Sens pomocy ubogim na własne życzenie, czyli "Szlachetna Paczka" cz. II

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez harleyka

"Poczytaj sobie ten wątek od początku" XD

przeczytałam to jak już wysłałam mojego posta. no cóż, trollować też trzeba umieć

[201607111042]

Coraz bardziej mnie to przeraza. Madra pomoc to nie jest pozowanie z usmiechnietym dzieciaczkiem, trzymajacym w reku tableta. Madra pomoc to wskazanie temu dziecku drogi, by nie powielilo zachowania swoich rodzicow. Tutaj nie wygrywa jednak sensownosc akcji, a dobry PR i fakt, ze Szp krytykowana jest tylko po cichu. Nie widzialam w mediach zadnego krytycznego materialu odnosnie tej akcji - a szkoda, bo bardzo by sie przydal. Moze ludzie uzmyslowiliby sobie, ze madra pomoc to nie ta, co najlepiej wyglada.

Co do paczki wynoszacej 100 tys. zl - byc moze to wszystko poszlo na sprzet dla osoby niepelnosprawnej czy po prostu ciezko chorej. Jesli nie, to ja odpadam. Nie wiem jakie materialy pierwszej potrzeby sa tak drogie, by wydac na nie tyle kasy. W glowie mi sie to nie miesci.

[kaarooo]

Ekhem, to widziałyście? http://www.gumtree.pl/cp-wolontariat...zmar-614985555

pisze niewiem co robic byli u nas wolontariusze i niewiem
dlaczego moja rodzina nie znalazla sie na liscie dochod jaki mamy
odliczajac wszystkie oplaty to ok 100pzre zl na osobe w domu jest
dziecko z niepelnosprawnoscia a vorki przewlekle choruja ja rowniez
do tego mam na utrzymaniu wnuczke nastoletniej corki w domu jest
duzo wilgoci dom jest nie ocieplony na gorze spimy tylko w jednym
pokoju brakuje na opal niema ogrzewanaia nie mamy pralki wiekszosc
rzeczy plesnieje najmlodsza niepelnosprawna vora maloglowie spi z
nami bo niema lozka niewiem jak sytuavje opisal wolontariusz skoro
nie dostaniemy wsparcia w zeszlym roku mielismy paczke w ktorej
byly podarte ubrania zsikane lozka nie nadajave sie interweniowalam
w tej sprawie dzieciaki plakaly jakie wearunki trzeba spelniac by
liczyc na pomoc mysle ze trzeba z tym pojsc do telewizji wiem
ze wielu ludziom pomagaja ale dlaczego po drodze gubia takie
rodziny jak moja

baj de łej, na wykopie się wizaż znalazł klik

[Mijanou]

Napisane przez Mania Mufina

No cóż, przynajmniej się wyjaśniło dlaczego się dobrze z uczniami dogaduje 😈

Wątki Ci się nie pomyliły?

---------- Dopisano o 21:20 ---------- Poprzedni post napisano o 21:09 ----------

Napisane przez cottan

Coraz bardziej mnie to przeraza. Madra pomoc to nie jest pozowanie z usmiechnietym dzieciaczkiem, trzymajacym w reku tableta. Madra pomoc to wskazanie temu dziecku drogi, by nie powielilo zachowania swoich rodzicow. Tutaj nie wygrywa jednak sensownosc akcji, a dobry PR i fakt, ze Szp krytykowana jest tylko po cichu. Nie widzialam w mediach zadnego krytycznego materialu odnosnie tej akcji - a szkoda, bo bardzo by sie przydal. Moze ludzie uzmyslowiliby sobie, ze madra pomoc to nie ta, co najlepiej wyglada.

Co do paczki wynoszacej 100 tys. zl - byc moze to wszystko poszlo na sprzet dla osoby niepelnosprawnej czy po prostu ciezko chorej. Jesli nie, to ja odpadam. Nie wiem jakie materialy pierwszej potrzeby sa tak drogie, by wydac na nie tyle kasy. W glowie mi sie to nie miesci.

Niestety- jest tak, jak mówisz. SZP to po prostu efektowne, lecz pozorowane działania. Tak naprawdę te tablety niczego nie zmienią ani w stylu życia ani w mentalności obdarowanych. Czego nauczą się dzieci? Że zawsze znajdzie się ktoś, kto da. W przyszłości zapewne będą powielać schemat, w jakim je wychowano. Żal tych dzieci, serio.

