Aktualne wydarzenia w kraju i na świecie - luźne wnioski, część 3.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez Olkaaaa_s

To jest powszechna praktyka w spółkach państwowych (chociażby 90% personelu LOTu jest na jdg) i nie ma opcji, że z tego zrezygnują. Niestety.

Koszty pracy są tak duże i ciągle rosną (a po wprowadzeniu tego całego tfu ! polskiego ładu, to już w ogóle kosmos), że nikt tych ludzi nie wciągnie na etat. Przecież to zjawisko jest tak powszechne z jakiegoś powodu.
To raz.
A dwa, jdg chociaż nie daje takiego zaplecza 'socjalnego' co etat, to daje coś o wiele lepszego - mniejsze podatki. Przynajmniej dotąd tak było, kiedy składkę zdrowotną opłacało się w zryczałtowanej stawce i jeszcze odliczało od podatku. Ludzie z jdg płacili grosze, a etatowcy tysiące. Im większa pensja tym większe kwoty. No i oczywiście możliwości zachachmęcenia z kosztami i sztucznego obniżania wysokości dochodowego są jedynie możliwe na działalności, etatowi frajerzy płacą podatki jak bozia przykazała.

[kasiunia788742]

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;89069422]Koszty pracy są tak duże i ciągle rosną (a po wprowadzeniu tego całego tfu ! polskiego ładu, to już w ogóle kosmos), że nikt tych ludzi nie wciągnie na etat. Przecież to zjawisko jest tak powszechne z jakiegoś powodu.
To raz.
A dwa, jdg chociaż nie daje takiego zaplecza 'socjalnego' co etat, to daje coś o wiele lepszego - mniejsze podatki. Przynajmniej dotąd tak było, kiedy składkę zdrowotną opłacało się w zryczałtowanej stawce i jeszcze odliczało od podatku. Ludzie z jdg płacili grosze, a etatowcy tysiące. Im większa pensja tym większe kwoty. No i oczywiście możliwości zachachmęcenia z kosztami i sztucznego obniżania wysokości dochodowego są jedynie możliwe na działalności, etatowi frajerzy płacą podatki jak bozia przykazała.[/QUOTE]Ale często to nie wybor pracownika a po prostu albo dg albo brak pracy

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez kasiunia788742

Ale często to nie wybor pracownika a po prostu albo dg albo brak pracy

Ale ja przecież nie krytykuję ludzi, którzy tak pracują.
Uważam, że jdg to nie jest zła opcja, zwłaszcza dla młodych ludzi; sama zawsze tak pracowałam.

Poza sektorem tzw. państwowym (czyli np. opieka zdrowotna), gdzie to nie powinno w ogóle występować, nie widzę powodu żeby tak wieszać psy na jdg.

[Olkaaaa_s]

Przed pandemią miałam jdg, ale nie była to fikcyjna działalność i takie coś jest ok. W moim obecnym miejscu pracy 90% działu IT jest na działalności i mają umowę b2b, bo tak wybrali; w moim dziale wszyscy są na UOP. Natomiast jeżeli pracodawca nie daje innego wyboru, tylko wymusza na potencjalnym pracowniku jdg, to jest moim zdaniem patologia (zwłaszcza w spółkach państwowych). Chociażby w locie był przypadek, gdzie pilot musiał lądować awaryjnie bez kół (awaria samolotu, nie wysunęły się) i potem lot pozwał jego firmę o uszkodzenie ich samolotu. Etatowy pilot nie miałby takich problemów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez Olkaaaa_s

Przed pandemią miałam jdg, ale nie była to fikcyjna działalność i takie coś jest ok. W moim obecnym miejscu pracy 90% działu IT jest na działalności i mają umowę b2b, bo tak wybrali; w moim dziale wszyscy są na UOP. Natomiast jeżeli pracodawca nie daje innego wyboru, tylko wymusza na potencjalnym pracowniku jdg, to jest moim zdaniem patologia (zwłaszcza w spółkach państwowych). Chociażby w locie był przypadek, gdzie pilot musiał lądować awaryjnie bez kół (awaria samolotu, nie wysunęły się) i potem lot pozwał jego firmę o uszkodzenie ich samolotu. Etatowy pilot nie miałby takich problemów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A to już jest jakaś masakra.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

