Praca-co sądzicie o tej ofercie..bardzo zależy mi na Waszej opinii

[Rossi]

Ucieszyłam się bardzo..przyjeli mnie Do firmy ubezpieczeniowo kredytowej na razie na szkoleniu jestem ale dwa dni temu zaproponowali i umowę i tu radość z mojej buzi zaczęła znikać..i tak:
umowa na pół etatu - ale praca na cały + odrabianie sobót (uczę się w weekendy:/ )i jeżdzenie na kursy i egzaminy do firm z którymi mają umowy (min. PZU, warta itp.a oni by zostali bez pracownika)czyli praca od 8 rano do 19-20 wieczorem..pół etatu niby dlatego, że dostanę więcej na rękę bo mniej do ZUSu wtedy będą wpłacać..acha no i przede wszystkim wypłata..500-600zł
Będę w nowej placówce dlatego kazali mi się zastanowić żebym po miesiącu nie wyskoczyła im że rezygnuję bo nie będzie nikogo na moje miejsce (znowu ktoś nowy na szkolenie by musiał iść itd.)
Proszę powiedzcie co o tym sądzicie boję się wpakować w bagno..bardzo bym chciała już pracować tyle się naszukałam ale..sama nie wiem. Dojazd mam taki sobie z przesiadką a tam autobusy nie jeżdżą za często.. Kochani błagam nie mam się kogo poradzić kto by się na tym znał czy są tu jakieś "haczyki"

[agu.s]

Ja musiałabym być nieźle zdesperowana, żeby przyjąć tą pracę. Warunki są straszne wymagają od Ciebie nie dając własciwie Ci nic poza marną pensją i przeszkoleniem( a pracy i tak pewnie byś się nauczyła dopiero w praktyce, bo tak to ze szkoleniami często bywa). Mocno się zastanow, zwłaszcza, ze wciąż sie uczysz i pewnie z czegoś prędzej czy później musialabys zrezygnować. A najlepiej podpytaj pracownikow, ktorzy już tam pracują czy ta pracę mozna pogodzić z nauką. Powodzenia

[Charlotte]

Mogę tylko powiedzieć, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji. Otóż zrezygnowałabym. Sama szukałam pracy jakieś 7 miesięcy, przeglądając co poniedziałek WSZYSTKIE ogłoszenia na www.aaaby.pl oraz wybiórczo na innych stronach, łaziłam przez te 7 miesięcy średnio raz w tygodniu na rozmowy, wysłałam od groma CV. I uwierz, też miałam już dość tego szukania i jedyne o czym marzyłam, to już znaleźć pracę. Ale PRACĘ, a nie COKOLWIEK Kilkanaście propozycji odrzuciłam, zanim znalazłam to, co mi naprawdę odpowiada i co mi sprawia przyjemność i satysfakcję.
A w międzyczasie pracowałam sobie dorywczo zastępując na recepcji dziewczyny, które szły na urlop. Raz w jednej firmie, raz w drugiej itd.

Uważam, że nie należy z desperacji brać pierwszej lepszej oferty, gdzie warunki są takie sobie

[Rossi]

Dzięki Wam utwierdzam się w decyzji o odrzuceniu oferty.. szkoda mi bardzo tyle już szukam..prawie wszędzie wymagają doświadczenia :/ Od dwóch lat szukam pracy na stałe do tej pory też "tułam się na zaczepnego"
Myślałam o tym, żeby popracować przez jakiś czas, zdobyć doświadczenie w końcu nie jest teraz łatwo..podpieram się myślami, że wielu ludzi też tak ciężko pracuje (pracowało) żeby do czegoś dojść przez co dręczy mnie myśl że powinnam iść do tej pracy..ale przyznam, że martwi mnie odpowiedzialność która na mnie zaciąży, że coś żle oblicze, o czymś zapomne nie daj Boże bede musiała płacić za swoje błędy (właśnie jedna dziewczyna w tej firmie tak miała) Tu niby powiedzieli mi, że muszę przynajmniej z rok popracować żeby sobie umieć samej dać rade a tu już chcą żebym jak najszybciej pozdawała egzaminy w tych firmach ubezpieczeniowych abym mogła sama podpisywać wszystkie umowy Czy to nie jest podejrzane..??
Boję się że podejmę złą decyzję ale macie racje ja już desperacko chciałabym do pracy tylko, że teraz takie czasy że jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma..

