2016-01-02, 14:03 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Hej Dziewczyny
Sama nie wiem od czego zacząć a ten post pewnie będzie bardzo długi więc może nie będę owijać w bawełnę bo wiem, że jest tu cała masa inteligentnych osób i liczę, że ktoś coś mi podpowie. Postaram się jak najkrócej. Z nowym rokiem naszedł mnie czas na refleksje, co mam, co chciałabym mieć, takie podsumowanie. Mam 23 lata, mieszkam z rodzicami, pracuję w miejscu w którym jest jak jest, szału nie ma (zarabiam 1500zł podstawy plus premia 200zł ale nie ma jej co miesiąc, czasem tylko podstawa). To akurat wynika z tego, że nie obroniłam się w terminie, wisi to nade mną i ciężko mi szukać pracy w zawodzie bez dyplomu. Tutaj zaczynają się schody. Mój dom mówiąc lekko jest trochę patologiczny. Wyzwiska, krzyki, pretensje, jestem zerem, nikim, nie czują do mnie nic poza odrazą. A ja od zawsze czuję, że nie jestem tu szczęśliwa, nie czuję wsparcia w rodzicach. Rozumiem ich żal z powodu np. obrony rok później ale nie wiem czy to jest powód do wręcz znęcania się psychicznego nade mną. Dzisiaj moja matka kazała mi zabrać kurtki z wieszaka do pokoju bo ona tak mi każe a jak tego nie zrobię to sobie pożałuje. Teksty w stylu: wypier****, przyje*** Ci, k*** są na porządku dziennym odkąd pamiętam. Od moich rodziców nie mam wsparcia, miłości, nigdy nie usłyszałam, że mnie kochają, że zrobiłam coś dobrze. Jedynie przyjaciele i znajomi są osobami z którymi zawsze miałam jakiś kontakt i mogłam normalnie porozmawiać. Nie chcę się tu rozpisywać bo to temat na cały wątek. Matka, która wyskakiwała do mnie z rękami i chciała mnie bić, a to nie sytuacja z przed paru lat tylko paru miesięcy. Raz nie otworzyła mi domu bo miałam wracać już teraz a jak nie to mój problem. Poszłam wtedy spać do babci cała zapłakana, sama mi powiedziała, że rodzice przeginają, że przecież ja się staram, jestem porządna i pracowita a moje życie nie polega na byciu pod ich dyktando. Dla mnie rodzice są jak obcy ludzie. Nie zawdzięczam im nic poza tym, że jestem na tym świecie a i tego czasem żałowałam. Pewnie pomyślicie, że coś im robię, że jestem jakaś dziwna/ nienormalna. Też często szukam winy w sobie ale np. kiedy byłam na praktykach i rozmawiałam z różnymi ludźmi wszyscy mówili, że myślę życiowo i poważnie a oprócz tego jestem radosna i łatwo nawiązuje kontakt bez różnicy na wiek/ płeć. Chciałam o tym wspomnieć bo to rzutuje na moją samoocenę/ całą dalszą sytuację. W chwili kiedy na prawdę zaczynałam i kończyłam dzień od myśli, że jestem nikim poznałam kogoś kto pokazał mi co to znaczy ciepło, wsparcie, bycie dla kogoś oparciem. Zakochałam się bez pamięci i od tamtej chwili czuję jakbym wygrała życie, albo drugie życie a raczej szansę na coś lepszego. O moim związku nie chcę się rozpisywać bo to nie jest przedmiot wątku. Jestem szczęśliwa z moim facetem, kocham go a on mnie i już nie raz pokazał mi jak bardzo jestem ważna, jak wiele dla mnie zrobi. Łącząc obie powyższe sprawy napiszę tyle, że mój facet poznał moich rodziców. Oni przy nim są dla niego milusi i słodziusi, chociaż sam zauważył, że potrafią wbijać mi szpileczki w jego towarzystwie co jest moim zdaniem szalenie nietaktowne bo jak on ma się zachować. Śmiać