Offtopowe zapuszczanie XLVIII - Mroźnej zimie się nie damy, włosy dalej zapuszczamy!

[Magdzia94]

My mamy na 10:30 komunię a kucharka będzie od 6 rano w domu Ja nie wiem jak przeżyję tę komunię

[kocurzyca]

Napisane przez xxxMikixxx

Szkoda Dzięki wielkie za chęć pomocy Tak myślałam, że ciężko będzie go dostać. Szkoda, że wcześniej się nie dowiedziałam o przecenie. Ja to mam orient

U mnie tez nie ma

Napisane przez xxxMikixxx

Problem w tym, że ojciec chce jechać na tą komunię, a ona nie chce. Komunia w Kazimierzu na 9 i panikuje, że tak rano będzie musiała wstać, nie wyrobi się

Żartujesz

[Maryha_ah]

Napisane przez xxxMikixxx

Dzięki


Nie mogę z moją matką Każe! mi robić zaręczyny w dzień, który jej się podoba, bo akurat wtedy jest komunia w rodzinie, a ona nie chce jechać Chce mieć jakąś wymówkę. Druga sprawa to wszystko związane z moim ślubem porównuje do ślubu siostry, który był 6 lat temu. U E. było tak, to i u Ciebie musi być tak E. malowała się sama to i Ty się pomalujesz, (tak zrobiła sobie niezłą tapetę, wysmarowała oczy różowym cieniem, nałożyła różową pomadkę. Siostra nie ma pojęcia o makijażu), E. nie robiła paznokci to i Ty nie musisz, pomalujesz białym perłowym lakierem i będzie dobrze. Trzymajcie mnie

To wy macie takie oficjalne zaręczyny? nie wiedziałam że coś takiego w ogóle istnieje myślałam że to wszędzie jest tak że ludzie zaręczają się gdzieś we dwójkę

Śmiesznie to brzmi, mama każe mi robić zaręczyny, boże, jakby moja z takim pomysłem wypaliła chyba bym ją śmiechem zabiła.

Napisane przez xxxMikixxx

Tak czy inaczej spotkanie z rodzicami trzeba zorganizować, bo musimy ustalić jeszcze sporo szczegółów, więc chcemy załatwić te obie sprawy na raz, czyli zaręczyny i oficjalne zapoznanie rodziców.


Problem w tym, że ojciec chce jechać na tą komunię, a ona nie chce. Komunia w Kazimierzu na 9 i panikuje, że tak rano będzie musiała wstać, nie wyrobi się

Oj, jak rodzice z teściami siądą i zaczną sobie dywagować na temat wesela to dopiero Cię szlag trafi. Jak moi usiedli razem i zaczęli sobie wszystko ustalać musiałam się napić. A Ty biedna nie możesz to nie wiem jak to zniesiesz.

Twoja mama to niezła agentka ja jeszcze bym zrozumiała jakby taka zapracowana była że jej się nie chce wcześniej wstać żeby makijaż zrobić

Napisane przez xxxMikixxx

Hmm od początku planowaliśmy ślub na 16 Być może coś wspominałam, że nie chciałabym ślubu na 14, ale ślub i wesele to co innego, więcej przygotowań, więcej stresu niż pojechać jako gość na komunię.

Ja ma o 15 i mam zamiar spać jak kłoda do 10. Bo co niby tyle godzin robić? Powiedzmy czesanie godzina, malowanie godzina, dobra, są dwie. Wsadzenie siebie w kiece to 10 minut. Nic więcej do roboty mieć nie zamierzam. Ewentualnie napić się drinka na rozluźnienie atmosfery dziś już się śmialiśmy z TŻ że taka koleżanka/kosmetyczka będzie mnie malować a ja w tym czasie sączyć piwko przez rurkę żeby szminki nie popsuć

Tak teraz czytam i widzę że ciągle muszę zrobić sobie drinka. Nic nie poradzę, rodzice/teściowie mnie potrafią tak w☠☠☠☠ić z okazji wesela że tylko słyszę "rodzice muszą porozmawiać o weselu" już wyjmuje martini z lodówki. Mama już też wie że bez drinka do poważnych rozmów z nimi nie siadam. I rodzice i teściowie mają "najlepsze pomysły na wszystko!" które oczywiście nijak się mają do tego co zaplanowaliśmy z TŻ i ciągle muszę znosić ich "przebłyski geniuszu", ciągle.

