Drugi Kierunek Płatny?!

[czapeczkaelfa]

Czy ktoś orientuje się może czy ta idiotyczna ustawa weszła w końcu w życie? A jeśli tak, to czy ma ona objąć tych co w 2010/11 będa zaczynac dopiero pierwszy kierunek, czy tez tych, którzy wtedy zaczną drugi?
bardzo prosze kogoś zorientowanego o pomoc, bo to dla mnie bardzo ważna informacja.

[olciatg]

właśnie też jestem bardzo ciekawa... bo chciałabym zacząć za rok pedagogikę jako drugi kierunek..

[Ankalime]

Napisane przez czapeczkaelfa

Czy ktoś orientuje się może czy ta idiotyczna ustawa weszła w końcu w życie? A jeśli tak, to czy ma ona objąć tych co w 2010/11 będa zaczynac dopiero pierwszy kierunek, czy tez tych, którzy wtedy zaczną drugi?
bardzo prosze kogoś zorientowanego o pomoc, bo to dla mnie bardzo ważna informacja.

a czemu idiotyczna?

[larva]

Napisane przez czapeczkaelfa

Czy ktoś orientuje się może czy ta idiotyczna ustawa weszła w końcu w życie? A jeśli tak, to czy ma ona objąć tych co w 2010/11 będa zaczynac dopiero pierwszy kierunek, czy tez tych, którzy wtedy zaczną drugi?
bardzo prosze kogoś zorientowanego o pomoc, bo to dla mnie bardzo ważna informacja.

Z tego co wiem, ustawa nie została "popchnięta".

[Ponura]

Napisane przez Ankalime

a czemu idiotyczna?

Mam mieszane uczucia, co do "idiotyczności" tej ustawy. Uważam natomiast, że powinni wcielić w życie plany, o których kiedyś czytałam. Mianowicie czesne płacone lub nie miałoby być w zależności od uzyskanych wyników. Wiem, że larum teraz podniosą Ci, którzy "dostali się na dzienne i czemu mieliby płacić?" ale powiem Wam, że ja, której do bezpłatnych studiów zabrakło bodajże 4 p-któw musiałam płacić czesne przez 5 lat (mój instytut nie oferował przenosin na dzienne) mimo, że od początku miałam średnią sytuującą mnie w początkach listy rankingowej. A tacy koledzy z dziennych przez cały czas na trójczynach bujali za darmo. Ktoś może powiedzieć, że wylewam frustracje, ale czułam się niesprawiedliwie potraktowana.

Na moim drugim kierunku (za który nie płacę ) można przenieść się na dzienne, jeśli ma się odpowiednio wysoką średnią. (I zdaje się spada się na wieczorowe jeśli ileś rzeczy się pozawala). Uważam, że to fair wobec studenta.

[Ankalime]

Napisane przez Ponura

Mam mieszane uczucia, co do "idiotyczności" tej ustawy. Uważam natomiast, że powinni wcielić w życie plany, o których kiedyś czytałam. Mianowicie czesne płacone lub nie miałoby być w zależności od uzyskanych wyników. Wiem, że larum teraz podniosą Ci, którzy "dostali się na dzienne i czemu mieliby płacić?" ale powiem Wam, że ja, której do bezpłatnych studiów zabrakło bodajże 4 p-któw musiałam płacić czesne przez 5 lat (mój instytut nie oferował przenosin na dzienne) mimo, że od początku miałam średnią sytuującą mnie w początkach listy rankingowej. A tacy koledzy z dziennych przez cały czas na trójczynach bujali za darmo. Ktoś może powiedzieć, że wylewam frustracje, ale czułam się niesprawiedliwie potraktowana.

Na moim drugim kierunku (za który nie płacę ) można przenieść się na dzienne, jeśli ma się odpowiednio wysoką średnią. (I zdaje się spada się na wieczorowe jeśli ileś rzeczy się pozawala). Uważam, że to fair wobec studenta.

wlasnie chcialam poznac opinie innych osob.
ja studiuje na jednym kierunku na uczelni prywatnej, od pazdziernika zaczynam drugi kierunek dziennie na państwowej uczelni.
ale w skrocie. mnie osobiscie nie podoba sie 'w tym roku pojde na JAKIEKOLWIEK studia'. jestem za tym zeby te 10/12 pierwszych semestrow (zalezy, chodzi mi o klasyczne lic+mag) byly normalnie bezplatne. bo tak to np na archeologii jest mnostwo osob na zaczepke, ktore nie dostaly sie na prawo, po roku rezygnuja, poprawiaja mature i ida na to swoje prawo (dla przykladu). uwazam, ze gdyby byla granica bezplatnosci semstrow, nie bylo by sztucznego zapychania miejsc przez osoby, ktora chca byc GDZIEKOLWIEK. a tak gdyby takie cos mialo miejsce, takie 'zaczepne' osoby na swoja odpowiedzialnosc stracilyby jeden bezplatny semestr.
i jestem calym sercem za drugim platnym kierunkiem (nie, nie wylewam tez frustracji), uwazam, ze to rozwiazanie jest dobre, nie tylko pod tym wzgedem iz studenci byliby zmuszeni do wyspecjalizowania sie w jednej dziedzinie (bycie wszechstronnie wyksztalconym to najwieksza chala jaka slyszalam, moim zdaniem najlepiej byc specem w swojej dziedzinie - jak ktos sie zna na wszytskim to sie nie zna na niczym). poza tym zmienilby sie system stypendialny, czesne = wieksza plynnosc gotowki na sprawy uczelni (nowe sale komputerowe etc) i edukacji; wieksza niezaleznosc finansowa uczelni.

