będziemy o tym rozmawiać w wielkiej euforii, a ja... boję się tego!!!

Zawsze układałam sobie w myśli jak to będzie wyglądać, często przeglądałam strony z sukienkami, jaką ewentualnie bym chciała. A teraz to wszystko pękło.

To stało się w ciągu chwili...
To boli, bo chcę jego szczęścia, a on widzi, że coś jest nie tak.

Jakiś czas temu odkryłam u siebie nerwicę. Nie chciałam iść do lekarza, bo dużo ludzi pisało o tym, że z tej choroby najlepiej wychodzi się samemu.
Ostatni nawrót miałam w połowie listopada. Trwał długo, bardzo dużo czytałam na ten temat. Już chciałam iść do lekarza, ale postanowiłam sama sobie pomóc. Wtedy też mówiłam TŻ o moim problemie. Bardzo mi pomógł, myślę, że wiele do końca nie rozumiał, ale wspierał mnie. Przy nim czułam się najlepiej. Tylko przy nim spokojnie spałam, mogłam zjeść, rozmawiać. A jak znikał, to wszystko wracało.
Ale to był okres, ze miałam już dużo zaliczeń, zaczęły się przygotowania do świąt i to bardzo skutecznie odwróciło moją uwagę. na dobre. Nauczyłam się mechanizmów tego, wiedziałam, kiedy to się zbliża i sama odwracałam uwagę. Pomagało, opanowałam to.
Niestety wróciło. W najpiękniejszym momencie mojego życia.
Zaatakowało w to, co najbardziej kocham!
Poczułam, jakby "wychwyciło" mnie w chwili euforii. Kiedyś miałam już takie zbliżające się ataki w chwilach dużego szczęścia, ale udawało mi się opanować.
Oświadczyny były taką chwilą, o której myślałam miesiącami, latami.
I zniszczyło to.

Błagam pomóżcie.
Nie pójdę do lekarza, bo wierzę, że jestem w stanie pomóc sobie sama. Ale jak???
Być może przede mną przygotowania do ślubu, a ja chcę tym żyć, chcę się cieszyć. Jak narazie płaczę. Płaczę najbardziej z tego powodu, że wiem jak bardzo kocham i że przez swój brak euforii mogę go ranić. Bardzo. BO i on czekał na tą chwilę tyle czasu.

---------- Dopisano o 19:46 ---------- Poprzedni post napisano o 18:50 ----------

byłam kilka razy porzucana. Przez ostatniego partnera nabawiła się niezłej "traumy". Na początku obecnego związku miałam z tym wielki problem. Że zostanę znowu porzucona, tym razem przez osobą, którą kocham całym swoim ciałem i duszą. Ale narzeczony wyzbył mnie tej traumy. W między czasie zaczęłam mieć poważne problemy na uczelni, potem choroba bliskiej osoby, zdrada jednego z rodziców. Przeszłam bardzo wiele w krótkim czasie i chyba stąd nerwica.
Boję się ślubu, bo nie mam stabilnej pracy- dopiero jej szukam, dlatego jeszcze nie mieszkamy ze sobą. Mój narzeczony zawsze mówi "poradzimy sobie, bo się bardzo kochamy"- te słowa mnie uskrzydlają i pozwalają wierzyć, że miłość jest najważniejsza, a reszta jakoś się układa przez wspólne siły.
Ale teraz ogarnął mnie okrutny szok.
Do tej pory chciałam tego wszystkiego. Ale napad nerwicy spowodował, że nawet nie chcę o tym myśleć. Wcześniej o ty marzyłam, snułam plany.

Przy wcześniejszym napadzie nerwicy w końcu powiedziałam narzeczonemu. Widział, że coś jest nie tak i bał się, że to może być związane z nami. Dlatego postanowiłam wszystko mu opowiedzieć. Że czuję lęk niewiadomo przed czym, budzę się w nocy zlana potem, nie jem, nie mogę spać, albo mam krótki sen, szybko bije mi serce, mam napady lęku- czyli wszystko typowe. Zdecydowałam się mu o tym powiedzieć, bo jest najbliższą mi osobą. To baaaaaaardzo pomogło. Przed napadem zawsze byłam uśmiechnięta, roześmiana, szczęśliwa, po napadzie smutna, nijaka, płacząca. Więc miał prawo się martwić. Ale chcąc rozwiać jego obawy, powiedziałam. Przygotowałam go na to, że mogę być trochę inna, że mogę się nie śmiać przez jakiś czas, albo płakać bez powodu. Bardzo mi w tym pomógł.

