Walka o miłość... po rozstaniu - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2015-09-16, 08:57   #1
RenLagan
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 3

Walka o miłość... po rozstaniu


Hej

Chciałbym się was poradzić w delikatnej sprawie.
Około 2 miesiące temu rozstałem się z dziewczyną. Związek trwał prawie 1,5 roku, ja mam 28 lat, ona 22. Nasze rozstanie wyglądało tak, że pewnego dnia od mojej ukochanej dowiedziałem się, że ona nie wie czy może być ze mną szczęśliwa. Od tego momentu, przez 2 tygodnie czasu nie zapadała on niej żadna decyzja, tylko byliśmy w takim okresie ‘nie wiem czy chcę’. Próby rozmowy z nią przez ten czas kończyły się tylko płaczem, nie mogłem z nią normalnie porozmawiać bo po prostu nic do niej nie docierało, skakałem by dowiedzieć się o co chodzi i to zmienić ale nie dało się od niej nic wydobyć. Po 2ch tygodniach stwierdziła jednak, że nasz związek uważa za zamknięty rozdział. Rozstaliśmy się, w dniu rozstania okazałem jej pełnie zrozumienia, dałem z siebie wszystko żeby jej było jak najłatwiej. Przytulaliśmy się i całowaliśmy, chociaż ona wciąż potrafiła trochę płakać. Na pożegnanie sama z siebie sprzedała mi całusa jak z początku związku... takiego w którym ‘czuć’ jest miłość.

Odezwałem się do niej po około 2ch tygodniach. Trochę gadaliśmy, ucieszyła się że chcę z nią rozmawiać. Ale z rozmów wynikało, że nie chce do mnie wrócić, że po rozstaniu mocno zobojętniała, i nie chciała mi nic powiedzieć czy tęskniła lub czy nadal kocha. Jak to ujęła ‘zero wskazówek’. Powiedziała też, że to zobojętnienie wpłynęło u niej na znacznie więcej rzeczy, np. Mama powiedziała jej że się zmieniła i że ona jej tak nie wychowywała. Napisałem do niej łącznie 3 maile, na jeden z nich odpisała (później powiedziała mi, że jej zdaniem w tych mailach próbowałem się wybielać). Mail jak mail, wolałem się spotkać, ale ona wciąż nie chciała się spotykać. Aż do poniedziałku, gdzie sama zaproponowała spotkanie.