moze inaczej na to patrze, poniewaz zaczynalam studia od studiow platnych, ale mysle iz Ponura napisala miedzy wierszami o czyms bardzo waznym. jak juz wrzuca sie pieniadze do swojego worka z napisem 'edukacja', to az zal to zmarnowac i ukonczyc szkole (jakakolwiek) z kiepskim wynikiem.

ale chcialam sie dowiedziec dlaczego autorka uwaza tak a nie inaczej.

[larva]

Napisane przez Ponura

Mam mieszane uczucia, co do "idiotyczności" tej ustawy. Uważam natomiast, że powinni wcielić w życie plany, o których kiedyś czytałam. Mianowicie czesne płacone lub nie miałoby być w zależności od uzyskanych wyników. Wiem, że larum teraz podniosą Ci, którzy "dostali się na dzienne i czemu mieliby płacić?" ale powiem Wam, że ja, której do bezpłatnych studiów zabrakło bodajże 4 p-któw musiałam płacić czesne przez 5 lat (mój instytut nie oferował przenosin na dzienne) mimo, że od początku miałam średnią sytuującą mnie w początkach listy rankingowej. A tacy koledzy z dziennych przez cały czas na trójczynach bujali za darmo. Ktoś może powiedzieć, że wylewam frustracje, ale czułam się niesprawiedliwie potraktowana.

Na moim drugim kierunku (za który nie płacę ) można przenieść się na dzienne, jeśli ma się odpowiednio wysoką średnią. (I zdaje się spada się na wieczorowe jeśli ileś rzeczy się pozawala). Uważam, że to fair wobec studenta.

Za taką ustawą zebrałabym nie 100 tysiecy, a miliard podpisów. Może położyłaby kres sztuce dla sztuki. Gdzie dla ludzi studiowanie = balowanie. I przeczołgiwanie się z roku na rok.
To nie są frustracje, ale krew człowieka zalewa, gdy widzi coś takiego. Rozumiem Cię w stu procentach .

---------- Dopisano o 21:58 ---------- Poprzedni post napisano o 21:54 ----------

Napisane przez Ankalime

wlasnie chcialam poznac opinie innych osob.
ja studiuje na jednym kierunku na uczelni prywatnej, od pazdziernika zaczynam drugi kierunek dziennie na państwowej uczelni.
ale w skrocie. mnie osobiscie nie podoba sie 'w tym roku pojde na JAKIEKOLWIEK studia'. jestem za tym zeby te 10/12 pierwszych semestrow (zalezy, chodzi mi o klasyczne lic+mag) byly normalnie bezplatne. bo tak to np na archeologii jest mnostwo osob na zaczepke, ktore nie dostaly sie na prawo, po roku rezygnuja, poprawiaja mature i ida na to swoje prawo (dla przykladu). uwazam, ze gdyby byla granica bezplatnosci semstrow, nie bylo by sztucznego zapychania miejsc przez osoby, ktora chca byc GDZIEKOLWIEK. a tak gdyby takie cos mialo miejsce, takie 'zaczepne' osoby na swoja odpowiedzialnosc stracilyby jeden bezplatny semestr.
i jestem calym sercem za drugim platnym kierunkiem (nie, nie wylewam tez frustracji), uwazam, ze to rozwiazanie jest dobre, nie tylko pod tym wzgedem iz studenci byliby zmuszeni do wyspecjalizowania sie w jednej dziedzinie (bycie wszechstronnie wyksztalconym to najwieksza chala jaka slyszalam, moim zdaniem najlepiej byc specem w swojej dziedzinie - jak ktos sie zna na wszytskim to sie nie zna na niczym). poza tym zmienilby sie system stypendialny, czesne = wieksza plynnosc gotowki na sprawy uczelni (nowe sale komputerowe etc) i edukacji; wieksza niezaleznosc finansowa uczelni.

moze inaczej na to patrze, poniewaz zaczynalam studia od studiow platnych, ale mysle iz Ponura napisala miedzy wierszami o czyms bardzo waznym. jak juz wrzuca sie pieniadze do swojego worka z napisem 'edukacja', to az zal to zmarnowac i ukonczyc szkole (jakakolwiek) z kiepskim wynikiem.

ale chcialam sie dowiedziec dlaczego autorka uwaza tak a nie inaczej.

Nie do końca... można łaczyć kilka kierunków, ponieważ dotyczą tej samej dziedziny. Dlaczego nie mogę, oprócz filologii polskiej, zacząć kiedyś germanistyki albo filozofii?

[dreaminka]

z jednej strony chcialabym by drugi kierunek byl bezplatny bo to mi by ulatwiło życie finansowe a z drugiej to denerwuja mnie wieczni studenci i profesorowie ktorzy nas olewaja bo ciagle sa na innej uczelni bo maja tam niby 2godzinki w tygodniu, ach dlugo by o tym pisac...