Jeśli jest rzeczywiście paczka za 100 tys. to także ufam, ze trafiła do osoby niepełnosprawnej i ciężko chorej. Takim osobom i osobom starszym naprawdę trzeba pomagać.

[dacn]

Napisane przez Mania Mufina

Uczę w gimnazjum-jestem nauczycielem

I to jest straszne.

[Mijanou]

Napisane przez dacn

I to jest straszne.

Niestety- jest. Bo często rodzicom tych uczniów się też nie przelewa i ledwie wiążą koniec z końcem. Ale, skoro WSZYSCY w klasie się składają, to przecież nie wypada odstawać w tak ekhem...szlachetnej akcji i zarobić sobie na łatkę "sobka". Przypuszczam więc, że rodzice klną i dają. No co mają zrobić? Po co potem ich dziecko ktoś ma wytykać palcem? I karuzela się kręci, kolejne zadanie na drodze awansu zawodowego wykonane.

[I ona]

Napisane przez Mijanou

Niestety- jest. Bo często rodzicom tych uczniów się też nie przelewa i ledwie wiążą koniec z końcem. Ale, skoro WSZYSCY w klasie się składają, to przecież nie wypada odstawać w tak ekhem...szlachetnej akcji i zarobić sobie na łatkę "sobka". Przypuszczam więc, że rodzice klną i dają. No co mają zrobić? Po co potem ich dziecko ktoś ma wytykać palcem? I karuzela się kręci, kolejne zadanie na drodze awansu zawodowego wykonane.

własnie o tym pisałam wyżej, bo jak słysze, że dzieciaczki takie super w akcje się angażują to mnie trafia. Na wszystko dają rodzice a nie dzieciaczki. Rodzice, którzy mają 1 czy 2 dzieci bo na więcej ich nie stać sponsorują rodziny które żyją z zasady "ile Bóg dał" nieważne że nie ma pracy.

[cornflower_girl]

Napisane przez Mijanou

Niestety- jest. Bo często rodzicom tych uczniów się też nie przelewa i ledwie wiążą koniec z końcem. Ale, skoro WSZYSCY w klasie się składają, to przecież nie wypada odstawać w tak ekhem...szlachetnej akcji i zarobić sobie na łatkę "sobka". Przypuszczam więc, że rodzice klną i dają. No co mają zrobić? Po co potem ich dziecko ktoś ma wytykać palcem? I karuzela się kręci, kolejne zadanie na drodze awansu zawodowego wykonane.

Dokładnie ten mechanizm. A wziąwszy pod uwagę to, że dzieci pochodzą z różnych rodzin, tak trafi się dziecko z gorzej sytuowanej rodziny. I dowiaduje się, że jest zbiórka na SzP, zbierają na telewizor lub tablet dla jakiejś rodziny. Chore trochę. Naprawdę rozumiem zakup potrzebnych sprzętów, ale nie drogich gadżetów.

A propos zbiórek, to w grudniu w jednej parafii księża zaproponowali akcję bliźniaczo podobną do SzP. W kościele była choinka z przywieszonymi serduszkami. No i na kazaniu dla dzieci była łzawa opowieść o smutnych świętach u osób potrzebujących. Pod koniec ksiądz zaprosił dzieci do ściągnięcia serduszek - jedno dziecko w ten sposób wybierało rodzinę, której przygotuje się pomoc świąteczną. Oczywiście dzieci ochoczo to uczyniły, ksiądz zaczął mówić, jak przygotować paczkę i co może się tam znaleźć - nie odbiegało to niewiele od potrzeb rodzin z SzP - żywność, odzież, sprzęty elektroniczne (czyli 1kg mąki, konserwa i czekolada to trochę mało). Miny rodziców dzieci wybierających serduszka były bezcenne - bo jak inaczej wytłumaczyć to, że dziecko bez konsultacji z rodzicem decyduje o uszczupleniu domowego budżetu? Podejrzewam, że sporo tych rodziców angażowało się w akcje dobroczynne, SzP miała w okolicy prężnie działający magazyn - więc prawdopodobne, że już wcześniej pomogli wcześniej komuś.

