Rozstanie z facetem XXX

[ThinkOrange]

Napisane przez Bluepoppy

Cieszę się, że pozostała ci obojętność wobec eksa...Masz już to za sobą.
Mam nadzieję, że uda Ci się z nowym facetem. Wiem, że nie będzie łatwo, ale może postaraj się na nic nie nastawiać, żyć z dnia na dzień, robić dużo dla siebie(ładny ciuszek, hobby, nowa fryzura itd itp). To wiele ułatwia

---------- Dopisano o 00:23 ---------- Poprzedni post napisano o 00:22 ----------


U mnie zalezy to od nastroju...ale musimy spojrzeć obiektywnie! Nie można ich idealizować, ja staram sobie przypominać najgorsze chwile z naszego związku.Cięzko o to na tym etapie, ale czasami mi to wychodzi

---------- Dopisano o 00:25 ---------- Poprzedni post napisano o 00:23 ----------


Tak, miałam tak...2 lata męczyłam się w przyjaźni, to był horror, ciągłe złudzenia...Kiedy byłam z moim (niestety już ) eks, on zechciał wrócić. Namieszał mi wtedy w głowie, ale powiedziałam : nie. To było cudowne uczucie. Olałam go, w końcu...

Mój mi zaproponował przyjaźń. Dobrze nam się gada; niby to nie moja wina; to on się wypalił i uważa, że do siebie nie pasujemy. Chce odzyskać jakieś swoje utracone szczęście...
No nic, mam nadzieję, że właśnie tak u mnie będzie, że będzie chciał wrócić... Przy pierwszym eksie też na to liczyłam ale szybko mi przeszło bo okazał się zdrajcą i zaraz po naszym związku miał dziewczynę którą nazywał niby swoją koleżanką. Ale jeśli chodzi o tego exa... To chcę mieć tą satysfakcję i to mi poprawia humor - jeśli kiedyś będzie chciał wrócić a ja jeszcze będę kochać to fajnie, a jesli nie - to będę mogła mu odmówić i będę w duchu szczęśliwa, że miałam rację i że to on popełnił błąd.

Już uważam, że popełnił błąd ale rozstanie jest bolesne... Mimo wszystko, trochę mi to pomaga. Takie myślenie, że to on coś stracił.

Nie wiem jak to będzie z tą naszą przyjaźnią, no ale co tam, zobaczymy.

---------- Dopisano o 08:38 ---------- Poprzedni post napisano o 08:32 ----------

Napisane przez Lynn

Czy faceci, którzy porzucają załują czasem?

Dobre pytanie.

Mam nadzieję, że tak jest!

[Lanari]

Napisane przez Lynn

Czy faceci, którzy porzucają załują czasem?

Tak. Ale często się do tego nie przyznają. Lepiej nie robić sobie nadzieji na powrót exa tylko ruszyć do przodu(chociaż wiem jak bardzo trudne to jest). Ja przez pierwszy miesiąc albo i dłużej liczyłam na to, że zatęskni. A teraz dziękuje Bogu i wszystkim Świętym za to, że tego nie zrobił. Tylko zmarnowałabym sobie przy nim życie. Nie byłam szczęśliwa w tym związku, tylko momentami było dobrze. Zaczełam idealizować dopiero po rozstaniu.
Dopiero niedawno przekonałam się co to znaczy być szczęśliwą przy facecie. Co to znaczy być pewnym uczucia. I tym razem nie idealizuje, bo czułam to od początku. No niestety sprawa jest raczej przegrana. I jak przy ostatnim rozstaniu popękało mi troche serducho, tak teraz rozpadnie się na kawałki

[ThinkOrange]

