Faceci lubią być rzucani,poniżani i zdradzani ?

[forevertogether18]

Witajcie Ostatnio nurtuje mnie pewna sprawa i coraz bardziej siada mi to na psychikę i poczucie własnej wartości. Może zacznę od początku - w tym roku skończę 22 lata , studiuję , mam udane życie towarzyskie, pochodzę z zamożnej rodziny , nie narzekam na zdrowie czy kłopoty, podobno jestem ładna ,niczego mi w życiu nie brakuje. No prawie niczego. A w zasadzie to brakuje mi bardzo,ale MIŁOŚCI. Jestem nieszczęśliwie zakochana w chłopaku (nazwijmy go X) ,od jakichś 3 lat, któremu uchyliłabym nieba. Nasza relacja jest dość skomplikowana, jakiś czas się spotykaliśmy, potem zostaliśmy znajomymi,ale mieliśmy ze sobą bardzo dobry ,prawie codzienny kontakt. Mój wybranek serca również jest nieszęśliwie zakochany - w swojej byłej,która go zdradzała,rozstali się,potem do niego wróciła i znów się z nim spotykała będąc jednocześnie z jeszcze innym chłopakiem (taki trójkącik ). Dziewczyna ewidentnie zawróciła mu w głowie,mimo że moim zdaniem na niego nie zasługuje i jest głupia jak but ( każe na siebie mówić księżniczka ) . Ogólnie on jest na każde jej zawołanie, co ona zechce to on robi. Doszło do tego,że mimo że jej nie cierpię i zawsze ją uważałam za kretynkę zaczęłam ją ostatnio podziwiać,i to mnie przeraża. Za to ,że X właśnie ją kocha.Moje poczucie własnej wartości spada na łeb na szyję. Zazdroszczę jej,i innym dziewczynom, że potrafią owinąc sobie faceta wokół palca.
Ja,mimo że jestem jedynaczką,zawsze byłam inna niż wszyscy. Z wszystkimi się dzieliłam, nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić,dobro innych zawsze było dla mnie ważniejsze niż moje. Jestem moim zdaniem zbyt tolerancyjna,w niczym nie widzę problemu, nawet jak mi coś nie pasuje to robię coś tak,żeby innym ulżyć.Myślę,że rodzice za bardzo chcieli mnie dobrze wychować bo się obawiali że będą rozpuszczoną,głupią dziołchą a tymczasem przecholowali w drugą stronę. No ale wrócmy do tego chłopaka - wg mnie jest bardzo wartościowym człowiekiem,inni niż większość ludzi w dzisiejszych czasach. Ma poukładane w głowie, nie jest typem jakiegoś zaliczacza ,jest pracowity i inteligentny. Ja zawsze się o niego starałam, komplementowałam, nigdy się nie złościłam ,w niczym nie widziałam problemu Stwierdziłam teraz,że lepiej jest być zołzą. Doszło do tego,że czasami sobie myślę,że chciałabym teraz bawić się facetami tak jak robią to inne dziewczyny i łamać im serca bo do tej pory to ja zawsze miałam złamane.Przeraża mnie to :/ Wczoraj rozmawiałam ze znajomymi,kolega opowiadał o swojej byłej do której wróciłby jeśliby tylko chciała - a ona jest narkomanką,biła go i zdradzała. Chłopak również poukładany,stracił głowę. Inny przykład - moja najlepsza koleżanka i jej były.Chłopak nieziemsko przystojny, tyle dziewczyn do niego wzdycha, moje koleżanka go rzuciła,poniża go, wyzywa od śmieci,nieudaczników i psycholi , pluje na niego , a on robi wszystko żeby ona do niego wróciła. Z moją kolejną koleżanką było to samo-zostawiła chłopaka bo poznała innego,on ją błagał na kolanach żeby wróciła a ona poniżała , co prawda teraz sytuacja się zmieniła o 180 stopni no ale teraz nie o tym...
Coraz bardziej mnie to dołuje, zastanawiam się co ze mną nie tak,a ewidetnie jest ze mną coś nie tak . Zastanawiam się,czy nie powinnam iść do psycholga ? Lub spróbować zmienić coś w swoim charakterze,bo zamiast czasem pomyśleć o sobie cały czas ważniejsze jest dla mnie dobro innych ludzi,nawet jeśli im na mnie nie zależy (X). Bardziej niż to,że X mnie nie kocha boli mnie to,że ona go tak traktuje.
Jakieś rady,komentarze,opinie ?

