2015-01-30, 14:40 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 59
|
Praca a niezadowolenie rodziny
Mam 27 lat i mam spory dylemat życiowy, z którym nie wiem co zrobić. Mam wspaniałą żonę i dwójkę dzieciaków (dziewczynka 2 lata, chłopak świeżo po narodzinach). Nie wiem gdzie znaleźć miejsce dla swojej rodziny.
Obecnie mieszkamy w centrum milionowej aglomeracji w Polsce. Ja pracuje w zawodzie, zarabiam 2500-3000 zł netto. Nie ma tutaj problemów z pracą, jak stracę obecną to zawsze mogę iść do byle jakiej, w której dostanę te 1200 zł na rękę (jednocyfrowe bezrobocie). Jest tutaj sporo firm, w których mógłbym realizować się zawodowo. Żona jest na urlopie macierzyńskim, na razie starcza nam na utrzymanie tego co mamy i coś udaje się odłożyć na przyszłe mieszkania naszych dzieciaków. Mieszkamy w małym dwupokojowym mieszkaniu (ok. 50 m2), stare budownictwo, bez kredytu. Mieszkanie wymaga remontu na kwotę ok. 30 tyś zł. Cała nasza rodzina mieszka natomiast ok. 100 km od naszego miejsca zamieszkania â nasi rodzice (żona jest jedynaczką), 2 mojego rodzeństwa (jestem najstarszym synem), kuzynostwo itd. Rodzice mają tam dużą firmę handlowo-usługową. No i tutaj pojawią się dylematy jak dalej pokierować swoim życiem. 1) Możemy zostać tutaj gdzie mieszkamy, wyremontować mieszkanie i żyć sobie spokojnie pracując u kogoś. Dzieciaki miałyby tylko problem, bo musiałyby mieć pokój razem. Ten metraż to chyba największe nasze zmartwienie. Żona po macierzyńskim może sobie znaleźć jakąś pracę. Myślę, że łącznie nasze dochody byłyby w granicach 4-5 tyś zł netto. Myślę, że w wieku 20 lat moje dzieciaki miałyby już swoje małe kawalerki i mogły rozpoczynać swoje dorosłe życie. 2) Trochę nam ciasno w tym małym mieszkanku i trochę przeszkadza nam już miasto (hałas, ludzie, śmieci, opłaty). Moglibyśmy dzisiaj z oszczędności kupić działkę jakieś 20 km od miasta, potem przez około 5 lat odkładać, sprzedać nasze mieszkanie i zamieszkać poza miastem. Tylko dojazdy mogłyby nas wykończyć â gdybym miał dom w upatrzonym przez siebie miejscu to do miejsca pracy jechałbym 30 km przez 1,5 godziny, żona podobnie, dzieciaki do szkół â możecie sobie wyobrazić jakie to koszty. Mógłbym też spróbować wybudować dom dla 2 pokoleń (rodziców żony i nas). W pkt. 1) i 2) musielibyśmy korzystać ze żłobków i przedszkoli. Na pewno pod tym względem byłoby nam ciężej â dodatkowe koszty ok. 1000 zł. 3) Rodzice chcą żebyśmy wrócili do rodzinnego miasta. Zona też bardzo chce. Jej ojciec będąc na emeryturze mógłby zająć się maluchami. Rynek pracy jest tam jednak fatalny â 25% bezrobocia robi swoje. Ja nie mam wielkich ambicji â mógłbym tam być nawet magazynierem za 1200 zł netto, żona ma upatrzone jedno miejsce pracy też za podobną stawkę. Dzieciakom pewnie byłoby przaśniej. Jestem świadomy, że za jakieś 20 lat będzie trzeba rodzicom pomagać w codziennych czynnościach i tego się najbardziej boję jeśli zostaniemy w aglomeracji. Mieszkać moglibyśmy kątem u rodziców na wsi lub za sprzedane w aglomeracji mieszkanie, 5-letnie oszczędzanie i obecne oszczędności wybudować mały domek. Ze względu na wynagrodzenia i niepewność pracy moglibyśmy mieć problem z odłożeniem na kawalerki dla dzieciaków jak pójdą na studia. Poradźcie jak zachowałybyście się na moim miejscu, którą wybrały drogę â zostanie tutaj czy powrót w rodzinne strony. Ja jestem w kompletnym rozdarciu. Edytowane przez Trzepotka Czas edycji: 2019-02-11 o 16:03 Powód: Przywrócenie usuniętego posta. |
2015-01-30, 18:27 | #2 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 989
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Piszesz, że w waszym aktualnym mieszkaniu przeszkadza wam hałas, śmieci, ludzie i opłaty. Od ludzi całkiem nie da sie uciec, chyba ze przeszkadza ci sama obecnosc sasiadow w bloku. Przy wyprowadzce na wies opłaty raczej sie zwiększą, biorac pod uwagę koszty transportu i roznice w utrzymaniu domu kontra utrzymanie dwupokojowego mieszkania. Przed hałasem i śmieciami nie trzeba uciekac na wieś, wszystkie dzielnice przecież nie są brudne i głośne.
