Ludzie i zachowania, które nas dziwią + ot, część 77.

[Pusheen_]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89440531]Mozna miec takie podejscie, a mozna miec troche empatii.
Ja te empatie mam, bo sama wiem, jak to wyglada. jak kiedys kiedys pracowalam na barze, to tez mi nie placono za czas po zamknieciu, a trzeba jeszcze bylo umyc caly bar, wyrzucic smieci, zamknac kase i tak dalej. Wiec sila rzeczy probowalam niektore z tych rzeczy zrobic przed wyjsciem ostatnich klientow. Oni sie oczywiscie denerwowali, ale nie bylo innej mozliwosci, bo moj pracodawca byl nie do przegadania, a ja mialam kilkanascie minut po godzinie zamkniecia ostatni autobus i gdybym na niego nie zdazyla, to kosztow taksowki nikt by mi nie zwrocil.

Swiat jest taki jaki jest, to od nas zalezy, czy wykazemy troche zrozumienia, czy przyjmiemy pozycje roszczeniowa na wszystko. Jesli pracownik poczty czy rossmann nie otrzymuje wynagrodzenia za 15 minut po zamknieciu - ok, to nie jest w porzadku i na pewno trzeba to zmienic, ale czy jestes to w stanie zmienic w tym momencie? Nie, w tym momencie stan faktyczny jest taki, ze przez to, ze ty wejdziesz cos kupic o 21:55, ktos dluzej zostanie w pracy za darmo.
Jesli ktos potrafi sobie patrzec w lustro z taka swiadomoscia - spoko. Ja nie potrafie.[/QUOTE]

Masz rację.

Ja pamiętam swoją pracę w biurze podroży znajdującym się w galerii. Ale my mieliśmy to pozwolenie od kierownictwa, że jeśli wiemy, że nie zdążymy obsłużyć klienta, to możemy mu to powiedzieć i "Przepraszam, ale już nie obsługuję klientów/nie zdążę Pana obsłużyć" musi załatwić sprawę.

Oczywiście zdarzały się sytuacje, że kogoś obsługiwało się jednak trochę późno, ale to też zależało od klienta - bo co innego, jak widać po kimś że przyszedł się tylko "porozglądać", a co innego jak był to stały klient z jakąś sprawą, która raczej da się załatwić w 10 albo 15 minut.

Ale w biurze podróży kolejka do biurka ustawia się czasem tak jak w banku i wtedy można wyjść i powiedzieć, że "Przepraszam, ale nie zdążę wszystkich obsłużyć", jeśli wiesz że raczej nie starczy na to czasu. I to jest uczciwe.

Ale przyznaję, że klienci potrafią być strasznie niefrasobliwi czy może lepiej to ujmując lekkomyślni. Chcą sobie zaklepać wakacyjną ofertę, pracownik biura robi rezerwację i mówi, że może ją przytrzymać tylko do 18. A klient z całą rodziną radośnie sobie przychodzi do biura punkt 18 albo chwilę po, jak gdyby nigdy nic...

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Pusheen_

(...)
Ale przyznaję, że klienci potrafią być strasznie niefrasobliwi czy może lepiej to ujmując lekkomyślni. Chcą sobie zaklepać wakacyjną ofertę, pracownik biura robi rezerwację i mówi, że może ją przytrzymać tylko do 18. A klient z całą rodziną radośnie sobie przychodzi do biura punkt 18 albo chwilę po, jak gdyby nigdy nic...

Niestety, ale w takim przypadku należy mówić, że się przytrzyma rezerwację do 17:30, bo o 18:00 zamykamy i mogą państwo nie zdążyć załatwić formalności.

[meliandra]

Napisane przez Finlora

Tylko jak ktoś wyżej napisał - klient nie wie jaka jest umowa pracownika z pracodawcą, czy ma płacone za czas po zamknięciu, czy jeździ samochodem czy ma autobus 5 minut po zamknięciu.

