Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy.. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-06-28, 12:39   #1
Sprzeczna
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 2

Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..


Witam,
jestem tu całkiem nowa, ale czuję, że wali się mój świat i może u was znajdę pomoc, bo nie wiem już, gdzie jej szukać... proszę pomóżcie spojrzeć obiektywnie... i choć będzie pewnie długo, to może ktoś dotrwa..

Zacznę od początku.
Od 12 lat jestem w związku, jest to mój pierwszy i jedyny partner. Od początku był o mnie zazdrosny, ale wtedy wydawało się to słodkie i miłe, z latami jednak przeradzało się w pełną kontrolę. Utrata znajomych, 24h na dobę spędzane razem, każdy wyjazd lub wyjście - wspólnie, do dziś nigdzie nie pojechałam sama na dłużej niż kilka godzin, mogłoby się niektórym wydawać - super, dba o Ciebie, chce być przy Tobie! Jednak po pewnym czasie kłótnie o moje domniemane zdrady zaczęły być na porządku dziennym, mimo że nigdy nie dałam ku temu powodów. Zaczęłam jeszcze bardziej się kontrolować, by nie powiedzieć czegoś "źle", czegoś co mogłoby spowodować kolejną kłótnię w domu (czuję, że zatraciłam samą siebie, zrezygnowałam ze swoich pasji). Dochodziło do tak paradoksalnych sytuacji jak zazdrość o męską część rodziny, o taniec z kuzynem na weselu czy rozmowę pod barem, nawet to, że usiadłam obok kogoś innego niż on mogło wywołać kłótnię. W kolejnych latach zaczął mnie wyzywać po alkoholu od idiotek, kretynek, puszczalskich, mówił, że nie chce ze mną być lub jak mi coś nie pasuje to mam wyjść i nie wracać. Zawsze tłumaczyłam to sobie alkoholem, złym dniem, humorem. Rano przychodził jak nigdy nic, przytulał, mówił, że kocha... Wiem, że się uzależniłam, nigdy nie wyobrażałam sobie życia bez niego, cieszyłam się każdą chwilą, bo na co dzień jest czuły, troskliwy, wspaniały, mój... jednak sytuacje, o których napisałam powyżej za każdym razem, z każdym rokiem zostawiały we mnie coraz to większą rysę, pęknięcie... zaczęłam zastanawiać się czy to jest życie, którego chcę, czy te złe chwile są normalne, dlaczego po tylu latach związku mimo sporych pieniędzy, które oboje zarabiamy, domu, wciąż się nie oświadczył, nie pomyślał o dzieciach, a rozmowy o tym zbywa... i... i właśnie wtedy znajomy wyznał mi, że się we mnie zakochał, że nie może przestać o mnie myśleć, że już dłużej nie może trzymać tego w sobie, bo gdy tylko jestem obok cały drży, robi wszystko, by tylko być w moim towarzystwie, nie wie co się z nim dzieje, nigdy czegoś takiego nie czuł. Zwaliło mnie to z nóg, wypierałam, mówiłam, że miło mi to słyszeć, ale przecież dobrze wie, że jestem w związku... Niestety popełniłam błąd - nie ucięłam naszych rozmów, słuchałam jak mówił mi piękne rzeczy, opowiadał o tym co czuje, o tym czego pragnie, podnosił mnie na duchu, rozumiał bez słów. Mimo tego, że nie jest w moim typie i nigdy wcześniej nie pociągał mnie fizycznie poczułam jakąś więź, uczucie ? nie wiem jak to opisać, chciałam tych rozmów, tych chwil, mimo, że nigdy nie pozwoliłam na nic więcej to stawał się coraz ważniejszy i bliższy... wiem też, że dałam mu przez to nadzieje, rozpaliłam jego wyobraźnię o tym, że może mogłabym kiedyś być jego... W tym czasie mój związek podupadł, kłóciliśmy się jeszcze więcej, odsunęłam się, ale też powiedziałam po raz kolejny wszystko co myślę, wszystko co mnie boli, to jak mnie traktuje, jak się do mnie zwraca i myślę o odejściu. Ku mojemu zdziwieniu przeprosił, obiecał zmianę, przestał mnie obrażać, poniżać, ale wciąż widział we mnie złość i brak efektów jego starań. Widziałam jak go to niszczy, jak boli go myśl o utracie mnie...

