Ludzie i zachowania, które nas dziwią+ot, część 55.

[ridja devojka]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;86648005]Zdziwko a propos posiadania dzieci z dwóch przeciwstawnych biegunów.
Na wstępie zaznaczam, że sama się za idealną matkę nie uważam, daję dziecku słodkie, pozwalam oglądać bajki i grać (ale wszystko pod kontrolą).

1. Smutne w sumie. Coraz częściej widuję taki przedziwny obrazek: matka (najczęściej) spaceruje z dzieckiem takim 1,2,3-letnim w wózku. I co dziecko dzierży w rączkach? Telefon. Nie czaję zupełnie. Zamiast pokazać dziecku świat..

2. Totalnie przeciwieństwo: odechciewa mi się powoli obserwować jakichś stron na fb typu: dobry skład, czytaj skład czy coś tam. Wrzucą jakieś zestawienie czekolad albo soczków i się zaczyna festiwal, która jest świętsza od papieża, czyje dziecko żywi się tylko jarmużem i wodą i czyje przez kolejne 150 lat nie ujrzy sklepowej czekolady. I wyzywanie od madek tych, które kupią Kubusia. Normalnie rzygać mi się tym już chce.[/QUOTE]Dziś czytałam u mataji że podobno nawet została zhejtowana że jej dziecko nosi rajstopy A te podobno sciskaja narzady wewnętrzne. To tak aprops tego do czego jeszcze się mogą przypie... matki.

Napisane przez ruda_beksa

Z podobnej beczki - widuję w restauracjach przedziwny trend. Rodzice i dzieci, nie jakieś malutkie -powiedziałabym 5-7 lat. Siadają, zamawiają, rodzic wręcza dziecku duże słuchawki i iPada, i dziecko zagłębia się w swój świat, a rodzice normalnie rozmawiają. I to nie wyizolowany przypadek, jest to na tyle częste że sporo jest artykułów na ten temat. Dziwi mnie to.

Ja tak robię (tzn daje telefon bez sluchawek) mojemu dziecku ale ono jest małe i czekanie na krześle na posiłek w restauracji to dla nie udręka (I dla wszystkich obecnych). Nie je przy tych bajkach, na czas czekania wolę po prostu słuchać odgłosów świnki peppy niż niekonczacego się "mama ja chce am, mama jestem głodna, mama mama mama mama mama mama AAAAAAM, daj mi pić daj mi am, mama mama mama co to, a czemu" moje dziecko się nie zamyka i nie siedzi na mieści dłużej niż minutę więc no dla mnie wybór jest prosty

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Mada]

Napisane przez natalia_t

(...)p
Nie rozumiem, co jest złego w kanapce z jajkiem... z kiełbasą to rozumiem, bo to konkretne aromaty, ale jajo?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

jak dla mnie jajkana twardo mają bardzo konkretny aromat

[Finlora]

Napisane przez Pani_Mada

jak dla mnie jajkana twardo mają bardzo konkretny aromat

Oj bardzo bardzo konkretny

[gryx82]

Jajo czasami wali szambem

[Ava_]

Tyle o srodkach transportu, a co z np. kuchniami w pracy? Mam takiego ziomka, ktory kocha rybe na lunch i potem te rybe czuc 2 pietra wyzej, bo tak daje czadu. Nigdy mi nie przyszlo do glowy, zeby zwrocic mu uwage, zeby przygotowywal mniej smrodliwe obiady. Wychodze ze zalozenia, ze moje jedzenie moze tez komus cuchnac, kazdy ma inna wrazliwosc, ale akurat zarcie to taka sfera, w ktora nie chcialabym komus ingerowac.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[slodka_jak_malinka]

Dziwi mnie ubieranie krótkich spodenek na normalne spodnie i to dodatkowo w marcu (?).


Dziwi mnie jak ludziom się chce chodzić na firmowe spotkania. Dla mnie to zwykła strata czasu. Praca to praca, nie spoufalam się z ludźmi z niej, nie ogarniam wspólnych wyjść na piwo, imprez, wigilii itp. Po 8h wychodzę do domu i koniec.

[effcia82]

Napisane przez Ava_

Tyle o srodkach transportu, a co z np. kuchniami w pracy? Mam takiego ziomka, ktory kocha rybe na lunch i potem te rybe czuc 2 pietra wyzej, bo tak daje czadu. Nigdy mi nie przyszlo do glowy, zeby zwrocic mu uwage, zeby przygotowywal mniej smrodliwe obiady. Wychodze ze zalozenia, ze moje jedzenie moze tez komus cuchnac, kazdy ma inna wrazliwosc, ale akurat zarcie to taka sfera, w ktora nie chcialabym komus ingerowac.