No ale po co w ogóle takie rzeczy kminić zamiast przyjść wcześniej tak żeby te 15 minut przed zamknięciem już wyjść, a nie zawracać komuś gitarę. Dla mnie to taki trochę brak wyobraźni. Ty lubisz jak Ci ktoś 5 minut przed końcem pracy przychodzi lub dzwoni z jakąś sprawą?

[Finlora]

Napisane przez meliandra

No ale po co w ogóle takie rzeczy kminić zamiast przyjść wcześniej tak żeby te 15 minut przed zamknięciem już wyjść, a nie zawracać komuś gitarę. Dla mnie to taki trochę brak wyobraźni. Ty lubisz jak Ci ktoś 5 minut przed końcem pracy przychodzi lub dzwoni z jakąś sprawą?

Nie lubię, ale jak jest otwarte do konkretnej godziny, to jestem przygotowana, że ktoś może przyjść.
To, że pracodawca uważa, że o 21 pracownik zamyka sklep i wychodzi to albo januszostwo albo brak wyobraźni. Stawiam na januszostwo. Tylko dlaczego pracownik się na to zgadza?
Z drugiej strony jak mam pilną robotę i muszę coś dokończyć, to trudno, siedzę i kończę. I wiem, że to za free, bo nadgodzin u nas nie ma.

[żurawinka]

Mnie ciekawi jak nowe pokolenie roszczeniowców sobie będzie radzić w nadchodzącej przyszłości i czy to pokolenie rosczeniowych rodziców czy z samej kultury " ja w pierwszej kolejności"

[bezpaniki]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89440531]Mozna miec takie podejscie, a mozna miec troche empatii.
Ja te empatie mam, bo sama wiem, jak to wyglada. jak kiedys kiedys pracowalam na barze, to tez mi nie placono za czas po zamknieciu, a trzeba jeszcze bylo umyc caly bar, wyrzucic smieci, zamknac kase i tak dalej. Wiec sila rzeczy probowalam niektore z tych rzeczy zrobic przed wyjsciem ostatnich klientow. Oni sie oczywiscie denerwowali, ale nie bylo innej mozliwosci, bo moj pracodawca byl nie do przegadania, a ja mialam kilkanascie minut po godzinie zamkniecia ostatni autobus i gdybym na niego nie zdazyla, to kosztow taksowki nikt by mi nie zwrocil.

Swiat jest taki jaki jest, to od nas zalezy, czy wykazemy troche zrozumienia, czy przyjmiemy pozycje roszczeniowa na wszystko. Jesli pracownik poczty czy rossmann nie otrzymuje wynagrodzenia za 15 minut po zamknieciu - ok, to nie jest w porzadku i na pewno trzeba to zmienic, ale czy jestes to w stanie zmienic w tym momencie? Nie, w tym momencie stan faktyczny jest taki, ze przez to, ze ty wejdziesz cos kupic o 21:55, ktos dluzej zostanie w pracy za darmo.
Jesli ktos potrafi sobie patrzec w lustro z taka swiadomoscia - spoko. Ja nie potrafie.[/QUOTE]


W pelni sie zgadzam!


Teraz pracuje w miejscu, gdzie po oonkretnej godzinie ceny uslug skacza bardzo znaczaco w gore i nagle da sie zdazyc przez ta godzina, albo w ogole sytuacja przestaje byc taaaka pilnaa.
To oczywiscie jest problemem przy prawdziwych naglych wypadkach, kiedy ludzi nie stac, ale to juz tez jest szeroki temat na inna dyskusje o odpiewiedzialnym wlascicielstwie zwierzat.

[Imperfecta]

Napisane przez meliandra

No ale po co w ogóle takie rzeczy kminić zamiast przyjść wcześniej tak żeby te 15 minut przed zamknięciem już wyjść, a nie zawracać komuś gitarę. Dla mnie to taki trochę brak wyobraźni. Ty lubisz jak Ci ktoś 5 minut przed końcem pracy przychodzi lub dzwoni z jakąś sprawą?