[Bellitudoo]

Nie o Wasze wesele mi chodziło, Wy gdzieś szliście, ale może pomieszałam .


Ja sobie nie wyobrażam posadzneia moch rodziców i teściów przy jednym stole, to dwa inne światy

---------- Dopisano o 00:10 ---------- Poprzedni post napisano o 00:09 ----------

Z litr wódki chyba przed tym wypiję

[kocurzyca]

Napisane przez Maryha_ah

To wy macie takie oficjalne zaręczyny? nie wiedziałam że coś takiego w ogóle istnieje myślałam że to wszędzie jest tak że ludzie zaręczają się gdzieś we dwójkę

Śmiesznie to brzmi, mama każe mi robić zaręczyny, boże, jakby moja z takim pomysłem wypaliła chyba bym ją śmiechem zabiła.

Mnie tez takie szopki bawią strasznie, ale moja siostra miała takie oficjalne właśnie.
Moja mama też kiedyś wypaliła że TŻ ma moich rodziców o mnie prosić Taka była moja reakcja. TZ od prawie początku mówi do moich rodzicó mamo tato, ślubu raczej brać nie będziemy, chyba że dla ułatwienia życia z bankami i urzędami. A tu nagle ma być przedstawienie

---------- Dopisano o 23:18 ---------- Poprzedni post napisano o 23:15 ----------

To znaczy, jeśli ktos chce mieć oficjalne zaręczyny i robi, to jak najbardziej. Żebym nie została źle zrozumiana. Ale jak mi się mamusia domaga czegoś co jest kompletnie niezgodne z moim życiem, to sorry, ale it will never happen.

[201612231846]

3majcie za mnie kciuki o 9:30 mam rozmowę o pracę

[Maryha_ah]

Napisane przez kocurzyca

[/COLOR]To znaczy, jeśli ktos chce mieć oficjalne zaręczyny i robi, to jak najbardziej. Żebym nie została źle zrozumiana. Ale jak mi się mamusia domaga czegoś co jest kompletnie niezgodne z moim życiem, to sorry, ale it will never happen.

Moja mamusia właśnie ostatnio się takich rzeczy domaga ale ja wszystkie sprzeciwy wyłuszczam jej ze złotym spokojem- patrz martini dobre na wszystko.

[patu323]

Napisane przez domiwika93

3majcie za mnie kciuki o 9:30 mam rozmowę o pracę

właśnie zaczynasz, powodzenia więc i daj znać jak poszło
a jaka to praca?

[kocurzyca]

Napisane przez Maryha_ah

Moja mamusia właśnie ostatnio się takich rzeczy domaga ale ja wszystkie sprzeciwy wyłuszczam jej ze złotym spokojem- patrz martini dobre na wszystko.

Gdyby to było 10 lat temu to u mnie też by tak było. Ale moja mama bardzo się zmieniła. Szkoda, ze jak ja już dorosłam. Bo potrzebowałam jej takiej tolerancyjnej, jak byłam młodsza. No ale nie ważne. Teraz wystarcza, ze wyrażam swoje zdanie i je toleruje.
Kiedyś było tylko "co ludzie powiedzą, nie tak cię wychowałam", a teraz żyję bez ślubu, z rozwiedzionym facetem, który ma dziecko, który okazuje się najlepszym jakiego kiedykolwiek rodzicom pokazałam. I zrozumieli, że zachowywanie pozorów to bzdura.

---------- Dopisano o 09:28 ---------- Poprzedni post napisano o 09:23 ----------

Będzie dziś ciasto z rabarbarem

[patu323]

Napisane przez kocurzyca

Gdyby to było 10 lat temu to u mnie też by tak było. Ale moja mama bardzo się zmieniła. Szkoda, ze jak ja już dorosłam. Bo potrzebowałam jej takiej tolerancyjnej, jak byłam młodsza. No ale nie ważne. Teraz wystarcza, ze wyrażam swoje zdanie i je toleruje.
Kiedyś było tylko "co ludzie powiedzą, nie tak cię wychowałam", a teraz żyję bez ślubu, z rozwiedzionym facetem, który ma dziecko, który okazuje się najlepszym jakiego kiedykolwiek rodzicom pokazałam. I zrozumieli, że zachowywanie pozorów to bzdura.[COLOR="Silver"]

