No dobrze... ale co z MOTORAMI? :)

[paula54]

ale przynajmniej mi nie narzeka, że ciężko się ze mną jeździ. Jak mu raz zasiadł taki ponad 100 kilowy kumpel na chwilę to suzi aż zajęczała z wysiłku już widzę jak by to w ruchu wyglądało
Co do bandziora - mój się uparł, bo po kursie był z instruktorem na takim wyjeździe szkoleniowym w bieszczadach. Tam jechał na jakiejś 250 chyba. I potem było tylko "albo bandit albo hornetka". Ale horneta nam się nie udało znaleźć ładnego i w dobrym stanie, a bandziorów parę było... Ja jakbym miała brać dla siebie to bym się na coś takiego w życiu nie pokusiła, no ale... Z tyłu mi dobrze

[9bcd8d6a9691606220db279acbf81f81b2ccc931_62ddcef27e2e2]

Biedna suzi haha, czyli znalazłam jeden jedyny plus tego, że jestem chuda.

A jakbyś miała brać coś dla siebie, to co by to było?

W ogóle to musimy się spotkać, skoro mieszkamy tak blisko siebie

[paula54]

Szczerze mówiąc nie wiem, bo nie miałam okazji siedzieć zbytnio na czymś innym. Rok temu powiedziałabym Drag Star. A teraz... nie wiem zbytnio. Oprócz naszego bandziora podoba mi się jeszcze fazer. Ale wydaje mi się, że on też z tych cięższych...
No, ale ja to nieprędko za kierownicą siądę, bo na razie nawet nie myślę o prawku. Za dużo innych rzeczy na głowie, rękę do kierownicy mam średnią (nie chcę robić za postrach na drogach) a i kasa strumieniem szerokim nie płynie. Wolę tę kwotę przeznaczyć na nowe tarcze i klocki do suzi i siedzieć sobie radośnie na zadupku
A spotkać to się na pewno musimy kiedyś i jakoś
Malwi proponowała mi wczoraj na fb zlot w częstochowie. Gadałam dziś z TŻ i jeśli pogoda będzie ok to pojedziemy. Może nam się uda dostać wodą święconą w naszego antychrysta

[9bcd8d6a9691606220db279acbf81f81b2ccc931_62ddcef27e2e2]

Ja w Chęstochowie byłam w 2011 i było mega. Ale teraz się porobiło, bo prezydent miasta robi swoje konkurencyjne rozpoczęcie... Nawet założył, tylko nie wiem, jak to nazwać, jakąś swoją grupę gwieździstych, ściągniętą od organizatorów na motocyklach... także... są 2 daty: 14 i 21. 14 to jest właśnie to "motocyklowe", nasze rozpoczęcie, a 21 podróba.

Ja wtedy byłam autobusem z przyjaciółką, było mega oczywiście pod klasztor zbytnio nie podchodziłyśmy ale takie wspomnienia mamy

[paula54]

aha, widzisz. To ja tam nic nie wiem ale pojechać, zobaczyć może warto. Najwyżej po prostu się przewieziemy w tę i z powrotem Jeśli tylko pogoda pozwoli...

[Ja_Soldat]

Napisane przez justyna_dt

Pati, nie doczepią się, po prostu na badaniu technicznym w ocenie wpisze, że jest z lewej i po problemie tylko powiedz o tym diagnoście.


Aaaaa ja dzisiaj zaliczyłam pierwszą parkingówkę klamka hamulca się troszeczkę przestawiła, bo nie odbija do końca, no i rozbity kierunek, a crash się nawet nie obił generalnie nie zrobiło to na mnie wrażenia, zwłaszcza że nie ogarnęłam z przyczyn obiektywnych, a nie własnego blondynizmu, no ale teraz kierunki pierwsze w kolejce do wymiany, a chciałam na razie to olać.

