Podobieństwa czy Przeciwieństwa czyli PasujeMY do siebie (?)

[*Catherrine*]

W jaki sposób pasujecie do swoich TŻ?

Czy myślałyście o tym "na chłodno" gdy zaczynałyście związek, czy pokierowałyście się emocjami w decyzji odnośnie bycia razem? - jesteście dopasowaną parą?

Przeciwieństwa się przyciągają? A może ciągnie swój do swego? Jak to jest u was?

[laylla18]

wlasnie wpakowalam sie w zwiazek z rozsadku chlopak jest rycerzem, obiecuje zlote gory bezpieczenstwo opieke ale nie moze mi sie spodobac jakos(((

[*Catherrine*]

a ja się boję żeby się nie wpakowac.. o ile już nie zaczęłam, w każdym razie myślę intensywnie nad tym wszystkim..
tyle że u mnie to by nie było z rozsądku.. no nie ważne

wypowiadajcie się! przecież prawie każda z was ma swojego TŻ

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez *Catherrine*

W jaki sposób pasujecie do swoich TŻ?

Czy myślałyście o tym "na chłodno" gdy zaczynałyście związek, czy pokierowałyście się emocjami w decyzji odnośnie bycia razem? - jesteście dopasowaną parą?

Przeciwieństwa się przyciągają? A może ciągnie swój do swego? Jak to jest u was?

Nie myslalam o tym nigdy. Przeciwienstwa? Jasne, wiecej ich niz rzeczy ktore nas lacza, ale raczej nie to mnie w nim pociaga.
Dopasowani? Tylko pod wzgledem kulinarnym

[yennefer94]

Z moim byłym byliśmy totalnie niedopasowani. Na początku to było nawet ciekawe - można poznać rzeczy, którymi by się normalnie nie zainteresowało, poszerzyć horyzonty myślowe itd. To jeszcze zależy czy ma się tylko inne upodobania czy one się w pewien sposób nie wykluczają. Z byłym się rozstałam, byliśmy razem 6 lat. Ostatecznie różnice były nie do przeskoczenia: ja kocham tańczyć, on nie tańczył w ogóle (w ogóle znaczy wcale i ani trochę), ja mam bardzo zróżnicowany gust muzyczny, 100% eklektyzmu on bardzo ograniczony do gatunków metalowych, z których czasem mi coś podchodziło ale to czasem, ja lubię się spotykać z moimi kumpelami i bawić w większym gronie - on ich wprost nie znosił. Ja studiuje filologię polską i uwielbiam czytać, on jest informatykiem i czyta jedną książkę na rok, ja lubię sobie wypić czy zajarać - on nie bardzo, alkohol jak już to w małych ilościach (zresztą zawsze prowadził). Mogłabym wymieniać w nieskończoność. W pewnym momencie chciałam się po prostu podzielić z kimś tym co mnie kręci. Iść na koncert i przeżywać go razem. A o ile ja jestem dosyć otwarta to mój były wcale. I poznałam chłopaka, z którym podobały nam się te same piosenki, rozmawialiśmy o książkach, lubiliśmy się bawić w podobny sposób...nie jesteśmy parą ale zrozumiałam, ze można trafić na "swojego" człowieka, z którym można przeżywać wszystko razem. Z byłym zawsze ktoś się musiał poświęcać a to wcale nie jest fajne jak przeżywasz koncert ukochanego wykonawcy a tż myśli tylko o tym kiedy już pójdziecie do domu..

[Klarissa]

Napisane przez *Catherrine*

W jaki sposób pasujecie do swoich TŻ?

Czy myślałyście o tym "na chłodno" gdy zaczynałyście związek, czy pokierowałyście się emocjami w decyzji odnośnie bycia razem? - jesteście dopasowaną parą?

Zaufałam intuicji, zdrowemu rozsądkowi i głosowi serca - dokładnie w takiej kolejności. Owszem, zastanawiałam się czy będziemy do siebie pasować. Już wyrosłam z tego, że "ważne iż się kochamy a jakoś to będzie". Gdybym na początku czuła, że coś jest nie tak zrezygnowałabym z naszych spotkań. Oczywiście mój TŻ ma wady, które poznałam dopiero z czasem ale nie przyćmiewają one jego zalet

Przeciwieństwa się przyciągają? A może ciągnie swój do swego? Jak to jest u was?

My jesteśmy pod wieloma względami do siebie dosyć podobni. Jednoczy nas mniej więcej ten sam klimat muzyczny, zainteresowania, podobne i wspólne hobby, bardzo podobne podejście do życia, podobne poglądy polityczne, etyczne i moralne, wspólne ambicje i cele. Jesteśmy też z mężem podobni zewnętrznie - kolor włosów, oczu, kształt ust... dużo ludzi uważa nas za rodzeństwo (chociaż mój TŻ ma siostrę i ja i ona akurat kompletnie do siebie nie jesteśmy podobne, natomiast ona do mojego męża już tak). Są też sprawy, poglądy pod względem których różnimy się lub nawet pozostajemy w skrajnej opozycji, ale zawsze znajdujemy jakiś kompromis.

[~Veronique]

myślę, że i trochę się różnimy i trochę jesteśmy do siebie podobni. zależy w jakiej dziedzinie.

[roux666]

recepty na milosc i udany związek nie ma.
albo jest chemia albo jej nie ma. albo na sie przeradza w cos powaznego i wyższego (Milosc taka najprawdziwsza) albo nie. i ile par tyle zdan- jedni do siebie pasuja, sa podobni a inni wprost przeciwnie.