Słuchałam dziś webinarium - "wyjasnieniami" ministerstwa finansów nt stosowania tego nowego rozporządzenia z 7 stycznia. No dramat, co za burdello

[robcia]

Ja mam dzialalnosc od początku swojego dorosłego zycia. Tyle ,ze jednoosobową po raz pierwszy i jest to moja wymarzona praca. Polowa lat 90 - tych byla prosta , handel byl latwy a potem coraz gorzej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[VI4]

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;89069422]Koszty pracy są tak duże i ciągle rosną (a po wprowadzeniu tego całego tfu ! polskiego ładu, to już w ogóle kosmos), że nikt tych ludzi nie wciągnie na etat. Przecież to zjawisko jest tak powszechne z jakiegoś powodu.
To raz.
A dwa, jdg chociaż nie daje takiego zaplecza 'socjalnego' co etat, to daje coś o wiele lepszego - mniejsze podatki. Przynajmniej dotąd tak było, kiedy składkę zdrowotną opłacało się w zryczałtowanej stawce i jeszcze odliczało od podatku. Ludzie z jdg płacili grosze, a etatowcy tysiące. Im większa pensja tym większe kwoty. No i oczywiście możliwości zachachmęcenia z kosztami i sztucznego obniżania wysokości dochodowego są jedynie możliwe na działalności, etatowi frajerzy płacą podatki jak bozia przykazała.[/QUOTE]


Ciągle słyszę o tym słynnym chachmęceniu z kosztami, którym badylarze sobie obniżają dochodowy. Niestety to taki mit powielany przez osoby, które działalności nigdy nie prowadziły. Może wielkie formy prowadzą "optymalizację", ale zwykły Kowalski odlicza to co odliczyć może - a musi to być koszt uzyskania przychodu, nie coś z sufitu. Po drugie - to że coś się wlicza w koszty nie znaczy, że mamy to za darmo - za to coś trzeba zapłacić. Po trzecie - to jednak co innego pracować na własny rachunek i ponosić ryzyko, że np zleceń/klientów będzie mniej, niż iść codziennie do pracy, robić swoje i po 8 godzinach mieć wywalone; mieć płatny urlop; okres wypowiedzenia etc. Jak pracownik nawali, to nie ponosi za to odpowiedzialności finansowej - to pracodawca ponosi stratę.

Więc - naprawdę nie wiem kto jest frajerem. Ktoś, kto ma cały biznes na swojej głowie i w razie czego - żadnych praw, czy etatowiec który spokojnie chodzi do pracy, ma przywileje, a ew problemy firmy go nie interesują.


Wiem że prowadzenie dg to czyjś wybór - ale takim samym wyborem jest praca na etacie, święty spokój, a minusem - brak "chachmęcenia kosztami".

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez VI4

Ciągle słyszę o tym słynnym chachmęceniu z kosztami, którym badylarze sobie obniżają dochodowy. Niestety to taki mit powielany przez osoby, które działalności nigdy nie prowadziły.

Przecież z dupy tego nie biorę.
Moja matka prowadzi biuro rachunkowe, to mam wiadomości z linii frontu. Książkę by można o tym napisać jak ludzie kombinują i jak próbują 'zachachmęcić'. Limitem jest tylko wyobraźnia, uwierz.


Nie zamierzam się spierać, co lepsze, a co gorsze. Wszystko ma swoje zalety i wady. A ja mówię tylko, że jdg to nie musi być samo zło, jak wielu lubi o tym myśleć.

[mikoma]

Napisane przez VI4

Ciągle słyszę o tym słynnym chachmęceniu z kosztami, którym badylarze sobie obniżają dochodowy. Niestety to taki mit powielany przez osoby, które działalności nigdy nie prowadziły. Może wielkie formy prowadzą "optymalizację", ale zwykły Kowalski odlicza to co odliczyć może - a musi to być koszt uzyskania przychodu, nie coś z sufitu. Po drugie - to że coś się wlicza w koszty nie znaczy, że mamy to za darmo - za to coś trzeba zapłacić. Po trzecie - to jednak co innego pracować na własny rachunek i ponosić ryzyko, że np zleceń/klientów będzie mniej, niż iść codziennie do pracy, robić swoje i po 8 godzinach mieć wywalone; mieć płatny urlop; okres wypowiedzenia etc. Jak pracownik nawali, to nie ponosi za to odpowiedzialności finansowej - to pracodawca ponosi stratę.

