Ghosting-dlaczego on znika?

[net17]

Witajcie.
Zacznę od początku...

Poznałam kiedyś faceta na imprezie służbowej. Z jakiś powodów zapadł mi w pamięć. Trzy lata później minęliśmy się na Tinderze. Ja go pamiętałam, on mnie nie. Zaproponował spotkanie, które naprawdę było udane. Przegadaliśmy i przespacerowaliśmy pół nocy. Bardzo swobodnie czuliśmy się w swoim towarzystwie i dosłownie przewałkowalismy milion tematów. Pisał mi później komplementy i chcial powtórzyć spotkanie. Ja nie przespałam później tej nocy bo byłam tak bardzo podekscytowana. Mam prawie 30lat a to była pierwsza tak udana internetowa randka. Okazało się, że mamy bardzo dużo wspólnych znajomych i generalnie bardzo dużo przypadków wychodziło na jaw tylko podbijając nasze zainteresowanie sobą... Ale drugiego spotkania nigdy nie było. Facet zapadł się pod ziemie kilka wiadomości później.

Od randki mija rok a ja nadal potrafię o nim myśleć... za często. W zasadzie czuje się z tym dość żałośnie, zważywszy na mój wiek - ale nie potrafię odpuszczać kiedy intuicja krzyczy. Ona mnie nigdy nie zawiodła. A ja z tą myślą nadal żyje, że ... a może to nie był ten czas?

Typ generalnie konto ma do tej pory. Z dwa miesiąca później zaktualizował konto i później jeszcze kilkakrotnie dodając jakieś zdjęcia czy treści. Nawet mieliśmy chwilę rozmowy - na moje zagadanie a portalu poprosił o przejście na telefon ale nie odezwał się. Można powiedzieć, że dopiero wtedy zrozumiałam, że dostałam jawnego kosza

Wiem, że odpowiedzi na pytanie "dlaczego zwiał" nie dostanę... Generalnie żal mam bardziej do świata. Jest mi trudno się zauroczyć i spotkać kogoś z kim czas staje w miejscu.... a wtedy ktoś kto wykazuje zainteresowanie nagle ucieka i mam takie "mindf**k".

Dziewczyny, jak odpuszczać? Jak nie dać się zmanipulować? Jak się tak szybko nie wkręcać w relacje?
Wiem, że gdyby znowu się pojawił to dostałby szansę. A ja chciałabym właśnie nauczyc się na błędach...
Nie być taka osobą, której można wszystko a ona nie może nic.

[Mija62]

"straconych szans, rozpatrywanie"

Może to nie był ten czas, a może ten czas nigdy nie przyjdzie.
Może nadajesz tej sytuacji zbyt duże znaczenie. Nie mam pojęcia, mam podobnie.

[Magrru]

Może jest zabiegany wokół innych, znam kilku takich, niektórzy już imion nie ogarniają mimo większej ilości spotkań z daną osobą. Na pewno to nie materiał na związek a tobie właśnie na związku zależy. Nawet lepiej, że ci głowy nie zawraca i łatwiej zapomnieć, nie rozpamiętuj, nie warto.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[v-x-n]

Ok, poszliście na randkę, było fajnie, rozmowa się kleiła. Moim zdaniem nie wpadłaś mu w oko na gruncie damsko-meskim. Inaczej mówiąc, dla niego nie było chemii, nie zaiskrzyło, nie spodobałaś mu się (jako kobieta) na tyle, żeby to popchnąć dalej.

To nie intuicja krzyczy, nie wmawiaj sobie dla własnego dobra. Ok, tobie facet się bardzo spodobał, ty jemu raczej nie. Gdyby chemia była po obu stronach, to facet by nie odpuścił. Te komplementy (co dokładnie słyszałaś?) i "musimy to powtórzyć" to była raczej zagrywka z grzeczności, takie wiesz - że niby coś, a później się rozejdzie po kościach. Jak obu osobom zależy, to wszystko idzie naturalnie, nic nie trzeba wymuszać, nie trzeba prosić się o kontakt czy spotkania, po prostu od początku się czuje, że to to i nie trzeba o nic walczyć.

[a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b]

Zabawne, moje ostatnie spotkanie mogłabym opisać tak jak Ty swoje, natomiast ten chłopak wrócił do siebie za granicę. Minęły dwa tygodnie, wymieniliśmy pare wiadomości, znalazł mnie na fb, wysyłał zdjęcia co tam u niego słychać.