Nie mam nic do akcji pomocowych w przedszkolach, szkołach, czy w innych miejscach - wszędzie, gdzie włącza się dzieci. Tylko po pierwsze - uzgodnić wcześniej z rodzicami, dać wolną rękę co do formy/ wymiary pomocy i zadbać, żeby to była mądra pomoc, a nie tablety i plejaki.

[aer]

Zaglądanie do cudzego portfela czas zacząć!


"Biorąc pod uwagę finanse Watykanu, to jest to dość zabawne. Mogliby wziąć na siebie wszystkie rodziny z całej Polski - na pięćdziesiąt lat. Ale ja wiem, należy się cieszyć, że chociaż jedna rodzina... -_- "


Kto da więcej?
Czy jutro dowiemy się, że prezydent zamiast jednej paczki, którą zrobił powinien postawić rodzinie nowy dom i nadać ziemie a także opłacić edukację wszystkich rumianych buziek do studiów włącznie? Bonusowo oczywiście wypadałoby dorzucić trochę diora, szanela i ps.

Czy może jak w zeszłym roku oberwie się Radwańskim - dlaczego wydają hajsy na labutiny, luksusowe torebki i dom w london? lepiej kupiły by zubożałej niepracującej szlachcie mieszkania i samochody!

Emocję proszę Państwa jak na grzybobraniu cytując klasyka.

[Mania Mufina]

Pisałam wcześniej że każdy przyniosi indywidualnie co chce a lista produktów SPOŻYWCZYCH widnieje w każdej klasie

[201604191001]

Bylej wychowawczyni z gim wyslalam podziekowania, ze z nami robila akcje uzywajac mozgu. My malowalismy rozne witraze, buteltki, lepilismy jakies smieszne figurki (nawet sensowne nam wychodzily) i potem sprzedawalismy je uczniom czy rodzicom na dniach otwartych, dniach zebran. Kto chcial ten kupil. Ceny byly niewielkie, mozna bylo dac wiecej, jak ktos nie mial to czasem i mniej. Kasa szla na pobliskie schronisko.

[Ingel]

Przeczytalam sporo opisow i zastanawia mnie jedno, mianowicie, rodzina wielodzietna w jednym pokoju z kuchnia, co rok to prorok ... gdzie oni plodza te dzieci, skoro maja jeden pokoj , w nim 5 rumianych buziek?

[Mijanou]

Napisane przez Mania Mufina

Pisałam wcześniej że każdy przyniosi indywidualnie co chce a lista produktów SPOŻYWCZYCH widnieje w każdej klasie

Ja się tak zastanawiam, czy Ty w ogóle czytasz to, co my tu piszemy.

Sama pomyśl: lista produktów spożywczych wisi w KAŻDEJ klasie. Nieee, to wcale nie jest zmuszanie. ("Każdy przynosi to, co chce"-zwróć uwagę na słowo "każdy" w kontekście zapewnień o niezmuszaniu nikogo).

Pani nauczycielka na wykładach spała? Jak działa psychologia grupy, w tym przypadku klasy? Jeśli "pani" zachęca dzieci do pomagania- dzieci "odnotowują", ze pomaganie jest dobre (to akurat nie jest złe). I przynoszą, uważając się za "dobrych". Ale jednocześnie uważają za "złe" te dzieci, które w akcję się nie włączą z różnych przyczyn. Najczęściej z takich, że ich rodzice sami mogą nie mieć tyle, by komuś dać. W przypadku młodzieży w wieku gimnazjalnym sytuacja nie jest może już tak ostra, bo to wiek, w którym kształtują się własne poglądy i zdolność do ich obrony ale to zawsze jest przykre. Doświadczyłam tego w ubiegłym roku, jako już dorosła osoba. Nie złożyłam się na paczkę dla wybranego szlachcica (po pierwsze dlatego, że akcję SZP uważam za szkodliwą i demoralizującą a po drugie mieliśmy w kotkowie dwa zmaltretowane podrzutki wymagające kosztownego leczenia, koty po traumie i okaleczone). Uznałam, że to kocie życie jest ważniejsze niż perfumy dla pani Anety i plejak dla jej dzieci (tym bardziej, że oboje rodzice nigdy praca się nie zhańbili). Sobie też w tym czasie odmawiałam wszystkiego. Nie chcesz wiedzieć, jakie usłyszałam pod swoim adresem komentarze. "Egoistka" i "sobek" to były najłagodniejsze z nich. Nie wiem, gdybym wytłumaczyła sytuację, może byłoby inaczej, ale wychodziłam z założenia, że skoro akcja jest dobrowolna a ktoś odmawia, to nie musi podawać przyczyn, wystarczy powiedzieć: nie. Teraz więc pomyśl, jak czuje się takie dziecko, które Ty zmuszasz do dawania innym a ono często samo wstydzi się tego, że w domu się nie przelewa.