W Poniedziałek spotkałem się z nią i dowiedziałem się, że ona nie chce ze mną ‘narazie’ być. Po czym powiedziała, że ‘narazie’ to złe słowo, po prostu boi się związku ze mną. W naszym związku nigdy nie było zdrady, kłamstwa, zazdrości czy innych bardzo złych rzeczy, a nawet kłótni (bardziej mieliśmy małe sprzeczki, i sporadycznie). Głównym powodem było dla niej to, że nie troszczyłem się o nią tak jak powinienem. Przynajmniej tak sądzę. Powiedziała, że wydawało jej się że mi zupełnie przestało zależeć. Mówiła, że dawała mi znać o wielu rzeczach w naszym związku a ja to po prostu ignorowałem, lub jeśli nawet o czymś wspominała to potrafiłem zapomnieć. Nie będę się tego wypierał – tak faktycznie było. Zraniłem ją tym, wiem o tym. W trakcie spotkania powiedziała mi nawet, że będzie próbowała wrócić do poprzedniej siebie, takiej osoby której na wielu rzeczach zależy bo teraz jest obojętna w wielu rzeczach, i dodała, że może spróbuje z jakimś innym mężczyzną (póki co nie ma kandydata). Z tym, że ja cały czas nie dawałem za wygraną. Prosiłem ją o drugą szansę, mówiłem jej jak według mnie miała by taka szansa wyglądać i co próbowałbym tym osiągnąć. W pewnym momencie powiedziała, że możemy się spotkać za pół roku, bo już pewnie zdążę się odkochać – na co ja odparłem że to nie możliwe. Jej reakcją w tym momencie było, że w takim razie nie spotykajmy się. Ale, dowiedziałem się jednak od niej, że ona wciąż ‘coś’ do mnie czuje. Usłyszałem, że tęskniła za mną, i że szalenie mnie kochała. Powiedziała, że być może zbyt mocno mnie idealizowała, postawiła zbyt wysokie wymagania i stąd to wszystko. W trakcie tego naszego spotkania płakała wiele razy, najczęściej wtedy gdy ją obejmowałem i mówiłem, że ją kocham. Zrobiłem jej dodatkowo mały prezencik, przy którym bardzo się zdziwiła i powiedziała dość zakłopotanym lecz ucieszonym głosem ‘nigdy czegoś takiego nie robiłeś’. Pod koniec naszego spotkania (musiała jechać na siłownie bo ma bóle pleców) jednak zaczęła troszkę inaczej się zachowywać. Jechała do domu tramwajem, powiedziałem, że będę na przystanku pod jej domem szybciej niż ona, i tak też było. Ucieszyła się z tego powodu, to było widać. Z wcześniejszego nie spotykajmy się za pół roku powiedziała, że mogę raz w tygodniu napisać (z uśmieszkiem na twarzy ), na co ja odparłem że wolę się spotkać raz w tygodniu :P. Powiedziała też, że gdybyśmy byli razem, to ona nie byłaby w stanie zwrócić mi uwagi na cokolwiek co zrobię źle, ale skoro tak powiedziała, to chyba jakaś myśl bycia razem być może się w niej tli. Dała się nawet pocałować w policzek. Po spotkaniu napisałem jej sms’a w którym powiedziałem, że jej nie odpuszczę, bo kocham ją najbardziej na świecie i zrobię dla niej wszystko (pomimo tego, że zapewniałem ją że nie będę się narzucał gdy się rozstaniemy tego dnia) i chcę spróbować z nią jeszcze raz. Napisałem, że wiem że jestem złym człowiekiem bo się narzucam i zapytałem czy jednak się odezwie. W odpowiedzi dostałem, że cyt. ‘może tak’. Bardzo mnie zdziwiła, gdy napisała mi sms o tym jak było na siłowni i dodała dobranoc. Następnego dnia już nic nie napisała, ale jakoś mnie to nie dziwi.

Moja determinacja by o nią walczyć jest równa z siłą przenoszenia gór. Zachowała się względem mnie niezwykle fair, mówiąc, że nie chce związku i może spróbuje z kimś innym. Z drugiej strony uczucia ‘wylewały’ się z niej, i nie zawsze pasowały do tego co mówiła. Zawsze wiedziałem, że kocham ją niezwykle mocno. Wiem, że jej chodziło o proste ogarnięcie się w życiu. Żeby nie było, mam dobrze płatną pracę i nie jestem ciamajdą. Rozumiem, że ją zawiodłem i zraniłem. Nie wybaczę sobie tego, dla mnie może być najgorzej, ale dla niej chcę najlepiej. Wszystkie uwagi które miała w stosunku do mnie... były uwagami które miały na celu zrobić ze mnie lepszego człowieka. Wiem to i czuję, i wiem też że jestem w stanie podołać takiemu wyzwaniu. Nie byłoby mnie tutaj gdybym myślał, że jej poprzeczka faktycznie jest zbyt wysoko – kocham ją tak mocno i jestem tak zdeterminowany, że nic nie stanie mi na przeszkodzie, wyzbędę się swoich słabości, zmiażdżę je i stanę się takim człowiekiem na którego ona zasługuje. Większość życia miałem problem z tzw ‘wychodzeniem’ do ludzi. Ogólnie jestem lubianym człowiekiem, bardzo zabawnym, ale jednak nie lubię poznawać ludzi. Skutkowało to tym, że np. 3 razy odmówiłem gdy ona chciała pojechać do jej rodziców, również nie chciałem spotykać się z jej kumplami (spotykałem się tylko z tymi którzy byli wspólni), ale też nigdy jej nie zabraniałem wychodzić na imprezy beze mnie – zawsze mówiłem że jeśli chce niech idzie bo ufam jej i nie jestem zazdrosny. Wiedząc, że jest to moja duża wada, prosto po rozstaniu poszedłem do psychologa by wreszcie się z tym uporać... i szczerzę to zaledwie po kilku spotkaniach jest już znacznie lepiej. Również inne problemy o których dopiero po fakcie byłem w stanie pomyśleć, że zwracała mi na to uwagę, również nad nimi pracuję. Pracuję i... powoli powoli jest lepiej. Jestem bardzo z tego szczęśliwy, ale teraz nie ma jej przy mnie. Chce się zmieniać, dla siebie bo będę lepszym człowiekiem, ale też dla niej, by być takim człowiekiem na jakiego ona zasługuje, lecz chcę by ona przy mnie była i widziała, że to małe nasionko które się jej udało zasadzić wewnątrz mnie przeradza się w wielkie drzewo

