2012-09-16, 02:25 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 137
|
on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Witam
Bardzo dawno mnie tu nie było... a od dawna męczy mnie jedna sprawa... mianowicie, czy myślicie, że mozliwe jest, że facet nie może zdecydować się na związek, później rezygnuje bo rzekomo boi się mnie zranić, a mimo to jak twierdzi kocha? Sprawa jest troszkę skomplikowana i wszystko trwa jakieś 3 lata... Skrótem ale z najważniejszym, 3 lata temu na NK odezwał się do mnie kumpel z dzieciństwa, nie mieliśmy kontaktu 10 lat, bo rodzice się pokłócili, jemu się o mnie przypomniało więc postanowił mnie poszukać, co mu się udało. Spotkalismy się, później kilka wspólnych imprez, spotkań, spacerów, obiadków, byliśmy sobą bardzo zainteresowani, w ogole on grzeczny, dżentelmen, kazdy byl zachwycony jak mnie traktuje, ja w 7niebie, ale pewnego razu podczas rozmowy dał mi do zrozumienia, że znów jedzie na studia, i ma tam zycie, o którym ja wole nie wiedziec... i nie bedziemy razem, bo on sie do zwiazku na odleglosc nie nadaje, przystalam na to, kumplowalismy sie, bylo okej. Generalnie domyslalam sie wtedy, ze do zwiazku nie dojdzie, poniewaz nie obrazajac go tutaj od razu moglam stwierdzic, ze to straszny kobieciarz, wiec jakos bardzo mnie nie zabolalo to, ze zrezygnowal z blizej znajomosci, choc przyznam, ze oczekiwalam czegos innego, bo strasznie sie wtedy zauroczylam [jak sie okazalo zakochalam, kocham go do dzis[. Wyjechal na studia... nie wracal na weekendy jak zawsze, odseparowal sie, treningi, nauka, nawet kumple nie wiedzieli co sie dzieje... ponoc musial przemyslec czy dobrze ze mna zrobil. A mnie w tym czasie zaczal podrywac moj byly facet, z ktorym zaczelam sie spotykac i po jakis 3-4 miesiacach weszlam w zwiazek. Były z moich opowiadan wywnioskowal, ze do kolegi z dziecinstwa cos czuje, wiec jego zdaniem na wszelki wypadek pokasowal mi jego numery i inne, typu znajomi na NK czy facebooku, ja wielce zakochana uleglam, kolega z dziecinstwa odezwal sie na tel, po jakis 3 miesiacach, oczywiscie ja nie majac nr zapytalam kim jest, w odpowiedzi dostałam "nieważne, widze, ze sobie ulozylas zycie, trzymaj sie cieplo". Dalej z moim juz teraz [zreszta od dawna ]bylym jakies tam historie zwiazkowe... ale chodzi mi o kolege z dziecinstwa, nazwijmy go Panem B. Gdy rozstalam sie z bylym to odzyskalam kontakt z B., znow dwie imprezy, wszystko fajnie, ale po kolezensku, a moj byly myslal, ze cos mnie z nim laczy [dobrze sie domyslal... ale ja to trzymalam dla siebie bo wtedy z B. zwiazku nie chcialam - przeciez kiedys nam nie wyszlo] i na jednej z imprez taki incydent, ze byly pisal do mnie smsy, ze widzi mnie z tym kumplem, ten tzn. B sie tak zdenerwowal, ze momentalnie do niego podbiegl i zaczal mu jakas gadke, ze ma sie odczepic i ode mnie i od niego, ze juz wystarczajaco mnie zranil, a mnie nikt ranił nie bedzie, ze my nie bylismy i nie bedziemy razem. [pytalam o to pozniej, a on, ze chyba nie bedziemy bo tylko by mnie ranil] Były sie przestraszył, dał spokoj. Ale nie wiem co wstapiło w B... nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego... Pomyslalam, ze moze zazdrosc jakas... Pozniej odzysykiwalismy kontakt po tym jak moj byly dal spokoj, bylo dobrze, kilka spotkan, krotkich co prawda, ale zawsze cos i kilka udanych imprez. Na tym koniec... pol roku ciszy... tylko telefony, mile, ale tylko... a na pytanie kiedy sie spotkamy slyszalam '' nie mam czasu, pracuje'' , wreszcie spotkalismy sie... pogadalismy po pol roku w pazdzierniku ubieglego roku... wszystko fajnie, a tu B. mowi, ze chyba na erasmusa wyjedzie... wiec pomyslalam