No nie... Justyna postaraj się jeść więcej mięsa bo od mięsa jest siła tak mi zawsze tata mówił. I faktycznie miał rację

[armana]

Napisane przez Ja_Soldat

Nie załamuj się. Pamiętaj, że to Ty panujesz nad motocyklem a nie motocykl nad Tobą. A co do Bandzior to kawał ajzola, waży ponad 200 kg ( z resztą zależy od rocznika, ale w razie gleby jest co podnosić ). Ogólnie to spoko sprzęt, tylko o wiele większy od CBFki. Może zastanów się nad Bandziorem 400, lżejszy od 600 kopa ma, jednym mankamentem jest dość wysoka cena jak za motocykl z początku lat 90. A co do jazdy w deszczu to jak wracam ze zlotu, albo skądś tam to jadę w deszczu bo muszę wrócić do domu, a jak widzę że pada i jestem w domu to nie wystawiam motocykla. Nie lubię jak mi deszcz pada na szybkę i nic nie widzę. Jak ślepa kura...

postanowiłam, że jutro pojade na moto do pracy, mam 12km przez miasto, ale czas się odważyć, tym bardziej, że trasa znana i mało skomplikowana. A co do bandita to jeszcze dłuuuga droga, to tylko takie małe marzenie, bo narazie mam inne priorytety. Ale chciałabym go kiedyś mieć

[Ja_Soldat]

Napisane przez armana

postanowiłam, że jutro pojade na moto do pracy, mam 12km przez miasto, ale czas się odważyć, tym bardziej, że trasa znana i mało skomplikowana. A co do bandita to jeszcze dłuuuga droga, to tylko takie małe marzenie, bo narazie mam inne priorytety. Ale chciałabym go kiedyś mieć

Słusznie - do odważnych świat należy. Jedź spokojnie, w swoim tempie, i uważaj na samochodziarzy! Małym motocyklem się fajnie jeździ. Dasz radę!

[malwi89]

Napisane przez paula54

haha mój też mnie często po nodze smyra. Ja się zastanawiam co on chce a ten mi potem mówi "sprawdzam czy jeszcze siedzisz"
No właśnie mnie tak podbiło, bo dziury, piach i zakręt jednocześnie, że mi aż noga zjechała z podnóżka. A wtedy mała panika, bo TŻ zawsze krzyczy, że on jest od ratowania a ja mam siedzieć grzecznie z tyłu. Chociaż przez to moje nieogarnięcie kiedyś mu pomogłam Suzi przytrzymać, bo nam się zaczęła z górki do tyłu turlać...
Btw - apropo masy bandziora - nasz ma w dowodzie rej. wpisane 226 kg. Ja mam problem go utrzymać dłużej przechylonego. A na centralkę postawić to już w ogóle nie ma mowy. TŻ czasem sobie nie daje rady, ale on też malutki

a widzisz moja Su waży 220 kg i na centralkę jeszcze nie udało mi się jej postawić baa mam jeszcze mały problem zakręcić nią o 180*

Napisane przez paula54

Szczerze mówiąc nie wiem, bo nie miałam okazji siedzieć zbytnio na czymś innym. Rok temu powiedziałabym Drag Star. A teraz... nie wiem zbytnio. Oprócz naszego bandziora podoba mi się jeszcze fazer. Ale wydaje mi się, że on też z tych cięższych...
No, ale ja to nieprędko za kierownicą siądę, bo na razie nawet nie myślę o prawku. Za dużo innych rzeczy na głowie, rękę do kierownicy mam średnią (nie chcę robić za postrach na drogach) a i kasa strumieniem szerokim nie płynie. Wolę tę kwotę przeznaczyć na nowe tarcze i klocki do suzi i siedzieć sobie radośnie na zadupku
A spotkać to się na pewno musimy kiedyś i jakoś
Malwi proponowała mi wczoraj na fb zlot w częstochowie. Gadałam dziś z TŻ i jeśli pogoda będzie ok to pojedziemy. Może nam się uda dostać wodą święconą w naszego antychrysta

ano mówiłam, hmm dotarła do mnie informacja, że jest ten właściwy właśnie 21.04

[paula54]