Teraz pojawia się wielkie pytanie. Z jednej strony rozumiem co ona do mnie powiedziała. ‘Nie chcę być z Tobą’, ‘Boję się związku z Tobą’, 'Dużo mnie to kosztowało' z drugiej strony ja wciąż chcę walczyć i przecież mocno płakała, tęskniła, wciąż coś do mnie czuje, i ewidentnie przez głowę przechodzą jej myśli bycia razem. Nie chcę przerodzić się w nękacza który nie odpuszcza. Zastanawiam się, czy wysyłanie jej kwiatów raz w tygodniu z małymi liścikami byłoby już postrzegane jako nachodzenie? Czy jeśli jednak raz w tygodniu napiszę, to czy ona mnie znienawidzi bo nie daje jej spokoju? Powiedziałem, że zawsze będę ją dobrze wspominał, ona odparła tym samym. Nie chcę przez takie coś zniszczyć wspomnień, które nas łączą. Dla niej i dla mnie są one bardzo ważne. Nie chcę jej nachodzić czy nękać, chcę robić coś odbierze jako ‘dobry smak’ oraz ‘bardzo mu zależy’ a nie jako akt męczenia. Miałem wcześniej kilka dziewczyn i nigdy nie robiłem takich rzeczy po rozstaniu... Ale zależy mi na niej tak bardzo, że nie jestem w stanie logicznie rozumować mimo logicznych przekazów. Wydaje mi się, że jednak zrozumiała trochę że mi naprawdę na niej zależy i dlatego pod koniec spotkania miękła... Być może czasem jest tak, że chcemy zobaczyć jak bardzo zależy drugiej osobie i mówimy początkowo nie? Jak myślicie, czy warto jednak walczyć o nią dalej, czy jednak dać jej szukać szczęścia o boku innego, być może lepszego mężczyzny? Jest dla mnie najważniejsza, a ja byłem małym dupkiem, który nie potrafił poprawie interpretować jej przekazów. Przekazów, które tylko sprawiają, że jestem lepszym człowiekiem. Jestem pewien, że może trafić w życiu na znacznie lepszego mężczyznę i być przy nim szczęśliwa, ale z drugiej strony chyba jestem samolubny bo chcę bym to ja był tym mężczyzną.

Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Jeśli potrzebne jest trochę więcej szczegółow, chętnię ich udzielę. Nie obrażę się jeśli ktoś mnie zdepta za to, że nie okazałem jej takiego wsparcia jakiego ona oczekiwała. Wiem, że na to zasługuję.
Dzięki.

RenLagan jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-16, 10:25   #2
dropsikxd
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 35
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Jeżeli ją mocno kochasz, a po Twoim zachowaniu to widać, zawalcz o nią jeszcze. Nie masz nic do stracenia, a jeżeli by Wam się drugi raz nie udało, nie będzieszkiedyś żałował, że nie spróbowałeś. Wytrwałości i powodzenia życzę!
dropsikxd jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-16, 15:02   #3
I am Rock
lokalna gwiazda
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 804
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Usłyszałeś jakieś konkrety? Czego oczekiwała i nie doczekała się? Co robiłeś nie tak?
Są dwie możliwości. Albo byłeś kompletnie głuchy na jej sugestie i dziewczyna się poddała.
Bardziej jednak prawdopodobne jest to, że uczucie się w niej wypaliło. Była z tobą z sentymentu, przyzwyczajenia, aż stwierdziła, że dość.
Człowiek odchodząc wymyśla różne bajki by nie rozstawać się w nieprzyjaznej atmosferze, szuka powodów, które przemówią do drugiej strony. A przyczyna jest przeważnie prozaiczna. Brak miłości.


