Jakie grzechy są wybaczalne w związku??

[Marzenax]

Pomysł na wątek przyniosło mi życie i lektura Wizażu. Zazwyczaj na forum intymnie piszą dziewczyny, które mają jakieś problemy w związku. I najczęściej dostają radę, by zerwac i czekac na innego, idealnego partnera, który nigdy nie popełnia żadnych grzechów
Moje dotychczasowe życie pokazało jak na razie, że ideałów nie ma Czy to oznacza, że gdy facet ma jakąś wadę, której nie da się z niego wyplenic to oznacza, że trzeba go zostawic? A z drugiej strony mówi się, że kocha się inne osoby za coś ale i pomimo czegoś (pomimo wad, złych nawyków itp.)

Aby dyskusja nie była "sucha", dam taki przykład. Mój TZ. Nie ma problemów z piciem, ilośc spożywanego przez niego alkoholu (piwa) rośnie w lecie, gdy w czasie upałow pracuje na świeżym powietrzu, w chłodniejsze miesiac pije znacznie mniej. Nie mam z nim problemu na imprezach różnego typu, bo pije w sposób umiarkowany, zawsze o mnie dba, żebyśmy się dobrze bawili i żebym była z niego zadowolona. Ale tak 2-3 razy w roku zdarza mu się napic zdecydowanie zbyt dużo.

Czy Waszym zdaniem ( a wiem że jesteście bardzo surowe w swoich sadach) coś takiego jest do wybaczenia czy nie? Ja wybaczam, chociaż cięzko mi to przychodzi i oczywiście wolałabym żeby takie sytuacje wcale się nie zdarzały, ale wiem że nie jestem w stanie sprawic by to nigdy więcej się już nie zdarzyło. Co o tym myślicie?

[suszarka]

oczywiście ,że jest do wybaczenia. Dam sobie mały palec od nogi odciąć, że większości z Wizażystek , zdarzyło się napić kilka razy za duuuużo.


a dla mnie dopuszczalne grzechy w związku - to ,że TŻ czasem nie chce rozmawiać, to ,że po sobie niezawsze sprząta, to ,że jest czasem marudny , to ,że czasem nie umie isć na kompromis, to że też mu się zadarza czasem wypić za dużo,to że czasem myśli bardzo egoistycznie.


to wszystko jest dla mnie do wybaczenia. ale pod jednym warunkiem.powtarzalności . czasem.

[yaminishi]

Nie popadajmy w paranoje.
Jeśli Tobie to nie przeszkadza, nie odbija się to na waszym związku to dlaczego miałabyś zrywać?
Ja mam porównanie, wiem jak facet może zachowywać się po alkoholu : robić awantury, być agresywnym, ustawiać wszystkich po kątach-i takiego czegoś nie zaakceptowałabym nawet gdyby to się zdarzało "tylko" 2-3 razy do roku.
Natomiast mój Tż też raz do roku przesadzi ale wtedy jest dla mnie przemiły, urywa mu się film a rano pokutuje
Marzenax chyba wiem do czego pijesz Jednak Twój przykład nie jest do konca trafny bo nie założyłeś tego wątku żeby zasięgnąć porady na prawdziwie trapiący Cię problem a jednynie po to żeby nas...sprawdzić

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

oczywiście, że jest. U nas jest odwrotnie - ja lubię piwo, luby niekoniecznie. Lubię, nie znaczy, że się upijam - ale skoro on nie lubi, to jest między nami jakaś różnica - i co, to koniec ma być?

[pani_smith]

to, co CI odpowiada w TWOIM związku powino podlegać ustaleniom z TWOIM facetem.
w końcu związek to sztuka kompromisu, ale między tobą a nim.
oglądanie się na chmarę wizażanek do nikąd cię nie zaprowadzi.

jedna się wkurza o piwko wypijane co drugi dzień po pracy, inna o spicie się raz na kwartał - która ma lepszy powód? jak zwykle teoria względności.