[Rossi]

Acha i jeszcze jedno: czy powinnam osobiście jechać o tym powiedzieć czy mogę to zrobić telefonicznie ponieważ na szkolenie jeżdżę troche daleko-40 minut w jedną stronę autem :/ (sama praca byłaby już bliżej bo to będzie nowa filia)

[agu.s]

Rossi, to moze zacznij od wolontariatu w trakcie szkujania pracy. Ja tak wlasnie zaczynalam i spodobalam sie dyrektorce no i zostalam juz na etacie. Wolontariat to wlasnie ta praktyka o ktora suszą Ci wszyscy głowe Wiem, ze to za darmo ale przynajmniej traktują Cię po ludzku w takich wypadkach(ja mam wlasnie takie doswiadczenie)a stażowe się liczy. A co do rezygnacji to ja bym zadzwoniła.

[Rossi]

Dzięki Agu.s gdzie mogę dostać jakieś informacje o wolontariatach? Gdzie mogę szukać jakiegoś punktu zaczepnego? Jestem ze śląskiego

[agu.s]

Nie wiem jakie masz wykształcenie ale o to chyba zawsze mozna tez spytać w urzedzie pracy no i pomyśl w ktorej firmie w Twoim mieście chciałabyś coś robić i poprostu idz tam i spytaj czy jest taka mozliwosc i jakie trzeba spelnic warunki.

[Rossi]

Hmm no tak..właśnie.. - mieszkam w niedużym mieście często od pracodawców słyszę, że potrzebują kogoś z miejsca zamieszkania co mnie bardzo denerwuje i czego nie rozumiem do końca bo chyba ważne abym w pracy była wtedy kiedy mam być a nie jaki dojazd szczególnie że mam prawo jazdy :/ ale w najbliższym czasie jade do urzędu więc się tam zapytam!! Dziękuję!!

[Szarada]

Matko świeta, wierzyć się nie chce, że padają takie propozycje i że niestety niektórzy je akceptują... Rynek pracy w Polsce jest jednak dalej koszmarny.

A propozycja ? Dla zdesperowanych, albo lepiej - zrozpaczonych.

[Ines1985]

Rossi... Sama niedawno rzucilam prace w ktorej przepracowalam dwa tygodnie... Nie byla zle platna (na pierwszy miesiac 1000 do reki, pozniej wiecej), mialam swietny dojazd i ogolnie nie narzekalabym gdyby nie kilka zasad ktore dla mojego szefa byly swietoscia a ja nie bylam w stanie mu "dogodzic" pod tym wzgledem. Rzucilam to bez zalu. Nie przejmuj sie tym ze wiele ludzi nie ma pracy i modli sie chociaz o taka szanse ktora ty odrzucasz. Niech skorzysta z tej oferty ktos kto jest bardziej zdesperowany . A ty jestes mloda, inteligentna... Na pewno znajdziesz cos dla siebie. Ja zaczynam poszukiwania po nowym roku, narazie robie sobie przerwe swiateczna.

I jeszcze taka mala uwaga... U mnie tez gadali zebym przypadkiem nie zrezygnowala po miesiacu bo szkolenia itp. A tak naprawde zadnych porzadnych szkolen nie bylo. Mysle ze chodzi raczej o to, ze nie chca aby osoba ktora zrezygnuje z pracy pozniej zle mowila o pracodawcy. Oni takimi slowami chyba chca zmusic do zostania na dluzej i przyzwyczajenia sie do wszystkich zasad panujacych w firmie. Tak przynajmniej bylo u mnie... Nie wiem jak jest w tej pracy o ktorej piszesz.

Ale powiem szczerze... Nie przyjelabym tej pracy mimo ze tez szukam juz od dosc dawna (choc przyznaje ze niezbyt intensywnie) i tez potrzebuje pieniedzy (bardzo chce isc na studia a narazie nie mam za co...).
Nie warto sie meczyc za takie male pieniadze.

[nan]

Dziewczyno! Włosy mi dęba stanęły jak przeczytałam tę ofertę. Co to w ogóle znaczy pół etatu a praca na cały? Może jeszcze na półtora? Już choćby to śmierdzi na kilometr. I co to znaczy nie rezygnować po miesiącu? Ślub z nimi bierzesz czy jak? Jak widzę takie rzeczy to nóż mi się w kieszeni otwiera! Ja bym na Twoim miejscu dała sobie spokój. Te warunki są bezprawne, a XIX wiek już dawno minął.Istnieje coś takiego jak kodeks pracy, niektórym pracodawcom warto by o tym przypomnieć. Co za czasy!