Są dwa terminy:

i

I który jest "ten prawdziwy"? Bo ja nie ogarniam

Info ze strony JG: http://bop.jasnagora.pl/n70,Pielgrzymka-Motocyklistow

[renia19941]

Napisane przez malwi89

a widzisz moja Su waży 220 kg i na centralkę jeszcze nie udało mi się jej postawić baa mam jeszcze mały problem zakręcić nią o 180*

A moja maleńka nie ma centralnego i musiałam sobie stojaczek skombinować. Na szczęście Tż jest mistrzem spawaczy-amatorów, wiec 200 zł zostało w kieszeni a stojaczek gotowy

My się nie wybieramy do Częstochowy, jakoś tak zbyt religijnie tam jak dla mnie-niewierzącej.

Dziewczyny, na które zloty się w tym roku wybieracie/ planujecie wybrać?
Ja pewnie polece na Lesko, może Zdynia, i ten nieszczęsny Czchów czy jak to się tam nazywało,w pobliżu Bochni przy kąpielisku, jeszcze z 3-4 może losowo wybiorę...
Przyznawać się szybko gdzie Wy lecicie w tym sezonie.

[Ja_Soldat]

Ja w tym roku na pewno pojadę na rozpoczęcie sezonu do Środy Wlkp. bo tam będą wszyscy znajomi. I na pewno też jak co roku pojadę na "Motocyklista o Wielkim Sercu" do Rogalina. W Rogalinie jest bardzo fajnie, dużo śmiesznych konkursów z nagrodami. Z czego jeden pan od 3 lat zawsze wygrywa olej do motocykla.Ogólnie to zawsze jeżdżę zloty jednodniowe. A co do dalszych planów to ich nie posiadam. Jeszcze wielu imprez nie ma w kalendarzu.

[paula54]

My jeszcze nie wiemy. Dużą przeszkodą jest fakt, że mój co chwilę pracuje w sobotę, więc sobotnie zloty raczej odpadają, bo jak wraca to często jest nie do życia
A poza tym na razie jest nas dwoje. Mamy bardzo mało dwukołowych znajomych (a ci, o są, wyemigrowali gdzieś za granicę), a samemu tak głupio trochę - pojechać, pokręcić się i wrócić. Zobaczymy jak się sezon rozwinie

[justyna_dt]

Ja na tyle zlotów chciałam jechać, ale mi przeszło wolę poświęcić niedzielę czy sobotę na fają trasę niż gniecenie się w tłumie ludzi i maszyn. Nawet chyba Duklę odpuszczę za tydzień, chociaż jeszcze się zastanowię. Jedyne co, to ten Czchów chyba wchodzi w grę

[9bcd8d6a9691606220db279acbf81f81b2ccc931_62ddcef27e2e2]

Ten "właściwy" zlot jest podobno 14

Dziewoje, wczoraj, jak wracaliśmy od mojej Mamy, to niedaleko mojej byłej pracy (dla krakowianek na moście nowohuckim, za selgrosem), leżała pomarańczowa kawa 750. I to leżała pod prąd:x zawróciliśmy na najbliższym zakazie (i czerwonym:x), zatrzymaliśmy i wyglądało to masakrycznie. Lagi pogięte, plastików od groma... Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to rękawiczki motocyklowe, śrubokręt i klucz. Uznaliśmy to za dobry znak, ale Tż i tak zgłosił to na policję. Ja w międzyczasie przeczesywałam krzaczory, a jak wchodziłam z powrotem na górę, to z piskiem zatrzymało się jakieś auto, wysiadło 3 gości i biegnie do nas. Z początku myślałam, że chcą ukraść motor albo że znają gościa, więc zaczęłam biec w ich stronę, bo mieli takie miny, że myślałam, że to ktoś od nich. Pytam się, czy to ich albo ich znajomi, oni, że nie, że są ratownikami, więc zaczęłam im gadać, że nikogo tu nie ma chyba, że już dzwoniliśmy na policję i nie mieli tego zgłoszenia. Uznaliśmy, że gościu pewnie się z kimś zabrał, bo ani kluczyka, te rękawiczki... Po nas zaczęli zatrzymawać się inni, a na grupie poludnie widziałam, że koleś jechał tamtędy o 20 i motor już tam leżał... Teraz weszłam, a tam radosna nowina, że kierowca cały Kamień z serca, ale straszne było uczucie, że nic nie możemy zrobić, no i widok tego motoru... A ktoś jeszcze napisał, że miał zderzenie z puszką, Tż obstawia, że trochę go musiał pociągnąć (najpierw myśleliśmy, że w latarnie wjechał i go obróciło, bo jak pisałam motor był w kierunku przeciwnym do jazdy [a na ciągłej był murek, więc musiałby nad nim przelecieć]). Ważne, że gościowi nic nie jest. I fajne było to, ze tyle ludzi się zainteresowało, że się zatrzymali. Naprawdę, odzyskałam wiarę w ludzi.
Wybaczcie ten długaśny post, ale wierzę, że mnie rozumiecie Ostrożności