Nie posyłaj kwiatów.
Gdyby rzucony przeze mnie facet przysyłał mi kwiaty, uznałabym, że ma coś z głową.
I am Rock jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-16, 16:22   #4
mama001
Raczkowanie
 
Avatar mama001
 
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 284
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

kwiaty to nienajlepszy pomysl
mama001 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-16, 16:42   #5
RenLagan
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 3
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Dziękuję za odpowiedzi.

Tak, usłyszałem kilka konkretów na spotkaniu + kilka podczas rozmów telefonicznych.
Wiem, że miała do mnie żal za to, że wychodziliśmy razem znacznie rzadziej niż ona by chciała. Np. aby uprawiać jakieś aktywności, pójść do kina, czy po prostu wyjść na spacer.
Nie podobało jej się też, że czasem poświęcam czas grając na komputerze. Żeby nie było, ona też gra, ale nie lubiła tego że potrafiłem np. spieszyć się do domu bo jakiś tam rajd będę miał. W momencie gdy 2 miesiące temu usłyszałem od niej 'nie wiem czy jesteś szczęśliwa', następnego dnia skasowałem z komputera wszystkie gry by mieć czas na ratowanie związku, od tamtej pory już nie gram w żadną grę która narzucałaby mi jakiekolwiek ramy czasowe - czasem gram w jakieś śmieszne flashowe gry, od których mogę odejść w każdej chwili.
Czułem żal w jej słowach, gdy wspominała o wyjazdach do jej rodziny, które się nie odbyły. Akurat z tym poszedłem do psychologa jeszcze zanim to od niej usłyszałem... bo chciałem to zmienić właśnie dla niej.
Dowiedziałem się, że nie wspierałem jej właśnie tak jak ona chciała.
Zastanawiała się również nad tym, czy jeśli nie wspieram jej teraz tak jak trzeba, to jak to będzie wyglądało gdy pojawią się dzieci.
Było tego jeszcze trochę więcej... choć te rzeczy uznałbym za główne.

Szczerze, to naprawdę byłem w stanie wyczuć w jej słowach żal do mnie za to co się stało. Dlatego gdy powiedziała mi że boi się wchodzić w związek ze mną rozumiałem ją doskonale. Wiem, że ją zraniłem i wiem że ona nosi żal z tego powodu wciąż w sobie.
Jeszcze na miesiąc przed rozstaniem, byliśmy razem na weselu mojego brata. Powiedziała mi na nim (nie pod wpływem bo nie pijemy), że czuje że jest przy właściwym mężczyźnie. Gdy zapytałem ją o to, odpowiedziała że faktycznie wtedy tak czuła, ale później wróciła do szarej rzeczywistości w której znów nie wspierałem jej tak jak ona oczekiwała...

A przecież to wszystko jest takie proste, teraz moje postępowanie wydaje mi się aż głupie i wstyd mi za nie. Przecież to nie problem wychodzić częściej, no bo jaki? Moje potrzeby były zaspokojone bo dla mnie wyjść razem 1 raz w tygodniu to było ok, ale czemu nie myślałem o niej? Wszystkie te wyjścia sprawiały mi przecież dużo przyjemności, chodzić ile dusza zapragnie a nie kisić się w domu!
Nie chciałem jechać do rodziny? To był akurat większy problem związany z moją psychiką, ale teraz wiem że nie ma się czego bać...
Jeśli chodzi o wsparcie, to wydaje mi się że wiem co ona miała na myśli. Teraz widzę wszystkie te małe rzeczy, które mi pokazywała, a które jakoś do mnie nie docierały.

Edytowane przez RenLagan
Czas edycji: 2015-09-16 o 16:51
RenLagan jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-16, 18:36   #6
lilaShe52
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 106
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Mysle ,ze tym jak bardzo sie starasz pokazujesz .,ze nie mogles byc dla niej taki zly jak ona i Ty sadzisz. Wydaje mi sie ,ze ona chyba sama niewie czego chce i chcialaby sprobowac z kims innym bo mysli ,ze bedzie miala lepiej ale co takiego i to jest powodem dla ktorego zerwala. Uwazam ,ze powody ktore ona Ci podalala nie sa adekwatne do zerwanie z osoba ktora sie kocha. Zbyt duze starania tez moge wyjsc na twoja niekorzysc gdyz bedzie wiedziala ,ze moze Cie miec na kazde zawolanie ale z drugiej strony jak zadlugo nie bedziesz sie do niej odzywal to znajdzie sobie innego. Sprobuj moze nie odzywac sie do niej z 2-3 dní wtedy byc moze ona sie zmartwi ,ze sobie odpusciles i jak sie do niej odezwiesz to sie ucieszy i zareaguje innaczej
lilaShe52 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-16, 18:51   #7
senira666
Zakorzenienie
 
