Zaręczyny.

[DominikaS]

A ja mialam zaręczyny swoje i dla rodziców. Dopiero na tych drugich (z klękaniem)) ale nie umawialismy sie jak to ma wyglądać więc to był pomysł męża) zobaczyłam pierścionek Mama dostala kwiaty, a tata wyciągnął koniak trzymany od mojego chrztu. Nie powiem żebym byla zadowolona z powodu tego zamieszania ale moi rodzice i teściowie byli tak szczęśliwi (az sobie popłakali - cała czwórka)) ) że chyba bym im tego nie odmówiła Nie było to aż tak tragiczne żeby sie zapierać wszystkimi czterema łapami)) Po tych początkowych pląsach przerodziło sie to wszystko w normalne spotkanie ludzi omawiających detale ślubu i wesela.
O chlebie i soli sama bym przypomniała gdyby go miało nie być - ten zwyczaj mi sie podoba
A zresztą, ile wywalczylam tyle moje a reszta, no cóż, stwierdziłam że odbije sobie na weselu synka)) Będę wredną teściową co urządza histerie żeby postawić na swoim)) I tak najbardziej z wesela pamietam to że bylam cały czas głodna (3 miesiąc ciąży ) i nie mialam czasu porządnie zjeść. Caly czas ktoś zaczynał 'gorzko' krzyczeć (po prostu staralam sie na to nie zwracać uwagi, bo cóż miała robić? Nawrzeszczeć na gości żeby się zamknęli wreszcie bo chce obgryźć kotlecika??)) )
I jeszcze jedno - kilkugodzinna sesja z fotografem - "artystą" - nie mam pojęcia kto wpadł na tak idiotyczny pomysł żeby zdjęcia portretowe robić w trakcie wesela...
Dobrz że mam to już za sobą... Następnym razem jak będę wychodziła za mąż to uciekniemy do Paragwaju

[Iwonalodz]

No nie Rzabcia Ty to mnie zawsze zaskoczysz
W niektórych przyspadkach zaręczyny sa po to by dodac nastepny pierścionek z brylantem do kolekcji yudzież rozpocząć zbieractwo w celu zabezpieczenia przyszłości
Ja, jeśli kiedykolwiek ta chwila nastąpi, bo widzę ten fakt, jak przez mgłę, będę na 99% musiała bawić się na weselu z oczepinami, z chlebem i solą, z przyśpiewkami u mnie tradycja taka, czasem to wychodzi fajnie czasem mniej fajnie... chociaż osobiście wolałabym cichy, skromny ślub w małej kapliczce gdzieś w górach i już

[Rzabba]

A widzisz, o zbieractwie nie pomyślałam, może dla tego, że nie noszę biżuterii. Obrączki też bym nie nosiła, mimo że 2 komplety leżą w szufladzie i czekają na nie wiem co

[ma75]

Tak a propos zbieractwa...
Jak wybierałam sobie pierścionek (tak tak - sama wybrałam), chodziłam po sklepach z koleżanką. Znalazłam dwa śliczne, delikatne, skromniutkie, a przy okazji tanie, choć akurat na cenę nie zwracałam uwagi - po prostu lubię takie. Koleżanka patrzy i mówi: "wiesz co, ładne, no ale to chyba nie na zaręczyny... na zaręczyny to powinien być co najmniej za 1000zł"

[mala-czarna]

Eee, cena jak i rodzaj złota nie gra roli, ale brylancik - chociażby miniaturowy jak ziarenko piasku - powinien być.

[koculek]

Bo dla mnie zaręczyny to mają sens wtedy, gdy nagle facet wyciąga kwiaty, pierścionek i co tam jeszcze i w stosowny sposób zapytowywuje wybrankę swego serca, czy chciałaby przy jego boku spędzić resztę swojego życia czy cóś a ona zaskoczona nie wie co odpowiedzieć albo wiedziała, bo wyobrażała sobie tę scenę tysiące razy, tylko z wrażenia zapomniała i duka tak... nie ... nie wiem... musze sie zastanowić... zapytam mamusię... już myślałam, że nigdy o to nie zapytasz...