Więc - naprawdę nie wiem kto jest frajerem. Ktoś, kto ma cały biznes na swojej głowie i w razie czego - żadnych praw, czy etatowiec który spokojnie chodzi do pracy, ma przywileje, a ew problemy firmy go nie interesują.


Wiem że prowadzenie dg to czyjś wybór - ale takim samym wyborem jest praca na etacie, święty spokój, a minusem - brak "chachmęcenia kosztami".

No nie wiem. Mnie to jednak trochę śmieszy, co ludzie potrafią brać na fakturę. Jeszcze w takim Selgrosie, gdzie większość kupuje pewnie do gastro, to ok. Ale jak widzę w Biedrze, że ktoś całą spożywkę na fakturkę prosi, a nie kupuje w ilościach hurtowych, to już mam trochę dysonans. Kawę, herbatę czy jakieś tam ciasteczka to ja rozumiem, ale kurna masło to już mam wątpliwości.

I żeby nie było - sama jestem tą słynną biedafirmą, ale w życiu by mi do głowy nie przyszło, żeby kombinować z kosztami ponad jakieś rozsądne granice.

Natomiast jest jedna rzecz, co do której różnica między pracownikiem, a przedsiębiorcą jest dla mnie totalnie niezrozumiała - zakup okularów. Pracownik, który pracuje przy komputerze, ma prawo dostać od pracodawcy dofinansowanie do okularów. Jednocześnie przedsiębiorca nie może kupić sobie okularów na fakturę, bo zgodnie z interpretacją MF, wykorzystywałby je również poza działalnością, do celów prywatnych. Tylko niech mi ktoś znajdzie pracownika, który z tych dofinansowanych przez pracodawcę okularów będzie korzystał wyłącznie w pracy Gdybym zatrudniała pracownika, to jemu powinnam oksy ufundować, a sama sobie nie mogę w koszty wrzucić, chociażby nawet częściowo

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez mikoma

ale kurna masło to już mam wątpliwości.

Tego im księgowa na pewno w koszty nie wliczy.
To są ogólnie pierdółki.

Prawdziwa jazda się zaczyna (nomen omen) na kosztach dotyczących samochodu. To jest branie faktur od mechanika czy za paliwo przez znajomych na daną osobę/firmę. Kupowanie kolejnego telefonu czy komputera i akcesoriów; koszty delegacji, wyjazdów też brane przez rodzinę i znajomych królika. Poza samochodem do działalności wrzucają motyckl, rower, a pomimo tego jeszcze bilety MZK, przejazdy taksówką, bilety kolejowe, przejazdy autostradą...Nawet jak do pracy chodzą piechotą.
Niektórzy fikcyjnie wydzielają część mieszkań albo domów na firmę i wrzucają w koszty zakup kanapy, mebli, regałów, urządzeń biurowych. No cuda wianki
Jeden koleś chciał żeby mu wliczyć w koszty 5 zł za szalet miejski. Paragon dołączył

Napisane przez mikoma

Natomiast jest jedna rzecz, co do której różnica między pracownikiem, a przedsiębiorcą jest dla mnie totalnie niezrozumiała - zakup okularów. Pracownik, który pracuje przy komputerze, ma prawo dostać od pracodawcy dofinansowanie do okularów. Jednocześnie przedsiębiorca nie może kupić sobie okularów na fakturę, bo zgodnie z interpretacją MF, wykorzystywałby je również poza działalnością, do celów prywatnych.

No to jest kosmiczny absurd, masz rację.

Moja mama jest ślepa jak kret, bez okularów po prostu nie widzi więc nie może pracować (a jest księgową - co znowu podkreślę) i jak mówisz - okularów na firmę kupić nie może

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[mikoma]

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;89069802]Tego im księgowa na pewno w koszty nie wliczy.
To są ogólnie pierdołki.