sobie - dobra, daj sobie spokoj, kumplowaliscie sie dlugo, nie bylo juz nic tylko kolezenstwo, nie wbijaj sobie go. I bylo calkiem okej, nie wbil mi sie do glowy, mimo, ze pozniej znow spotkania jakies tam, na stopie kolezenskiej. (btw. B to straszny dżentelmen, odnosi sie z szacunkiem, drzwi otwiera, nic na sile nie robi, sprawia wrazenie grzecznego, choc jest inny... lovelas, ma szacunek- do wybranych jak sam twierdzi, mialam okazje obserwowac jak traktuje niektore osoby i musze przyznac, ze mnie traktowal cudownie). Kolezenstwo kolezenstwem, ale w Boże Narodzenie na imprezie najpierw fajna zabawa, pozniej powiedzial mi, ze jedzie na erasmusa za 2 tygodnie, a pozniej... lekko wstawieni trafilismy do niego do domu, niby pogadac, a wylądowalismy w lozku, ciezko powiedziec kto chcial bardziej, po prostu stalo sie. Wszystko byloby fajnie gdyby nie to, ze mial 2 tyg. do półrocznego wyjazdu... Oczywiscie nastepnego dnia po tym jak zaliczylismy lozko odezwal sie, pelna kulturka, ale tylko kilka smsow - swieta... czas dla rodziny, rozumiem. Pozniej umowilismy sie na wspolnego sylwestra... we dwoje... z tym, ze B. najpierw juz w listopadzie go planowal [wtedy nie planowal, ze tylko we dwoje, ale ze razem], a tuz przed samym sylwestrem nie wiedzial i nie mogl sie zdecydowac, czy spedzic go ze mna we dwoje jak mowil, czy zabrac mnie na impreze do kumpla, a moze isc na nia samemu... wiec niegrzecznie z jego strony, bo jakies 3 godziny przed umowiona godzina dal mi znac, ze jednak mam przyjechac. Wpadlam, do niego bylo milo, pogadalismy dosc duzo, znow wyszlo, ze trafilismy do lozka, tym razem na trzezwo. Rozmawialismy o zwiazkach sporo, ja nie mowilam, ze chce z nim byc, ale czul to na pewno, i jakby wykrecal sie, ze nie chce obiecywac co bedzie jak wroci z erasmusa, bo to pol roku, ze pozniej do pracy jedzie nad morze na cale wakacje itd. Ze do zwiazku sie nie nadaje chyba. Ja oczywiscie, ze rozumiem, ze te pol roku to sporo i nie chce nic na sile, ze jak wroci to sie zastanowimy... Po sylwestrze spotkalismy sie 10 stycznia, na dzien przed jego wyjazdem. Niestety o to spotkanie musialam nalegac, narzucac sie, bo on zmeczony z pracy... ale wybaczcie, przed polrocznym wyjazdem wypada chyba sie pozegnac... Przyjechal i wtedy mielismy powazniejsza rozmowe... Mowil mi znow, ze nie chce obiecywac, ze samo sie potoczy, ze nie mam czekac specjalnie jak cos, bo nie wiadomo co bedzie, ale badz co badz zalezy mu na mnie, ale nie wie jak praca i studia sie potocza, ze chyba zacznie kolejny kierunek... [ma juz 24 lata...] czy sie nadaje do zwiazku, ale do zwiazku na odleglosc na pewno nie, ze chcialby cos ze mna, ale jak to ma byc na odleglosc Pl - Szwecja, a pozniej jak wroci odleglosc jakies 150 km to nie dla niego. Powiedzial mi wtedy, ze miedzy nami przyjazni nie bedzie jako takiej, ze spotkania zwykle, zeby pogadac jakies czeste, bo czujemy cos do siebiei i sie nie da, ze szanuje mnie, swoje sekrety miec mozemy, ufamy sobie itd. ale nie potrafi sie ze mna spotykac po kolezensku, bo kocha mnie, choc to dziwna milosc, bo nie potrafi chyba ze mna byc, a przynajmniej nie na ta chwile... Wyjechal... kontakt przez inernet calkiem ok. Wrocil w lutym na tydzien, kilka smsow, rozmowa przez tel i zero spotkan, bo nie mial czasu, Wrocil na erasmusa znow pisanie i niby, ze cos czuje, chcialby mnie itd. ze szkoda tylko, ze jest daleko. Pozniej wrocil w kwietniu na wielkanoc czekalam na to bardzo, a niestety tak sie wital z kumplami na imprezie, ze prowadzilam go do domu.. i nasluchalam sie jak to bardzo mnie kocha [ nie pierwszy raz po pijaku, a na trzezwo tylko raz to slyszalam], ze jestem