+ milion
Ja tam się nie muszę zastanawiać do której ktoś ma zapłacone, bo przeze mnie nikt nie musiał siedzieć ani sekundę dłużej niż godzina otwarcia. Zawsze staram się wyrobić do za piętnaście

Napisane przez żurawinka

Mnie ciekawi jak nowe pokolenie roszczeniowców sobie będzie radzić w nadchodzącej przyszłości i czy to pokolenie rosczeniowych rodziców czy z samej kultury " ja w pierwszej kolejności"

Też mnie to zastanawia

[Pusheen_]

Napisane przez Ellen_Ripley

Niestety, ale w takim przypadku należy mówić, że się przytrzyma rezerwację do 17:30, bo o 18:00 zamykamy i mogą państwo nie zdążyć załatwić formalności.

To była taka sytuacja, że już na maxa poszliśmy tym klientom na rękę, żeby zdążyli przyjechać, finalnie zaklepać i zapłacić. Ta 18 to była ostatnia możliwa opcja czasowa, bo tak się złożyło, że trzymał nam ją pracownik innego oddziału.

No i zbliża się 18, ja siedzę z koleżanką w biurze, ona ma jakiegoś klienta, a tych nie ma. Nagle patrzę, a w pasażu na ławce naprzeciwko naszego biura siada sobie kobieta, za chwile obok niej pojawia się chłopiec i jeszcze dziewczynka...Ja tych klientów widziałam wtedy drugi raz w życiu, nie miałam pewności czy to na pewno oni . I pamiętałam dobrze tylko faceta, bo był charakterystyczny, a żona i dzieci niczym szczególnym się akurat nie wyróżniali. Dobrze, że coś mi zaświtało w głowie, a w sumie to była to już prawie syrena alarmowa, no i wyszłam do nich, żeby się zapytać, czy byli umówieni.

Gdybym nie zapytała, to beztrosko siedzieli by sobie na ławce, czekając na pana męża.

A to trzeba było szybko załatwiać. Ta kobieta mogła wejść do biura od razu, powiedzieć "Tak, bierzemy tę wycieczkę", usiąść przy biurku i zacząć wypełniać dokumenty, podczas gdy pan mąż miał nawet ten czas żeby jeszcze trochę się pogramolić wychodząc z samochodu. Ale miało być zaklepane do 18 i tyle.

Można to było załatwić szybciej, ale nie...Ja do dzisiaj pamiętam jak beztrosko rozłożyli się wtedy na ławce, jakby byli na deptaku z mina pt. "Mamy czas" Jeszcze tylko lodów w ręce zabrakło

I oczywiście nie wiedzieli, że coś zrobili nie tak, a w sumie to przepchnięcie tego wydłużyło pracę 3 osobom (tego dnia, nie chodziło o godzinę końca naszej pracy).

A gdyby oferta zniknęła, bo ktoś inny miał ją prawo wykupić po tej 18, to do kogo by mieli pretensje? No wiadomo, że do nas

[Sally1642]

Napisane przez Finlora

Nie lubię, ale jak jest otwarte do konkretnej godziny, to jestem przygotowana, że ktoś może przyjść.
To, że pracodawca uważa, że o 21 pracownik zamyka sklep i wychodzi to albo januszostwo albo brak wyobraźni. Stawiam na januszostwo. Tylko dlaczego pracownik się na to zgadza?
Z drugiej strony jak mam pilną robotę i muszę coś dokończyć, to trudno, siedzę i kończę. I wiem, że to za free, bo nadgodzin u nas nie ma.

Nie wszystko jest takie czarno-białe. Za czasów studenckich pracowałam w sieciówce i zdarzały się sytuacje gdzie 5 minut przed zamknięciem wpadało kilku klientów, snując się po sklepie albo biorąc po X ciuchów i myk do przymierzalni. Myślisz że zdążyli załatwić swoje sprawy do 21? Oczywiście że nie. A ja nie miałam prawa zapukać do przymierzalni i poprosić klienta o to by wyszedł/pospieszył się z przymierzaniem, trzeba było cierpliwie czekać i go obsłużyć.