Piszesz ze w rodzinnym miescie moglbys byc magazynierem za 1200zl a twoja żona za podobne kase, jak sobie wyobrazasz wychowywanie dwojki dzieci za ~2500z??? Jeśli rodzice będą potrzebować waszej pomocy, to rownie dobrze mozecie ich sprobowac przeniesc do waszego miasta, dlaczego wy macie sie przenosic kosztem swoich mozliwosci dochodowych? Edytowane przez nelciak Czas edycji: 2015-01-30 o 18:31 |
2015-01-30, 18:30 | #3 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 2 893
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Ja bym przede wszystkim nie cisnela sie we czworke w malutkiej klitce byle tylko dzieci za 20 lat mialy po kawalerce...
Jesli mieszkanie z rodzicami wam nie przeszkadza, nie potrzebujecie prywatnosci, bedziecie zyc w zgodzie, ciagnie was do takiego zycia, jak pracy nie znajdziecie to z emerytury rodzicow sie utrzymacie to sie przeprowadzcie. Tylko pomysl, co bedzie jak rodzice umra, czy wtedy tez tak bedzie wam w tej rodzinnej miejscowosci dobrze. Ja bym stawiala na domek pod miastem, na tyle blisko zeby dojazd nie byl wielkim problemem, a na tyle daleko, zeby dzialka nie byla mega droga. Dojazdy do pracy/szkoly sa normalna czescia zycia i nie ma co z tego tragedii robic. Ewentualnie mozna jeszcze wziac kredyt na wieksze mieszkanie, a obecne wynajmowac zeby splacalo kredyt nowego. |
2015-01-30, 20:04 | #4 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: Miasto Krasnali :)
Wiadomości: 1 147
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Po pierwsze to zaczęłabym od tego jak przy zarobkach które podajesz chcesz kupić dzieciom za 20 lat 2 kawalerki oraz wybudować dom. Piszesz, że odkładasz na mieszkania dla dzieci, po ile? po 100 zł miesięcznie? Dla mnie to nierealne.
Jestem w podobnym wieku co Ty, zarabiam trochę więcej (ale porównywanie jak Ty), nie mam nikogo na utrzymaniu i wiem, że w dużym mieście to nie są żadne kokosy.
__________________
"Kiedy nie dostajesz tego, co chcesz, dostajesz coś lepszego - doświadczenie" Edytowane przez lazada Czas edycji: 2015-01-30 o 20:07 |
2015-01-30, 21:15 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 59
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Dziękuje za Wasze odpowiedzi.