[forsvinn]

Napisane przez forevertogether18

Witajcie Ostatnio nurtuje mnie pewna sprawa i coraz bardziej siada mi to na psychikę i poczucie własnej wartości. Może zacznę od początku - w tym roku skończę 22 lata , studiuję , mam udane życie towarzyskie, pochodzę z zamożnej rodziny , nie narzekam na zdrowie czy kłopoty, podobno jestem ładna ,niczego mi w życiu nie brakuje. No prawie niczego. A w zasadzie to brakuje mi bardzo,ale MIŁOŚCI. Jestem nieszczęśliwie zakochana w chłopaku (nazwijmy go X) ,od jakichś 3 lat, któremu uchyliłabym nieba. Nasza relacja jest dość skomplikowana, jakiś czas się spotykaliśmy, potem zostaliśmy znajomymi,ale mieliśmy ze sobą bardzo dobry ,prawie codzienny kontakt. Mój wybranek serca również jest nieszęśliwie zakochany - w swojej byłej,która go zdradzała,rozstali się,potem do niego wróciła i znów się z nim spotykała będąc jednocześnie z jeszcze innym chłopakiem (taki trójkącik ). Dziewczyna ewidentnie zawróciła mu w głowie,mimo że moim zdaniem na niego nie zasługuje i jest głupia jak but ( każe na siebie mówić księżniczka ) . Ogólnie on jest na każde jej zawołanie, co ona zechce to on robi. Doszło do tego,że mimo że jej nie cierpię i zawsze ją uważałam za kretynkę zaczęłam ją ostatnio podziwiać,i to mnie przeraża. Za to ,że X właśnie ją kocha.Moje poczucie własnej wartości spada na łeb na szyję. Zazdroszczę jej,i innym dziewczynom, że potrafią owinąc sobie faceta wokół palca.
Ja,mimo że jestem jedynaczką,zawsze byłam inna niż wszyscy. Z wszystkimi się dzieliłam, nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić,dobro innych zawsze było dla mnie ważniejsze niż moje. Jestem moim zdaniem zbyt tolerancyjna,w niczym nie widzę problemu, nawet jak mi coś nie pasuje to robię coś tak,żeby innym ulżyć.Myślę,że rodzice za bardzo chcieli mnie dobrze wychować bo się obawiali że będą rozpuszczoną,głupią dziołchą a tymczasem przecholowali w drugą stronę. No ale wrócmy do tego chłopaka - wg mnie jest bardzo wartościowym człowiekiem,inni niż większość ludzi w dzisiejszych czasach. Ma poukładane w głowie, nie jest typem jakiegoś zaliczacza ,jest pracowity i inteligentny. Ja zawsze się o niego starałam, komplementowałam, nigdy się nie złościłam ,w niczym nie widziałam problemu Stwierdziłam teraz,że lepiej jest być zołzą. Doszło do tego,że czasami sobie myślę,że chciałabym teraz bawić się facetami tak jak robią to inne dziewczyny i łamać im serca bo do tej pory to ja zawsze miałam złamane.Przeraża mnie to :/ Wczoraj rozmawiałam ze znajomymi,kolega opowiadał o swojej byłej do której wróciłby jeśliby tylko chciała - a ona jest narkomanką,biła go i zdradzała. Chłopak również poukładany,stracił głowę. Inny przykład - moja najlepsza koleżanka i jej były.Chłopak nieziemsko przystojny, tyle dziewczyn do niego wzdycha, moje koleżanka go rzuciła,poniża go, wyzywa od śmieci,nieudaczników i psycholi , pluje na niego , a on robi wszystko żeby ona do niego wróciła. Z moją kolejną koleżanką było to samo-zostawiła chłopaka bo poznała innego,on ją błagał na kolanach żeby wróciła a ona poniżała , co prawda teraz sytuacja się zmieniła o 180 stopni no ale teraz nie o tym...
Coraz bardziej mnie to dołuje, zastanawiam się co ze mną nie tak,a ewidetnie jest ze mną coś nie tak . Zastanawiam się,czy nie powinnam iść do psycholga ? Lub spróbować zmienić coś w swoim charakterze,bo zamiast czasem pomyśleć o sobie cały czas ważniejsze jest dla mnie dobro innych ludzi,nawet jeśli im na mnie nie zależy (X). Bardziej niż to,że X mnie nie kocha boli mnie to,że ona go tak traktuje.
Jakieś rady,komentarze,opinie ?