Ale teraz nie chcę mówić, co jest przyczyną mojego smutku. Myślę, że sprawiłoby mu to wielki ból!
Chcę tylko znowu wyeliminować chorobę, czyli to co zasłania moją największą radość w życiu, ze swojego umysłu.
Nie mam wątpliwości, że kocham. Przy pierwszym napadzie tak miałam przez chwilę, że się zastanawiałam, ze może miłość minęła, ale szybko zorientowałam się, że tylko ON jest mi w stanie wrócić do normalnego życia i bez niego moja dusza umarłaby na zawsze.

Problem jest w tym co ktoś pisał wyżej. Idealizacji takich życiowych wydarzeń jak zaręczyny, ślub. Że jak ktoś ma cień wątpliwości, to już nie kocha. Że jak ktoś nie płacze na oświadczynach, to nie ich wcale nie chce. I poczułam tak wielką presję, że czym bardziej chcę się tym cieszyć, tym bardziej popadam w większy smutek.
A jedyne czego chcę, to znowu uśmiech i szczęście na jego twarzy...
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-14, 20:19   #474
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Pomocypomocy, pierwszy, moim zdaniem podstawowy błąd jaki robisz, to niemówienie Twojemu narzeczonemu o przyczynie strachu. Ja zrobiłam dokładnie odwrotnie i dziękuję Bogu za to, że to zrobiłam. Gdybym nie zachowała reszty rozsądku, to dziś być może nie bylibyśmy już razem, bo to mój narzeczony skłonił mnie do leczenia. Drugi błąd jaki robisz to właśnie brak leczenia. Bez terapii, może nawet leków mozesz sobie nie dać rady. Owszem, chciałoby się wszystko samemu pokonać, zwalczyć, ale czasem się po prostu nie da. Nie ma nic wstydliwego w tym, by pójść do psychologa czy psychiatry. Wielu ludzi, których nawet o to nie podejrzewasz chodzi na terapie czy bierze leki przeciwdepresyjne.

Trudno być psychologiem na odległość i chyba nie powinno się tego robić. Z tego co napisałaś wnioskuję, że możliwe, że gdzieś podświadomie boisz się odrzucenia, dlatego tak trudno jest ci przyjąć miłość swojego narzeczonego. Ja mam podobnie, bo po pierwsze - zostawił mnie ojciec, po drugie przez odrzucenie mama karała mnie za jakieś nieposłuszeństwo czy postępowanie niezgodnie z tym co ona chciała. Poza tym jeszcze zaburzone relacje w rodzinie i nerwica jak na zamówienie.

Przede wszystkim - nie bój się prosić o pomoc najbliższych i nie pozwól chorobie zniszczyć tego co jest między Tobą a narzeczonym. Nie pozwól by milczenie, jakim otaczasz przyczynę ataku oddaliło Cię od narzeczonego.Ja już za tydzień wychodzę za mąż i też mam chwilami dziwne myśli. Ignoruję je i nie zwracam na nie uwagi, ale pojawiają się czasem. Raz, że bardzo krytycznie zaczęłam oceniać narzeczonego, a przecież go kocham i to głównie dla niego walczyłam z chorobą. Dwa, wciąż analizuję czy dostatecznie cieszę się z własnego ślubu, bo pojawiła się we mnie taka lekka pustka emocjonalna, która wcześniej poprzedzała kolejne nawroty lęku, co też automatycznie powoduje obawę, żeby mi coś przed samym ślubem nie "odbiło". Ale z drugiej strony te przygotowania dają mi tyle radości i satyfakcji, że czuje, że chcę. I najważniejsze - nie wyobrażam sobie, żebym na ślubnym kobiercu miała stanąć z kimś innym, niż z moim Dominikiem. Jak wyobrażam sobie, ze słyszę wypowiadaną przez niego przysięgę małżeńską, to czuje spokój i radość. I to samo czuję, wchodząc do kościoła, w którym się pobierzemy. Więc wiem, mimo, że czasem myśli podpowiadają coś innego, że idę dobrą drogą i nie ma sensu z niej zawracać.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka

Edytowane przez Madzionella
Czas edycji: 2012-07-14 o 20:21
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-14, 20:45   #475
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Mam nadzieję, że ze mną będzie tak samo
Narazie będę robiła wszystko, żeby obyło się bez leków. Potrafię normalnie funkcjonować, co przy ostatnim listopadowym napadzie było niemożliwe. Chociaż jak zerkam na palem prawej ręki z pierścionkiem to odrazu cieplej na sercu

W najgorszym wypadku powiem narzeczonemu o wątpliwościach, bo potrzebuję oczyszczenia i uświadomienia, że mój smutek nie jest JEGO WINĄ.

Nie wyobrażam sobie, żeby coś miało się stać pomiędzy nami. Wydaje mi się, że już dużo przeszliśmy, ostatnie wyjście z listopadowego napadu też mi udowodniło, że nasza miłość daje niesamowitą siłę, a już myślałam, że bez lekarza się nie obędzie.

