Narzeczony nie umie tańczyć - ślub za 1,5 mies.

[Zofinka]

Mój narzeczony nie ma za grosz talentu do tańca, a tu za 1,5 miesiąca nasz ślub i wesele! Ma totalnie dwie lewe nogi!
Każde nasze wyjście na imprezę kończy się wielką kłótnią bo ja uwielbiam tańczyć, a on przylepiony do stołu spędza tak każdą imprezę
Przecież tak być nie może w ten Nasz Wielki Dzień! Jestem zrozpaczona
Bardzo mi zależy by pierwszy taniec dobrze wypadł, a na oczach całej rodziny tak niefajnie byłoby się skompromitować.
Gdzie można szybko nauczyć się tańczyć (najlepiej w Krakowie)?
Znacie jakiś szybki kurs?
Jak go przekonać by ze mną poszedł?
Ma ktoś jakiś pomysł??

[Gorska_Kozica]

Moim zdaniem, jeśli Twój narzeczony, jak sama mówisz, ma dwie lew nogi i tańczyć nie lubi, to nie ma sensu się uczyć jakichś wydumanych układów, bo to go tylko bardziej zestresuje.
Postawcie na przytulańca. W niczym się nie pomylicie i nie będziecie się stresować

[limonka1988]

Hej, mieliśmy ten sam problem (w zasadzie dalej mamy) i też poszliśmy na kurs, który się nazywał taniec weselny i myśleliśmy, że nauczymy się tam tańczyć tak jak się tańczy na weselu właśnie. Niestety okazało się, że to było nic innego jak kurs tańca towarzyskiego (samba, walc, jive itp.) Mnóstwo tańców jak na miesięczny kurs i w sumie nic się nie nauczyliśmy. Teraz puszczamy w domu płyty z wesela i ja sama uczę TŻ tańczyć po swojemu Ogólnie kursu nie polecam

[aleksandrettaa]

Z własnego doświadczenia powiem, że jak ktoś nie ma wyczucia rytmu za to ma 2 lewe nogi to kurs mu nie pomoże. Przynajmniej mnie nie pomógł choć miałam szczere chęci by się nauczyć.
Skoro Ty umiesz tańczyć to może spróbuj poćwiczyć z nim w domu. Będzie mu pewnie łatwiej przełamać się niż na kursie.

[Elfir]

myśmy nie mieli pierwszego tańca, bo oboje nie tańczymy. Nikt nie robił z tego halo.

[asia_28w]

Tak jak dziewczyny piszą, myślę, że warto wziąć kilka prywatnych lekcji. Nie chodzi nawet o 1 taniec, bo można po prostu się pobujać do wolnej piosenki, i nawet lepiej to wygląda niż wyuczony taniec jeśli ktoś nie ma drygu. Ale żeby się chociaż 2 na 1 nauczył, bo wypada mu zatańczyć później jeszcze z Tobą albo z mamą/teściową.

[a u d r e y]

ja tak tylko przelotem...
przeczytałam tytuł wątku i pomyślałam: też mi! mój też nie umie, a ślub za 2 dni

zatańczycie bujańca i będzie

[aluniaaaaa]

Napisane przez Elfir

myśmy nie mieli pierwszego tańca, bo oboje nie tańczymy. Nikt nie robił z tego halo.

Podoba mi sie ta opcja, podoba

A jesli chodzi o autorke wątku - uważam, że przytulaniec bedzie lepszym rozwiazaniem bo faktycznie żadne z was nie bedzie sie stresowac, że kroki pomyli, a to przeciez nie o to chodzi, zeby sobie na nogi patrzec czy sobie stóp nie podepczecie. W oczy trzeba sie patrzyc, a nie

[Zofinka]

Bardzo dziękuję dziewczyny za zrozumienie. Dla mnie ta cała impreza jest stresująca i pewnie dopiero po tym pierszym tańcu stres mi minie. Chciałabym też by dla mojego TŻ było to mniej stresujące. Jakby już choć 2 na 1 umiał to by mi ulżyło. Myślę o tym kursie tańca, ale niektóre z Was odradzają...A może ma ktoś jakieś pozytywne odczucia ze szkołą tańca? Myślicie, że lepsze te lekcje indywidualne? Próbowałam go uczyć w domu, ale nam to nie wychodzi, chyba jestem złą nauczycielką.