Prawdziwa jazda się zaczyna (nomen omen) na kosztach dotyczących samochodu. To jest branie faktur od mechanika czy za paliwo przez znajomych na daną osobę/firmę. Kupowanie kolejnego telefonu czy komputera i akcesoriów; koszty delegacji, wyjazdów też brane przez rodzinę i znajomych królika.
Niektórzy fikcyjnie wydzielają część mieszkań albo domów na firmę i wrzucają w koszty zakup kanapy, mebli, regałów, urządzeń biurowych. No cuda wianki

I słusznie, bo na pisdzielcze państwo podatki płacą już tylko frajerzy.

---------- Dopisano o 19:47 ---------- Poprzedni post napisano o 19:45 ----------




No to jest kosmiczny absurd, masz rację.

Moja mama jest ślepa jak kret, bez okularów po prostu nie widzi więc nie może pracować (a jest księgową - co znowu podkreślę) i jak mówisz - okularów na firmę kupić nie może [/QUOTE]

Wiadomo, że to są grosze, ale nie zmienia to faktu, że ludzie próbują i wygląda na to, że jednak jakieś księgowe to akceptują.

Mam krótkowzroczność -9 dioptrii. Pracuję w 90% przy komputerze. Pozdrawiam mamę

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez mikoma

Wiadomo, że to są grosze, ale nie zmienia to faktu, że ludzie próbują i wygląda na to, że jednak jakieś księgowe to akceptują.

Mam krótkowzroczność -9 dioptrii. Pracuję w 90% przy komputerze. Pozdrawiam mamę

A owszem, próby są podejmowane wszelakie i nieustannie Tzn. oczywiście nie przez wszystkich, żeby nie było. Ale większość.

Dzięki, Ciebie też pozdrawiam

[robcia]

O bosze bosze to ja mam cykora bo za drogi telefon na firme wzielam a ludzie sie nie szczypio jak widze

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[motyla]

Napisane przez VI4

Ciągle słyszę o tym słynnym chachmęceniu z kosztami, którym badylarze sobie obniżają dochodowy. Niestety to taki mit powielany przez osoby, które działalności nigdy nie prowadziły. Może wielkie formy prowadzą "optymalizację", ale zwykły Kowalski odlicza to co odliczyć może - a musi to być koszt uzyskania przychodu, nie coś z sufitu.

Jasne. Mam znajomą, która wrzuciła sobie w koszty np. nowego termomiksa - sprzedawca wpisał jej na fakturze Urządzenie wielofunkcyjne i kod produktu. Ktoś dociekliwy dojdzie, że to termomiks, no ale na pierwszy rzut oka nie wydaje się to podejrzane.

[staska_stasia]

Napisane przez mikoma

No nie wiem. Mnie to jednak trochę śmieszy, co ludzie potrafią brać na fakturę. Jeszcze w takim Selgrosie, gdzie większość kupuje pewnie do gastro, to ok. Ale jak widzę w Biedrze, że ktoś całą spożywkę na fakturkę prosi, a nie kupuje w ilościach hurtowych, to już mam trochę dysonans. Kawę, herbatę czy jakieś tam ciasteczka to ja rozumiem, ale kurna masło to już mam wątpliwości.

Jesteś pewna, że faktura na firmę, nie osobę prywatną. Nie żebym jakoś nie wierzyła (sama mam koleżankę, która na byle co leci brać fakturę, nawet ostatnio jedną czystą płytę CD kupowała i fakturę brała ). Ludzie w biedronkach i lidlach biorą faktury na dzieci, żeby mieć potem do spraw o alimenty jako dowód na ponoszenie tych kosztów.

Z czasów zajęć z prawa podatkowego na studiach pamiętam, jak nam babka mówiła o lekarzu, który wrzucił w koszty zakup sprzętu narciarskiego i wyjaśniał to tym, że miał prowadzić szkolenia z pierwszej pomocy przedmedycznej na stoku. Nie pamiętam, czy to przeszło, ale jeśli chodzi o niektóre wydatki to ludzie ogranicza tylko wyobraźnia

[khloe]