[palomino]

Dziewczyny juz napisaly co nalezy sadzic o te "ofercie" Traktuj to jako probe wyzysku i nic wiecej.
Co prawda kołacze mi się, że z punktu widzenia prawa umowa o pracę jest zawarta taka, jakie było zamierzenie stron. Jesli od razu ci powiedziano ze mialabys pracowac na pelen etat to w sądzie prawdopodobnie udaloby Ci sie uzyskac zmiane tresci umowy z pol etatu na caly. Natomiast nie wiem czy warto sie jest szarpac - tym bardziej ze z tego co piszesz, wynika ze nie masz noza na gardle

[Rossi]

kochane jesteście!! Kamień spadł mi z serca!!! Brrr tylko teraz wypadałoby osobiście chyba do nich jechać i o tym powiedzieć :/ Jako pracodawcy są fajni młodzi jeszcze rozumieją że wszystkiego się można nauczyć a nie od razu młoda z 10-cio letnim doświadczeniem No i relacje z nimi są na Ty przez co jest "luźny klimat" w pracy no ale warunki jakie są takie są..a szkoda bo fajnie byłoby pracować w takiej firmie i zdobyć doświadczenie ale cóż trzeba iść do przodu
Jeszcze raz dziękuję za wsparcie bardzo mi pomogłyście!!!

[cheetah]

A ja sie dziwie, ze nie przyjelas pracy. W ogole dziwie sie, ze osoby tak mlode, mimo, ze szukaja po 7 miesiecy pracy, maurudza, ze jej nie ma, zalamuja sie, to wtedy, kiedy ktos juz im oferuje prace, to twierdza, ze to ponizej ich godnosci. Moim zdaniem zadna praca nie hanbi, nawet ta za 600 zl. Od czegos w zyciu trzeba zaczac, nie od razu zarabia sie 6 tys zl. Jak nie bedziesz miala doswiadczenia, to nikt nie bedzie ci chcial zaoferowac innej pracy. A nie moglas przyjac pracy, nays troche doswiadczenia, poznac ludzi, porobic sobie znajomosci i wowczas poszukac czegos innego, pracujac w tej firmie..? A tak to nadal jestes osoba bez zadnego doswiadczenia i nadal bedziesz szukac pracy, a za 2, trzy miesiace bedziemy czytac posty, ze rynek pracy jest taki zly, bo w ogole nie ma pracy dla mlodych itp itd.

To moje zdanie. Moze prosto mi mowic, bo znalazlam prace bardzo szybko i bardzo dobrze platna, pewnie taka o jakiej marzy wiekszosc konczoncych studia, ale wiem jak to jest bo sama szukalam pracy - bylam na rozmowie, na ktorej bardzo szybko mi zaooferowano mi prace za 2 tys netto, powiedziano, ze sie do mnie odezwa, w ciagu 2 tygodni. Nie odezwali sie, a ja nadal szukalam pracy, w miedzy czasie bylam na rozmowie w innej firmie, gdzie decyzje o moim zatrudnieniu podjeto w 24h. Po tej decyzji zadzwonili do mnie z tej pierwszej firmy, ze moge zaczynac prace, natomiast ja im podziekowalam. Nie zaluje, bo zarabiam znacznie wiecej [ale to nie jest tematem postu] - natomiast, gdyby mnie nie przyjeto do firmy, w ktorej teraz pracuje, na pewno bym przyjela tamta decyzje, mimo, ze warunki pracy tez bylo mocno watplwe. Wiem, ze mowie o innej skali, 600 zl a 2 tys zl, ale jesli bym szukala pracy ponad 1/2 roku wzielabym prace i za 600 zl, by nie byc tak bardzo zaleznym od innych osob, po to, zeby nie siedziec w domu jak kolek, tylko zdobywac doswiadczenie itp itd.

To moje zdanie, ale mimo wszystko zycze powodzenia w dalszym poszukiwaniu pracy, nie tylko tobie, ale rowniez innym.

Pozdrowienia, jeszcze swiateczne..

