|
Notka |
|
Moje wakacyjne przygody Konkurs z nagrodami! Chcemy abyście troszkę powspominały i opisały swoje najlepsze w życiu wakacje, albo najciekawszą, najśmieszniejszą przygodę wakacyjną. Mile widziana oprawa zdjęciowa lub graficzna ;) |
Pokaż wyniki sondy: Czy chciałbyś pojechać do Indii? | |||
Tak | 39 | 90,70% | |
Nie | 4 | 9,30% | |
Głosujący: 43. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia |
2011-06-15, 14:01 | #62 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Cytat:
---------- Dopisano o 15:01 ---------- Poprzedni post napisano o 15:01 ---------- Dziękuję ja też bollywoodzie filmy bardzo lubię
__________________
|
|
2011-06-15, 14:04 | #63 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 281
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
jakże prawdziwa ta legenda o stworzeniu kobiety...
__________________
|
2011-06-15, 14:12 | #64 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
świetna jest doskonale tłumaczy sens bycia prawdziwą kobietą hehehe trudno z nami wytrzymać, a co dopiero bez nas
__________________
|
2011-06-15, 17:50 | #65 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Przystanek Kalkuta - u bram piekła
Bałam się jechać do Kalkuty. Przerażała mnie wizja tego, co zobaczę i jak bardzo to na mnie wpłynie. Kalkuta to serce Indii, ale ma się wrażenie, że to bezduszne serce. Jeśli ktoś jest wrażliwy społecznie i wie co, to empatia w Kalkucie może przeżyć szok kulturowy i na pewno coś w nim się zmieni i to już na zawsze tak było w moim przypadku. W Kalkucie spędziłyśmy aż trzy dni i powiem szczerze to były najtrudniejsze chwile w moim życiu. Pełne skrajnych emocji, niesamowitych wzruszeń, małych chwil radości i łez smutku i wszechmocnej bezsilności. To prawdziwy tygiel - niesamowity i straszny jednoczenie. Mieszka tam ponad 6 milionów ludzi, a tak niedawno temu Kalkuta była mała wioską rybacką. Nie umiałabym tam żyć i za żadne skarby bym nie chciała. Nie potrafiłabym. Trudno pojąć jak całe rodziny mogą żyć na skrawku chodnika, a ich jednym majątkiem jest ich własna obecność - ta bezdomność chwyta za serce i nie chce puścić. Bieda jest tak wielka, że jej skale trudno oszacować, a bezdomność dotyka setki jeśli nie tysiące ludzi i możecie mi wierzyć dotyka bardzo boleśnie. W Kalkucie trzeba się oswoić ze śmiercią, z jej wszystkimi przejawami, z bólem, z samotnością, z cierpieniem. Tutaj słowo humanitaryzm nabiera prawdziwego znaczenia, a nadzieja jest odmieniana przez wszystkie przypadki. Chyba nigdzie indziej na świecie nie usłyszycie tak mocnego głosu własnego serca, nie poczujecie wdzięczności za własne życie, nie znajdziecie słów by nazwać to, co nazwanym być nie może. Tu się szybko dorasta i właśnie tu można się nauczyć co to znaczy żyć i jak można umierać. Owszem jest wiele cudownych miejsc - zabytków kolonialnych, ale nie miały one dla mnie żadnego znaczenia, nie zrobiły takiego wrażenia jak zwykli - chociaż to złe słowo niezwykli ludzie. Dla mnie synonimem tego miasta jest Matka Teresa i chociaż jej nie znałam osobiście to jestem niesamowicie wdzięczna losowi, że mogłam zobaczyć owoce jej pracy. Nawet kraina umierania potrzebuje anioła i jestem przekonana, że ona nim była zwłaszcza dla tych biednych ludzi. Śmierć nigdy nie jest łatwym tematem i ciężko ją oswoić, zrozumieć i zaakceptować. Co innego kiedy przychodzi we właściwym momencie, po dobrze przeżytym życiu,a co innego, gdy kradnie duszę niespodziewanie i chociaż wśród tłumów, to jednak samotnie. Tak widziałam jak zabiera małe dzieci, młode kobiety i starszych ludzi. Umierali samotnie na ulicach wśród gwaru miasta, przechodni, śmieci, pozostawieni samym sobie. Czasem tylko jakieś spojrzenie zatrzymało się na wysokości chodnika, ale szybko gasło. Ciężko było uciszyć własne myśli, ciężko było uspokoić serce, bo jak zrozumieć, że malutkie dziecko może umrzeć na ulicy samotnie, bez czułego dotyku matki, bez uścisku kochającego ojca, niepotrzebne nikomu, jakby bezimienne, niechciane, niczyje... a jednak w Kalkucie to możliwe.