Podobnie miała moja koleżanka która pracuje na stanowisku obsługi klienta (odbiera telefony). Infolinia czynna do 18.00, a ludzie potrafią dzwonić o 17.58, "bo przecież jeszcze pracujecie!!!!" Obsługa klienta potrafi trwać nawet kilkanaście minut (jeśli sprawa jest skomplikowana), więc nie wiem czy byłoby wam tak fajnie zostawać regularnie po godzinach U koleżanki sytuacja się pomyślnie rozwiązała, po wielu prośbach i namowach kierownictwo pozwoliło aby infolinia była wyłączana nieco wcześniej.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

[Paprotka_]

U mnie był taki mięsny osiedlowy czynny do 17. Przychodziłam po pracy, około 16.20-16.30 a pani oznajmiała że tego już nie sprzeda bo sprzątnęła, tego też nie bo krajalnica umyta. Przestałam zaglądać. Sklepik się zamknął. Ciekawe dlaczego...

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez Sally1642

Nie wszystko jest takie czarno-białe. Za czasów studenckich pracowałam w sieciówce i zdarzały się sytuacje gdzie 5 minut przed zamknięciem wpadało kilku klientów, snując się po sklepie albo biorąc po X ciuchów i myk do przymierzalni. Myślisz że zdążyli załatwić swoje sprawy do 21? Oczywiście że nie. A ja nie miałam prawa zapukać do przymierzalni i poprosić klienta o to by wyszedł/pospieszył się z przymierzaniem, trzeba było cierpliwie czekać i go obsłużyć.

Podobnie miała moja koleżanka która pracuje na stanowisku obsługi klienta (odbiera telefony). Infolinia czynna do 18.00, a ludzie potrafią dzwonić o 17.58, "bo przecież jeszcze pracujecie!!!!" Obsługa klienta potrafi trwać nawet kilkanaście minut (jeśli sprawa jest skomplikowana), więc nie wiem czy byłoby wam tak fajnie zostawać regularnie po godzinach U koleżanki sytuacja się pomyślnie rozwiązała, po wielu prośbach i namowach kierownictwo pozwoliło aby infolinia była wyłączana nieco wcześniej.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Tak sie zastanawiam, czy to taki problem zostac 10-15min dluzej?
Zawsze liczycie co do minuty ile czasu spedzacie w pracy?

[Norluka]

Napisane przez Paprotka_

U mnie był taki mięsny osiedlowy czynny do 17. Przychodziłam po pracy, około 16.20-16.30 a pani oznajmiała że tego już nie sprzeda bo sprzątnęła, tego też nie bo krajalnica umyta. Przestałam zaglądać. Sklepik się zamknął. Ciekawe dlaczego...

Wysłane z mojego 2109119DG przy użyciu Tapatalka

U mnie w mieście była mała kawiarenka, chyba nie było żadnych pracowników, tylko właścicielka. Jak przychodziłam godzinę czy półtorej po teoretycznym otwarciu, to było zamknięte. W zasadzie na jakieś 5 prób wejścia tylko raz mi się udało faktycznie wypić tam kawę.

Jakiś czas później w ogóle na wizażu w jednym z wątków pisała jakaś użytkowniczka o takiej kawiarence swojej koleżanki, z opisu na 99% wyglądało na właśnie tę u mnie, użytkowniczka nie mogła zrozumieć, dlaczego koleżanka musiała zamknąć tę kawiarenkę i dlaczego nie wychodziła chociaż na zero.

[CytrynkaCytrynka]

Ciekawi mnie co jest takiego roszczeniowego w przychodzeniu do sklepu/biura/lekarza w godzinach pracy danego miejsca?