Napisane przez Lanari

Tak. Ale często się do tego nie przyznają. Lepiej nie robić sobie nadzieji na powrót exa tylko ruszyć do przodu(chociaż wiem jak bardzo trudne to jest). Ja przez pierwszy miesiąc albo i dłużej liczyłam na to, że zatęskni. A teraz dziękuje Bogu i wszystkim Świętym za to, że tego nie zrobił. Tylko zmarnowałabym sobie przy nim życie. Nie byłam szczęśliwa w tym związku, tylko momentami było dobrze. Zaczełam idealizować dopiero po rozstaniu.
Dopiero niedawno przekonałam się co to znaczy być szczęśliwą przy facecie. Co to znaczy być pewnym uczucia. I tym razem nie idealizuje, bo czułam to od początku. No niestety sprawa jest raczej przegrana. I jak przy ostatnim rozstaniu popękało mi troche serducho, tak teraz rozpadnie się na kawałki

Póki nic się nie wydarzyło, staraj się o tym nie myśleć na zapas. Nie dokładaj sobie ewentualnego bólu już teraz. Mniej martwienia się, więcej usmiechu na te najbliższe dni!

[Lanari]

Napisane przez ThinkOrange

Póki nic się nie wydarzyło, staraj się o tym nie myśleć na zapas. Nie dokładaj sobie ewentualnego bólu już teraz. Mniej martwienia się, więcej usmiechu na te najbliższe dni!

Staram się ale ja mam to do siebie, że zawsze w głowie mam czarne scenariusze. Cholerny pesymizm :/ Jakoś już przestaje wierzyć, że w życiu czeka mnie jeszcze coś dobrego i pięknego. Zostane starą panną, bez faceta, dzieci, nieszczęśliwa i samotna
Beznadzieja

[ThinkOrange]

Napisane przez Lanari

Staram się ale ja mam to do siebie, że zawsze w głowie mam czarne scenariusze. Cholerny pesymizm :/ Jakoś już przestaje wierzyć, że w życiu czeka mnie jeszcze coś dobrego i pięknego. Zostane starą panną, bez faceta, dzieci, nieszczęśliwa i samotna
Beznadzieja

Wiesz co jest beznadziejne? Że TŻ ze mną zerwał wczoraj w nocy... A dziś rano po przebudzeniu zadzwonił i gadał o pierdołach. Dzwoni i rozmawia ze mną tak, jak zawsze rozmawialiśmy. Nawet jak juz się rozłączylam, to zadzwonił za chwilę, bo zapomniał mi o czymś opowiedziec. Bylam silna ale na kociec łzy mi polecialy. To jest dziwne, bo przez to, że dzwoni do mnie i gada tak jak zwykle gadaliśmy... Ciężko mi jest poczuć, że naprawdę zerwał...
Ale dobra, myslę sobie. Niech dzwoni, ja nie będę. Może poczuje po pewnym czasie, że się mylił i jednak kocha.

U Ciebie jeszcze nic nie wiadomo, dasz radę!

[GhostInTheFog]

Napisane przez ThinkOrange

. Mimo wszystko, trochę mi to pomaga. Takie myślenie, że to on coś stracił.

A ja nawet z takim myśleniem mam problem;/
Moja poczucie własnej wartości jet na minusie... Obiektywnie rzecz biorąc byłam naprawdę prawie idealną dziewczyną. Ale on mi ciągle powtarzał, że się czepiam (co chce go widzieć częściej i inaczej niż 2xw tygodniu późnym wieczorem), że on się dusi.
Jak znajomi patrzyli z boku na tej związek to się pukali w czoło i pytali, co ja z nim robię. A pomimo to, ja kochałam, czekałam, żyłam nadzieją. Przez te wszystkie dobre chwile, które między nami były i które były niesamowite.