__________________
Edytowane przez indja2 Czas edycji: 2011-06-15 o 18:39 |
2011-06-15, 18:09 | #66 |
nabija na KOPIĘ kopistów.
okrutnica jakaś... |
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
świetnie piszesz, wątek niesamowicie wciąga
|
2011-06-15, 18:36 | #67 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Największą chorobą naszych czasów nie jest trąd czy gruźlica, lecz raczej doświadczenie tego, że się jest nie chcianym, porzuconym, zdradzonym przez wszystkich. Największym złem jest brak miłości i miłosierdzia, okrutna obojętność wobec bliźniego, który wyrzucony został przez margines życia w skutek wyzysku, nędzy, choroby. Takie słowa wypowiedziała kiedyś Matka Teresa i miała rację obojętność w Kalkucie poraża do głębi serca, o ile się ma serce... dla mnie te trzy dni były prawdziwą szkołą życia- taki emocjonalny kopniak. Prawdziwa lekcja pokory. Trzy nieprzespane noce, zapuchnięte od łez oczy, ale warto było... zmierzyć się ze sobą, z własnym sumieniem. Zobaczyć, jak wiele może zdziałać uśmiech i jak wielką wartość ma dobroć i czyjaś obecność i usłyszeć w ciszy bicie własnego serca. Tu w Kalkucie można się zgubić we własnych myślach i na nowo odnaleźć. To miasto zmienia. Uczy. Można je kochać, albo nienawidzić. Ale uwierzcie mi nie tak łatwo zrozumieć... i jeszcze trudniej zapomnieć... ---------- Dopisano o 19:36 ---------- Poprzedni post napisano o 19:16 ---------- Milo mi to słyszeć dziękuje Aga
__________________
Edytowane przez indja2 Czas edycji: 2011-06-15 o 18:26 |
2011-06-15, 21:03 | #68 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Smaki Indii Chciałabym Wam trochę opowiedzieć o kuchni indyjskiej, która podobnie jak całe Indie charakteryzuję się wielką różnorodnością. Indie to kraj wielkich kontrastów więc zarówno religia jak i majętność mieszkańców danego obszaru kraju ma wpływ na ich sposób odżywania się. Niezależnie od zamożności domu, w jakim posiłek jest spożywany, jest on najważniejszy i traktowany jest jako swoisty ceremoniał. Swój charakterystyczny smak, potrawy indyjskie zawdzięczają tutejszym przyprawom. To właśnie przyprawy stanowią o specyficznym aromacie i smaku. Jaki jest smak orientu? Pikantny, słodki, bardzo wyrazisty i z całą pewnością wyjątkowy. W ich kuchni królują przyprawy takie jak szafran, pieprz, imbir, kardamon i wbrew pozorom nie jest to kuchnia serwująca dania jedynie dla wegetarian. Główne potrawy jadane przez Hindusów to :
Jedną z najlepszych indyjskich potraw jest kurczak tandori. Przygotowuje się go w kilka minut, a smakuje wyśmienicie.
