Mój świat się zawalił. Ciąża, zwolnienie z pracy.

[201803290936]

Napisane przez klempaa

Autorko, ja rozumiem, ze znalazłaś się w niefajnej sytuacji, że nie tak jak sobie zaplanowaliście... ale przestań histeryzowac. Zachowujesz się jakby właśnie ogłoszono datę końca świata na pojutrze, kompletnie nieadekwatnie.

Pierwsza rzecz to taka, że skoro Twój facet dobrze zarabia i jesteście w dobrym związku (zakładam, skoro zdecydowaliście się na dziecko) to nie widzę nic upokarzającego, że czasowo jesteś na jego utrzymaniu. No moja droga, skoro razem dziecko, za rok ślub - to chyba normalna sprawa, że fundusze wspólne? Nie masz pracy nie dlatego, że jesteś śmierdzacym leniem, tylko z powodu nieuczciwego pracodawcy.
Serio, bycie w takiej sytuacji na utrzymaniu ukochanego to upokorzenie? No to ja chyba ani grama szacunku do siebie nie mam, bo tego totalnie nie rozumiem.

To, że nie będziesz miała na zrobienie paznokci... no ja cię proszę. Przeczytaj to co napisałaś i puknij się w czółko - przecież z tego jedynym realnym problemem jest to, że nie będzie pieniędzy na remont pokoju dla dziecka. A paznokcie, lakier, szampon...? Serio, jesteś w takim beznadziejnym związku, że własny chłop nie pozwoli Ci za "jego kasę" kupić sobie szamponu do wlosów? Jesli tak, to ewakuuj się z tej relacji.... choć ja podejrzewam, że to jakaś Twoja głupio pojęta duma. Bardzo głupio.
Że prawa jazdy nie zrobisz i samochodu sobie nie kupisz? Jak rozumiem Twój facet prawko i samochód ma? No to gdzie jest problem? W razie czego zawiezie przecież (można tak sobie zorganizować, by był czas i np. wizyta u lekarza o odpowiedniej porze), a jeśli nie - to jeżdżenie autobusem naprawdę nie jest jakąś życiową tragedią...

Do sadu iść nie chcesz - bo ciąża... a nie przeszkadza Ci ona w nie jedzeniu i nie spaniu jak widać? Żadna to ciąża wysokiego ryzyka skoro L4 nie dostałaś. Oszczędzać się można żyjąc normalnie, ale bez dźwigania zakupów chociażby....


Jak dla mnie to Twój problem jest w tym, że rozpaczasz, histeryzujesz i patrzysz tylko na to, co bez tej kasy nie wyjdzie. Nie myślisz, co z tym zrobić, co dalej, jak to wszystko zorganizowac. Biadolisz, że taka upokorzona i zależna, że aż lepiej umrzeć by było. Przeczytaj samą siebie!

Btw - co na to Twój chłopak?

Zgadzam się ze stwierdzeniami, przyłączam się do pytań.

[Darkanddark]

Dziękuję za Wszystkie odpowiedzi.

Tak, coś w tym jest, że histeryzuje. Mam klapki na oczach, bo mam wrażenie ze juz nic nie da się zrobić, że wszystko się posypało.

Od kiedy mieszkamy razem, pieniądze nigdy nie były wspólne.. On miał swoje, ja swoje, rachunki na wspólnie a jak mi zabrakło, to mi dawał.

Niestety, w moim domu rodzinnym mama była na utrzymaniu ojca.. I wiem jak to się skończyło. Wszystko miała wspominane. Ale moja rodzina nie funkcjonowała normalnie, wiec mam po prostu źle wzorce, które przekładają się na aktualna sytuacje..

Tez nie chodzi o to ze nie będę miała na paznokcie- mam je w nosie. Chodzi bardziej o niezależność, że mam coś ochotę sobie kupić to kupuje. Teraz przez każdą taka decyzja będe miała duże wątpliwości.