nelciak: W mieszkaniach jak to w mieszkaniach - tutaj pies szczeka, tu śpi bezdomny, tu awaria windy. Takie są realia życia w tym małym mieście, za 2500 zł musielibyśmy utrzymać dwójkę dzieciaków. Też myślę, że można by wybudować dom z 2 mieszkaniami (1 mieszkanie młodzi, 2 dziadki - tak że są to osobne mieszkania) - widziałem już takie rozwiązania u 3 znajomych, które się sprawdziły. beatrx: mam takie założenie, sam wyprowadziłem się z domu mając 16 lat, dzisiaj nie mógłbym mieszkać w jednym domu/mieszkaniu z rodzicami - różnica pokoleń i spojrzenia na świat. Nie widzę wynajmu tego mieszkania, raczej sprzedaż i budowa domu pod miastem - większe mieszkanie nie sprawdzi się, bo mam ochotę trochę "uciec z miasta", a problemy będą te same - psy, bezdomni, śmieci itd. lazada: Odkładamy 1200 zł miesięcznie, co po 20 latach daje 288 000 zł "suchego odkładania" + odsetki, co da kwotę ok. 185 000 zł na 1 dzieciaka, czyli razem 370 000 zł. Dom mógłbym wybudować ze sprzedaży obecnego mieszkania (ok. 200 000 zł) + oszczędności + jakieś 80 000 zł kredytu na 10 lat (800 zł rata, mój obecny czynsz to ok. 500 zł). Żyjemy dosyć skromnie, gotujemy sami (ale nie odmawiamy sobie raz, dwa razy w tygodniu wyjścia do knajpy), mamy 2 auta (2004, 2007 r.). To na razie 0:2:0, czyli wygrywa domek pod dużym miastem. Edytowane przez Trzepotka Czas edycji: 2019-02-11 o 20:26 Powód: Przywrócenie usuniętego posta. |
2015-01-30, 22:04 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 989
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Jaki wlasciwie widzisz sens w pytaniu o to obcych ludzi? Kazdy ma inne preferencje. Poza tym np ja w moim bloku nigdy nie widzialam bezdomnego, jak winda sie zepsuje to jezdzi druga, zadnego psa u sasiadow nie slyszalam bo w dobrze wyciszonym mieszkaniu tego nie slychac. Za to jak mieszkalam w domu to psy potrafily ujadac w ogrodach za oknem calymi nocami
|
2015-01-30, 23:16 | #7 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 4 648
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
ja w ogole nie rozumiem idei pchania sie w budowe domu przy tak niskich zarobkach (tak, 3k to nie szalenstwo) i dwojce malych dzieci. Na sucho finansowe wyliczenia moze jakos sie kleja, ale gdzie wypadki losowe, dojazd, urzadzenie domu, zapoczatkowanie kredytu (to tez sa olbrzymie koszty), eksploatacja samochodow etc a wszystko w imie utopijnej idei: mam dom.
|
2015-01-30, 23:46 | #8 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 592
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Ja bym nie liczyla tak optymistycznie tych oszczedności. Dlatego, że teraz dzieci jak rozumiem są małe, ale ich potrzeby będa rosnąć, jeśli np. trzeba będzie płacić za przedszkole. Tak samo po drodze może się wydarzyć wiele rzeczy. To, ze zawsze uda Wam się odkladać tyle ile teraz odkladacie to jest po prostu najbardziej optymistyczne założenie.
Poza tym pytanie jest o tyle nie do końca dobrze sformułowane, dlatego że każdy ma inne potrzeby. Jeden nie wyobraża sobie mieszkania w mieszkaniu i musi mieć dom, dla kogoś innego budowa domu to kuriozum, bo wychował się w mieście i nie wyobraża sobie czegoś takiego. Co najwyżej każdy Ci powie o swoich preferencjach. Ja np. nie budowałabym domu bo mnie to totalnie nie kręci. W Twojej sytuacji postarałabym się jednak zmianę mieszkania na wieksze, bo jednak dzieci sa różnej plci i raczej każde powinno miec swój pokój, a 50 metrów to raczej dwa pokoje? Ponadto nie wyprowadzałabym się z miejsca gdzie nie ma problemu z praca w miejsce gdzie jest 25% bezrobocia. Nawet jakby rodzice mieli tam firmę. Ogólnie to nie chciałabym mieszkac z rodzicami. Poza tym niekoniecznie widzę też sens w ych kawalerkach dla dzieci. Ogólnie to raczej Wam na starość przydadzą sie pieniądze. dzieciom warto zapewnić wykształcenie i ulatwić start, ale nieoniecznie kupowac mieszkanie. Tym bardziej, ze kawalerka jest dość niepraktyczna, jeśli ktoś nie jest singlem. |
2015-01-31, 07:02 | #9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 59
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
nelciak: Chodzi o spojrzenie na to wszytko z zewnątrz.