[Ponura]

Napisane przez Ankalime

(bycie wszechstronnie wyksztalconym to najwieksza chala jaka slyszalam, moim zdaniem najlepiej byc specem w swojej dziedzinie - jak ktos sie zna na wszytskim to sie nie zna na niczym). .

A nie pomyślałaś, że drugi kierunek może być kolejnym krokiem do większej specjalizacji w danej dziedzinie?

Przykładowo: połączenie np. archeologii i historii, wyspecjalizowanie się w jedym okresie/historii jednego kraju, jakimś jednym zagadnieniu.

Połączenie danej filologii z historią - filologia daje wiedzę z zakresu kultury i literatury danego kraju (powiedzmy Niemiec, Francji) a historia oczywiście znajomość historii, z którą na filologii bywa różnie. (I proszę: samodzielne uczenie się historii z podręczników ma się nijak do studiów historycznych).

Wybrałam akurat te dziedziny, w których się obracam, ale przykłady zapewne można mnożyć.

[larva]

Napisane przez Ponura

A nie pomyślałaś, że drugi kierunek może być kolejnym krokiem do większej specjalizacji w danej dziedzinie?

Przykładowo: połączenie np. archeologii i historii, wyspecjalizowanie się w jedym okresie/historii jednego kraju, jakimś jednym zagadnieniu.

Połączenie danej filologii z historią - filologia daje wiedzę z zakresu kultury i literatury danego kraju (powiedzmy Niemiec, Francji) a historia oczywiście znajomość historii, z którą na filologii bywa różnie. (I proszę: samodzielne uczenie się historii z podręczników ma się nijak do studiów historycznych).

Wybrałam akurat te dziedziny, w których się obracam, ale przykłady zapewne można mnożyć.

W tym roku zacznę filologię polską i marzę, modlę się, bym mogła zacząć bezpłatnie filozofię... Jeśli wprowadzą tę ustawę, to cienko - musiałabym poczekać, aż dorwę jakąś pracę i modlic się, żeby zdążyć ze studiami przed emeryturą . Żeby zarobić na drugi kierunek.

Uważam, ze pomysł o opłatach zdeterminowanych wynikami jest idealny.

[Ankalime]

Napisane przez Ponura

A nie pomyślałaś, że drugi kierunek może być kolejnym krokiem do większej specjalizacji w danej dziedzinie?

Przykładowo: połączenie np. archeologii i historii, wyspecjalizowanie się w jedym okresie/historii jednego kraju, jakimś jednym zagadnieniu.

Połączenie danej filologii z historią - filologia daje wiedzę z zakresu kultury i literatury danego kraju (powiedzmy Niemiec, Francji) a historia oczywiście znajomość historii, z którą na filologii bywa różnie. (I proszę: samodzielne uczenie się historii z podręczników ma się nijak do studiów historycznych).

Wybrałam akurat te dziedziny, w których się obracam, ale przykłady zapewne można mnożyć.

jesli chodzi o historie i archeologie, taka specjalizacje o jakiej piszesz ma sie dopiero na poziomie magistra i doktora. tym bardziej, ze 2 najbardziej popularne specjalizacje lic na samej historii to nauczycielska i archiwizacja. polaczenie tego z archeolgia... po prostu tego nie widze i nie potrafie sobie wyobrazic. poniewaz historia i archeologia to pokrewne dziedziny, ale pod wzgledem metodologii troche od siebie sie rozniace (sama w tym roku wybralam wlasnie historie na swoj drugi kierunek)
tak samo polaczenie filologii z historia. moze byc interesujace, ale czy jedna osoba bedzie pracowala na dwoch stanowiskach? raczej gdy filolog bedzie prowadzic lekcje/ tlumaczyc nie wstawi na marginesie zdania, ze koncowka danej odmiany wziela sie z tego iz nigdys Germanie najechali na jakies ziemie, osiedlili sie i powstaly nalecialosci jezykowe.

a jesli chodzi o polaczenie filologia+filologia, to moze byc naprawde przydatne, ale wg mnie jesli sa to jezyki z 'podobnym rdzeniem', np romaskie, to mogloby byc duzym atutem.

Ponura to o czym piszesz, ze np nauka historii z podrecznikow ma sie nijak do studiow historycznych, to mi podchodzi bardziej o uzupelnianie swojej wiedzy, dobra uzyje tego slowa -hobbystyczne studiowanie. takie odrabianie pracy domowej na drugim kierunku ie bardzo mi sie podoba.

[czapeczkaelfa]

Przepraszam za słowo "idiotyczna", ale posta pisałam targana wściekłością, bo przeszukałam chyba cały internet i nigdzie nie mogłam się doszukac informacji, czy te ustawę przyjęli, czy nie...