Dla moich rodziców nadal bardzo ważne jest co ludzie powiedzą i tradycje. Do tego stopnia, że mój obecny TŻ ma słaby kontakt z ojcem, jego rodzice są rozwiedzeni są pewne nieporozumienia rodzinne pod względem podziału majątku i ten kontakt jest powiedzmy w miare poprawny, a moja mama już przeżywa ze jak to będzie jak mi się oświadczy, ze wtedy by trzeba przecież zrobić oficjalne zaręczyny i jak to zorganizować, jak on ma słaby kontakt z ojcem i nieporozumienia finansowe, rodzice po rozwodzie to jak tu się dogadać pod względem wyprawienia wesela czy pomocy jakiejś po ślubie na start...
Do tego TŻ odziedziczył gospodarke po rodzicach. Mama nie śpi po nocach i przeżywa ten fakt. Zapytała wręcz czy nie wstydze się tego, że pójdę na wieś mieszkać, czy przed ludźmi nie będzie mi głupio. Nie rozumie że czasy się zmieniły, że teraz większość prac robi się maszynami, są pracownicy, poza tym to że on ma gospodarke nie znaczy że ja będę musiała czy chce czy nie chce robić od świtu do nocy. Mama przerażona i tłumaczy i prosi bym się nie angażowała i prosiła go by to sprzedał bo będę nieszczęśliwa i będzie mi wstyd.

[Maryha_ah]

Napisane przez patu323

Dla moich rodziców nadal bardzo ważne jest co ludzie powiedzą i tradycje. Do tego stopnia, że mój obecny TŻ ma słaby kontakt z ojcem, jego rodzice są rozwiedzeni są pewne nieporozumienia rodzinne pod względem podziału majątku i ten kontakt jest powiedzmy w miare poprawny, a moja mama już przeżywa ze jak to będzie jak mi się oświadczy, ze wtedy by trzeba przecież zrobić oficjalne zaręczyny i jak to zorganizować, jak on ma słaby kontakt z ojcem i nieporozumienia finansowe, rodzice po rozwodzie to jak tu się dogadać pod względem wyprawienia wesela czy pomocy jakiejś po ślubie na start...
Do tego TŻ odziedziczył gospodarke po rodzicach. Mama nie śpi po nocach i przeżywa ten fakt. Zapytała wręcz czy nie wstydze się tego, że pójdę na wieś mieszkać, czy przed ludźmi nie będzie mi głupio. Nie rozumie że czasy się zmieniły, że teraz większość prac robi się maszynami, są pracownicy, poza tym to że on ma gospodarke nie znaczy że ja będę musiała czy chce czy nie chce robić od świtu do nocy. Mama przerażona i tłumaczy i prosi bym się nie angażowała i prosiła go by to sprzedał bo będę nieszczęśliwa i będzie mi wstyd.

Błagam Cię powiedz że nie mówiła poważnie..

A takie moje pytanie, wy w stolicy czy w Krakowie mieszkacie że mama tak bardzo przeżywa wieś?

Żeby nie było moja droga, reszta wypowiedzi nie jest o Twojej mamie tylko stanowi moje ogólne refleksje, więc nie odbieraj tego personalnie, ale

Ludziom to się trochę w dupach poprzewracało. Nie czytać książek- żaden wstyd. Tołstoj? A co to? Jakaś nowa marka kiełbasy? Teatry, opery, koncerty omijać szerokim łukiem a zamiast tego popołudniami oglądać TV- żaden wstyd. Mieć marne pojęcie o dobrych manierach i zastawie przy stole- a kto ma teraz o tym pojęcie? Co to takie ważne które kieliszki są do czego? Ważne żeby na bogato i oficjalnie żarcie podawać! Ale ubierać się w lumpach (ojejku, jak to? używane ubrania?) i mieszkać na wsi, zajmować się ogrodem, gospodarką, no nie ważne czym- wstyd. Żyć bez ślubu, być rozwiedzionym, o matko, jak można! Jakich czasów dożyłam, aż szkoda gadać. I przede wszystkim: co ludzie pomyślą?

W moim otoczeniu jakoś wszyscy z tego kpią, i to nie ważne, mama koleżanka czy ciotka, bawi je drobnomieszczaństwo tak samo

Matko bosko częstochowsko, idę siać fasolkę szparagową z tego wszystkiego. Ale wstyd, wykształcona kobieta sama w ziemi kopie.

Szczerze mówiąc ja mam w dupie moje dyplomy, i potencjalne dyplomy też, gdybym odziedziczyła gospodarkę chyba bym się za to zabrała swoimi łapami. Zostałabym farmerem ale ekstra

Kocurzyco, zapuść przepisem na ciasto. Tylko skończę kopanie i lecę po rabarbar

[patu323]

Napisane przez Maryha_ah

Błagam Cię powiedz że nie mówiła poważnie..