Zupełnie się nie nastawiam, że coś mogłoby z tego wyniknąć, bo wiem jakie jest życie. Nie wierzę w przeznaczenie, że ta osoba była nam pisana, że to mógł być ten jedyny. Takich osób jest na pęczki. Z jednej strony jest to dobra wiadomość, z drugiej zła. Z jednej strony to daje poczucie, że istnieją na świecie ludzie z którymi mamy szansę złapać momentalnie kontakt i czuć się jak ze starym przyjacielem. Poprzednie niepowodzenia nie były spowodowane tym, że nie potrafimy, że coś jest z nami nie tak, tylko osoby, które spotykaliśmy były nie dla nas.
Ta zła strona to moje nastawienie do relacji. Z tą świadomością mam poczucie, że łatwo mogę odpuścić, ale też i druga strona może łatwo odpuścić i pójść dalej.

---------- Dopisano o 17:24 ---------- Poprzedni post napisano o 17:22 ----------

Napisane przez v-x-n

Ok, poszliście na randkę, było fajnie, rozmowa się kleiła. Moim zdaniem nie wpadłaś mu w oko na gruncie damsko-meskim. Inaczej mówiąc, dla niego nie było chemii, nie zaiskrzyło, nie spodobałaś mu się (jako kobieta) na tyle, żeby to popchnąć dalej.

To nie intuicja krzyczy, nie wmawiaj sobie dla własnego dobra. Ok, tobie facet się bardzo spodobał, ty jemu raczej nie. Gdyby chemia była po obu stronach, to facet by nie odpuścił. Te komplementy (co dokładnie słyszałaś?) i "musimy to powtórzyć" to była raczej zagrywka z grzeczności, takie wiesz - że niby coś, a później się rozejdzie po kościach. Jak obu osobom zależy, to wszystko idzie naturalnie, nic nie trzeba wymuszać, nie trzeba prosić się o kontakt czy spotkania, po prostu od początku się czuje, że to to i nie trzeba o nic walczyć.

Już nie pierwszy raz słyszę takie wypowiedzi i dla mnie to brzmi niczym baśń. Z tej dobrej strony. Chyba niczego tak bardzo nie chciałabym doświadczyć

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Pewnie ma na peczki takich kandydatek, z ktorymi czuje sie swobodnie i walkuje rozne tematy. Nie przebilas sie przez konkurencje, nie ma co rozkminiac. Szanuj sie i nie dawaj szans po takich akcjach ze znikaniem.

[Ellen_Ripley]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;89075651]Pewnie ma na peczki takich kandydatek, z ktorymi czuje sie swobodnie i walkuje rozne tematy. Nie przebilas sie przez konkurencje, nie ma co rozkminiac. Szanuj sie i nie dawaj szans po takich akcjach ze znikaniem.[/QUOTE]

Amen.

To nie żadna baśń, Autorko. V-X-N napisała coś zupełnie zwyczajnego: jeżeli zaiskrzy z obydwu stron plus ludzie szukają tego samego, to nie ma gierek, rozkmin, walki o znajomość. Ona się wtedy po prostu toczy naturalnym, bardziej lub mniej spokojnym rytmem (zależy od temperamentów obydwu stron). Temu facetowi nie spodobałaś się wystarczająco i nieważne co mówił. Ważne co zrobił: zniknął = olał Cię.

Jeżeli chcesz doświadczyć fajnej znajomości, to nie pchaj się tam, gdzie Cię nie chcą plus nie rób sobie nadziei po jednym spotkaniu i pustych komplementach.

[a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b]

Napisane przez Ellen_Ripley

Amen.

To nie żadna baśń, Autorko. V-X-N napisała coś zupełnie zwyczajnego: jeżeli zaiskrzy z obydwu stron plus ludzie szukają tego samego, to nie ma gierek, rozkmin, walki o znajomość. Ona się wtedy po prostu toczy naturalnym, bardziej lub mniej spokojnym rytmem (zależy od temperamentów obydwu stron). Temu facetowi nie spodobałaś się wystarczająco i nieważne co mówił. Ważne co zrobił: zniknął = olał Cię.

Jeżeli chcesz doświadczyć fajnej znajomości, to nie pchaj się tam, gdzie Cię nie chcą plus nie rób sobie nadziei po jednym spotkaniu i pustych komplementach.

Ooj, dla osób które nigdy tego nie doświadczyły, to jest baśń

[v-x-n]

Napisane przez Ellen_Ripley

Amen.