[Misia452]

Ja pamiętam,że raz byliśmy z tztem na zakupach, on coś tam potrzebował, a wyszło tak,że byliśmy jakoś 15 minut przed zamknięciem, zaczynamy oglądać ciuchy a pani do nas podchodzi i oznajmia,że jak nie będziemy nic kupować to ona już właściwie zamyka i mamy wyjść. Kopara mi opadła, odpowiedzieliśmy,że nie nic nie kupujemy i wyszliśmy. Skąd mogłam wiedzieć czy coś kupię, nawet nie przejrzałam całego towaru,a widziałam która godzina to byśmy się uwineli. No trudno straciła potencjalnych klientów

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

[chwast]

Napisane przez Pusheen_

No ale generalnie to tak powinno być. Kończysz pracę o 21, to o 21, a nie że potem spędzasz jeszcze 15 minut, za które nikt ci nie zapłaci na robienie raportów, uprzatniecie biura czy wylaczanie komputera, itd.

No raczej. Chociaż pamietam pracowlam na w sklepie i o 22 to się dopiero z sali schodziło, do szatni, a panie, które pracowały tam na kasach - zostawały rozliczać kasę, No ale one miały to w umowie i miały za to płacone.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Napisane przez Imperfecta

No i się zezłościłam i już tam nie pracuję kilka lat, a tacy klienci nadal okropnie mnie irytują. Ja sobie też odbierałam jak na przykład uzbierała się cała godzina, ale sama kwestia wchodzenia o takiej godzinie do sklepu czy punktu usługowego doprowadza mnie do szału.

Raz w życiu weszłam do punktu ksero za pięć, bo nawaliła mi drukarka, a musiałam pilnie wysłać dokumenty, to było ze dwa lata temu jak zmieniałam pracę i do dziś mi głupio jak tamtędy przechodzę.





Na szczęście tu gdzie pracuję już nie ma panowania i jak wejdzie klient za pięć i wiem, że nie zdążę go obsłużyć to mogę wyprosić i może pisać nawet do prezydenta, że był przed zamknięciem.

To co piszesz brzmi co najmniej dziwnie. Sklep jest otwarty do 21, to do wtedy mozna robic zakupy. Jezeli to taki problem dla obslugi, to nalezy ugadac sie z szefostwem i wywiesic kartke, ze wchodzic mozna do 20.45 i z glowy. Niezaleznie od odczuc ekspedientki, w godzinach dzialania sklepu wejscie do niego to nie zbrodnia. Chyba, ze ktos wchodzi o 20.59 juz ze swiadomoscia, ze nie wyrobi sie z platnoscia do oficjalnego zamkniecia - to juz jest chamskie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[VI4]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89440685]Tak sie zastanawiam, czy to taki problem zostac 10-15min dluzej?
Zawsze liczycie co do minuty ile czasu spedzacie w pracy?[/QUOTE]


tu mowa o regularnym zostawaniu - z 10-15 minut robi się w skali miesiąca kilka godzin. Pytanie, czy te nadgodziny są płatne - albo czy pracownik może kolejnego dnia wyjść np kwadrans wcześniej. Bo jeśli nie - i raczej nie są to prace, gdzie się zarabia kokosy - to ja się nie dziwię, że ludzie się burzą.

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

Napisane przez Finlora

Nie lubię, ale jak jest otwarte do konkretnej godziny, to jestem przygotowana, że ktoś może przyjść.
To, że pracodawca uważa, że o 21 pracownik zamyka sklep i wychodzi to albo januszostwo albo brak wyobraźni. Stawiam na januszostwo. Tylko dlaczego pracownik się na to zgadza?
Z drugiej strony jak mam pilną robotę i muszę coś dokończyć, to trudno, siedzę i kończę. I wiem, że to za free, bo nadgodzin u nas nie ma.

Wiesz doskonale, ze nie wszyscy maja wybor. Nie wszyscy pracuja w duzym miescie, nie wszyscy mogliby dojezdzac dalej. Niektorzy wyboru nie maja.