Zdadzam się w 10000%. Jam mój facet oświadczy mi się w naszą 5 rocznicę to pwiem tak: Kochanie jak mnie tym zaskoczysz to się zgodzę. A on chciałby jak miała siostra w 5 rocznicę. A ja nie. Co to za radość wstac rano i wiedzieć, ze to będzie dzis? Dla mnie żadna.

[sarenka]

koko napisał(a):
> z góry przepraszam za pytanie, które zaraz zadam, ale po prostu dłużej nie wytrzymam.od zawsze mnie ta sprawa nurtuje, żadna z koleżanek ani innych znanych mi osób nie była w stanie odpowiedzieć mi na to pytanie w sposób sensowny.pojawiały się jedynie odpowiedzi w stylu-"bo tak już jest", "tak wypada".otóż pytam- po co są zaręczyny?
> czy nie wystarczy po prostu wziąć ślubu? normalnie-dogadujesz się ze swoim chłopakiem, że chcecie się hajtnąć i już.robicie to. takie sprawy jak zeręczyny zupełnie mnie przerastają.
> czekam na jakieś uzasadnienia, po co się zaręczać. oprócz-"bo tak należy" i "bo to jest piękne i romantyczne".

oj, równie dobrze można się zapytać po co ślub? po co Wigilia? po co...?

dla mnie zaręczyny to niespodziewane oświadczenie Jego, że chce być z Nią.

mnie mój Ukochany bardzo zaskoczył. przygotwał dla mnie "specjalne wydanie ELLE" ze mną na okładce, w środku był tekst oświadczyn , historia naszej znajomości, zwierzenia już zaręczonych par z ich zdjęciami [znajomych oczywiście], porady, zdjęcie pierścionka i wina, które przyniósł mój Ukochany.. [wszystko profesjonalne, bo ma znajomych grafików, fotografów etc] do małej torebeczki włozył pierścionek i przykleił go do okładki.. a całą gazetkę włożył do prawdziwego Elle.. zdziwiło mnie to, że chce ze mną oglądać babską gazetę.. a za chwilę zrozumiałam dlaczego.. to był szok, przyjemny szok.

[sarenka]

koculek napisał(a):
> Zdadzam się w 10000%. Jam mój facet oświadczy mi się w naszą 5 rocznicę to pwiem tak: Kochanie jak mnie tym zaskoczysz to się zgodzę. A on chciałby jak miała siostra w 5 rocznicę. A ja nie. Co to za radość wstac rano i wiedzieć, ze to będzie dzis? Dla mnie żadna.

ja nie wiedziałam.. i to było piękne przeżycie, choć mój Ukochany przyszedł do mnie, aby robić hot-dogi na kolację.. i tak skończył się ten wieczór.. pierścionek zaręczynowy, hot-dogi, świetne wino, herbata.. planowaliśmy, że kiedyś weźmiemy ślub.. ale zaręczyny były taką materialną deklaracją .. nie umiem tego opisać.. tego co czułam i jakie to dla mnie ważne i cudowne [choć nigdy nie wyobrażałam sobie tej sceny, nie sniłam o niej].

[sarenka]

magda75 napisał(a):

> Koleżanka patrzy i mówi: "wiesz co, ładne, no ale to chyba nie na zaręczyny... na zaręczyny to powinien być co najmniej za 1000zł"


dla niektórych sensem zaręczyn jest otrzymanie wieelkiego pierścienia z jeszcze większym kamieniem - po to, aby móc zaimponować nim wszystkim dookoła.. ojoj

[paula78]

witam
mała-czarna napisał : "A Tobie, Paula, radzę, byście na spokojnie przedyskutowali, jak WY chcecie to zrobić"

my sie nie zastanawiamy bo my nie chcemy żadnego ślubu i to chyba ja bardziej go nie chce.więc nie mamy się nad czym zastanawiać.
pzdr.
paula

[sarenka]

paula78 napisał(a):
> my sie nie zastanawiamy bo my nie chcemy żadnego ślubu i to chyba ja bardziej go nie chce.więc nie mamy się nad czym zastanawiać.
> pzdr.
> paula

ale Paula27 się zastanawia i to chyba do niej było

[mala-czarna]

> my sie nie zastanawiamy bo my nie chcemy żadnego ślubu i to chyba ja bardziej go nie chce.więc nie mamy się nad czym zastanawiać.
> pzdr.
> paula

Aaa, no to jeden problem z głowy.