To nie żadna baśń, Autorko. V-X-N napisała coś zupełnie zwyczajnego: jeżeli zaiskrzy z obydwu stron plus ludzie szukają tego samego, to nie ma gierek, rozkmin, walki o znajomość. Ona się wtedy po prostu toczy naturalnym, bardziej lub mniej spokojnym rytmem (zależy od temperamentów obydwu stron). Temu facetowi nie spodobałaś się wystarczająco i nieważne co mówił. Ważne co zrobił: zniknął = olał Cię.

Jeżeli chcesz doświadczyć fajnej znajomości, to nie pchaj się tam, gdzie Cię nie chcą plus nie rób sobie nadziei po jednym spotkaniu i pustych komplementach.

Dokładnie. Jak coś trzeba wymuszać, szukać pretekstu do podtrzymania kontaktu, walczyć o zainteresowanie - to znaczy, że u drugiej strony nie klikneło i nic z tego nie będzie.

To nie jest jakaś magia albo trafienie na tego jedynego, to jest po prostu trafienie na kogoś, komu się z wzajemnością spodobamy. Jak ktoś znika, odpisuje zdawkowo, nie wychodzi z inicjatywą - inaczej mówiąc: nie stara się popchnąć znajomości do przodu - znaczy to tyle, że nie ma co marnować czasu.

Często się też widzi rozkminy typu "może gdybym wtedy zrobiła x, to teraz coś tam" lub "myślicie, że się rozmyślił, bo napisałam abcdef a nie xyz?" - no sorry, to nie szachy, że jeden zły ruch i jesteś skazana na porażkę. Jak chłopakowi wpadniesz w oko nie tylko jako kumpela, ale także jako potencjalna partnerka, to możesz strzelić i 20 gaf, a on nie zrezygnuje. Tutaj sprawa jest jasna jak słońce - dla autorki facet miał potencjał związkowy, natomiast autorka dla faceta nie.

[Krystal_26]

Ładnie napisane, ale autorko, jak można po roku dalej to rozpamiętywać jak to była tylko jedna randka ? Wydaje mi się, że przydałaby ci się pomoc psychologa, a nie dyskusja na forum. Ewidentnie za dużo idealizujesz.

[net17]

Napisane przez Ellen_Ripley

Amen.

To nie żadna baśń, Autorko. V-X-N napisała coś zupełnie zwyczajnego: jeżeli zaiskrzy z obydwu stron plus ludzie szukają tego samego, to nie ma gierek, rozkmin, walki o znajomość. Ona się wtedy po prostu toczy naturalnym, bardziej lub mniej spokojnym rytmem (zależy od temperamentów obydwu stron). Temu facetowi nie spodobałaś się wystarczająco i nieważne co mówił. Ważne co zrobił: zniknął = olał Cię.

Jeżeli chcesz doświadczyć fajnej znajomości, to nie pchaj się tam, gdzie Cię nie chcą plus nie rób sobie nadziei po jednym spotkaniu i pustych komplementach.

Dziekuje za re słowa
Potrzebowałam wiadra zimnej wody.

Chciałabym mieć tyle siły by umieć powiedzieć NIE.

Dodam, że kiedyś mialam podoba sytuację. I był wielki Come back.
Z tym, że wtedy spotkaliśmy się intensywnie a on mnie nagle olał z głupia wymówka. Po trzech latach wrócił. Poszliśmy na wesele jego znajomych, leżeliśmy obok siebie dwie noce przytuleni....a on nawet mnie nie pocałował.
Wróciłam zrezygnowana i znowu urwał kontakt
Wtedy poczułam do niego taki wstręt i czułam się jak idiotka. Dopiero po tej sytuacji zmieniłam o nim zdanie i zobaczyłam obiektywnie jak to z boku wyglądało.... dziś nie odpowiedziałabym mu nawet "czesc bo czuje taki cringe Wtedy bylam pewna ze to zaâ˜☠â˜☠â˜☠ista lekcje, nigdy drugich szans, wchodzenia do tej samej wody.