KURCZAK TANDORI ok. 1 kg kurczaka 3 łyżki soku z cytryny 2 łyżki startego świeżego imbiru 2 łyżki drobno posiekanego czosnku 5 łyżek oleju z gorczycy 1,5 łyżeczki przyprawy garam masala 2 łyżeczki mielonego kminu 2,5 łyżeczki mielonej kolendry 2 łyżeczki czerwonego chilli w proszku 2-4 łyżeczki tandoori masala lub papryki w proszku 1 łyżeczka soli 150 g gęstego jogurtu Umieścić kurczaka w misce (ew. usunąć skórę), dodać sok z cytryny, imbir i czosnek i wymieszać. Dodać olej z gorczycy, obtoczyć mięso. Cały czas mieszając, dodać garam masala, kmin, kolendrę, chilli, tandoori masala (lub paprykę) i sól. Na koniec dodać jogurt i dobrze wymieszać. Przykryć miskę folią i wstawić do lodówki na minimum 2-3 godziny, można na całą noc. Wyjąć z lodówki 1 godzinę przed pieczeniem. Rozgrzać piekarnik do temperatury 200°C. Wyłożyć kurczaka na blachę (pozostałą marynatę wylać) i piec w górnej części piekarnika ok. 20 minut (nakłuć szpikulcem mięso w najgrubszym miejscu, wypływający sok powinien być przezroczysty). Podajemy z ryżem i warzywami. Przepis znalazłam kiedyś w internecie i wypróbowałam niejednokrotnie więc z czystym sumieniem mogę Wam polecić, żebyście same spróbowały.
__________________
Edytowane przez indja2 Czas edycji: 2011-06-15 o 20:51 |
2011-06-16, 23:12 | #69 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Diabelskie drogi w Indiach
Większość Polaków narzeka na nasze drogi, a raczej ich brak, dziury, koleiny, ogólny fatalny stan nawierzchni - to standard, ale nie tylko dla naszego pięknego kraju w tej kwestii Indie biją nas na głowę. Żeby podróżować samochodem po indyjskich drogach trzeba mieć nie lada umiejętności, niezniszczalny bat-mobil, nerwy ze stali i cierpliwość buddyjskiego mnicha i szczęście tak wielkie jak ocean indyjski. Hindusi to samochodowi kamikadze, nie znają przepisów i co gorsza żadnych nie stosują. Każdy jeździ jak umie o ile umie na dodatek po drogach, których na dobrą sprawę nie ma. Większość pojazdów to zabytki, a raczej graty, do których strach wsiąść, ale ich to nie przeraża, bo przecież zawsze można poprosić o błogosławieństwo bogini i jak będą gwiazdy sprzyjały uda się dojechać w jednym kawałku. Smaczku dodaje fakt, że w Indiach obowiązuje ruch lewostronny. Jeśli ma się wyżej wspomniane cechy można oczywiście spróbować jazdy samochodem, ale jest to niezwykle trudne z jeszcze jednego powodu - jakiego? otóż istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że drogę akurat zmył monsun, albo akuratnie stado świętych krów wybrało się na wycieczkę i samochodowej przejażdżki nici. Najważniejszym elementem każdego pojazdu wbrew pozorów nie jest dobry silnik, a niepozorny klakson. Bez niego ani rusz. Wszyscy na siebie trąbią - rządzi ten kto ma głośniejszy i większe auto. A przepisy, a co tam przepisy- kierowca ma zawsze rację. Nie ważne, że jechał pod prąd, wymuszał wyprzedzanie czy ignorował świtała. To nie ma znaczenia. Biedota nie ma szans podróżować samochodem więc dlatego najpopularniejszą formą transportu w Indiach są autobusy i pociągi. Jeśli przypomnicie sobie dantejskie sceny na PKP po zmianie rozkładu w zimie - to mniej więcej będziecie mieli obraz transportu w Indiach. Z punktu widzenia turysty to nawet zabawne widzieć jak setka osób próbuje się wepchnąć do jednego przedziału, ale kiedy samemu ma się podróżować w ten sposób już nie robi się tak śmiesznie. Najbardziej zadziwiającym jest fakt, że mimo tego natłoku ludności, różnych pojazdów, hałasu, zwierząt w połączeniu z łamaniem przepisów ruchu drogowego wszystko funkcjonuje w niezwykle zgodnej harmonii, czyli im większy chaos tym lepiej i można poczuć się jak w domu. Miałam okazję podróżować takim pociągiem i powiem Wam szczerze to była jedna z największych atrakcji w podroży po Indiach. Poznałyśmy niezwykle miłych ludzi, uśmiałyśmy się po pachy i miałyśmy kila zabawnych sytuacji. W Indiach nikt nie mógł zrozumieć z jakiego kraju pochodzimy- nie mieli pojęcia, gdzie jest Polska- najczęściej pytano się nas, która to z kolonii brytyjskich. Cierpliwie tłumaczyłam, że to serce Europy, że Poland to nie Holland, że nie leżą u nas pieniądze na ulicy (a może na jakiejś leżą a ja tam nie chodzę)- mieli wrażenie, że Polska to bardzo bogaty kraj, mówiłam o papieżu - nieliczni kojarzyli postać, ale nie kraj.