Napisane przez VI4

Ciągle słyszę o tym słynnym chachmęceniu z kosztami, którym badylarze sobie obniżają dochodowy. Niestety to taki mit powielany przez osoby, które działalności nigdy nie prowadziły. Może wielkie formy prowadzą "optymalizację", ale zwykły Kowalski odlicza to co odliczyć może - a musi to być koszt uzyskania przychodu, nie coś z sufitu. Po drugie - to że coś się wlicza w koszty nie znaczy, że mamy to za darmo - za to coś trzeba zapłacić. Po trzecie - to jednak co innego pracować na własny rachunek i ponosić ryzyko, że np zleceń/klientów będzie mniej, niż iść codziennie do pracy, robić swoje i po 8 godzinach mieć wywalone; mieć płatny urlop; okres wypowiedzenia etc. Jak pracownik nawali, to nie ponosi za to odpowiedzialności finansowej - to pracodawca ponosi stratę.

Więc - naprawdę nie wiem kto jest frajerem. Ktoś, kto ma cały biznes na swojej głowie i w razie czego - żadnych praw, czy etatowiec który spokojnie chodzi do pracy, ma przywileje, a ew problemy firmy go nie interesują.


Wiem że prowadzenie dg to czyjś wybór - ale takim samym wyborem jest praca na etacie, święty spokój, a minusem - brak "chachmęcenia kosztami".

Ktoś kiedyś świetnie podsumował taka dyskusję pt. "Pracownik to ma wywalone, bo po 8h idzie do domu, a pracodawca ma na głowie cała firmę, która się martwi" idealnym zdaniem : "pracodawca ma na głowie więcej, dlatego też zarabia dużo więcej". No cóż, nietrudno się nie zgodzic.

Każdy ma to, na co się godzi.

A propos chachmęcenia kosztami, to mój szef kupował na fakturę nawet karmę dla psa gadał, że niby może odliczyć, bo można mieć psa, który pilnuje firmy. No tak, ale ten pies szefa to York był, więc nie wiem, gdzie te funkcje ochronno-obronne

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[VI4]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

powiem tak - ja bym się bała tak robić. Bo w razie kontroli urząd skarbowy zajrzy dosłownie do dupy i to 5 lat wstecz - i takie kupowanie karmy dla yorka jako psa stróżującego może się odbić czkawką.

[_vixen_]

Nic mnie tak nie wkurza jak stoję w kolejce w piekarni, a ktoś bierze fakturę za jakieś ciastka za 5 zł

[mikoma]

Napisane przez staska_stasia

Jesteś pewna, że faktura na firmę, nie osobę prywatną. Nie żebym jakoś nie wierzyła (sama mam koleżankę, która na byle co leci brać fakturę, nawet ostatnio jedną czystą płytę CD kupowała i fakturę brała ). Ludzie w biedronkach i lidlach biorą faktury na dzieci, żeby mieć potem do spraw o alimenty jako dowód na ponoszenie tych kosztów.



Z czasów zajęć z prawa podatkowego na studiach pamiętam, jak nam babka mówiła o lekarzu, który wrzucił w koszty zakup sprzętu narciarskiego i wyjaśniał to tym, że miał prowadzić szkolenia z pierwszej pomocy przedmedycznej na stoku. Nie pamiętam, czy to przeszło, ale jeśli chodzi o niektóre wydatki to ludzie ogranicza tylko wyobraźnia

Możliwe. I pewnie jakiś odsetek ludzi tak robi

[Limonka2738]

Napisane przez _vixen_

Nic mnie tak nie wkurza jak stoję w kolejce w piekarni, a ktoś bierze fakturę za jakieś ciastka za 5 zł

Wiesz. Pół żartem, pół serio, czasem to 5zł to naprawdę tyłek ratuje.

Kiedyś mi uratowały tyłek faktury za 3,99zł na papier toaletowy Regina. Mina pani w urzędzie bezcenna.

(Kto pamięta,. Kiedy Regina 4 rolki kosztowała 3,99zł? Wpisujcie miasta.)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[szmyglo]

Napisane przez Limonka2738

Wiesz. Pół żartem, pół serio, czasem to 5zł to naprawdę tyłek ratuje.

Kiedyś mi uratowały tyłek faktury za 3,99zł na papier toaletowy Regina. Mina pani w urzędzie bezcenna.

