Rachunek na firmę

[uzytkowniczka777]

Chciałam się spotkać z dyrektorem z mojej firmy (2 poziomy nade mną i kilkukrotność mojej pensji) na lunch.

Po lunchu idziemy zapłacić. Facet bierze za swoje jedzenie fakturę na firmę, że niby z jego strony był to lunch biznesowy. Ja płacę za siebie.

Czy tylko dla mnie jest to buractwo? Straciłam do niego trochę szacunek.

[Mad_Max]

Żadne buractwo. Facet wykazał się sprytem, zaradnością, oszczędnością, jest kreatywny, bo w końcu generuje koszty z du...szy. Dobry materiał na dyrektora.
A że burak to inna sprawa.

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

a kto zaproponował spotkanie? w jakim celu ono się odbyło, jakaś służbowa rozmowa?

[uzytkowniczka777]

Napisane przez Mad_Max

Żadne buractwo. Facet wykazał się sprytem, zaradnością, oszczędnością, jest kreatywny, bo w końcu generuje koszty z du...szy. Dobry materiał na dyrektora.
A że burak to inna sprawa.

Haha, no tak.

On zaproponował po raz pierwszy, ja zrobiłam follow-up proponując konkretną datę. Ale nie wiem, jaką rolę to odgrywa.

[pfffh]

Dziwne że fakturę wziął tylko za swój lunch. Powinien wziąć za całość. W końcu jak lunch biznesowy to biznesowy i płaci się za siebie i partnera w rozmowach.

[ruda_beksa]

Napisane przez pfffh

Dziwne że fakturę wziął tylko za swój lunch. Powinien wziąć za całość. W końcu jak lunch biznesowy to biznesowy i płaci się za siebie i partnera w rozmowach.

Tak. Burak.

[lady666macbeth]

Napisane przez pfffh

Dziwne że fakturę wziął tylko za swój lunch. Powinien wziąć za całość. W końcu jak lunch biznesowy to biznesowy i płaci się za siebie i partnera w rozmowach.

też myślę że powinien wziąć fakturę za Was oboje, bo to w końcu lunch biznesowy,

[ruda_beksa]

Napisane przez Mad_Max

Żadne buractwo. Facet wykazał się sprytem, zaradnością, oszczędnością, jest kreatywny, bo w końcu generuje koszty z du...szy. Dobry materiał na dyrektora.

Ale skąd. Dobry dyrektor rozumie, jak ważne jest morale podwładnych i jak słabe nastawienie wpływa na produktywność.

[Przytul_Mnie_Dzisiaj]

Dobry dyrektor wie, że usługi gastronomiczne nie są kosztem

[Mad_Max]

Napisane przez ruda_beksa

Ale skąd. Dobry dyrektor rozumie, jak ważne jest morale podwładnych i jak słabe nastawienie wpływa na produktywność.

W piętrowej korpo morale podwładnych? Śmiech na sali. Dyrektor nie dostaje pensji od pogłowia zadowolonych pracowników

Napisane przez Przytul_Mnie_Dzisiaj

Dobry dyrektor wie, że usługi gastronomiczne nie są kosztem

Są, bo to przecież integrowanie się było na lunchu. Księgowa potwierdzi

[ruda_beksa]

Napisane przez Przytul_Mnie_Dzisiaj

Dobry dyrektor wie, że usługi gastronomiczne nie są kosztem

Z tego co czytam, w Polsce nie jest to czarno-białe:

http://www.rp.pl/artykul/1085246-PIT...la-spolki.html

Poprzez świadczenia na rzecz pracowników pracodawca zapewnia pracownikom lepsze warunki pracy, bardziej efektywne wykorzystanie czasu pracy, komfort pracy, poprawia nastrój, co pozytywnie wpływa na wydajność pracowników, a tym samym firmy jako podmiotu generującego przychody. Ponoszone przez pracodawcę wydatki na posiłki i napoje nie zostały wyłączone z kosztów uzyskania przychodów w art. 16 ust. 1 ustawy. Organ uznaje więc, że przedmiotowe wydatki na rzecz pracowników stanowią dla spółki koszt uzyskania przychodów na podstawie art. 15 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. Należy jednak podkreślić, że wniosek taki nie musi być przyjęty przez organ w toku ewentualnej kontroli podatkowej. Jeśli bowiem organ stwierdzi, że w danej sytuacji zapewnienie posiłków pracownikom nie wynika z kodeksu pracy bądź ze szczególnych potrzeb pracodawcy (np. praca w godzinach nadliczbowych), to może uznać, że wydatek taki nie pozostaje w bezpośrednim związku z możliwością uzyskania bądź zabezpieczenia przychodu przez podatnika. Argument o motywacyjnym charakterze wydatku może być uznany za niewystarczający, szczególnie w przypadku nagminnego ponoszenia tego typu wydatków.