__________________
Edytowane przez indja2 Czas edycji: 2011-06-16 o 23:47 |
2011-06-18, 08:02 | #70 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: na sofie
Wiadomości: 13 587
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
czytam i zapominam o reszcie świata
świetnie piszesz!
__________________
Moja radosna twórczość własna : https://wizaz.pl/forum/showthread.php?p=32994014 #post32994014 preferencje: https://wizaz.pl/forum/showpost.php?p=33148165&p ostcount=324 |
2011-06-18, 11:25 | #71 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
dziękuje bardzo się ciesze, ze Ci się podoba
__________________
|
2011-06-18, 20:38 | #72 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Summer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Oko w oko z tygrysem
Spogląda na Ciebie z przekonaniem o swojej sile, czujesz respekt, on wie, że to - on jest tu szefem, patrzy na Ciebie od tak zupełnie od niechcenia, niby nie zauważa, ale jednak kontroluje sytuację, jest blisko może za blisko. Myślisz sobie przecież to, nie ten sam uśmiechnięty, brykający tygrysek z bandy Kubusia Puchatka- to prawdziwy władca dżungli. Boisz się, ale strach zamienia się w fascynacje. Dzika natura na wyciągnięcie ręki tego właśnie możecie doświadczyć w Indiach - zwiedzając jeden z wielu parków narodowych. Parki narodowe i rezerwaty stanowią niewątpliwie jedną z najciekawszych atrakcji turystycznych. Zróżnicowana fauna i flora zupełnie odmienna od naszej stanowi nie lada atrakcję. Wszyscy, którzy zamierzają je zwiedzać, powinni zarezerwować wcześniej noclegi oraz bilety na pociąg lub autobus, i sprawdzić, czy nie będzie potrzebne specjalne pozwolenie. Parki narodowe Indii wyróżniają się dużą różnorodnością biologiczną. Stanowią niepowtarzalne połączenie dzikiej przyrody przechodzącej miejscami w wielkie połacie torfowisk i sawannowych łąk. Widoki niezapomniane i tak różne od miejskiego gwaru stanowią ukojenie i oazę spokoju. Są siedliskiem wielu zagrożonych gatunków zwierząt, takich jak: wspomniany przeze mnie tygrys bengalski, słonie, puma czarna, kilkaset gatunków ptaków. Na terenie parków można też spotkać niezliczone stada jeleni, lampartów, guźców, szakali, oraz makaków. Odgłosy dżungli imponująco brzmią zwłaszcza rano, uświadamiając odwiedzającym turystom niebezpieczeństwa, jakie tu czyhają oraz potęgę natury. Warto wspomnieć, że to właśnie z lasów indyjskich inspirację czerpał Kipling tworząc Księgę Dżungli. Ginące gatunki tak blisko człowieka w prawdziwej symbiozie. Piękno natury jest wszechobecne, a człowiek czuje się jak cząstka tego skomplikowanego świata i ma nie odpartą świadomość, że kiedy Stwórca jakkolwiek go zwać,tworzył ten niesamowity zakątek ziemi z całą pewnością musiał się uśmiechać.