pinkswan: Taki mam zawód, że zarabiam takie pieniądze. Z drugiej strony zarabiam więcej niż większość Polaków. Nie przekwalifikuje się na programistę, logistyka czy automatyka. Nie jestem aż tak zdolny. SylwiaKaja: Na pewno przedszkole i szkoła kosztują, ale poradzimy sobie. Żona pójdzie do pracy, ja też mogę jechać w delegacje gdzie zarobie trochę więcej jak będzie potrzeba. Ja jestem z tych, którzy mieszkali w domu i w bloku jest mi po prostu ciasno. Obawiam się tego problemu z córką i synem, bo będą mieli jeden pokój - sam jako dzieciak nie mogłem się dogadać z siostrą jak mieliśmy jeden pokój. Nie chcę zmieniać mieszkania na większe, jeśli już coś zmieniać to wolałabym postawić sobie ten mały domek na przedmieściach. Dom daje pewną niezależność - jak sobie pościelesz tak się wyśpisz - nie jesteś zależny/a od spółdzielni, miasta (drogi i chodniki), którzy wykonują swoje obowiązki nie zawsze rzetelnie. Też jestem tego zdania, że mieszka się tam gdzie jest praca, a nie tam gdzie się nam podoba. Kawalerki to pewien rodzaj "długu pokoleniowego", który muszę spłacić w następnym pokoleniu swoim dzieciakom. Gdyby nie ten "dach nad głową" od rodziców, dzisiaj pewnie nie mielibyśmy swojego kąta, a ja tułałbym się po jakiejś zagranicy, żeby zarobić na własne M (a mogłoby się skończyć, że zostalibyśmy tam na stałe). Na starość nie będę potrzebował swoich oszczędności, bo mieszkanie/dom, które będę miał sprzedam na zasadzie odwróconej hipoteki. Poza tym kupując dzieciakom mieszkania z oszczędności będę miał jakieś 50 lat, czyli jeszcze 17 lat do "starości", w których mogę sobie coś tam odkładać na te przysłowiowe "leki". Edytowane przez Trzepotka Czas edycji: 2019-02-11 o 20:27 Powód: Przywrócenie usuniętego posta. |
2015-01-31, 08:42 | #10 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 4 648
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
inz87 nikt nie kaze Ci sie przekwalifikowywac, ale sily na zamiary. Jezeli jest Ci ciasno w bloku i nie podoba Ci sie uzaleznienie od sasiadow i ba! masz na glowie 4osobowa rodzine to kombinujesz jak zwiekszyc pensje co najmniej 3krotnie a nie wybudowujesz dom, bo teraz Cie po prostu na to nie stac. Po zaplaceniu kredytu i wszystkich oplat zostanie Ci ok 300zl na zycie, ale przepraszam dzieciaki beda miec wlasny pokoj a Ty ogrodek
|
2015-01-31, 09:38 | #11 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-11
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 661
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Cytat:
|
|
2015-01-31, 11:13 | #12 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-09
Lokalizacja: Miasto Krasnali :)
Wiadomości: 1 147
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Generalnie nie lubię komentować finansów innych osób, ale ponieważ tego dotyczy wątek to napiszę.
Nie pytam skąd mieliście pieniądze na samochody, rocznik 2004 i 2007, gdzie koszt takiego auta średniej klasy to 15000-25000 tys. Nie pytam skąd macie oszczędności przy takich zarobkach. Natomiast piszesz, że z pensji 2500-3000 netto odkładacie co miesiąc jakieś 1200 zł. Chociażby w jednym miesiącu nie możecie tej kwoty odłożyć bo trzeba zapłacić ubezpieczenie za samochody, czyż nie? Planując cokolwiek istotne jest czy macie oszczędności 5000, 20000 czy 100000 zł. Poza tym nie jesteś w stanie przewidzieć jak będzie wyglądał rynek nieruchomości za 20 lat, wartość pieniądze też się zmienia - weź to pod uwagę. Kolejna kwestia, na razie masz malutkie dzieci, być może Twoja żona np. wymienia się ubrankami z koleżankami itd. Za jakiś czas te dzieci pójdą do szkoły, trzeba będzie co chwile kupować im ubrania, będą też więcej jeść (może śmieszne ale niestety odczuwalne w portfelu), trzeba będzie zapłacić za stomatologa, jakieś zajęcia dodatkowe, wycieczki szkolne itd. Moim zdaniem Twoje myślenie jest naiwne - nie mówię tego złośliwie. ---------- Dopisano o 12:13 ---------- Poprzedni post napisano o 12:04 ---------- Cytat:
Odpowiadając na główne pytanie, ja bym została w obecnym mieście, przeprowadzka do miejsca bez perspektyw jest krokiem w tył. Jeśli chodzi o dom wydaje mi się, że nie zdajesz sobie sprawy o czym mówisz, moim zdaniem po prostu Cię na niego nie stać, a życie ponad stan rzadko kiedy się dobrze kończy.