Ja nie wiem co trzeba mieć w głowie aby zasmradzać całe biuro swoim żarciem. Czy ci ludzie tego nie czują, czy im nie głupio? Rozumiem jak jest stołówka ale w pokoju gdzie są współpracownicy i przyjmuje się petentów Jak tylko słyszę dźwięk włączonej mikrofali podnosi mi się ciśnienie. Marzę, że się zepsuje. Ale pewnie kupią nową

[742bd6bdde1307502cba7e126292911bf766cf73_61f3325774e32]

No i wlasnie to jest podejscie w Polsce ktore prowadzi do tego, ze kanapka jest najczesciej jedzonym posilkiem w pracy. I to jeszcze najlepiej nie z jajkiem i nie z szynka (bo i na szynke juz mi zwracano uwage). Szkoda. Nikt nie powinien sie wtracac do tego, co ktos je. Jesli ktos jest np. do 17 w pracy to powinien miec mozliwosc zjedzenia normalnego obiadu. Z ryba, miesem czy zupa.

[effcia82]

A prawo współpracowników do oddychania nie śmierdzącym powietrzem?

[groszek75]

Napisane przez effcia82

Jak tylko słyszę dźwięk włączonej mikrofali podnosi mi się ciśnienie. Marzę, że się zepsuje. Ale pewnie kupią nową

Pewnie jak kiedys sie zepsuje to wiadomo przez kogo , tylko, zeby nie odwrocilo się to przeciw Tobie


jak wczoraj w serialu, myslala coreczka, ze pomoze matce i sasiadkom podrzucial robactwo, a tu nici, jeszcze sie do nich wprowadzily

[Kafkazmlekiem]

Napisane przez effcia82

A prawo współpracowników do oddychania nie śmierdzącym powietrzem?

Zgadzam się, powinna być stołówka/kuchnia zamknięta. Jak to jest otwarta przestrzeń to nie mam ochoty być zmuszana do wąchania gorących parówek, ciepłej rybki czy innej sałatki jajecznej.
A jeszcze jak potem taki ktoś, kto jadł rybkę albo kalafiorka w czosnkowym sosie przyjdzie i rozmawia z Tobą, albo siedzi na przeciwko Ciebie

Wszystko dla ludzi, ale też pomyślmy czasem o innych

[groszek75]

ja nie zapomne pewnej wycieczki, jak jeden facet wyciągał co rusz rybę z puszki i to jadł w autobusie

zapomnialam dodać, że w sosie pomidorowym

[Ava_]

Napisane przez effcia82

Ja nie wiem co trzeba mieć w głowie aby zasmradzać całe biuro swoim żarciem. Czy ci ludzie tego nie czują, czy im nie głupio? Rozumiem jak jest stołówka ale w pokoju gdzie są współpracownicy i przyjmuje się petentów Jak tylko słyszę dźwięk włączonej mikrofali podnosi mi się ciśnienie. Marzę, że się zepsuje. Ale pewnie kupią nową

Tak sobie mysle, ze ta osoba nie czuje zapachu swojego zarcia. Albo mu pieknie pachnie i co zrobisz? Ja tam wychodze z zalozenia, ze 15 minut sie moge przemeczyc, najwyzej otworzy sie okno albo podkreci klime, a niech sobie ludzie jedza to, co lubia najbardziej. Jak przynosze bigos do pracy, ktory zapewne innym wyglada i pachnie odrazajaco to przepraszam z gory za smrod i tyle. Generalnie jedzenie to za duza przyjemnosc, zeby sie limitowac to bezplciowych kanapek (bez jajka, szynki i podobno ser tez smierdzi!).

A tak na marginesie, to kuchnia/stolowka w miejscu pracy to nie jest kwestia uregulowana prawnie? Ze kazdy pracodawca musi zapewnic?

[Finlora]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Nienawidzę. Niestety czasami trzeba bo potem krzywo patrzą i lecą teksty, że nie chcesz integrować się z zespołem. A jak pracujesz z ludźmi to mimo wszystko atmosfera jest bardzo ważna.

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez Ava_

Tak sobie mysle, ze ta osoba nie czuje zapachu swojego zarcia. Albo mu pieknie pachnie i co zrobisz? Ja tam wychodze z zalozenia, ze 15 minut sie moge przemeczyc, najwyzej otworzy sie okno albo podkreci klime, a niech sobie ludzie jedza to, co lubia najbardziej. Jak przynosze bigos do pracy, ktory zapewne innym wyglada i pachnie odrazajaco to przepraszam z gory za smrod i tyle. Generalnie jedzenie to za duza przyjemnosc, zeby sie limitowac to bezplciowych kanapek (bez jajka, szynki i podobno ser tez smierdzi!).