[ma-linka]

Napisane przez ThinkOrange

Wiesz co jest beznadziejne? Że TŻ ze mną zerwał wczoraj w nocy... A dziś rano po przebudzeniu zadzwonił i gadał o pierdołach. Dzwoni i rozmawia ze mną tak, jak zawsze rozmawialiśmy. Nawet jak juz się rozłączylam, to zadzwonił za chwilę, bo zapomniał mi o czymś opowiedziec. Bylam silna ale na kociec łzy mi polecialy. To jest dziwne, bo przez to, że dzwoni do mnie i gada tak jak zwykle gadaliśmy... Ciężko mi jest poczuć, że naprawdę zerwał...
Ale dobra, myslę sobie. Niech dzwoni, ja nie będę. Może poczuje po pewnym czasie, że się mylił i jednak kocha.

U Ciebie jeszcze nic nie wiadomo, dasz radę!

Poczuje jak tylko kiedy zobaczy jak to jest bez Ciebie, a odbierając stwarzasz złą sytuacje dla siebie. Przedłużasz czas "rekonwalescencji" , on dzwoni z egoizmu i z przyzwyczajenia do codziennego kontaktu. Możesz nie odbierać ! Ja kiedy już było prawie ok zaczęłam odbierać tel. i cofnęłam się do pozycji startowej , a Ty możesz wcale nie ruszyć z miejsca...

[ThinkOrange]

Napisane przez ma-linka

Poczuje jak tylko kiedy zobaczy jak to jest bez Ciebie, a odbierając stwarzasz złą sytuacje dla siebie. Przedłużasz czas "rekonwalescencji" , on dzwoni z egoizmu i z przyzwyczajenia do codziennego kontaktu. Możesz nie odbierać ! Ja kiedy już było prawie ok zaczęłam odbierać tel. i cofnęłam się do pozycji startowej , a Ty możesz wcale nie ruszyć z miejsca...

No właśnie... egoizm, przyzwyczajenie czy jego deklarowana ,,chęć przyjaźni". Muszę to przemyśleć, ale wierzę w jego dobre intencje (a przynajmniej wierzę, że nie ma złych intencji). No ale cóż... Zacznę od tego, że sama nie będę się wysilała z tym kontaktem i zobaczę, jak on będzie ze mną rozmawiać. Dziś zadzwonił i mam wrażenie, że próbował mnie rozśmieszyć, ale nie wiem po co. Jeszcze wczoraj mówił, że od rozśmieszania są przyjaciele gdy mu o tym przypomniałam.
Życie takie skomplikowane. wow wow. nie uszanowanko

[sluchawka94]

Heeej Ja już mogę powiedzieć, że na sto procent wyszłam z dołka, który miałam dwa dni temu. Zrobiłam sobie mały teścik .Pomyślałam, ze ma już inną dziewczynę i mnie to nie boli. Wspomniałam sobie nasze najlepsze momenty w związku i nie tęsknie za tym .
Jestem świadoma tego, że jak znów przyjdzie okres i hormony zaczną wariować to może mi się przydarzyć powtórka z mojej rozpaczy ale mam nadzieje, że jednak tak nie będzie. W końcu to miesiąc czasu. Może już będzie o niebo lepiej. I oby tak było.


Jestem przeszczęśliwa , bo znów czuje się wolna od tego uczucia. Żyje tylko i wyłącznie dla siebie, a przyszłość widzę w samych superlatywach. Tak bardzo bym chciała aby ten stan już pozostał na zawsze. Wręcz modle się o to.

---------- Dopisano o 14:13 ---------- Poprzedni post napisano o 14:08 ----------

Napisane przez Lynn

Czy faceci, którzy porzucają załują czasem?