Po prostu wydaje mi sie, ze gdyby wszyscy wychodzili poza czubek wlasnego nosa i byli bardziej empatyczni, to wszystkim nam milej by sie zylo. I tak, to sie tyczy tez osob po drugiej stronie ''kasy''. Mialam kiedys taka sytuacje, potrzebowalam pilnie czegos z jednego sklepu - naprawde pilnie, na juz i teraz, sprawa nagla - bieglam, ale nie bylam pewna czy zdaze, bylam tak na styk. Zadzwonilam do nich w drodze, przedstawilam sytuacje, zapytalam, czy jeszcze sa, czy jeszcze dam rade to kupic. Nie bylo problemu. Z drugiej strony, taka sytuacje mialam faktycznie moze raz czy dwa, a zazwyczaj staram sie jednak chodzic do sklepu godzine przed zamknieciem.

[kasiunia788742]

Napisane przez Finlora

Nie lubię, ale jak jest otwarte do konkretnej godziny, to jestem przygotowana, że ktoś może przyjść.
To, że pracodawca uważa, że o 21 pracownik zamyka sklep i wychodzi to albo januszostwo albo brak wyobraźni. Stawiam na januszostwo. Tylko dlaczego pracownik się na to zgadza?
Z drugiej strony jak mam pilną robotę i muszę coś dokończyć, to trudno, siedzę i kończę. I wiem, że to za free, bo nadgodzin u nas nie ma.

No ale w sumie co ma zrobić? Zwolnić się? No nie zawsze da się rzucić pracę z dnia na dzień i znaleźć inną, która ma lepsze warunki płacy, godzin, dojazdu itp

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[4d032753774d1a68efa6ccfc57dfedd4115cfe72_6584d22253d76]

Napisane przez żurawinka

Mnie ciekawi jak nowe pokolenie roszczeniowców sobie będzie radzić w nadchodzącej przyszłości i czy to pokolenie rosczeniowych rodziców czy z samej kultury " ja w pierwszej kolejności"

To pokolenie ''roszczeniowcow'' bylo potrzebne, zeby nie popasc w skrajny kapitalizm, gdzie pracownicy sa tylko wyzyskiwani. Ale teraz nadszedl kryzys, nadchodzi recesja i juz niedlugo niestety trzeba bedzie czesto przelknac sline i robic dalej.

[CytrynkaCytrynka]

Napisane przez VI4

tu mowa o regularnym zostawaniu - z 10-15 minut robi się w skali miesiąca kilka godzin. Pytanie, czy te nadgodziny są płatne - albo czy pracownik może kolejnego dnia wyjść np kwadrans wcześniej. Bo jeśli nie - i raczej nie są to prace, gdzie się zarabia kokosy - to ja się nie dziwię, że ludzie się burzą.

Nadal to nie jest wina klientów tylko pracodawcy.

[Finlora]

[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89440726]Wiesz doskonale, ze nie wszyscy maja wybor. Nie wszyscy pracuja w duzym miescie, nie wszyscy mogliby dojezdzac dalej. Niektorzy wyboru nie maja.[/QUOTE]Wiem, również pracuję w małym mieście, w którym budżetówka to niestety jak złapanie pana boga za nogi, bo jak nie to, to zostają tylko sklepy i banki. I tak jak napisałam - nie mam nadgodzin, jak trzeba to zostaję, nawet nieraz odpaliłam komputer w niedzielę na zdalnej, bo trzeba było pilnie coś napisać - zgadzam się na to i nie marudzę.