Zresztą napisałam chyba wyraźnie.. Ze chłopak zarabia dobrze, ale nie tyle, żeby żyć jak paczek w maśle. Jego wypłata starczyła na rachunki, kredyty i trochę jedzenia. Resztę ja kupowałam. Same zresztą wiecie, że życie e Polsce jest trudne i drogie, a z dzieckiem... To już w ogóle.. Pieniądze z mojej wypłaty miały iść wszystkie na dziecko.

Proszę o trochę empatii. W tej sytuacji ja nie potrafię myśleć teraz trzeźwo, jestem w jakimś amoku, że z tej sytuacji wyjścia nie ma. Ze zostałam potraktowana jak przestępca, skoro dostałam dyscyplinarne..

Jak zareagował chłopak? Był w szoku.. Ale cały czas powtarza, że damy sobie JAKOŚ rade. Ale ja wiem ze sobie nie damy. Kwestia kasy zawsze była u nas tematem wrażliwym. Bo raty kredytu są wysokie i czasami pod koniec miesiąca robiło się nerwowo. A gdybym miała swoje pieniądze, to o nic nie musiałabym się martwić.

[Margot45]

Napisane przez Darkanddark

Proszę o trochę empatii. W tej sytuacji ja nie potrafię myśleć teraz trzeźwo, jestem w jakimś amoku, że z tej sytuacji wyjścia nie ma. Ze zostałam potraktowana jak przestępca, skoro dostałam dyscyplinarne..

To jak dotąd wszystkie Ci na spokojnie tłumaczymy, ze wyjście jest, ze to nie koniec świata (chociaż tak się wydaje), jak masz zadziałać krok po kroku.

Spróbuj się uspokoić i podziałać, samo się niestety nic nie wyprostuje.

[amelj]

Napisane przez Darkanddark

Jakie miałam zarzuty? Zły kontakt z klientem (haha, dobry żart, klienci mnie kochali ), nieprawidłowości w listach obecności (tu zawiniła kadrowa...), albo chociażby ze raz mu raportu nie wysłałam. No śmieszne nie? Juz wcześniej chciał się mnie pozbyć. On po prostu mnie nie lubi. A najgorsze jest to, że ta firma jest jednym wielkim cerkiem. Niestety każdy dział siedzi w swoim biurze, ja jestem tylko z kierownikiem i pracownikiem, który jest jego przyjacielem. Czy mogę za świadka wziąć była kadrowa i była pracownice z mojego biura, która nie pracuje od pół roku? Dodam, że zwolniła się, bo nie umiała juz znieść kierownika.. Tak, tego samego który mnie zwolnił.

Dziewczyno!!! NA CO CZEKASZ?!Marsz do prawnika!
Nie martw się, sprawę masz wygraną.

[skazana_na_bluesa]

tak, uwa, bo wszyscy mają sielskie życie, tylko ty jedna, biedna i uciśniona jesteś.

[amelj]

Napisane przez skazana_na_bluesa

tak, uwa, bo wszyscy mają sielskie życie, tylko ty jedna, biedna i uciśniona jesteś.

No nie, ale nie dziwię się ze jest załamana/
tacy ludzie jak jej szef nie powinni się rozmnażać.

[phideaux]

Chłopak chce Ci pomóc, nie będziesz z tym sama. Postaraj się wziąć w garść i iść do prawnika. Ja się na tym nie znam, ale jak tyle dziewczyn siedzących w temacie pisze Ci, że sprawa jest do wygrania, nie poddawaj się na starcie!! Za dużo jest do przegrania, a i psychicznie będziesz się czuła gorzej, że odpuściłaś temu gnojowi.

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Nie spróbujesz nie będziesz wiedzieć. Poza tym istnieje coś takiego jak przywrócenie do pracy o ile jest na umowę o pracę i do tego jak masz czasową umowę to ona automatycznie przedłuża się do porodu, więc jest o co walczyć.

[klempaa]

Napisane przez amelj

No nie, ale nie dziwię się ze jest załamana/
tacy ludzie jak jej szef nie powinni się rozmnażać.

Załamana to ona być by mogła, gdyby była kompletnie sama - a ona ma faceta, który jej powiedział, że jakoś sobie poradzą.