najlepsza, ze kocha mnie i jest glupi i nie nadaje sie do zwiazku, ale sie zmieni dla mnie tylko wroci na stale. Wyciagnelam z niego ile mial kobiet w sensie lozkowym, bo zawsze twierdzil, ze kilka, okazalo sie, ze ponad 20scia, ale sie tego wstydzi i tylko mi powiedzial ile ich bylo, ale to przeciez mnie kocha i ze mna chcialby byc. Oczywiscie w gadanie ''po pijaku'' jakos nie bardzo wierze, ale wiem, ze z iloscia kobiet moze sie zgadzac, wiec ciekawe czy nie mowil prawdy co do kochania W ogole jak juz go odprowadzilam wciagnal mnie do domu, użeralam sie z 3 godziny z pol spiacym, ktory tak bardzo chce sie zmienic i moze zacytuje '' chcialbym sie dla Ciebie zmienic, bo nie jestem dobry... modlisz sie za mnie? [ ja - po co?], no zebym sie zmienil [ja - Bog Ci nie pomoze, idz spac], pomoze, ja sie dla Ciebie zmienie, tylko czy Ty bys mnie nie zdradzila? bo ja sie tego boje [ pijany - pomyslalam - ale moze serio sie boi tego? ], dalej kolejny dzien swiat tylko smsy z przeprosinami za zbyt duza ilosc alkoholu i zyczenia, pytalam o spotkanie, pisal, ze postara sie... i za kilka dni dostalam wiad. ze przeprasza, ale jest juz w Szwecji... Genialnie... pozniej majowka w Pl, ale w pracy, wiec wybaczam, pozniej koniec maja juz Polska i praca nad morzem, predzej kilka dni w domu i nic procz rozmow na fejsie... pytalam o spotkanie, to odpisal jak juz byl nad morzem w pracy. Spoko... kilka rozmow na nieszczesnym fejsie, niby okej, ale tak zwyczajnie... Dowiedzialam sie tylko, ze on do zwiazkow to jednak nie bardzo, ze sie chyba nie zmieni, musi sie wyszalec, mam zajac sie soba, bo on jest nieodpowiedni dla mnie. Napisal cos moim zdaniem smiesznego ale intrygujacego: " Ty to jestes zbyt inteligentna, wyczuwasz kiedy pije, kiedy pale, kiedy nie mam humoru, kiedy z imprezy wracam, wszystko wyczuwasz i mnie to wkurza, ze jestes na tyle cwana i inteligentna, lubie Cie, zreszta cos wiecej, ale ja takiej dziewczyny bym nie mogl miec, stawiasz mi wysoko poprzeczke, nikt mi nigdy nie pokazal tak bardzo, ze powinienem sie starac, stawiasz mi poprzeczke tak wysoko, ze wybacz, ale to nie dla mnie [zadnej wysokiej poprzeczki, zdrowa znajomosc, swietne realcje, zero klotni, zero jakis tam podejrzen, pelne zaufanie, szacunek, troche moze przesadzalam jak byl w szwecji i pozostawaly nam tylko rozmowy na facebooku, moze przesadzalam z gadkami moralizującymi i napedzjaacymi do tego, zeby powiedzial mi czy nas widzi razem czy nie - ale chyba logiczne, ze chcialam wiedziec] mowil ze , zwiazek w ogole ze mna to ciezka sprawa, raz chce, raz nie, wiesz, ze cos czuje, ale to chyba nie ma znaczenia, bo wolnosc mi chyba lepiej odpowiada, sam nie wiem... '', dostalam kilka wiadomosci w miedzy czasie jaka to ja nie jestem cudowna, jak go wspieram, ze bylabym idealna zona, kobieta na stale, ze jestem cudowna w lozku, ze zwiazek ze mna bylby swietny i pewnie najlepszy w jego zyciu, bo sie nie klocimy i swietnie dogadujemy. Po czym napisal, ze moze wyglada jakby dawal mi kosza, ale tak nie jest, jestem piekna, cudowna i porzadna, kogos znajde, raz to ja dostane kosza, raz to ja dam i ze on czesto kosze dostawal... Z tego to akurat nic nie rozumiem, co chcial przez to powiedziec... Niby rozumiem typ czlowieka, ktory nie umie byc z kims na odleglosc, ale odkad jest w pracy nad morzem, po miesiacu wszedl tam w zwiazek i jest z dziewczyna 2 miesiace... kobieta, ktorej przed rozpoczeciem pracy nie znal totalnie] Skoro rzekomo mnie kocha, a w zwiazku nie umie byc, bo nie chce ranic to jak mozliwe, ze z nia jest 2 mies.? [wiem malo, ale on od dawna z nikim nie byl wiec juz mnie to dziwi, bo sie zarzekal, ze zwiazek nie