__________________
"Kiedy nie dostajesz tego, co chcesz, dostajesz coś lepszego - doświadczenie" Edytowane przez lazada Czas edycji: 2015-01-31 o 11:15 |
|
2015-01-31, 13:08 | #13 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 592
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Nie jestem pewna, czy faktycznie oni mają tylko te 2500-3000 zł, bo autor pisał, ze zona jest na urlopie macierzyńskim, więc wnioskuję, ze dostaje tez zasiłek macierzyński. Więc tej kasy mają nieco więcej niż 3000 zł. Mieszkają też we własnym mieszkaniu, czyli odpada im kredyt lub czynsz najmu. Skoro autor pisze, ze oszczędzają te 1200 netto, to ja tam w to wierzę, a autor nie napisał jaki mają łączny wspólny dochód. Tak swoją drogą na zaisłku macierzyńskim ma się nawet więcej kasy niż pracując, bo odpada koszt dojazdu do tej pracy. :P
|
2015-01-31, 13:45 | #14 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 989
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Cytat:
Odwrócona hipoteka gdy ma się własne dzieci??? Czytałeś w ogóle jak to wygląda w praktyce? Widzę trochę u ciebie podejście "mieć domek chocby nie wiem co, w cholere daleko za miastem, zeby moc w nim spedzic 2 godziny wieczorem jak sie uda w koncu dojechac z pracy". Poza tym na wsi tak samo jesteś zależny od firmy wywożącej śmieci i zarządu drogami. Moim zdaniem pakowanie się przy takich zarobkach w budowę domu i utrzymanie dwóch samochodów jest srednio rozsądne. Weź tez pod uwagę, ze w razie czego taki dom moze byc trudniej sprzedac niz mieszkanie. + zgadzam sie z tym, co pisała SylwiaKaja |
|
2015-01-31, 13:47 | #15 |
Zadomowienie
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
ja bym wolala odlozyc kase i kupic wieksze mieszkanie w duzym miescie.
jak wam sie znacznie polepszy z kasa to wtedy domek. teraz macie wszystko pod nosem. a to duzy luksus. dla was,dla rosnacycch zieci. lokalizacja jest glownym czynnikem wartosci nieruchomosci. |
2015-01-31, 14:22 | #16 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 592
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
tym bardziej, ze między dziećmi jest różnica dwa lata, więc 2 dwa lata będzie tak, ze jedno do szkoły drugie do przedszkola, a wtedy lokalizacja ma znaczenie. w dużych miastach te rzeczy są w miarę blisko siebie. Szczerze mówiąc ja też nie za bardzo widzę sens posiadania dwóch samochodów, gdy tylko jedna osoba dojeżdża do pracy i nie trzeba specjalnie wozić dzieci, ale ludzie maja różne potrzeby.
No i gdybym była dzieckiem albo nastolatką zwłaszcza to jakos specjalnie bym się nie cieszyła z domku za miastem, bo wtedy cięzko się spotykać ze znajomymi itd. I jeszcze są zmuszane do prac typu odśnieżanie. :P Wychowałam się w mieście, teraz też mieszkam w mieście, ale ejdnoczesnie wszystkie wakacje spędzałam na wsi, bo cała moja rodzina stamtąd pochodzi nie aktualnie nie przeprowadziłabym się na wieś. edit: tak swoją droga piszesz, ze najbardziej wam przeszkadza mały metraż i jednocześnie, że z domu pod miastem byłyby koszmarne i drogie dojazdy do pracy. Mówię tu o rozwiązaniach 1 i 2. Więc jak dla mnie optyymalne tej sytuacji byłoby po prostu większe mieszkanie w mieście i dalsze oszczędzanie na ewentualny dom, czy tam mieszkania dla dzieci. Wiekszośc dzieci w dzisiejszych czasach jednak woli mieć po prsotu własny pokój, niż mieć wszędzie 30 km i być uzależnionym zawsze od rodziców, bo jak rozumiem z komunikacją miejską byloby cięzko. Tylko, że Ty w ogóle wykluczasz większe mieszkanie, więc po co Ci taka rada? Tej wyprowadzki w to miejsce z ogromnym bezrobociem w ogóle nie brałabym pod uwagę aktualnie. Edytowane przez SylwiaKaja Czas edycji: 2015-01-31 o 14:43 |
2015-01-31, 16:07 | #17 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 989
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Cytat:
|
|
2015-01-31, 17:11 | #18 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 436
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Cytat:
Cytat:
Macie 2500 zł na miesiąc, 2 małych dzieci i chcesz mi powiedzieć że odkładasz co miesiąc 1200 zł? Czyli zostaje ci 1300 na przeżycie ? A gdzie kasa na opłaty, jedzenie, pampersy dla dzieci, ubrania, leki, paliwo do dwóch samochodów, ubezpieczenie pojazdów i inne nie spodziewane wydatki |
||
2015-01-31, 17:49 | #19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 4 110
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Ja również nie chcę komentować czyichś zarobków, ale coś mi się to wszystko mało realne wydaje. Jak na dzisiejsze warunki oczywiście. I ja bym również pomyślała nad opcją nr 4 - większe mieszkanie w mieście lub dom w zabudowie szeregowej na przedmieściach. To naprawdę nie są takie złe opcje.
