2006-09-19, 11:22 | #61 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Cytat:
na szczescie nigdy nic nie potluklam, nie zgubilam, ale to jest moja prawdziwa trauma kiedy moje perfumy jeszcze staly w lazience dostawalam cholery, bo kazdy gosc w zaciszu lazienki dobieral sie do moich skarbow, bral do lapy, psikal sie bez najmniejszego pytania (niecierpie tego). Ostatnio nawet dostalo sie mojej cioci, ktora nagle wypada z lazienki do kuchni trzymajac moje ukochane Miss Dior Cherie za SAM KOREK i krzyczas, ze sie wypsikala i jest przesliczne to prawdziwy cud, ze korek nie spadl przy okazji uwalniajac flakonik na kafelki w kuchni tak ciotke z blotem zmieszalam, ze chyba wiecej nie przyjdzie, ale to byl odruch bezwarunkowy |
|
2006-09-19, 12:01 | #62 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 3 784
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Kiedys stluklam prezent dla bylego TZta, ktory mu w Londynie kupilam . Juz nawet nie pamietam nazwy zapachu, ale sliczny byl ( zapach ).
Najpierw twierdzil, ze zapach jest obrzydliwy. Postawil go sobie w lazience na brzegu wanny. I pech chcial, ze niechcacy stracilam ten flakonik reka. Przez tydzien na mnie krzyczal, ze niezdara jestem. A przeciez wczesniej twierdzil, ze zapach jest do niczego. Mnie sie podobal, no ale widac ten flakon z poczatku skazany byl na odrzucenie oraz calkowite unicestwienie. Biedny flakon, biedny zapach . |
2006-09-19, 12:06 | #63 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 214
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Miss Cherrie za korek trzymać!...skandal!!!
Ja ilekroć testuje perfumy w perfumerii, strasznie się boje że mi się wyślizgną i rozrzaskają w deobny mak. Wiem, że nie mają prawa wtedy chcieć o ode mnie pieniędzy, ale nie chciałabym doświadczyć takiej przygody...już widzę te miny pań w sephorze... poza tym podczas mieszkania w akademiku mojej współlokatorce przypadkiem strzaskały się perfumy. Nie pamiętam nazwy, ale ten zapach powodował u mnie bóle głowy. Potem przeżywałam katusze przez długi czas, bo ten zapach towarzyszył nam przez jakieś miesiąc... Poza tym miałam nie przyjemną przygode z zapachem lancome Hypnose. Kiedy go testowałyśmy w koleżankom w perfumerii, nie wiem jakim cudem (o zgrozo) ona psiknęła nim tak że troche trafiło mi do buzi...(chyba wtedy nadawałam do niej jak najęta, więc to kara za gadulstwo). Wierzcie mi smaczne nie były, fujjj... Ale, aż dziw ta przygoda nie spowodowała trwałego urazu do zapachu...
__________________
|
2006-09-19, 12:24 | #64 |
niecnotliwa dziewica
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Ja sobie psiknęłam Addict2 Diora prosto w oczy - niechcący, oczywiście. Na samo wspomnienie się wzdrygam, a podobno okulary chronią...
__________________
I wanna hurt you just to hear you screaming my name |
2006-09-19, 12:52 | #65 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
1. Flakonów jakoś nie potłukłam jeszcze ale probki czasami mi z rak lecą.
2. Raz wylało mi sie w szafie Poeme i to perfumy wiec szafa sie wietrzyła 3 miesiace w garazu i nic z tego nadal pachniała. A ja tego zapachu nieznosze juz teraz. 3. Jakis czas temu kolega mi wywrócił flakon i wylał 1 ml absolutu rózanego (bo tyle w srodku było). Na szczescie na krzesło na któro minute wczesniej rzuciłam bluze. Tak wiec ucierpiała bluza a pokój ocalał. No fakt bluze piore do tej pory z kazdym praniem i wietrze na balkonie w miedzyczasie prania. 4. Majac katar zaaplikowałam sobie AA Pampleloune i poszłam dopracy w miedzy czasie pracy na chwilę odetkało mi nos i 1 mysl jak mi do głowy przyszła to: "Boziu nie uzywłam dezodorantu!". Zreasztą moj TŻ tez powiedział coś na temat przepoconej bluzki jak poczuł ten zapach.
__________________
... I chłodną żmiją świt dżunglowy Wpełza do jamy, A w dżunglach wilgoć mszy grobowej, Dym kadzidlany. ... czarne kredki |
2006-09-19, 18:22 | #66 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: podlaskie
Wiadomości: 6 658
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Mi na szczęście żaden z moich ukochanych flakoników się nie stłukł, ale znając moją zręczność i roztargnienie, to pewnie to niedługo nastąpi .