Jak kochali szczerze to pewnie , że żałują. Na początku im się wydaję, że się dusili w tym związku i potrzebuję swobody i wolności. Po rozstaniu korzystają z tego co tak bardzo pragnęli a gdy im się znudzi to zaczynają tęsknić i dostrzegać, że tak naprawdę potrzebuję nas. Ale moim zdaniem tyczy się to tylko tych co naprawdę kochali szczerze. Mój np jak ze mną zerwał za pierwszym razem wrócił do mnie po 2tyg. A zerwał bo 'dusił się ' , 'nie wiedział co tak naprawdę do mnie czuje'. Gdy już do siebie wróciliśmy powiedział mi, że przez te dwa tygodnie uświadomił sobie, że koledzy tak naprawdę nie zastąpią mu mnie, bo to ja go wspierałam w najgorszych momentach i to ja przy nim byłam i to ja umiałam mu tak naprawdę pomóc. Czuł się biedak strasznie samotny. Później jak ja z nim zerwałam po miesiącu znów miał kryzys bo odezwał się do mnie z podkulonym ogonem. Ale ja akurat wiedziałam, że on mnie kocha. Dużo razy mi to pokazał. Niestety wyszło jak wyszło.

[Lanari]

Napisane przez sluchawka94

Jestem przeszczęśliwa , bo znów czuje się wolna od tego uczucia. Żyje tylko i wyłącznie dla siebie, a przyszłość widzę w samych superlatywach. Tak bardzo bym chciała aby ten stan już pozostał na zawsze. Wręcz modle się o to.

Pamietam ten stan Pamietam jak wyszłam z dołka po rozstaniu i jak poczułam tą wolność. Tą ulge. Jak odżyłam i nabrałam nadzieji na nowe, lepsze życie. Aż się chciało tańczyć i śpiewać
A teraz znowu, po tak cholernie krótkim czasie beztroskiego życia popadam w depreche No to jakiś dramat jest! Paranoja!

Napisane przez ThinkOrange

U Ciebie jeszcze nic nie wiadomo, dasz radę!

Wiesz na serio wole się nie nastawiać na to, że sie nam uda. Jak sobie narobie za dużo nadzieji to będzie jeszcze gorzej jak on mnie odrzuci... Bolesne to jest ale musze myśleć, że to koniec, finito, over. Nie ma nas i nie będzie.

[natasha89]

Napisane przez sluchawka94

Heeej Ja już mogę powiedzieć, że na sto procent wyszłam z dołka, który miałam dwa dni temu. Zrobiłam sobie mały teścik .Pomyślałam, ze ma już inną dziewczynę i mnie to nie boli. Wspomniałam sobie nasze najlepsze momenty w związku i nie tęsknie za tym .
Jestem świadoma tego, że jak znów przyjdzie okres i hormony zaczną wariować to może mi się przydarzyć powtórka z mojej rozpaczy ale mam nadzieje, że jednak tak nie będzie. W końcu to miesiąc czasu. Może już będzie o niebo lepiej. I oby tak było.


Jestem przeszczęśliwa , bo znów czuje się wolna od tego uczucia. Żyje tylko i wyłącznie dla siebie, a przyszłość widzę w samych superlatywach. Tak bardzo bym chciała aby ten stan już pozostał na zawsze. Wręcz modle się o to. [COLOR="Silver"]

Super że udało się wyjść z dołka. Teraz czas na siebie. Imprezy, domowe spa.... Ja w związku z moim eks nieźle sie zaniedbałam, bo nie miałam czasu ani siły na to zeby głupią maseczkę żeby zrobić.
Po rozstaniu i jak już trochę na nogi stanęłam to ostro się wzięłam za siebie. Ale smutki zajadałam i kilogramów trochę przybyło.

[kawa_o]

mi dziś się zepsuł dzień, bo dowiedziałam sie, że psiapsiółka eksa, do której się na mnie żalił i która go namawiała na zerwanie...to wychodzi za mąż. a ona jest w moim wieku i tez ma faceta od kilku lat, nigdy mnie nie lubiła, mimo,że nic jej nie zrobiłam. wkurza mnie to ,że innym się tak układa, idą do przodu, a ja przez to rozstanie muszę zaczynać życie na nowo, a myślałam, że spędzę przyszłość z nim...