Jesli chodzi o meritum, to uważam, że utrudnianie studiowania drugiego kierunku, to karanie ludzi najzdolniejszych i najbardziej ambitnych. Co jak co, ale inwestycja w edukację powinna być dla państwa priorytetem, bo to w przyszłości zaprocentuje.
A argument, że zajmuje się miejsca ludziom z uboższych rodzin, którzy nie mają szans studiować nawet jednego kierunku bezpłatnie wydaje mi się zupełnie nie na miejscu. To taka polityka Robin Hooda. Na studia mają się dostać ci, którzy najlepiej się na nie nadają. Jeśli jakiś "dwukierunkowiec" zdał lepiej maturę, to ma prawo zająć komuś miejsce, mimo iż dla tamtego byłby to pierwszy keirunek.

Ale pomysł z opłatami w zależności od wyników uważam za bardzo dobry (co prawda niby teraz też tak jest, że można się przenieść z wieczorowych na dzienne, ale w praktyce jest to bardzo trudne)

Tyle z takiej obiektywnej opinii. A osobiście po prostu jestem zła, bo wiem, że jeśli będę musiała płacić, to tego kolejnego kierunku nie będę mogła skończyć, a jest to moje wielkie marzenie.

[panierrka]

Napisane przez Ponura

Mam mieszane uczucia, co do "idiotyczności" tej ustawy. Uważam natomiast, że powinni wcielić w życie plany, o których kiedyś czytałam. Mianowicie czesne płacone lub nie miałoby być w zależności od uzyskanych wyników. Wiem, że larum teraz podniosą Ci, którzy "dostali się na dzienne i czemu mieliby płacić?" ale powiem Wam, że ja, której do bezpłatnych studiów zabrakło bodajże 4 p-któw musiałam płacić czesne przez 5 lat (mój instytut nie oferował przenosin na dzienne) mimo, że od początku miałam średnią sytuującą mnie w początkach listy rankingowej. A tacy koledzy z dziennych przez cały czas na trójczynach bujali za darmo. Ktoś może powiedzieć, że wylewam frustracje, ale czułam się niesprawiedliwie potraktowana.

Jeżeli możesz, to rozwiń proszę myśl, bo na razie to...

Jak byłaby wyznaczona granica płacenia/niepłacenia?

Sądzę, że jest to sposób promowania bogatszych studentów, ponieważ tacy nie przejmują się, czy będą płacić, czy nie. Jeżeli podwinie się noga uboższemu, to zakończy to jego edukację

W dodatku będzie jeszcze większy tłok na "łatwiejszych" () kierunkach typu psychologia, administracja, zarządzanie, a nie zachęci do trudniejszych

[Ponura]

Napisane przez Ankalime

jesli chodzi o historie i archeologie, taka specjalizacje o jakiej piszesz ma sie dopiero na poziomie magistra i doktora. .

No i co z tego? To, że formalnie jakaś specjalizacja zaczyna się na magisterskich nie oznacza, że ćwiczeń nie można wybierać pod kątem historii danego kraju. (Piszę oczywiście w odniesieniu to mojego instytutu). Poza tym podałam TYLKO przykłady.

Napisane przez Ankalime

tym bardziej, ze 2 najbardziej popularne specjalizacje lic na samej historii to nauczycielska i archiwizacja. polaczenie tego z archeolgia... po prostu tego nie widze i nie potrafie sobie wyobrazic. poniewaz historia i archeologia to pokrewne dziedziny, ale pod wzgledem metodologii troche od siebie sie rozniace (sama w tym roku wybralam wlasnie historie na swoj drugi kierunek).

Ekhm... I znowu: no i co z tego? To, że któreś specjalizacje są popularne, nie oznacza, że muszą je wszyscy brać. Jeden weźmie archwistykę, drugi blok historii Francji...

Napisane przez Ankalime

tak samo polaczenie filologii z historia. moze byc interesujace, ale czy jedna osoba bedzie pracowala na dwoch stanowiskach? raczej gdy filolog bedzie prowadzic lekcje/ tlumaczyc nie wstawi na marginesie zdania, ze koncowka danej odmiany wziela sie z tego iz nigdys Germanie najechali na jakies ziemie, osiedlili sie i powstaly nalecialosci jezykowe..

Co Ty wypisujesz???? Zastanów się. Po pierwsze od kiedy to wszyscy wybierają studia pod kątem przyszłej pracy? Poza tym, jeśli już musisz mieć przykłady podane na tacy, to takie połączenie może być bardzo przydatne w pracy naukowej, zapewne dziennikarskiej, pisarskiej, tłumacza... I wielu innych, których wymyśleć nie mogę. Zresztą, po co to wszystko? Może po prostu kogoś coś interesuje.

Napisane przez Ankalime

a jesli chodzi o polaczenie filologia+filologia, to moze byc naprawde przydatne, ale wg mnie jesli sa to jezyki z 'podobnym rdzeniem', np romaskie, to mogloby byc duzym atutem..

Taaaak? To popatrz, a ja słyszałam o dziewczynie po filologii węgierskiej i japońskiej. Podobno sporo ofert tłumaczeniowych ma.

Napisane przez Ankalime

Ponura to o czym piszesz, ze np nauka historii z podrecznikow ma sie nijak do studiow historycznych, to mi podchodzi bardziej o uzupelnianie swojej wiedzy, dobra uzyje tego slowa -hobbystyczne studiowanie. takie odrabianie pracy domowej na drugim kierunku ie bardzo mi sie podoba.