[wanda164]

Ja kiedyś usłyszałam bardzo mądrą rzecz: ludzie popełniają ten błąd, że dobierają się tylko według tego, co im sie w drugim podoba - a powinni się dobierać nie zaletami, a wadami...
Bo ludzie rzadko się zmieniają, a jakies wady muszą mieć; więc jeśli akurat ta wada jest dla Ciecie do zniesienia - albo w ogóle nie postrzegasz jej jako wady- jest ok Dla innej może byłby to próg nie do przejścia, a za to dopuszczałaby np. lenistwo albo niewierność, albo dłubanie w nosie czy cos tam innego, na co Ty jesteś uczulona

[Marzenax]

Chyba nie wszystkie dobrze mnie zrozumiałyście. Ja nie założyłam tego wątku że by poszuka u was porady, bo swoje problemy w związku staram się rozwiązywac ze swoim TZtem, a nie na forach internetowych. Po prostu chodzi mi o to, że jeżeli na większośc problemów związkowych roztrzasanych na tym forum kończy się poradą,, żeby zerwac, to zakładając, że mamy nieszczęście związac się z osobnikiem, który nie jest ideałem to co jest dopuszczalne do wybaczenia. Bo czasami mam wrażenie (czytając niektóre Wizażanki), że ich związki to pełna harmonia, jeśli pojawiają się ko0nflikty to od razu wszelkie problemy są rozwiązywane bez emocji na zasadzie kompromisu, który satysfakcjonuje obie strony. U mnie konflikty wyglądają nieco inaczej Jest trzaskanie drzwiami, krzyki, wzajemne obrażanie się, grożenie rozwodem....itp.Po prostu emocje. Po jakimś czasie nam przechodzi i zaczynamy rozmawiac. A jakie są te grzechy (niekoniecznie miałam z nimi stycznośc ale w mojej opinii są do wybaczenia): większośc zachowań wywołanych emocjami: czyli kłotnia, krzyki, rozłączanie się podczas rozmowy telefonicznej, strzelanie foch, nieodzywanie się do siebie itp. nIE WYOBRAżAM SOBIE ZWIąZKU W KTóRYM PARTNERZY W OGóLE SIę NIE KłóCą

[gsk]

Oj ale to nie jest tak że jest lista rzeczy które można wybaczyć i lista rzeczy przez które sie zrywa. Mam np. koleżanke która jest ze swoim chłopakiem ze 3 lata ale cały czas sie kłócą, on jej robi awantury i czasem ją uderzy. Ale dalej są razem bo ona go za bardzo kocha i cały czas ma nadzieje że on sie zmieni. Dla większości pewnie by uderzenie było równe z zerwaniem, a u nich to juz chyba rutyna. To wszystko zależy od charakteru i osobowości.

[wanda164]

Napisane przez Marzenax

nIE WYOBRAżAM SOBIE ZWIąZKU W KTóRYM PARTNERZY W OGóLE SIę NIE KłóCą

no co Ty... to zależy od charakteru, ja np. nie umiem krzyczeć... obrażać sie tez nie lubię... czy to znaczy że mój związek jest niepełnowartościowy czy co?

[201803290936]

Dopuszczalne grzechy? Lenistwo, bałaganiarstwo, przeklinanie, bycie uparciuchem, lekkie obrażanie się (tak góra na pół dnia), walenie mi pewnych rzeczy prosto z mostu (nawet jeśli może mi byc przykro). Ale wszystko z dopiskiem: do pewnych granic.

A na pewno nie zniosłabym: zdrady, ograniczania mnie towarzysko, nie szanowania moich poglądów nie rozmawiania ze mną o problemach (po moich próbach wyciągnięcia ręki i porozmawiania), seksizmu.

[Wyrak]

Napisane przez wanda164

no co Ty... to zależy od charakteru, ja np. nie umiem krzyczeć... obrażać sie tez nie lubię... czy to znaczy że mój związek jest niepełnowartościowy czy co?

Zalezy jak kto rozumie "klocic sie"; ja sie nie umiem awanturowac, ale nawiazywac konstruktywny konflikt jak najbardziej

Napisane przez Marzenax

Bo czasami mam wrażenie (czytając niektóre Wizażanki), że ich związki to pełna harmonia, jeśli pojawiają się ko0nflikty to od razu wszelkie problemy są rozwiązywane bez emocji na zasadzie kompromisu, który satysfakcjonuje obie strony.

Nie, no co Ty: po prostu innym latwo radzic

[Marzenax]

Napisane przez wanda164

no co Ty... to zależy od charakteru, ja np. nie umiem krzyczeć... obrażać sie tez nie lubię... czy to znaczy że mój związek jest niepełnowartościowy czy co?