razem z nimi ze mnie? Czy mnie bronić i się z nimi sprzeczać? To już pomijam. On wie jacy są moi rodzice, mniej więcej zna sytuacje, to jak mnie traktują, jakie u mnie w domu lecą teksty, do jakiego stanu potrafili mnie doprowadzić. Kiedy jestem z nim albo u niego czuję spokój. Taki po prostu wewnętrzny spokój. Nie boję się, że zaraz będzie jakaś awantura, spina, wrzaski. U niego w domu wszyscy są dla siebie serdeczni, jego rodzice traktują mnie jak córkę (może to lekko przesadzone ale na prawdę są bardzo za mną), zawsze kiedy tam jestem i gotujemy coś wspólnie wiem, że chciałabym w przyszłości stworzyć taki dom. Czysty, ogarnięty, z klasą, gdzie ludzie się szanują i są dla siebie serdeczni. W końcu dom to rodzina a nie tak jak u mnie. Byle bym była tam jak najkrócej i jak najmniej musiała się z nimi kontaktować. Wiem, że u nich też zapewne są kłótnie ale nie wierzę, że takie jak u mnie bo widzę jaki jest mój chłopak, jak został wychowany. Teraz przejdę do sedna, które ma ścisły związek z powyższym. Wraz z nowym rokiem pojawiła się rozmowa między mną i chłopakiem na temat wspólnego mieszkania. Dużo mi to uświadomiło ale dało też dużo do myślenia. Ja wiem, że u mnie w domu nie będzie lepiej, będzie tylko gorzej, ja sama coraz gorzej to znoszę. Do tego stopnia, że po pracy wolę chodzić bezsensownie po sklepach albo iść na fitness/ basen i ćwiczyć do upadłego niż wracać do domu, kiedy kończy się czas spędzany z moim facetem chce mi się po prostu buczeć bo wiem, że wejdę do domu i będą pretensje. Tak jak dzisiaj. Nie mogę robić prania bo nie i kropka, nie pasuje mi to wyp****. Widzę parę kwestii, które nie do końca wiem jak ogarnąć. Pomyślałam, że może to wypunktuje tak żeby było łatwiej się do wszystkiego odnieść. Po pierwsze- zastanawiam się czy lepiej zamieszkać najpierw samej i zobaczyć jak to jest, jak sobie radzę a później z chłopakiem. Czy lepiej zrobić to teraz i liczyć się z dużo niższym standardem życia ale mieć święty spokój? (już od marca mieszkalibyśmy wspólnie) Czy po obronie i po znalezieniu lepszej pracy? (najwcześniej lipiec) Jego stosunek jest taki, że nawet jakbym była bez pracy jakiś czas to poradzilibyśmy sobie (zarabia dość sporo)- mi chyba nie pozwalałaby na to duma. Wiem, że jeśli się wyniosę to z wszystkimi rzeczami na zawsze, nie będzie powrotu. Mam to zaznaczone tak samo jak i to, że ewentualna ciąża i wyp****. Jestem realistką, wiem, że nic nie jest wieczne, ludzie i sytuacje. Wiem, że jego może zabraknąć. Czasem boję się tego jakby to było ale wiem też, że mam siłę i jakoś dałabym radę, musiałabym. Nie chcę się od niego uzależniać emocjonalnie ale dzięki niemu wyszłam z totalnej patologii, widzę dla siebie szansę, wiem, że mogę się śmiać. Cieszy mnie zwyczajny spacer czy herbata wypita wspólnie rano. Po drugie kwestia finansów- jeśli zdecyduję się na wyprowadzkę już teraz to z moimi zarobkami wiem, że musiałabym sobie gdzieś dorabiać. Wszelkie ewentualne wycieczki, sytuacje awaryjne czy chociażby głupia wizyta u lekarza to są koszta. W dodatku z facetem uprawiamy sport na który też trzeba wydawać. Nawet jeśli nie zamieszkamy wspólnie już od teraz to chciałabym sobie znaleźć coś dorywczego. Pracuję od poniedziałku do piątku od 8 do 