dla niego] Moze dlatego wytrzymuja, bo sa razem w pracy 12h na dobe, pewnie pozniej razem mieszkaja, sypiaja i on nawet nie ma mozliwosci na imprezy, inne kobiety i jakies nieporozumienia z nia? Dziewczyna nie molestuje go telefonami, smsami bo sa ciagle razem... Chociaz ja akurat co do niego zachowywalam sie normalnie, dobrze, nie bylam bluszczem, jak to kiedys bywalo, nic z tych rzeczy, wszystko na zdrowo.. A on moze tego oczekuje, bycia razem wiec i mieszkania razem? Ale przeciez wszystko z czasem... Naprawde nie rozumiem... A męczy mnie to, bo nie wiem czy wyzej napisalam czy nie, mam do niego przeogromny sentyment, ktory przerodzil sie w szczera milosc, od dawna go kocham, po prostu trzyma mnie te 3 laata, nawet gdy bylam z moim ex kochalam tamtego jakas tam miloscia, choc nie myslalam o nim w zaden sposob na tle erotycznym np., mialam poczucie, ze jest wazny, cholernie wazny, a po prostu nikt o tym nie wiedzial, nawet B., teraz juz wie... moze boi sie tego? Kocham Go, chce zeby byl szczesliwy, nawet nie ze mna, z inna jesli tak wybral, on wie, ze nie chodzi juz o mnie, ale o to by ulozyl sobie zycie... ale skoro teoretycznie on kocha mnie [chyba w 2 miesiace mu sie nie odwidzialo to co niby czuje od ponad 2 lat], bal sie zwiazku, a tu z ledwo poznana dziewczyna sa para to naprawde mnie zaintrygowalo, o co chodzi... Ps. Nie myslcie, ze po nocach nie spie od 3 lat, bo o nim mysle, moze moj opis wyglada nieco dziwnie, ale to co do niego czuje to dojrzala milosc, wiem co moge mu dac, a czego nie, wiem, ze jesli ze mna nie ma byc szczesliwy to ja bede zadowolona jak z kims innym mu sie ulozy, ale tak zbieralam w sobie to wszystko i zastanawia mnie bardzo jego osoba... co on ma w glowie... a co czuje... Dlaczego trzymal mnie w niepewnosci, mowil, ze zwiazki nie dla niego, a jednak jest w zwiazku... Podziwiam jak Ktoś to przeczyta, a jeszcze większe podziękowania jak dla osoby, od ktorej dostanę jakaś odpowiedź. opinie, przemyslenia. Z góry dziękuję! |
2012-09-16, 03:53 | #2 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Tam,Tu i Teraz, Nie Raz
Wiadomości: 1 028
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
|
|
2012-09-16, 07:29 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 147
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Może on po prostu czuł, że nie chce z Tobą być. Lubił Cię, ale to nie było to. Niby byłaś idealną kandydatką na dziewczynę, ładna itd., ale po prostu nie wyobrażał sobie was w związku. Nie było tego czegoś. Dla przykładu: Ja miałam taki przypadek - przystojny, starał się, świetne cechy charakteru, lubiłam go...no po prostu idealnie, a jednak czułam, że to nie TO. Aż byłam na siebie zła, że wszystko takie idealne, a ja jakoś nie wyobrażam sobie nas w związku To zrodziło u mnie zagwostkę: a może ja się nie nadaje do związków, skoro odrzucam takiego świetnego faceta? :/
Co oznacza, że ,,nie chciał Cię ranić"? Po prostu to co wyżej - mógłby z Tobą być, bo jesteś teoretycznie idealną kandydatką na dziewczynę (z wygody; bo jesteś ładna; bo Cię lubi; bo jesteś ,,dobra w łóżku"),a nie dlatego - że czuje do Ciebie TO coś - i to właśnie byłoby dla Ciebie krzywdzące. Teraz druga kwestia...Po co mówił, że mu zależy; że czuje coś więcej itd.? To może wynikać z tego, że jest facetem i zostawił sobie po prostu otwartą furtkę. Taka już natura Jego płci. Niby nie chciał Cię ranić, ale czasami męski instynkt w nim zwyciężał i skorzystał sobie z ,,darmowego seksiku". Wiem, że to okropne i ciężko mi to pisać, ale mam sporo kolegów...No i można powiedzieć, że już się nauczyłam - że facet nie zawsze potrzebuje głębszych uczuć do seksu - niż