[paula54]

pati - najważniejsze, że kierowca ok. Moto da się naprawić, życia nie... Ale faktycznie, zamieszanie niezłe. Musiało to przerażająco wyglądać...

[9bcd8d6a9691606220db279acbf81f81b2ccc931_62ddcef27e2e2]

Widok tego motocykla... Jak się cieszę, że gościowi nic się nie stało...

[Ja_Soldat]

Co do wypadku fajnie, że się ludzie zatrzymywali. Zależy na kogo się trafi. Ja miałam wypadek w zeszłym roku i obok mnie przejeżdżały grupki motocyklistów po 5, 6 chłopa i nikt, ale to nikt się nawet nie zatrzymał i nie zapytał czy mi się nic nie stało. O pomocy w podniesieniu motocykla nawet nie wspomnę. Jeszcze ok jakby to był tydzień i by się spieszyli do pracy, ale to była niedziela. Ja się zawsze zatrzymuję w takich sytuacjach. Niestety, coraz większa znieczulica. Jak się jedzie to każdy wystawia lewą, ale jak trzeba pomóc to najlepiej odwrócić głowę w drugą stronę.

Ach jaka ładna pogoda Normalnie tylko lać i jeździć...

[9bcd8d6a9691606220db279acbf81f81b2ccc931_62ddcef27e2e2]

Mi jak coś się psuło z moto też się nikt nie zatrzymał:x tak tak, lewa każdy, ale jak przyjdzie co do czego...

A Soldat, groźną miałaś glebę? Stało Ci się coś poważnego?

[paula54]

co prawda to prawda. Mojemu TŻ jak leżał na Opolskiej (koło statoila gdzieś, nie wiem dokładnie gdzie) to na pomoc pospieszył facecik z pieskiem na spacerku...

A pogoda zaiste przeurocza dziś. Mniej uroczo się zrobiło, jak stałam w PZU przy kasie, bo nam się akurat ubezpieczenie za tydzień kończy... No ale jak trzeba to trzeba

[Ja_Soldat]

Cała noga zbita, żużel w biodrze tak mniej więcej o średnicy 15 cm rana, spodnie od krwi, kask poodzierany bo uderzyłam głową w taki nasyp czy coś. Nie połamałam się, ale wszystko mnie bolało bo to było przy prędkości ok 50 km na h. A kiedyś jak kupiłam motocykl to też miałam taką sytuacje, zaczął mi gasnąć, musiałam z lewego pasa się przebić na prawy a tam były 3 pasy, a nie mogłam dodać gazu a jakbym zahamowała do 0 to już bym nie ruszyła. Tak się wtedy zestresowałam bo nie wiedziałam co to. Pełno samochodów dookoła mnie. Nawet nie miałam gdzie zostawić motocykla bo to była droga z barierkami, w dodatku pod górkę a pchać taką 200 kg kobyłę to nie jest łatwo. Na szczęście nie jechałam sama, ale też się nikt wtedy nie zatrzymał. Musiałam czekać, aż kolega dojedzie do mnie oczywiście przez pół miasta bo tam nie było jak zawrócić. Pamiętam, że w tamtej sytuacji to miałam serce w gardle ze strachu.