|
2015-01-31, 18:15 | #20 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 777
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Cytat:
w wielkim mieście. Bo wielkie miasto daje niesamowite możliwości edukacyjne dla dzieci, czego w małych ośrodkach nie uświadczysz. Nie mam pojęcia, jak za te 2x1200 zł. możesz myśleć o jakimkolwiek domu, przecież to jest nierealne a opowieści o kawalerkach dla dzieci przy środkach pozwalających na minimum to już totalne. Sprzedaż mieszkania to dzisiaj też nie jest kwestia tygodnia, chyba że planujesz dostać za nie śmieszną kwotę, więc ja bym się nie nastawiała na "sprzedam szybko mieszkanie i walnę sobie chałupę w rodzinnych stronach". Jedyne milionowe miasto w Polsce to Warszawa, mieszkam tu od urodzenia (teraz już w trzeciej dzielnicy) i nie wiem o co chodzi z ludźmi i śmieciami i bezdomnymi, w każdym razie nie zauważyłam, aby w małych miastach było jakoś czyściej czy sympatyczniej
__________________
http://oleosa.blogspot.com Kobiety-statystyka spojrzenie na makijaż, kuchnię i co-do-głowy-przyjdzie. Obiecuję, że nie będzie statystyki. |
|
2015-01-31, 18:26 | #21 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 592
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
on pisal o aglomeracji, więc myślę, ze tu bardziej chodzi o Śląsk.
Mieszkam w centrum Kato i nie ma bezdomnych na klatce przynajmniej u mnie. |
2015-01-31, 19:58 | #22 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 59
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Nie zwiększe pensji 3krotnie, bo musiałbym pracować 3 razy tyle (24 godziny na dobę?). Jest szansa, że zwiększę zarobki 2krotnie w czasie najbliższych 5 lat, żeby zwiększyć 3krotnie musiałbym już zostać dyrektorem, a na to się nie zapowiada, nie mam też takich ambicji.
Auta są warte 9 i 20 tys. zł., nie ubezpieczam AC - tylko OC (rocznie do 1000 zł). Odkładam 1200 z 2500-3000 zł wyplaty. Żona ma zasiłek macierzyński (1000 zł) i zarządza tym we własnym zakresie, większość też sobie odkłada. Nie mamy dużych kosztów - 800 jedzenie+chemia, 250 paliwo, 600 mieszkanie, razem 1650 zł. Nie wiem jak wygląda odwrócona hipoteka, na starość będzie mi wszystko jedno, dużo się do tego czasu zmieni. Odwrócona hipoteka faktycznie jest mało opłacalna, ale może do czasu mojej starości coś się zmieni, a jak nie to na starość można to mieszkanie sprzedać i wynająć kawalerkę. Dziękuje za wszystkie wasze odpowiedzi. Utwierdziłem się w swoim przekonaniu, że warto zostać w aglomeracji, życie jednak pisze swoje scenariusze. Temat do zamknięcia. Edytowane przez inz87 Czas edycji: 2015-01-31 o 20:03 |
2015-02-01, 08:38 | #23 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 2 893
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
A jak Ci psy przeszkadzAja to pozostaje jedynie wyprowadzka wglab lasu to moze nikt tam z psem na spacer nie pojdzie
|
2015-02-01, 11:09 | #24 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 11 723
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Po co osobie, która wydaje 250zł na paliwo miesięcznie dwa samochody?