No, trochę pokory by się zdało.
Polecam zastanowić się na sobą. Ja widzę, że jesteś rozpuszczona jak dziadowski bitch i nauczona wszystko dostawać. Trafił się facet, na którym Twoja uroda nie robi wrażenia - dzięki boku że są tacy ludzie - i od razu error 404: co jest?

[emma8]

A może po prostu zmień towarzystwo? Ja nie mam takich doświadczeń, ewentualnie słyszałam takie historie od znajomych moich znajomych. Taką tendencję widzę raczej u kobiet, im mają gorzej, tym kochają bardziej.
Mój TŻ pożegnałby mnie od razu w momencie gdybym go uderzyła, wyzywała czy poniżała. Poza tym wie że miłość to nie wielkie dramaty, szarpanina i bijatyki, tylko dawanie z siebie maksa żeby w naszym związku wszystko grało, starać się iść na kompromisy, czasami ugryźć w język, czasami wybaczać, czasem trzeba coś poświęcić. Zakochał się we mnie też dlatego, że mamy do tego takie samo podejście i ja też daje mu z siebie maksa. Takie związki jakie opisujesz to patologia i nie mają nic wspólnego z miłością, za to dużo z głupotą i gówniarstwem.

[forevertogether18]

Napisane przez forsvinn

No, trochę pokory by się zdało.
Polecam zastanowić się na sobą. Ja widzę, że jesteś rozpuszczona jak dziadowski bitch i nauczona wszystko dostawać. Trafił się facet, na którym Twoja uroda nie robi wrażenia - dzięki boku że są tacy ludzie - i od razu error 404: co jest?

Tracę wiarę w ludzi -.- NIGDY w życiu nie traktowałam ludzi jak zabawki,które można zdobyć ,kupić ,dostać czy cokolwiek. Ja go autentycznie kocham i uroda nie ma tutaj nic do rzeczy.Poza tym nie napisałam,że jestem ładna tylko że podobno . I myślę,że reszta wątku pokazuje jaka jestem niedowartościowana,że zaczynam podziwiać takiego kogoś jak jego ex.

[forsvinn]

No, te pogrubione fragmenty dobitnie o tym świadczą

[forevertogether18]

Napisane przez forsvinn

No, te pogrubione fragmenty dobitnie o tym świadczą

A reszta o czym świadczy ?

[coffee]

Napisane przez forevertogether18

Mój wybranek serca również jest nieszęśliwie zakochany - w swojej byłej, która go zdradzała, rozstali się, potem do niego wróciła i znów się z nim spotykała będąc jednocześnie z jeszcze innym chłopakiem (taki trójkącik ).

Ogólnie on jest na każde jej zawołanie, co ona zechce to on robi.

No ale wrócmy do tego chłopaka - wg mnie jest bardzo wartościowym człowiekiem, inni niż większość ludzi w dzisiejszych czasach. Ma poukładane w głowie, nie jest typem jakiegoś zaliczacza, jest pracowity i inteligentny.

Zabawnie brzmi określenie tego faceta jako inteligentnego i wartościowego w połączeniu z opisem jego wybranki, jego związku, jego decyzji o powrocie, jego przyzwolenia na pomiatanie i zdradzanie.

[Joline]