[Agoorka]

Wg mnie przede wszystkim trzeba zachować dystans,bo takich duchów jest od groma i serio nie ma co się wkręcać,co było nie tak.Jak ktoś się nie odzywa, zapada się pod ziemię, odpisuje grzecznościowo,to znaczy,że nie był zainteresowany z jakiegoś powodu,szkoda myśleć z jakiego.Nie,to nie.Coraz mniej osób ma odwagę powiedzieć komuś wprost nie i dziękuję.Ghosting jest okrutny,bo pozostawia w głowie mętlik,ale nic nie zrobisz na to.Po jednym udanym spotkaniu nie ma co już zacierać rąk,że jest efekt wow.Podchodź na luzie do spotkań,jak nie wyjdzie,to nie bierz tego do siebie,bo się psychicznie zatrujesz.Lepiej się miło zaskoczyć niż niemiło rozczarować

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Tylko mi się zawsze nasuwa pytanie, czy w kontekście ultra krótkiej znajomości i jednej randki można w ogóle mówić szumnie o ghostingu? Facet wymienił grzecznościowo kilka wiadomości jeszcze po randce, po czym przestał się odzywać. Po prostu urwał znajomość jak na moje. Trzeba w to mieszać określenia trochę jednak na wyrost? Jednak to pojęcie z definicji odnosi się do związków / relacji międzyludzkich o jakimś większym znaczeniu, niż "znamy się z widzenia", a nie pojedynczych randek.

[Miss_Suze]

Napisane przez Ellen_Ripley

Tylko mi się zawsze nasuwa pytanie, czy w kontekście ultra krótkiej znajomości i jednej randki można w ogóle mówić szumnie o ghostingu? Facet wymienił grzecznościowo kilka wiadomości jeszcze po randce, po czym przestał się odzywać. Po prostu urwał znajomość jak na moje. Trzeba w to mieszać określenia trochę jednak na wyrost? Jednak to pojęcie z definicji odnosi się do związków / relacji międzyludzkich o jakimś większym znaczeniu, niż "znamy się z widzenia", a nie pojedynczych randek.

Też tak uważam.

[net17]

Napisane przez Ellen_Ripley

Tylko mi się zawsze nasuwa pytanie, czy w kontekście ultra krótkiej znajomości i jednej randki można w ogóle mówić szumnie o ghostingu? Facet wymienił grzecznościowo kilka wiadomości jeszcze po randce, po czym przestał się odzywać. Po prostu urwał znajomość jak na moje. Trzeba w to mieszać określenia trochę jednak na wyrost? Jednak to pojęcie z definicji odnosi się do związków / relacji międzyludzkich o jakimś większym znaczeniu, niż "znamy się z widzenia", a nie pojedynczych randek.

Ghosting to ghosting.
Czasami mozna przeżyć kupę lat i nie czuć za wiele a czasami kilka chwil i poczuć więcej.

Ja pracuje z nim w jednej branży i do mnie docierają jego tematy i on to doskonałe wie. Ma do mnie kontakt służbowy i gdyby chciał to miałby milion sposobów na kontakt -to ja doskonale wiem.

Poznaliśmy się na imprezie z której ja go pamiętałam a on mnie nie. Nawet jak pozniej służbowo rozmawialiśmy przez telefon, ja wiedzialam, że to on bo mam dobrą pamięć i z resztą zwrócił moja uwage już wtedy. Dopiero po dluzszym czasie wpadliśmy na sobie online. Pamiętałam go. Okazało się później, że mamy wspólnych znajomych, wspólne miejsca, które zna malo osób., laczyla nas szkoła i wiele wiecej poza praca a dzielilo trochę km. Byliśmy oboje tym podekscytowani bo mowilismy otwarcie, że to niezła historia, że na siebie trafiliśmy. Randka trwała z dziesięć godzin i wcale nie chcieliśmy jej kończyć gdyby nie zastal nas dzień.

Dziś to nie ma znaczenia tylko próbuje wyjaśnić dlaczego tak mocno mi się wkręcił i że niestety ja bardzo wierzę w takie rzeczy - w takie z pozoru bzdury, dla mnie mialy zawsze ukryte znaczenie.

Wiem też, że kiedyś w końcu dojdzie do konfrontacji ze względu na łączący nas " biznes ". Tak samo jak spotkaliśmy po jakiś dwóch latach od tej imprezy.

Dlatego też napisalam post z pytaniem jak się tak szybko nie wkręcać w relacje- temat chce zamknąć i wyciągnąć wnioski.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez net17

Ghosting to ghosting.
(...)

Hmm, nie. Definicja mówi co innego.

[net17]

Napisane przez Ellen_Ripley

Hmm, nie. Definicja mówi co innego.