Wiem, że wiele jest we mnie niedobrych emocji. Poza obecną sytuacją mam problem z wiarą w siebie, wydaje mi się, że wszyscy są lepsi ode mnie, nic nie potrafię. A podobno z zewnątrz wyglądam na bardzo pewną siebie i silną osobę.
Jak to pozory potrafią mylić...

---------- Dopisano o 20:45 ---------- Poprzedni post napisano o 20:41 ----------

Dziękuję Bogu, że trafiłam na to forum. Wiedziałam, że cierpię na nerwicę, ale nie sądziłam, że może pojawić się w takim momencie... Niszczy najważniejszą istotę w moim życiu. Tzn próbuje zniszczyć, a ja się nie dam...
Bez TŻ umarłabym... może nie powinnam tego pisać, ale czuję, ż jesteśmy 2połówkami. Bez niego nie ma nic.
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-14, 21:39   #476
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Pomocypomocy - wiesz, ja też długo chciałam obyć się bez leków. Ale w końcu spróbowałam je brać i to mnie postawiło na nogi. Nie namawiam Cię, skoro już wyszłaś z kilku napadów nerwicy. Ale na pewno warto skonsultować się z lekarzem, może doradzi zmianę stylu życia czy coś innego. Ja niestety mam o tyle przykrą sytuację, że miesiąc temu straciłam pracę i widzę, że to w jakiś sposób na mnie się odbiło. Mimo, ze była to praca bardzo wykańczająca mnie psychicznie, wręcz prowadząca do nawrotu choroby, to bez pracy czuję się mniej wartościowa i widzę, jak to się odbija na moich relacjach z innymi w tym, z TŻ.
Świetnie, ze jesteś tak przywiązana do swoijego narzeczonego. Staraj się mu jednak mówić o swoich rozterkach - we dwójkę łatwiej pokonacie wszystkie problemy i wątpliwości. Poza tym - związek, jak wiesz, polega także na wzajemnym wspieraniu się w trudnych chwilach. Wtedy dopiero widzimy jak wartościowy jest ten drugi człowiek obok nas.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-15, 08:12   #477
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Bardzo się cieszę, że znalazłam to forum. Dzięki temu zrozumiałam to wszystko.
Zawsze wiedziałam o swojej nerwicy, ale nie sądziłam, że może działać na dwie strony. Że zaatakuje w takim momencie...
Myślę, że najgorsze to jak bardzo chcemy z nią walczyć. Ja miałam tak ostatnim razem. Tzn im bardziej chciałam być znowu szczęśliwa, tym gorzej było. Więc pogodziłam się z tym, że tak może być przez dłuższy czas. Godziłam się na brak uśmiechu, brak emocji. I jak już się z tym pogodziłam, to zaczęłam o niej zapominać. I wtedy zaczęło być lepiej.
Atak miałam krótki, bo trwało ok.1,5 miesiąca, ale bardzo intensywny. Nigdy nie sądziłam, że sama się z tego podniosę. Ale udało się, bo czytałam na wielu forach, że sami się w to wpędzamy i sami najlepiej możemy z tego wyjść.
Teraz mam nadzieję, że też się uda. Potrzebuję jakiegoś zajęcia, dlatego szukam pracy
Dzisiaj posprzątam, pójdę do kościoła i zajmę głowę, czym tylko się da
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-15, 10:19   #478
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Pomocypomocy, przed Tobą długa droga. Ale naprawdę da się z tego wyjść. Ja nawiązałam kontakt z kilkoma osobami, które mają takie same problemy co ja, to też dużo dało. Plus książki o pokonywaniu lęku, terapia. Leki traktuję jako taki kijek do podpierania się, który ma mi pomóc w wychodzeniu z choroby.