16 więc myślę, że miałabym czas. Tutaj pojawia się co mogłabym robić. Macie jakieś doświadczenie w pracach dorywczych? Nie jestem jakaś wybredna to może być nawet na nocki. Po prostu nie do końca wiem w jaki sektor uderzać, gdzie najlepiej szukać. Po trzecie- etap obrony i szukania nowej pracy. Wiem, że muszę to przejść, nie ma innego wyjścia. Bez skończenia studiów będzie w moim życiu tylko gorzej. Nie chcę się czuć gorsza od mojego faceta bo on pracuje w specyficznej branży i mimo młodego wieku zarabia bardzo dużo. Już teraz łapię się na jakichś kompleksach z tym związanych, że jestem gorsza. A do tego cudowni 'rodzice', którzy mówią, że on zostawi takie zero bo jestem beznadziejna i nic nie osiągnęłam. Do tego po roku przerwy sporo zapomniałam, przydałoby mi się podszkolić angielski i podszlifować francuski. Myślałam o tym, żeby poszukać praktyk, móc robić coś co da mi możliwość wpisania czegoś w CV związanego ze studiami ale też obawiam się czy godziny 16-23 będą kogokolwiek satysfakcjonowały. Tutaj boję się najbardziej porażki, że zderzę się z brutalną rzeczywistością i szukanie pracy będzie trwało miesiącami. Napisałam o tym bo jestem w tym wątku w 100% szczera. Chciałabym kiedyś móc wejść tutaj i przeczytać to z dystansem. Może za rok, może kiedy będę w innym miejscu dającym mi radość. Wiem, że wątek jest mega długi ale jeśli ktoś dotrwał to serdecznie dziękuję i proszę o rady/ kopy/ spojrzenie z zewnątrz/ może jakieś Wasze historie i jak to się potoczyło. Edytowane przez zakamuflowana Czas edycji: 2016-01-02 o 14:10 |
2016-01-02, 14:18 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 247
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Jeśli chcesz dorabiać to ja poszukałabym przede wszystkim zdalnie.
Poza tym, w takim otoczeniu dziwie Ci się bardzo że tak zwlekasz. Ja wyniosłabym się wynajać pokój jak tylko zaczęłabym pracę. Na twoim miejscu zamieszkałabym z chłopakiem. Nie piszesz ile z nim jesteś? Myślę że etap wspólnego mieszkania jest piękny, a obydwoje wydajecie się z opisu dość usamodzielnieni. Poza tym, stać was na to, więc czemu nie? Nie wiem czemu tak boisz się porażki w szukaniu pracy, skoro dorabianie sobie nie jest dla Ciebie niezbędne? Samą stać cię na wynajem pokoju. (Swoją drogą sama wynajmuje M2 w dużym mieście za 1000zł, więc jakby dobrze poszukać to i na to Cie stać) z chłopakiem na wynajem mieszkania też stać was bez problemu. Przestań się wszystkim zamartwiac i rób tak, żeby było dobrze. |
2016-01-02, 15:01 | #3 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Jesteśmy razem pół roku. To był bardzo intensywny czas, nie twierdzę, że znam go idealnie ale też nie mamy 15 lat żebym nie mogła z nim zamieszkać. Myślisz, że to za wcześnie? Może boję się, że jednak coś będzie nie tak, że może za krótko jesteśmy razem, że nie wypada, że może powinniśmy rok się pospotykać na neutralnym gruncie, że się sobą znudzimy, coś nie wypali. Wiem, że wtedy pewnie wyniosłabym się do pokoju i zamieszkała w nim sama, nie byłoby tragedii. Ale u mnie nie ma opcji powrotu do domu/ zabrania z domu słoików/ pożyczenia od rodziców. Nawet gdyby to oferowali nie chcę od nich już nic. Zawsze coś mi dawali a później było to wypomniane. Chyba tu