1. Hobbystyczne studiowanie póki co nie jest karane.
2. Czy Tobie się coś podoba, czy nie, to niestety tylko i wyłącznie Twój problem.

Zresztą akurat pisałam myśląc o jakiejś głębszej chęci poznania historii niż "odrabianie pracy domowej.

Napisane przez panierrka

Jeżeli możesz, to rozwiń proszę myśl, bo na razie to...

To co? Moja myśl jest wystarczająco rozwinięta uważam.

Jak byłaby wyznaczona granica płacenia/niepłacenia?

Pewnie w tym samym miejscu, gdzie i teraz jest granica płatne/niepłatne.

Sądzę, że jest to sposób promowania bogatszych studentów, ponieważ tacy nie przejmują się, czy będą płacić, czy nie. Jeżeli podwinie się noga uboższemu, to zakończy to jego edukację

Dokładnie na odwrót. To raczej teraz na wieczorowe mogą sobie pozwolić bogatsi, niekoniecznie dobrzy studenci (oczywiście nie mówię, że bogatsi są gorszymi studentami, bla bla bla). Co innego zapłacić za wszystkie lata studiów, co innego za jeden. Poza tym, wydaje mi się sprawdieliwsze, jeżeli ktoś płaci, bo w poprzednim roku miał gorsze wyniki, a nie płaci, bo trzy lata wcześniej na egzaminie/maturze miał 5 pktów mniej niż ktoś inny, kto np. teraz ma same tróje.

Kryterium wynikowe wydaje mi się bardzo adekwatne, mówimy przecież o studiach, nie o przedszkolu.

W dodatku będzie jeszcze większy tłok na "łatwiejszych" () kierunkach typu psychologia, administracja, zarządzanie, a nie zachęci do trudniejszych

Ekhm, powtórzę się: no i co z tego? Nie wiem, czy psychologia to kierunek łatwiejszy, nie studiuję jej. To samo z administracją. I po drugie: od kiedy to coś ma zachęcać do podjęcia studiów? Na te "trudniejsze" kierunki, jak to nazywasz, pójdą ambitniejsi ludzie...

[Sarrai]

Napisane przez czapeczkaelfa

Jesli chodzi o meritum, to uważam, że utrudnianie studiowania drugiego kierunku, to karanie ludzi najzdolniejszych i najbardziej ambitnych.

ok, a ja bym dodała jeszcze (oprócz najzdolniejszych i najbardziej ambitnych) - mających najbogatszych rodziców
mnie nie stać na dzienne studia, bo bym nie miala się jak utrzymać, więc studiuje zaocznie.. A drugi kierunek tez bym z chęcią rozpoczęła.
Mam wrażenie, ze często studenci dzienni czują się bardziej uprzywilejowani.. Dla mnie drugi kierunek płatny jest spoko - i nie widzę tutaj 'polityki Robinhooda'

[wesna]

Studiowałam najpierw dziennie (licencjat), potem zaocznie (mgr) i wnioski mam takie: rzeczywiście dla pewnej liczby osób na dziennych jest to tylko bimbanie z jednego roku, na drugi, ale są też osoby, które faktycznie się uczą i poświęcają danej dziedzinie, więc może pomysł z tym, żeby najzdolniejsi nie płacili jest dobry.

Chociaż tutaj nasuwa się jedna wątpliwość: jak to już w naszym kraju z reformami bywa, obawiam się, że w pewnym momencie okazałoby się, że nie płacą trzej pierwsi geniusze z listy ze średnią 4,99 - 5,00, a cała reszta roku odpala uczelni 2 tysiaki miesięcznie, bo przecie się nie starają, to niech sypną kaską. Niestety, gdzie zaczyna się walka o kasę, tam kończą się sentymenty.

Przewiduję też, że w Polsce za niedługo skończy się cała ta gadanina o płatnych studiach. Dlaczego? A to dlatego, że:
a) w związku z wprowadzeniem nieobowiązkowej służby wojskowej jakaś tam część mężczyzn tego kraju już nie będzie miało potrzeby bimbania z jednego roku na drugi na jakimkolwiek kierunku, aby uchronić się od 9 miesięcy wstawania o 4:30 i biegania w kółko. Co z tego wynika: ilość studentów-leserów płci męskiej zmaleje .
b) nie zapominajmy, że w przyszłym roku studiowanie miałyby rozpocząć osoby urodzone już w niżu demograficznym (i tak przez następne 10-12 lat), więc automatycznie liczba studentów będzie mniejsza, niż obecnie, a co za tym idzie, budżet państwa będzie mniej wydawał na uczelnie.
c) mam też wrażenie, że moda na studiowanie dziennie (czyli bezpłatnie) przemija, bo jak się okazuje same studia nie są gwarantem dobrze płatnej pracy - niezbędne jest też doświadczenie, a niekiedy studiując dziennie nie można podjąć fajnej, rozwijającej pracy, bo brak dyspozycyjności.

[makeupnotwar]

Napisane przez czapeczkaelfa

Przepraszam za słowo "idiotyczna", ale posta pisałam targana wściekłością, bo przeszukałam chyba cały internet i nigdzie nie mogłam się doszukac informacji, czy te ustawę przyjęli, czy nie...