|
2015-02-01, 14:29 | #25 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 436
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Cytat:
A pieluchy dzieciom kupujecie? A słoiczki/zupki/deserki dla starszego dziecka? O lekach, drogich szczepionkach i innych wydatkach nie wspomnę Mocno naciągana jest twoja historia |
|
2015-02-01, 14:29 | #26 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 59
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Psy w blokach to zmora. W Kanadzie podobno wycina się psom w budynkach wielorodzinnych struny głosowe, a w innych krajach trzeba mieć zgodę sąsiada. Psy w polskich blokach to ewenement, nigdzie na świecie tego nie ma w takiej anormalnej skali.
Mnie pies sąsiada bardzo przeszkadza jak szczeka codziennie od 16 do 22 w dniu robocze. Co do samochodów to jesteśmy w trakcie zmiany no i jedno auto zostanie przez rok, aż żona po macierzyńskim nie pójdzie do pracy. Nie chcę sprzedawać auta, a za rok będzie potrzeba żeby kupić - lepiej zapłacić te 400 zl i niech sobie stoi i czeka. A że tak mało wydajemy na paliwo to zaleta mieszkania w centrum - wszędzie blisko. |
2015-02-01, 17:36 | #27 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 4 648
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Cytat:
|
|
2015-02-01, 21:27 | #28 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 128
|
Dot.: Życiowy dylemat - rodzina, praca, mieszkanie
Cytat:
hehe - podoba mi się |
|
2017-12-04, 19:04 | #29 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 10
|
Rodzina rujnuje moje marzenia i mnie.
Pod koniec gimnazjum zaczęłam zarabiać swoje pierwsze pieniądze na sprzedaży moich rzeźb. Rzeźbienie w drewnie i glinie to moja pasja i najprzyjemniejsze zajęcie na świecie. Były to malutkie kwoty, ale dzięki temu miałam swoje kieszonkowe. Rodzina podchodziła do tego sceptycznie. W okresie liceum zaczęli krytykować to co robię. Mieć zarzuty do mnie, że zamiast znaleźć sobie wakacyjną pracę w jakimś callcenter, czy przy zbiorach siedzę w domu i marnuje czas.
Po ukończeniu szkoły chcieli mnie wysłać na studia które zupełnie mnie nie interesowały i nie były w żaden sposób związane z tym co kocham. Wolałam już iść do pracy niż studiować tylko po to, żeby sprostać ich oczekiwaniom. Wyjechałam za granicę na rok do pracy. Było ciężko, często ją zmieniałam i nie potrafiłam się odnaleźć. Jednak wróciłam z kasą i wyremontowałam dwa pokoje w domu, więc dali mi na jakiś czas spokój. Do rachunków dokładałam się sama co miesiąc po 100-250 zł w zależności ile miałam. Wtedy właśnie nastał najcudowniejszy rok w moim życiu. Zajęłam się rzeźbieniem i sprzedażą moich wyrobów przez internet. Nie zarabiałam dużo.. na początku było to 200 zł miesięcznie, potem z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej. Zazwyczaj w granicy 500-700zł miesięcznie. Pewnie wydaje wam się, że to malutko. Ale na moją małą popularność i początki to były ogromne kwoty. Zwłaszcza, że jestem samoukiem i nigdy nikt mi tego nie ułatwiał, nie dał szansy.. Wiecie to dla mnie bardzo ważne. Czułam się naprawdę spełniona, sama dla siebie byłam szefem. Miałam ogromną satysfakcję i poczucie spełnienia, ogromną dumę i cieszyłam się z każdej złotówki. Czasami potrafiłam pracować po kilkanaście godzin dziennie, innego dnia tylko dwie. Miałam wtedy czas na ćwiczenia, na czytanie i uczenie się języków + rozwijanie swoich umiejętności. Spacery po lesie i treningi. Jednak moja rodzina widzi to inaczej. Oni uważają, że jestem leniem bo nie zaharowuje się na jakieś produkcji i nie wiem co to prawdziwa praca. Wiecie.. bo przecież siedzenie w pokoju cały dzień to lenistwo.. a te kilkaset złotych to nędzne