Avatar senira666
 
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: woj.śląskie
Wiadomości: 3 870
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Ciezka sprawa. A moze sprobuj z innej strony. Zaczac wszystko od poczatku. Zapros ja na soacer/ kawe zaznaczajac przy tym ze to spotkanie niezobowiazujace. Czysto towarzyskie. Nie mow wielkich slow, deklaracji. Po prostu sprobuj ja zdobyc od nowa.
Nie wiem czy jasno sie wyrazilam.


__________________
sent from iphone
senira666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2015-09-17, 17:51   #8
RenLagan
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 3
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Dzięki.

Sprawa z nawiązaniem kontaktu jakby rozwiązała się sama, bo to ona zadzwoniła do mnie czy mogę wpaść w sobotę i sprawdzić co z jej kotem, bo wyjeżdża na weekend do rodziców. Mogła bez problemu znaleźć kogoś innego do tego zajęcia, ale jednak zadzwoniła do mnie. Pogadaliśmy trochę, wszystko po koleżeńsku.

@senira666
Mniej więcej coś takiego proponowałem jej na spotkaniu. Chciałem, abyśmy próbowali się normalnie spotykać aby sprawdzić jak nam będzie razem. Pomimo tych wszystkich rzeczy, które między nami się dzieją wciąż świetnie się dogadujemy więc uznałem, że to będzie bardzo dobra droga. Niestety moja propozycja upadła...
RenLagan jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-19, 07:36   #9
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Cytat:
Przecież to nie problem wychodzić częściej, no bo jaki? Moje potrzeby były zaspokojone bo dla mnie wyjść razem 1 raz w tygodniu to było ok, ale czemu nie myślałem o niej? Wszystkie te wyjścia sprawiały mi przecież dużo przyjemności, chodzić ile dusza zapragnie a nie kisić się w domu!
Przestań. Byłeś sobą.
Wiesz jak to idiotycznie brzmi co piszesz?
O czemuż nie mogłem chodzić w szpilkach, jak chciała, no przecież mogłem?! Mogłeś. Ale po co.
Bronił jej ktoś wychodzenia częściej niż raz w tygodniu? Niech sobie idzie na siłkę, z przyjaciółką na kawę czy połazić po sklepach, nie w każdym związku ludzie muszą wisiec na sobie zrośnięci biodrem.
Cytat:
ale nie lubiła tego że potrafiłem np. spieszyć się do domu bo jakiś tam rajd będę miał.
Jezu, i co z tego, żaden grzech, o ile nie grałeś non stop to w czym problem.
A ona się nigdy nie spieszyła po jakąś kieckę na wyprzedaż, czy do czegoś, co lubi, a było w określonym czasie? Retoryczne.

Na Twoim miejscu bardzo, ale to bardzo obiektywnie odpowiedziałabym sobie na pytanie, czy dziewczyna faktycznie była w stosunku do mnie fair. Nie przez pryzmat zakochania i zaślepienia, ale szczerze, czy zawsze o Ciebie dbała tak bardzo, że kompletnie nic nie jesteś w stanie jej zarzucić. To po 1.

Po 2 jeśli ktoś z Tobą zrywa
bo ojeju, bo siem bojem, bo deszcz, bo coś tam
to tkwienie twardo niechcianym rzekomo na posterunku nie sprawi, że ta osoba zacznie Cię szanować.

Ludzie często nie szanują tego, co mają.
W tym przypadku Twoja dziewczyna nie szanuje tego, że ma Ciebie.

No i cóż, nic tak nie rani jak obojętność.

Nieodmiennie mnie zdumiewa ten schemat. On ona mnie rzuca!, w dupie mając co robi z moimi stanami emocjonalnymi, a ja latam jak ze sraczką, aby raczyła/raczył mnie pokochać. A takiego wała.