A takie moje pytanie, wy w stolicy czy w Krakowie mieszkacie że mama tak bardzo przeżywa wieś?

Żeby nie było moja droga, reszta wypowiedzi nie jest o Twojej mamie tylko stanowi moje ogólne refleksje, więc nie odbieraj tego personalnie, ale

Ludziom to się trochę w dupach poprzewracało. Nie czytać książek- żaden wstyd. Tołstoj? A co to? Jakaś nowa marka kiełbasy? Teatry, opery, koncerty omijać szerokim łukiem a zamiast tego popołudniami oglądać TV- żaden wstyd. Mieć marne pojęcie o dobrych manierach i zastawie przy stole- a kto ma teraz o tym pojęcie? Co to takie ważne które kieliszki są do czego? Ważne żeby na bogato i oficjalnie żarcie podawać! Ale ubierać się w lumpach (ojejku, jak to? używane ubrania?) i mieszkać na wsi, zajmować się ogrodem, gospodarką, no nie ważne czym- wstyd. Żyć bez ślubu, być rozwiedzionym, o matko, jak można! Jakich czasów dożyłam, aż szkoda gadać. I przede wszystkim: co ludzie pomyślą?

W moim otoczeniu jakoś wszyscy z tego kpią, i to nie ważne, mama koleżanka czy ciotka, bawi je drobnomieszczaństwo tak samo

Matko bosko częstochowsko, idę siać fasolkę szparagową z tego wszystkiego. Ale wstyd, wykształcona kobieta sama w ziemi kopie.

Szczerze mówiąc ja mam w dupie moje dyplomy, i potencjalne dyplomy też, gdybym odziedziczyła gospodarkę chyba bym się za to zabrała swoimi łapami. Zostałabym farmerem ale ekstra

Kocurzyco, zapuść przepisem na ciasto. Tylko skończę kopanie i lecę po rabarbar

Mieszkaliśmy w średniej wielkości mieście, teraz, UWAGA mieszkamy na wsi, tylko takiej 3 km od miasta gdzie 90 % ludzi to też emigranci z dużych miast, prawie same nowe domy itp itd. Tamta wioska to jest taka wieś z prawdziwego zdarzenia, czyli większość to rolnicy albo gospodarze, do większego miasta 20 km i mame przeraża ta gospodarka, ze jak to mieszkać przy oborze, toż to zapach czuć, a do obory wejść, no jak to żeby dziewczyna do obory szła... Jedyne usprawiedliwienie to takie, że zaraz po ślubie z tatą mama mieszkała u teściów, którzy mieli gospodarke i ani tych lat nie wspomina najlepiej, bo bardzo ciężko było i ma zupełnie inne wyobrażenia o gospodarce, bo jednak 40 lat temu to wszystko inaczej wyglądało, wszystko robiło się ręcznie, zajmowało dużo więcej czasu i sił, teraz jak są maszyny to inna bajka. Ale mama ma z tego okresu bardzo złe wspomnienia i wszelkimi możliwymi sposobami próbuje mnie odwieść od przeprowadzki tam jeśli związek będzie się rozwijał.

Jednak z tym czy się nie wstydze i co ludziom powiem, a co oni sobie pomyślą to dosłownie ręce załamałam...


Dziewczyny, zbiera któraś pokrzywe? Czy każda się nadaje? i czy przed suszeniem ją się myję czy nie? bo właśnie wróciłam z pola z całą reklamówką

[kocurzyca]

Napisane przez patu323

Do tego TŻ odziedziczył gospodarke po rodzicach. Mama nie śpi po nocach i przeżywa ten fakt. Zapytała wręcz czy nie wstydze się tego, że pójdę na wieś mieszkać, czy przed ludźmi nie będzie mi głupio. Nie rozumie że czasy się zmieniły, że teraz większość prac robi się maszynami, są pracownicy, poza tym to że on ma gospodarke nie znaczy że ja będę musiała czy chce czy nie chce robić od świtu do nocy. Mama przerażona i tłumaczy i prosi bym się nie angażowała i prosiła go by to sprzedał bo będę nieszczęśliwa i będzie mi wstyd.