---------- Dopisano o 20:09 ---------- Poprzedni post napisano o 20:05 ----------

Napisane przez Mad_Max

W piętrowej korpo morale podwładnych? Śmiech na sali. Dyrektor nie dostaje pensji od pogłowia zadowolonych pracowników

Pensje i premie dyrektorów zależą od wyników firmy, które zależą od... pracowników. Dyrektor jest tak dobry, jak jego zespół. Lojalność i wydajność są ważniejsze niż myślisz.

[Mad_Max]

Napisane przez ruda_beksa

Pensje i premie dyrektorów zależą od wyników firmy, które zależą od... pracowników. Dyrektor jest tak dobry, jak jego zespół. Lojalność i wydajność są ważniejsze niż myślisz.

Powiedz to każdej zwolnionej z pracy osobie, która wyleciała by poprawić notowania Spółki. W rozwiniętych gospodarkach mamy kapitalizm. Tu człowiek jest tylko narzędziem pracy. Nie ma po co dorabiać do tego ideologii o szczęśliwości.

[uzytkowniczka777]

Napisane przez Przytul_Mnie_Dzisiaj

Dobry dyrektor wie, że usługi gastronomiczne nie są kosztem

Chyba są, bo już w kilku pracach osoby wyżej postawione mogły wrzucać... Oczywiście pewnie wpisywały to jako "lunch z klientem" albo "lunch z przedstawicielem dostawcy", ale kto to sprawdzi...

[ruda_beksa]

Napisane przez Mad_Max

Powiedz to każdej zwolnionej z pracy osobie, która wyleciała by poprawić notowania Spółki. W rozwiniętych gospodarkach mamy kapitalizm. Tu człowiek jest tylko narzędziem pracy. Nie ma po co dorabiać do tego ideologii o szczęśliwości.

Nie rozumiesz. Człowiek jest narzędziem pracy, owszem. Akurat tak się składa, że ta "ludzka maszyna" pracuje szybciej, wydajniej i efektywniej, gdy odczuwa pozytywną emocjonalną więź z miejscem pracy i zespołem, czuje się częścią czegoś większego i odczuwa dumę z tego, co robi. Myślisz, że korporacje takie jak Google i im podobne fundują pracownikom masaże, jogę, wyjazdy integracyjne i obiady itp. z dobroci serca?

Iloma osobami zarządzasz, z ciekawości?

http://www.psychologia-spoleczna.pl/...pracownik.html

[pseudofeministka]

Napisane przez Przytul_Mnie_Dzisiaj

Dobry dyrektor wie, że usługi gastronomiczne nie są kosztem

Tutaj jest mowa o lunchu biznesowym, a nie o uslugach gastronomicznych. Ponizej wklejam orzeczenie:

"Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 2 kwietnia 2015 r. o sygn. akt II FSK 483/13 podjął stanowisko, iż przedsiębiorcy negocjujący umowy na spotkaniach w restauracjach, mogą wydatki poniesione podczas tych spotkań zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów".

Wystarczy, ze na rachunku bedzie napisane lunch biznesowy i moga sobie odliczyc.

[Mad_Max]

Napisane przez ruda_beksa

Nie rozumiesz. Człowiek jest narzędziem pracy, owszem. Akurat tak się składa, że ta "ludzka maszyna" pracuje szybciej, wydajniej i efektywniej, gdy odczuwa pozytywną emocjonalną więź z miejscem pracy i zespołem, czuje się częścią czegoś większego i odczuwa dumę z tego, co robi. Myślisz, że korporacje takie jak Google i im podobne fundują pracownikom masaże, jogę, wyjazdy integracyjne i obiady itp. z dobroci serca?
Iloma osobami zarządzasz, z ciekawości?