[paula78]

witam
no to jest 1:1,jedna Paula się zastanawia,a druga stanowczo mówi nie ślubom
pzdr.
paula

[mala-czarna]

No właśnie!

[Szarada]

A ja to bym chciała, żeby się mnie facet oświadczył, tak właśnie z pierścionkiem, kwiatami, wizytą w knajpie, przy świecach. Za nic nie chciałabym czegoś takiego, jak mieszkanie z facetem przez 8 lat, po których obydwoje dochodzimy do wniosku, że można by się było chajtnąć (jak to sie pisze ? przez ch czy h ???), bo się opłaca i w ogóle to wypada. Tyle w tym romantyzmu, co w zdechłym psie, brrr

[mala-czarna]

Ech, Szarada, mogłabyś się nieźle zdziwić z tą ilością romantyzmu w niektórych związkach, które miaszkają ze sobą przed ślubem.
Bo wiesz, nawet takie zaręczyny, o jakich piszesz, mogą być nieromantyczne.
Wszystko zależy od ludzi i ich serc.

[sarenka]

mala-czarna napisał(a):
> Ech, Szarada, mogłabyś się nieźle zdziwić z tą ilością romantyzmu w niektórych związkach, które miaszkają ze sobą przed ślubem.
> Bo wiesz, nawet takie zaręczyny, o jakich piszesz, mogą być nieromantyczne.
> Wszystko zależy od ludzi i ich serc.

masz 100% racji!

[sarenka]

Szarada napisał(a):
Za nic nie chciałabym czegoś takiego, jak mieszkanie z facetem przez 8 lat, po których obydwoje dochodzimy do wniosku, że można by się było chajtnąć (jak to sie pisze ? przez ch czy h ???), bo się opłaca i w ogóle to wypada. Tyle w tym romantyzmu, co w zdechłym psie, brrr

czyli mają się nie pobierać?

[ma75]

Myślę, że dużo zależy co dla kogo jest romantyczne: dla jednych np. kolacja w super drogiej restauracji, dla innych wieczór przy ognisku, często wążniejsza jest atmosfera niż oprawa... Romantyczne mogą być krótkie chwile w ciągu normalnego dnia i dla mnie to bardzo ważne - żeby nie ograniczać się do wielkich wydarzeń.

Ja akurat nie lubię szumnej oprawy tego typu sytuacji, my w ogóle nie mieliśmy oficjalnych zaręczyn, a rodziców poinformowaliśmy "przy okazji", ale jeżeli dla kogoś to jest ważne, to czemu nie? Dziwi mnie tylko, że niektórzy urządzają tego typu imprezy tylko i wyłącznie ze względu na babcię, ciocię itp.

[DominikaS]

magda75 napisał(a):
Dziwi mnie tylko, że niektórzy urządzają tego typu imprezy tylko i wyłącznie ze względu na babcię, ciocię itp.

Wiesz, jesli komuś nie zależy wcale, a nie ma silnej motywacji żeby wszystkim robić na przekór i odwrotnie niz tego oczekują, to jaki problem posiedzieć na takiej zaręczynowej imprezie czy swoim weselu? Przecież nie trwa to wiecznie a jeśli ma się mozliwośc zrobienia przyjemności kochanej osobie (bacia na przykład stale powtarzała że chce być na zaręczynach czy weselu wnuczki) to czemu tego nie zrobić? Od tego się nie umiera a taka babcia będzie szczęśliwa że może sobie powspominac i opowiefdzieć innym babciom "jakie wspaniałe były zaręczyny mojej wnusi"
Nie zawsze robimy wszystko dla siebie;-)

[Szarada]

Dziewczyny, ja nie mówię, że pary mieszkające ze sobą bez ślubu nie przejawiają żadnych objaw romantyzmu Sama nie wyobrażam sobie za bardzo wyjścia za mąż za człowieka, z którym chociaż trochę nie pomieszkałam, no bez przesady, trzeba zobaczyć czy pasujemy do siebie i czy nie będziemy się nawzajem wkurzać do nieprzytomności.
Pisałam o sposobach dojścia do decyzji o ślubie i właśnie taki sposób "no to sie już może wreszcie chajtnijmy" mnie się nie podoba, bo jestem jednak romantyczką i basta !