Chyba, że czegoś o tym związku nie wiemy i nie jest w nim wcale różowo - wtedy obawy słuszne... ale skąd pomysł na dziecko i ślub jeśli jej coś nie pasuje w relacji z partnerem?

[amelj]

Napisane przez klempaa

Załamana to ona być by mogła, gdyby była kompletnie sama - a ona ma faceta, który jej powiedział, że jakoś sobie poradzą.

Chyba, że czegoś o tym związku nie wiemy i nie jest w nim wcale różowo - wtedy obawy słuszne... ale skąd pomysł na dziecko i ślub jeśli jej coś nie pasuje w relacji z partnerem?

Co z tego, że ma faceta pracującego?
Została potraktowana jak sterta gó wna, bedąc w ciązy, dziewczyny!
Co do tego ma w ogóle posiadanie bądź nie posiadanie faceta? Od kiedy w ogóle kobieta ma budować swoje poczucie bezpieczeństwa na podstawie tego, że ma zarabiającego faceta?

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez amelj

No nie, ale nie dziwię się ze jest załamana/
tacy ludzie jak jej szef nie powinni się rozmnażać.

to było odniesienie do tego DURNEGO fragmentu:

Napisane przez Darkanddark

Najłatwiej mówi się tym, którzy w takiej sytuacji się nie znaleźli, gdzie oboje rodziców pracuje a problemów nie ma. W swoim życiu w sądzie byłam więcej razy niż wam się wydaje. Najpierw rozprawy o alimenty od ojca, potem o rozwód, potem o alimenty dla mamy. Sąd dla mnie kojarzy się z płaczem, bólem i stresem.

[amelj]

Napisane przez skazana_na_bluesa

to było odniesienie do tego DURNEGO fragmentu:

Aaaa....no to rzeczywiście sorka, ale co my mamy jej innego poradzić niż sąd?
Pomodlić się?

Autorko, to, że ja mam złe wspomnienia ze szpitalem nie oznacza, że nie bedę już się nigdy leczyć.

[klempaa]

Napisane przez amelj

Co z tego, że ma faceta pracującego?
Została potraktowana jak sterta gó wna, bedąc w ciązy, dziewczyny!
Co do tego ma w ogóle posiadanie bądź nie posiadanie faceta? Od kiedy w ogóle kobieta ma budować swoje poczucie bezpieczeństwa na podstawie tego, że ma zarabiającego faceta?

Rozumiem, że dla Ciebie gdyby tego faceta nie miała, albo gdyby obydwoje nie pracowali, to byłaby to sytuacja identyczna?
Nie wiem jak w Twoim związku, ale w moim się nawzajem wspieramy. I tak, moje poczucie bezpieczeństwa ma sporo wspólnego z tym, że TŻ zarabia, a jego poczucie bezpieczeństwa - z tym że zarabiam ja. No popatrz, takie dziwadła z nas, że uważamy, że w związku jesteśmy razem, więc i razem żyjemy, robimy zakupy, płacimy rachunki i inne rzeczy niezależnie od tego, czy pracujemy oboje, czy nie.

[kahoko hino]

moze pytanie z gatunku nietaktownych, ale czy w takim razie nie rozwazalas aborcji? bylby czas na znalezienie nowej pracy, ciaza nie byla planowana, ciezko o gorszy moment na bycie ciezarna...

[skazana_na_bluesa]

bardziej mnie ciekawi, skąd szef wiedział, że autorka jest w ciąży.

[Jade83]

Autorko, tak jak piszą dziewczyny - walcz o swoje - dla siebie i dla twojego dziecka, poza tym przyjemniej będzie ci się dzieckiem zajmować, kiedy na jakieś małe ekstrawagancje będziecie sobie mogli pozwolić Lub ewentualnie odłożysz te pieniądze na nianię czy żłobek, kiedy za jakiś czas będziesz wracać do pracy. Ja też miałam niefajną sytuację z pracodawcą w ciąży (i nie w prywatnej firmie, a w instytucji państwowej), choć na szczęście groźba skierowania sprawy do sądu pracy podziałała. W Państwowej Inspekcji Pracy są porady telefoniczne oraz dyżury prawnika - np. w Krakowie nie trzeba się umawiać, można wejść z ulicy. Dyżury i telefony są do sprawdzenia w internecie. Powodzenia!

