uparty jak osioł mąż - wyjazd na euro 2016

[Ingrid80]

Napisane przez Lexie

Między przyspawaniem do siebie, a zostawianiem żony w zagrożonej ciąży z małym dzieckiem pod opieką, jest pewna różnica

I owszem, dla mnie jak najbardziej zagrożona ciąża jest powodem, żeby zostać z żoną w domu i zrezygnować z planów poczynionych przed ciążą. Nie wiem po co miałabym być w związku, gdyby nawet w takiej sytuacji partner nie zrezygnował z hobby na rzecz mnie i rodziny.

Dokładnie.

[201712071518]

Napisane przez Lexie

Między przyspawaniem do siebie, a zostawianiem żony w zagrożonej ciąży z małym dzieckiem pod opieką, jest pewna różnica

I owszem, dla mnie jak najbardziej zagrożona ciąża jest powodem, żeby zostać z żoną w domu i zrezygnować z planów poczynionych przed ciążą. Nie wiem po co miałabym być w związku, gdyby nawet w takiej sytuacji partner nie zrezygnował z hobby na rzecz mnie i rodziny.

A ja uwazam, ze to (wyjazd na koncert meza pfffh) kwestia tylko osob ktorych to dotyczy. Jesli one uzgodnily, ze to nie problem, to raczej gdzies maja zdanie wizazu wg ktorego ow mąż wizazowego kryterium męża idealnego nie spelnia.

[un_chocolat]

Jak dla mnie, kompromisy w zwiazkach sa wazne.
Nawet jesli autorce nie do konca chodzi tylko o bezpieczenstwo a sam fakt, ze jej partner jechalby bez niej, gdzie wczesniej planowali razem, to uwazam ze partner powinien wziac jej zdanie i uczucia pod uwage.

Nasze mysli, przeczucia i powody nie zawsze sa racjonalne. Dobrze by autorka starala sie rowniez jakos przetrawic swoje uczucia i pokazac ze nie chcialaby rujnowac zadnych planow, jednak to co czuje jest silniejsze od niej. Nawet jesli to glupia zazdrosc o mecz i niechec bycia samej przez te kilka godzin z ta swiadomoscia. O ile nie ma sie takich schiz ma codzien co do wszystkiego, to nie widze nic zlego w tym by autorka wolalaby by jej partner nie jechal. I co do partnera, dobrze by bylo gdyby w takich sytuacjach pokazal ze to jednak jego dziewczyna/zona jest wazniejsza od meczu. Zadna pasja nie powinna byc wazniejsza. Tu wyglada na to ze jest to jednorazowa prosba o niepojechanie na mecz, a nie ze jest to ogolnie brak akceptacji do ogladania pilki noznej. Zdrowy zwiazek to zrozumienie siebie nawzajem i dobrze by bylo pamietac ze nie tylko logika powinna wchodzic w sklad zrozumienia, a rowniez uczucia.

[Lexie]

Napisane przez stupid-girl

A ja uwazam, ze to (wyjazd na koncert meza pfffh) kwestia tylko osob ktorych to dotyczy. Jesli one uzgodnily, ze to nie problem, to raczej gdzies maja zdanie wizazu wg ktorego ow mąż wizazowego kryterium męża idealnego nie spelnia.

To niech napisze, że dla niej, jej mąż może sobie jeździć gdzie chce i kiedy chce, niezależnie od sytuacji, a nie, że "nawet zagrożona ciąża nie jest powodem...", ani nie sugeruje "przyspawania" osobom, które jednak oczekują, że mąż przy żonie w zagrożonej ciąży zostanie. Bo to absurd, żadne to "przyspawanie". Jeszcze trochę i się okaże, że jakiekolwiek oczekiwania wobec partnera to bluszczowatość, a oczekiwanie jego obecności w jakichś sytuacjach, to patologiczne przyspawanie

[201712071518]

Napisane przez Lexie

To niech napisze, że dla niej, jej mąż może sobie jeździć gdzie chce i kiedy chce, niezależnie od sytuacji, a nie, że "nawet zagrożona ciąża nie jest powodem...", ani nie sugeruje "przyspawania" osobom, które jednak oczekują, że mąż przy żonie w zagrożonej ciąży zostanie. Bo to absurd, żadne to "przyspawanie". Jeszcze trochę i się okaże, że jakiekolwiek oczekiwania wobec partnera to bluszczowatość, a oczekiwanie jego obecności w jakichś sytuacjach, to patologiczne przyspawanie

Eeee, thirky i ingrid sa w ciazy???
Przedstawila swoja sytuacje i swoj punkt widzenia, ale oczywiscie trzeba zrobic pojazd na zlego meza, ktory zone w zagrozonej ciazy samą zostawia.

Pogrubione: typowe wizazowe "zaraz sie okaze, ze " i swobodna nadinterpretacja tego co autor mial z pewnoscia na mysli.