A tak na marginesie, to kuchnia/stolowka w miejscu pracy to nie jest kwestia uregulowana prawnie? Ze kazdy pracodawca musi zapewnic?

No niektóre miejsca pracy są na tyle małe, że nawet nie mają pomieszczenia na kuchnię albo blat z mikrofalą. U mnie w pracy jest czajnik w łazience co najwyżej żeby sobie zrobić ewentualną kawę na szybko. A ta toaleta też do największych nie należy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[stotek]

Napisane przez slodka_jak_malinka

Dziwi mnie jak ludziom się chce chodzić na firmowe spotkania. Dla mnie to zwykła strata czasu. Praca to praca, nie spoufalam się z ludźmi z niej, nie ogarniam wspólnych wyjść na piwo, imprez, wigilii itp. Po 8h wychodzę do domu i koniec.

Nienawidzę i nie chodzę. Masakra.
Ja bardzo mocno oddzielam pracę od życia prywatnego (choć męża poznałam w pracy ), więc takie spoufalanie się to dla mnie horror.

[742bd6bdde1307502cba7e126292911bf766cf73_61f3325774e32]

Napisane przez effcia82

A prawo współpracowników do oddychania nie śmierdzącym powietrzem?

Co najwyzej czystym powietrzem. Ryba przez pol godziny dziennie nie pachnie moze dobrze, ale nie stanowi zagrozenia dla zdrowia tak jak np. papierosy.

[myszka197]

Napisane przez stotek

Nienawidzę i nie chodzę. Masakra.
Ja bardzo mocno oddzielam pracę od życia prywatnego (choć męża poznałam w pracy ), więc takie spoufalanie się to dla mnie horror.

Ja bardzo lubię i chodzę na imprezy integracyjne z przyjemnością, ale ja mam bardzo tajnych ludzi w pracy, przyjaźnimy się i spotykamy po pracy nie tylko na piwo, wyjeżdżamy razem na weekendy, a nawet na wakacje i to razem z dyrektorem naczelnym który przyjaźni się z moim TZ

[stotek]

To pewnie zalezy od ludzi, na jakich się trafiło.
Jednakże ja - jak mówię - oddzielam te dwie sfery mojego życia. Może i ludzie, z którymi pracuję okazaliby się naprawdę fajni, ale wolę nie sprawdzać. Oni spotykają się na jakieś piwa itp., proponują mi to za każdym razem, ale nie czuję takiej potrzeby.
Lepiej mi się pracuje, gdy mam równowagę i żadnych sympatii bądź antypatii*.

* jest takie słowo?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez effcia82

Ja nie wiem co trzeba mieć w głowie aby zasmradzać całe biuro swoim żarciem. Czy ci ludzie tego nie czują, czy im nie głupio? Rozumiem jak jest stołówka ale w pokoju gdzie są współpracownicy i przyjmuje się petentów Jak tylko słyszę dźwięk włączonej mikrofali podnosi mi się ciśnienie. Marzę, że się zepsuje. Ale pewnie kupią nową

Głód trzeba mieć w głowie. Im po prostu to jedzenie nie śmierdzi. Nie jedliby go gdyby im śmierdziało. Twoje pewnie też niejedną osobę obrzydza.
Dlatego jak już, to jest to problem z wentylacją pomieszczenia, a nie z tym, że jedzenie jest "śmierdzące", bo smród dla każdego jest czymś innym.

[effcia82]

Taki aromat potrafi się unosić przez kilkadziesiąt minut. Jak w dziale jest kilka osób i każda podgrzewa coś raz lub 2 razy dziennie to potrafi śmierdzieć przez pół dnia. Do tego zima, smog i ogólna niechęć do wietrzenia. Ja staram się żyć tak aby jak najmniej przeszkadzać innym i od innych też tego oczekuję. Przyznaję, że parę razy zdarzyło mi się coś podgrzać i byłam potem bardzo zażenowana, mimo że zapach nie był aż tak intensywny, więc zaniechałam tego procederu. Od kilku lat w ogóle nie jem w biurze.