[Bluepoppy]

Napisane przez killka

U mnie też zależy od nastroju. Dzisiaj przeczytałam 2 posty na tym wątku, które uświadomiły mi, że ja tez nie byłam aniołem w tym związku i nie powiem... gorzej mi się zrobiło bo pojawiły się jakieś wyrzuty sumienia, że po części jego problemy to też moja wina
Nie chce w to się zagłębiać bo zaraz będę się zadręczać a potem go usprawiedliwiać. A potem już samo pójdzie

Ja też często staram się sobie przypominać te najgorsze chwile bo one mi pomagają wytrwać.



Życzę Wam Dziewczyny spokojnych snów bez eksów w roli głównej

Ps. po naszym ostatnim rozstaniu pewnej nocy miałam piękny sen Śniło mi się, że poznałam na jakiejś imprezie super faceta, przystojny, inteligentny, byłam z nim taka szczęśliwa i zakochana Normalnie jak się obudziłam to dalej miałam motylki w brzuchu Nie mogłam długo zapomnieć o tym śnie ; I wtedy sobie myślałam, że jakbym spotkała takiego faceta to szybko bym się z eksa wyleczyła


Dobranoc

Ja też teraz beczę...mam gorączkę, zawalam dalej studia, nie mam siły. Dobrze, że poznałam tego chłopaka, ktos o mnie pyta i wgl.
Nienawidzę tych wahań nastrojów. W koncu mi się nie śnił, jak się obudziłam to nie myslałam o nim , ale pozniej sie rozkleiłam.:<

---------- Dopisano o 15:26 ---------- Poprzedni post napisano o 15:25 ----------

Napisane przez kawa_o

mi dziś się zepsuł dzień, bo dowiedziałam sie, że psiapsiółka eksa, do której się na mnie żalił i która go namawiała na zerwanie...to wychodzi za mąż. a ona jest w moim wieku i tez ma faceta od kilku lat, nigdy mnie nie lubiła, mimo,że nic jej nie zrobiłam. wkurza mnie to ,że innym się tak układa, idą do przodu, a ja przez to rozstanie muszę zaczynać życie na nowo, a myślałam, że spędzę przyszłość z nim...

U moich znajomych też się układa, też myslałam, że bd na zawsze, tak jak mówił! a ja mu tak ufałam, boże.:/
I jestem głupia, bo zaczęłam oglądać nasze fotki z a=wakacji.:/

---------- Dopisano o 15:28 ---------- Poprzedni post napisano o 15:26 ----------

Napisane przez sluchawka94

Heeej Ja już mogę powiedzieć, że na sto procent wyszłam z dołka, który miałam dwa dni temu. Zrobiłam sobie mały teścik .Pomyślałam, ze ma już inną dziewczynę i mnie to nie boli. Wspomniałam sobie nasze najlepsze momenty w związku i nie tęsknie za tym .
Jestem świadoma tego, że jak znów przyjdzie okres i hormony zaczną wariować to może mi się przydarzyć powtórka z mojej rozpaczy ale mam nadzieje, że jednak tak nie będzie. W końcu to miesiąc czasu. Może już będzie o niebo lepiej. I oby tak było.


Jestem przeszczęśliwa , bo znów czuje się wolna od tego uczucia. Żyje tylko i wyłącznie dla siebie, a przyszłość widzę w samych superlatywach. Tak bardzo bym chciała aby ten stan już pozostał na zawsze. Wręcz modle się o to.

---------- Dopisano o 14:13 ---------- Poprzedni post napisano o 14:08 ----------