Ale omal nie zbiłam mojemu TŻ Chanel Allure. Chyba tylko cudem ocalały, albo ze względu na grube szkło. A było to tak. Wiozłam mu te perfumki w torbie w PKSie, torba leżała na siedzeniu, kierowaca zachamował no i ... allure znalazło się przy nogach kierowcy . Dziwiłam się mocno, że "przeżyły". Tego opowiadania jednak nie koniec... W torbie również jechał Mexx...Owszem schowałam allure do torby, a za 5 min wyleciał Pure Life, ale na szczęście nie daleko i też nic mu się nie stało . No i kiedyś w szkole wypadł mi Ming shu, na drewnianą podłogę, więc się nie rozbiły, ale gdyby się rozbiły to nie wiem, co zrobiłabym. Prowadzić lekcje w oparach perfum |
2006-09-22, 14:10 | #67 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2004-11
Lokalizacja: z domu;)
Wiadomości: 2 430
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
1.Miałam może z 13 lat- stłukłam mamie 50 ml Bolero Gabrieli Sabatini. Szybko posprzątałam i od razu poszłam się przyznać Mama zła nie była, na pocieszenie został jej dezodorant perfumowany. Mi za to było głupio. Szmata do podłogi dłuuugo pięknie pachniała
2. Kiedy wybudowali w moim mieście Geanta (bodajże 8 lat temu), pojawiła się tam też pierwsza Sephora w moim mieście. Nie muszę dodawać, że jako 11-letnie dziewczę uwielbiałam chodzić tam z koleżanką i testować wszystko <zakochałam się wtedy w Escape Kleina...Chyba dość dojrzała miłość jak na takie dziecko?>Poszłam tam również pewnego pięknego dzionka, czując, że mam gorączkę i że w ogóle mnie rozkłada i będę chora. Na nadgarstek zaaplikowałam sobie Eden...To był horror...Zaczęłam się w mgnieniu oka czuć okropnie, gorączka wzrosła, rodzice zaraz pojechali ze mną do lekarza. W samochodzie ciągle czułam ten straszny zapach, z resztą bluzka pachniała jeszcze długo potem. Do tej pory nie podeszłam drugi raz do Edenu 3.Kiedyś kupiłam sobie w Avonie perfumetkę Pulse Point, ot, nic takiego, ale zapach miała ładny- czułam pieprz i mandarynkę. Nie zużyłam dużo, bo flakonik przepadł dziwnie. Podejrzenie padło na babcię, ale jako że biedaczce trudno się poruszać, nawet nie dociekałam i szybko zapomniałam
__________________
19.09.2015r. Edytowane przez Julie_K Czas edycji: 2008-08-17 o 15:13 |
2006-09-22, 14:30 | #68 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Cytat:
Nieszczesliwie wycelowalam dokladnie w oczy..a okularow nie nosze tak przetestowalam po raz pierwszy "L" i z czerwonymi oczami jak krolik pojechalam do znajomych |
|
2006-09-22, 14:48 | #69 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Mnie sie tez to kiedys zdazylo, ale z moimi wlasnymi perfumami, a nie w perfumerii juz nie pamietam, co to bylo, ale szczypalo dlugo i solidnie myslalam, ze mi oko wypalo i jeszcze ze 2 dni mialam dziwnie zamazany widok
|
2006-09-22, 14:51 | #70 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
|
2006-09-22, 14:54 | #71 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
nie dziwie mu sie pewnie przeraza go szal w Twoich oczach na widok tyle pachnacych cudow
|
2006-09-22, 14:54 | #72 |
niecnotliwa dziewica
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Mnie tez nie w perfumerii, na peronie - czekałam na pociąg i diabeł mnie podkusił żeby pogrzebać w torebce... aż sie ludzie po drodze dziwnie patrzyli, co ja taka zapłakana jadę...