sympatia; że dziewczyna jest ładna; i co najważniejsze chętna. (Oczywiście nie można uogólniać i wiadomo, że istnieją różni faceci. Ale ja tu opisałam to z czym się spotykałam - a może pasować do sytuacji). Dlaczego mówił, że chce się dla Ciebie zmienić itd.? No, bo czasami budziło się w nim to, że skoro jesteś taka ,,teoretycznie idealna" to, że może trzeba spróbować i może z czasem jednak poczuje TO coś. Ale zaraz przypominał sobie, że to by Cię krzywdziło...ble, ble (patrz: druga kwestia) - a co gorsza, gdyby jednak TEGO nie poczuł - to jeszcze bardziej by Cię skrzywdził, bo dał Ci nadzieję. Dlaczego jest w związku z inną? Ano dlatego, że do niej właśnie poczuł TO coś i wszystkie powyższe wahania nie mają racji bytu -> jest w związku. Pisząc ,,TO coś" - nie mam na myśli jakiegoś konkretnego uczucia - tylko ten taki pstryczek - że kiedy zaskoczy to już się wie. Oczywiście nie znam chłopaka, a już na pewno nie tak dobrze jak ty autorko, więc cały ten powyższy opis jest TYLKO moim punktem widzenia - czyli obcej osoby z internetu Nie musi być prawdą, ale może. Generalnie facet, jak dla mnie skrzywdził Cię tymi swoimi wahaniami. Tym, że kilka razy zwyciężył w nim męski instynkt. No i ogólnie tym, że sam nie wiedział czego chce - a to jest równoznaczne z brakiem TEGO tzw. pstryczka. Autorko! On nie jest Ciebie wart. Nawet, gdyby faktycznie coś czuł. Jakby na to nie patrzeć (czuł; nie czuł) to zachował się jak świnia. Głównie przez to, że zostawił sobie ,,otwartą furtkę" i namieszał Ci w głowie, a teraz jest z kimś w związku. Mam nadzieję, że uda Ci się o nim zapomnieć i znajdziesz sobie kogoś, kto nie będzie bawił się w takie gierki A jeśli już, to że gra będzie warta świeczki, bo tutaj nie jest. Edytowane przez Siouxsie Czas edycji: 2012-09-16 o 07:59 |
2012-09-16, 09:10 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Mówiąc w skrócie wizażomową Wasz związek nie jest niczym więcej, jak tylko wspólnym męczeniem d*py...
On niezdecydowany, olewa Cię na każdym kroku, a Ty sobie na to pozwalasz i jeszcze skamlesz, że "jego szczęście" jest najważniejsze. Moim zdaniem to jest prosta droga do zmarnowania sobie życia. Facet ewidentnie Cię nie szanuje, ale czuje się komfortowo, bo wie, że zawsze może liczyć na Twoje uczucie. Gdyby chciał, to by z Tobą był. Nie jest, więc nie wiem czym się jeszcze łudzisz? Ogarnij się i każ mu spadać na bambus. Nikt nie zadba o Ciebie, jeśli sama o siebie nie zadbasz. Pozdrawiam!
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on
Edytowane przez Melanchton Czas edycji: 2012-09-16 o 09:44 |
2012-09-16, 09:22 | #5 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
A dla mnie takie teksty "kocham cię ale chcę byś była szczęśliwa" to mydlenie oczu i tyle pierdzielenie kota za pomocą młota, pociskanie kitu czy jak tam zwał. Facecik bawi się kosztem dziewczyny.
|
2012-09-16, 10:01 | #6 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
__________________
Tu wyjaśniam w prostych słowach trening, dietę i głowę: instagram.com/prostym_slowem
|
|
2012-09-16, 10:02 | #7 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
|
|
2012-09-16, 10:06 | #8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 7 346
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;36555860]Poplułam monitor [/QUOTE]
<ociera z wyrozumiałością ślinę z brody> Dziwią mnie takie panny, co to mają w głowie rozbudowany romans, podczas kiedy dla jakiegoś kutaska są tylko marnym, nawracającym epizodem. Coś jak gazy po bigosie. Każdy wie, że przyjedzie na święta i będą gazy, jakoś tam się na to nastawia i nawet nie ma niespodzianki, nic nie zaskakuje - jest bigos i są gazy.