Jak kochali szczerze to pewnie , że żałują. Na początku im się wydaję, że się dusili w tym związku i potrzebuję swobody i wolności. Po rozstaniu korzystają z tego co tak bardzo pragnęli a gdy im się znudzi to zaczynają tęsknić i dostrzegać, że tak naprawdę potrzebuję nas. Ale moim zdaniem tyczy się to tylko tych co naprawdę kochali szczerze. Mój np jak ze mną zerwał za pierwszym razem wrócił do mnie po 2tyg. A zerwał bo 'dusił się ' , 'nie wiedział co tak naprawdę do mnie czuje'. Gdy już do siebie wróciliśmy powiedział mi, że przez te dwa tygodnie uświadomił sobie, że koledzy tak naprawdę nie zastąpią mu mnie, bo to ja go wspierałam w najgorszych momentach i to ja przy nim byłam i to ja umiałam mu tak naprawdę pomóc. Czuł się biedak strasznie samotny. Później jak ja z nim zerwałam po miesiącu znów miał kryzys bo odezwał się do mnie z podkulonym ogonem. Ale ja akurat wiedziałam, że on mnie kocha. Dużo razy mi to pokazał. Niestety wyszło jak wyszło.

Cały czas wierzę, że mój eks też wróci...jutro ma urodziny, bd się szczypać żeby nie napisać

[Lanari]

Napisane przez kawa_o

mi dziś się zepsuł dzień, bo dowiedziałam sie, że psiapsiółka eksa, do której się na mnie żalił i która go namawiała na zerwanie...to wychodzi za mąż. a ona jest w moim wieku i tez ma faceta od kilku lat, nigdy mnie nie lubiła, mimo,że nic jej nie zrobiłam. wkurza mnie to ,że innym się tak układa, idą do przodu, a ja przez to rozstanie muszę zaczynać życie na nowo, a myślałam, że spędzę przyszłość z nim...

Mnie też dobija to, że większość znajomych ma kogoś. Wszędzie wokół pary, tylko mi się wiecznie nie udaje. Moja najlepsza przyjaciółka ma narzeczonego i dziecko. Współlokatorka zamężna od 5 lat, a ma 26. Znajoma z naprzeciwka, rok młodsza odemnie, zamężna i dzieciata. Znajomi, których często odwiedzamy to 2 pary. W tym jedna z dwojką dzieci i trzecim w drodze (a nie przekroczyli jeszcze 30stki). Już nie mówie o tych dalekich znajomych z Pl. Na fb ciągle jakieś związki, śluby, dzieci. . Kur** nawet facet, w którym się zakochałam ma kogoś Totalna porażka!
Czuje się strasznie samotna Już bym chciała jakiejś stabilizacji. Po mału zakładać rodzine. A tu dupa! Przez to wszystko co mnie spotkało przez ostatnie kilka miesięcy czuje się jakbym miała 30 lat więcej i nic mnie już w życiu nie czekało.

[Tycikata]

Napisane przez Lanari

Mnie dobija to, że większość znajomych ma kogoś. Wszędzie wokół pary tylko mi się wiecznie nie udaje. Moja najlepsza przyjaciółka ma narzeczonego i dziecko. Współlokatorka zamężna od 5 lat, a ma 26. Znajoma z naprzeciwka, rok młodsza odemnie, zamężna i dzieciata. Znajomi, których często odwiedzamy to 2 pary. W tym jedna z dwojką dzieci i trzecim w drodze (a nie przekroczyli jeszcze 30stki). Już nie mówie o tych dalekich znajomych. Na fb ciągle jakieś związki, śluby, dzieci. . Kur** nawet facet, w którym się zakochałam ma kogoś Totalna porażka!
Czuje się strasznie samotna Już bym chciała jakiejś stabilizacji. Po mału zakładać rodzine. A tu dupa! Przez to wszystko co mnie spotkało przez ostatnie kilka miesięcy czuje się jakbym miała 30 lat więcej i nic mnie już w życiu nie czekało.

Lanari, mam to samo.
Mam 26 lat w tym roku, a czuję, że moje życie się chyba nieustabilizuje.
Miałam w tym roku brać ślub i starać się o dziecko. Całe szczęście, że jednak nie, bo z tym frajerem bym miała przerąbane, ale mimo wszystko czuję czasami takie małe ukłucie, bo wszyscy wokół powoli tworzą sobie rodzinkę, zaręczyny, ślub, dzieci... a teraz..mam wrażenie, jakby mi to wszystko zabrano sprzed nosa.