__________________
Edytowane przez indja2 Czas edycji: 2011-06-18 o 22:10 |
2011-06-20, 12:25 | #73 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Diwali - hinduski Nowy Rok
W Indiach nowy rok rozpoczyna się w okresie święta Diwali. Jednocześnie w wielu rejonach Indii witany jest w marcu lub kwietniu. Jego nadejście związane jest z nadchodzącą wiosną i początkiem wiosennych prac rolniczych. Słowo „diwali” oznacza dosłownie „rząd lamp”. Diwali to święto światła i radości, oznajmia nadejście Nowego Roku. Najważniejszym symbolem Diwali są lampki oliwne z wypalanej gliny, które są zapalane przed każdym domem, aby powitać Lakszmi, boginię szczęścia i dobrobytu. Oprawę święta stanowią także sztuczne ognie, fajerwerki i dekoracje kwiatowe. Święto obchodzone z dużym rozmachem, to czas radości, prezentów i rodzinnych spotkań, a także uczestnictwa w specjalnie przygotowanych z tej okazji wydarzeniach kulturalnych. Na filmiku poniżej możecie na własne oczy zobaczyć jak Hindusi świętują Diwali klik-----------------------> http://www.youtube.com/watch?v=HrrW3rO51ak Ciekawa jestem jak się podoba takie świętowanie nadejścia Nowego Roku?
__________________
|
2011-06-20, 19:46 | #74 |
Raczkowanie
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
super. rzeczywiście bajeczne miejsce. daje 5. cudny klimat: Hindusi, potrawy z korzennymi przyprawami, piękne stroje, ozdoby z henną no ale bollywoodu nie lubie bo jak dla mnie to za długie i monotonne bajki ale klimat lajtowy widać że nikt sie nigdzie nie spieszy siedzą sobie medytują co niektórzy. Nieźle
|
2011-06-20, 20:16 | #75 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Cytat:
__________________
|
|
2011-06-23, 19:21 | #76 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Festiwal kolorów - więc chodź pomaluj mój świat...
Niejednokrotnie miałam okazję przekonać się, że Hindusi to bardzo pogodni ludzie, nie dziwi więc fakt, że potrafią świętować jak mało kto. Chciałabym Wam opowiedzieć o jednej z weselszych tradycji w kulturze indyjskiej, którą uwielbiam - a jest nią festiwal kolorów - czyli święto Holi. Takie barwne i radosne przywitanie wiosny. Jest to bez wątpienia jedno z najbarwniejszych i najbardziej radosnych świąt indyjskich. Uczestnicy festiwalu świętują zakończenie zimy, obsypując się sproszkowanymi pigmentami - feeria kolorów oszałamia i zachwyca. Owe jaskrawe barwy, mają symbolizować przyrodę budzącą się do życia. Podczas festiwalu, zanikają wszystkie podziały społeczne i różnice kulturowe, a bliscy sobie ludzie częstują się wzajemnie słodyczami i wymieniają uściski. Holi to taki kolorowy zawrót głowy, który robi niesamowite wrażenie, a jednocześnie stanowi świetną zabawę. Kto miał okazję uczestniczyć w tym święcie sam wie jak pozytywne i zabawne jest uczestniczenie w tej kolorowej bitwie. Szkoda, że nie ma u nas takich zabawnych tradycji, bo z chęcią bym w takiej kolorowej zabawie uczestniczyła. A Wam jak się podoba takie radosne przywitanie wiosny? Klik------------------------> http://www.youtube.com/watch?v=yPTlf...eature=related
__________________
Edytowane przez indja2 Czas edycji: 2011-06-23 o 19:49 |
2011-06-24, 16:08 | #77 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-06
Wiadomości: 323
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Bardzo ciekawy blog! Gratulacje!