[aluniaaaaa]

Moze faktycznie jakies prywatne lekcje, a nie od razu z grupa wielka?

[Lavende86]

My chodziliśmy na kurs ale już jakoś rok przed ślubem. W miesiąc ciężko się czegokolwiek nauczyć. Żeby załapać jakiekolwiek poczucie rytmu trzeba czasu (zwłaszcza dla faceta który jest w tym kiepski). Mój mąż nie słyszał rytmu i muzyki i też byłam sfrustrowana bo każda impreza to była męka, ale teraz jest super i umiemy wiele tańców tańczyć. Wiadomo nie jak profesjonaliści ale jest już całkiem OK. Musieliśmy kurs przerwać po jakichś 6 miesiącach ale może jeszcze tam wrócimy. Polecam ale trzeba się uzbroić w cierpliwość.
A na pierwszy taniec w tym wypadku - powolny i bez kroków

[asia_28w]

Napisane przez Zofinka

Bardzo dziękuję dziewczyny za zrozumienie. Dla mnie ta cała impreza jest stresująca i pewnie dopiero po tym pierszym tańcu stres mi minie. Chciałabym też by dla mojego TŻ było to mniej stresujące. Jakby już choć 2 na 1 umiał to by mi ulżyło. Myślę o tym kursie tańca, ale niektóre z Was odradzają...A może ma ktoś jakieś pozytywne odczucia ze szkołą tańca? Myślicie, że lepsze te lekcje indywidualne? Próbowałam go uczyć w domu, ale nam to nie wychodzi, chyba jestem złą nauczycielką.

Ja byłam za Tżtem na jednym stopniu=jeden miesiąc. Grupka 5 par. Nauczył się 2/1, podstawowych kroków kilku tańców. Ogólnie to już 1 miesiąc dużo by Wam dał, bo mój Tż na tym 2/1 jedzie od kilku lat i sie super bawimy kilka krokow, obrotow Jak zdazycie to idzcie na taki pierwszy stopien, polecam. A jak nie, i macie wieksze fundusze, to kupcie sobie kilka lekcji prywatnych

[Zofinka]

Napisane przez Lavende86

My chodziliśmy na kurs ale już jakoś rok przed ślubem. W miesiąc ciężko się czegokolwiek nauczyć. Żeby załapać jakiekolwiek poczucie rytmu trzeba czasu (zwłaszcza dla faceta który jest w tym kiepski). Mój mąż nie słyszał rytmu i muzyki i też byłam sfrustrowana bo każda impreza to była męka, ale teraz jest super i umiemy wiele tańców tańczyć. Wiadomo nie jak profesjonaliści ale jest już całkiem OK. Musieliśmy kurs przerwać po jakichś 6 miesiącach ale może jeszcze tam wrócimy. Polecam ale trzeba się uzbroić w cierpliwość.
A na pierwszy taniec w tym wypadku - powolny i bez kroków

A gdzie chodziliście? Bo widzę, że raczej zadowolona byłaś?

[olgaaa3]

My za 2 tygodnie mamy ślub,ja nie cierpię tańców towarzyskich (nie lubię być ograniczana:P) Tż również nie za bardzo umie tańczyć dlatego na pierwszy taniec będzie normalny przytulaniec nie ma co się stresować

[kotnaplocie]

Jesli on kompletnie nie umie tańczyć, to darujcie sobie tańce, albo zatańczcie przytulańca. I nie filmujcie. Jestem wprawdzie dość muzykalna, nawet szkołę muzyczną mam za sobą, za to z pamięcią choreograficzną i koordynacją jest u mnie tragicznie. Pod koniec gimnazjum bohatersko próbowałam zatańczyć ze wszytkimi poloneza. Dochodząc do schodów spróbowałam chyba podnieść na raz obie nogi ( tak to wygląda na filmie ) i pofrunęłam w dół. Sześć żeber połamanych. Plus niesamowity film z kaskaderskim ujęciem. I ogólnie odpuściłam tańce.