mam problem, że nie dość, że to poważny krok- wyprowadzka to jeszcze będzie to ostateczne zerwanie kontaktów z domem rodzinnym. Boję się właśnie tego. Wiem, że to jest dorosłość i odpowiedzialność. Mój facet jest ogarnięty, ma pracę dodatkowo robi inne zlecenia żeby sobie coś odkładać. Bez oporów mogę powiedzieć, że jest bardziej ogarnięty niż ja. W ciągu tego całego czasu, zmienił pracę aby być bliżej mnie i mieć większe perspektywy, zmienił samochód, wyremontował pokój żebym mogła u niego nocować. To było po jednej z awantur w domu kiedy dostałam takiego ataku paniki, że nie umiał mnie uspokoić. Następnego dnia pojechał do sklepu budowlanego i zaczął wszystko ogarniać. Dba o mnie i się troszczy, ja przy nim też się zmieniłam. Mamy na siebie dobry wpływ i wszyscy to widzą. Może szukam sobie wymówki... |
|
2016-01-02, 15:29 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-07
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 247
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Nie uważam żeby pół roku to było za mało. Za krótko jest wtedy, kiedy skę czuje że jest za krótko. Ja ze swoim TŻ zaczęłam mieszkać po 3 miesiacach i nie żałuję. Zastanów się czego chcesz i wyprowadź się możliwie jak najszybciej. Sama bądź z nim.
|
2016-01-02, 15:33 | #5 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Jeśli byłam przyzwyczajona do wygodnego życia i droższych kosmetyków a teraz mogę się myć mydłem i nie kupować nic byle mieć święty spokój i móc z nim być to chyba jest odpowiedni moment |
|
2016-01-02, 15:51 | #6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
pół roku to może być mało.
Posmakuj samodzielności - znajdź pokój we wspólnym mieszkaniu. Na razie bez faceta.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
2016-01-02, 16:19 | #7 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Mam miesiąc żeby się zdecydować...
|
2016-01-02, 16:23 | #8 |
Naczelna Nastolatka
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Ja bym zamieszkała z facetem, jeśli wam nie wyjdzie to poszukasz sobie pokoju. A najważniejsze jest to, żebyś wyniosła się z domu "rodzinnego" jak najprędzej. Naprawdę lepiej biednie, ale w spokoju.
__________________
Małgorzata i spółka. Matka natura to suka. |
2016-01-02, 16:54 | #9 |
Mroczny Elf św. Mikołaja
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Miasto Królów Polskich
Wiadomości: 1 205
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
zakamuflowana, musisz uciekać. To jest absolutnym priorytetem - zdrowie psychiczne jest priorytetem. A jeśli masz już teraz poważne ataki paniki, to to się nie poprawi, tylko raczej pogorszy, Twoje nerwy potrzebują odpoczynku i regeneracji. Kij ze sportami i drogimi kosmetykami. Chociaż możliwe, że i na to będzie Cię stać, może sobie wszystko tak ogarniesz. Boisz się ryzyka, to jest naturalne, ale nigdy w życiu nie wiesz że coś na 100% wypali, zawsze coś tam może pójść inczej niż miało, albo może się pojawić jakiś nowy czynnik. Twój chłopak zachowuje się naprawdę wzruszająco i odpowiedzialnie, wygląda na to, że możesz na nim polegać. Co do Twoich rodziców to brak słów, pojawia się tylko pytanie, czy byłaś chcianym dzieckiem... Wyprowadzaj się jak tylko możesz najszybciej!