__________________
Tu wyjaśniam w prostych słowach trening, dietę i głowę: instagram.com/prostym_slowem
Edytowane przez mpt Czas edycji: 2012-09-16 o 10:30 Powód: interpunkcja |
2012-09-16, 10:25 | #9 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on
|
|
2012-09-16, 10:25 | #10 |
Zakorzenienie
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Dotrwałam do końca uff
Dziewczyno szczerze mówiąc czytając twój post śmiałam się z twojej naiwności bo dla mnie jest prze ogromna. Facet ma przyjaciółkę w tobie, dziewczynę i kochankę kiedy tylko chce ma takie wyjście awaryjne jak już ktoś pisał a ty tylko siedzisz i czekasz aż jaśnie pan da ci odrobinę czułości i miłości. koro szukasz tego a na pewno szukasz to znajdź sobie normalnego faceta a nie zbierasz ochłapów i cieszysz się z wciskania ci kitu. Skoro by Cię kochał to by z tobą był, skoro nie chce związków nie wiązał by się z nikim tyle. Chłop cię oszukuje, ma koło ratunkowe w razie w ma i z kim pogadać i z kim się po bzykać, ma po pijaki kto go do domu odprowadzić i nie musi się o to starać bo ma na wyciągnięcie ręki. Radzę Ci zacznij się szanować i skończ tą pożal się Boże znajomość bo ani to nie przyjaźń ani związek tylko zatruwanie sobie życia.
__________________
https://wizaz.pl/Mikroreklama |
2012-09-16, 10:29 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16 988
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
aż się to przykro czyta..
bez urazy - ale czy ty w ogóle zauważasz to co ten rzekomy dżentelmen mówi pomiędzy 'kocham cię" "zmienię się" itd? Koleś pomiędzy zdaniami jasno Ci powiedział, że zalicza co popadnie, że związki go nie interesują. Zauważ też co on robi - przyjeżdża w twoje okolice i jak ma ochotę to korzysta (a ja nie ma to Cię zbywa tekstem o zmęczeniu). Potem wyjeżdża z tekstem, że związki na odległość go nie obchodzą - i myślisz, że co wtedy robi? Te panny które pozaliczał same się nie namnożyły. To jest tak oczywiste, że aż szok że tego nie widzisz - koleś prowadzi bujne życie, raz jest tutaj raz tam - i wszędzie chcę sobie zaliczyć. No to akurat w twojej lokalizacji przygruchał sobie Ciebie. Rzuci ci raz na jakiś czas romantyczny tekst, w drzwiach przepuści - i to nie dlatego, że cię kocha a tylko dlatego, żeby kolejnym razem jak przyjedzie i akurat będzie miał ochotę to zamiast szukać i podrywać spotka się z tobą "po koleżeńsku" i przy okazji trochę wygniecie prześcieradło... I Ty sobie trzeci rok żyjesz w świecie romansu podczas gdy on to tu to tam sobie po prostu zalicza co się nawinie. Sorry ale to jest tak oczywiste że aż się to boleśnie czyta.
__________________
... Prędzej czy później cmentarze są pełne wszystkich. 15.02.2017 ♥
|
2012-09-16, 10:30 | #12 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Dużo tekstu, a treść sprowadza się w sumie do jednego: on nie chciał być z Tobą w związku. Po prostu nie i tyle. Seks owszem, miło i bez zobowiązań chętnie, jak mi się chce, to się z Tobą spotkam (ostatnio mi się nie chce, ale fajnie, że Ty czekasz jak piesek przy furtce), ale związek? Nie. Jakby facet chciał, to by z Tobą był. Reszta to lukrowanie zeschniętego pączka i posypywanie go kolorową, pseudo-romantyczną posypką, żeby go jakoś opchnąć sobie samej. To jest tak naprawdę bardzo, bardzo proste. Tu nie ma miłości. Owszem, jakieś tam uczucia są (a może raczej były), ale bardziej na zasadzie "trochę chemii, trochę ciekawości, trochę z nudów, trochę z pożądania", a z tego się niczego trwałego nie ulepi. Przypisujesz mu zresztą własne uczucia i tłumaczysz jego (denne) zachowania na jego korzyść, oby tylko nie spojrzeć prawdzie w oczy.