Myślałam, że jestem gotowa odejść, a tak naprawdę codziennie płaczę, budzę się z bólem w klatce piersiowej, nie mogę oddychać, nie umiem poradzić sobie z tym, że dopuściłam się zdrady psychicznej. Nie umiem poradzić sobie, z tym, że cokolwiek nie zrobię kogoś zranię. Nie wyobrażam sobie zostawić 12 lat mojego życia, mężczyzny, który mnie kocha, wszystkich rzeczy, które nas łączą (ale też nie wiem czy jego zmiana i starania są prawdziwe, czy za pół roku, rok lub kilka lat wszystko nie wróci do tego jakie było ? czy wciąż nie będę poniżana i kontrolowana na każdym kroku?) Zawsze myślałam, że takie sytuacje wymyślają tylko w filmach, ale teraz sama w niej jestem... Nie radzę sobie psychicznie. Nie umiem odejść, ale też nie umiem skrzywdzić tego drugiego. Wciąż myślę czy to właśnie przy nim nie jest moje miejsce, życie tak inne, ale może szczęśliwe, może to jest to czego pragnę? Jak można być pełnym tak sprzecznych emocji i uczuć?
Wykańczam się. Czuje się źle z samą sobą. Nienawidzę się za to jak postąpiłam, nienawidzę się za to jak się zachowuje. Czuje do siebie wstręt. Nie wiem co mam robić. Proszę pomóżcie jakimikolwiek słowami.
Wiem, że wszystko to moja wina.

Zrozpaczona.
Sprzeczna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-28, 13:35   #2
kalor
Gazela inteligencji
 
Avatar kalor
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 371
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Przez te 12 lat straciłaś znajomych, ba! Straciłaś samą siebie. Czy to jest coś, czego powinnaś żałować? Ze chcesz odejść po tych 12 latach? Moim zdaniem przez rozstanie odzyskasz swoje życie.

Jednak odradzalabym uciekanie z jednego związku w drugi. Jesteś pewna, ze czujesz coś do tego drugiego, czy to tylko myśli spowowowane tym, ze w twoim obecnym związku zle się dzieje? Skup się lepiej na swoim życiu, poukładaj je, ustabilizuj, a dopiero później rzucaj się w coś nowego, bo niestety może się okazać, ze z jednego bagna wpadłaś w drugie.
__________________
kalor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-28, 17:01   #3
Vanir410
Wtajemniczenie
 
Avatar Vanir410
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 2 159
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Nigdy nie zrozumiem takich kobiet jak Ty. Masz faceta, przy którym nie możesz być sobą, musisz się kontrolować. Jak wyżej, nie uciekaj z związku w związek, ale ogólnie z związku uciekaj. 12 lat, szkoda? Zaraz będzie 20, 30... Jesteś w patologicznej relacji. Poleciłabym rozmowę z koleżanką, jak wygląda normalna, zdrowa relacja, ale jak widać - takich chyba nie posiadasz.

Edytowane przez Vanir410
Czas edycji: 2018-06-28 o 17:03
Vanir410 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-28, 17:15   #4
1b006c1cc4b33fb32b0a741c96d131cb0dc83f78_5f5d531644303
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 688
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Rzuciłaś się mentalnie w ramiona kolegi, bo pokazał Ci normalność. To jak normalnie powinna wyglądać relacja między kobietą, a mężczyzną. Coś za czym tęsknisz od lat.

Twój facet jest toksyczny. Nie jestem jasnowidzem, ale nie wierzę w tego typu zmiany po tylu latach. Bo on taki po prostu jest. Może przez jakiś czas się kontrolować, żeby Cię zatrzymać, ale natura prędzej czy później zawsze wyjdzie na wierzch.

Ja bym odeszła. Jeśli nie czujesz się na siłach sama, to z pomocą psychologa/psychoterapeuty.
1b006c1cc4b33fb32b0a741c96d131cb0dc83f78_5f5d531644303 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-28, 18:03   #5
vlad1431
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 80
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Mój ojciec miał zdiagnozowany zespół otella, matka jak do sklepu wychodziła, patrzył przez okno jak zahipnotyzowany, wszystkie tego typu sytuacje jakie opisałaś, były codziennością, matka zazwyczaj obracała to w żart i na szczęście tak to zapamiętaliśmy.
Ale jej do śmiechu przez większość życia nie było. Któregoś dnia powiedział, żebyśmy się zastanowili czy mój młodszy brat ma mu mówić tato. Dużo złego w dzieciństwie go spotkało, dlatego nie czuję urazy do niego. Zakończył sam swój żywot po 30tu latach małżeństwa.

Wysłane z mojego GT-I9305 przy użyciu Tapatalka
vlad1431 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-28, 18:45   #6
justynkag10
Zadomowienie
 
Avatar justynkag10
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Nibylandia :)
Wiadomości: 1 320
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

W jego wielką zmianę bym nie wierzyła, bo dałaś mu na to 12 lat. Teraz się stara, bo czuję że Cię traci, ale jak wszystko wróci do "normy" to przestanie. Tak to działa. Co do tego drugiego to myślę, że po prostu Cię zafascynował, bo jest po prostu inny od twojego partnera.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Nikt nie zasługuje na Twoje łzy,
a ten kto na nie zasługuje na pewno nie doprowadzi Cię do płaczu.

Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.
Książki 31/2016r.
Filmy 462/2016r.

2017r.:
Filmy - 305

justynkag10 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-28, 19:16   #7
White_Dove
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Gdyby Cię kochał to by cię motywował, nie wyzywał, pozwalał wychodzić, chciał żebym robiła to co chcesz bo chciałby twojego szczęścia. No i oświadczyny się. Jemu jest po prostu wygodnie tak jak jest. Kobieta jest, można kogoś kontrolować, seks jest. Po co mu jakieś oświadczyny do czego? Zmieni się na chwilę a potem znowu będzie taki sam.

---------- Dopisano o 18:16 ---------- Poprzedni post napisano o 18:11 ----------

Ja bym zerwała i odpoczęła od związków. Teraz widzisz że tamten drugi nawet jeśli nie jest w twoim typie jest zupełnie inny niż tz i to cię przyciąga. W tym wypadku każdy który powie ci coś miłego będzie lepszy niż obecny. Łakniesz docenienia, dobrego słowa, wsparcia ale powinnaś spojrzeć z dystansu na to. Pobyć sama i dopiero kogoś poszukać.
White_Dove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-06-28, 19:19   #8
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Odejdź.
Twoje wahanie jest związane z uzaleznieniem od tego człowieka i wyobrażeniami na temat waszej relacji.


Wyjedź, zniknij, przestań się z nim kontaktować, zablokuj go wszędzie
Po tygodniu będzie lepiej, po dwóch zdecydowanie lepiej... im dłużej tym będziesz mogła swobodniej oddychać.
Inaczej on cię wykończy. Ratuj siebie.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-28, 19:42   #9
valeera
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 179
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Pokazał Ci coś, co jest normalne i masz szansę na dobre traktowanie u większości normalnych mężczyzn jeśli tylko sama siebie pozwolisz traktować dobrze. To co robi Twój partner nie jest normalne, najtrudniejszy jest ten pierwszy krok i pierwszy szok... za rok, dwa będziesz szczęśliwa ze to się skończyło

Kiedy zakończyłam toksyczny związek czułam mnóstwo lęku, dużo płakałam ale trwało to chwilę. W tym momencie jestem mu wdzięczna ze odszedł bo sama pewnie nie odważyłabym się na taki krok

I nie rezygnuj ze związku dla związku, jeśli w poprzedni byłaś zaangażowana. Związek to dopełnienie się z druga osoba i odpowiedzialność za emocje, które w niej wywołujemy-czyli coś, na co nie jest się gotowym przez pewien czas po wyjściu z toksycznej relacji.
valeera jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-29, 09:48   #10
Sprzeczna
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 2
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Dziękuję bardzo wam wszystkim za odpowiedzi, nie spodziewałam się, że nadejdą tak szybko i aż tyle.. dziękuję..


Vanir - też zawsze powtarzałam, że nie rozumem takich kobiet, a stałam się jedną z nich.. niestety.. i nikomu tego nie życzę..

TZ nagle facet do rany przyłóż, ale wiem, że tak jak piszecie raczej będzie to tylko na jakiś czas, a później powróci codzienność.. Przeprowadziłam z nim też kolejną rozmowę o tym co chciałabym zmienić.. o tym, że chciałabym mieć więcej wolności, móc wyjść gdzieś sama, wziąć rower i pojechać nad jezioro, nie musieć zastanawiać się nad każdym słowem, spędzać czas między znajomymi niekoniecznie siedząc tuż przy nim, a np. naprzeciwko itd.. usłyszałam w odpowiedzi, że postarał się i zmienił swoje podejście, pilnuje się by nie sprawiać mi przykrości i nie obrażać, ale to tyle... nie puści mnie samej, bo się o mnie boi, mam wziąć koleżankę ze sobą jak już muszę jechać nad jezioro.. wiem, że powinno być to dla mnie jasnym sygnałem - UCIEKAJ ! wprost Ci przecież powiedział, że Cię nie zaakceptuje takiej jak chciałabyś być, takiej jak byłaś na początku, ale chyba przez tyle lat naprawdę się uzależniłam.. Są dni, że mam ochotę rzucić wszystko, spakować się i odejść, a chwile później mi przechodzi.. bo przecież jest w miarę stabilnie, mamy wszystko co potrzeba.. wiem głupie myślenie.. eh.. ale boję się, że jestem za słaba by odejść..