Wiem, że takie akcje bardzo dobrze wyglądają w planie rozwoju zawodowego (awans zawodowy nauczycieli) i są wygodne ale zastanów się sama jak to może wglądać z punktu widzenia dzieci funkcjonujących w obrębie danej grupy rówieśniczej formalnej, jaką jest klasa i szkoła, w której przecież spędzają codziennie po kilka godzin. Nie wieszaj może więc list w KAŻDEJ klasie i generalnie unikaj tu słowa KAŻDY.

[exist_]

Napisane przez Mania Mufina

Pisałam wcześniej że każdy przyniosi indywidualnie co chce a lista produktów SPOŻYWCZYCH widnieje w każdej klasie

Jak każdy przynosi co chce to też średnio to widzę, te kilogramy mąki, ryżu i cukru, bo kto się wysili na coś więcej. Z podobnym niepomyślunkiem byla organizowana SzP w podstawówce mojej siostry. Po zebraniu darów z kilku klas okazało się, że większość rodziców kupiła i dała dzieciom produkty sypkie, może czekolady. Pozostałe rzeczy z listy zostały ominięte, nie mówiąc o spełnieniu większych potrzeb rodziny. Ja nie wiem czy wychowawcy myśleli, że jakiś rodzic dobrowolnie się szarpnie na np. łóżko?
Rok później akcję zrobili już zupełnie inaczej, nauka na błędach

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Mijanou]

Napisane przez _Judith_

Bylej wychowawczyni z gim wyslalam podziekowania, ze z nami robila akcje uzywajac mozgu. My malowalismy rozne witraze, buteltki, lepilismy jakies smieszne figurki (nawet sensowne nam wychodzily) i potem sprzedawalismy je uczniom czy rodzicom na dniach otwartych, dniach zebran. Kto chcial ten kupil. Ceny byly niewielkie, mozna bylo dac wiecej, jak ktos nie mial to czasem i mniej. Kasa szla na pobliskie schronisko.

I to była mądra kobieta. Dzieci wnosiły własną pracę a nie brały od rodziców. W moim liceum grupa uczniów działających w wolontariacie raz na jakiś czas piekła ciastka, ciasta i babeczki. Dochód ze sprzedaży też szedł na schronisko. Przed świętami na ten cel organizowali jasełka i chodzili jako kolędnicy zbierając datki. Ludzie dawali, ile mogli i chcieli do puszek. Grosz do grosza i zbierała się spora suma. Ale tutaj i oni i opiekun wolontariatu robili te akcje z głową i poświęcali jej mnóstwo czasu i starań a nie ograniczali się do wieszania list w każdej klasie i zapisywania co kto przyniesie ( moim zdaniem to jest niejako wymuszanie). Żadnych list nie wieszali. Ludzie dawali datki anonimowo.

[dacn]

Napisane przez Mijanou

Niestety- jest. Bo często rodzicom tych uczniów się też nie przelewa i ledwie wiążą koniec z końcem. Ale, skoro WSZYSCY w klasie się składają, to przecież nie wypada odstawać w tak ekhem...szlachetnej akcji i zarobić sobie na łatkę "sobka". Przypuszczam więc, że rodzice klną i dają. No co mają zrobić? Po co potem ich dziecko ktoś ma wytykać palcem? I karuzela się kręci, kolejne zadanie na drodze awansu zawodowego wykonane.

Napisane przez Mijanou

Ja się tak zastanawiam, czy Ty w ogóle czytasz to, co my tu piszemy.