[tinkerver2]

Dziś mamy wigilię pracownicza, dzieci miały być odebrane DO 14... Tymczasem siedzi mi ich 10 na sali

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka

[Sally1642]

Napisane przez kasiunia788742

No ale w sumie co ma zrobić? Zwolnić się? No nie zawsze da się rzucić pracę z dnia na dzień i znaleźć inną, która ma lepsze warunki płacy, godzin, dojazdu itp

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

No wiadomo, że według wizażu trzeba się zwolnić i poszukać pracy idealnej, inaczej człowiek sam sobie winien i nie ma prawa narzekać

Napisane przez tinkerver2

Dziś mamy wigilię pracownicza, dzieci miały być odebrane DO 14... Tymczasem siedzi mi ich 10 na sali

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka

Oj tam, czepiasz się, przecież to tylko 17 minut. Co ci szkodzi

[Imperfecta]

Napisane przez Sally1642

No wiadomo, że według wizażu trzeba się zwolnić i poszukać pracy idealnej, inaczej człowiek sam sobie winien i nie ma prawa narzekać

O to, to

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez żurawinka

Mnie ciekawi jak nowe pokolenie roszczeniowców sobie będzie radzić w nadchodzącej przyszłości i czy to pokolenie rosczeniowych rodziców czy z samej kultury " ja w pierwszej kolejności"

Bawi mnie, że ktoś nazywa roszczeniowością walkę o swoje prawa. Bo jak to ludzie mogą chcieć mieć jakieś prawa i nie robić na friko. Straszne.

U mnie znów pada śnieg, a stary nie uprzątnięty. I oczywiście jest wielki ból w komentarzach na facebooku "bo jest zima to może być śnieg i jak ludzie mogą wymagać odśnieżania". Przejść się nie da, przystanki zasypane, wiele miejsc od niedzieli nie ruszone, a tu kolejna śnieżyca...

[chwast]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89440778]Bawi mnie, że ktoś nazywa roszczeniowością walkę o swoje prawa. Bo jak to ludzie mogą chcieć mieć jakieś prawa i nie robić na friko. L[/QUOTE]

Mnie to smuci, w sensie współczuję ludziom takiego myślenia bardzo.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[emiliais]

Mnie zawsze wkurzało, jak restauracje godzinę przed zamknięciem już nie chciały kawy sprzedawać, bo już ekspres wyczyścili. A ostatnio szokłam, jak kawiarnia czynna do 19 miała ekspres wyczyszczony juz o 18:10. Kawiarnia, która przecież tylko kawę i ciastka sprzedaje. Też mi się odechciało tam przychodzić.

[Natalie_Alex]

Napisane przez tinkerver2

Dziś mamy wigilię pracownicza, dzieci miały być odebrane DO 14... Tymczasem siedzi mi ich 10 na sali

Wysłane z mojego motorola edge 20 lite przy użyciu Tapatalka

A jaki w ogóle jest sens dawać dziecko do przedszkola/ świetlicy szkolnej, która kończy pracę o 14? O tej godzinie to zdecydowana większość ludzi pracuje.
Jeśli to jest państwowa instytucja, a nie prywatna, to naprawdę w Polsce rodzicom musi być bardzo ciężko.

[meliandra]

Napisane przez Finlora

Nie lubię, ale jak jest otwarte do konkretnej godziny, to jestem przygotowana, że ktoś może przyjść.
To, że pracodawca uważa, że o 21 pracownik zamyka sklep i wychodzi to albo januszostwo albo brak wyobraźni. Stawiam na januszostwo. Tylko dlaczego pracownik się na to zgadza?
Z drugiej strony jak mam pilną robotę i muszę coś dokończyć, to trudno, siedzę i kończę. I wiem, że to za free, bo nadgodzin u nas nie ma.

No ja też nie lubię dlatego nie robię tak innym. Czasem zdarza się, że muszę zostać dłużej i zostaję, ale bardzo tego nie lubię jak ktoś na ostatnią chwilę sobie o czymś przypomina, zwłaszcza jak nie jest to nic pilnego. Ludzie się w pracy na różne rzeczy zgadzają jak nie mają wyboru.



[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;89440685]Tak sie zastanawiam, czy to taki problem zostac 10-15min dluzej?
Zawsze liczycie co do minuty ile czasu spedzacie w pracy?[/QUOTE]


A Ty byś chciała kilka/kilkanaście razy w miesiącu siedzieć w pracy po 15 minut dłużej za free? Tym bardziej, że to się wiążę np. właśnie z dojazdem. Jak pracowałam w sklepie to po 21 do mnie jeździły autobusy co pól godziny, więc z tych 15 minut robiło się znacznie więcej.