|
2016-01-02, 17:12 | #10 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Smutne, że w obcej osobie mam więcej wsparcia niż w rodzicach. Wiem, nie znam go długo, różnie może być ale ja też przed nim nie udaje, widział już wiele, wie jaka jestem, mimo to wszystko planuje w formie 'my'. I te słowa są takie naturalne. Przez moją głupią chęć pokazania, że wszystko będzie jak należy chcę zostać i odkładać, ciułać, mieć zabezpieczenie finansowe. Już nie raz nie dwa słyszałam od nich, że jak się wyniosę to na nic mam nie liczyć. Po prostu będę zdana sama na siebie. Czasem mi się wydaje, że to przeznaczenie albo jakiś zbieg tysiąca okoliczności, że jeden bodziec, jedna chwila i w moim życiu zaczęła pojawiać się nadzieja. To nie jest też tak, że buduję wszystko na nim i dla niego bo jestem świadoma, że wszystko musi wychodzić ode mnie. Dla siebie to robię przede wszystkim bo mam całe życie przed sobą jeszcze i nie chcę później swojemu dziecku zafundować takiej patologii, że ono będzie wolało po parku chodzić niż wrócić do domu. |
|
2016-01-02, 17:13 | #11 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 810
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Jak to zrobiłaś, że pomimo takiej "rodziny" tak dobrze sobie radzisz i nie straciłaś nadziei ani wiary w ludzi, a jedynym problemem są ataki paniki? To dość imponujące.
__________________
Cytat:
|
|
2016-01-02, 17:18 | #12 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Nie wiem czy Twój post to ironia czy nie. Ja nadal się boję, boję się, że stracę faceta, wyląduje na bruku bo coś tam. Mam sporo problemów. Chciałabym już się obronić, zacząć pracę w zawodzie. Czy dobrze sobie radzę? Kwestia względna jednego dnia jestem super naładowana energią, cieszy mnie, że coś fajnego wymyśliłam w pracy. Innego mam urlop, zostaję w domu żeby odpocząć a wysłuchuje pretensji, wyzwisk i wulgaryzmów. Nie wiem jak mają inne Wizażanki. U mnie w domu przekleństwo co drugie słowo to standard. Nikt nie przyjdzie i nic mi nie powie, jest wrzask na cały dom. Poniżanie, grożenie. Matka do teraz potrafi na mnie wyskoczyć z rękami, poszarpać mnie czy popchnąć. Trochę już dojrzałam i po prostu ją uprzedziłam, że jak tylko spróbuje to dzwonię na policję. I tak bym zrobiła bez względu co ludzie powiedzą, jak tak na własną matkę. Ona mi mówi, że jestem nikim, dno, jestem u niej skreślona. A dla mnie po prostu nie jest matką. Przykładowo nie mogę brać prysznica rano i wieczorem. Zaznaczam, że z dojazdami mój dzień trwa 11 godzin więc lubię rano się odświeżyć. Dlaczego? Bo nie i kropka. Nie mogę wypić rano kawy bo nie i to nie zdrowe. Mam jeść to co oni każą mimo, że nie mam na to ochoty. Mam jeść i kropka. A ja jestem debilem, który zap**** studia i skończy pod mostem z dzieckiem albo go komornik zlicytuje- słowa mojego ojca. Wyliczanie mi na co wydaje. Pytam ile dokładać do domu- nic. A perełka- jak jeszcze pracowałam na umowie zlecenie to mój ojciec powiedział mi, że mam iść do pracodawcy aby nie wpisywał mi iluś tam godzin bo przekroczę dochód i on nie dostanie zniżki. A sam z bólem dawał mi 200zł miesięcznie i wszystko wyliczał. Edytowane przez zakamuflowana Czas edycji: 2016-01-02 o 17:23 |
|
2016-01-02, 17:25 | #13 |
Naczelna Nastolatka
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Jejku, dziewczyno, uciekaj stamtąd. Ja bym się chyba spakowała i wyniosła już jutro, jakieś piekło opisujesz.