Błagam Cię, Ruda. Ty mi o teorii, ja Ci o praktyce. I tak w kółko. Unikam korporacji od kiedy zwolniłem się z TP SA w czasach, gdy wykupywali ją Francuzi, którzy przywieźli ze sobą tak drakońskie pomysły na biznes, że plantacje tytoniu w XIX-wiecznej Virginii były niewinnymi wakacjami dla niewolników.
Ja wiem, że na papierze wszystko fajnie wygląda i trawa jest jakby zieleńsza, ale mówimy o realiach.
Idź do Tesco i powiedz, że będą mieli większe zyski, jak zaczną płacić kasjerko-wykładaczko-sprzątaczkom (takie 3w1) większe pensje. Wyśmieją Cię z góry na dół. O pracy w polskim Amazonie już nawet nie wspomnę.

[Limonka2738]

Burak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

Napisane przez Mad_Max

Błagam Cię, Ruda. Ty mi o teorii, ja Ci o praktyce. I tak w kółko. Unikam korporacji od kiedy zwolniłem się z TP SA w czasach, gdy wykupywali ją Francuzi, którzy przywieźli ze sobą tak drakońskie pomysły na biznes, że plantacje tytoniu w XIX-wiecznej Virginii były niewinnymi wakacjami dla niewolników.
Ja wiem, że na papierze wszystko fajnie wygląda i trawa jest jakby zieleńsza, ale mówimy o realiach.
Idź do Tesco i powiedz, że będą mieli większe zyski, jak zaczną płacić kasjerko-wykładaczko-sprzątaczkom (takie 3w1) większe pensje. Wyśmieją Cię z góry na dół.

Ale ja mówię o pracownikach w korporacji, czyli np. Tesco HQ, nie w sklepie należącym do korporacji. Jest znaczna różnica w tym, jak traktuje się np. osoby pracujące w dziale marketingu Tesco, a sprzątaczki w sklepie. I inaczej jest traktowany deweloper w Amazonie niż ktoś w magazynie. Realia są takie, że coraz więcej korporacji zdaje sobie sprawę z tego, że satysfakcja pracowników umysłowych wpływa na wydajność.

[Mad_Max]

Napisane przez ruda_beksa

Ale ja mówię o pracownikach w korporacji, czyli np. Tesco HQ, nie w sklepie należącym do korporacji. .

Czyli mówisz o 3-5% wszystkich pracowników korpo (bo korpo zaczyna się u góry, a kończy właśnie taką sprzątającą panią w Tesco). Ma się to zupełnie nijak do niczego.

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

Napisane przez uzytkowniczka777

Haha, no tak.

On zaproponował po raz pierwszy, ja zrobiłam follow-up proponując konkretną datę. Ale nie wiem, jaką rolę to odgrywa.

cóż, zazwyczaj kto zaprasza ten płaci
dodatkowo spotkanie służbowe...z podwładnym...on wziął fakturę...

straszny burak

mam nadzieję, że to nie była jakaś fikuśna knajpa z jedzeniem za milion monet



ja miałam rozmowę rekrutacyjną w kawiarni (firma ogromna, ale nie mają biura w Krakowie, więc z musu to była knajpa) i nawet do głowy mi nie przyszło płacić za kawę.

[uzytkowniczka777]

[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;80242731]cóż, zazwyczaj kto zaprasza ten płaci
dodatkowo spotkanie służbowe...z podwładnym...on wziął fakturę...

straszny burak

mam nadzieję, że to nie była jakaś fikuśna knajpa z jedzeniem za milion monet



ja miałam rozmowę rekrutacyjną w kawiarni (firma ogromna, ale nie mają biura w Krakowie, więc z musu to była knajpa) i nawet do głowy mi nie przyszło płacić za kawę.[/QUOTE]

Wiesz u nas jest nawet tak, że szeregowi pracownicy zrzucają się na prezenty dla managementu na urodziny. Szeregowi pracownicy oczywiście prezentów nie dostają.

(Według savoir-vivru prezentów w relacjach pracownik-pracodawca albo nie ma albo płyną one od osoby wyżej rangą do osób położonych niżej).

[ruda_beksa]

Napisane przez Mad_Max

Czyli mówisz o 3-5% wszystkich pracowników korpo (bo korpo zaczyna się u góry, a kończy właśnie taką sprzątającą panią w Tesco). Ma się to zupełnie nijak do niczego.