W zasadzie to nie ma większego znaczenia dla tego postu ale ale facet który proponuje spotkanie i urywa kontakt to ghosting. Nie wiem jakie znaczenie ma ilość randek.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez net17

W zasadzie to nie ma większego znaczenia dla tego postu ale ale facet który proponuje spotkanie i urywa kontakt to ghosting. Nie wiem jakie znaczenie ma ilość randek.

Takie, że Wy nie byliście w relacji i niczego Ci nie obiecywał (nie na poziomie, który można brać serio, bo kilka komplementów i grzecznościowe "musimy to powtórzyć" to nie są obietnice tej rangi o którą chodzi w ghostingu). Nadając prostej kwestie wielkie nazwy i przypisując takie znaczenie temu, że urwał kontakt nie pomagasz sobie. Wręcz przeciwnie. Będziesz rozpamiętywała coraz bardziej i w głowie pisała scenariusze czegoś, czego nie było.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez net17

niestety ja bardzo wierzę w takie rzeczy - w takie z pozoru bzdury, dla mnie mialy zawsze ukryte znaczenie.

Nie mają, liczy się realna więź między ludźmi, a ta nie tworzy się tylko dlatego, że ktoś pracuje w tej samej branży i słucha tej samej muzyki itd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

Facet jest zapewne podrywaczem i nawet Ciebie nie zapamiętał - niestety. A że jest podrywaczem to ma na pewno dobrze gadane. Wątpię, żeby mu w ogóle zależało na relacji z kimkolwiek.

Jak byłam przed 25 rokiem życia, to też często nadawałam jakimś miłostkom nadmierne znaczenie; teraz już wiem, że to nie ma sensu. To, że spotkałam się z kimś kilka razy i dla mnie było super, połączenie dusz (a miałam takie spotkania) nic w sumie nie oznacza. Miałam taką jedną relację, co kilka lat trwała z przerwami i po prostu teraz uważam, że facet nie szukał nigdy partnerki, do tej pory się do mnie czasami odzywał, nawet jak byłam w związku. Z takich relacji nigdy nic poważnego nie wychodzi, szkoda sobie zaprzątać tym głowę.

Napisane przez Ellen_Ripley

Tylko mi się zawsze nasuwa pytanie, czy w kontekście ultra krótkiej znajomości i jednej randki można w ogóle mówić szumnie o ghostingu? Facet wymienił grzecznościowo kilka wiadomości jeszcze po randce, po czym przestał się odzywać. Po prostu urwał znajomość jak na moje. Trzeba w to mieszać określenia trochę jednak na wyrost? Jednak to pojęcie z definicji odnosi się do związków / relacji międzyludzkich o jakimś większym znaczeniu, niż "znamy się z widzenia", a nie pojedynczych randek.

Szczerze, też miałam różne zauroczenia - a ktoś mi się tutaj spodobał, a tam, później przestał, zapominałam, normalna rzecz - ale jak czytam takie wątki, to jestem przerażona trochę. Bo byłabym naprawdę zszokowana, gdybym się dowiedziała, że ktoś po jednym spotkaniu nadal o mnie myśli, rozmawia - po kilku latach. Miałam zresztą jednego takiego, tylko tutaj Autorka nic obiektywnie złego nie robi, tylko siebie zadręcza, a on jeszcze do mnie wypisywał i wypytywał ludzi o mnie.

No i miałam wiele spotkań, że z czyjejś perspektywy to było pewnie udane spotkanie; a z mojej rozmowa się nie kleiła, nudziłam się, byłam miła po prostu i tyle.

[Magrru]

W drugą stronę jeśli z kimś się dobrze bawię na spotkaniu i mowie mu że było fajnie, może to powtórzymy, generalnie jestem miłą ale potem już nie mam ochoty się widzieć to mam się obawiać, że on to miesiącami czy latami rozpamiętuje?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[net17]

Napisane przez Magrru

W drugą stronę jeśli z kimś się dobrze bawię na spotkaniu i mowie mu że było fajnie, może to powtórzymy, generalnie jestem miłą ale potem już nie mam ochoty się widzieć to mam się obawiać, że on to miesiącami czy latami rozpamiętuje?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ty byś sie miała obawiać? To chyba nie będzie Twój problem, spokojnie

---------- Dopisano o 13:38 ---------- Poprzedni post napisano o 13:34 ----------

Napisane przez sublips

Facet jest zapewne podrywaczem i nawet Ciebie nie zapamiętał - niestety. A że jest podrywaczem to ma na pewno dobrze gadane. Wątpię, żeby mu w ogóle zależało na relacji z kimkolwiek.