|
2011-06-24, 16:46 | #78 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
__________________
|
2011-06-25, 01:48 | #79 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Żegnając Indie... Jako, że zbliża się kres mojej opowieści o fascynujących Indiach - na koniec chciałabym Wam opowiedzieć o największych cudach Indii. Miejscach, które fascynują każdego turystę, a stanowią wielką dumę mieszkańców tego jakże ciekawego kraju. Bez wątpienia najciekawszym miejscem w Indiach i chyba jednym z piękniejszych, które po prostu trzeba zobaczyć jest cudowna Złota Świątynia. Miejsce tak niesamowite,że aż sprawia wrażenie nierealnego. Ma się wrażenie, że na chwilę czarodziejski dywan przeniósł nas do opowieści z tysiąca i jednej nocy. Wspomniana przeze mnie Złota Świątynia znajduje się w stanie Pundżab, a dokładnie w świętym dla sikhów mieście Amristar - czyli sadzawka nektaru nieśmiertelności. We wewnątrz tej niesamowitej budowli znajduje się najcenniejsza relikwia wiary sikhów - a mianowicie święta księga zwana Sri Guru Granth Sahib. Jej znaczenie jest olbrzymie zawiera wskazówki na chwile smutku, radości, tragedii i triumfu. Każdego ranka przed świątynią gromadzą się sikhowie, żeby oddać się modlitwie i rytualnym kąpielom w jeziorze nieśmiertelności. Jest to miejsce otwarte dla wszystkich niezależnie od kasty czy wyznawanej religii. Niewątpliwie dodatkową atrakcją jest możliwość noclegu w tym niesamowitym miejscu. Dla turystów i pielgrzymów wyznaczone są miejsca noclegu, a mianowicie osobne dla kobiet i mężczyzn. Dodatkowo o wszystkich dba rzesza wolontariuszy, która dla wszystkich przygotowuje darmowy poczęstunek. Stoimy na boso w długiej kolejce. Nawet nie bardzo mamy siłę rozmawiać. Patrzymy, a raczej chłoniemy atmosferę tego miejsca. Wiatr ciągle zwiewa mi z włosów jedwabny szalik, którym osłoniłam jak karze tradycja - głowę. Uśmiecham się go Gosi - nawet nie trzeba zbędnych słów - podobnie jak mi trudno jej uwierzyć, że udało nam się tu dotrzeć. Na chwilę się odwracam i zerkam na taflę jeziora nieśmiertelności- już sama nazwa zachwyca. W wodzie odbija się złota świątynią - brakuje słów by opisać widok. Zachwycająca. Nieziemsko piękna. Po kilkunastu minutach jesteśmy coraz bliżej samej świątyni. W powietrzu czuć mistycyzm tego miejsca - spokój łączy się z radością. Widok jest oszałamiający budynek jest inkrustowany perłami i kamieniami, a dodatkowo bogato zdobiony złotymi ornamentami. Każdy szczegół, każda ozdoba wykonana została z wielką dbałością o szczegóły i robi niesamowite wrażenie. To piękno w czystej postaci... takie Indie chciałam zobaczyć o takich właśnie marzyłam... mistycznych, baśniowych, nierzeczywistych i pięknych i właśnie takie zobaczyłam w tym miejscu.
__________________
|
2011-06-26, 02:20 | #80 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 16
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Jest środek nocy, a ja siedzę zaczytana w opowieść o Indiach Bardzo fajnie napisane, wciąga , super!
W jakim miesiącu tam byłaś, udało Ci się "załapać" na Diwali, o którym wspomniałaś? Na ile pojechałyście łącznie? I tak z ciekawości jeszcze zapytam - są tam w sklepach ubrania takie jak u nas w Polsce sprzedaje się w tzw. india shopach? I z takich informacji praktycznych jeszcze - stołowałyście się w restauracjach serwujących wyłącznie ich tradycyjne jedzenie? Pozdrawiam serdecznie
__________________
Proszę się nie poddawać. Nigdy w życiu! (Judyta) |
2011-06-26, 14:26 | #81 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Cytat:
__________________
Edytowane przez indja2 Czas edycji: 2011-06-27 o 11:42 |
|
2011-06-26, 22:41 | #82 | |
Rozeznanie
|
Dot.: Indian Summer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Cytat:
|
|
2011-06-26, 23:07 | #83 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Summer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
witam jak się dobrze domyśliłaś, byłam parę lat temu 6-7 lat temu
__________________
|
2011-06-27, 00:52 | #84 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 16
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Dzięki za odpowiedzi
Lecz co do DIWALI to muszę sprostować - odbywa się ono w październiku. Czasami na początku listopada. I w tytule wątku powinno być "summer" przez dwa "m". Poza tym super Pozdrawiam!