Chyba sie ze mna zgodzicie Wizazanki, ze im wiecej sie czasu z kims przebywa tym bardziej chcąc czy nie chcąc przejmuje sie jego hm nawyki, upodobania, sposob wypowiadania sie, cokolwiek, cos na nas przechodzi zawsze.

jesli o nas chodzi, heh...totalnie sie od siebie róznimy, poczynajac od pochodzenia, kultury, języka, wychowania, zainteresowań...aż po sposób bycia.
łączy nas ....hieh jakiś związek chemiczny bliżej nieokreślony...))

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez roux666

Chyba sie ze mna zgodzicie Wizazanki, ze im wiecej sie czasu z kims przebywa tym bardziej chcąc czy nie chcąc przejmuje sie jego hm nawyki, upodobania, sposob wypowiadania sie, cokolwiek, cos na nas przechodzi zawsze.

Nie zgodze sie z tym.
Ja nadal nie lubie fanastyki i gier jakie on lubi, on nadal nie ma ochoty grac w simsy.

[ukrycior]

Przyciągnął mnie do siebie ręcznikiem. Naprawdę. Co ja dzisiaj wypisuję... ale to szczera prawda.

[roux666]

Napisane przez SzpiegZKrainyDeszczowców

Nie zgodze sie z tym.
Ja nadal nie lubie fanastyki i gier jakie on lubi, on nadal nie ma ochoty grac w simsy.

miałam na mysli nie tylko zainteresowania, ale i sposób zachowania, gesty, hasła...

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez roux666

miałam na mysli nie tylko zainteresowania, ale i sposób zachowania, gesty, hasła...

Zachowania? Nie. Nawet polowa.
Gesty? Tez nie.
Hasla? Ze niby mowie jak on? Nie.

Wiec nie, nie jest to regula, zasada, wcale sie nie upodabnia do partnera, przeciwienstwa/podobnosci sie nieprzyjciagaja/nieodpychaja.

[rybenka_]

podobieństwo - hmmm nie wiem czy sie zalicza ? ostatnio dowiedziałam sie że w szkole siadamy w tej samej ławce na tym samym miejscu , i to na roznych lekcjach , jestesmy w róznych klasach.
pewnie wyda wam sie to głupie ;P

[*Insane]

Napisane przez roux666

Chyba sie ze mna zgodzicie Wizazanki, ze im wiecej sie czasu z kims przebywa tym bardziej chcąc czy nie chcąc przejmuje sie jego hm nawyki, upodobania, sposob wypowiadania sie, cokolwiek, cos na nas przechodzi zawsze.

W sumie reguła to nie jest, ale u Nas się częściowo sprawdza
Niektóre powiedzenia, czy sposoby zachowań jakby między nami przenikają. To samo chociażby z przyzwyczajeniami kulinarnymi.
Może bez drastycznych zmian, ale widać "wpływy" drugiej osoby

A odpowiadając na pytanie - mamy baardzo podobny światopogląd, ale mimo wszystko nieco inne charakterki
Myślę, że jest między nami tyle samo różnic, co podobieństw.
I się z tego cieszę... nie jest nam nudno, po tak długim czasie wciąż siebie umiemy poznawać na nowo i zaskakiwać czasami przy takim "docieraniu się", wynikającym z różnic, poleci kilka iskier, ale talerze jeszcze nie latają... Myślę, że dużo uczymy się od siebie nawzajem i uznaję to za ogromną zaletę :

Jak zaczynałam związek słuchałam jedynie serca i intuicji... Gdybym słuchała rozsądku, to pewnie bym się na nic nie zdecydowała.. Swoją drogą, że nie byłam w stanie myśleć czymś innym, niż sercem
Myślę, że TŻ również kierował się uczuciami i wewnętrznym głosem. Jemu rozsądek również nie poleciłby mnie pewnie..
I do dzisiaj nieraz myślimy różnie, ale czujemy wspólnie - i o to chosi

[Dronf]

Ja z tż chyba pasujemy do siebie jednak na zasadzie podobieństw ale różnice też są. Tak w sumie to dość wyważone. W sumie można powiedzieć, że mamy bardzo podobne wady Pewnie dlatego się znosimy nawzajem bo jak może mi u kogoś przeszkadzać coś jak sama robię podobnie, no hipokryzja :P. No i na początku zdecydowanie emocje. W zasadzie długo jakoś tak jakby krążyliśmy wokól siebie jedno drugiego zupełnie nie traktując jako "potencjalny obiekt" a potem w sprzyjających okolicznościach na siebie wpadliśmy i wybuchło A znajomi wywęszyli taki obrót zdarzeń zanim zaczęliśmy ze soba kręcić! Skurczybyki

[xhankax]

Zupełne przeciwieństwa we wszystkim! Nie ma ani jednego wspólnego zainteresowania, ani jednej wspólnej pasji, ani jednej cechy charakteru, no po prostu nic! Jedyne co, to bardzo się kochamy i tak już 10 lat Więc chyba nie ma reguły. Czasem owszem, jest to dosyć uciążliwe, ale nigdy nie ma nudy. Trzeba się do siebie jakoś dopasować. I oczywiście, że kierowałam się uczuciami a nie rozsądkiem. Bo rozsądek cały czas mówi, że to się nie uda, a serce, że kocha. I bądź tu mądry i pisz wiersze...

[piotrkowalolitka]

co do charakteru jestesmy dwoma przeciwienstwami: ja - nerwus, zolza, a on? moja ostoja spokoju kiedy ja sie zloszcze on mnie po prostu przytula, drapie, caluje.
on praktykujacy katolik, ja niepraktykujaca. takze mamy troche inny swiatopoglad.
co do zainteresowan mamy je podobne

heh wiec nie jest zle;p