Jak byłam przed 25 rokiem życia, to też często nadawałam jakimś miłostkom nadmierne znaczenie; teraz już wiem, że to nie ma sensu. To, że spotkałam się z kimś kilka razy i dla mnie było super, połączenie dusz (a miałam takie spotkania) nic w sumie nie oznacza. Miałam taką jedną relację, co kilka lat trwała z przerwami i po prostu teraz uważam, że facet nie szukał nigdy partnerki, do tej pory się do mnie czasami odzywał, nawet jak byłam w związku. Z takich relacji nigdy nic poważnego nie wychodzi, szkoda sobie zaprzątać tym głowę.



Szczerze, też miałam różne zauroczenia - a ktoś mi się tutaj spodobał, a tam, później przestał, zapominałam, normalna rzecz - ale jak czytam takie wątki, to jestem przerażona trochę. Bo byłabym naprawdę zszokowana, gdybym się dowiedziała, że ktoś po jednym spotkaniu nadal o mnie myśli, rozmawia - po kilku latach. Miałam zresztą jednego takiego, tylko tutaj Autorka nic obiektywnie złego nie robi, tylko siebie zadręcza, a on jeszcze do mnie wypisywał i wypytywał ludzi o mnie.

No i miałam wiele spotkań, że z czyjejś perspektywy to było pewnie udane spotkanie; a z mojej rozmowa się nie kleiła, nudziłam się, byłam miła po prostu i tyle.

Trochę upraszczacie moje wypowiedzi. Ja nigdzie nie napisalam, że myślę o nim dnie i noce tylko zdarza mi się go wspominać zdecydowanie za często.

Uproszczeniem jest też rzucenie tekstu "musimy to powtórzyć" bo tak nie było. Wiem kiedy jest po prostu miło a kiedy kipi energia. Mam prawie 30lat i nie jedne spotkanie za sobą z różnymi zakończeniami.

A faktem jest, że za dużo sobie wyobraziłam i za szybko się wkręciłam, że coś z tego będzie. Plus wyidealizowałam go sobie w głowie na wyrost gdzie to były same słowa.

[Magrru]

Byłabym się tym bardziej, im bardziej ktoś miałby tendencje do takich paranormalnych odchyłów, czytania jakichś jego zdaniem znaków itp. Creepy.
Skąd wiesz, czy to nie byłby mój problem?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sublips]

Napisane przez net17

Ty byś sie miała obawiać? To chyba nie będzie Twój problem, spokojnie

---------- Dopisano o 13:38 ---------- Poprzedni post napisano o 13:34 ----------





Trochę upraszczacie moje wypowiedzi. Ja nigdzie nie napisalam, że myślę o nim dnie i noce tylko zdarza mi się go wspominać zdecydowanie za często.

Uproszczeniem jest też rzucenie tekstu "musimy to powtórzyć" bo tak nie było. Wiem kiedy jest po prostu miło a kiedy kipi energia. Mam prawie 30lat i nie jedne spotkanie za sobą z różnymi zakończeniami.

A faktem jest, że za dużo sobie wyobraziłam i za szybko się wkręciłam, że coś z tego będzie. Plus wyidealizowałam go sobie w głowie na wyrost gdzie to były same słowa.

Ależ ja nie upraszczam. Napisałam przecież, że miałam relację - byłam w międzyczasie w związkach, więc w tych wolnych okresach się spotykałam z tym mężczyzną - w której iskrzyło, ja się mu podobałam, on mi, świetnie nam się gadało na tematy życia/ filozofii/ literatury, zwierzał mi się, to samo poczucie humoru itd., ale facet był i jest podrywaczem. Potrafił się do mnie odezwać raz na miesiąc, raz na kilka i za każdym razem było fajnie. Ale nie szuka żony, relacji na stałe. Nie ma w tym mojej winy, nie ma jego winy. Nie wszyscy chcą związku.

Myślę, że ten tutaj opisany podobnie.