Boże jaki zascianek
Powiedz mi czy Twoja mama przypadkiem nie pochodzi ze wsi??? Bo takie rozumowanie to ja spotykam tylko u ludzi wyrwanych za komuny z jakiejś zabitej dechami dziury, lub innego rodzaju piszcvzącej biedy, której się wstydzą. I nagle stali się miastowi mi wstydzą się wsi. Znam takich osób na pęczki. I myślą że uda im się ukryć ich prawdziwe pochodzenie.

A co jest złego w pracy na wsi???
Toż to moje największe marzenie!!
Wolałabym żeby mi śmierdziała obora niż psie gówna na trawniku.

Napisane przez Maryha_ah

Matko bosko częstochowsko, idę siać fasolkę szparagową z tego wszystkiego. Ale wstyd, wykształcona kobieta sama w ziemi kopie.
[/po 15 miałąś siać

Szczerze mówiąc ja mam w dupie moje dyplomy, i potencjalne dyplomy też, gdybym odziedziczyła gospodarkę chyba bym się za to zabrała swoimi łapami. Zostałabym farmerem ale ekstra

Ja też.

Kocurzyco, zapuść przepisem na ciasto. Tylko skończę kopanie i lecę po rabarbar

Robię z tego przepisu na ciasto z owocami, który już Ci kiedyś dawałam.

---------- Dopisano o 14:00 ---------- Poprzedni post napisano o 13:57 ----------

Napisane przez patu323

Mieszkaliśmy w średniej wielkości mieście, teraz, UWAGA mieszkamy na wsi, tylko takiej 3 km od miasta gdzie 90 % ludzi to też emigranci z dużych miast, prawie same nowe domy itp itd. Tamta wioska to jest taka wieś z prawdziwego zdarzenia, czyli większość to rolnicy albo gospodarze, do większego miasta 20 km i mame przeraża ta gospodarka, ze jak to mieszkać przy oborze, toż to zapach czuć, a do obory wejść, no jak to żeby dziewczyna do obory szła... Jedyne usprawiedliwienie to takie, że zaraz po ślubie z tatą mama mieszkała u teściów, którzy mieli gospodarke i ani tych lat nie wspomina najlepiej, bo bardzo ciężko było i ma zupełnie inne wyobrażenia o gospodarce, bo jednak 40 lat temu to wszystko inaczej wyglądało, wszystko robiło się ręcznie, zajmowało dużo więcej czasu i sił, teraz jak są maszyny to inna bajka. Ale mama ma z tego okresu bardzo złe wspomnienia i wszelkimi możliwymi sposobami próbuje mnie odwieść od przeprowadzki tam jeśli związek będzie się rozwijał.

Jednak z tym czy się nie wstydze i co ludziom powiem, a co oni sobie pomyślą to dosłownie ręce załamałam...


Dziewczyny, zbiera któraś pokrzywe? Czy każda się nadaje? i czy przed suszeniem ją się myję czy nie? bo właśnie wróciłam z pola z całą reklamówką

A, no właśnie. Wiedziałąm, ze jakaś mroczna przeszłość drzemie za tymi poglądami.


Pokrzywy się nie myje. Suszy się w przewiewnym, zacienionym miejscu. Nie na słońcu.

[201612231846]

Napisane przez patu323

właśnie zaczynasz, powodzenia więc i daj znać jak poszło
a jaka to praca?

Dostałam pracę za tydzień we wtorek mam szkolenie

Patu napiszę Ci dokładniej na priw, co będę robiła Mogę jedynie zdradzić, że sprzedaż

[kocurzyca]

Ale mnie moje roślinki zadziwiają. Posiałam bazylię i rukolę. Teraz nie wiem które to które . Ale posiałam 3 dni temu, a jedna z nich już wczoraj miała pokaźnie listki. Szok. Jeszcze tak szybki kiełkujących roślinek nie miałam.

[patu323]

Napisane przez kocurzyca

Boże jaki zascianek
Powiedz mi czy Twoja mama przypadkiem nie pochodzi ze wsi??? Bo takie rozumowanie to ja spotykam tylko u ludzi wyrwanych za komuny z jakiejś zabitej dechami dziury, lub innego rodzaju piszcvzącej biedy, której się wstydzą. I nagle stali się miastowi mi wstydzą się wsi. Znam takich osób na pęczki. I myślą że uda im się ukryć ich prawdziwe pochodzenie.

A co jest złego w pracy na wsi???
Toż to moje największe marzenie!!
Wolałabym żeby mi śmierdziała obora niż psie gówna na trawniku.