Cheetah

[Rossi]

Cheetah byłam tego samego zdania co i Ty..ale wszyscy mi odradzają. Nie przeszkadza mi pensja wręcz przeciwnie byłam bardzo zadowolona, że w końcu dostałam pracę ale jak dowiedziałam się, że już w styczniu mam pozdawać kilka egzaminów (aby móc samej podpisywać wszystkie umowy, ubezpieczenia i kredyty ale trzeba przejść w każdym przez 150 godzinny kurs na którym mnie nie będzie bo powiedzieli że nie będzie mnie wogóle w pracy przez to i będą się starać abym jeździła tylko na egzaminy!!jak się zapytałam skąd wezmę notatki i co jak nie zaliczę odpowiedź brzmiała:"nie przyjmujemy takiej opcji do wiadomości") to mi szczęka opadła skoro mówili, że mam minimum półtorej roku pracować aby się wszystkiego w miarę nauczyć i to ONI mieli się podpisywać pod wszystkimi papierzyskami dopóki sama się nie nauczę na tyle aby samodzielnie móc zostać w biurze..wiecie jakimi tam się "obraca" pieniędzmi!
Pozatym w styczniu mam kupę zaliczen i egzaminów kiedy się będę uczyć skoro praca na 8 rano do tego muszę odrabiać wszystkie soboty (uczę się) + zostawanie na kursach i "douczaniu" tak więc pracę będę kończyła ok 19-20(ostatnio skończyłam o 21)...acha przypominam, że umowa na Pół etatu
Dodam że w usługi ich biura wchodzą także ksero, laminowanie, obrabianie, wysyłka faxów.
Do moich zadań będzie jeszcze należało sprzątanie i mycie biura i roznoszenie ulotek po mieście (po pracy oczywiście)

Tak więc jednak zdecydowałam się odrzucić ofertę bo to naprawdę za dużo wierzcie mi że gdyby to była praca za 600zł nawet ta umowa na pół etatu ale praca na cały (wiem że idę na 8 godzin i wychodzę)- zgodziłabym się.

Acha zapomniałam dodać że w nowym roku mają mi przyznać staż - zaczynałabym od lutego no teraz raczej zacznę napewno bo jestem prawie przekonana, że jutro dzwonię z rezygnacją.

Dziękuję za Twoją wypowiedź Cheetah myślę że skoro teraz dokładniej opisałam moje obowiązki w proponowanej pracy zrozumiesz moją decyzję

Pozdrawiam cieplutko!!!

[ewunia2]

hej ja zgadzam sie z cheetach, Rossi oczywiście robisz jak uważasz dla siebie najlepiej.

[Charlotte]

cheetah napisał(a):
> A ja sie dziwie, ze nie przyjelas pracy. W ogole dziwie sie, ze osoby tak mlode, mimo, ze szukaja po 7 miesiecy pracy, maurudza, ze jej nie ma, zalamuja sie

Ja np. się nie załamywałam i nie marudziłam, że pracy nie ma. Odrzucałam niektóre propozycję z pełną świadomością, że odrzucam pracę. Po prostu nic mnie nie "goniło", mieszkam z rodzicami i uważam, że jeśli nie mam dzieci na utrzymaniu itd. to mam czas, żeby znaleźć sobie coś, co mnie usatysfakcjonuje zarówno pod względem rodzaju pracy, jak i pod względem finansowym. I nie uważam tego za wybrzydzanie, bo odrzucałam raczej oferty nie pasujące mi rodzajem pracy i wymiarem czasu, kasa miała tu mniejsze znaczenie, bo jak już napisałam, jestem na utrzymaniu rodziców.

>Moim zdaniem zadna praca nie hanbi, nawet ta za 600 zl.

Oczywiście, że nie hańbi, ale ludzie, którzy są już "na swoim" nie utrzymają się raczej za 600 zł, więc szukają czegoś, co pozwoli im się utrzymać.

>ale jesli bym szukala pracy ponad 1/2 roku wzielabym prace i za 600 zl, by nie byc tak bardzo zaleznym od innych osob, po to, zeby nie siedziec w domu jak kolek, tylko zdobywac doswiadczenie itp itd.

To już w takiej sytuacji moim zdaniem lepiej zrobić tak, jak ja zrobiłam, czyli brać pracę dorywczą, która da i jakieś tam doświadczenie i lepszą kasę, niż 600zł. Pracowałam na recepcjach w różnych firmach i miałam 1200. Też nie luksus, ale lepiej niż 600. A i nauczyłam się trochę.