Jesli chodzi o meritum, to uważam, że utrudnianie studiowania drugiego kierunku, to karanie ludzi najzdolniejszych i najbardziej ambitnych. Co jak co, ale inwestycja w edukację powinna być dla państwa priorytetem, bo to w przyszłości zaprocentuje.
A argument, że zajmuje się miejsca ludziom z uboższych rodzin, którzy nie mają szans studiować nawet jednego kierunku bezpłatnie wydaje mi się zupełnie nie na miejscu. To taka polityka Robin Hooda. Na studia mają się dostać ci, którzy najlepiej się na nie nadają. Jeśli jakiś "dwukierunkowiec" zdał lepiej maturę, to ma prawo zająć komuś miejsce, mimo iż dla tamtego byłby to pierwszy keirunek.

Ale pomysł z opłatami w zależności od wyników uważam za bardzo dobry (co prawda niby teraz też tak jest, że można się przenieść z wieczorowych na dzienne, ale w praktyce jest to bardzo trudne)

Tyle z takiej obiektywnej opinii. A osobiście po prostu jestem zła, bo wiem, że jeśli będę musiała płacić, to tego kolejnego kierunku nie będę mogła skończyć, a jest to moje wielkie marzenie.

ja się załapałam w tym na drugi, a planowałam jeszcze poczekać ten rok. zgadzam się z tym co napisała czapeczka elfa, bardzo bardzo.
pogrubione: w wielu krajach dwa majory to norma, a u nas właśnie nazwałabym to podkopywaniem zdolnych i ambitnych ludzi.
wielu moich znajomych studiuje lub będzie od tego roku studiować 2 kierunki i moim zdaniem żenujące jest to, że UW utrudnia to jak tylko możliwe...Nawet ułożenie planu w którym nic by się nie pokrywało graniczy z cudem

Napisane przez Sarrai

ok, a ja bym dodała jeszcze (oprócz najzdolniejszych i najbardziej ambitnych) - mających najbogatszych rodziców
mnie nie stać na dzienne studia, bo bym nie miala się jak utrzymać, więc studiuje zaocznie.. A drugi kierunek tez bym z chęcią rozpoczęła.
Mam wrażenie, ze często studenci dzienni czują się bardziej uprzywilejowani.. Dla mnie drugi kierunek płatny jest spoko - i nie widzę tutaj 'polityki Robinhooda'

punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia
a! wcale nie jest to prawda. jeśli ktoś ma szczęście mieszkać w mieście (lub z rozsądnym dojazdem) gdzie jest uniwerek, wcale nie jest to takie drogie (wiem po koleżankach-warszawiankach, które zamiast płacić czynsz mają mnóstwo kasy na kawki i jedzenie na mieście ). Mój TŻ nie ma strasznie dobrej sytuacji finansowej, więc wziął kredyt studencki. gro znajomych łączy studia na 1 kierunku i pracę. jest ciężko, ale to wykonalne.

Napisane przez wesna

Studiowałam najpierw dziennie (licencjat), potem zaocznie (mgr) i wnioski mam takie: rzeczywiście dla pewnej liczby osób na dziennych jest to tylko bimbanie z jednego roku, na drugi, ale są też osoby, które faktycznie się uczą i poświęcają danej dziedzinie, więc może pomysł z tym, żeby najzdolniejsi nie płacili jest dobry.

Chociaż tutaj nasuwa się jedna wątpliwość: jak to już w naszym kraju z reformami bywa, obawiam się, że w pewnym momencie okazałoby się, że nie płacą trzej pierwsi geniusze z listy ze średnią 4,99 - 5,00, a cała reszta roku odpala uczelni 2 tysiaki miesięcznie, bo przecie się nie starają, to niech sypną kaską. Niestety, gdzie zaczyna się walka o kasę, tam kończą się sentymenty.

Przewiduję też, że w Polsce za niedługo skończy się cała ta gadanina o płatnych studiach. Dlaczego? A to dlatego, że:
a) w związku z wprowadzeniem nieobowiązkowej służby wojskowej jakaś tam część mężczyzn tego kraju już nie będzie miało potrzeby bimbania z jednego roku na drugi na jakimkolwiek kierunku, aby uchronić się od 9 miesięcy wstawania o 4:30 i biegania w kółko. Co z tego wynika: ilość studentów-leserów płci męskiej zmaleje .
b) nie zapominajmy, że w przyszłym roku studiowanie miałyby rozpocząć osoby urodzone już w niżu demograficznym (i tak przez następne 10-12 lat), więc automatycznie liczba studentów będzie mniejsza, niż obecnie, a co za tym idzie, budżet państwa będzie mniej wydawał na uczelnie.
c) mam też wrażenie, że moda na studiowanie dziennie (czyli bezpłatnie) przemija, bo jak się okazuje same studia nie są gwarantem dobrze płatnej pracy - niezbędne jest też doświadczenie, a niekiedy studiując dziennie nie można podjąć fajnej, rozwijającej pracy, bo brak dyspozycyjności.