Niby fajnie, korzystam z tego, że jestem singielką, radzę sobie dobrzę, mogę robić co chce. Ale to jest dobre tylko na chwile. Chciałabym z kimś dzielić swoje życie, ale co ja poradzę, skoro nikt odpowiedni się nie trafia cały czas wychodzę do ludzi, wiecznie poznaję nowych facetów a i tak to ciągle nie jest "TO".

Nie wiem, czy sama sobie nie szkodzę w tym wszystkim spotykając się niezobowiązująco z tym moim kolegą. Takiej chemii nie czułam nigdy do nikogo, i chyba się od tego uzależniam? Z nim się w "normalnym życiu" nie dogaduję, łączy nas tylko jedno. Znowu z każdym innym facetem potrafię się dogadać, miło spędzać czas, ale zaś nie czuję TEGO.

No i lipa.
Póki co zupełnie sobie odpuściłam, no bo co zrobię.

[natasha89]

Mnie wkurzają pytania ciotek itp. kiedy w końcu wezmę ślub, kiedy dziecko. Masakra. Myślą że to pomaga w znalezieniu odpowiedniego faceta

[Tony_Montana]

Napisane przez natasha89

Mnie wkurzają pytania ciotek itp. kiedy w końcu wezmę ślub, kiedy dziecko. Masakra. Myślą że to pomaga w znalezieniu odpowiedniego faceta

Jak "wpadnę" ciociu

[elvegirl]

Napisane przez natasha89

Mnie wkurzają pytania ciotek itp. kiedy w końcu wezmę ślub, kiedy dziecko.

"nie sądzę że kiedykolwiek małżeństwa homoseksualne będą w naszym kraju legalne, więc raczej nigdy ciociu"

[kawa_o]

to mi dziadek ciągle się pyta czemu nie chcę wyjść za mąż?
ja już nie chcę słyszeć od nikogo o żadnych ślubach,weselach,ani ciążach. bo już rzygam tym.
domyślam się, że w najbliższych latach nie spotkam tego jedynego, który mi zawróci w głowie ze wzajemnością.
zresztą ja nawet nic nie mam, więc nie mam po co się za kimś rozglądać.

[Tycikata]

A tam, ja bym mogła mieć jakąś wpadkę z sensowym kolesiem

[sluchawka94]

Na mnie na szczęście nie działają widoki szczęśliwych par i świadomość, że u mnie co druga koleżanka ma kogoś. Może dlatego, że mam dopiero te 19lat. Ani mnie to nie dołuję, ani nic. Jestem na to całkowicie obojętna

Ja czuję strach, że nie znajdę już takiej osoby, która by zaakceptowała moją ciężką chorobę. Boję się strasznie, że to ona będzie przeszkodą, że jak spotkam tego jedynego i się w nim zakocham, a on sie dowie to po prostu ucieknie.

[Tony_Montana]

Napisane przez sluchawka94

Na mnie na szczęście nie działają widoki szczęśliwych par i świadomość, że u mnie co druga koleżanka ma kogoś. Może dlatego, że mam dopiero te 19lat. Ani mnie to nie dołuję, ani nic. Jestem na to całkowicie obojętna

Ja czuję strach, że nie znajdę już takiej osoby, która by zaakceptowała moją ciężką chorobę. Boję się strasznie, że to ona będzie przeszkodą, że jak spotkam tego jedynego i się w nim zakocham, a on sie dowie to po prostu ucieknie.

A na co chorujesz? Ja zawsze trafiam na "rozpadki" i mi to nie przeszkadza

[sluchawka94]

Napisane przez Tony_Montana

A na co chorujesz? Ja zawsze trafiam na "rozpadki" i mi to nie przeszkadza

rozpadki?co masz na myśli, bo chyba nie rozumiem.