__________________
Małgorzata i spółka. Matka natura to suka. |
2016-01-02, 17:26 | #14 | |||
Mroczny Elf św. Mikołaja
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Miasto Królów Polskich
Wiadomości: 1 205
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
|||
2016-01-02, 17:31 | #15 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
To moja matka zaczyna swoje wywody, że on mnie zostawi, oleje, zawsze są rozwody i co ja się tak wielce ciesze, że się nie szanuje, jak ja tak mogę u niego w domu spać (śpimy w osobnych pokojach). No jakoś mogę, u niego w domu na prawdę czuję się jak na wakacjach... Wypicie kawy, obejrzenie filmu, rozmowa z jego rodzeństwem. Pewnie myślicie, że to są banały ale dla mnie to jest po prostu relaks. |
|
2016-01-02, 17:33 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 38
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Autorko, współczuję Ci sytuacji w domu i jednocześnie bardzo podziwiam, że tak dobrze sobie z nią radzisz. Na Twoim miejscu wyprowadziłabym się od rodziców jak najszybciej i wynajęła pokój lub kawalerkę, jeśli ceny wynajmu w Twoim mieście nie są zbyt wygórowane. Tak jak już dziewczyny wcześniej wspomniały, spokój i zdrowie psychiczne są najważniejsze. Złapiesz oddech, zobaczysz co to znaczy samodzielne życie, a potem pomyślisz o mieszkaniu z chłopakiem, jeśli nadal będzie Wam się tak dobrze układać. Dla mnie takie zachowanie rodziców jak opisujesz jest niepojęte, aż ciężko mi sobie to wyobrazić. Nie pozwól im więcej się krzywdzić.
|
2016-01-02, 17:37 | #17 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
dlaczego nie do chłopaka?
Bo będziesz od niego uzależniona. Będziesz bała się rozstać, nawet jak nie będziecie się dogadywać. Nawet jak teraz jest ok, to nic nie znaczy. Macie za sobą tylko pół roku randek. Nie wiesz jak się zachowuje na co dzień. Czy nie będą cię męczyć jego rzeczy porozrzucane po całym mieszkaniu? Musisz nauczyć się być niezależna, kompletnie samodzielna - i mieszkaniowo i psychicznie. Dopiero jak będziesz pewna, że jesteś sama sobie poradzić z każdą trudnością, jaką napotkasz, możesz zacząć życie we wspólnym mieszkaniu z facetem.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
2016-01-02, 17:39 | #18 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Tak mam pracę na umowie o pracę. Chcę znaleźć coś dorywczego żeby móc odkładać na awaryjne sytuacje. Obecnie czasem zjem coś co jest w lodówce, ewentualnie odgrzeję sobie obiad. Od nich nie biorę nic ponadto. Kiedyś wypominali mi mieszkanie i np. świecenie za dużej ilości światła więc zapytałam ile mam dokładać. Powiedzieli, że nic więc nie zamierzam się dopraszać. Teraz czuję się jakbym była w rozsypce, często tak miałam ale to bardziej na zasadzie popłacze, poboli głowa. Najbardziej pomaga porządnie się wysmarkać i działam. Teraz już myślę skąd skombinować dodatkowe źródło dochodu żeby już działać w tym kierunku. Kiedy najszybciej mogę iść do promotora aby dogadać szczegóły. Ten wątek uświadomił mi jedno i chyba najważniejsze- z nim czy bez niego ja muszę się wyprowadzić. Jeśli nie będziemy się w jakiejkolwiek kwestii zgrywali no to przeniosę się na pokój. Ale też obecnie wiem, że mieszkanie z nim pomogłoby mi wyjść na prostą bo on nie daje mi szans na smucenie się. Cały czas coś robimy, potrafi mnie zawsze rozbawić jak widzi, że mam kiepski humor np. po telefonie od matki. Ja potrafię jednego dnia mieć normalny nastrój, być sobą a wchodząc do domu od razu jestem poddenerwowana, wiem, że będzie awantura o cokolwiek, o to, że za długo się kąpie albo chcę wyprać pościel częściej niż raz na miesiąc. Tak się nie da po prostu... |
|
2016-01-02, 17:40 | #19 | ||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 810