Wiesz ja też znam związki, w których nie ma kłótni, ale dzieje się tak dlatego, że mają bardzo krótki staż, są zakochani jeszcze i ciągle wychodzą sobie naprzeciw albo jedna z osób pełni rolę "chłopca do bicia" i ciągle ustępuje drugiej osobie, na wszystko się zgadza. No chyba , że tak akurat dobrałaś się ze swoim partnerem, że na wszystko macie identyczne poglądy, więc nie ma powodów do konfliktów.
Powiedz mi ile masz lat, i jak długo jesteście razem to powiem ci jak jest w twoim przypadku

[evil minded]

Niewybaczalne grzechy to poniżanie partnera poprzez stek wyzwisk, budowanie w nim kompleksów (był taki wątek, gdzie facet kazał swojej dziewczynie hula hopem kręcić), brak zapału do pracy (zwyczajne nieróbstwo i lenistwo), zdrada.

A wybacza się takie zwykłe codzienne "grzeszki", lenistwo domowe ("Znowu śmieci nie wyrzuciłeś"). Poważniejsze konflikty się rozwiązuje, zwykle tam nie ma nic do wybaczania, tylko jest problem, który trzeba rozwiązac.

[irie18*]

mam wrazenie ze wiem ktory watek cie zainspirowal
ciezko mi wymienic rzeczy ,,wybaczalne".
ale wiem ze nie bylabym w stanie wybaczyc dwoch: niewiernosci i jakiejkolwiek formy przemocy wobec mnie

[Agaaa-a]

.

[lady Vader]

Trudno mi wymienić grzechy,które mogłabym wybaczyć,bo jest ich sporo-każdy ma jakieś wady,a prawdziwy związek opiera się przecież na kompromisach.

Nie wybaczyłabym-zdrady,przemocy fizycznej,agresji-a przede wszystkim braku szacunku do mojej osoby.

Co do kłótni-toleruję kłótnie konstruktywne,pewnie to sprawa temperamentu,ale wszelkie kłótnie oparte na krzykach,wrzaskach,trzask aniu drzwiami i talerzami sa dla mnie nieco dziecinne.

Kompletnie natomiast nie rozumiem jednej rzeczy,która dla części moich znajomych jest rzeczą naturalną-obrzucanie się wyzwiskami podczas kłótni-nie rozumiem,jak kobieta może być z mężczyną,który wyzywa ją w gniewie od k...,szmat itp.,a potem przytula ją i mówi,że kocha.Nie mieści mi się to w głowie.

Co do rad-zostaw go,uciekaj itp...udzielanych przez Wizażanki-nie dziw się,bo bardzo często z opisywanych sytuacji wynika,że TŻ swojej partnerki nie szanuje,czego ona sama nie zauważa,bo sama siebie nie szanuje-w innym przypadku wiedziałaby co zrobić.

[Agaaa-a]

Napisane przez evil minded

Niewybaczalne grzechy to poniżanie partnera poprzez stek wyzwisk, budowanie w nim kompleksów (był taki wątek, gdzie facet kazał swojej dziewczynie hula hopem kręcić), brak zapału do pracy (zwyczajne nieróbstwo i lenistwo), zdrada.

A wybacza się takie zwykłe codzienne "grzeszki", lenistwo domowe ("Znowu śmieci nie wyrzuciłeś"). Poważniejsze konflikty się rozwiązuje, zwykle tam nie ma nic do wybaczania, tylko jest problem, który trzeba rozwiązac.

Bzdura
hmm , wybaczcie , ale ten temat jest dla mnie calkowicie bez sensu.
Pytacie co mozna wybaczyc .? Wybaczyc mozna wszystko lub niczego .
Zalezy to tylko od ludzi , ktorzy sa w związku .
Nie ma jednej recepty dla całego społeczeństwa .
Krysia wybaczy mezowi zdrade a Jola juz nie .
Tak , tak moje Panie zdradę tez można wybaczyc z powodzeniem.
Krysia wybaczy 3 piwa a Jola stwierdzi , ze to alkoholik i faceta rzuci.
Poza tym punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.