[kobietkaaaaa]

Mój tańczy jakby Mu ktoś włożył kij w pupę. Ślub mamy w sierpniu. Codziennie próbuje z Nim tańczyć, by się czegokolwiek nauczył, bo jednak będzie tańczył z gośćmi i bezskutecznie. Nadal tańczy jak połamaniec. Jedyny pozytyw jest taki, że nauczył się przytulańca i wolnego tańca w parze. Myślę, że kursy to strata pieniędzy, spróbuj popracować z nim indywidualnie. To da lepsze efekty.

[Elfir]

mój mąz nie tańczy na żadnym slubie.

[Zofinka]

Napisane przez Elfir

mój mąz nie tańczy na żadnym slubie.

A nie przeszkadza Ci to?

Kotnaplocie nie dziwię się, że odpuściłaś

[makarim86]

Ja proponuję żeby nie katować ani siebie ani wybranka kursami w momencie gdy któreś z was na prawdę nie lubi tańczyć. Co innego jeśli np partner nie umie i się tego wstydzi a więc nawet nie próbuje bo wiąże się to z presją ze strony narzeczonej czy też otoczenia. U nas jest tak że oboje nie potrafimy tańczyć "weselnych" tańców. Stresuje nas sama perspektywa tańczenia ze wszystkimi ciotkami i dziadkami, ale wiadomo jak trzeba to trzeba, tylko nie ma co z tego robić tragedii, spinać się. Trzeba nauczyć się dobrze bawić.

Mój narzeczony gdy tańczy wygląda komicznie ,ale dobrze o tym wie i sprawia że jest to jego atut Nie bierze tego zbyt poważnie, wygłupia się, zabawia w tańcu partnerki i wszyscy się dobrze bawią, nawet jeśli w trakcie zostanie podeptanych parę stóp Żeby nie stresować się kwestią pierwszego tańca, zapamiętywania układów etc. wybraliśmy rock'n'rollową piosenkę, ale nie za szybką, a wiadomo że przy takiej muzyce każdy się dobrze bawi i nie ważne co robi dobrze wygląda Jeśli Twój narzeczony tak jak mój boi się bycia w centrum uwagi podczas tańczenia możecie poprosić rodziców i świadków żeby po jakiejś minucie Waszego pierwszego tańca dołączyli a za nimi pójdzie reszta gości i ten moment bycia w centrum zostanie skrócony do minimum. No i my zrezygnowaliśmy ze "zbierania na kołyskę" w trakcie oczepin

Ale moja pierwsza i podstawowa rada to w ogóle dowiedz się czy Twój narzeczony na prawdę nie lubi tańczyć , czy po prostu boi się że go ktoś będzie oceniał i że głupio wygląda. U mojego właśnie taka obawa wyszła gdy byliśmy na kursie ( który zresztą szybko porzuciliśmy bo szczerze mówiąc niczego by nas nie nauczył). Trzeba pamiętać że podstawą tańca jest dobra zabawa a jak ktoś nie lubi no trzeba zaakceptować takie upodobania i bawić się dobrze samemu

---------- Dopisano o 14:30 ---------- Poprzedni post napisano o 14:26 ----------

Aha i jeszcze jeśli chodzi o Kraków to polecam indywidualne lekcje w Magii Rytmu na Krowodrza u Piotra Grzybka - młody chłopak, bardzo charyzmatyczny i cierpliwy, dobrze uczy i pomaga w ogóle wczuć się w muzykę, rozpoznawać jak tańczyć do danego utworu, od pary chyba ok.80zł za jedne zajęcia indywidualne ale wiem że też prowadzą kursy w małych grupach

[Nieziemska Izis]

Według mnie warto zapisać się na indywidualne lekcje jakiegoś jednego tańca z kilkoma prostymi figurami i wystarczy na pierwszy tanieć. A TŻ powiedzieć jak już znajdziesz taki kurs i zapłacisz za niego

[Zofinka]

Trochę go pouczyłam w domu. Zaczęłam od prostego 2 na 1, ale jeszcze daleko do ideału Travolty to z niego nie zrobię Chyba pozostają nam lekcje. Jak myślicie jeśli wybierzemy indywidualne 90 min to na oko ile spotkań ma sens? Marzy mi się zatańczenie walca angielskiego, ale nie wiem czy mój TŻ podoła?