Ten drugi natomiast chyba wyczuł moje zwątpienie i wyznał wszystko co czuje i myśli, nie sądziłam, że aż tak wiele.. nie wiem czy wybrał dobry moment, bo z jednej strony powoduje to we mnie jeszcze większy mętlik, ale z drugiej może to właśnie los postawił mi go na drodze, żeby ułatwić mi decyzję, której pewnie sama nigdy bym nie podjęła, skoro przez tyle lat tylko gdzieś świtała w głowie, ale od razu ją wyrzucałam.. nie wiem.. wiem jedynie, że ten Drugi czeka tylko na moją decyzje, gotów jest zacząć całe swoje życie od zera tam, gdzie ja wymyślę, że chce być, nawet jeśli będzie to drugi koniec kraju lub świata.. ale tak jak mówicie nie wejdę ze związku w związek.. jeśli uda mi się znaleźć siłę by odejść to odpocznę przez jakiś czas.. jeśli zechce zaczekać, to zaczeka..

Myślę, że chyba boję się nieznanego i utraty znanego.. Boje się utraty tego co mam i znam od tylu lat, boję się, że to od i do czego chciałabym uciec nie będzie takie jak mi się wydaje..? nie wiem... że może tylko wydaje mi się, że dam sobie radę, a upadnę i nie będę umiała wstać..? choć nie uważam się za materialistkę, to wiem, że wszystko co mamy jest na TZ.. wszystko.. że w świetle prawa mogę zabrać swoje ubrania i wyjść, bo nic więcej mi się nie należy.. na pewno ciężko jest mi wyobrazić sobie co dalej.. od zera.. całkowitego zera.. Ale nie tylko o ten strach chodzi, boję się skrzywdzenia drugiej osoby, utraty tego dotychczasowego życia (mimo, że wiem iż nie wyglądało jak powinno to w środku czuję lęk), codzienności, dobrych chwil, których uczepiłam się kurczowo i nie umiem puścić... czuje się straszliwie patrząc na krzywdę TZ, na to jak płakał ostatnio błagając bym nie odchodziła, że się zmieni, że będzie walczył tak długo jak się da... i... i chyba gdzieś w głębi czuję, że jestem mu winna dobro za to, że się mną zaopiekował, że wyciągnął mnie z traumy, że był i pomagał, gdy bałam się mężczyzn, był pierwszym, któremu zaufałam po tym co mnie spotkało... to chyba również mnie blokuje... wiem w środku, że chciałabym się odciąć choć na jakiś czas, powiedzieć, by mnie nie dotykał, by nie starał się mnie całować itd., ale zawsze, gdy wtedy widzę smutek i rozpacz w jego oczach i postawie, łamie się i robię coś wbrew własnej woli.. nie wiem jak znaleźć w sobie siłę.

W głowie wiem co powinnam zrobić, rozumiem to doskonale, ale nie umiem tego wprowadzić w życie, nie umiem postawić na swoim. Jakbym sama siebie blokowała. Te wszystkie uczucia są dla mnie tak nowe.

Spróbowałam poinformować TZ, że czuję potrzebę wybrania się do psychologa, bo sobie nie radzę. (Choć dany moment i tak nie pozwala mi na wybranie się na terapię, ponieważ pracuję od rana do nocy 7 dni w tygodniu i będzie tak aż do listopada). W zamian otrzymałam piękną wiązankę na temat tego, że nie będę do żadnego konowała chodzić, nikt mi mózgu prać nie będzie i inne tego typu. Nie ważne, że chcę, nie i koniec. Gdy poruszyłam ten temat po raz drugi usłyszałam najpierw to samo, potem jednak stwierdził "jak musisz to idź, ale wiedz, że mi się to nie podoba, ale idź!".
Dlatego zaczęłam szukać pomocy na forum..Cały czas czytam różne artykuły i książki, poznaje historie podobne do moich, może w końcu znajdę wiarę i pewność siebie...

Jeszcze raz wam wszystkim bardzo dziękuję za każdą odpowiedź i przepraszam jeśli wszystko co piszę brzmi jak użalanie się nad sobą, nie chcę tego robić...
Sprzeczna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-29, 19:09   #11
1b006c1cc4b33fb32b0a741c96d131cb0dc83f78_5f5d531644303
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 688
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Cytat:
Napisane przez Sprzeczna Pokaż wiadomość
Dziękuję bardzo wam wszystkim za odpowiedzi, nie spodziewałam się, że nadejdą tak szybko i aż tyle.. dziękuję..


Vanir - też zawsze powtarzałam, że nie rozumem takich kobiet, a stałam się jedną z nich.. niestety.. i nikomu tego nie życzę..