Co ja bym zrobiła na Twoim miejscu.
Owszem, sprawiłabym pozory serdeczności i przyjaźni (pozory to złe słowo, Ty ją kochasz i ogromnie Ci na niej zależy, ale ona właśnie Cię zraniła, i to solidnie i powinno Ci to włączyć instynkt samozachowawczy i bunt przeciwko takiemu potraktowaniu) ale się wycofała. Zadne koleżeństwa i chodzenie za kimś na paluszkach. Odbierała co 3eci telefon, ignorowała część smsów. Poszukała nowych ''kolegów''. Może nawet bez pogrywania powiedziałabym, że kocham, ale zaczynam w takim razie pracować nad zamknięciem tego rozdziału i nie wiem, czy powrót w ogóle będzie mozliwy. Dałabym chwilę niewiernej na otrzeźwienie, ale nie bardzo długą.

Kiedy ktoś z tobą zrywa to daje światu jasny znak - jesteś wolny, może cię mieć każdy inny/inna. Jeśli ktoś (zrywający) jest skłonny podjąć takie ryzyko, że z chęcią wepchnie Cię w ramiona innej osoby, to proszę bardzo, jest ryzyko, jest zabawa.
Oczywiście, jest też niebezpieczeństwo, że ona zwiąże się z innym. Ale to jest w sumie trochę zawsze, w końcu ludzie będąc w związkach też się czasem zakochują i odchodzą.
I oczywiście, ważne, by nie przegiąć, trzeba ogólnie wyczucia w takich sprawach, ale gdy ktoś z Tobą pogrywa, nie musisz mu na to pozwalać. Być czujnym, by jej bezsensownie naprawdę nie stracić, ale nie dać sobą pomiatać.
Jeśli dziewczynie faktycznie na Tobie zależy, to przyjdzie taki moment, gdy dotrze do niej, co zrobiła, i sama zacznie za Tobą latać.
Jeśli nie, to znaczy, że rozstała się z Tobą bo naprawdę tego chciała.

Oba wyjścia są do bani.
W 1 z Tobą pogrywa i tu należy się nie dać.
W 2 będziesz musiał odcierpieć.
Ale ja w ogóle nie ogarniam tych dziwadeł z cyklu to zróbmy sobie przerwę. Uważam, że jeśli ktoś z kims zrywa to dlatego, że tego naprawdę potrzebuje, niestety, albo stosuje jakieś sztuczki. Ale nie wierzę w zerwania z miłości. Nawet jeśli komuś się wydaje, że zrywa, ale kocha, to chodzi o własną dumę przede wszystkim.

Możesz też oczywiście sklejać to wszystko mega na siłę. Płaszczyć się przed nią i żebrać o jej atencję. To czasem też działa.

Edytowane przez Hultaj
Czas edycji: 2015-09-19 o 07:56
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-19, 10:05   #10
senira666
Zakorzenienie
 
Avatar senira666
 
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: woj.śląskie
Wiadomości: 3 870
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Ale taki zwiazek na sile i tak raczej dlugo nie przetrwa


__________________
sent from iphone
senira666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-19, 10:59   #11
almero
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 22
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Wychodzi na to, że po prostu ją zanudziłeś w tym związku i nagle się ocknąłeś jak Ci dała kosza. Klasyk.

Nic Ci nie da nachodzenie jej, proszenie, kwiaty. Nie pisz do niej. Odpocznij i ogarnij swoje życie. Musisz stać się tą samą osobą, w której ona się kiedyś zakochała. Popracuj nad sobą. Porównaj siebie jaki jesteś teraz, a jaki byłeś na samym początku tego związku. Nadal do niej nie pisz. Dalej pracuj nad sobą. Gdy zacznie sama do Ciebie wypisywać daj jej do zrozumienia, że nie interesuje Cię przyjaźń, albo jesteście razem od nowa albo nic. Później sama zacznie się zastanawiać "co się stało, że mój po uszy zakochany misiaczek nagle ma mnie gdzieś?" I zacznie do Ciebie pisać, prosić o spotkania, żeby wybadać co się dzieje. Obojętność jest najlepsza w tej sytuacji. Musisz być stanowczy dopóki ona się nie określi czy chce wrócić i pracować nad związkiem czy chce mieć Ciebie za przyjaciółkę z kuta**m.