Napisane przez forevertogether18

Witajcie Ostatnio nurtuje mnie pewna sprawa i coraz bardziej siada mi to na psychikę i poczucie własnej wartości. Może zacznę od początku - w tym roku skończę 22 lata , studiuję , mam udane życie towarzyskie, pochodzę z zamożnej rodziny , nie narzekam na zdrowie czy kłopoty, podobno jestem ładna ,niczego mi w życiu nie brakuje. No prawie niczego. A w zasadzie to brakuje mi bardzo,ale MIŁOŚCI. Jestem nieszczęśliwie zakochana w chłopaku (nazwijmy go X) ,od jakichś 3 lat, któremu uchyliłabym nieba. Nasza relacja jest dość skomplikowana, jakiś czas się spotykaliśmy, potem zostaliśmy znajomymi,ale mieliśmy ze sobą bardzo dobry ,prawie codzienny kontakt. Mój wybranek serca również jest nieszęśliwie zakochany - w swojej byłej,która go zdradzała,rozstali się,potem do niego wróciła i znów się z nim spotykała będąc jednocześnie z jeszcze innym chłopakiem (taki trójkącik ). Dziewczyna ewidentnie zawróciła mu w głowie,mimo że moim zdaniem na niego nie zasługuje i jest głupia jak but ( każe na siebie mówić księżniczka ) . Ogólnie on jest na każde jej zawołanie, co ona zechce to on robi. Doszło do tego,że mimo że jej nie cierpię i zawsze ją uważałam za kretynkę zaczęłam ją ostatnio podziwiać,i to mnie przeraża. Za to ,że X właśnie ją kocha.Moje poczucie własnej wartości spada na łeb na szyję. Zazdroszczę jej,i innym dziewczynom, że potrafią owinąc sobie faceta wokół palca.
Ja,mimo że jestem jedynaczką,zawsze byłam inna niż wszyscy. Z wszystkimi się dzieliłam, nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić,dobro innych zawsze było dla mnie ważniejsze niż moje. Jestem moim zdaniem zbyt tolerancyjna,w niczym nie widzę problemu, nawet jak mi coś nie pasuje to robię coś tak,żeby innym ulżyć.Myślę,że rodzice za bardzo chcieli mnie dobrze wychować bo się obawiali że będą rozpuszczoną,głupią dziołchą a tymczasem przecholowali w drugą stronę. No ale wrócmy do tego chłopaka - wg mnie jest bardzo wartościowym człowiekiem,inni niż większość ludzi w dzisiejszych czasach. Ma poukładane w głowie, nie jest typem jakiegoś zaliczacza ,jest pracowity i inteligentny. Ja zawsze się o niego starałam, komplementowałam, nigdy się nie złościłam ,w niczym nie widziałam problemu Stwierdziłam teraz,że lepiej jest być zołzą. Doszło do tego,że czasami sobie myślę,że chciałabym teraz bawić się facetami tak jak robią to inne dziewczyny i łamać im serca bo do tej pory to ja zawsze miałam złamane.Przeraża mnie to :/ Wczoraj rozmawiałam ze znajomymi,kolega opowiadał o swojej byłej do której wróciłby jeśliby tylko chciała - a ona jest narkomanką,biła go i zdradzała. Chłopak również poukładany,stracił głowę. Inny przykład - moja najlepsza koleżanka i jej były.Chłopak nieziemsko przystojny, tyle dziewczyn do niego wzdycha, moje koleżanka go rzuciła,poniża go, wyzywa od śmieci,nieudaczników i psycholi , pluje na niego , a on robi wszystko żeby ona do niego wróciła. Z moją kolejną koleżanką było to samo-zostawiła chłopaka bo poznała innego,on ją błagał na kolanach żeby wróciła a ona poniżała , co prawda teraz sytuacja się zmieniła o 180 stopni no ale teraz nie o tym...
Coraz bardziej mnie to dołuje, zastanawiam się co ze mną nie tak,a ewidetnie jest ze mną coś nie tak . Zastanawiam się,czy nie powinnam iść do psycholga ? Lub spróbować zmienić coś w swoim charakterze,bo zamiast czasem pomyśleć o sobie cały czas ważniejsze jest dla mnie dobro innych ludzi,nawet jeśli im na mnie nie zależy (X). Bardziej niż to,że X mnie nie kocha boli mnie to,że ona go tak traktuje.
Jakieś rady,komentarze,opinie ?

Moja rada to taka żeby ochłonąć, odkochać się, skupić na czymś innym i nie myśleć o podobnych bzdurach.

[201604220918]

Napisane przez forsvinn

No, trochę pokory by się zdało.
Polecam zastanowić się na sobą. Ja widzę, że jesteś rozpuszczona jak dziadowski bitch i nauczona wszystko dostawać. Trafił się facet, na którym Twoja uroda nie robi wrażenia - dzięki boku że są tacy ludzie - i od razu error 404: co jest?

True story, przydałoby ci się nieco dystansu - do siebie samej i do tej sprawy.