Napisane przez CytrynkaCytrynka

Ciekawi mnie co jest takiego roszczeniowego w przychodzeniu do sklepu/biura/lekarza w godzinach pracy danego miejsca?

No w godzinach pracy nic, tylko trzeba wziąć jeszcze pod uwagę czas obsługi. To tak jakbyś przyszła do restauracji/fryzjera 10 minut przed zamknięciem i oczekiwała, że ktoś Cię obsłuży.

Napisane przez Misia452

Ja pamiętam,że raz byliśmy z tztem na zakupach, on coś tam potrzebował, a wyszło tak,że byliśmy jakoś 15 minut przed zamknięciem, zaczynamy oglądać ciuchy a pani do nas podchodzi i oznajmia,że jak nie będziemy nic kupować to ona już właściwie zamyka i mamy wyjść. Kopara mi opadła, odpowiedzieliśmy,że nie nic nie kupujemy i wyszliśmy. Skąd mogłam wiedzieć czy coś kupię, nawet nie przejrzałam całego towaru,a widziałam która godzina to byśmy się uwineli. No trudno straciła potencjalnych klientów

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

No i serio myślisz, że przez 15 minut zdążylibyście obejrzeć cały asortyment, rozebrać się, przymierzyć kilka rzeczy, zastanowić, ubrać i zapłacić?


[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89440723]To co piszesz brzmi co najmniej dziwnie. Sklep jest otwarty do 21, to do wtedy mozna robic zakupy. Jezeli to taki problem dla obslugi, to nalezy ugadac sie z szefostwem i wywiesic kartke, ze wchodzic mozna do 20.45 i z glowy. Niezaleznie od odczuc ekspedientki, w godzinach dzialania sklepu wejscie do niego to nie zbrodnia. Chyba, ze ktos wchodzi o 20.59 juz ze swiadomoscia, ze nie wyrobi sie z platnoscia do oficjalnego zamkniecia - to juz jest chamskie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


Serio ludzie potrzebują kartki żeby wiedzieć, że ktoś o godzinie zamknięcia chciałby faktycznie zamknąć i wyjść? No mi się to wydaje logiczne, że trochę kiepsko jest gdzieś wpadać na ostatnią chwilę.


[1=4d032753774d1a68efa6ccf c57dfedd4115cfe72_6584d22 253d76;89440726]Wiesz doskonale, ze nie wszyscy maja wybor. Nie wszyscy pracuja w duzym miescie, nie wszyscy mogliby dojezdzac dalej. Niektorzy wyboru nie maja.

Po prostu wydaje mi sie, ze gdyby wszyscy wychodzili poza czubek wlasnego nosa i byli bardziej empatyczni, to wszystkim nam milej by sie zylo. I tak, to sie tyczy tez osob po drugiej stronie ''kasy''. Mialam kiedys taka sytuacje, potrzebowalam pilnie czegos z jednego sklepu - naprawde pilnie, na juz i teraz, sprawa nagla - bieglam, ale nie bylam pewna czy zdaze, bylam tak na styk. Zadzwonilam do nich w drodze, przedstawilam sytuacje, zapytalam, czy jeszcze sa, czy jeszcze dam rade to kupic. Nie bylo problemu. Z drugiej strony, taka sytuacje mialam faktycznie moze raz czy dwa, a zazwyczaj staram sie jednak chodzic do sklepu godzine przed zamknieciem.[/QUOTE]


Dokładnie tak. Dla mnie to jest zwykła uprzejmość. Sama lubię wychodzić o czasie, więc nie zawracam gitary innym. Serio mi się takie rzeczy wydają logiczne, a tu się okazuje, że trzeba kartki pisać, bo ludzie nie ogarniają, że zamknięcie nie trwa 5 sekund