Sama pomyśl: lista produktów spożywczych wisi w KAŻDEJ klasie. Nieee, to wcale nie jest zmuszanie. ("Każdy przynosi to, co chce"-zwróć uwagę na słowo "każdy" w kontekście zapewnień o niezmuszaniu nikogo).

Pani nauczycielka na wykładach spała? Jak działa psychologia grupy, w tym przypadku klasy? Jeśli "pani" zachęca dzieci do pomagania- dzieci "odnotowują", ze pomaganie jest dobre (to akurat nie jest złe). I przynoszą, uważając się za "dobrych". Ale jednocześnie uważają za "złe" te dzieci, które w akcję się nie włączą z różnych przyczyn. Najczęściej z takich, że ich rodzice sami mogą nie mieć tyle, by komuś dać. W przypadku młodzieży w wieku gimnazjalnym sytuacja nie jest może już tak ostra, bo to wiek, w którym kształtują się własne poglądy i zdolność do ich obrony ale to zawsze jest przykre. Doświadczyłam tego w ubiegłym roku, jako już dorosła osoba. Nie złożyłam się na paczkę dla wybranego szlachcica (po pierwsze dlatego, że akcję SZP uważam za szkodliwą i demoralizującą a po drugie mieliśmy w kotkowie dwa zmaltretowane podrzutki wymagające kosztownego leczenia, koty po traumie i okaleczone). Uznałam, że to kocie życie jest ważniejsze niż perfumy dla pani Anety i plejak dla jej dzieci (tym bardziej, że oboje rodzice nigdy praca się nie zhańbili). Sobie też w tym czasie odmawiałam wszystkiego. Nie chcesz wiedzieć, jakie usłyszałam pod swoim adresem komentarze. "Egoistka" i "sobek" to były najłagodniejsze z nich. Nie wiem, gdybym wytłumaczyła sytuację, może byłoby inaczej, ale wychodziłam z założenia, że skoro akcja jest dobrowolna a ktoś odmawia, to nie musi podawać przyczyn, wystarczy powiedzieć: nie. Teraz więc pomyśl, jak czuje się takie dziecko, które Ty zmuszasz do dawania innym a ono często samo wstydzi się tego, że w domu się nie przelewa.

Wiem, że takie akcje bardzo dobrze wyglądają w planie rozwoju zawodowego (awans zawodowy nauczycieli) i są wygodne ale zastanów się sama jak to może wglądać z punktu widzenia dzieci funkcjonujących w obrębie danej grupy rówieśniczej formalnej, jaką jest klasa i szkoła, w której przecież spędzają codziennie po kilka godzin. Nie wieszaj może więc list w KAŻDEJ klasie i generalnie unikaj tu słowa KAŻDY.

[201607121236]

Napisane przez Mania Mufina

Pisałam wcześniej że każdy przyniosi indywidualnie co chce a lista produktów SPOŻYWCZYCH widnieje w każdej klasie

Co z dziećmi, które nie przyniosą żadnego produktu?

[WackelDackel]

Napisane przez wredna biedronka

Co z dziećmi, które nie przyniosą żadnego produktu?

Pewnie pozostałe dzieci mają z nich bekę.

[zuken]

U nas w szkole tez nie bylo takich akcji... Czesto byly na przyklad akcje w formie sprzedazy kartek czy stroikow swiatecznych ktore dzieci robily z nauczycielami Byla tez organizowana tzw "Gora grosza" i to tez bylo fajne bo dzieciaki autentycznie wrzucaly po kilka grosikow do puszek takze kazdego bylo "stac".

Odbiegajac od tematu ja mam w rodzinie taka SZP wzgledem meza brata i bratowej, ktorzy sa mega nieporadni zyciowo a tesciowa oczekuje ze wszyscy beda im wiecznie pomagac Pomoglam raz dajac troche ubranek po corce ich dziecku bo jako mama zmieklo mi serce po prostu:/ no ale juz postanowilam ze byl to ostatni raz.

[WackelDackel]

Napisane przez zuken

Odbiegajac od tematu ja mam w rodzinie taka SZP wzgledem meza brata i bratowej, ktorzy sa mega nieporadni zyciowo a tesciowa oczekuje ze wszyscy beda im wiecznie pomagac Pomoglam raz dajac troche ubranek po corce ich dziecku bo jako mama zmieklo mi serce po prostu:/ no ale juz postanowilam ze byl to ostatni raz.