[63b309f64a21e028d01c4e03f16459e915abac32]

Napisane przez effcia82

Taki aromat potrafi się unosić przez kilkadziesiąt minut. Jak w dziale jest kilka osób i każda podgrzewa coś raz lub 2 razy dziennie to potrafi śmierdzieć przez pół dnia. Do tego zima, smog i ogólna niechęć do wietrzenia. Ja staram się żyć tak aby jak najmniej przeszkadzać innym i od innych też tego oczekuję. Przyznaję, że parę razy zdarzyło mi się coś podgrzać i byłam potem bardzo zażenowana, mimo że zapach nie był aż tak intensywny, więc zaniechałam tego procederu. Od kilku lat w ogóle nie jem w biurze.

I to mnie dziwi.

Przecież w pracy spędza się 8 godzin, wstrzymywanie się tyle czasu od jedzenia jak dla mnie nie jest ani zdrowe, ani przyjemne. Jesteśmy tylko ludźmi, tobie nie pasuje aromat czyjegoś obiadu, innemu mogą nie pasować twoje perfumy - tak, należy szanować się nawzajem i nie utrudniać innym życia, ale też chyba nie ma co popadać w przesadę...


Swoją drogą (już abstrahując od jedzenia w pracy) miałam kiedyś koleżankę, która na każde wyjście do knajpki reagowała "do tej nie, bo śmierdzi, do tamtej nie, bo śmierdzi, ciuchy jej zaśmierdną, włosy jej przesiąkną tym, albo siamtym..." I mowa tu o restauracjach, w których pachniało JEDZENIEM - a nie starym olejem spod frytek czy fajami. Jak to nie jest przewrażliwienie, to ja nie wiem co.

[Higurashi]

Napisane przez stotek

To pewnie zalezy od ludzi, na jakich się trafiło.
Jednakże ja - jak mówię - oddzielam te dwie sfery mojego życia. Może i ludzie, z którymi pracuję okazaliby się naprawdę fajni, ale wolę nie sprawdzać. Oni spotykają się na jakieś piwa itp., proponują mi to za każdym razem, ale nie czuję takiej potrzeby.
Lepiej mi się pracuje, gdy mam równowagę i żadnych sympatii bądź antypatii*.

* jest takie słowo?

Jest takie słowo

Ja mam z dwiema osobami, które już od nas odeszły bardzo dobry kontakt i spotykamy się w trójkę + widuję się czasem poza biurem z jednym kolegą, bo złapaliśmy szybko dobry kontakt. Na imprezy integracyjne też chętnie chodzę, bo ekipa fajna, a część osób u nas w firmie pracuje zmianowo, więc często się kompletnie mijamy

Sent from my Mi A2 using Tapatalk

[slodka_jak_malinka]

Napisane przez stotek

To pewnie zalezy od ludzi, na jakich się trafiło.
Jednakże ja - jak mówię - oddzielam te dwie sfery mojego życia. Może i ludzie, z którymi pracuję okazaliby się naprawdę fajni, ale wolę nie sprawdzać. Oni spotykają się na jakieś piwa itp., proponują mi to za każdym razem, ale nie czuję takiej potrzeby.
Lepiej mi się pracuje, gdy mam równowagę i żadnych sympatii bądź antypatii*.

* jest takie słowo?

Ludzie ode mnie z pracy są w sumie spoko. Raczej za mną nie przepadają, bo to młodzi ludzie, ja też, ale oni wszyscy się integrują, a ja nie. Po pracy zmykam do domu, czy gdzieś. Każda jedna godzina poza pracą z ludźmi z pracy to dla mnie jedna godzina mniej w domu / z TŻ-tem i nie ważne, jak super są Ci ludzie.



U mnie w pracy w jednym oddziale w kuchniach wisi zdjęcie przekreślonej ryby i prośba, by nie podgrzewać.


Ja dla odmiany zdzierżę i rybę, i jakieś mięcho, grzyby, jajka, różne rzeczy nieraz czuć. Ale nie daj boże ktoś je jogurt obok mnie - mam ochotę zwymiotować, nie jem nabiału i odrzuca mnie ten zapach tak, że tak bez paniusiowania ale serio serio jestem w stanie puścić pawia jak nie wyjdę. I co mam zrobić? Albo jechanie w jednej windzie przez 15 pięter z osobą, która nie umie dozować perfum. Trzeba wytrzymać. Tak samo luje i menele w tramwajach, autobusach. Niestety, życie to zapachy, czasami trzeba wstrzymać oddech, wszystkim nie dogodzisz.