[GothicLolita22]

My oboje tańczymy jakbyśmy nie mogli, dlatego na pierwszy taniec wybraliśmy niezbyt skomplikowany 2 na 1 Gorzej będzie jak jakiś wuj mnie poprosi do tańca

[Noris]

Napisane przez Zofinka

Marzy mi się zatańczenie walca angielskiego, ale nie wiem czy mój TŻ podoła?

Podoła, podoła. Jak walc angielski to w Nova szkoła tańca na Grabowskiego (obok Karmelickiej). Ile lekcji to nie wiem bo to zależy od Waszych indywidualnych predyspozycji.

[Juiss]

Zofinka - jeżeli Twój facet nie tańczy bo nie lubi, to naprawdę nie ma sensu zmuszać go do czegokolwiek wymyślnego. Wiem z własnego przykładu - tańczyć nie cierpię, i każda próba zmuszania mnie do tego kończy się nieprzyjemnie.
(Swoją drogą dziwi mnie to, dlaczego większość ludzi nie potrafi tego faktu uszanować. Jeśli odmawia się papierosa/alkoholu - bez problemu, ale jak odmówisz tańca - najczęściej foch na cały wieczór...)

Na Twoim miejscu nie stresowałabym faceta wymyślnymi tańcami, chociaż dobrze by było nauczyć go jakichś podstaw.
Na słowa "kurs tańca" zareaguje pewnie paniką, więc jeśli chcesz go przekonać - musi wiedzieć, na co się pisze. Jeśli od razu wyjaśnisz że chodzi o podstawowe podstawy (i dotrzymasz słowa!), masz szansę że zgodzi się dobrowolnie

A poza tym, pamiętaj - Panna Młoda na weselach cieszy się największym powodzeniem, więc na brak okazji do tańca na pewno nie będziesz narzekać.
A może i Twój partner, widząc Cię cały wieczór z innymi, postanowi jednak przemóc się i odbić Cię z obcych rąk

[Garadiela]

zofinka szukaj kursu tańca typowo przygotowawczego do wesela.My poszliśmy na taki kurs-6 godzin -dwa tance.
Jeden disco fox do tańczenia z ogółem do wszystkiego,drugi to walc angielski z układem.
Same lekcje dużo dają,mój miskowski który tańczyć wogole nie umiał nagle robi się mistrzem parkietu Prowadzi,zabawia...Jest ogromny postęp.
Walca ćwiczymy w domu,instruktorzy dają tylko podstawy,resztę trzeba wyćwiczyć samemu tak naprawdę
Moze weźmiemy jeszcze jedna lekcje indywidualna żeby dopracować szczegóły przed weselem

[Zofinka]

Bardzo dziękuję za tyle rad. Zapisaliśmy się na kurs i ćwiczymy ile się da Mamy teraz dużo pozytywnej energii i oby już tak zostało do ślubu bo on już w sobotę

[oj_tam]

Napisane przez Zofinka

Trochę go pouczyłam w domu. Zaczęłam od prostego 2 na 1, ale jeszcze daleko do ideału Travolty to z niego nie zrobię Chyba pozostają nam lekcje. Jak myślicie jeśli wybierzemy indywidualne 90 min to na oko ile spotkań ma sens? Marzy mi się zatańczenie walca angielskiego, ale nie wiem czy mój TŻ podoła?

Nam instruktor powiedział, że 5 spotkań wystarczy (a w naszym przypadku żadne z nas nie ma jakiegoś specjalnego drygu do tańca) i po dwóch spotkaniach jestem dobrej myśli co do zatańczenia walca angielskiego.

[malinowamamba25]

Jesli chodzi o Kraków i okolice to na pewno w Myślenicach jest szkoła Pierwszy taniec. Moja siostra tam szlifowała swoje umiejetnosci na parkiecie wydaje mi sie, ze taka nauka dodaje pewnosci siebie i mozna swobodnie poczuc sie na weselu nie tylko w czasie pierwszego tanca, ale tez poddczas pozniejszej zabawy.