(...)
[/COLOR]
A, no właśnie. Wiedziałąm, ze jakaś mroczna przeszłość drzemie za tymi poglądami.


Pokrzywy się nie myje. Suszy się w przewiewnym, zacienionym miejscu. Nie na słońcu.

Wychowywała się w mieście, ale dziadek miał ogromny sad przy którym mama od dziecka musiała wszystko robić, tzn malować drzewa dziwnymi mazidłami itp itd. Wyszła za mąż w wieku 18 lat i do teściów na gospodarke jak pisałam. Potem znów wyprowadzili się z tatą do miasta, ale mieli pole, gdzie uprawiali buraki. mama miała wtedy 2 dzieci rok po roku nie miała ich gdzie zostawić, więc z małymi dziećmi bagażem pieluch szło się na pole, wracało późno a zostawało usypianie maluchów, pranie pieluch, gotowanie na następny dzień, szykowanie wszystkiego, sprzątanie, ogród przy domu itp itd. Potem jeszcze przyszło 3 dziecko na świat. Więc z tego okresu mama ma bardzo złe wspomnienia, bo życie miała na prawde ciężkie. ja się urodziłam dużo później, jak już nie mieli pola, jestem takim ich oczkiem w głowie na stare lata (mój brat jest 18 lat starszy ode mnie). Mama nie chce bym miała tak ciężko jak ona, ale nie dopuszcza do siebie myśli, że to iż TŻ ma gospodarke, to znaczy że będę musiała pracować od świtu do nocy jak ona, a poza tym, że teraz gospodarka wygląda całkiem inaczej. Ona ma swoją wizję sprzed 40 lat i się jej trzyma i w jej oczach zmarnuje sobie życie i będę bardzo nieszczęśliwa. Innej wizji nie dopuszcza...


Pokrzywa już mi się suszy rozłożona z pokoju gościnnym w kącie, w którym bezpośrednio nie pada światło z okna dachowego. Bardziej ocienionego miejsca nie posiadam, ale lepsze to nić nic

[Maryha_ah]

Kocurze, no wiem że mi już dawałaś, pamiętam że było super ale no.. przepadło w czeluściach mojego laptopa


Taak, miałam siać po 15, ale się wkurzyłam i stwierdziłam że już chce. Na ulotce było napisane że od maja, więc stwierdziłam że maj już jest.

Ale Ci szybko kiełkują O_o mi z kolei wszystko BARDZO wolno kiełkuje, nie wiem czemu, nowa trawa zaczyna się pojawiać po 8 dniach od wysiania, marchewka wyszła po 12... Nie wiem o co chodzi bo podlewam i wszystko elegansio robię. Może tak ma być. Może za zimno jednak było ostatnio żeby rośliny szalały.

Jedynie rzodkiewka i rukola szybko wyszły, faktycznie po 4 dniach było je widać.

Pół godziny później: dobra, coś sobie przypomniałam, coś skleciłam i siedzi w piecu. Nie mogę się doczekać. Siedzę przed piekarnikiem jak kot przed klatką kanarka.

[kocurzyca]

Napisane przez Maryha_ah

Kocurze, no wiem że mi już dawałaś, pamiętam że było super ale no.. przepadło w czeluściach mojego laptopa


Taak, miałam siać po 15, ale się wkurzyłam i stwierdziłam że już chce. Na ulotce było napisane że od maja, więc stwierdziłam że maj już jest.

Ale Ci szybko kiełkują O_o mi z kolei wszystko BARDZO wolno kiełkuje, nie wiem czemu, nowa trawa zaczyna się pojawiać po 8 dniach od wysiania, marchewka wyszła po 12... Nie wiem o co chodzi bo podlewam i wszystko elegansio robię. Może tak ma być. Może za zimno jednak było ostatnio żeby rośliny szalały.

Jedynie rzodkiewka i rukola szybko wyszły, faktycznie po 4 dniach było je widać.

Pół godziny później: dobra, coś sobie przypomniałam, coś skleciłam i siedzi w piecu. Nie mogę się doczekać. Siedzę przed piekarnikiem jak kot przed klatką kanarka.

O, się spóźniłam. Ale robiłam zupę brokułową.


Jakbyście spotkały takie coś w Lidlu,
http://www.garneczki.pl/media/img/pr...4150f41eca.jpg
To bierzcie bez namysłu. Kupiłam to już dawno, ale jakoś nie mogłam się przekonać do użycia. A teraz jestem zachwycona. Nie trzeba wykładać papierem nie ma problemu z wyjmowaniem ciasta, bo od razu jest na szklanym talerzu. Genialne. Można w tym piec i robic rzeczy na zimno.