TZ nagle facet do rany przyłóż, ale wiem, że tak jak piszecie raczej będzie to tylko na jakiś czas, a później powróci codzienność.. Przeprowadziłam z nim też kolejną rozmowę o tym co chciałabym zmienić.. o tym, że chciałabym mieć więcej wolności, móc wyjść gdzieś sama, wziąć rower i pojechać nad jezioro, nie musieć zastanawiać się nad każdym słowem, spędzać czas między znajomymi niekoniecznie siedząc tuż przy nim, a np. naprzeciwko itd.. usłyszałam w odpowiedzi, że postarał się i zmienił swoje podejście, pilnuje się by nie sprawiać mi przykrości i nie obrażać, ale to tyle... nie puści mnie samej, bo się o mnie boi, mam wziąć koleżankę ze sobą jak już muszę jechać nad jezioro.. wiem, że powinno być to dla mnie jasnym sygnałem - UCIEKAJ ! wprost Ci przecież powiedział, że Cię nie zaakceptuje takiej jak chciałabyś być, takiej jak byłaś na początku, ale chyba przez tyle lat naprawdę się uzależniłam.. Są dni, że mam ochotę rzucić wszystko, spakować się i odejść, a chwile później mi przechodzi.. bo przecież jest w miarę stabilnie, mamy wszystko co potrzeba.. wiem głupie myślenie.. eh.. ale boję się, że jestem za słaba by odejść..

Ten drugi natomiast chyba wyczuł moje zwątpienie i wyznał wszystko co czuje i myśli, nie sądziłam, że aż tak wiele.. nie wiem czy wybrał dobry moment, bo z jednej strony powoduje to we mnie jeszcze większy mętlik, ale z drugiej może to właśnie los postawił mi go na drodze, żeby ułatwić mi decyzję, której pewnie sama nigdy bym nie podjęła, skoro przez tyle lat tylko gdzieś świtała w głowie, ale od razu ją wyrzucałam.. nie wiem.. wiem jedynie, że ten Drugi czeka tylko na moją decyzje, gotów jest zacząć całe swoje życie od zera tam, gdzie ja wymyślę, że chce być, nawet jeśli będzie to drugi koniec kraju lub świata.. ale tak jak mówicie nie wejdę ze związku w związek.. jeśli uda mi się znaleźć siłę by odejść to odpocznę przez jakiś czas.. jeśli zechce zaczekać, to zaczeka..

Myślę, że chyba boję się nieznanego i utraty znanego.. Boje się utraty tego co mam i znam od tylu lat, boję się, że to od i do czego chciałabym uciec nie będzie takie jak mi się wydaje..? nie wiem... że może tylko wydaje mi się, że dam sobie radę, a upadnę i nie będę umiała wstać..? choć nie uważam się za materialistkę, to wiem, że wszystko co mamy jest na TZ.. wszystko.. że w świetle prawa mogę zabrać swoje ubrania i wyjść, bo nic więcej mi się nie należy.. na pewno ciężko jest mi wyobrazić sobie co dalej.. od zera.. całkowitego zera.. Ale nie tylko o ten strach chodzi, boję się skrzywdzenia drugiej osoby, utraty tego dotychczasowego życia (mimo, że wiem iż nie wyglądało jak powinno to w środku czuję lęk), codzienności, dobrych chwil, których uczepiłam się kurczowo i nie umiem puścić... czuje się straszliwie patrząc na krzywdę TZ, na to jak płakał ostatnio błagając bym nie odchodziła, że się zmieni, że będzie walczył tak długo jak się da... i... i chyba gdzieś w głębi czuję, że jestem mu winna dobro za to, że się mną zaopiekował, że wyciągnął mnie z traumy, że był i pomagał, gdy bałam się mężczyzn, był pierwszym, któremu zaufałam po tym co mnie spotkało... to chyba również mnie blokuje... wiem w środku, że chciałabym się odciąć choć na jakiś czas, powiedzieć, by mnie nie dotykał, by nie starał się mnie całować itd., ale zawsze, gdy wtedy widzę smutek i rozpacz w jego oczach i postawie, łamie się i robię coś wbrew własnej woli.. nie wiem jak znaleźć w sobie siłę.

W głowie wiem co powinnam zrobić, rozumiem to doskonale, ale nie umiem tego wprowadzić w życie, nie umiem postawić na swoim. Jakbym sama siebie blokowała. Te wszystkie uczucia są dla mnie tak nowe.