[amelj]

Napisane przez klempaa

Rozumiem, że dla Ciebie gdyby tego faceta nie miała, albo gdyby obydwoje nie pracowali, to byłaby to sytuacja identyczna?
Nie wiem jak w Twoim związku, ale w moim się nawzajem wspieramy. I tak, moje poczucie bezpieczeństwa ma sporo wspólnego z tym, że TŻ zarabia, a jego poczucie bezpieczeństwa - z tym że zarabiam ja. No popatrz, takie dziwadła z nas, że uważamy, że w związku jesteśmy razem, więc i razem żyjemy, robimy zakupy, płacimy rachunki i inne rzeczy niezależnie od tego, czy pracujemy oboje, czy nie.

Ok, masz rację, mi bardziej chodziło o co innego.
Odniosłam wrażenie, że wszyscy teraz naskakują na nią, a ja bardziej nie mogę pojąć jakim dup kiem trzeba być, żeby postąpić tak jak jej były szef.
Ale na miejscu autorki przestałabym już rozpaczać i w końcu wybrała się do prawnika, bo tylko traci cenny czas.

[HealthOne]

Napisane przez kahoko hino

moze pytanie z gatunku nietaktownych, ale czy w takim razie nie rozwazalas aborcji? bylby czas na znalezienie nowej pracy, ciaza nie byla planowana, ciezko o gorszy moment na bycie ciezarna...

klękajcie aniołowie, wszystkim znajomym kobietom które czasem się martwią o swoją przyszłość będąc w ciąży, zadajesz to pytanie?

[cleopadra]

Zadzwon do Panstwowej Inspekcji Pracy,opowiedz o sobie,oni maja darmowych prawnikow,taka sprawa to dla nich psikus.

[atomheart]

Napisane przez HealthOne

klękajcie aniołowie, wszystkim znajomym kobietom które czasem się martwią o swoją przyszłość będąc w ciąży, zadajesz to pytanie?

Spokojnie, od samego pytania, ktoś kto nie rozważał aborcji, nie poleci nagle kraść tabsów do apteki

Też uważam, że autorka potwornie histeryzuje i wcale nie jest w tak złej sytuacji, z chłopakiem który dobrze zarabia, i ze zdrową ciążą. A stres w sądzie autorko to zostaw dla swojego prawnika Ty wyluzuj

[kahoko hino]

Napisane przez HealthOne

klękajcie aniołowie, wszystkim znajomym kobietom które czasem się martwią o swoją przyszłość będąc w ciąży, zadajesz to pytanie?

a co, nie moge zadac? jest w syuacji bardzo niekomfortowej, naprawde uwazasz, ze o jest moment na macierzynstwo?

[kamila88_]

Ja bym na Twoim miejscu walczyła tak jak pracowałaś było dobrze a jak jesteś w ciąży to spadaj. Sąd pracy na pewno może telewizja zrób im zły marketing niech wszyscy klienci się dowiedzą jakie bezduszne istoty tam pracują ale to po konsultacji z prawnikiem. Nie przejmuj się ludzie nie z takimi problemami mają dziecko wiem ,że się boisz ale masz kochającego chłopaka i na tym powinnaś opierać swoją siłę do walki.

[drazetkaa]

Odezwij się na PW. Mam adwokata w domu.

[kahoko hino]

Napisane przez kamila88_

Ja bym na Twoim miejscu walczyła tak jak pracowałaś było dobrze a jak jesteś w ciąży to spadaj. Sąd pracy na pewno może telewizja zrób im zły marketing niech wszyscy klienci się dowiedzą jakie bezduszne istoty tam pracują ale to po konsultacji z prawnikiem. Nie przejmuj się ludzie nie z takimi problemami mają dziecko wiem ,że się boisz ale masz kochającego chłopaka i na tym powinnaś opierać swoją siłę do walki.

po pierwsze pisala, ze szef zawsze jej nie lubil.
po drugie, miloscia ani dziecka ani siebie nie nakami.