[9bcd8d6a9691606220db279acbf81f81b2ccc931_62ddcef27e2e2]

Paula, jak mus, to mus A jak Twojemu Tżowi podróż minęła?

Ja stałam na środku ulicy 30min, dopóki koleżanka, z którą się nie umówiłam nie podjechała... A nie, stałam dłużej, bo kolega przejeżdżał i powiedział, że poznał po żarówce na głowie i wtedy on mnie zepchnął na chodnik (ja wolałam nie, bo bałam się wyrżnąć na krawężniku, a auta jechały non stop)

[paula54]

A spoko, dzięki. Przejechał w 2h, tylko narzekał na walkę z wiatrem na autostradzie. Poza tym brzmiał przeszczęśliwie (jak zwykle kiedy gad jeździ beze mnie ).
Kurde mam lekkie wyrzuty sumienia... wydałam dziś kupę kasy na pierdoły. No ale cyckonosz też trzeba czasem kupić... no i buty... i koszulkę w SH za parę groszy... No nie? Niech żyje płatność kartą. Przynajmniej w portfelu tak nie widać ubytków

[9bcd8d6a9691606220db279acbf81f81b2ccc931_62ddcef27e2e2]

Napisane przez paula54

A spoko, dzięki. Przejechał w 2h, tylko narzekał na walkę z wiatrem na autostradzie. Poza tym brzmiał przeszczęśliwie (jak zwykle kiedy gad jeździ beze mnie ).
Kurde mam lekkie wyrzuty sumienia... wydałam dziś kupę kasy na pierdoły. No ale cyckonosz też trzeba czasem kupić... no i buty... i koszulkę w SH za parę groszy... No nie? Niech żyje płatność kartą. Przynajmniej w portfelu tak nie widać ubytków

Ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na zakupach:x gacie mi na tyłku pękły w marcu już całkiem, buty zimowe... Mojemu Tżowi wstyd było ze mną wychodzić i musiałam chodzić w jesiennych ("no przecież nie kupie butów zimowych pod koniec zimy"), mam 3 bluzki, 1 parę butów wiosenno-jesiennych, 2 spódniczki i trochę "leGGinsów i rajtków" a no i 2 staniki po siostrze młodszej:brzydal : Jak chodzę na zakupy to potem mam mega doła, bo muszę patrzeć na siebie w lustrze

[paula54]

to ja akurat z tym aspektem życia nie mam problemów (a w zasadzie mam jeden - wieczny brak kasy). Uwielbiam chodzić na lumpy, więc moja szafa pęka w szwach. To nic, że często mam tak, że np. mam fazę na jedne spodnie i chodzę w nich w kółko. Ale w szafie na swój moment czeka pozostałe 10 par. Na szczęście nie pamiętam, kiedy ostatnio kupiłam coś w normalnym sklepie - poza bielizną i ciuchami na moto, więc większość moich szmatek kosztowała max 15 zł (a zwykle po 8-9 bo takie są ceny w moim ulubionym SH). Tak to się można ubierać
A co do butów - TŻ się ze mnie śmiał, jak kupowałam motocyklowe, że mi to chyba wszystko jedno jakie kupuję, byle kupować - tak mi się micha cieszyła (oczywiście dopóki mnie pan w sklepie nie wyśmiał, że z dziecięcych mają tylko jeden model...). No i du.pa.
a co do patrzenia na siebie w lustrze - ja mam na to jedno, proste rozwiązanie nie mam w domu lustra (tzn. tylko takie, w którym widać od twarzy do ramion). I po problemie

[Ja_Soldat]

Ja nie lubię chodzić na zakupy. Chyba, że po spodnie bo wiem gdzie dostanę takie, które będą dobrze leżeć. A co do reszty to najbardziej mi się ubrania, które mam w szafie A ciuchy na moto to już oglądam pół roku wcześniej. Jak jadę do sklepu to już wiem co chcę kupić i po problemie.