[sindi8]

Po pierwsze to to, że mąż jedzie sam mnie nie rusza, bo sama z wyjazdu zrezygnowałam jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży (jeszcze nie wiedziałam, że będę na podtrzymaniu) choroba lokomocyjna + pierwszy trymestr ciąży na pewno z podróży zrobiłby mi piekło i z wyjazdu by nic nie było, nie miałam najmniejszego problemu, że ja zostanę w domu, ale jak w ostatnich dniach zaczęły napływać coraz częściej informacje jak ogromne zagrożenie jest we Francji i że jeszcze mecz na który jedzie mąż jest meczem wysokiego ryzyka to się cholernie wystarszyłam i zaczęłam go przekonywać żeby został właśnie ze względu na to, że stres związany z tym wyjazdem i obawa czy wróci, mogłyby zaszkodzić ciąży, chciałam żeby dmuchał na zimne i tyle, nigdy mu nie zabroniłam nigdzie jechać, nawet jak wyjazdy były z noclegiem (ten również będzie z noclegiem i uwaga ! aż 3 noce ! i nie mam z tym problemu najmniejszego jak to po niektórzy twierdzą, że jest inaczej, bo napisałam post o wyjeździe do Londynu, jak można zauważyć przy odrobinie wysiłku i czytania ze zrozumieniem z Londynem chodziło o to, że mi tego nie powiedział sam na sam, że planuje taki wyjazd tylko dowiedziałam się podczas rozmowy z kumplami, a nie był to wyjazd na jeden dzień 100kilometrów dalej tylko kilka dni w obcym kraju więc uważam, że należało mi się wiedzieć prędzej o tym, w efekcie wyjazd z jakiś tam powodów nie wypalił). A wracając do obecnego wątku to chodzi mi tylko i wyłącznie o jego bezpieczeństwo i o to, żeby wrócił cały, a nie o to, że mam problem go puścić na kilka dni samego. Bo nie jest to pierwszy wyjazd i zdążyłam się przyzwyczaić.

[prezent_od_losu]

Napisane przez Doris1981

O podtrzymaniu piszesz dopiero teraz. Wcześniej napisałaś tylko, że zrezygnowałaś z wyjazdu z powodu samego faktu ciąży.

Dopiero to dla mnie "argument" na zostanie. Ciąża to rzeczywiście nie choroba ale ja miałam ciążę bez żadnych problemów, gdyby takie były też chciałabym mieć wsparcie męża. W życiu trzeba mieć priorytety, moim zdaniem mecz nim nie jest w takiej sytuacji. Tym bardziej że i tak przegramy (sorry)

[201712071518]

Napisane przez sindi8

Po pierwsze to to, że mąż jedzie sam mnie nie rusza, bo sama z wyjazdu zrezygnowałam jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży (jeszcze nie wiedziałam, że będę na podtrzymaniu) choroba lokomocyjna + pierwszy trymestr ciąży na pewno z podróży zrobiłby mi piekło i z wyjazdu by nic nie było, nie miałam najmniejszego problemu, że ja zostanę w domu, ale jak w ostatnich dniach zaczęły napływać coraz częściej informacje jak ogromne zagrożenie jest we Francji i że jeszcze mecz na który jedzie mąż jest meczem wysokiego ryzyka to się cholernie wystarszyłam i zaczęłam go przekonywać żeby został właśnie ze względu na to, że stres związany z tym wyjazdem i obawa czy wróci, mogłyby zaszkodzić ciąży, chciałam żeby dmuchał na zimne i tyle, nigdy mu nie zabroniłam nigdzie jechać, nawet jak wyjazdy były z noclegiem (ten również będzie z noclegiem i uwaga ! aż 3 noce ! i nie mam z tym problemu najmniejszego jak to po niektórzy twierdzą, że jest inaczej, bo napisałam post o wyjeździe do Londynu, jak można zauważyć przy odrobinie wysiłku i czytania ze zrozumieniem z Londynem chodziło o to, że mi tego nie powiedział sam na sam, że planuje taki wyjazd tylko dowiedziałam się podczas rozmowy z kumplami, a nie był to wyjazd na jeden dzień 100kilometrów dalej tylko kilka dni w obcym kraju więc uważam, że należało mi się wiedzieć prędzej o tym, w efekcie wyjazd z jakiś tam powodów nie wypalił). A wracając do obecnego wątku to chodzi mi tylko i wyłącznie o jego bezpieczeństwo i o to, żeby wrócił cały, a nie o to, że mam problem go puścić na kilka dni samego. Bo nie jest to pierwszy wyjazd i zdążyłam się przyzwyczaić.

blablabla
ale jakbyś nie była w ciązy to byś z nim pojechała mimo ryzyka wspólnego wylecenia w powietrze.
fck logic

[ajah]