[evil minded]

Pisałam o moim punkcie widzenia, niech inni sobie wybaczają wyzwiska, poniżanie, brak ambicji zawodowych, zdrady. Krzyż na drogę.

[Marzenax]

Oczywiście, że ile możemy wybaczyc zależy tylko i wyłącznie od nas. Znam osoby, ktore potrafią wybaczyc sobie zdrady, wyzwiska przemoc. Tylko czy taki związek można nazwac zdrową relacją dwojga ludzi? Zadając pytanie w tytule wątku miałam na myśli grzechy i przewinienia które mogą byc dopuszczalne w zdrowym związku lub takim który przeżywa chwilowy kryzys i ma szanse na odbudowę. Moim zdaniem pod pewnymi warunkami można wybaczyc nawet jednorazowy przypadek przemocy w związku. Bo nie wierzę w teorie, że jeśli ktoś raz uderzy to zrobi to jeszcze raz.

[Agaaa-a]

Napisane przez evil minded

Pisałam o moim punkcie widzenia, niech inni sobie wybaczają wyzwiska, poniżanie, brak ambicji zawodowych, zdrady. Krzyż na drogę.

Nie oceniaj innych , "ani nigdy nie mow nigdy ." Ludzie sie zmienija, na gorsze/ lepsze.
Wypowiadasz się biorac pod uwagę dzien dzisiejszy.
Nie wiesz , ani nie masz pewnosci jaki numer moze wywinac Ci za 20 lat partner lub Ty sama .
I co przekreslisz nagle 20 lat małżenstwa ? .Gwarantuje Ci , ze nie:P
Nikt w związku nie pakuje od razu walizki .
Zawsze zastanawia się dlaczego?, i chce dociekac prawdy, ew pomoc tej 2 osobie.
Tez znałam takich co zarzekali się , "ja nie toleruje zdrady" , a sami później zdradzili , bo nagle im się poziom hormonow podniosl.
Nie zrozumiesz tego , jeśli sama tego nie doświadczysz - oczywiście jest to zrozumiałe.

[Zmijka]

łatwiej by chyba było spytac czego sie nie powinno wybaczac

[201803290936]

Napisane przez evil minded

Niewybaczalne grzechy to poniżanie partnera poprzez stek wyzwisk, budowanie w nim kompleksów (był taki wątek, gdzie facet kazał swojej dziewczynie hula hopem kręcić), brak zapału do pracy (zwyczajne nieróbstwo i lenistwo), zdrada.

A wybacza się takie zwykłe codzienne "grzeszki", lenistwo domowe ("Znowu śmieci nie wyrzuciłeś"). Poważniejsze konflikty się rozwiązuje, zwykle tam nie ma nic do wybaczania, tylko jest problem, który trzeba rozwiązac.

Fajnie napisane.

Tylko nie powtórzę mojemu TŻ tego o lenistwie domowym, bo zaraz będzie się tłumaczył, że biedak na to choruje .

Napisane przez Agaaa-a

(...)
I co przekreslisz nagle 20 lat małżenstwa ? .Gwarantuje Ci , ze nie:P
Nikt w związku nie pakuje od razu walizki .
Zawsze zastanawia się dlaczego?, i chce dociekac prawdy, ew pomoc tej 2 osobie.
Tez znałam takich co zarzekali się , "ja nie toleruje zdrady" , a sami później zdradzili , bo nagle im się poziom hormonow podniosl.
Nie zrozumiesz tego , jeśli sama tego nie doświadczysz - oczywiście jest to zrozumiałe.

Czemu jej wmawiasz coś? Uważasz, że nie ma prawa do własnego zdania, że nie zna samej siebie? Równie dobrze możesz komuś wmawiac, że za 20 lat kogoś zabije, bo mu się poziom hormonów podniesie. Znasz wszystkich ludzi na świecie, którzy zostali zdradzeni po latach małżeństwa? Czemu jej coś "gwarantujesz"? Skąd ten ton - sama wybaczyłaś i wszyscy mamy wybaczac?