Każdy ustawia się, jak chce, często jest to też kwestia szczęścia, lub jego braku Mnie np. do mojej obecnej pracy wzięli przy zerowym doświadczeniu w tym, co teraz robię, zainwestowali we mnie, szkolili, a jeszcze dawali za to kasę. To jest szczęście. Koleżanka dostała staż, co prawda po znajomości, ale dostała szansę. Na stażu była bardzo dobra, zauważyli ją i dali dobrze płatną pracę, szkolenia itd. Ktoś inny jest bardzo dobry, a szuka latami. Taka karma

[madziasz]

ech sorry ale ja szukam własnie pracy i jestem baaaaaaardzo zdesperowana ale nie przyjmę każdej ofery tylko dlatego ze bardzo chcę pracować - troszke cenić sie trzeba - ech...
pozatym zawsze pozostaje praca na zlecenie która daje Ci doświadczenie i normalną kaske a w tym czasie mozesz szukać czegoś stałego

[cheetah]

madziasz napisał(a):
> ech sorry ale ja szukam własnie pracy i jestem baaaaaaardzo zdesperowana ale nie przyjmę każdej ofery tylko dlatego ze bardzo chcę pracować - troszke cenić sie trzeba - ech...
> pozatym zawsze pozostaje praca na zlecenie która daje Ci doświadczenie i normalną kaske a w tym czasie mozesz szukać czegoś stałego

Pewnie, ze trzeba znac swoja cene. Ale trzeba miec tez w sobie odrobine pokory..zyciowej. Trzeba znac swoja wartosc, ale trzeba tez pamietac, ze nasza wartosc po studiach, dla pracodwacy jest nikla. Czasami trzeba sie umiec na poczatku podlozyc, po to, zeby pozniej coraz bardziej moc eksponowac swoja wartosc. Strasznie nie lubie ludzi butnych, ktorzy na poczatku swojej 'kariery' mowia, ze nie wezma tez pracy, bo dostana tylko 2 tys zl [tak mowia moi koledzy - informatycy, tuz po studiach] i to ponizej ich godnosci. I tak odrzucaja 5 ofert a pozniej przez rok nic sie nie dzieje i strasznie zaluja, ze nie wzieli wtedy yez pracy tylko za 2 tys zl.

Rynek polski rzadzi sie swoimi prawami. Za wszelka cene na poczatku trzeba zdobywac doswiadczenie, badz to na bezplatnych [nawet] praktykach, badz to w pracy za marne pieniadze. Tym bardziej jak kogos finansowo nic nie goni - mozna wtedy sobie na to pozwolic. Gorzej jest jak ktos utrzymuje sie sam i musi miec pieniadze na zycie, wtedy mozna sie lapac zlecen [jesli sie nie ma pracy stalej] itp itd. Ale praca stala ma duzo waznych zalet, praca na etat ma tych zalet jeszcze wiecej.

Wybor oczywiscie nalezy do kazdej z nas, ja w czasie studiow cale wakacje siedzialam na bezplatnych praktykach, czasami tylko majac pod koniec 1 lub 2 tygodnie wolnego, w ktorych wyjezdzalismy na wakacje. Ale teraz to procentuje i nie zaluje, ze robilam to bezplatnie..

Cheetah

[Rossi]

No i już po fakcie - zadzwoniłam i podziękowałam im za propozycję ale zrezygnowałam. Właśnie ja też mieszkam jeszcze z rodzicami i mnie jeszcze nic nie "goni" i w sumie to oni pomogli mi wraz z resztą rodziny w podjęciu takiej decyzji i jestem im bardzo wdzięczna za rade W przeciwnym wypadku od dziś spędzałabym w pracy dokładnie 11 godzin..póki co dalej będę pracowała na zlecenie co prawda nie jest to żadna wymarzona praca ale zawsze mam dla siebie jakieś pieniążki (za 3/4 etetu dostałam ciut ponad 500zł) Pozatym równo jak wstałam rano aby sięgnąc po telefon akurat moja szynszylka rodziła maleństwo i wybuchłam szczęściem na cały dzień
później wkleję zdjęcia do wątku który wcześniej już założyłam ahhh muszę się pochwalić
Pozdrawiam

[Rossi]