A co do chłopaka - daj spokój, nie ma się co wciskać między wódkę a zakąskę

[Alexandra92x]

Proponuję odciąć się całkowicie od tego kolesia. On NIGDY nie będzie z Tobą, a Ty ZAWSZE będziesz nieszczęśliwa. Bezsensownie karmisz wspomnieniami uczucie, które bardzo dawno straciło najmniejszy sens. Nie warto nawet jeśli on jest taki cudowny. Miałam podobną sytuację, cierpiałam prawie rok, ale wzięłam się w garść i skreśliłam go z mojego życia, a po jakimś czasie poznałam mojego TŻta .

Zemsta na nim poprzez łamanie serc innym to nie rozwiązanie. Jedynym rozwiązaniem jest CAŁKOWITE wyrzucenie go ze swojego życia.

[201607050913]

Ja Cię rozumiem, bo mam podobne obserwacje. Może trochę więcej mi w życiu brakuje niż Tobie, ale też zawsze byłam dobra dla innych i staram się to robić. To chyba jest mało seksowne

[201609102148]

Napisane przez mineralka bez gazu

Ja Cię rozumiem, bo mam podobne obserwacje. Może trochę więcej mi w życiu brakuje niż Tobie, ale też zawsze byłam dobra dla innych i staram się to robić. To chyba jest mało seksowne

To jest bardzo seksowne Koledzy mojego chłopaka i on sam wymieniają tę cechę na pierwszym miejscu! Oczywiście, jeśli chcą stworzyć poważny związek... Normalni, sympatyczni, inteligentni faceci szukają dobrych dziewczyn, a nie zdradzieckich zołz i wariatek.
Autorce może się wydawać, że kolega jest ideałem, ale jeśli tak szaleje za tamtą pustą cizią, to przecież nie najlepiej o nim świadczy...

Oczywiście, trzeba też sobie zdać pytanie, czy "dobroć" nie przeradza się w tendencję do bycia bluszczem czy nadmiernie uległym, bezpłciowym i mdłym cieniem? Bo to już fajne nie jest. Co innego nie krzywdzić innej osoby, a co innego nie mieć własnego zdania, co raczej doprowadzi nieuchronnie do nudy.

[201607050913]

Napisane przez Farmakopea

Normalni, sympatyczni, inteligentni faceci szukają dobrych dziewczyn, a nie zdradzieckich zołz i wariatek.

Niby tak. Ale sama znam takich facetów i nie wiem, może nie chodzi o inteligencję, ale o jakieś ukryte kompleksy? Że jeden fajny wartościowy facet leci na zołzę, a inny na dobrą kobietę? Znam super faceta, jest mega dobrym człowiekiem, mądrym, a jak kiedyś poznałam jego dziewczynę i usłyszałam, jak się do niego odzywa (kompletnie bez szacunku), to mi szczęka do ziemi opadła.

[201609102148]

Napisane przez mineralka bez gazu

Niby tak. Ale sama znam takich facetów i nie wiem, może nie chodzi o inteligencję, ale o jakieś ukryte kompleksy? Że jeden fajny wartościowy facet leci na zołzę, a inny na dobrą kobietę? Znam super faceta, jest mega dobrym człowiekiem, mądrym, a jak kiedyś poznałam jego dziewczynę i usłyszałam, jak się do niego odzywa (kompletnie bez szacunku), to mi szczęka do ziemi opadła.

Jeśli facet nie ma do siebie szacunku i paraliżują go kompleksy, to, jakkolwiek to okrutnie zabrzmi, nie ma co się angażować w związek z nim. Najpierw musi popracować nad sobą, a później wchodzić w relacje, bo taki związek nigdy nie będzie udany, niezależnie, jak oboje będziecie się starać.
Za niskim poczuciem własnej wartości często stoi skłonność do chorobliwej zazdrości, potrzeba nadmiernej kontroli...
To mogą być fajni faceci, ale jako kumple. By stworzyć wartościowy związek muszą najpierw ogarnąć swoje życie i psychikę na tyle, by nie być dla drugiej osoby ciężarem.