Moja kuzynka narobiła długów na ponad 100 tys. i wszystko spłacają jej rodzice emeryci z udziałem jednego z wujków (wujek wziął kredyt a oni mu spłacają w ratach).
A ona, ta kuzynka, dalej wozi dupę drogim samochodem, bo się przecież nie będzie wyzbywać majątku Z pracy została wywalona, jakoś 'nie może' znaleźć nowej. I z tego co wiem - dalej się zapożycza. Także głupich nie sieją, sami się rodzą.

[cranberry juice]

Napisane przez loloo

Wszyscy ludzie którzy pomagają są mega wspaniali ze dzielą się tym co mają a nie jak bogate snoby chowają do skarpety i na wakacje w tropikach nie wiadomo po co i na co

O ja pierdzielę Jakże jestem w tym momencie szczęśliwa, że jestem bogatym snobem

[a34]

Co ja czytam

Mój starszy synek oddał na SzP swoje łóżko dla dziewczynki która spała do tej pory na podłodze Teraz sam śpi na podłodze ale warto było.Młodszy pozbył się ubrań i zabawek

Szkoda, że mamusia nie oddała swojego.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez WackelDackel

Moja kuzynka narobiła długów na ponad 100 tys. i wszystko spłacają jej rodzice emeryci z udziałem jednego z wujków (wujek wziął kredyt a oni mu spłacają w ratach).
A ona, ta kuzynka, dalej wozi dupę drogim samochodem, bo się przecież nie będzie wyzbywać majątku Z pracy została wywalona, jakoś 'nie może' znaleźć nowej. I z tego co wiem - dalej się zapożycza. Także głupich nie sieją, sami się rodzą.

tutaj rodzinka sprawuje się na medal, niczym u alkoholików tworzą komfort do robienia dalszych głupot

[201604130936]

Napisane przez a34

Co ja czytam
Szkoda, że mamusia nie oddała swojego.

W sam raz do paczki pani z willanowa by się nadalo.

[WackelDackel]

Napisane przez skazana_na_bluesa

tutaj rodzinka sprawuje się na medal, niczym u alkoholików tworzą komfort do robienia dalszych głupot

Ba. Ja to wiem, Ty to wiesz, a głupiemu nie przetłumaczysz.

[201604181004]

Co ja czytam.

[zuken]

U mnie jest tak, ze tz-ta bratowa zaszla w ciaze z jego bratem jak miala 19 lat, nie byli ze soba, ten jego brat narobil mega dlugow bo nie placil alimentow i do dzisiaj splaca te zadluzenia... Teraz od roku niby sa razem, on pracuje za granica, ja sprowadzil do swojej rodzinnej miejscowosci, okazalo sie za chwile ze jest w ciazy, teraz siedzi w wynajetym domku z dwojka dzieci a ten przyjezdza raz na miesiac i nie wiem w co sie bawia? Rodzina?? Dodam, ze od alkoholu i papierosow zaden nie stroni a laska nie przepracowala w zyciu chyba jednego dnia:/
Jak urodzila im sie druga corka to mi serce zmieklo bo ona nic dla niej nie miala, dalam troche ciuszkow po malej. Zrobilam jej nawet podstawowe zakupy na poczatek typu wanienka, plyn do kapania, pieluchy tetrowe, proszek, kase za to oddala mi tesciowa oprocz tego dalam w prezencie kocyk i recznik. I co? Nie uslyszalam nawet "dziekuje"
Nie mowiac o tym, ze dopiero przy porodzie okazalo sie ze dziewczyna w ciazy nie chodzila do ginekologa... Dla mnie to patologia, teraz jest tak ze nie utrzymujemy z nimi kontaktu, nie mam zamiaru robic dla kogos za MOPS.
Ja wszystko musze kupic dla mojego dziecka, zdecydowalismy sie na nie obydwoje majac prace a po macierzynskim do pracy mam zamiar wrocic a nie siedziec na dupie i czekac az mi z nieba spadnie.