__________________
I wanna hurt you just to hear you screaming my name |
2006-09-22, 15:03 | #73 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
|
2006-09-22, 16:19 | #74 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 9 631
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Jestem MEGA NIEZDARNA FUJARA!!! Stluklam dzis flakon Poeme upadl mi na kafle w lazience Mimo, ze to juz resztka to strasznie mi smutno...
|
2006-09-22, 16:22 | #75 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-06
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 5 039
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
|
2006-09-22, 16:53 | #76 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 4 580
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Cytat:
Pieknie sie roztrzaskala na kafelkach, brrr. Mama mowi, ze do tej pory ladnie w jej lazience pachnie |
|
2006-09-22, 17:18 | #77 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 3 007
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Przynajmniej mama się cieszy
__________________
Wystarczy pozostawić na lodówce serek, a po miesiącu nie dość, że ożyje, odzyska barwy, zapach i sprężystość, to na dodatek sam do nas przyjdzie. Gdy zaś poczekamy cierpliwie znów miesiąc, serek ten zacznie do nas przemawiać w ludzkim języku, a przy odrobinie ćwiczeń nad głosem na pewno zaśpiewa |
2006-09-22, 17:26 | #78 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
ojeeej, barzdo mi przykro na pocieszenie pomysl sobie, ze to byla koncoweczka i mialas przyjemnosc delektowac sie prawie calym flakonikiem wiec az tak strasznie duzo nie stracilas
|
2006-09-22, 17:46 | #79 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Ja jeszcze nigdy nie stłukłam żadnych perfum
Niedawno, w te wakacje kupiłam w Niemczech Love by Lily Prune.. Uwielbiam ten zapach Używałam kilka razy dziennie Po tygodniu dostałam uczulenia na szyji Wszyscy w pracy pytali mnie co mi się stało Przestałam używać i po 2 tygodniach mi przeszło Teraz znowu zaczęłam się psikać tymi perfumami, ale troszkę niżej, żeby jakby co - nie było widać żadnego uczulenia.. ale narazie jest ok |
2006-09-22, 19:15 | #80 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Aaa.. przypomniało mi się Poprzednie wakacje - sanatorium - Jelenia Góra Raz mojej koleżance się szafka przechyliła, wypadły piękne perfumy Pur Blanca i cały flakonik się wylał! Troszkę mi szkoda jej było.. ale za to ładnie pachniała podłoga
|
2006-09-22, 20:38 | #81 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 2 184
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
uff..ale dobrze,ze Pur Blanka nie kosztuje 300 złotych! <lol>
Ja na szczescie nie mialam przygód (tfu,tfu) z tłuczeniem flakonów perfum, ale kiedyś stłukłam flache jakiejs wodki, whiskey czy innego takiego trunku.. <hahaha> p.s. jak narazie Poeme prowadzi w rankingu stłuczonych...:-/
__________________
"Umrzeć przyjdzie,gdy się kochało wielkie sprawy głupią miłością..." |
2006-09-22, 21:33 | #82 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 9 631
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
oj, nie, nie...
Najwiekszy bol i skret kiszek, i wogole skret mozgownicy mialam jagem stlukla Coco Chanel. Zbieralam szkla i wylam jak bobr, naprawde wylam. Nikt nie podchodzil do mnie przez kolejne kilka godzin. Tak naprawde to znana jestem w rodzinie z tego, ze tluke szklo... |
2006-09-22, 21:59 | #83 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Cytat:
|
|
2006-09-23, 14:36 | #84 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 3 409
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Cytat:
Mi taki dramat przytrafił się cztery lubv pięć lat temu na obozie we łoszech, kiedy to z półki sfrunęło na linoleum prawie 100 ml Cerutti 1881. Trochę mi było smutno, ale nie rozpaczałam zbytnio, pewnie dlatego, że peffumki dostałam na gwiazdkę i nie zdawałam sobie jeszcze sprawy ile trzeba się napracować na takie cudeńko Jednak los tak chciał, że na drugi dzień jechaliśmy na wycieczkę do San Marino, gdzie szybko uzupełniłam zapasy Poza tym ostatni zdarzyła mi się mała kraksa. trzymałam w reku flakonik, który wyślizgnął mi się, nie wiem jakim cudem, prosto na półkę z innymi perfumami. Szkoda, że nie gram w kręgle, bo sądząc po liczbie strąconych flaszek, byłabym całkiem niezła w te klocki. Na szczęście obyło się bez żadnych strat. |
|
2006-09-23, 20:33 | #85 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Ale i tak płakała... |
2006-09-25, 19:31 | #86 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2003-11
Wiadomości: 1 899
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Czuję się wywołana do tablicy jako przedstawicielka "pecha nad pechy" w tej materii, co mnie wcale ani dumą ani radością nie napawa...