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
__________________
Cytat:
|
||
2016-01-02, 17:48 | #20 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
|
|
2016-01-02, 18:01 | #21 | |||
Mroczny Elf św. Mikołaja
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Miasto Królów Polskich
Wiadomości: 1 205
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
|||
2016-01-02, 18:07 | #22 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Edytowane przez zakamuflowana Czas edycji: 2016-01-02 o 18:09 |
|
2016-01-02, 18:14 | #23 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 38
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
|
|
2016-01-02, 18:17 | #24 | |
Mroczny Elf św. Mikołaja
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Miasto Królów Polskich
Wiadomości: 1 205
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
|
|
2016-01-02, 18:20 | #25 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Też mu powiedziałam, że nie będę nic mówiła rodzicom o tym gdzie spędzam czas. Tak samo jak z ewentualnym adresem. |
|
2016-01-02, 18:25 | #26 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Za to jak najbardziej życzę, aby Ci się to, co planujesz- udało i aby ten chłopak okazał się TYM. Po prostu dobrego życia Ci życzę -za to warto na pewno z domu szybko się wyprowadzić Edytowane przez madana Czas edycji: 2016-01-02 o 18:31 |
|
2016-01-02, 21:02 | #27 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Cytat:
Ja sama jak widzicie waham się co zrobić, wiem, że to wszystko jest nieuniknione, tzn. muszę coś zmienić. Dzisiaj też wyszłam z domu tylko dlatego aby nie siedzieć w tej atmosferze. Nie chcę robić z faceta terapeuty- nigdy. To że on dał mi siłę do walki to jedno. Ale walczyć ze swoją przeszłością i psychiką muszę sama. |
|
2016-01-02, 21:32 | #28 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 592
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Moim zdaniem brzmisz jak rozsądna osoba, która ma wszystko poukładane mimo sytuacji i raczej nic by się nie stało, jakbyś zamieszkała z chłopakiem, zwlaszcza, że on tez ma się i tak przeprowadzać.
Poza tym zarabiasz na tyle, ze będziesz w stanie sama się utrzymać (choć nie będzie to komfortowe), więc w żadnym wypadku nie powinnaś się czuć jak utrzymanka. Pewnie Twój facet i tak ma szczęście, że znalazł taką ogarniętą dziewczynę. oczywiscie faktem jest, ze po pól roku jesteś zakochana i może nie oceniasz wszystkiego odpowiednio realistycznie, ale przecież zawsze jest tak, że może nie wyjść. Dlatego myślę, że można próbować. |
2016-01-02, 22:11 | #29 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: moje miasto...?
Wiadomości: 21 441
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Ucieczka z patologicznej rodziny tak, ale nie w ramiona faceta. Bądź samodzielna i pozwól sytuacji z chlopakiem się spokojnie rozwinąć. Bawienie się od razu w dom to nie jest najlepszy pomysł. Znajdź pokój, nawet ze wspollokatorka i randkuj.
|
2016-01-02, 22:11 | #30 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 17
|
Dot.: Nowy rok, refleksje, moje kiepskie życie, załamanie...
Nawet nie wiecie ile dał mi ten wątek Ile dają mi wszystkie Wasze słowa. Czasami sama się sobie dziwię jak daje rade. Nawet mój chłopak widzi, że zawsze jak już idziemy do mnie to jestem poddenerwowana. Dla mnie jest czymś na miarę luksusu móc wstać, mieć czas na spokojne ogarnięcie się, wypicie kawy, zaplanowanie dnia.
Co do pracy dorywczej chłopak zaproponował, że pomoże mi coś znaleźć i nad tym 'pomyślimy'. Ja jestem taka, że chcę wszystko sama sama sama ale to szalenie miłe, że chce mi pomóc. Jestem spokojniejsza, może nie silniejsza ale wierzę, że mi się uda. |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:29.