groszaki.. Strasznie nakładali na mnie presję. Cały czas pytali o pracę, o to żebym sobie coś znalazła, żebym przestała siedzieć w pokoju tylko się ruszyła.. bo nic nie robię. Nawet jak chwaliłam się swoimi małymi sukcesami to patrzyli na mnie z politowaniem. Trafił mi się mały zastój i załamanie nerwowe przez nagromadzone się problemy i dobijające "wsparcie rodziny". Zostałam kompletnie sama, jeszcze facet skopał mi serce. Znalazłam sobie pracę za najniższą krajową. Pracuje w niej już dwa miesiące i czuję, że wykańczam się psychicznie. Jest tam okropna atmosfera i szef to idiota. Czasami nie mogę z tych nerwów spać po nocy. Wracam kompletnie wykończona psychicznie i fizycznie, zazwyczaj jem obiad, obejrzę jakieś anime i ide spać. Rzeźbie tylko w weekendy. Straciłam ponad połowę klientów. Po prostu nie mogę już robić tego po pracy.. wszystko sypie się w rękach i niszczę materiały. Rodzinka za to jest wniebowzięta. Że w końcu pracuje, że daje im pieniądze. Ogólnie sprawa wygląda tak, że mieszkam z babcią od kilku lat i swój dom przepisała na mnie po śmierci. Więc jakby nie było to jestem w swoim domu. A raczej w swojej połowie domu. Bo jest podzielony na dwie i w tej drugiej mieszkają moi rodzice i brat z narzeczoną. My z babcią płacimy osobno rachunki do których się dokładam (odkąd pracuje daje 300zł miesięcznie + robię połowę zakupów). Jednak nikt z mojej rodziny nie stoi po mojej stronie. Kiedy opowiadałam o swoich planach to kiwali z politowaniem głowami, uśmiechali się pod nosem i wzdychali. Więc przestałam to robić.. Czuje się cholernie nie szczęśliwa, nie zostało mi nic oprócz mnie samej i nadziei. Obecna praca na początku miała być tymczasowa. Chciałam popracować do wiosny, odłożyć pieniądze i wtedy wejść całkowicie w rzeźbiarstwo. Potem założyć własną działalność i pozmieniać mnóstwo rzeczy w moim życiu. Zająć się tym co kocham, znowu czuć, że praca to nie praca a najcudowniejsze zajęcie na świecie. Spełnić marzenie.. Gdy rodzina tylko dowiedziała się o moich planach rozpętał się chaos. Wszyscy są na mnie wściekli, że wgle pomyślałam o rzuceniu tak cudownej pracy. Tak swoją drogą to układam towary w hurtowni budowlanej nie daleko domu, po 9 godzin dziennie. Wychodzą z założenia, że tu zarabiam o ponad połowę więcej i nic innego nie ma znaczenia. Powinnam być wdzięczna za taką pracę i w końcu dorosnąć. Podważają moje umiejętności i talent, nie wspominając kompletnie o tym, że we mnie nie wierzą. Wszyscy zgodnie twierdzą, że nie nadaje się do jakiejkolwiek pracy bo już wymyślam i jestem leniwa... Nic nie osiągnę z takim podejściem i tak dalej. No ☠☠☠☠.. co robić? Mam 23 lata i odłożone 400 zł bo praktycznie całe moje wynagrodzenie idzie na remonty mojej połowy domu i dokładanie się do wszystkiego. Co byście zrobiły na moim miejscu? + jakby co to nie mam przyjaciół czy znajomych. |
2017-12-05, 10:55 | #30 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Rodzina rujnuje moje marzenia i mnie.
Nie bardzo wiem, o co masz pretensje. Że nikomu się nie chce utrzymywać dorosłej osoby? Wiesz co? Też by mi się nie chciało. Twoi rodzice też pewnie pracują i też pewnie woleli by robić co innego, więc im się wcale nie dziwię, że nie na rękę im jest wydawanie tych zarobionych pieniędzy na dorosłą córkę. Do tego jesteś w uprzywilejowanej pozycji, bo chociaż masz swój dom. Inne osoby muszą jeszcze się bujać z opłaceniem wynajmu czy spłatą kredytu.
Myślisz, że inni pisarze, malarze czy rzeźbiarze nie musieli pracować i na siebie zarabiać? Że wszyscy żyli ze sztuki? No to nie, większość miała też dodatkowe zajęcia. |
Nowe wątki na forum Praca i biznes |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:44.