Otóż: stłukłam Azzaro Azzurę, do dziś mam korek, sama nie wiem po co, bo za grejfrutami nigdy nie przepadałam. Stłukłam Jil Sander (nawet nie pamiętam która to była) świeżutki prezent od koleżanki - źle postawiona spadła i odbiła terakotę - tej mi było żal (znaczy terakoty) bo Jil była dość średnia. To było kilka ładnych lat temu. W ubiegłym roku spadł mi z półki pełniutki Słonik setka, który z korkiem waży tonę. Chciałam ratować ukochanego zwierza stopą, co przypłaciłam bolesnym pęknięciem paznokcia u nogi i silnym stłuczeniem (było nawet prześwietlenie rtg) stopy:-( Niedawno syn stłukł TŻ Aqua di Gio - nawet się ucieszyłam, bo go nie lubię, świeżaka jednego, mąż też jakoś nie płakał. Najświeższa strata to Tygrysek. Juz gdzieś tu o tym pisałam. Papuga Nimfa syna wparowała do mojej łazienki i zwariowała. Strąciła skrzydełkam dwa (dzięki Bogu tylko dwa) flakony, Tygrysa właśnie i Spirit of Africa. Tygrys poszedł w diabły a SoF nawet nie draśnięte. Moje wrodzone skąpstwo nakazało mi wylać ocalone kilka kropel na włosy i pościel w sypialni. Pachniało dłuugo i przyjemnie Mam nadzieję, że na tym koniec strat |
2006-09-25, 21:52 | #87 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: cozy place
Wiadomości: 4 996
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Aniu ojejku! Musisz sobie sprawić kuferek stojący na podłodze i to zamykany! żeby nic nie mogło się przewrócić/spaść/ ewentualnie zostać zmiecione z powierzchni ziemi przez syns lub tez papugę!
|
2006-09-26, 09:36 | #88 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 213
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Nigdy jeszcze nie stłukłam perfum na szczęście (odpukać w niemalowane i tfu tfu). Z każdą flaszką obchodze się jak z jajkiem, dlatego strasznie się dziwię czytając wątek, że tak często i gęsto się Wam to zdaża dziewczyny. Aż się przestraszyłam, iż tak łatwo o wypadek. Rety, nawet nie chcę sobie wyobrażać jak bym się czuła, zapłakałabym się chyba... I chyba wyciagnę wniosek w tych Waszych opowieści - jak tylko wrócę do domu to zapakuje swoje flaszki do jakiejś mięciutkiej i bezpiecznej kosmetyczki
__________________
Pistacja |
2007-02-07, 10:17 | #89 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Przypomniała mi się jedna idiotyczna sytuacja. Jechałam sobie autobusem na zajęcia na uczelnię i nie wiem czemu, ale poczułam, że muszę się jeszcze "dopryskać" - uzywałam wtedy delikatnego Noa. Wyjmuje flakonik z torebki i psik za jedno ucho, nastepnie psik za drugie. W tym momencie słyszę krzyk zza moich pleców: "Co Pani wyprawia? Zwariowała Pani???"
Odwracam się i co się okazuje? Żle wycelowałam drugie psiknięcie i wszystko poleciało wprost na kark siedzącej za mną Pani, która nieźle się wystraszyła, jak poczuła nagle na karku coś zimnego i wilgotnego. Dobrze, że nie na twarz. Psiknąc perfumami w oko zdarzło mi sie rz, ale bez większych konsekwencji, natomiast raz robiłam sobie demakijaż. Zaczęłam od zmycia lakieru do paznokci, a potem zaczęłam zmywać oczy. Możecie się domyślic, czego użyłam. Szczypało jak diabli, ale na szczęście skończyło się na 5 minutach grozy. |
2007-02-07, 11:03 | #90 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Wrocek
Wiadomości: 1 713
|
Dot.: Pechowe przygody perfumiarskie
Tylko raz zdarzyło mi sie coś rozbić ale byłam wtedy malutka - nie pamiętam nawet co to było.
Gorszy numer zrobiłam na Wielkanoc. To był ukochany Farenheit tatusia, którego zresztą dostał na któres tam urodziny i bardzo oszczędzał. Przyjechało do nas na Wielkanoc sporo dzieciaków - jako że rodzina jest liczna i święta spędza się także w bardzo rodzinnym gronie. Ponalewaliśmy wodę do butelek i jajek i ganialiśmy się po całym mieszkaniu. Rodziców wtedy nie było. W pewnym momencie kuzynek wpadł na pomysł że można wziąć perfumy, które niefortunnie stały na szafeczce w łazience i zrobiliśmy sobie zabawę w chowanego Oczywiście wszyscy musieli się pochowac, a kuzynek szukał nas. Osobę którą znalazł zaznaczał poprzez obfite skropienie, heheh. Możecie sobie wyobrazic jak to się skończyło - połowa butelki została wylana, a tato się wściekł |
Nowe wątki na forum Perfumy |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:52.