Z takiego pisania i jojczenie nigdy nic dobrego nie wyszło. Będziesz ją tak prosił, kajał się aż ona sobie znajdzie nowego faceta. Kobieta potrzebuje mężczyzny, a nie jakiegoś płaczka, który nagle ocknął się jak jemu zależy i zasypuje ją teraz kwiatami, prezentami. A gdzie byłeś przez cały związek romantyku? My nie jesteśmy tak głupie. Nagle teraz Ci się całkowicie odmieniło i obiecujesz gruszki na wierzbie. Przecież ona własnie czuje, że to tylko chwilowe i boi się, że jak by wróciła to by było to samo co kiedyś.

Pracuj nad sobą i dopóki nie ogarniesz swojego życia nie szukaj kontaktu z nią. Ale ty pewnie jesteś za słaby na takie rozwiązanie i będziesz podchodził do tego emocjonalnie, wzdychał, smarkał, a później ona będzie Ci opowiadać o problemach w jej nowym związku.

---------- Dopisano o 10:59 ---------- Poprzedni post napisano o 10:54 ----------

Cytat:
Napisane przez RenLagan Pokaż wiadomość
Dzięki.

Sprawa z nawiązaniem kontaktu jakby rozwiązała się sama, bo to ona zadzwoniła do mnie czy mogę wpaść w sobotę i sprawdzić co z jej kotem, bo wyjeżdża na weekend do rodziców. Mogła bez problemu znaleźć kogoś innego do tego zajęcia, ale jednak zadzwoniła do mnie. Pogadaliśmy trochę, wszystko po koleżeńsku.
Nie no, naprawdę jest z czego się cieszyć, że teraz będziesz jej chłopcem na posyłki.

Bo ona dobrze wie, że zrobisz dla niej wszystko - stopniowo będzie to wykorzystywać. I nie mów mi, że ona taka nie jest. Bo się przekonasz dopiero po rozstaniu jaka jest naprawdę.

Edytowane przez almero
Czas edycji: 2015-09-19 o 11:08
almero jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-09-19, 11:01   #12
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Cytat:
Nic Ci nie da nachodzenie jej, proszenie, kwiaty. Nie pisz do niej. Odpocznij i ogarnij swoje życie. Musisz
stać się tą samą osobą, w której ona się kiedyś zakochała. Popracuj nad sobą. Porównaj siebie jaki jesteś teraz
a jaki byłeś na samym początku tego związku. Nadal do niej nie pisz. Dalej pracuj nad sobą. Gdy zacznie sama do Ciebie
wypisywać daj jej do zrozumienia, że nie interesuje Cię przyjaźń, albo jesteście razem od nowa albo nic.
Później sama zacznie się zastanawiać "co się stało, że mój po uszy zakochany misiaczek nagle ma mnie gdzieś?" I zacznie do Ciebie pisać, prosić o spotkania, żeby wybadać co się dzieje. Obojętność jest najlepsza w tej sytuacji.
no dokładnie, zresztą z całością się zgadzam.

Rzuciła?
To proszę bardzo, korzystaj ze swojego szczęścia, skoro tak, i nie zawracaj mi tyłka; a nie: nie ma to jak robić za poczekalnię.
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-19, 17:50   #13
normalnyFacet
Zakorzenienie
 
Avatar normalnyFacet
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 6 913
Dot.: Walka o miłość... po rozstaniu

Trupa nie zreanimujesz....

Jeżeli dziewczyna mówi Ci, że NIE WIE to olej to, bo tylko zamieszanie robi..

Walka o miłość? Walczyć to można z chorobą, z dresami pod blokiem.. Tutaj ona i jej zachowanie nawet nie sprzyjają abyś się postarał.. Poza tym żadnych konkretów, a nawet jakby były to sam widzisz, starając się to zmienić i tak NIE ZMIENIA stanu rzeczy..

Ona serwuje Ci jakieś buziaczki, płaczki.. nie daj się na to nabrać to czysta manipulacja i nie jest związana z pozytywnym uczuciem. Nie chce Ciebie jako faceta, ale jednocześnie chce abyś był blisko.

Bądź sam, a jej daj odczuć, że nie jest Ci do niczego potrzebna.
normalnyFacet jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-09-19 18:50:31


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:18.