[irie18*]

Napisane przez Agaaa-a

Nie oceniaj innych , "ani nigdy nie mow nigdy ." Ludzie sie zmienija, na gorsze/ lepsze.
Wypowiadasz się biorac pod uwagę dzien dzisiejszy.
Nie wiesz , ani nie masz pewnosci jaki numer moze wywinac Ci za 20 lat partner lub Ty sama .
I co przekreslisz nagle 20 lat małżenstwa ? .Gwarantuje Ci , ze nie:P
Nikt w związku nie pakuje od razu walizki .
Zawsze zastanawia się dlaczego?, i chce dociekac prawdy, ew pomoc tej 2 osobie.
Tez znałam takich co zarzekali się , "ja nie toleruje zdrady" , a sami później zdradzili , bo nagle im się poziom hormonow podniosl.
Nie zrozumiesz tego , jeśli sama tego nie doświadczysz - oczywiście jest to zrozumiałe.

wiesz ja znam osoby ktore po dlugim zwiazku po prostu spakowaly walizki. Mysle z jest to po czesci kwestia zasad. Jasne ze nigdy nie moge przewidziec czegos na 100%. bo nigdy nie wiadomo co sie moze wydarzyc. Ale wiem ze nie jestem w stanie wyobrazic sobie sytuacji w ktorej bym ta zdrade wybaczyla. I mowie to bazujac na moim charakterze, swiatopoladzie i zasadach. Obym nigdy nie znalazla sie w sytuacji w ktorej bede zmuszona te zasady zweryfikowac

[wanda164]

Napisane przez Marzenax

Wiesz ja też znam związki, w których nie ma kłótni, ale dzieje się tak dlatego, że mają bardzo krótki staż, są zakochani jeszcze i ciągle wychodzą sobie naprzeciw albo jedna z osób pełni rolę "chłopca do bicia" i ciągle ustępuje drugiej osobie, na wszystko się zgadza. No chyba , że tak akurat dobrałaś się ze swoim partnerem, że na wszystko macie identyczne poglądy, więc nie ma powodów do konfliktów.
Powiedz mi ile masz lat, i jak długo jesteście razem to powiem ci jak jest w twoim przypadku

W moim przypadku to chyba kwestia doboru, ale szukaliśmy się baaardzo długo... i mamy już oboje doświadczenia w niedobranych związkach... uważamy więc na każdy gest i słowo, żeby siebie nie ranić. I tolerujemy nawzajem swoje wady. Ja jestem po 40, mój TŻ odpowiednio starszy, a razem jesteśmy 9 lat

I tak jak w większości wypowiedzi tutaj potwierdzam, że kwestie "przewinień", "wybaczeń", "kłótni" - zależą od indywidualnych preferencji i temperamentu.

Przekonałam się kiedyś, że związek się może rozlecieć tylko od drobiazgów, które są nie do zniesienia dla drugiej osoby i ciągle powtarzane budzą wściekłość, niechęć, a w końcu nienawiść - może to być puszczanie bąków czy program tv, byle jakie irytujace przyzwyczajenie, którego nie chce sie czy nie da zmienić.
To może być - ale nie musi! - i picie piwa, ale tylko wtedy, gdy dla Ciebie jest to nie do zniesienia. Gdy Ty tego nigdy nie zaakceptujesz, a on nigdy nie zmieni.

[Agaaa-a]

Napisane przez Doris1981

Fajnie napisane.

Tylko nie powtórzę mojemu TŻ tego o lenistwie domowym, bo zaraz będzie się tłumaczył, że biedak na to choruje .



Czemu jej wmawiasz coś? Uważasz, że nie ma prawa do własnego zdania, że nie zna samej siebie? Równie dobrze możesz komuś wmawiac, że za 20 lat kogoś zabije, bo mu się poziom hormonów podniesie. Znasz wszystkich ludzi na świecie, którzy zostali zdradzeni po latach małżeństwa? Czemu jej coś "gwarantujesz"? Skąd ten ton - sama wybaczyłaś i wszyscy mamy wybaczac?

Spokojnie koleżanka chyba ma własny rozum i z pewnością potrafi się sama bronic
Ton normalny , nie wybaczyłam -nie musiałam.
Po prostu" nigdy nie mow nigdy ".
To czy wybaczamy czy tez nie zależy tylko od "tych " dwojga.
Rozpatrujesz to w kategoriach biel i czern.Jak mnie zdradzil , to walizka za drzwi. A życie , to sa odcienie szarosci.
Pewnie Cię zaskoczę ale wiele kobiet , wie , ze jest zdradzana, często gęsto nic z tym nie robiąc z roznych pobudek...
P.S - zgadzam się z Wandą.