Napisane przez sindi8

Po pierwsze to to, że mąż jedzie sam mnie nie rusza, bo sama z wyjazdu zrezygnowałam jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży (jeszcze nie wiedziałam, że będę na podtrzymaniu) choroba lokomocyjna + pierwszy trymestr ciąży na pewno z podróży zrobiłby mi piekło i z wyjazdu by nic nie było, nie miałam najmniejszego problemu, że ja zostanę w domu, ale jak w ostatnich dniach zaczęły napływać coraz częściej informacje jak ogromne zagrożenie jest we Francji i że jeszcze mecz na który jedzie mąż jest meczem wysokiego ryzyka to się cholernie wystarszyłam i zaczęłam go przekonywać żeby został właśnie ze względu na to, że stres związany z tym wyjazdem i obawa czy wróci, mogłyby zaszkodzić ciąży, chciałam żeby dmuchał na zimne i tyle, nigdy mu nie zabroniłam nigdzie jechać, nawet jak wyjazdy były z noclegiem (ten również będzie z noclegiem i uwaga ! aż 3 noce ! i nie mam z tym problemu najmniejszego jak to po niektórzy twierdzą, że jest inaczej, bo napisałam post o wyjeździe do Londynu, jak można zauważyć przy odrobinie wysiłku i czytania ze zrozumieniem z Londynem chodziło o to, że mi tego nie powiedział sam na sam, że planuje taki wyjazd tylko dowiedziałam się podczas rozmowy z kumplami, a nie był to wyjazd na jeden dzień 100kilometrów dalej tylko kilka dni w obcym kraju więc uważam, że należało mi się wiedzieć prędzej o tym, w efekcie wyjazd z jakiś tam powodów nie wypalił). A wracając do obecnego wątku to chodzi mi tylko i wyłącznie o jego bezpieczeństwo i o to, żeby wrócił cały, a nie o to, że mam problem go puścić na kilka dni samego. Bo nie jest to pierwszy wyjazd i zdążyłam się przyzwyczaić.

Tak bardzo wierzysz w potencjalny zamach, ze byłaś gotowa pojechać razem z nim narażając również swoje życie ?
Raczej wyjeżdżając z nim ani sobie ani jemu bezpieczeństwa byś nie zapewniła.

Ciąża jest dość specyficznym argumentem, łatwo go nadużyć wprowadzając partnera w poczucie winy (mówię tu głównie o ciąży bez zagrożeń).
BTW co to znaczy w twoim przypadku , że jesteś na podtrzymaniu ?

[201712071518]

Napisane przez ajah

Tak bardzo wierzysz w potencjalny zamach, ze byłaś gotowa pojechać razem z nim narażając również swoje życie ?
Raczej wyjeżdżając z nim ani sobie ani jemu bezpieczeństwa byś nie zapewniła.

Ciąża jest dość specyficznym argumentem, łatwo go nadużyć wprowadzając partnera w poczucie winy (mówię tu głównie o ciąży bez zagrożeń).
BTW co to znaczy w twoim przypadku , że jesteś na podtrzymaniu ?

a wręcz przeciwnie

[Buzzerka]

Napisane przez prezent_od_losu

Tym bardziej że i tak przegramy (sorry)

A ić. Ja mam wiarę i nadzieję na bardzo wysokim poziomie



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[201607111028]

Napisane przez sindi8

Po pierwsze to to, że mąż jedzie sam mnie nie rusza, bo sama z wyjazdu zrezygnowałam jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży (jeszcze nie wiedziałam, że będę na podtrzymaniu) choroba lokomocyjna + pierwszy trymestr ciąży na pewno z podróży zrobiłby mi piekło i z wyjazdu by nic nie było, nie miałam najmniejszego problemu, że ja zostanę w domu, ale jak w ostatnich dniach zaczęły napływać coraz częściej informacje jak ogromne zagrożenie jest we Francji i że jeszcze mecz na który jedzie mąż jest meczem wysokiego ryzyka to się cholernie wystarszyłam i zaczęłam go przekonywać żeby został właśnie ze względu na to, że stres związany z tym wyjazdem i obawa czy wróci, mogłyby zaszkodzić ciąży, chciałam żeby dmuchał na zimne i tyle, nigdy mu nie zabroniłam nigdzie jechać, nawet jak wyjazdy były z noclegiem (ten również będzie z noclegiem i uwaga ! aż 3 noce ! i nie mam z tym problemu najmniejszego jak to po niektórzy twierdzą, że jest inaczej, bo napisałam post o wyjeździe do Londynu, jak można zauważyć przy odrobinie wysiłku i czytania ze zrozumieniem z Londynem chodziło o to, że mi tego nie powiedział sam na sam, że planuje taki wyjazd tylko dowiedziałam się podczas rozmowy z kumplami, a nie był to wyjazd na jeden dzień 100kilometrów dalej tylko kilka dni w obcym kraju więc uważam, że należało mi się wiedzieć prędzej o tym, w efekcie wyjazd z jakiś tam powodów nie wypalił). A wracając do obecnego wątku to chodzi mi tylko i wyłącznie o jego bezpieczeństwo i o to, żeby wrócił cały, a nie o to, że mam problem go puścić na kilka dni samego. Bo nie jest to pierwszy wyjazd i zdążyłam się przyzwyczaić.