[201607050913]

Napisane przez Farmakopea

Jeśli facet nie ma do siebie szacunku i paraliżują go kompleksy, to, jakkolwiek to okrutnie zabrzmi, nie ma co się angażować w związek z nim. Najpierw musi popracować nad sobą, a później wchodzić w relacje, bo taki związek nigdy nie będzie udany, niezależnie, jak oboje będziecie się starać.
Za niskim poczuciem własnej wartości często stoi skłonność do chorobliwej zazdrości, potrzeba nadmiernej kontroli...
To mogą być fajni faceci, ale jako kumple. By stworzyć wartościowy związek muszą najpierw ogarnąć swoje życie i psychikę na tyle, by nie być dla drugiej osoby ciężarem.

Tylko do dzisiaj nie wiem, skąd u niego to niskie poczucie wartości. Bo miał same zalety i był bardzo przystojny do tego.

[szmyrk]

Napisane przez mineralka bez gazu

Ja Cię rozumiem, bo mam podobne obserwacje. Może trochę więcej mi w życiu brakuje niż Tobie, ale też zawsze byłam dobra dla innych i staram się to robić. To chyba jest mało seksowne

Ladnie to ujelas, zgadzam sie niestety. (czyt. mam tak samo jak Ty)

Napisane przez Farmakopea

To jest bardzo seksowne Koledzy mojego chłopaka i on sam wymieniają tę cechę na pierwszym miejscu! Oczywiście, jeśli chcą stworzyć poważny związek... Normalni, sympatyczni, inteligentni faceci szukają dobrych dziewczyn, a nie zdradzieckich zołz i wariatek.

Ano wlasnie, wymieniaja, ale czesto gesto takie cechy to ich pociagaja glownie w teorii, w praktce zazwyczaj wiaza sie z bardziej zozlowatymi (jak ja nie znosze tego okreslenia) kobietami

[_Mia]

Niektórym włącza się taki syndrom, gdy kobieta ich źle traktuje. Im bardziej ona na 'nie', im bardziej księżniczkuje wiecznie niezadowolona, tym bardziej on jej nadskakuje, żeby ja zatrzymać. Takie trochę gonienie króliczka.
Nikt normalny tego nie ma i żaden długotrwały, zdrowy związek na czymś takim nie był i nie będzie, IMHO, zbudowany.

[Lexie]

Nie potrzebujesz psychologa, tylko umiejętności oderwania się od przeszłości i więcej trzeźwego spojrzenia Nie ma sensu wzdychać do faceta, w sumie własnego ex, zakochanego po uszy w toksycznej byłej. To nie ma szans się udać.

[201609102148]

Napisane przez szmyrk

Ano wlasnie, wymieniaja, ale czesto gesto takie cechy to ich pociagaja glownie w teorii, w praktce zazwyczaj wiaza sie z bardziej zozlowatymi (jak ja nie znosze tego okreslenia) kobietami

Nie zauważyłam tego, mówiąc szczerze... Owszem, znałam parę takich par, ale to długo nie potrwało, bo trwałego związku się z taką zołzą nie zbuduje.

No ale ja się w dość specyficznym kręgu obracam, może to dlatego

[normalnyFacet]

Wspolczujesz mu bo cos do niego czujesz. Bycie przystojnym nie swiadczy o wartosci czlowieka i nawet nie wchodzi w jej sklad.

Autorko zluzuj portki i nie emocjonuj sie tym oraz nie wyolbrzymiaj tak tych sytuacji. A mowienie o nim, ze kipi inteligencja i ogarnieciem to juz wynik Twojej slabej obserwacji zajmij sie czyms innym a analize zachowan zostaw dla innym ludzi, ktorych dana sytuacja dotyczy

Wysłane z mojego GT-I9100 za pomocą Tapatalk 2

[Lazurowewybrzeze]

Normalnyfacet, czemu piszesz, ze przystojny nie wchodzi w sklad wartosci czlowieka? Wg. mnie jest to tez jakas wartosc.

Autorko watku, wydajesz sie byc normala osoba, a twoj facet (byly, czy aktualny, bo troche trudno bylo mi sie w tym polapac) plus ci znajomi, ktorych opisujesz, sa wg. mnie przynajmniej w pewnym stopniu masochistami. Mimo innych ich zalet, ktore opisujesz, bo jedno drugiego nie wyklucza. Brak im tez troche honoru i chyba maja niska samoocene. Zmien towarzystwo, bo to w ktorym akualne jestes, akurat troche dziwne jest.