Nie będę tu pisać na co choruję bo to rzadka choroba. Nazwa nic by nie powiedziała, a opisywać jej nie będę , bo nie ma takiej potrzeby. Ale miałam dużo operacji w życiu, wiele blizn na ciele . I tak mnie to wszystko przeraża. Znów będę się zastanawiać kiedy powiedzieć? Czy to zaakceptuje? Będę czuła strach przed zranieniem, ucieczką. Może jak będę starsza to też dojrzalej do tego będę podchodzić - nie wiem. Ale na razie czuję ogromny strach z tego powodu.

[Tony_Montana]

Napisane przez sluchawka94

rozpadki?co masz na myśli, bo chyba nie rozumiem.

Nie będę tu pisać na co choruję bo to rzadka choroba. Nazwa nic by nie powiedziała, a opisywać jej nie będę , bo nie ma takiej potrzeby. Ale miałam dużo operacji w życiu, wiele blizn na ciele . I tak mnie to wszystko przeraża. Znów będę się zastanawiać kiedy powiedzieć? Czy to zaakceptuje? Będę czuła strach przed zranieniem, ucieczką. Może jak będę starsza to też dojrzalej do tego będę podchodzić - nie wiem. Ale na razie czuję ogromny strach z tego powodu.

Rozpadki-takie "kochane" określenie ludzi chorujących "na coś" Co do blizn, kiedyś byłem z taką dziewczyną co miała jakby trzeci sutek Coś tam miała na cycku no. W ogóle mi to nie przeszkadzało. A ja jestem ciekaw na co chorujesz. Zawsze na priv możesz napisać. Jak nie chcesz to nie

[sluchawka94]

Napisane przez Tony_Montana

Rozpadki-takie "kochane" określenie ludzi chorujących "na coś" Co do blizn, kiedyś byłem z taką dziewczyną co miała jakby trzeci sutek Coś tam miała na cycku no. W ogóle mi to nie przeszkadzało. A ja jestem ciekaw na co chorujesz. Zawsze na priv możesz napisać. Jak nie chcesz to nie

Może kiedyś , na pewno nie teraz.
Wierzę, że jak ktoś się bardzo bardzo bardzo we mnie zakocha to nie ucieknie z tego powodu. A jak już to zrobi. No to cóż. Trudno. Nie zabiję się przecież z tego powodu.

[Tony_Montana]

Napisane przez sluchawka94

Może kiedyś , na pewno nie teraz.
Wierzę, że jak ktoś się bardzo bardzo bardzo we mnie zakocha to nie ucieknie z tego powodu. A jak już to zrobi. No to cóż. Trudno. Nie zabiję się przecież z tego powodu.

Ja mam bliznę na twarzy i się cieszę z posiadania jej Zara...czemu ktoś miałby uciekać na widok Twoich blizn?

[sluchawka94]

Napisane przez Tony_Montana

Ja mam bliznę na twarzy i się cieszę z posiadania jej Zara...czemu ktoś miałby uciekać na widok Twoich blizn?

bo to nie są 'zwykłe blizny ', że tak powiem. Oj dobra. Koniec tematu.

[Tony_Montana]

Napisane przez sluchawka94

bo to nie są 'zwykłe blizny ', że tak powiem. Oj dobra. Koniec tematu.

A tam...mało to "normalnych" fanów blizn?

[kawa_o]

ja mam blizny na twarzy i przez to mam kompleksy.

[sluchawka94]

Napisane przez Tony_Montana

A tam...mało to "normalnych" fanów blizn?

wiesz jestem babą, a większość z nas ( w tym ja ) ma kompleksy z powodu wyglądu. Dużo osób 'wtajemniczonych' mówi mi, że przeżywam i wyolbrzymiam. Mój były też mi mówił, że to nic takiego, że jestem ładna bla bla. Ale ja to ja. Chodze na terapię i próbuję zaakceptować siebie.