1. dlatego chociażby w IA, o którym pisała ponura nie ma możliwości przeniesienia się na dzienne, a powinna. ale uczelni zależy na kasie, więc trzepie ją ile wlezie... a i tak ma podobno ciągle długi
2. a moim zdaniem ta moda nie przemija, w końcu mamy pełno uczelni prywatnych oferujących studia 'dzienne płatne', a później jak psów mgr psychologii, politologii czy administracji. naiwne jest to myślenie 'wybrałam takie studia ze względu na pracę', bo jeśli nie są to inżynierskie, albo pokrewne, to nikt z nią nie czeka. ale to przechodzi, a przynajmniej już na studiach przechodzić powinno, nie? mamy krysys, gwarantu pracy nie ma nigdy, ale można trochę dopomóc...
chociażby wolontariatem, praktykami albo pracą na część etatu w trakcie.

[wesna]

Napisane przez makeupnotwar

:
2. a moim zdaniem ta moda nie przemija, w końcu mamy pełno uczelni prywatnych oferujących studia 'dzienne płatne', a później jak psów mgr psychologii, politologii czy administracji. naiwne jest to myślenie 'wybrałam takie studia ze względu na pracę', bo jeśli nie są to inżynierskie, albo pokrewne, to nikt z nią nie czeka. ale to przechodzi, a przynajmniej już na studiach przechodzić powinno, nie? mamy krysys, gwarantu pracy nie ma nigdy, ale można trochę dopomóc...
chociażby wolontariatem, praktykami albo pracą na część etatu w trakcie.

Wydaje mi się, że przejdzie zupełnie kiedy rynek tak przesyci się absolwentami uczelni prywatnych, że już kompletnie nie będzie dla nich pracy i ludzie metodą prób i błedów odkryją, że takie studiowanie nie ma sensu. Jednak na to trzeba poczekać jeszcze kilka roczników.

[Aggie125]

Uważam, że drugi kierunek studiów powinien być jak najbardziej płatny, za wyjątkiem osób, które na pierwszym kierunku uzyskuja wyniki powyżej pewnej średniej.

[makeupnotwar]

Napisane przez wesna

Wydaje mi się, że przejdzie zupełnie kiedy rynek tak przesyci się absolwentami uczelni prywatnych, że już kompletnie nie będzie dla nich pracy i ludzie metodą prób i błedów odkryją, że takie studiowanie nie ma sensu. Jednak na to trzeba poczekać jeszcze kilka roczników.

w polsce musi się zmienić mentalność bo tutaj, żeby nie wiem, pracować w butiku w galerii trzeba mieć wyższe wykształcenie to po co studiować dla samego studiowania? bo u nas osoba która nie ma mgr jest gorsza? od kogo? od całej rzeszy ludzi którzy skończyli administrację zaocznie/prywatnie?

może nie jestem obiektywna, bo moim marzeniem jest doktorat i praca na uczelni, ale gdybym miała na siebie pomysł (ostatnio znaleźliśmy świetną niszę do zagospodarowania w naszym rodzinnym mieście z Tż ), i to ciekawy, nie traciłabym czasu na mgr który zbyt wiele mi nie da, a za to pożre sporo czasu i pieniędzy

---------- Dopisano o 12:17 ---------- Poprzedni post napisano o 12:13 ----------

Napisane przez Aggie125

Uważam, że drugi kierunek studiów powinien być jak najbardziej płatny, za wyjątkiem osób, które na pierwszym kierunku uzyskuja wyniki powyżej pewnej średniej.

ale dlaczego?
nikt tu nie napisał czegoś ważnego:
żeby iść na 2 kierunek, trzeba spełnić jeden z dwóch warunków:
1) mieć średnią powyżej 4,5 a w przypadku niektórych kierunków i wyższą
2) trzeba mieć wszystko zaaliczone na 1 kierunku

a jeśli to jest nieosiągalne, jest jeszcze drugi sposób czyli dostanie się z normalnej rekrutacji, czyli z wyników matury.
i jeśli ktoś ciężko pracuje żeby mieć średnią i dostać się na równoczesne, czy ma dobrze zdaną maturę i chce się rozwijać studiując 2 kierunki na raz, czemu ma płacić? bo jest lepszy, zdolniejszy, więcej na swój przyszły sukces pracuje?

[yashka]

podbijam temat.

jakieś nowe informacje?

[ukrycior]

Napisane przez Aggie125

Uważam, że drugi kierunek studiów powinien być jak najbardziej płatny, za wyjątkiem osób, które na pierwszym kierunku uzyskuja wyniki powyżej pewnej średniej.

Zgadzam się. Co więcej - dla bimbaczy zrobiłabym i płatny pierwszy kierunek. Bo ręce idzie załamać nad niektórymi delikwentami. Zawsze takim powtarzam - nie ma obowiązku posiadać wyższego wykształcenia. Jak na razie widzę megabimbanie na studiach, studia dla imprezowania, a drugi kierunek to często - bo tak wypada, bo może będę miała lepszą pracę (ale talentów zbytnich nie przejawiam), a w ogóle to przepiszcie mi wszystkie powtarzające się przedmioty i luz. Będę miała śliczne papierki z napisem - absolwent; licencjat; magister. Specjaliści od 7 boleści... bez obrażania nikogo konkretnie.