A na przyszlosc nie radze pokazywac od razu na samym poczatku zwiazku facetowi, ze ci bardzo na nim zalezy, bo jeszcze pomysli sobie, ze jak tak bardzo ci na nim zalezy, to jest dla ciebie widocznie za dobry, no i wiekszosc facetow, musi miec co zdobywac, przynajmniej na samym poczatku.

Troche wiecej egoizmu i postawienie od czasu do czasu na pierwszym miejscu twoich potrzeb, a nie zawsze potrzeb innych tez nie zaszkodzi i ci bedzie z tym lepiej (nie bedziesz czula sie wykorzystywana) i ludzie (w tym i partner) bardziej cie docenia. Poza tym uwazam, ze jestes calkiem normalna osoba i jak popracujesz troche nad soba to i bez psychologa sama dasz rade. Wyjdz tylko z tego dziwnego troche towarzystwa, w ktorym nikt do nikogo nie ma szacunku, a nawet do samego siebie. Nie tedy droga.

[normalnyFacet]

Up.

Uroda nie jest wyznacznikiem wartosci czlowieka, poniewaz gdyby tak bylo to ludzie ladni z automatu byliby wartosciowi, a brzydcy nie. Niestety tak nie jest. O wartosci czlowieka decyduje charakter a nie dupa, cycki czy bicepsy.

Wysłane z mojego GT-I9100 za pomocą Tapatalk 2

[201607050913]

Napisane przez normalnyFacet

Up.

Uroda nie jest wyznacznikiem wartosci czlowieka, poniewaz gdyby tak bylo to ludzie ladni z automatu byliby wartosciowi, a brzydcy nie. Niestety tak nie jest. O wartosci czlowieka decyduje charakter a nie dupa, cycki czy bicepsy.

Wysłane z mojego GT-I9100 za pomocą Tapatalk 2

Uroda nie jest wyznacznikiem wartosci czlowieka obiektywnie, ale subiektywnie czesto jest wyznacznikiem poczucia wlasnej wartosci. To dwie rozne sprawy.

[Lazurowewybrzeze]

Jednak uwazam, ze przystojnosc, to tez swego rodzaju wartosc w sensie, ze tez swego rodzaju zaleta danej osoby i ne ma co tak tej zalety sprowadzac do zera. Pewnie, ze sa inne wazniejsze zalety niz wyglad i tylko sam wyglad nie wystarczy jak reszta do d... Jednak, przyjemniej jest byc w sytuacjach intymnych z kims kto podoba sie nam bardzo takze zewnetrznie, z tak zwanego wygladu. Ma to wtedy znaczenie. Poza tym z osoba atrakcyna fizycznie jest wieksza szansa na atrakcyjne fizycznie potomstwo. Chociaz zdarza sie b. atrakcyjne fizycznie potomstwo, takze osobom malo atrakcyjnym fizycznie.

[201609102148]

Hm... Ale bardziej prawdopodobny wydaje mi się facet, który jest przystojny, a ma tak nasrane w dekiel, że o normalnym związku mowy nawet nie ma.
Za to najczęściej (choć nie mówię oczywiście, że zawsze) inteligentni, dowcipni i odpowiedzialni kolesie, których spotykałam, mieli w głowach wszystko ładnie poukładane. I na pewno nie dawali sobą pomiatać.
A z tym zaniżonym poczuciem własnej wartości to bym tak nie szalała, bo wydaje mi się, że jednak mężczyźni są mniej krytyczni odnośnie swojego wyglądu niż kobiety i nie ma on takiego wielkiego wpływu na ich ogólną samoocenę, jak na naszą.

[Lazurowewybrzeze]

Tez uwazam, ze sa mniej krytyczni jezeli chodzi o wyglad i, ze nie ma to takiego wplywu na ich smoocene, jak u kobiet. Ale to tym lepiej, bo wiekszosc kobiet, to sie bez sensu tym zadrecza, nawet jak powodu do zadreczania sie zadnego tak naprawde nie ma, bo wszystko jest o.k

Poza tym wyglad i charakter, to dwie odrebne rzeczy, wiec moze byc super przystojny, a z charakteru ciamajdowaty meczennik, ktoremu imponuje taka zolza z bardzo silnym charakterem i wtedy on jeszcze mysli, ze ma ksiezniczke. Zauwazylam, ze ci tacy dobrzy, co sie bardziej wszystkim daja, to czesto maja wlasnie zolzy, ktore jeszcze uwazaja za niewiadomo co, cud natury, nawet jak im do tego cudu nie tylko z charakteru, ale i wygladu daleko i nawet jak ten facet jest od tej zolzy 100 razy ladniejszy. A ci z silnymi charakterami, to czesto wybieraja takie wlasnie dobre kobiety. Wiec tak zolzy maja z reguly bardzo dobrych mezow, z ktorymi robia co chca i oni nad nimi skacza i czasem ci mezowie sa nawet bardzo przystojni.