[9bcd8d6a9691606220db279acbf81f81b2ccc931_62ddcef27e2e2]

Też nie mam luster

A co do ciuchów na motor... Albo kupuję, jakie pasują (tak było ze spodniami, bo napisali, że mają, jakie chciałam, a potem się okazało, ze nie było), albo w ciemno (allegro), dlatego wyglądam, jak wyglądam

[Trelle]

Hej
Chyba mnie jeszcze pamiętacie? Przez ostatnie kilka miesięcy miałam 'lekkie' urwanie głowy ale wracam do świata żywych.
Szczerze liczyłam, że ceny Kawy 250R trochę spadną teraz na wiosnę ale chyba się przeliczyłam, kosztują tyle samo co w zeszłym roku. TŻ mi wierci dziurę w brzuchu ciągle, żebym sobie sprawiła coś na kształt WRki jaką Ty Justyna miałaś żeby pojeździć też po lesie ale chyba jednak wolę być lekko pochylona podczas jazdy. Kurczę, mam nadzieję, że w tym roku będę dosiadać swojego rumaka.

Witam nowe twarze.
Dziewczyny gratuluję zakupu nowych maszyn!

[paula54]

A ja motocyklowe ciuchy mierzyłam różne i długo, bo się boję kupować za taką kasę w ciemno. Tym bardziej, że wiem, jakie mam przeboje teraz myślałam nad zmianą kurtki, ale chyba się na razie powstrzymam, przynajmniej dopóki jest chłodno, bo jak pod tą coś założę, to jeszcze nie wyglądam tak okropnie

[Świniaczek]

Napisane przez Ja_Soldat

Co do wypadku fajnie, że się ludzie zatrzymywali. Zależy na kogo się trafi. Ja miałam wypadek w zeszłym roku i obok mnie przejeżdżały grupki motocyklistów po 5, 6 chłopa i nikt, ale to nikt się nawet nie zatrzymał i nie zapytał czy mi się nic nie stało. O pomocy w podniesieniu motocykla nawet nie wspomnę. Jeszcze ok jakby to był tydzień i by się spieszyli do pracy, ale to była niedziela. Ja się zawsze zatrzymuję w takich sytuacjach. Niestety, coraz większa znieczulica. Jak się jedzie to każdy wystawia lewą, ale jak trzeba pomóc to najlepiej odwrócić głowę w drugą stronę.

Mój brachol jak zaliczył glebę, to prędzej by go rozjechali niż pomogli Fakt faktem same samochody go mijały, ale musiał swoją MZtkę (pierwszy "poważny" motocykl brata ) biegusiem zwijać z lewego pasa, bo jadący z przeciwka nawet nie zwalniał

Napisane przez paula54

to ja akurat z tym aspektem życia nie mam problemów (a w zasadzie mam jeden - wieczny brak kasy). Uwielbiam chodzić na lumpy, więc moja szafa pęka w szwach. To nic, że często mam tak, że np. mam fazę na jedne spodnie i chodzę w nich w kółko. Ale w szafie na swój moment czeka pozostałe 10 par. Na szczęście nie pamiętam, kiedy ostatnio kupiłam coś w normalnym sklepie - poza bielizną i ciuchami na moto, więc większość moich szmatek kosztowała max 15 zł (a zwykle po 8-9 bo takie są ceny w moim ulubionym SH). Tak to się można ubierać

No to ubieramy się tych samych miejscach Mam tyle ciuchów, że nie mieszczą mi się w meblach, w których mieścił się brat z dziewczyną
Tylko bieliznę i motocyklowe kupuję nowe, no i buty Jak mam zapłacić niewiele za badziewie w sieciówce, to wolę iść do lumpa i kupić coś, co chociaż jest porządne

Napisane przez Trelle

Hej
Chyba mnie jeszcze pamiętacie? Przez ostatnie kilka miesięcy miałam 'lekkie' urwanie głowy ale wracam do świata żywych.

Pamiętamy Przynajmniej ja
Urwanie głowy to chyba w tym dość częsta dolegliwość sporej ilości osób