Ale sama pisałaś, że będzie tam tylko kilka godzin, a resztę czasu spędzi w Niemczech. Ja również jakoś nie wierzę w tę niewyobrażalną panikę, bo przecież wcześniej chciałaś z nim jechać

[Gregorius_]

O rety, współczuję takim parom, które mają we dwójkę gdzieś pojechać, jedna ze stron nie może i nagle ... pojawiają się problemy.

Wizje zamachów i innych bzdetów. Nie wytrzymałbym w czymś takim. Euro raz na 4 lata, w końcu jesteśmy krajem europejskim więc ceny biletów tak nie przerażają, to często jedyna okazja, aby we względnie młodym wieku pojechać z kolegami, z którymi normalnie trudno się skrzyknąć bo każdy dzieci, obowiązki blabla... Następnej okazji może nie być bo wiadomo jakie życie jest teraz - obowiązki, ludzie wyjeżdżają itd. itp. No ale ... zamachy są.

W samolotach też są, i co nie będziecie np. na urlop jechać ?

Szczerze, argumenty autorki tylko by mnie rozsierdziły (nie umiem z kobietami tego typu rozmawiać) bo jak już niejedna osoba mówiła - zero w tym logiki. Z nim to nie bała się pojechać mimo zamachów, a jak teraz on sam ma jechać to "nie może" bo "zamachy". FCK LOGIC. U mnie to byłaby solidna kłótnia, a może i początek końca. Nie znoszę kobiet, które nie potrafią się same sobą zająć tylko wymyślają jakieś wyimaginowane przeszkody... (najlepiej zamknąć się w czterech ścianach, nigdzie nie wychodzić bo niebezpiecznie, zamachy - tylko z nią oczywiście )

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Gregorius_

(najlepiej zamknąć się w czterech ścianach, nigdzie nie wychodzić bo niebezpiecznie, zamachy - tylko z nią oczywiście )

Dwa lata temu we własnym domu wywaliłam się przez otwarte drzwi biurka i złamałam dwa żebra.
A kiedyś tak się zadławiłam kapustą z gołąbka w trakcie niedzielnego domowego obiadku, że gdyby nie przytomny umysł mojego męża, to już bym tu z Wami nie dywagowała o niebezpieczeństwach jakie ściąga na nas życie.
Nigdzie nie jest bezpiecznie, niestety.

[motyla]

Napisane przez sindi8

... (ten również będzie z noclegiem i uwaga ! aż 3 noce !...

aż 3 NOCE??? T R Z Y ??? toż to całkowicie zmienia postać rzeczy!!!






not.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Haha, a w ogóle to nadaję z obszarów, w których wojska NATO przeprowadzają właśnie operację Anakonda i przed chwilą z wielkim hukiem przeleciał nad moim domem jeden z ich okropnie głośnych samolotów.
Czuję się bezpiecznie Chociaż coś czytałam, że wczoraj ich ciężarówka trachnęła się z osobówką.

[Lady in Blue]

Napisane przez motyla

aż 3 NOCE??? T R Z Y ??? toż to całkowicie zmienia postać rzeczy!!!






not.

A to cham jeden!

Napiszę po wizażowemu "rzuć go!"

[Flashdance]

Napisane przez sindi8

Po pierwsze to to, że mąż jedzie sam mnie nie rusza, bo sama z wyjazdu zrezygnowałam jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży (jeszcze nie wiedziałam, że będę na podtrzymaniu) choroba lokomocyjna + pierwszy trymestr ciąży na pewno z podróży zrobiłby mi piekło i z wyjazdu by nic nie było, nie miałam najmniejszego problemu, że ja zostanę w domu, ale jak w ostatnich dniach zaczęły napływać coraz częściej informacje jak ogromne zagrożenie jest we Francji i że jeszcze mecz na który jedzie mąż jest meczem wysokiego ryzyka to się cholernie wystarszyłam i zaczęłam go przekonywać żeby został właśnie ze względu na to, że stres związany z tym wyjazdem i obawa czy wróci, mogłyby zaszkodzić ciąży, chciałam żeby dmuchał na zimne i tyle, nigdy mu nie zabroniłam nigdzie jechać, nawet jak wyjazdy były z noclegiem (ten również będzie z noclegiem i uwaga ! aż 3 noce ! i nie mam z tym problemu najmniejszego jak to po niektórzy twierdzą, że jest inaczej, bo napisałam post o wyjeździe do Londynu, jak można zauważyć przy odrobinie wysiłku i czytania ze zrozumieniem z Londynem chodziło o to, że mi tego nie powiedział sam na sam, że planuje taki wyjazd tylko dowiedziałam się podczas rozmowy z kumplami, a nie był to wyjazd na jeden dzień 100kilometrów dalej tylko kilka dni w obcym kraju więc uważam, że należało mi się wiedzieć prędzej o tym, w efekcie wyjazd z jakiś tam powodów nie wypalił). A wracając do obecnego wątku to chodzi mi tylko i wyłącznie o jego bezpieczeństwo i o to, żeby wrócił cały, a nie o to, że mam problem go puścić na kilka dni samego. Bo nie jest to pierwszy wyjazd i zdążyłam się przyzwyczaić.