Edytowane przez 201803290936 Czas edycji: 2012-09-16 o 10:33 |
2012-09-16, 10:49 | #13 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
__________________
Życie jest jak sen... Czasami piękne,a czasami koszmarne... Nowy,jesienny wątek https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=667473 |
|
2012-09-16, 11:01 | #14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;36555222]A dla mnie takie teksty "kocham cię ale chcę byś była szczęśliwa" to mydlenie oczu i tyle pierdzielenie kota za pomocą młota, pociskanie kitu czy jak tam zwał. Facecik bawi się kosztem dziewczyny.[/QUOTE]
Jak wyżej. Ze swojej strony dodam jedynie, że związek to nie telenowela brazylijska i jeśli ma być to jest, jeśli nie - to dzieje się taka historia jak u Autorki. Przepraszam, ale miałam w swoim życiu kilka tak rozchwianych koleżanek, które potrafiły 3 lata mi i wszystkim znajomym tyłek zawracać historiami tego typu i każdy im zawsze mówił to samo (a po pewnym czasie nie mógł już tego słuchać) a one uwierzyć nie mogły, że jak koleś mówi, że nie chce być w związku bo to i tamto to nie będzie. |
2012-09-16, 11:16 | #15 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 2 430
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
|
|
2012-09-16, 11:24 | #16 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 712
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Piszesz, ze z Twojej strony to dojrzala milosc.
Dojrzala milosc nie daje soba pomiatac i szanuje sie. To co opisalas to nie dojrzala, ale przechodzona milosc. Cos jak ulubione buty- rozwalaja sie, wygladaja tragicznie, a do tego zzeraja piety, ale wlascicielka chodzi w nich na sile, bo nie porrafi sie z nimi rozstac. A jak w koncu kupi nowe to tamte i tak siedza w szafie na honorowej polce... |
2012-09-16, 11:27 | #17 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 35
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
wg mnie facet cos do Ciebie czuje, jednoczesnie boi sie. Nie chcialby Cie zawiesc, a boi sie ze moglnby to zrobic, pewnie jest tego swiadom. Nie chcial by Cie zawiesc, bo tyle dla niego znaczysz itd ale jednoczesnie sadze ze on sam tez wie, ze jest mlody i chce sie jeszcze wyszumiec.... A z ta dziewczyna zwiazal sie moze wlasnie dlatego, ze nie byla dla niego az taka wazna, ze jesli ja zdradzi i to wyjdzie, nie bedzie czul sie z tym bardzo zle... To tak jakby idealizowal Ciebie i zwiazek z Toba i chcial ale bal sie.. Np najlepiej bylo miedzy wami tuz przed jego wyjazdem, jak juz iwedzial ze nic z tego nie wyjdzie
ale nie ma sensu tracic zycia na myslenie o nim, jesli jest nieosiagalny. Mozesz pogadac, ale jesli on wie, ze ma sklonnosc do skokow w bok a Ty tego nie bedziesz tolerowac, to nie da sie na sile.. Moze z czasem mu sie zmieni, ale skad wiesz, co bedzie za jakis czas? Nie ma sensu liczyc, czekac i planowac, skoro on juz jest z inna a przez tyle lat nie mogl sie ogarnac i zdecydowac.. w kazdym razie ja bym juz nigdy nie spala z nim bez zwiazku i powanych deklaracji. Pomysl, dla Ciebie jest to cos wyjatkowego, a dla niego jestes jedna z ponad 20... Nie wiadomo wiec, czy nie bylas, jak pisza dziewczyny, "darmowym seksikiem".
__________________
wymiana książek https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=710467 http://musicofyourskin.blogspot.com/ kosmetyki i szycie ! Edytowane przez ooioo Czas edycji: 2012-09-16 o 11:38 Powód: dopisane |
2012-09-16, 11:29 | #18 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
Edytowane przez madana Czas edycji: 2012-09-16 o 11:35 |
|
2012-09-16, 13:15 | #19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 7 190
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
facet ma dziewczynę na boku, która z imprez odprowadza, do łóżka wchodzi kiedy jest potrzeba, można ją pobajerować. każdy by chciał mieć taką 'bezpieczną opcję'. a tekst 'nie chcę Cię ranić' jest najbardziej popularno-kłamliwy na świecie
__________________
|
2012-09-16, 15:02 | #20 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 137
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Dziękuję wszystkim, którzy to przeczytali i coś odpowiedzieli.