[Madaaa]

Napisane przez evil minded

Niewybaczalne grzechy to poniżanie partnera poprzez stek wyzwisk, budowanie w nim kompleksów (był taki wątek, gdzie facet kazał swojej dziewczynie hula hopem kręcić), brak zapału do pracy (zwyczajne nieróbstwo i lenistwo), zdrada.

A wybacza się takie zwykłe codzienne "grzeszki", lenistwo domowe ("Znowu śmieci nie wyrzuciłeś"). Poważniejsze konflikty się rozwiązuje, zwykle tam nie ma nic do wybaczania, tylko jest problem, który trzeba rozwiązac.

Zgadzam sie

[pani ćma]

kazdy ma swoje granice - jedni wybaczaja mniej, inni wiecej.

nigdy nie wybaczylabym zdrady - zarowno fizycznej, jak i psychicznej - nie tylko dlatego, ze uwazam, ze moje zaangazowanie i cala ja zasluguje na szacunek, ale tez dlatego, ze nie widzialabym w takim wybaczaniu sensu - nie umialabym juz byc z tym facetem.
nigdy nie wybaczylabym, gdyby facet mnie uderzyl - odeszlabym od razu.
odeszlabym rowniez, gdybym zobaczyla, ze facet niszczy mnie psychicznie - slowami, czynami, niszczy moje poczucie wartosci, przez niego mam kompleksy i czuje sie jak zero itd.
i nie piszcie mi "nigdy nie mow nigdy; co innego po 20 latach a co innego po 3" - takie sa moje granice i dlaczego mialabym zaakceptowac ich przekroczenie i skazywac sie na bycie nieszczesliwa?

to takie granice, ktorych nigdy nie pozwole przekroczyc, takie mam zasady i TŻ o tym wie.
co do innych sytuacji, to raczej drobnostki - upicie sie 2-3 razy w roku moge wybaczyc [chociaz co sie pozloszcze, to moje ale ja tez swieta nie jestem i czasem mi sie zdarza przesadzic wiec staram sie byc sprawiedliwa], ale moj TŻ sie upija na spokojnie i na czulosci mu sie zbiera wtedy.
moge mu wybaczyc jakies slowa wypowiedziane w zlosci, krotkie obrazanie sie bo oboje jestesmy nerwusami i czasem najpierw robimy, a pozniej myslimy
chyba tyle.
ogolnie LUBIE mojego TŻta, on zna moje zasady i poki co je szanuje i nie daje mi powodow do myslenia, co mu moge wybaczyc rzadko mnie wkurza, to raczej ja jestem w zwiazku tą "złą"

[evil minded]

Napisane przez Agaaa-a

Nie oceniaj innych , "ani nigdy nie mow nigdy ." Ludzie sie zmienija, na gorsze/ lepsze.
Wypowiadasz się biorac pod uwagę dzien dzisiejszy.
Nie wiesz , ani nie masz pewnosci jaki numer moze wywinac Ci za 20 lat partner lub Ty sama .
I co przekreslisz nagle 20 lat małżenstwa ? .Gwarantuje Ci , ze nie:P
Nikt w związku nie pakuje od razu walizki .
Zawsze zastanawia się dlaczego?, i chce dociekac prawdy, ew pomoc tej 2 osobie.
Tez znałam takich co zarzekali się , "ja nie toleruje zdrady" , a sami później zdradzili , bo nagle im się poziom hormonow podniosl.
Nie zrozumiesz tego , jeśli sama tego nie doświadczysz - oczywiście jest to zrozumiałe.