[Wyrak]

Napisane przez Aggie125

Uważam, że drugi kierunek studiów powinien być jak najbardziej płatny, za wyjątkiem osób, które na pierwszym kierunku uzyskuja wyniki powyżej pewnej średniej.

Dlaczego? Wg mnie, albo edukacja jest bezplatna i nikomu nic do tego, czy robie 1,2, czy 10 kierunkow naraz, albo nie jest bezplatna i tyle.

[ukrycior]

Napisane przez Wyrak

Dlaczego? Wg mnie, albo edukacja jest bezplatna i nikomu nic do tego, czy robie 1,2, czy 10 kierunkow naraz, albo nie jest bezplatna i tyle.

Nie ma bezpłatnej edukacji. Bezpłatna edukacja to fikcja, czego wszyscy wydają się nie zauważać. Uważam też, że fikcja bardzo szkodliwa. Myślę, że Ty zmieniłbyś zdanie, jakbyś zobaczył to wszystko od drugiej strony.

[Wyrak]

Napisane przez ukrycior

Nie ma bezpłatnej edukacji. Bezpłatna edukacja to fikcja, czego wszyscy wydają się nie zauważać. Uważam też, że fikcja bardzo szkodliwa. Myślę, że Ty zmieniłbyś zdanie, jakbyś zobaczył to wszystko od drugiej strony.

Chodzilo mi o brak oplat, a nie bezplatnosc, z ta fikcja masz racje

Juz pisalem w innym watku o podobnym temacie - dopoki pieniadze nie beda szly za studentem tak jak w krajach, gdzie sa studia platne, to jestem przeciwko takim oplatom.

[ukrycior]

Napisane przez Wyrak

Chodzilo mi o brak oplat, a nie bezplatnosc, z ta fikcja masz racje

Juz pisalem w innym watku o podobnym temacie - dopoki pieniadze nie beda szly za studentem tak jak w krajach, gdzie sa studia platne, to jestem przeciwko takim oplatom.

Z tego co ja się orientuję to pieniądze idą za studentem. Tzn. konkretny instytut dostaje takie dofinansowanie, ile studentów w skali uczelni posiada. Procentowo. A zresztą - finansowanie dydaktyki i nauki to temat rzeka, bo w tej chwili o ile są pieniądze na badania (można je pozyskać z różnych źródeł) to na dydaktykę środków generalnie brak. Wstyd na kółkach - fotomontaż.

[Wyrak]

Napisane przez ukrycior

Z tego co ja się orientuję to pieniądze idą za studentem. Tzn. konkretny instytut dostaje takie dofinansowanie, ile studentów w skali uczelni posiada. Procentowo. A zresztą - finansowanie dydaktyki i nauki to temat rzeka, bo w tej chwili o ile są pieniądze na badania (można je pozyskać z różnych źródeł) to na dydaktykę środków generalnie brak. Wstyd na kółkach - fotomontaż.

Znowu sie kurka nieprecyzyjnie wyrazilem - chodzilo mi o pieniadze na oplaty - kredyty, stypendia, konta oszczednosciowe (hamerykanskie 529) - to lezy i kwiczy.

[Ankalime]

Napisane przez Wyrak

Dlaczego? Wg mnie, albo edukacja jest bezplatna i nikomu nic do tego, czy robie 1,2, czy 10 kierunkow naraz, albo nie jest bezplatna i tyle.

edukacja jest z nazwy tylko bezplatna. wszyscy wykladowcy uprawiaja wolontariat? raczej nie, skads te pieniadze maja na te wyplaty, prawda?

tfu doczytalam dalej, tak czy siak polecam Wprost albo Newsweek, nie pamietam w chwili obecnej, (z Wojewodzkim na okladce). jest w nim artykul nt mniej wiecej taki: "czemu polskie uczelnie sa 100 lat za murzynami?'

[ukrycior]

Napisane przez Wyrak

Znowu sie kurka nieprecyzyjnie wyrazilem - chodzilo mi o pieniadze na oplaty - kredyty, stypendia, konta oszczednosciowe (hamerykanskie 529) - to lezy i kwiczy.

Pełne poparcie w tym względzie. Ja jestem za odpłatnością za studia (wszelkie), ale stabilnym, porządnym systemem stypendialnym i kredytami. Dwoma rękoma i nogami na TAK!!!

---------- Dopisano o 17:41 ---------- Poprzedni post napisano o 17:40 ----------

Napisane przez Ankalime

edukacja jest z nazwy tylko bezplatna. wszyscy wykladowcy uprawiaja wolontariat? raczej nie, skads te pieniadze maja na te wyplaty, prawda?

Dodajmy - na państwowych uczelniach bardzo marne wypłaty.

[pingwin2]

Napisane przez Ankalime

edukacja jest z nazwy tylko bezplatna. wszyscy wykladowcy uprawiaja wolontariat? raczej nie, skads te pieniadze maja na te wyplaty, prawda?

tfu doczytalam dalej, tak czy siak polecam Wprost albo Newsweek, nie pamietam w chwili obecnej, (z Wojewodzkim na okladce). jest w nim artykul nt mniej wiecej taki: "czemu polskie uczelnie sa 100 lat za murzynami?'

przy obecnych pensjach można mówić o wolontariacie