[c091e8898908a1b264e2bb88ceb2cf7cf162daf4_5d967d9baaf5e]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;86648005]Zdziwko a propos posiadania dzieci z dwóch przeciwstawnych biegunów.
Na wstępie zaznaczam, że sama się za idealną matkę nie uważam, daję dziecku słodkie, pozwalam oglądać bajki i grać (ale wszystko pod kontrolą).

1. Smutne w sumie. Coraz częściej widuję taki przedziwny obrazek: matka (najczęściej) spaceruje z dzieckiem takim 1,2,3-letnim w wózku. I co dziecko dzierży w rączkach? Telefon. Nie czaję zupełnie. Zamiast pokazać dziecku świat..

2. Totalnie przeciwieństwo: odechciewa mi się powoli obserwować jakichś stron na fb typu: dobry skład, czytaj skład czy coś tam. Wrzucą jakieś zestawienie czekolad albo soczków i się zaczyna festiwal, która jest świętsza od papieża, czyje dziecko żywi się tylko jarmużem i wodą i czyje przez kolejne 150 lat nie ujrzy sklepowej czekolady. I wyzywanie od madek tych, które kupią Kubusia. Normalnie rzygać mi się tym już chce.[/QUOTE]

Ja się nigdy, nikomu nie wtrącam w wychowanie dzieci ale przyznaję, że dla mnie widok kilkumiesięcznego dziecka z telefonem razi tak samo jak gdyby miał w ręce butelkę wódki.

[Kapple]

[1=c091e8898908a1b264e2bb8 8ceb2cf7cf162daf4_5d967d9 baaf5e;86650741]Ja się nigdy, nikomu nie wtrącam w wychowanie dzieci ale przyznaję, że dla mnie widok kilkumiesięcznego dziecka z telefonem razi tak samo jak gdyby miał w ręce butelkę wódki.[/QUOTE]

Byłam kiedyś świadkiem, jak dziecko kilkuletnie w spacerówce było trochę marudne, bo mama była zajęta gadaniem z koleżanką w parku na ławce. W pewnej chwili wyciągnąła z kieszeni telefon z jakąś grą czy bajką i dziecko miało naprawdę totalnie zahipnotyzowany wzrok - od razu przestało się odzywać i wiercić, tylko tak jak dostało telefon w rączki, tak siedziało i sie w niego wpatrywało

[Didia]

Nie rozumiem, co jest dziwnego w tym że dziecko okazuje zainteresowanie prawdopodobnie filmikiem puszcoznym na smartfonie? Czym to sie rozni od puszczenia mu bajki w TV żeby zajelo sie sobą na chwile?

[Pani_Mada]

Napisane przez Ava_

Tyle o srodkach transportu, a co z np. kuchniami w pracy? Mam takiego ziomka, ktory kocha rybe na lunch i potem te rybe czuc 2 pietra wyzej, bo tak daje czadu. Nigdy mi nie przyszlo do glowy, zeby zwrocic mu uwage, zeby przygotowywal mniej smrodliwe obiady. Wychodze ze zalozenia, ze moje jedzenie moze tez komus cuchnac, kazdy ma inna wrazliwosc, ale akurat zarcie to taka sfera, w ktora nie chcialabym komus ingerowac.

co innego kuchnia, która do jedzenia jest przeznaczona, a co innego autobus.

---------- Dopisano o 13:16 ---------- Poprzedni post napisano o 13:09 ----------

Napisane przez effcia82

Ja nie wiem co trzeba mieć w głowie aby zasmradzać całe biuro swoim żarciem. Czy ci ludzie tego nie czują, czy im nie głupio? Rozumiem jak jest stołówka ale w pokoju gdzie są współpracownicy i przyjmuje się petentów Jak tylko słyszę dźwięk włączonej mikrofali podnosi mi się ciśnienie. Marzę, że się zepsuje. Ale pewnie kupią nową

to wina pracodawcy nie pracowników. niech zapewni pomieszczenie socjalne z przestrzenią do jedzenia jak klientom zapach obiadu przeszkadza.
chore jest zabranianie pracownikom jedzenia. a rozwiązanie żeby jeść "niezapachowe"rzeczy jest bez sensu, bo każdemu coś innego śmierdzi.



---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:16 ----------

Napisane przez effcia82

(....)Od kilku lat w ogóle nie jem w biurze.

oczekujesz więc, że każdy będzie siedział głodny ok 10godzin? (8 godzin pracy + ok 2 dojazdu, a przecież jedzenie w autobusie też jest średnie)

[Linkle]

Ja sama nie lubie jesc w pracy, ale doskonale rozumiem, że ludzie maja rozne diety i inne wymogi organizmu. Jak cos nam przeszkadza to po prostu otwieramy okno :P