Spróbowałam poinformować TZ, że czuję potrzebę wybrania się do psychologa, bo sobie nie radzę. (Choć dany moment i tak nie pozwala mi na wybranie się na terapię, ponieważ pracuję od rana do nocy 7 dni w tygodniu i będzie tak aż do listopada). W zamian otrzymałam piękną wiązankę na temat tego, że nie będę do żadnego konowała chodzić, nikt mi mózgu prać nie będzie i inne tego typu. Nie ważne, że chcę, nie i koniec. Gdy poruszyłam ten temat po raz drugi usłyszałam najpierw to samo, potem jednak stwierdził "jak musisz to idź, ale wiedz, że mi się to nie podoba, ale idź!".
Dlatego zaczęłam szukać pomocy na forum..Cały czas czytam różne artykuły i książki, poznaje historie podobne do moich, może w końcu znajdę wiarę i pewność siebie...

Jeszcze raz wam wszystkim bardzo dziękuję za każdą odpowiedź i przepraszam jeśli wszystko co piszę brzmi jak użalanie się nad sobą, nie chcę tego robić...

Kochana nie jesteś słaba. To ten facet przez lata utwierdzał Cię w przekonaniu, że sama sobie z niczym nie poradzisz. Że nawet samodzielna wycieczka nad jezioro jest zbyt wielkim przedsięwzięciem, żebyś mogła się samodzielnie z nim zmierzyć. To jest pranie mózgu. Wiem, bo rodzice mnie wychowywali w podobnej narracji. "Nie wychodź wieczorem sama, ciemno już jest, idź z kimś", "Dlaczego idziesz bez koleżanek? Idź z kimś" Wiesz czym to się skończyło? Zaburzeniami lękowymi i leczeniem psychiatrycznym. Bo przestałam wierzyć, że cokolwiek jestem w stanie sama zrobić.


Jesteś dorosłą kobietą i nie jesteś jego własnością. NIE MA prawa, które mówi, że powinnaś go pytać o zgodę w jakiejkolwiek kwestii. Kochana jesteś wolnym człowiekiem, możesz o sobie decydować.


I po odejściu od niego nie zaczynasz od zera. Zaczynasz od miejsca, w którym jesteś, z całą swoją wiedzą i doświadczeniami, o wiele mądrzejsza i dojrzalsza niż przed tym związkiem.
1b006c1cc4b33fb32b0a741c96d131cb0dc83f78_5f5d531644303 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-06-29, 21:02   #12
Enfant_Double_Terrible
Raczkowanie
 
Avatar Enfant_Double_Terrible
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 83
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Kiedyś gdzieś czytałam, że facet próbujący rękami i nogami zatrzymać kobietę, która chce iść na terapię, nadaje się do odstrzału. Tyle w temacie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Enfant_Double_Terrible jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-30, 15:40   #13
SugarFinn
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 116
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Nie wiem jak Ci pomóc, bo sama jestem właśnie w podobnej sytuacji.. https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1245691 - moj watek. Chyba powinnaś zostawić obenego, tak widzę patrząc z boku, ale sama u siebie też nie potrafie tak prosto podjąć decyzji...
SugarFinn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-06-30, 15:51   #14
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 715
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Zdecydowanie odeszlabym od tego gościa i to jak najszybciej. Ale ta druga znajomość też bum zakończyła, a już na pewno przystopowala i wygasila. Zastosowanie klina w postaci tego drugiegp chłopaka to najgorsze co możesz zrobić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-07-01, 13:43   #15
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Jak odejść? Jak zostać? Co robić.. pomocy..

Cytat:
Napisane przez Sprzeczna Pokaż wiadomość
Witam,
jestem tu całkiem nowa, ale czuję, że wali się mój świat i może u was znajdę pomoc, bo nie wiem już, gdzie jej szukać... proszę pomóżcie spojrzeć obiektywnie... i choć będzie pewnie długo, to może ktoś dotrwa..