Możesz sobie pisać elaboraty, ale nic nie zmieni faktu że dopóki mieliście razem jechać jakoś nie przejmowałaś się ewentualnymi zamachami. Jak okazało się że Ty nie możesz jechać to nagle ogarnął Cię paniczny strach o bezpieczeństwo męża.

I nie trafia do mnie argument że wcześniej też się bałaś zamachów ale chciałaś z nim jechać bo byś się mniej denerwowała niż w domu. Niby w jaki sposób miałby by być bardziej bezpieczny z Tobą niż bez Ciebie. W razie czego osłoniłabyś go swoim ciałem czy jak? Czy przez cały czas wspólnego pobytu we Francji byłabyś do niego przyklejona? A co jakby on oddalił się na godzinkę a Ty czekałabyś cała w nerwach czy aby przypadkiem wróci cały. A wiesz że nawet gdybyście pojechali razem i byłby zamach to mogło by się tak zdarzyć że on by zginął a Ty nie (lub odwrotnie)?

Jeszcze bym zrozumiała Twoje stanowisko gdyby było tak że od początku bałabyś się jechać, a on miał jechać sam (Tobie ten pomysł by się nie podobał i od początku byś go przekonywała żeby nie jechał niezależnie czy sam czy z Tobą). A teraz dodatkowo pojawił się argument ciąży i tym bardziej nalegasz na rezygnację z wyjazdu. To jeszcze miałby jakąś logikę, ale w Twojej sytuacji? Mamy jechać razem "super nie boje się zamachów", ma jechać tylko sam bo ja nie mogę "o nie tam jest niebezpiecznie zostajesz w domu".

Fakt jest taki: mieliście razem jechać i ewentualne zamachy nie przeszkadzały Ci w planowaniu wspólnego wyjazdu. Widocznie nie bałaś się aż tak bardzo zamachu skoro byłaś gotowa zaryzykować swoje i jego życie. Sytuacja się zmieniła jedzie tylko on i nagle pstryk dotarło do Ciebie że tam będzie niebezpiecznie, więc nie powinien jechać.

A co byś zrobiła gdybyś nie była w ciąży i mielibyście razem jechać? Nadal radośnie planowała byś wyjazd czy może w panice przed zamachami prosiła o jego odwołanie?

[motyla]

Napisane przez Lady in Blue

A to cham jeden!

Napiszę po wizażowemu "rzuć go!"

no pewnie, jedyna słuszna opcja kolega zaczął w końcu dobrze zarabiać, więc jak sąd mu przyfasoli wysokie alimenty to może przestanie wydawać kasę na bezsensowne pierdoły typu mecz piłki nożnej
poza tym na jakiego człowieka on to dziecko wychowa?? jeszcze nauczy go, że wyjazdy na TRZY (!) dni bez miłości swojego życia są w porządku... albo nie daj Boziu będą na te mecze jeździć z ojcem we dwójkę... nie nie nie, tu trzeba działać!

[pfffh]

Napisane przez Lexie

To niech napisze, że dla niej, jej mąż może sobie jeździć gdzie chce i kiedy chce, niezależnie od sytuacji, a nie, że "nawet zagrożona ciąża nie jest powodem...", ani nie sugeruje "przyspawania" osobom, które jednak oczekują, że mąż przy żonie w zagrożonej ciąży zostanie. Bo to absurd, żadne to "przyspawanie". Jeszcze trochę i się okaże, że jakiekolwiek oczekiwania wobec partnera to bluszczowatość, a oczekiwanie jego obecności w jakichś sytuacjach, to patologiczne przyspawanie

Ależ Lexie może niefortunnie się wyraziłam ale ja pisałam o MOJEJ sytuacji. Ze takiego sobie męża wybrałam, że z takim hobby i że w razie problemów miałam teściów piętro niżej. A Autorce radziłam "tylko" nie popadać w histerię. Nic więcej. I w całej wypowiedzi nawet mówiąc o "nieprzyspawaniu" i o tym, że zagrożona ciąża nie jest powodem mówiłam O SWOIM PRZYPADKU. Bo to czy był ze mną w danym dniu mąż czy teściowa (pięć schodów niżej) to nie zmieniało faktu, że ktoś był. Więc nie rozumiem oburzenia. Mój mąż, moja ciąża, mój przykład.
Następnym razem będę się wypowaidać bardziej zrozumiale

[robcia]

Nieee,no ale jak ciąża jest ,to trzeba cały dzień patrzeć ciężarnej w oczy i trzymać ją za rękę. Bo zdrowa do tej pory ciąża w każdej chwili może być zagrożona.No ludzie, nie przesadzajmy.