Faktycznie - jest tak, że jak masz dużo zajęć, to myśli przestają się robić natrętne. Ale trzeba też uważać, bo lubią wrócić w sytuacjach stresowych. Ja niedawno pracowałam w miejscu, gdzie atmosfera była tak toksyczna, że mało brakowało, a miałabym nawrót choroby. Na szczęscie odeszłam stamtąd. Dlatego bierz to zawsze pod uwagę. Bądź dla siebie dobra, nie wymagaj za dużo. Umiej wrzucić na luz, kiedy jest to potrzebne. Takie podejscie do samej siebie jest cenne, zwłaszcza, gdy jest z nami ciut gorzej.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-15, 11:26   #479
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Wróciłam przed chwilą z kościoła. Kazanie było o wyjazdach wakacyjnych. Ale ten temat był tak jakby przykrywką do innego tematu. Ksiądz mówił o tym, że nieważne gdzie jesteśmy, co mamy ze sobą, jak bardzo wypchana jest nasza walizka, ale najważniejsze jest to, z kim jesteśmy. Jeżeli jest to najważniejsza dla nas osoba, to nawet bez walizki, nawet bez pieniędzy, z problemami, poradzimy sobie, bo to jest najważniejsze. Nie umiem do końca przytoczyć jego słów, ale mówił pięknie, łzy mi same pociekły. Potem jak szłam do komunii, przeszłam przez cały kościół, stanęłam pod ołtarzem, to wyobraziłam sobie, że za jakiś czas będę tam z Nim. Serce mi się uradowało na tą wymyśl, poczułam niesamowite wzruszenie na sercu- a stało się to w trakcie, kiedy na chwilę zapomniałam o chorobie, oszukałam ją.
Żeby nie było- nie jestem żadną zagorzałą katoliczką, rzadko uczęszczam do kościoła, ale poszłam tam, bo czułam, że usłyszę coś ważnego.
Co prawda sytuacja niewiele się zmieniła, ale już wiem, co mam uznać za najważniejsze.
Jedyną sytuacją kiedy uśmiecham się do siebie, jest to, kiedy spoglądam na palec z pierścionkiem.
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-15, 12:28   #480
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

kurczę, dodałam post, ale się nie pojawił, no ale poczekam jeszcze...

Dziewczyny, ogólnie to przekopałam cały Internet pod tytułem "boję się zaręczyn" itd.

Potrzebowałam potwierdzenia, że strach nie oznacza, że nie kocham.
To że kocham, to wiem na pewno.
Ale spanikowałam.
Bo to już na POWAŻNIE.
od teraz odpowiadamy za siebie, nie ma "ja", tylko jest MY.
Nerwicowcy chyba ogólnie mają problem z podejmowaniem poważnych decyzji, i mimo że wiedziałam, że tego pragnę i marzę o tym od długiego czasu, to sytuacji jednak mnie zaskoczyła.
Bałam się, że trzeba powiedzieć jednym i drugim rodzicom, że wszyscy będą nas o to pytać, a ja chciałam, żeby to było tylko między nami, a nie jako "temat miesiąca" dla innych.
Druga sprawa sam ślub. Nigdy nie lubiłam być w centrum zainteresowania, a taki dzień to wielka presja. Wszyscy patrzą głównie na mnie, na suknię, na fryzurę, na wszystko... Co prawda marzę o wielkim weselu i nasze takie będzie, bo mamy duże rodziny, ale boję się tego przeokropnie.

---------- Dopisano o 13:28 ---------- Poprzedni post napisano o 13:19 ----------

a na wielu forach znalazłam podobne rozterki...
dziewczyny pisały, że kochają i nie wyobrażają sobie życia bez ich partnerów, że wiedzą, że to ten jedyny, ale z drugiej strony wcale się nie cieszą, bo to bardzo poważna decyzja, teraz już wszystko jest na poważnie.
Bardzo dodało mi to siły, jak się dowiedziałam, że nie ja jedyna.
Zawsze miałam taką wizję, że oświadczyny to wielkie szczęście, łzy wzruszenia, motyle w brzuchu, że musi być pięknie i nie może być inaczej.
A z tego co wyczytałam po wielu wypowiedziach, to dziewczyny pisały o wielkich wątpliwościach, że mimo że czekały na ten dzień, to samo pytanie, same zaręczyny spowodowały u nich wielki strach.

Może napiszę to, co się nie dodało.
Byłam w kościele. Mimo że nie jestem zagorzałą katoliczką, to poczułam taką potrzebę.
Było kazanie o wakacjach. A tak na prawdę było przykrywką do innego tematu- tematu życia i spraw materialnych. Nie ważne dokąd jedziemy, jak bogato spakowaną walizkę wieziemy, ważne z KIM i jak z tym kimś jest. I tak wygląda życie. Nieważne z czym, ważne z KIM. Ksiądz pięknie ubrał to w słowa, nie tak brzydko jak napisałam :P Łzy same pociekły.
Kiedy szłam do komunii, przeszłam cały kościół i stanęłam pod ołtarzem, wyobraziłam sobie, że będę tam stała za jakiś czas z moim Ukochanym. I tylko to się liczy. Poczułam przez chwilę szczęście- oszukałam chorobę na chwilę.

Ale wydaje mi się, że on czuje, że ja się z tego nie cieszę, że zrobiłam to pod presją. A nie spodziewał się tego, bo często były rozmowy o ślubie i wiedział, że pragnę zaręczyn.
Muszę mu o tym jak najszybciej powiedzieć, bo jego smutna twarz, to sztylet w moje serce. Ja nie muszę być szczęśliwa. Ale chcę, żeby on był. Na niczym innym mi tak nie zależy.
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-08-09 21:27:35


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:20.