Zacznę od początku.
Od 12 lat jestem w związku, jest to mój pierwszy i jedyny partner. Od początku był o mnie zazdrosny, ale wtedy wydawało się to słodkie i miłe, z latami jednak przeradzało się w pełną kontrolę. Utrata znajomych, 24h na dobę spędzane razem, każdy wyjazd lub wyjście - wspólnie, do dziś nigdzie nie pojechałam sama na dłużej niż kilka godzin, mogłoby się niektórym wydawać - super, dba o Ciebie, chce być przy Tobie! Jednak po pewnym czasie kłótnie o moje domniemane zdrady zaczęły być na porządku dziennym, mimo że nigdy nie dałam ku temu powodów. Zaczęłam jeszcze bardziej się kontrolować, by nie powiedzieć czegoś "źle", czegoś co mogłoby spowodować kolejną kłótnię w domu (czuję, że zatraciłam samą siebie, zrezygnowałam ze swoich pasji). Dochodziło do tak paradoksalnych sytuacji jak zazdrość o męską część rodziny, o taniec z kuzynem na weselu czy rozmowę pod barem, nawet to, że usiadłam obok kogoś innego niż on mogło wywołać kłótnię. W kolejnych latach zaczął mnie wyzywać po alkoholu od idiotek, kretynek, puszczalskich, mówił, że nie chce ze mną być lub jak mi coś nie pasuje to mam wyjść i nie wracać. Zawsze tłumaczyłam to sobie alkoholem, złym dniem, humorem. Rano przychodził jak nigdy nic, przytulał, mówił, że kocha... Wiem, że się uzależniłam, nigdy nie wyobrażałam sobie życia bez niego, cieszyłam się każdą chwilą, bo na co dzień jest czuły, troskliwy, wspaniały, mój... jednak sytuacje, o których napisałam powyżej za każdym razem, z każdym rokiem zostawiały we mnie coraz to większą rysę, pęknięcie... zaczęłam zastanawiać się czy to jest życie, którego chcę, czy te złe chwile są normalne, dlaczego po tylu latach związku mimo sporych pieniędzy, które oboje zarabiamy, domu, wciąż się nie oświadczył, nie pomyślał o dzieciach, a rozmowy o tym zbywa... i... i właśnie wtedy znajomy wyznał mi, że się we mnie zakochał, że nie może przestać o mnie myśleć, że już dłużej nie może trzymać tego w sobie, bo gdy tylko jestem obok cały drży, robi wszystko, by tylko być w moim towarzystwie, nie wie co się z nim dzieje, nigdy czegoś takiego nie czuł. Zwaliło mnie to z nóg, wypierałam, mówiłam, że miło mi to słyszeć, ale przecież dobrze wie, że jestem w związku... Niestety popełniłam błąd - nie ucięłam naszych rozmów, słuchałam jak mówił mi piękne rzeczy, opowiadał o tym co czuje, o tym czego pragnie, podnosił mnie na duchu, rozumiał bez słów. Mimo tego, że nie jest w moim typie i nigdy wcześniej nie pociągał mnie fizycznie poczułam jakąś więź, uczucie ? nie wiem jak to opisać, chciałam tych rozmów, tych chwil, mimo, że nigdy nie pozwoliłam na nic więcej to stawał się coraz ważniejszy i bliższy... wiem też, że dałam mu przez to nadzieje, rozpaliłam jego wyobraźnię o tym, że może mogłabym kiedyś być jego... W tym czasie mój związek podupadł, kłóciliśmy się jeszcze więcej, odsunęłam się, ale też powiedziałam po raz kolejny wszystko co myślę, wszystko co mnie boli, to jak mnie traktuje, jak się do mnie zwraca i myślę o odejściu. Ku mojemu zdziwieniu przeprosił, obiecał zmianę, przestał mnie obrażać, poniżać, ale wciąż widział we mnie złość i brak efektów jego starań. Widziałam jak go to niszczy, jak boli go myśl o utracie mnie...

Myślałam, że jestem gotowa odejść, a tak naprawdę codziennie płaczę, budzę się z bólem w klatce piersiowej, nie mogę oddychać, nie umiem poradzić sobie z tym, że dopuściłam się zdrady psychicznej. Nie umiem poradzić sobie, z tym, że cokolwiek nie zrobię kogoś zranię. Nie wyobrażam sobie zostawić 12 lat mojego życia, mężczyzny, który mnie kocha, wszystkich rzeczy, które nas łączą (ale też nie wiem czy jego zmiana i starania są prawdziwe, czy za pół roku, rok lub kilka lat wszystko nie wróci do tego jakie było ? czy wciąż nie będę poniżana i kontrolowana na każdym kroku?) Zawsze myślałam, że takie sytuacje wymyślają tylko w filmach, ale teraz sama w niej jestem... Nie radzę sobie psychicznie. Nie umiem odejść, ale też nie umiem skrzywdzić tego drugiego. Wciąż myślę czy to właśnie przy nim nie jest moje miejsce, życie tak inne, ale może szczęśliwe, może to jest to czego pragnę? Jak można być pełnym tak sprzecznych emocji i uczuć?
Wykańczam się. Czuje się źle z samą sobą. Nienawidzę się za to jak postąpiłam, nienawidzę się za to jak się zachowuje. Czuje do siebie wstręt. Nie wiem co mam robić. Proszę pomóżcie jakimikolwiek słowami.
Wiem, że wszystko to moja wina.