[thirky]

Napisane przez stupid-girl

A ja uwazam, ze to (wyjazd na koncert meza pfffh) kwestia tylko osob ktorych to dotyczy. Jesli one uzgodnily, ze to nie problem, to raczej gdzies maja zdanie wizazu wg ktorego ow mąż wizazowego kryterium męża idealnego nie spelnia.

No ale oczywiście. Przecież żadna z nas jej nie napisała że jej mąż się nie mieści w jakichś kryteriach, tylko co my byśmy zrobily w tej sytuacji. Spokojnie.

---------- Dopisano o 10:37 ---------- Poprzedni post napisano o 10:37 ----------

Napisane przez robcia

Nieee,no ale jak ciąża jest ,to trzeba cały dzień patrzeć ciężarnej w oczy i trzymać ją za rękę. Bo zdrowa do tej pory ciąża w każdej chwili może być zagrożona.No ludzie, nie przesadzajmy.

Ale jej ciąża już jest zagrożona

---------- Dopisano o 10:40 ---------- Poprzedni post napisano o 10:37 ----------

Dla mnie cała sytuacja to absurd. Autorko, ta pilka przeszkadza Ci od dawna, po co wiazalas się z kimś kto wyjeżdża na mecze skoro Ci to nie odpowiada? Po co z nim dziecko skoro wiedziałas ze będą takie sytuacje? To nie jest niezainteresowany pilką facet któremu nagle coś odstrzelilo- bardzo dobrze wiedziałaś ze tak będzie więc wydaje mi się że jednak średnio wypada Ci narzekac. Widziały gały co brały.

[ajah]

Napisane przez thirky

No ale oczywiście. Przecież żadna z nas jej nie napisała że jej mąż się nie mieści w jakichś kryteriach, tylko co my byśmy zrobily w tej sytuacji. Spokojnie.

---------- Dopisano o 10:37 ---------- Poprzedni post napisano o 10:37 ----------



Ale jej ciąża już jest zagrożona

---------- Dopisano o 10:40 ---------- Poprzedni post napisano o 10:37 ----------

Dla mnie cała sytuacja to absurd. Autorko, ta pilka przeszkadza Ci od dawna, po co wiazalas się z kimś kto wyjeżdża na mecze skoro Ci to nie odpowiada? Po co z nim dziecko skoro wiedziałas ze będą takie sytuacje? To nie jest niezainteresowany pilką facet któremu nagle coś odstrzelilo- bardzo dobrze wiedziałaś ze tak będzie więc wydaje mi się że jednak średnio wypada Ci narzekac. Widziały gały co brały.

Autorka niestety nie powiedziała co to oznacza, ze ciąża jest zagrożona i co się z tym wiąże. Pomijając kwestię, że zagrożenie ciązy pojawiło się w ostatnich postach a nie na początku opowieści.

[sindi8]

Napisane przez motyla

aż 3 NOCE??? T R Z Y ??? toż to całkowicie zmienia postać rzeczy!!!






not.

Ironia, chyba nie rozumiesz tego pojęcia... nie rusza mnie ta ilość i specjalnie napisałam aż, dla tych , którzy twierdzą, że mam problem z tym, aby nocował poza domem beze mnie.

---------- Dopisano o 10:57 ---------- Poprzedni post napisano o 10:55 ----------

Napisane przez robcia

Nieee,no ale jak ciąża jest ,to trzeba cały dzień patrzeć ciężarnej w oczy i trzymać ją za rękę. Bo zdrowa do tej pory ciąża w każdej chwili może być zagrożona.No ludzie, nie przesadzajmy.

Naucz się czytać ze zrozumieniem, a potem się wypowiadaj. Ciąża jest na podtrzymaniu !

[ajah]

Napisane przez sindi8

Ironia, chyba nie rozumiesz tego pojęcia... nie rusza mnie ta ilość i specjalnie napisałam aż, dla tych , którzy twierdzą, że mam problem z tym, aby nocował poza domem beze mnie.

---------- Dopisano o 10:57 ---------- Poprzedni post napisano o 10:55 ----------



Naucz się czytać ze zrozumieniem, a potem się wypowiadaj. Ciąża jest na podtrzymaniu !

Zapytam jeszcze raz: co to znaczy na podtrzymaniu i co zalecił ci lekarz w związku z tym?