No i już po fakcie - zadzwoniłam i podziękowałam im za propozycję ale zrezygnowałam. Właśnie ja też mieszkam jeszcze z rodzicami i mnie jeszcze nic nie "goni" i w sumie to oni pomogli mi wraz z resztą rodziny w podjęciu takiej decyzji i jestem im bardzo wdzięczna za rade W przeciwnym wypadku od dziś spędzałabym w pracy dokładnie 11 godzin..póki co dalej będę pracowała na zlecenie co prawda nie jest to żadna wymarzona praca ale zawsze mam dla siebie jakieś pieniążki (za 3/4 etetu dostałam ciut ponad 500zł) Pozatym równo jak wstałam rano aby sięgnąc po telefon akurat moja szynszylka rodziła maleństwo i wybuchłam szczęściem na cały dzień
później wkleję zdjęcia do wątku który wcześniej już założyłam ahhh muszę się pochwalić
Pozdrawiam

[Szarada]

Ja nie uważam, że należy łapać się za takie "okazje", mimo tego, że może to być pozycja do wpisania w cv. Dlaczego tak uważam ? Ano dlatego, że z reguły ludzie grzęzną na długi czas w takiej beznadziejnej pracy, bo po pierwsze nie mają czasu na szukanie innej. No wiecie, to pół etatu = cały za pieniądze za pół etatu po prostu mnie rozwalilo. Poza tym, praca od 8:00 do 20:00 to nie JEDEN etat. Czego możesz dokonać, co możesz załatwić i na co masz siłę tyrając po 12 h na dobę ?
Po drugie, jak się już ugrzęźnie w jakiejś pracy, to jakoś ciężko sie z niej wyrwać... taka już natura ludzka. Dobrze zrobiłaś odmawiając im.

Gratuluję małych szynszylątek !

Witam. Gratuluję bardzo dojrzałej i mądrej decyzji. Możesz dziękować Wszystkim, którzy wspierali Ciebie w podjęciu takiej a nie innej decyzji. Nie wiem jak "pożegnałaś" się z ewentualnym pracodawcą. Na Twoim miejscu, nie "słodziłabym" lecz w sposób wyjatkowo grzeczny i spokojny podkreśliła rozbieżności wynikajace z "umowy o pracę" a przepisami KP. I tak kolejno:
1/ Ilość godzin pracy dziennie=ilość godzin w tygodniu.
2/ Wynagrodzenie zaniżone a daje 600pln netto. Brutto=wynagrodzenie minim jakie każdy pracodawca musi! wypłacić.
3/ brak aneksu do umowy - w odniesieniu do rozliczenia za pracę w soboty / ustawowo dni wolne od pracy/
4/ brak aneksu do umowy dotyczacy wyjazdów - "delegacje" i forma rozliczenia.

Nie uważam, że Młodzi ludzie posiadają "nadmiar ambicji". Uważam, że za tak ciężką i wyczerpujacą pracę należy się oprócz szacunku, wynagrodzenie właściwe do czasu pracy, z uwzględnieniem pracy w soboty i delegacji.
Szkoda, że o "uchybieniach" oraz naruszaniem KP, pracodawca nie został poinformowany.
Więcej takich decyzji, więcej "odwagi" u rezygnujacego - zaowocowałoby może w przyszłości. Narazie mamy "wolną amerykankę" i wyzysk osób z "nożem przy gardle".
Dobrze uczyniłaś. A składka odprowadzana na fundusz rentowo - emerytalny? Jaka byłaby podstawa do wyliczenia w razie czego renty lub emerytury? To tak na "zapas". Brawo. Pozdrawiam serdecznie.

[Rossi]

:cmok : dziękuję!!!!

[Shemreolin]

Ja kiedys poszłam na rozmwe do Agencji Reklamowej, młodych, na atrakcyjne stanowiska itp. Czekałam z koleżanka chyba z godzine na rozmowe, była masa ludzi. Do pokoju wchodziło po 3 osoby i wychodzili innymi drzwiami wiec nie wiedziałyśmy co sie tam dzieje. Jak weszłam to wszyscy byli super milii tacy "młodziezowi", pozytywnie nastawieni. Powiedzieli, że zabieraja nas na szkolenie i weszły jakies inne osoby, kazali nam sie ubrac. A ja miałam wtedy na sobie spódniczke i obcasy 8 cm. Gdzieś pojechałam z dwoma dziewczynami i jak pytałam gdzie jedziemy to mówiły ze do ich biura na Bielanach. Jak wysiadłyśmy z tramwaju to okazało sie że ich biuro to bloki mieszkalne a one sprzedaja karty Falcka. Byłam zła ale nie miałąm odwagi zaprotestowac. Zmarnowałąm pół dnia targając sie po osiedlach ubrana elegancko. Ludzie wyrzucali mnie z domu jak śmiecia.