__________________
Proszę się nie poddawać. Nigdy w życiu! (Judyta) |
2011-06-27, 11:45 | #85 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
A co do święta to owszem - diwali, rozpoczyna się w 14-ty dzień księżycowy miesiąca kartik, po dwóch tygodniach ciemności, gdy księżyc jest w nowiu, na przełomie września i listopada i pomyliło mi się z festiwalem kolorów - bo o tym była ostatnia notka i tym się zasugerowałam. A swoją drogą dziękuje za komentarz i pouczenie. Jak to dobrze, że zawsze znajdzie się ktoś kto wypomni literówkę, poprawi błędy i poczuje dziką satysfakcję po tym
__________________
Edytowane przez indja2 Czas edycji: 2011-06-27 o 12:40 |
2011-06-27, 17:39 | #86 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 16
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Cytat:
Ah, szczęśliwego Diwali życzę wszystkim! Pozdrawiam marzących o wyjeździe tam i założycielkę wątku Ucałowania wszystkim
__________________
Proszę się nie poddawać. Nigdy w życiu! (Judyta) Edytowane przez malaszamanka Czas edycji: 2011-06-27 o 17:40 |
|
2011-06-27, 22:20 | #87 |
Lux Mundi
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Bardzo spodobało mi się to w jaki sposób opisujesz Indie
Choć mam duszę podróżniczki w te strony jednak jakoś mnie nie ciągnie Lecz tylko krowa nie zmienia poglądów, więc kto wie- może za jakiś czas i mnie zamarzy się wyprawa w bollywoodzkie klimaty Tymczasem pozdrawiam i czekam na relacje z innych miejsc
__________________
"Nie ma czasu na całowanie niewłaściwych chłopców"...
|
2011-06-28, 11:58 | #88 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Cytat:
__________________
|
|
2011-06-28, 23:24 | #89 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
I tak oto z Szafy dotarłam do tego wątku przeczytałam z wielkim zaciekawieniem i dałam 5*. Naprawdę super to opisałaś wiesz z czym mi się Indie kojarzą?? z Małą Księżniczką Sarą w prawdzie akcja filmu/bajki/książki nie toczy się w Indiach (a w Londynie, o ile dobrze pamiętam, albo w innym deszczowym angielskim mieście), ale pochodząca z Indii Sara tak pięknie o nich opowiadała prawie tak samo dobrze jak Ty ja aż tak bardzo nigdy nie fascynowałam się kulturą indyjską, a ten wątek wprowadził mnie w ten magiczny świat i z chęcią wybrałabym się w taką podróż do Indii czyli kolejne miejsce do mojej podróżniczej listy marzeń: Indie, Japonia (3lata temu prawie spełniłam marzenie, ale na 4dni przed wylotem zrezygnowałam-skutki finansowe odczuwam po dzisiejszy dzień ), Chiny, Stany Zjednoczone, Australia, wszelkiego rodzaju egzotyczne miejsca typu Malediwy, Seszele....oj troche by sie uzbierało tego nie pogardziłabym również zakupami w Mediolanie, Paryżu, Londynie
pozdrawiam Cię i życzę wiele takich wątków, w których będziesz opisywała swoje podróże |
2011-06-29, 01:20 | #90 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Gdańsk/Trones
Wiadomości: 1 996
|
Dot.: Indian Sumer czyli wakacyjne retrospekcje z podróży po Indiach
Przejrzalam Twoj watek raz jeszcze.
Naprawde jest dla mnie osobistym numerem jeden - wiem, ze nie tylko ja mialam go za jednego z faworytow Po prostu widac ile serca w to wlozylas i jak przezywalas te wakacje. Gratuluje wspanialej historii i cudownych wakacji, takze karty, (chociaz wedlug mnie zasluzylas na wiecej) |
Nowe wątki na forum Moje wakacyjne przygody |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:30.