(Kto pamięta,. Kiedy Regina 4 rolki kosztowała 3,99zł? Wpisujcie miasta.)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Uratowały tyłek faktury na PAPIER TOALETOWY. Hehe

[mikoma]

Napisane przez Limonka2738

Wiesz. Pół żartem, pół serio, czasem to 5zł to naprawdę tyłek ratuje.

Kiedyś mi uratowały tyłek faktury za 3,99zł na papier toaletowy Regina. Mina pani w urzędzie bezcenna.

(Kto pamięta,. Kiedy Regina 4 rolki kosztowała 3,99zł? Wpisujcie miasta.)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale w jakim sensie uratowały? Podziel się tą historią

[Sally1642]

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;89069802]Tego im księgowa na pewno w koszty nie wliczy.
To są ogólnie pierdółki.

Prawdziwa jazda się zaczyna (nomen omen) na kosztach dotyczących samochodu. To jest branie faktur od mechanika czy za paliwo przez znajomych na daną osobę/firmę. Kupowanie kolejnego telefonu czy komputera i akcesoriów; koszty delegacji, wyjazdów też brane przez rodzinę i znajomych królika. Poza samochodem do działalności wrzucają motyckl, rower, a pomimo tego jeszcze bilety MZK, przejazdy taksówką, bilety kolejowe, przejazdy autostradą...Nawet jak do pracy chodzą piechotą.
Niektórzy fikcyjnie wydzielają część mieszkań albo domów na firmę i wrzucają w koszty zakup kanapy, mebli, regałów, urządzeń biurowych. No cuda wianki
Jeden koleś chciał żeby mu wliczyć w koszty 5 zł za szalet miejski. Paragon dołączył





No to jest kosmiczny absurd, masz rację.

Moja mama jest ślepa jak kret, bez okularów po prostu nie widzi więc nie może pracować (a jest księgową - co znowu podkreślę) i jak mówisz - okularów na firmę kupić nie może [/QUOTE]

Mhm, do pierwszej kontroli US
Przy braniu faktur na paliwo lepiej jest prosić o dodanie numeru rejestracyjnego samochodu żeby w razie czego był dupochron przed US.
Mnie ciekawi bardzo w jaki sposób ci ludzie chcą wyjaśnić zakup n-tego telefonu / komputera? Rozumiem to w przypadku gdy np. ktoś jest testerem i testuje programy na różnych urządzeniach. Ale tak? Co rok nowy iphone? Jak to uzasadnią? Że się popsuł / zgubił? No śmierdzi to na kilometr.

Tak samo z tymi meblami do "fikcyjnego" biura. Bardzo grubymi nićmi to szyte. Zawsze mnie zastanawiało czy te osoby nie boją się że uprzejma pani ze skarbówki dopatrzy się w końcu tych przekrętów.

[staska_stasia]

Napisane przez Sally1642

Mhm, do pierwszej kontroli US
Przy braniu faktur na paliwo lepiej jest prosić o dodanie numeru rejestracyjnego samochodu żeby w razie czego był dupochron przed US.
Mnie ciekawi bardzo w jaki sposób ci ludzie chcą wyjaśnić zakup n-tego telefonu / komputera? Rozumiem to w przypadku gdy np. ktoś jest testerem i testuje programy na różnych urządzeniach. Ale tak? Co rok nowy iphone? Jak to uzasadnią? Że się popsuł / zgubił? No śmierdzi to na kilometr.

Zakup nowego telefonu co rok jeszcze jestem w stanie zrozumieć, bo jednak tego typu elektroornika szybko się starzeje. O ile ja wymieniam swój telefon co 2-2,5 roku, jak już się fest wiesza, o tyle mam znajomych, którzy robią to co rok. Ekologiczne to nie jest, ale mimo wszystko jeszcze jestem w stanie w to uwierzyć (zwłaszcza, jak ktoś dużo gada, podłącze tel pod zestawy głośnomówiące itd.- to drenuje baterię i jej pojemność z czasem spada).
Z komputerami to już bardziej naciągane.