Uważam, że to było podłe... po prostu oszukali. A tak dla wiadomosci. Dzisiaj na stronie 19 w dodatku praca GW jest ich ogłoszenie: Aaa do młodego zespołu w agencji reklamowej bez doswiadczenia, na różne stanowiska. Zapewniamy luźną atmosferę, swobodę działąnia, atrakcyjne wynagrodzenie, szkolanie. Tel. 632 57 55, 631 08 93

[Shemreolin]

Właśnie znalazłąm artykuł na GW dotyczacy tej Agencji reklamowej w której pracowałam. Co o tym myślicie? Moim zdaniem to jest po prostu sekta jakas, ci ludzie sie zachowują akby byli naćpani.

http://serwisy.gazeta.pl/df/1,34471,2441871.html

[sabi]

Agata, przeczytałam ten artykuł. Własnym oczom nie wierzę... Panicznie boję się wszelkich tego rodzaju organizacji, z systemem motywacyjnym w postaci chóralnych okrzyków, śpiewów i tworzenia pseudoemocjonalnej wspólnoty między pracownikami. Pracowalaś tam? Tańczyłaś macarenę? Śpiewałaś wojowniczo o ogórku w kolorze dolarów?... Jak dlugo wytrzymalaś?

Zdaję sobie sprawę, że głównym powodem dla którego większość ludzi pracuje są pieniądze i nie neguję tego, że pracują również w opisywanej Agencji Reklamowej (nie mającej nic wspólnego z agencją reklamową). Po drugie, artykuł w przeważającej części traktuje o jednej pracownicy i jej podejściu do życia, trudno więc generalizować. BTW - poruszyło mnie jej stwierdzenie nt potrzeby studiowania. O wciskaniu bezużytecznych kart ubogim staruszkom i ogólnym robieniu ludzi w przysłowiowego balona nie będę pisała, bo sprawa jest oczywista. Przykro mi sie zrobiło po tym artykule. Przykro mi, że ludzie pracują tak, postępują nieuczciwie, sami siebie oszukują, że jest inaczej, a robią to wszystko po to żeby jakoś przetrwać.

PS. Oczywiście, łatwo mi mówić... bo mam inną pracę.

[sabi]

Dopiero teraz przeczytałam Twój wcześniejszy post o tym, że pracowałaś tam jeden dzień - i o sposobie "rekrutacji".

Jednak dziwię się, że ktokolwiek tak pracuje.

[Ines1985]

Agata napisał(a):
> Ja kiedys poszłam na rozmwe do Agencji Reklamowej, młodych, na atrakcyjne stanowiska itp. Czekałam z koleżanka chyba z godzine na rozmowe, była masa ludzi. Do pokoju wchodziło po 3 osoby i wychodzili innymi drzwiami wiec nie wiedziałyśmy co sie tam dzieje. Jak weszłam to wszyscy byli super milii tacy "młodziezowi", pozytywnie nastawieni. Powiedzieli, że zabieraja nas na szkolenie i weszły jakies inne osoby, kazali nam sie ubrac. A ja miałam wtedy na sobie spódniczke i obcasy 8 cm. Gdzieś pojechałam z dwoma dziewczynami i jak pytałam gdzie jedziemy to mówiły ze do ich biura na Bielanach. Jak wysiadłyśmy z tramwaju to okazało sie że ich biuro to bloki mieszkalne a one sprzedaja karty Falcka. Byłam zła ale nie miałąm odwagi zaprotestowac. Zmarnowałąm pół dnia targając sie po osiedlach ubrana elegancko. Ludzie wyrzucali mnie z domu jak śmiecia.
>
> Uważam, że to było podłe... po prostu oszukali. A tak dla wiadomosci. Dzisiaj na stronie 19 w dodatku praca GW jest ich ogłoszenie: Aaa do młodego zespołu w agencji reklamowej bez doswiadczenia, na różne stanowiska. Zapewniamy luźną atmosferę, swobodę działąnia, atrakcyjne wynagrodzenie, szkolanie. Tel. 632 57 55, 631 08 93


Ojeeej... Ja tez tam kiedys dzwonilam ale nie bylam dyspozycyjna (z powodu angielskiego po 19tej) i mi podziekowali... Jak dobrze!