[wlosomaniaczkaaa]

Odlatujesz i niepotrzebnie się nakręcasz przypisując zwykłym przypadkom "ukryte znaczenie". Jak ludzie cierpią i dzieci umierają, to też w tym ukryte znaczenie jest czy tylko jak wpadniesz po latach na typa, który Ci się podoba?
Albo z tym, że może to nie był dobry czas? Oczywiście, że był, tylko mu się nie spodobałaś na tyle, żeby chciał kontynuować znajomość.
Zejdź na ziemię i spójrz na stan faktyczny. Facet ma Cię na wyciągnięcie ręki, ale zlał Cię totalnie. Dla niego nic niezwykłego się nie wydarzyło, ot miło czas spędził. Siedzi ciągle na tinderze i łamie serca innym.

Może warto przyjrzeć się temu, że tracisz głowę dla mężczyzn, którzy mają Cię gdzieś, a jak któryś traktuje Cię poważnie, to uciekasz?

[net17]

Macie rację...

Szybko się angażuje bo jestem singielką prawie 6 lat i w tym czasie najdłuższa relacja trwała może tylko miesiąc. Od tych szesciu lat ta jedna tylko randka była dla mnie czymś więcej - w znaczeniu super facet, super rozmowa, super zgranie bla bla.
Jestem "spragniona" prawdziwych uczuć, które przeżyłam raz w życiu, bardzo dawno temu jako 20latka. Tylko raz. A internetowych randek miałam w tym czasie ponad sto. Jestem zmęczona szukaniem... Jestem zmęczona tym, że ciągle się nie udaje. Tym, że każda randka kończy się tak samo. Tym, że rozmowa super a nie iskrzy na żywo. Tym, że wszystko w porządku ale nie czuję nic. Tym, że kiedy ja jestem na tak - on na nie. Tym, że kiedy już szło wszystko do przodu, poznawałam znajomych to nagle on mówił jednak NIE.
Nie mam już siły próbować, po prostu doskwiera mi samotność. Mam dużo na głowie i czuje, że jestem ze wszystkim sama.

Jestem typem #foreveralone mimo, że ogólnie uważam sie za normalną atrakcyjną kobietę, zadbaną. Mam w jakiś sposób powodzenie ale nigdy nie ma "tej iskry". A jak jest to jest ghosting.

Boję się, że zbliża się magiczna zmiana kodu a ja jak każde urodziny, imprezy, sukcesy i porażki, każde święta... spędzę jako jedyna sama przy stole. Jestem otwarta, jestem bardzo towarzyska, każdy mnie określa jako ta ciągle uśmiechnięta. Ale ta dziewczyna od zawsze wraca do pustego mieszkania.

Wiem, że nic na siłę... ale zastanawia mnie dlaczego niektórzy skaczą ze związku w związek a ja nie mogę poznać nawet jednej osoby, która zostanie na dłużej. Tracę siłę, nadzieję I na myśl o kolejnej randce z internetu dostaje szału. Pousuwałam wszystkie aplikacje i obiecałam sobie, że żadnej więcej...

[ParasolkaMaryPoppins]

I właśnie teraz byłby dla Ciebie najgorszy moment wejścia w związek.

Jesteś samotna, a to jest coś znacznie gorszego niż bycie samemu. Ludzie ciągną do tych, którzy paradoksalnie czują się dobrze w swoim towarzystwie, do tych, którzy nigdy ze sobą się nie nudzą, do tych, co kochają siebie (w zdrowy nienarcystyczny sposób).

Po stwierdzeniu, że jesteś spragniona miłości - w miejscu potencjalnego kandytata - wiałabym, gdzie pieprz rośnie. Bo już bym założyła, że przy ewentualnym rozstaniu zranię Cię dwa razy mocniej niż na to by wskazywały okoliczności. Dlatego ghosting jest tutaj tak wygodny, bo to żadna frajda złamać komuś serce.

Jeśli jesteś katoliczką i to taką chodzącą do kościoła i w ogóle to bym Ci poleciła portale randkowe dla katolików. Tyle, że tam wchodzą mężczyźni już z konkretnym planem na życie - małżeństwo + dzieci itd. Na randkę tam nie idzie się, by tylko miło spędzić czas, tylko by znaleźć męża/żonę.

---------- Dopisano o 16:30 ---------- Poprzedni post napisano o 16:27 ----------

Napisane przez net17

Wiem, że nic na siłę... ale zastanawia mnie dlaczego niektórzy skaczą ze związku w związek

Bo zdrowo podchodzą do randkowania. W sensie jest fajnie, a przy rozstaniu... nucą piosenkę "O mnie się nie martw"

[ANKA54321]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;89075651]Pewnie ma na peczki takich kandydatek, z ktorymi czuje sie swobodnie i walkuje rozne tematy. Nie przebilas sie przez konkurencje, nie ma co rozkminiac. Szanuj sie i nie dawaj szans po takich akcjach ze znikaniem.[/QUOTE] Bez przesady. Prawdopodobnie autorka postu po bliższym poznaniu go nie zainteresowała i dlatego uciął kontakt. Mi też się to zdarzyło. Uznałam, że lepiej ignorować niż powiedzieć wprost - ej ziomuś jednak mi nie pasujesz.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez net17

Macie rację...