Nie przekreśliłabym 20 lat małżeństwa gdyby mojemu partnerowi przydarzyła się jednorazowa zdrada, której by bardzo szczerze żałował. PRÓBOWAŁABYM walczyć, nie wiem, czy to by się udało. Nie znam siebie na tyle, żeby to przewidzieć. Ale gdyby teraz, po 3 (!) latach związku, mnie zdradził - powiedziałabym "Żegnam".
Na wizazu jest odwrotny trend, dziewczyny potrafią wybaczyć facetowi wszystko, nawet gdy je poniża i traktuje gorzej niż źle. Naiwność ludzka jest przerażająca. I przyznam, że bardzo mnie drażni, bo później z takich związków, gdzie misiowi-pysiowi się wszystko wybacza, a z misia niezły numer jest, co i wyzwać potrafi, i panienkę na boku zaliczyć, są małżeństwa nieszczęśliwe i potomstwo w tychże żyjące.
Nie akceptuję dramatów życiowych wynikających ze zwykłej głupoty, kurczowego trzymania się partnera chama i prostaka. Po to mamy swój rozum, żeby z niego korzystać, a nie brnąć ślepo w syfiasty związek.
Bo pewne rzeczy można bardzo łatwo przewidzieć, wielkim znawcą życia i psychologiem być nie trzeba.

Napisane przez Doris1981

Fajnie napisane.

Tylko nie powtórzę mojemu TŻ tego o lenistwie domowym, bo zaraz będzie się tłumaczył, że biedak na to choruje .

Mój cierpi na to samo schorzenie. Poważna rzecz Ups, nawet brudna szklanka po soku przed kompem właśnie stoi

[Wyrak]

Napisane przez evil minded

Na wizazu jest odwrotny trend, dziewczyny potrafią wybaczyć facetowi wszystko, nawet gdy je poniża i traktuje gorzej niż źle.

Oj, roznie z tym jest; owszem, jest taka grupa, ale sa tez tematy, przy ktorych wlos deba staje i az szkoda chlopa hehe (choc takiemu delikwentowi pewnie malo do smiechu).

[Agaaa-a]

Napisane przez evil minded

Nie przekreśliłabym 20 lat małżeństwa gdyby mojemu partnerowi przydarzyła się jednorazowa zdrada, której by bardzo szczerze żałował. PRÓBOWAŁABYM walczyć, nie wiem, czy to by się udało. Nie znam siebie na tyle, żeby to przewidzieć. Ale gdyby teraz, po 3 (!) latach związku, mnie zdradził - powiedziałabym "Żegnam".
Na wizazu jest odwrotny trend, dziewczyny potrafią wybaczyć facetowi wszystko, nawet gdy je poniża i traktuje gorzej niż źle. Naiwność ludzka jest przerażająca. I przyznam, że bardzo mnie drażni, bo później z takich związków, gdzie misiowi-pysiowi się wszystko wybacza, a z misia niezły numer jest, co i wyzwać potrafi, i panienkę na boku zaliczyć, są małżeństwa nieszczęśliwe i potomstwo w tychże żyjące.
Nie akceptuję dramatów życiowych wynikających ze zwykłej głupoty, kurczowego trzymania się partnera chama i prostaka. Po to mamy swój rozum, żeby z niego korzystać, a nie brnąć ślepo w syfiasty związek.
Bo pewne rzeczy można bardzo łatwo przewidzieć, wielkim znawcą życia i psychologiem być nie trzeba.

Wy mnie chyba źle zrozumiałyście .
Ja nie mówie , o życiu w chorym związku i kurczowym trzymaniu się partnera.
On bije, pije a nadal w tym tkwie.
Jest dużo związków spokojnych , szcześliwych , gdzie jeden z partnerow , zbłądzi (przykładowo zdrada). Czasem napradę warto wybaczyc , zamiast od razu przekreslic te pare lat.
Poza tym zdrada , moze wynikac z róznych przyczyn . To niekoniecznie jest wina tylko jednej strony meza/żony, partnera/partnerki.
A co do małżeństw nieszczęśliwych . Tak jak Wanda napisała. Ludzie są nieszczęśliwi i rozstają się rowniez z pozornie błahych powodów. Gdzie jednemu przeszkadza cos w drugim . To naprawde moze byc banał .

Mój cierpi na to samo schorzenie. Poważna rzecz Ups, nawet brudna szklanka po soku przed kompem właśnie stoi

Wy się śmiejecie , ale z powodu brudnej szklanki , ludzie tez potrafią się rozstac, albo gorzej.... kłocic sie o ta brudna szklankę przez pol zycia , unieszczęśliwiając przy okazji dzieci , ciągłymi kłótniami.
To uważasz , za szczęśliwe małżeństwo?
Nikt nie powiedział, ze ludzie rozstają się tylko z powodu cieżkich grzeszków.
Tak jak napisałam, życie to odcienie szarości , a nie biel i czern .