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez cornflower_girl

A propos zbiórek, to w grudniu w jednej parafii księża zaproponowali akcję bliźniaczo podobną do SzP. W kościele była choinka z przywieszonymi serduszkami. No i na kazaniu dla dzieci była łzawa opowieść o smutnych świętach u osób potrzebujących. Pod koniec ksiądz zaprosił dzieci do ściągnięcia serduszek - jedno dziecko w ten sposób wybierało rodzinę, której przygotuje się pomoc świąteczną. Oczywiście dzieci ochoczo to uczyniły, ksiądz zaczął mówić, jak przygotować paczkę i co może się tam znaleźć - nie odbiegało to niewiele od potrzeb rodzin z SzP - żywność, odzież, sprzęty elektroniczne (czyli 1kg mąki, konserwa i czekolada to trochę mało). Miny rodziców dzieci wybierających serduszka były bezcenne - bo jak inaczej wytłumaczyć to, że dziecko bez konsultacji z rodzicem decyduje o uszczupleniu domowego budżetu? Podejrzewam, że sporo tych rodziców angażowało się w akcje dobroczynne, SzP miała w okolicy prężnie działający magazyn - więc prawdopodobne, że już wcześniej pomogli wcześniej komuś.

W znajomej mi parafii też jest taka akcja co roku. Z tym że info o niej jest na mszach dla dorosłych. A właściwie tylko na 2 porannych, bo serduszka znikają ekspresowo. Ściągane są przez dorosłych, nie przez dzieci, bo to do dorosłych kierowana jest ta akcja. W paczkach znaleźć się mają tylko żywność długoterminowa, słodycze i ewentualnie mały upominek dla dziecka - zabawka.

Myślę sobie, że jeśli w rodzinie są dzieci, to i wolontariusz i rodzina powinni odpowiednio zachować się podczas wizyty, żeby nie robić dzieciom nadziei. W sumie to nie dziwię się tym dzieciakom, że skoro najpierw ktoś je wypytuje co by chciały dostać, one marzą o tabletach, to potem są rozczarowane, jeśli jednak rodzina nie została do paczki wybrana. Tu chyba głównie na rodzicu spoczywa obowiązek wyjaśnienia dziecku że to tylko taki wywiad wolontariusz przeprowadza, a nie listę życzeń do św. Mikołaja spisuje. Nie wiem jak wygląda spotkanie wolontariusza z rodziną, ale z jego strony też nie powinna wychodzić nadzieja dla rodziny, że paczka będzie. Potem rodzina się nie kwalifikuje i jest lament.

[I ona]

Szkoła coraz więcej ciągnie od rodziców na te wszystkie akcje, a jak już ktoś zauważył wyżej ma to tylko na celu nabijanie punktów kariery zawodowej nauczycielom.

Historia sprzed dosłowie kilku dni. Kuzynka TŻ ma dziecko w 4 klasie podtawówki. Ustalono, że na Mikołajki losują w klasie koleżankę/kolegę i jej robią prezent na Mikołajki. Wszystko fajnie tylko wartość paczki to było 50 zł. Oczywiście w klasie jak to klasie są i dzieci bogate i biedne. No i odpowiedź wychowawcy na protest jednej matki był taki, że dzieci same ustaliły.. Tak bogate dzieci ustaliły a rszta musiała się podporządkować, a biedna nauczycielka nie mogła zareagować! Według mnie nauczyciele są oderwani od rzeczywistości. W grudniu leci zawsze dużo kasy i w styczniu też, bo wiele opłat rocznych robi się właśnie w styczniu. Czy paczka dla takich dzieci nie mogłaby być np za 10-20 zł? Tym bardziej, że to szkoła. Rodzice i tak w domu dzieciakom coś dają.

Ps. a mamusi, która oddała łóżko dziecka do SZP i dzieciak teraz śpi na podłodze należałaby się wizyta osób z opieki społecznej. Durna baba!

[WackelDackel]

Napisane przez I ona

Według mnie nauczyciele są oderwani od rzeczywistości.

Jak się pracuje dwadzieścia parę godzin w tygodniu, w roku ma x miesięcy wolnego i raz na kilka lat roczny płatny 'urlop' zdrowotny, to można odlecieć od rzeczywistości w jakiej żyją inni dorośli ludzie. Przekłada się to na inne kwestie.