[Lexie]

Podpisuję się pod postami klempy. Przesadzasz autorko, a jeśli faktycznie czujesz się jak wielki nic tylko dlatego, że straciłaś pracę - powinnaś naprawdę się zająć tymi kiepskimi wzorcami z domu rodzinnego.
Zostałaś bezpodstawnie zwolniona, rozumiem, że szok, niedowierzanie, wściekłość, ale taka całkowita utrata poczucia własnej wartości jest chora.

Idź do prawnika, możesz też szukać innej pracy. I przestań panikować, skoro TŻ mówi, że sobie jakoś poradzicie, to pewnie sobie poradzicie. Zaciśnijcie pasa, poszukajcie sposobu na dorobienie paru stów, świat się nie zawalił.

[HealthOne]

Napisane przez kahoko hino

a co, nie moge zadac? jest w syuacji bardzo niekomfortowej, naprawde uwazasz, ze o jest moment na macierzynstwo?

też uważam że chwila nie jest najlepsza, ale- potencjalnie nie była przecież taka kiedy autorka na ciążę się zdecydowała, dziewczyna pracowała, było w miarę stabilnie.
Uważam po prostu że takie pytanie może być dla niej teraz przykre.

[Eva ID]

Przy calej tej histerii autorki watku, ja nie bardzo rozumiem tego, ze nie chce isc do sadu?
Z tego co wiem, to ciaza nie jest przeciwskazaniem do spraw sadowych, zwlaszcza gdy nie jest zagrozona, a nie jest bo lekarz tylko poradzil aby sie nie stresowac I wrzucic na luz, to samo mowia przy kazdej ciazy, a nawet menopauzie.


Chyba, ze autorka nie pisze tu calej prawdy I nie ma szans na odwolanie bo byloby jeszcze gorzej.


Znajoma miala dyscyplinarne zwolnienie, co bylo dla niej szczesliwym rozwiazaniem bo Pracodawca mogl swobodnie wezwac Prokurature.


No wiec jak to jest?

[guska]

Napisane przez Darkanddark

Ponad miesiąc temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży.. Szok, płacz, że sobie nie poradzimy..

Autorka chyba nie planowała tej ciąży jednak.

[Amaririsu]

Sama nie wiem, co ja robię w tym dziale z moją znikomą ilością empatii, ale z trudem doczytałam Twój post do końca. Twój świat wcale nie rozpadł się na milion kawałeczków ani nie jesteś ofiarą losu, bo zostałaś niesłusznie zwolniona z pracy. Najwyraźniej nie potrafisz tego dostrzec przez oczy pełne łez, jednak taka jest prawda. Powiedziałabym, że to nie czynniki zewnętrzne są największym problemem, tylko Twoje podejście.

Co masz robić? Przede wszystkim przestań kierować się emocjami i spójrz na tę sytuację logicznie. Prawo ewidentnie jest po Twojej stronie, dlatego nie musisz wynajmować najlepszego prawnika, żeby wygrać sprawę. Twój problem bynajmniej nie zniknie, tylko z czasem się pogłębi, jeśli nie pójdziesz do sądu, bo przekroczyłaś jakiś tam wyimaginowany limit w Twojej głowie. Nie musisz się stresować, skoro masz rację, a i nie wydaje mi się, że ciąganie pracodawcy na rozprawy jest tak samo męczące jak w przypadku członków swojej własnej rodziny. Taka sytuacja w ogóle nie powinna wpłynąć na Twoją samoocenę. Zrozum, że jeśli ktoś Cię wspiera to jeszcze nie oznacza, że jesteś utrzymanką i pasożytem. Rozumiem, że takie życie nie jest najbardziej komfortowe, dlatego walcz o swoje.

Jeśli czujesz potrzebę histeryzowania to histeryzuj, ale to bynajmniej nie poprawi Twojej sytuacji, dlatego nie licz na emocjonalne wsparcie z mojej strony.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez guska

Autorka chyba nie planowała tej ciąży jednak.

A ja mam wrażenie, że po prostu Autorka jest jedną z tych, które na wszystko reagują histerycznie