[xenon88]

A mnie dotknęłoby jeszcze coś innego. Facet postanawia, że ogarnia wyjazd do Londynu. Spotyka się z ziomkami i swoją dziewczyną. Na spotkaniu dziewczyna dopiero dowiaduje się, że on jedzie, że tak i już. A jak ona się obruszyła, bo on nawet nie zapytał co o tym sądzi (czyli jak na moje, nie potraktował jej jak swojej kobiety tylko jak koleżankę, która ma g**no do powiedzenia na temat jego życia), to ten od razu z tekstem, że on nie chce, żeby kobieta nie szanowała jego pasji <tu piszę o wcześniejszym wątku autorki> Byłoby mi przykro, poczułabym się potraktowana jak obcy człowiek, który nie ma prawa wiedzieć jako pierwszy o tym, co jego najbliższa osoba planuje. Bardzo niefajnie, bo może zachwiać poczucie bezpieczeństwa w związku. Potem to może eskalować i każda decyzja partnera kończy się histerią. Ktoś powie, że babie się we łbie poprzewracało, że bluszcz. A może facet wcale nie jest taki biedny i niewinny jak niektóre by chciały. Przecież zachowania partnera wpływają na zachowania partnerki i odwrotnie. Nic się z powietrza nie bierze.

W sumie o ciąży zagrożonej pisać nie będę, bo Autorka konkretów nie podała.

[Flashdance]

Napisane przez ajah

Zapytam jeszcze raz: co to znaczy na podtrzymaniu i co zalecił ci lekarz w związku z tym?

Tez bym chciała wiedzieć.

I ponawiam pytanie czy gdybyś nie była w ciąży nadal chciałabyś jechać razem z mężem czy może nalegałabyś żeby nie jechać ze względu na ewentualne zamachy?

Sadząc po poprzednich wątkach od samego początku nie pasowały Ci wyjazdy męża na mecze. Bałaś się że przez jego pasję zejdziesz na drugi plan (dosłownie Twoje słowa). Jak jest teraz? Nadal masz takie obawy? Nadal nie bardzo podoba Ci się pasja Twojego męża i związane z nią wyjazdy?

[sindi8]

Napisane przez Flashdance

Możesz sobie pisać elaboraty, ale nic nie zmieni faktu że dopóki mieliście razem jechać jakoś nie przejmowałaś się ewentualnymi zamachami. Jak okazało się że Ty nie możesz jechać to nagle ogarnął Cię paniczny strach o bezpieczeństwo męża.

I nie trafia do mnie argument że wcześniej też się bałaś zamachów ale chciałaś z nim jechać bo byś się mniej denerwowała niż w domu. Niby w jaki sposób miałby by być bardziej bezpieczny z Tobą niż bez Ciebie. W razie czego osłoniłabyś go swoim ciałem czy jak? Czy przez cały czas wspólnego pobytu we Francji byłabyś do niego przyklejona? A co jakby on oddalił się na godzinkę a Ty czekałabyś cała w nerwach czy aby przypadkiem wróci cały. A wiesz że nawet gdybyście pojechali razem i byłby zamach to mogło by się tak zdarzyć że on by zginął a Ty nie (lub odwrotnie)?

Jeszcze bym zrozumiała Twoje stanowisko gdyby było tak że od początku bałabyś się jechać, a on miał jechać sam (Tobie ten pomysł by się nie podobał i od początku byś go przekonywała żeby nie jechał niezależnie czy sam czy z Tobą). A teraz dodatkowo pojawił się argument ciąży i tym bardziej nalegasz na rezygnację z wyjazdu. To jeszcze miałby jakąś logikę, ale w Twojej sytuacji? Mamy jechać razem "super nie boje się zamachów", ma jechać tylko sam bo ja nie mogę "o nie tam jest niebezpiecznie zostajesz w domu".

Fakt jest taki: mieliście razem jechać i ewentualne zamachy nie przeszkadzały Ci w planowaniu wspólnego wyjazdu. Widocznie nie bałaś się aż tak bardzo zamachu skoro byłaś gotowa zaryzykować swoje i jego życie. Sytuacja się zmieniła jedzie tylko on i nagle pstryk dotarło do Ciebie że tam będzie niebezpiecznie, więc nie powinien jechać.

A co byś zrobiła gdybyś nie była w ciąży i mielibyście razem jechać? Nadal radośnie planowała byś wyjazd czy może w panice przed zamachami prosiła o jego odwołanie?