[Lagoon]

A mi się z kolei rzucił w oczy ten fragment:

Napisane przez forevertogether18

Ja zawsze się o niego starałam, komplementowałam, nigdy się nie złościłam ,w niczym nie widziałam problemu Stwierdziłam teraz,że lepiej jest być zołzą.

Takim zachowaniem mogłaś się stać dla niego właściwie niezauważalna jako kobieta. Ot taka fajna koleżanka, do rany przyłóż i na każde zawołanie.
Olej gościa bo jak z 3-letniej znajomości nic nie wynika, to raczej później też nie.
Za to na przyszłość nie bój się być sobą, wyrazić swoje zdanie, po prostu: bądź bardziej pewna siebie. I nie, takie cechy to nie oznaka bycia zołzą, tylko bycia fajną babką, która racjonalnie myśli, ma zdrowy dystans do innych i poczucie własnej wartości.

[Lazurowewybrzeze]

Napisane przez Lagoon

A mi się z kolei rzucił w oczy ten fragment:



Za to na przyszłość nie bój się być sobą, wyrazić swoje zdanie, po prostu: bądź bardziej pewna siebie. I nie, takie cechy to nie oznaka bycia zołzą, tylko bycia fajną babką, która racjonalnie myśli, ma zdrowy dystans do innych i poczucie własnej wartości.

To akurat nie ma nic wspolnego z byciem zolza, ta z opisu autorki watku, gdzie facet o slabym charakterze mysli, ze ma ksiezniczke, cud, bo inni na nia polecieli, jak go zdradzala, itp. To, co piszesz, to jest akurat moim zdaniem normalne zachowanie, bycie soba i wyrazanie wlasnego zdania, bo inaczej to moze byc za nudno i kazdemu sie wtedy mozna znudzic. Jako taka zbyt ulegla osoba bez wlasnego zdania, z ktora mozna robic co sie chce, bo ona tylko nadskakuje i robi zawsze jak nam wygodniej oraz zawsze sie z nami zgadza. Moze takim kobietom, tez tacy zbyt ulegli faceci bedacy na kazde ich zawolanie, nadskakujacy im caly czas itp. nudza sie, stad tez one sie w ten sposob zachowuja, czyli jak zolzy, zero szacunku do partnera oraz zdrady itp., a bo to taki co siebie wogole nie ceni, ceni tylko mnie, a sam to nawet wlasnego zdania nie ma, wiec ja go tez nie cenie itp. Moze tak to wlasnie dziala?

[201607040946]

Napisane przez Lazurowewybrzeze

[...] gdzie facet o slabym charakterze[...]

I wszystko jasne.

[normalnyFacet]

Napisane przez mineralka bez gazu

Uroda nie jest wyznacznikiem wartosci czlowieka obiektywnie, ale subiektywnie czesto jest wyznacznikiem poczucia wlasnej wartosci. To dwie rozne sprawy.

Tam owszem rozni sa ludzie. Ja napisalem jak powinno byc i jest (ogolnie rzecz ujmujac) a to ze sa ludzie opierajacy wszystko na wygladzie to dwie rozne sprawy i bledem to jest. Oczywiscie im czlowiek brzydszy tym moze bardziej popadac w kompleksy, co za tym idzie miec niskie poczucie wartosci. Ale nie powinien tak myslec, bo tylko idioci oceniaja po wygladzie i to oni powoduja kompleksy, a nie to ze ktos jest mniej urodziwy. Pewnosc siebie taka prawdziwa buduje sie nawet i latami, wyglad moze tylko pomoc ale mimo wszystko nie uwazam aby swiadczyl (ogolnie) o wartosci

Wysłane z mojego GT-I9100 za pomocą Tapatalk 2