[Celestyn3k]

Napisane przez patu323

właśnie stwierdziłam, ze fotograf ze mnie beznadziejny... chciałam robić zdjęcia co jakiś czas by zobaczyć różnice w stanie i długości włosów, ale kompletnie nie umiem ocenić tego bo zdjęciach mojego wykonania. muszę chyba zacząć robić w tej samej bluzce żeby było łatwiej ocenić. Choć to w sumie chyba i tak bez sensu przy kręconych, bo tego przyrostu prawie nie widać.
wrzuce wam 2 zdjęcia, jedno ze stycznie, drugie dzisiejsze, moze któraś ma dobre oko i oceni czy coś ruszyły czy niezbyt. nie obcinałam od tego czasu.

Ale ładne masz te włosiska

Napisane przez Szotta

Myślałam nad tym ostatnio i jest decyzja
Jak już do końca schudnę robię tatuaż

Napisane przez Maryha_ah

Szczerze mówiąc ja mam w dupie moje dyplomy, i potencjalne dyplomy też, gdybym odziedziczyła gospodarkę chyba bym się za to zabrała swoimi łapami. Zostałabym farmerem ale ekstra

Właśnie ja nad tym myślę, bo dostałam taką propozycję... Tylko nie wiem, czy dam radę sama... W sumie na razie o tym myślę, ale podoba mi się pomysł, zawsze to coś, czemu można się poświęcić.

Napisane przez domiwika93

Dostałam pracę za tydzień we wtorek mam szkolenie

Gratulacje!

[patu323]

Napisane przez Celestyn3k

Ale ładne masz te włosiska




Właśnie ja nad tym myślę, bo dostałam taką propozycję... Tylko nie wiem, czy dam radę sama... W sumie na razie o tym myślę, ale podoba mi się pomysł, zawsze to coś, czemu można się poświęcić.

Dziękuję


Napiszesz coś więcej? dobrze rozumiem, że myślisz o zajęciu się gospodarką? jaką dokładniej?
Od razu mówię, że samej będzie ciężko. Jeszcze zależy jakie zwierzęta byś miała.

[Celestyn3k]

Napisane przez patu323

Dziękuję


Napiszesz coś więcej? dobrze rozumiem, że myślisz o zajęciu się gospodarką? jaką dokładniej?
Od razu mówię, że samej będzie ciężko. Jeszcze zależy jakie zwierzęta byś miała.

Myślałam o drugim aspekcie czyli uprawie roślin. Zwierzęta nie są dla mnie, klatki i fakt, że hoduje się je głownie dla żarcia, mnie przerażają.

[patu323]

Napisane przez Celestyn3k

Myślałam o drugim aspekcie czyli uprawie roślin. Zwierzęta nie są dla mnie, klatki i fakt, że hoduje się je głownie dla żarcia, mnie przerażają.

ciężko jest "wejść" w to. Ja ostatnio codziennie słucham o nawozach, jakie są rodzaje, które się kiedy daje, jak trzeba wyczuć odpowiedni moment siania. dużo też zależy od pogody, która w naszym kraju ostatnio jest humorzasta po części wiec nigdy nie masz pewności, czy będzie zysk. Ryzykowne, jeśli jest to jedyne źródło dochodu bez większych oszczędności. i samej kobiecie dość ciężko by było. Sporo zależy jeszcze jaką wiedzą już dysponujesz w tym zakresie i czy miałabyś juz maszyny wszystkie potrzebne, czy zaczynała od zera, czy brała kredyty czy nie, jakie duże miałoby to być.
TŻ teraz jak sezon się zaczął to faktycznie w pracy od rana do wieczora, ale on to kocha, sprawia mu to ogromną przyjemność. Wiadomo że czasem wkurza się jak maszyna się zepsuję, pracownik nawali, czy jak wróci zmęczony po całym dniu i narzeka wtedy jak mu ciężko jak to sprzedaje bo ma dość, ale tylko usiądzie na moment, odpocznie 5 minut i stwierdza, że jednak za bardzo to kocha i tęskniłby za tym

[Celestyn3k]