Mam szczerze gdzieś to, że argument, że chciałam tam jechać z nim, aby nie siedzieć w domu i się nie denerwować nie dociera do Ciebie, więc daruj sobie, taki miałam zamiar i nawet jeśli by to miał być ostatni mój wyjazd w życiu to wolałabym jechać, zginąć itd. Od początku byłam przeciwna euro od kąd był szum na temat zamachów w listopadzie, ale potem po namowach męża stwierdziłam, że wolę jechać i niech się dzieje co chce niż mam zostać w domu i zastanawiać się czy coś się stanie, czy on wróci czy nie. A teraz myślę niestety za dwoje za siebie i dziecko i nie mogę pozwolić sobie na taki wyjazd, a męża próbowałam nakłonić na to by został w domu właśnie ze względu na to, że ostatnie dni meeega złe wiadomości przyniosły, nie to co było w styczniu/lutym, mam strach i tyle, to ludzkie chyba, że jak się kogoś kocha i nosi jego dziecko pod sercem to się martwi o niego! Gdybym nie była w ciąży to bym pojechała, bo wiem, że mąż by nie zrezygnował skoro widzę, że nawet teraz nie odpuszcza.

---------- Dopisano o 11:08 ---------- Poprzedni post napisano o 11:05 ----------

Napisane przez Flashdance

Tez bym chciała wiedzieć.

I ponawiam pytanie czy gdybyś nie była w ciąży nadal chciałabyś jechać razem z mężem czy może nalegałabyś żeby nie jechać ze względu na ewentualne zamachy?

Sadząc po poprzednich wątkach od samego początku nie pasowały Ci wyjazdy męża na mecze. Bałaś się że przez jego pasję zejdziesz na drugi plan (dosłownie Twoje słowa). Jak jest teraz? Nadal masz takie obawy? Nadal nie bardzo podoba Ci się pasja Twojego męża i związane z nią wyjazdy?

. Nie mam obaw, że zejdę na 2 plan, bo od slubu mąż już był 3 czy 4 razy na meczach w Niemczech i dwa razy w stolicy i nie było żadnych spin z tego powodu. Uprzedzę pytanie, małżeństwem jesteśmy rok. Więc jak widać pozwalam mu jeździć, ba, nie mam nic przeciw, ale w tym wypadku uważam, że wyjazd jest zbyt ryzykowny w obecnej sytuacji i tyle.

[Flashdance]

Napisane przez sindi8

Mam szczerze gdzieś to, że argument, że chciałam tam jechać z nim, aby nie siedzieć w domu i się nie denerwować nie dociera do Ciebie, więc daruj sobie, taki miałam zamiar i nawet jeśli by to miał być ostatni mój wyjazd w życiu to wolałabym jechać, zginąć itd. Od początku byłam przeciwna euro od kąd był szum na temat zamachów w listopadzie, ale potem po namowach męża stwierdziłam, że wolę jechać i niech się dzieje co chce niż mam zostać w domu i zastanawiać się czy coś się stanie, czy on wróci czy nie. A teraz myślę niestety za dwoje za siebie i dziecko i nie mogę pozwolić sobie na taki wyjazd, a męża próbowałam nakłonić na to by został w domu właśnie ze względu na to, że ostatnie dni meeega złe wiadomości przyniosły, nie to co było w styczniu/lutym, mam strach i tyle, to ludzkie chyba, że jak się kogoś kocha i nosi jego dziecko pod sercem to się martwi o niego! Gdybym nie była w ciąży to bym pojechała, bo wiem, że mąż by nie zrezygnował skoro widzę, że nawet teraz nie odpuszcza.

Acha.

Czyli na wspólnym wyjeździe do Francji byś się do niego przykleiła i nie puściła od siebie na krok, no bo przecież jakby się oddalił na chwilę (np.do męskiego wc) to pewnie byś umarła ze strachu czy wróci czy nie.

Mam pytanie jak Ty funkcjonujesz na co dzień? Kiedy mąż wychodzi do pracy, do sklepu, do knajpy na piwo, na mecz ligowy (nie boisz się zadym). Siedzisz w domu i umierasz ze strachu czy wróci? Zdajesz sobie sprawę że codziennie może zginąć i Ty nie masz na to żadnego wpływu?

Popadasz w jakąś przedziwną histerię. Pewnie składa się na to kilka rzeczy, ale przydałby Ci się trochę logiki i zdrowego rozsądku bo rzeczywiście w tak nakręconej we własnej głowie spirali strachu żyć się nie da.

No Ty uważasz że jest zbyt ryzykowny, Twój mąż nie. Ma swoje zdanie, jest dorosłym człowiekiem. Co Ty na to? Zamierzasz przez cały czas do jego wyjazdu napędzać sobie w głowie spiralę strachu?

[thirky]

Napisane przez sindi8

. Nie mam obaw, że zejdę na 2 plan, bo od slubu mąż już był 3 czy 4 razy na meczach w Niemczech i dwa razy w stolicy i nie było żadnych spin z tego powodu. Uprzedzę pytanie, małżeństwem jesteśmy rok. Więc jak widać pozwalam mu jeździć, ba, nie mam nic przeciw, ale w tym wypadku uważam, że wyjazd jest zbyt ryzykowny w obecnej sytuacji i tyle.

No i ja się na przykład z Tobą zgadzam. Ale co z tego? Skoro on ma to w nosie to nic nie zrobisz.