Mam znajomego, którego działalność jest związana z filmami, realizacją dźwięku, tworzeniem programów telewizyjnych itd. Chodzi i gada na lewo i prawo o protokołach zniszczeń kolejnych kamerek go-pro (wymiana na nowsze modele), bo np. się potopiły. Albo rozbił drona na drzewie. Albo aparat mu upadł na ziemię. No rozumiem, że wypadki się zdarzają, ale w jego papierach dosyć często i to faktycznie wygląda na podejrzane (chyba, że gada na wyrost). Z drugiej strony- udowodnienie, że ściemnia, że wymienia nowy sprzęt a stary sprzedaje jest prawie niemożliwe, bo kontrole odbywają się już po upływie jakiegoś czasu, kiedy może nie być nawet śladu po ogłoszeniach na olx.

[Sally1642]

No ale jeśli ma protokół zniszczenia to zgodnie z prawem wszystko cacy jest, bo się go faktycznie pozbył. A jeśli to tylko przykrywka to serio ktoś musi być naiwny by nabrać się że pan X potopił / zepsuł wszystkie (czy tam większość) swoich dronów. Ludzie pracujący w skarbówce są w stanie uwierzyć w różne rzeczy ale myślę że swój rozum też mają

W przypadku kontroli mogą zapytać cię o te sprzęty i musisz im je pokazać. Jakby mi ktoś wyskoczył z tym że wszystkie 5 telefonów które kupił w przeciągu ostatnich lat mu się "zgubiło" to od razu wydawałby się podejrzany. Nie wiem jak to wygląda w praktyce, jak bardzo trzeba "przegiąć" by urząd kazał zwrócić pieniądze Ale wiem że to możliwe

[staska_stasia]

Napisane przez Sally1642

No ale jeśli ma protokół zniszczenia to zgodnie z prawem wszystko cacy jest, bo się go faktycznie pozbył. A jeśli to tylko przykrywka to serio ktoś musi być naiwny by nabrać się że pan X potopił / zepsuł wszystkie (czy tam większość) swoich dronów. Ludzie pracujący w skarbówce są w stanie uwierzyć w różne rzeczy ale myślę że swój rozum też mają

W przypadku kontroli mogą zapytać cię o te sprzęty i musisz im je pokazać. Jakby mi ktoś wyskoczył z tym że wszystkie 5 telefonów które kupił w przeciągu ostatnich lat mu się "zgubiło" to od razu wydawałby się podejrzany. Nie wiem jak to wygląda w praktyce, jak bardzo trzeba "przegiąć" by urząd kazał zwrócić pieniądze Ale wiem że to możliwe

Tylko że (o ile się nie mylę) to do tej pory wyglądało to tak, że księgowy wysyłał tylko info dot. przychodów, kosztów oraz wysokości podatków do US. Z samej wysokości kosztów jeszcze nie wynikało, czy ktoś kupił komputer, telefon czy drona. Dopiero w razie kontroli trzeba było przedstawić całą papierologię. Póki więc wszystko mieściło się w granicach "racjonalnych" to ciężko było dopatrzeć się czegoś "śmierdzącego".

Z drugiej strony wiem, jak ostatnio US zaczął prześwietlać moją branżę, no bo wiadomo, że prawnicy to oszuści, kasta nadzwyczajna i hajsy tylko pod stołem. Księgowa mówiła o jednej z jej klientek, która została wezwana do czynności sprawdzających- US zwrócił się do sądów o wykaz wszystkich spraw, w których ta adwokat występowała, a następnie kazał jej przedstawić dowody wpłaty od poszczególnych klientów w każdej z nich. Inna koleżanka tłumaczyła się skąd miała 2000 zł, żeby wpłacić we wpłatomacie bo dla urzędu wyjaśnienie typu: "zbierałam pół roku to, co mi klienci w gotówce płacili za porady prawne i poszłam wpłacić hurtem" nie było przekonujące

[Sally1642]

To racja. Z drugiej strony takie wrzucanie w koszty i liczenie że "a bo mnie kontrola skarbowa nie spotka" wydaje mi się trochę naiwne i iluzoryczne. Szczególnie że nasz rząd nie pała miłością do osób na JDG, bo przecież wiadomo że to sami krętacze i oszuści

Po prostu dziwi mnie że ci ludzie potrafią spać spokojnie bo ja bym nie mogła Nikt nie wie co naszemu wspaniałomyślnemu rządowi wpadnie do głowy i czy nagle nie stwierdzą że prześwietlają wszystkie branże. W tym kraju wszystko jest możliwe.