Szybko się angażuje bo jestem singielką prawie 6 lat i w tym czasie najdłuższa relacja trwała może tylko miesiąc. Od tych szesciu lat ta jedna tylko randka była dla mnie czymś więcej - w znaczeniu super facet, super rozmowa, super zgranie bla bla.
Jestem "spragniona" prawdziwych uczuć, które przeżyłam raz w życiu, bardzo dawno temu jako 20latka. Tylko raz. A internetowych randek miałam w tym czasie ponad sto. Jestem zmęczona szukaniem... Jestem zmęczona tym, że ciągle się nie udaje. Tym, że każda randka kończy się tak samo. Tym, że rozmowa super a nie iskrzy na żywo. Tym, że wszystko w porządku ale nie czuję nic. Tym, że kiedy ja jestem na tak - on na nie. Tym, że kiedy już szło wszystko do przodu, poznawałam znajomych to nagle on mówił jednak NIE.
Nie mam już siły próbować, po prostu doskwiera mi samotność. Mam dużo na głowie i czuje, że jestem ze wszystkim sama.

Jestem typem #foreveralone mimo, że ogólnie uważam sie za normalną atrakcyjną kobietę, zadbaną. Mam w jakiś sposób powodzenie ale nigdy nie ma "tej iskry". A jak jest to jest ghosting.

Boję się, że zbliża się magiczna zmiana kodu a ja jak każde urodziny, imprezy, sukcesy i porażki, każde święta... spędzę jako jedyna sama przy stole. Jestem otwarta, jestem bardzo towarzyska, każdy mnie określa jako ta ciągle uśmiechnięta. Ale ta dziewczyna od zawsze wraca do pustego mieszkania.

Wiem, że nic na siłę... ale zastanawia mnie dlaczego niektórzy skaczą ze związku w związek a ja nie mogę poznać nawet jednej osoby, która zostanie na dłużej. Tracę siłę, nadzieję I na myśl o kolejnej randce z internetu dostaje szału. Pousuwałam wszystkie aplikacje i obiecałam sobie, że żadnej więcej...

Nie masz się czego wstydzić że chcesz kogoś mieć zwłaszcza po tak długim czasie. Zastanawia mnie tylko ilość randek na których byłaś. Może masz jakieś wewnętrzne blokady o których nie wiesz i skreślasz fajnych facetów a kręcą Cię właśnie takie bawidamiki którzy Cię olewają? Nie zaszkodzi pójść do psychologa na konsultację i przegadać temat bo może Ci to pomóc znaleźć dla siebie odpowiednią osobę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[net17]

O tym "spragnieniu miłości" pisze odważnie na anonimowym forum ale nie sądzę by to było widoczne na pierwszym spotkaniu. Jeśli ktoś mi się spobodoba łapie dystans, nie jest mi łatwo łamać bariery więc myślę, że nie mam takiego napisu na czole na pierwszej randce.

Ta liczna ilość randek była z okresu kiedy bardzo się zaniedbałam i chodziłam z kompleksami na dłoniach na spotkania. To pewnie można było wyczuć, bo generalnie dziś widzę jak wiele się zmienia wraz z pewnością siebie i akceptacją.

Kolejny punkt... Kiedy nawet podświadomie czuje, że nic z tego ale facet próbuje dalej to nie mówię nie. Wyznaje zasadę trzech randek o ile jest obustronne minimalne zainteresowanie.

Totalnie nie czuję tego by zgłosić się się psychologa. Co mu powiem? Pomocy, nikt mnie nie chce? I uslysze "zadbaj o siebie" - za 200pln. Pewnie to głupie ale nie widzę w tym większego sensu(w mojej konkretnej sytuacji nie ogólnej). Myślę, że to po prostu brak szczęścia decyduje o tym, że mi nie wychodzi... a na to mi nie pomoże psycholog. Mogę pomóc sobie sama - rezygnując z szukania na ten moment i akceptację rzeczywistości....