[Szarada]

Aha, zaznaczam, że nie podoba mi się taki sposób dojścia do ślubu w odniesieniu do mojej osoby, w tym sensie, że JA bym tak nie chciała. Inne osoby mogą sobie robić, co chcą

[Trish]

Jeśli pozwolicie, to opisze jak ww. imprezki wyglądały u mnie .

1. Zaręczyny
Ze swoim chłopakiem zaczęliśmy chodzić w połowie pierwszego roku studiów i zawsze myśleliśmy, że pobierzemy się po ich skończeniu. Jednak pewnego dnia tak siedzieliśmy sobie na kanapie i nagle zaproponowałam byśmy
pobrali się wcześniej, po skończeniu czwartego roku. Pomysł trafił na podatny grunt, wybadaliśmy rodziców, którzy też się ucieszyli (sami nam powiedzieli, że jak jesteśmy zdecydowani to nie ma sensu odwlekać sprawy, oni nam przez ten ostatni rok studiów finansowo pomogą). Więc
postanowiliśmy się zaręczyć. Cóż o niespodziance dla mnie nie mogło być już mowy, skoro to ja zaproponowałam małżeństwo . To się zresztą ślicznie wpisało w naszą tradycję, bo również ja zaproponowałam chodzenie ze sobą . Do samego "zaręczania się" nie przywiązywaliśmy większej wagi. Ot kolacja we dwoje, w trakcie której dostałam pierścionek (ale bez brylancika bo nie chciałam, zażyczyłam sobie naturalny szafir, taki prawie czarny, piękny...), a jakiś tydzień później spotkanie zapoznawcze rodziców. Wszystko bez żadnych szopek.

2. Ślub / Wesele
Od początku przyjęliśmy założenie że ślub jest dla nas a wesele dla rodziny. I tego się trzymaliśmy .
Nasz ślub był baaardzo uroczysty, braliśmy go w katedrze, więc wersja "kameralny ślub" została odrzucona z góry. Bardzo nam zależało, aby wziąć czynny udział w liturgii (to jest piękny zwyczaj, niestety bardzo rzadki ), więc mój mąż przeczytał czytanie a ja zaśpiewałam psalm. Poza tym śpiewał nam chór, do którego należałam, sąsiada flecistę zgłosiła na ochotnika żona (więc oprawę muzyczną mieliśmy naprawdę piękną i to bez wysiłku), sakramentu udzielał nam kuzyn taty (samo to, że ten sam człowiek udzielał ślubu moim rodzicom wiele lat temu, było dla mnie baaardzo wzruszające). Dla kontrastu z "przepychem" liturgii miałam bardzo skromną sukienkę . Przyszło mnóstwo osób, same życzenia przed kościołem składano nam ponad godzinkę. Jednak dla nas najważniejsze było to, że każde wypowiedziane w kościele słowo było ważne i prawdziwe. Nierzadko jest tak, że młoda para naśmiewa się pod nosem z pewnych modlitw i przyrzeczeń (najczęściej z "... przyjąć i po katolicku wychować potomstwo..." ale nie tylko) i zachowuje tak, że widać, że robia sobie ze ślubu cyrk, że tak naprawdę to co przyrzekają mają gdzieś, a do kościoła przyszli tylko po to żeby się "pokazać". Byłam kilka razy na takich ślubach i za każdym razem robiło mi się bardzo smutno...
A wesele? Można powiedzieć, że było tradycyjne. Ze swej strony zadbaliśmy tylko o to, by lokal był ładny i miał duuuży dziedziniec, by orkiestra grała profesjonalnie (głównie anglojęzyczne standardy), by nie było głupich zabaw (wrrr ), dla oczepin zrobiliśmy wyjątek (ze względu na rodzinkę).