Ma się do wątku autorki. Autorka ewidentnie nie jest sprzątaczką ani nie pracuje na kasie - bo dyrektor jest tylko 2 poziomy nad nią. Dyrektor nie dba o morale i zachował się jak cham w stosunku do kogoś, kto jest jeden poziom od bycia bezpośrednim podwładnym. Ty mówisz, że dobry dyrektor, ja mówię, że dupa nie dyrektor.

[pseudofeministka]

Napisane przez ruda_beksa

Realia są takie, że coraz więcej korporacji zdaje sobie sprawę z tego, że satysfakcja pracowników umysłowych wpływa na wydajność.

W korporacjach dbalosc o satysfakcje pracownikow chyba byla juz od dawna Sluzbowe samochody, laptopy, telefony, multisporty, doplaty do wakacji, darmowe wakacje itd.

Moim zdaniem tak jest. U siebie w pracy obsluguje roznych przedsiebiorcow i malych i duzych i nawet po wystawionych fakturach w ostatnim czasie widac, ze inwestuja w "satysfkacje" pracownika. I nie mowie tutaj o wielkich korporacjach. Wiec cos na pewno jest na rzeczy.

Mi sie wydaje, ze ogarniety szef wie, ze zadowolony pracownik bedzie bardziej wydajny.

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

Napisane przez uzytkowniczka777

Wiesz u nas jest nawet tak, że szeregowi pracownicy zrzucają się na prezenty dla managementu na urodziny. Szeregowi pracownicy oczywiście prezentów nie dostają.

(Według savoir-vivru prezentów w relacjach pracownik-pracodawca albo nie ma albo płyną one od osoby wyżej rangą do osób położonych niżej).

to dobrowolne zrzutki czy mus?
urodziny to okazja prywatna, a obiad był chyba służbowy?

[uzytkowniczka777]

[1=2f6abb6d3878858271ffdb3 efd65c95d1f4fde9b_623d0cb 3af0b6;80244541]to dobrowolne zrzutki czy mus?
urodziny to okazja prywatna, a obiad był chyba służbowy?[/QUOTE]

Urodziny to chyba nie jest prywatna okazja skoro wręczenie prezentu odbywa się w godzinach pracy na spotkaniu wszystkich pracowników jednostki.

Podobnie jak obiad - trudno powiedzieć, czy takie okazje są prywatne czy nie.

Nikt nie zmusi cię do zrzuty, wiadomo. Ale pieniądze zbiera zawsze asystentka szefa jednostki. Wiadomo, że ludzie widzą to jako coś obowiązkowego (ja to pieprzę i nie daję, ale większość daje). Moim zdaniem pokazuje to kulturę firmy, dlatego przywołałam ten fakt.

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

urodziny pracownika, choćby menago najwyższego szczebla to jego prywatna sprawa, nie ma to dla działalności firmy jakiegoś przełożenia, chyba nie dostajecie wolnego dnia z tego tytułu? a to, że prezent jest wręczany w godzinach pracy to nie ma znaczenia. kasę zbiera asystentka...no czyli nie jest to inicjatywa oddolna, a coś w rodzaju haraczu dla szefa

[deserova]

Mnie już nic nie dziwi po tym jak ostatnio pan adwokat, prezes kanelarii prawnej, członek zarządu wziął fakturę za herbatę za 10zł...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

Napisane przez pseudofeministka

Mi sie wydaje, ze ogarniety szef wie, ze zadowolony pracownik bedzie bardziej wydajny.

Oczywiście są janusze biznesu, którzy jeszcze nie przejrzeli na oczy, ale miejmy nadzieję, że to ginący gatunek.

[Hultaj]

Chciałam się spotkać z dyrektorem z mojej firmy (2 poziomy nade mną i kilkukrotność mojej pensji) na lunch.

Podobnie jak obiad - trudno powiedzieć, czy takie okazje są prywatne czy nie.

dla niego to było spotkanie z pracownikiem, a nie randka, jak najbardziej spotkanie biznesowe.

On takich lunchy - bo z klientami oraz pracownikami którzy np chcą pogadać o karierze czy sprawach firmy może mieć w miesiącu wiele.

Tylko jak dla mnie mógł Cię zaprosić, ale ogólnie, każde płaciło za siebie.

[Damayanti]

Burak, i to do kilkukrotnej potegi.

Jesli lunch stricte sluzbowy, to powinien wziac fakture za Was oboje. Jesli okazja towarzyska a z jakichs wzgledow nie chcial brac faktury na 2 to powinien zaproponowac, ze zaplaci as Twoj. Dziwny chlop.