Napisane przez patu323

ciężko jest "wejść" w to. Ja ostatnio codziennie słucham o nawozach, jakie są rodzaje, które się kiedy daje, jak trzeba wyczuć odpowiedni moment siania. dużo też zależy od pogody, która w naszym kraju ostatnio jest humorzasta po części wiec nigdy nie masz pewności, czy będzie zysk. Ryzykowne, jeśli jest to jedyne źródło dochodu bez większych oszczędności. i samej kobiecie dość ciężko by było. Sporo zależy jeszcze jaką wiedzą już dysponujesz w tym zakresie i czy miałabyś juz maszyny wszystkie potrzebne, czy zaczynała od zera, czy brała kredyty czy nie, jakie duże miałoby to być.
TŻ teraz jak sezon się zaczął to faktycznie w pracy od rana do wieczora, ale on to kocha, sprawia mu to ogromną przyjemność. Wiadomo że czasem wkurza się jak maszyna się zepsuję, pracownik nawali, czy jak wróci zmęczony po całym dniu i narzeka wtedy jak mu ciężko jak to sprzedaje bo ma dość, ale tylko usiądzie na moment, odpocznie 5 minut i stwierdza, że jednak za bardzo to kocha i tęskniłby za tym

U mnie jedynym problemem byłoby by podcinanie krzewów, bo myślę o jednym gatunku roślin, wszystko mam: sadzonki, maszyny - w sensie - opryskiwacz i traktor, jedynie kombajn na zbiory, ale to wiadomo. Ciągnik umiem prowadzić To podcinanie najgorsze, bo trzeba robić to wczesną wiosną, a mam jeszcze uczelnię. Na razie padła taka propozycja, na pewno do wakacji nie będę szaleć, później się zobaczy. No i niestety pole znajduje się ponad 30 km od mojego domu i jakieś 25km od miejsca, w którym studiuję.

[1a159cf6a0624b31db6aaefb6bbb43b621a184e1]

Domi gratuluję

[201612231846]

[1=1a159cf6a0624b31db6aaef b6bbb43b621a184e1;4067493 2]Domi gratuluję [/QUOTE]

[Maryha_ah]

Napisane przez Celestyn3k

Myślałam o drugim aspekcie czyli uprawie roślin. Zwierzęta nie są dla mnie, klatki i fakt, że hoduje się je głownie dla żarcia, mnie przerażają.

Ale super też bym uprawiała rośliny, do zwierząt się za bardzo przywiązuje, nawet jak mój świętej pamięci dziadek miał świnki chodziłam do nich, dawałam im imiona, oglądałam jak rosną..

Napisane przez domiwika93

Też jestem ciekawa co to za praca

Kupiłam sobie dziś żel antycellulitowy z eveline ten chłodzący. I jakiś peeling, tez z tej serii "wyszczuplającej". Teraz leżę w kocu, dupa mi się zamraża, podgryzam ciasto z rabarbarem i już czekam aż będę chuda

[moooniek]

Napisane przez Maryha_ah

Kupiłam sobie dziś żel antycellulitowy z eveline ten chłodzący. I jakiś peeling, tez z tej serii "wyszczuplającej". Teraz leżę w kocu, dupa mi się zamraża, podgryzam ciasto z rabarbarem i już czekam aż będę chuda

a ja wróciłam z biegów

[Ula_87]

W piątek musieliśmy uśpić naszą bernardynkę - miała raka kości, złośliwego. Amputacja łapki lub szybsze pozbycie się bólu i cierpienia. To były jedyne dostępne rozwiązania.
Teraz się nie męczy, nic nie boli.
Jednak smutek pozostaje.

[201612231846]

Napisane przez Ula_87

W piątek musieliśmy uśpić naszą bernardynkę - miała raka kości, złośliwego. Amputacja łapki lub szybsze pozbycie się bólu i cierpienia. To były jedyne dostępne rozwiązania.
Teraz się nie męczy, nic nie boli.
Jednak smutek pozostaje.

.

Ula naprawdę szczerze Ci współczuję straty przyjaciela... Jednak pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Nie wyobrażam sobie, że któregoś dnia mój pies, który codziennie biega, szczeka pewnego dnia odejdzie... Mam go już 12 lat

[1a159cf6a0624b31db6aaefb6bbb43b621a184e1]

Napisane przez Ula_87

W piątek musieliśmy uśpić naszą bernardynkę - miała raka kości, złośliwego. Amputacja łapki lub szybsze pozbycie się bólu i cierpienia. To były jedyne dostępne rozwiązania.
Teraz się nie męczy, nic nie boli.
Jednak smutek pozostaje.

biedna współczuję, ale jej zaoszczędziliście bólu