dla tych co przed, tych co po i tych co nie zamierzają

[ma75]

Wiesz co, Dominiko? Masz rację, całkowicie się zgadzam z Tobą jeśli chodzi o wspomnienia babci itd. Ja raczej myślałam tu o takich naprawdę pompatycznych imprezach, np. huczne wesele na 100 osób. I taki kontrast: młodzi "na dorobku", ciułają każdy grosz na własne, malutkie chociaż, mieszkanie i nagle wydają naprawdę ogromną kase, zaoszczędzoną czy pożyczną, na taką imprezę. Wiem, że dla niektórych stosunki rodzinne są bardzo ważne, a ciocia mogłaby się obrazić, ale nie jestem w stanie pojąć takiej sytuacji...
My na szczęście nie mieliśmy takich dylematów: nie było wesela, bo po prostu nie lubimy takich imprez, a rodzinka przyjęła to zupełnie bezproblemowo

[PAULA27]

Dzięki dziewczyny za wszystkie wskazówki !!!
Ja sama wcześniej nie byłem przekonana do takich imprez jak zaręczyny z rodzicami. Ale mój chłopak bardzo chce się zaręczyć, zaprosić rodziców swoich i moich, aby lepiej się poznali, a przede wszystkim poprzez taką uroczystą imprezę może pokazać,że jest dojrzały, że się nawzajem kochamy i traktujemy swój związek poważnie.
Według mnie moglibyśmy mieszkać razem do końca życia, ale wiem jednocześnie, że okres narzeczeństwa i ślub jest bardzo ważny dla mojego chłopaka, więc dlaczego mam mu tego nie umożliwić. Zresztą nawet się do tego przekonałam. A znając mojego faceta, to zaręczyny będą niespodziewane.

[paula78]

witam
jesli doszłyśmy do spraw romantyzmu to mój partner nie lubi wszelkiego rodzaju świąt :dzien kobiet,walentynki ,itp.
więc na dzień kobiet przychodzi do domu z kwiatkiem i mówi :"masz badyla babo "i dla mnie jest to najbardziej romantyczny gest na świecie.
pzdr.
paula

[PAULA27]

U mnie jest owdrotnie, obydwoje lubimy takie święta jak Dzień Kobiet i Walentynki, wręczamy sobie drobne upominki, a potem wychodzimy do pubu. I jest bardzo miło, ponieważ mój facet jest baaardzo romantyczny. I ja w nim to bardzo kocham.

[DominikaS]

magda75 napisał(a):
> młodzi "na dorobku", ciułają każdy grosz na własne, malutkie chociaż, mieszkanie i nagle wydają naprawdę ogromną kase, zaoszczędzoną czy pożyczną, na taką imprezę.

I tutaj ja się z Tobą zgodzę Tez nie rozumiem jak mozna np. brać kredyt na urządzenie wesela. Rozumiem że dla niektórych jest to BARDZO WAŻNA sprawa ale żeby potem połowe życia spłacać długi, czy poświęcić na wesele pieniążki, które za które można kupić czy wynając większe mieszkanie - to dla mnie niepojęte. Nasi rodzice urządzili wesele, na które było ich stać, a część dalszej rodziny, której ze względów finansowych nie mogliśmy zaprosić, nie obraziła się W sali "rodzinnej" nie było duzo osób ale za to młodzieży (czyli naszych znajomych - na szczęście młodym ludziom wystarczą do zabawy dobry humor i muzyka, chyba bez żalu zamienili kotlety na sałatki) było multum I z tego co widziałam i co później mówili , bawili się znakomicie

[sarenka]

PAULA27 napisał(a):
> Ale mój chłopak bardzo chce się zaręczyć, zaprosić rodziców swoich i moich, aby lepiej się poznali, a przede wszystkim poprzez taką uroczystą imprezę może pokazać,że jest dojrzały, że się nawzajem kochamy i traktujemy swój związek poważnie.

bardzo ładne i prawdziwe jest to co napisałaś. w końcu zaręczny to droga do stworzenia rodziny.. powiększenia rodziny..

[PAULA27]

Dzięki Sarenka za dobre słowo