Zrozpaczona.
Od 12 lat żyjesz wg mnie jak w więzieniu i dajesz dalej na to przyzwolenie? Kiedy odetniesz pępowinę? To bardziej jakiś łańcuch i żelazna krata, jesteś jak pies na uwięzi, na łańcuchu.
Kiedy spadną Ci klapki z oczu, kiedy przekroczy granicę i na przykład Cie pobije? (zakładam, że różnie może być choć nie chciałabym aby Ci się to przytrafiło)

Sama mówisz:

'' ... Wykańczam się. Czuje się źle z samą sobą. Nienawidzę się za to jak postąpiłam, nienawidzę się za to jak się zachowuje. Czuje do siebie wstręt. Nie wiem co mam robić. Proszę pomóżcie jakimikolwiek słowami.
Wiem, że wszystko to moja wina.''


Nie, to nie jest Twoja wina.
Twoją winą jest to, że zakochałaś się i wyszłaś za mąż ''x'' lat temu za człowieka, który jak się potem okazało jest toksykiem, trującym bluszczem i zwyczajnie Cię ogranicza, jest zaborczy?

Tobie klapki z oczu powinny spaść dawno.
Albo od początku o tym wiedziałaś jaki jest i mimo wszystko się w to ''wpakowałaś''. Kiedy człowiek jest zakochany to wszystko mu przysłania, tylko widzi tą jedną osobę i nic więcej. Świata po za nią nie widzi, nieba by jej przychyli. Po zauroczeniu przychodzi zakochanie gdzie człowiek dostrzega wady i zalety tej drugiej osoby. I albo je akceptuje, chce z nimi żyć, albo nie akceptuje i odchodzi.

On Cię krzywdzi, a Ty nie potrafisz go skrzywdzić?
Powiedzieć mu wprost w końcu co o nim sądzisz?
Nie potrafisz się obronić, odpyskować mu, wykrzyczeć to wszystko jak Cię traktuje (i co robi nadal) przez tyle lat?!

Uciekaj, wiej od niego.

Straciłaś całe 12 lat, przez ten czas zatraciłaś siebie, straciłaś znajomych, zdrowie psychiczne etc. jesteś trochę jak dla mnie (wybacz za słowo, to nie ma na celu Cię obrazić) wrakiem człowieka, a Ty nie potrafisz od niego odejść?

On Cię przecież tłamsi, ogranicza, jest zaborczy, toksyczny, nie widzisz tego?
On Ci pierze mózg. Zabrania Ci wychodzić z domu samej, samej gdzieś wyjść pojechać!
No proszę Cię...Popatrz jak to kuriozalnie brzmi!
A jednak.

A Ty nadal go kochasz...

Nie wiem jak można mówić nadal do takiej osoby, że się ją kocha.
No ale ja nigdy nie zrozumiem takich kobiet jak Ty.

W jakiś stopniu wg mnie jesteś współuzależniona w tym związku, ale nie chodzi o używki (alkohol), a po prostu o przynależność do niego, że mimo tego jak on Cię perfidnie traktuje, jak Tobą pomiata, gardzi, obraża i niszczy psychicznie - Ty nie potrafisz mu się przeciwstawić.

Dlatego ważna jest terapia, abyś szybko ją podjęła.

Twoja historia brzmi jak te historie kobiet, które są bite przez facetów i gdzie w tych związkach występuje przemoc domowa.

No tak, one zawsze powiedzą

''jak kocha to znaczy, że bije'' ...

Właśnie tkwisz w takim związku, tylko on Cię chyba jeszcze nie uderzył, tu nie ma przemocy fizycznej, ale zawsze może zacząć.

Tu jest przemoc psychiczna .

Odejdź od niego, masz gdzie uciec, mieszkanie, stacja, pokój?
Jeśli masz to nie jest najgorzej. Musisz zacząć żyć naprawdę na własny rachunek bez niego. Koniec związku z nim i wyprowadzka to najlepsze od czego możesz zacząć.

I radziłabym Ci właśnie terapię bo koleś ewidentnie wg mnie Tobą manipulował co robi nadal, psychicznie Cię niszczy, zaburza wewnętrzny spokój, jesteś tylko kłębkiem nerwów, straciłaś zupełnie poczucie własnej wartości, które on ewidentnie zabił w Tobie. Czujesz do siebie odrazę (nawet nie wiem dlaczego) i się nienawidzisz. Nienawidzisz siebie dlatego, że jesteś z człowiekiem pokroju takiego jak on?

Nie rozumiem.

Ten facet to podmiot gotowy do odstrzału.

I nie pakuj się w żadne nowe związki, póki nie przepracujesz tego wszystkiego na terapii.
Bo to najgorsze co możesz teraz zrobić. Może przyjdzie taki moment kiedy będziesz mogła wejść w nowy związek, ale ja to też bym, że się tak wyrażę ''obgadała'' z terapeutą.

Edytowane przez MsN
Czas edycji: 2018-07-01 o 13:51 Powód: nowe zdania
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-07-01 14:43:35


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:54.