Wiem, że post wygląda śmiesznie, komicznie, że wyszło na to, że od 3 lat sie za nim uganiam i nic wiecej, nie patrze na innych, tylko zyje w swiecie pieknej milosci, bo tak sobie wbilam do glowy. Fakt, pierwszy rok jak Go poznałam było ciezko, naprawde nikt nigdy tak bardzo mi się, że tak to ujmę "nie wkręcił", ale gdy za pierwszym razem sam wywinął się od związku, postanowiłam się z nim kumplowac, stwierdzilam, ze moze cos mnie do niego ciagnie, bo jednak w dziecinstwie dzien w dzien sie bawilismy, pozniej zniknal z mojego zycia, gdy mialam jakies 10 lat, wiec pewnie to taki sentyment.. nie było z tym problemów, moglismy normalnie gadac, pisac, spotykac sie, nie bylo podchodow jakis tam, do pocalunkow czy cos takiego, zdrowa relacja, znazlazłam faceta, ułożyłam sobie życie, nie wiem jak jego zycie partnerskie w tym czasie wygladalo, bo moj ex nie chcial abym utrzymywała z B. kontakt, jakos urwalo sie na czas mojego zwiazku jak pisalam wyzej. Jednak ja bedac z zwiazku z ex nie myslalam o B. w sensie bycia razem, milosci czy cos, po prostu byl wazny, skoro juz sie odnalazl po latach gdy nie mielismy kontaktu, dopiero pozniej po rozstaniu znow cos wrocilo, ale zawsze mowilam sobie, ze skoro raz nie chciał zwiazku, to raczej mu sie nie odmienilo i lepiej jak zostaniemy na stopie kolezenskiej. Dopiero własnie w Boże Narodzenie, po tym jak trafilismy do lozka pomyslalam, ze on moze cos do mnie czuc, zreszta sam oznajmial mi to wszystko, ze kocha, ze sie zmieni [z niektorych odpowiedzi wyszlo, ze ja sobie do dopowiadalam, ale nie, on potrafil mi to mowic w twarz, pisac czy mowic przez tel., niejednokrotnie uslyszalam od niego takie rzeczy, na trzezwo tez, jakies tam, ze idealna itd itd. wlasnie... tego nie rozumiem, po co komus tak motac w glowie... - wiem, nawinie w to wierzylam, mialam nadzieje. Naiwnośc wielka jak teraz na to patrzę, ale był moment kilku miesiecy przed i po jego wyjezdzie, ze mialam nadzieje, ze serio przemysli, ze jestem wazna, i to co mowi, jest prawda. Jednak jak slusznie zauwazylyscie, tylko ściemial. Mnie na chwile obecna to juz nie boli az tak bardzo, ze nie moge zyc bez niego i tkwie w tym po uszy. To wszystko trwało do Wielkiej Nocy, kiedy to przyjechal i jeszcze zanim się wstawił na imprezie proponował mi, że może poszlibyśmy do niego, odmówiłam, później gdy już był po sporej ilości %% znów proponował, zaprowadziłam go do domu, pytał czy nie chciałabym "no wiesz...", chodziło o seks, odmówiłam. Wtedy zdałam sobie sprawę (wiem, mega późno, ale zawsze), że chyba jest tak jak pisałyście, że mna mnie na miejscu i jak skądś wraca to teoretycznie zawsze napisze, zadzowni, miło pogada i już mnie ma - w jego mniemaniu. Nigdy tak nie było, sytuacja miała miejsce tylko w Boże Nar. i w sylwka. Predzej nigdy nie poszłam z nim do łozka, bo balam sie, ze to sie tak skonczy, a seks bez zobowiazan czy bez uczuc nie jest dla mnie... jednak jakos przed tym jego wyjazdem tak wyszło i coz... Generalnie to tylko z nim mam taki problem, nie mam problemu z byciem wykorzystywana przez jakis tam facetow, po prostu nie jestem osoba naiwna jesli chodzi o inne znajomosci, jemu zaufalam, bo myslalam ,ze bedzie szczery, zawsze traktowal mnie jakos tak inaczej, moze mi sie wtedy wydawalo, ale czulam sie wazniejsza niz niektore z jego kolezanek, bo mnie znał za dzieciaka, zawsze potarzał, ze przez to jestem wazniejsza niz inne, najwazniejsza z nich wszystkich - mogl klamac, nie mowie, ze nie. Ale tylko jemu tak zaufałam i naiwnie dałam się wykorzystać, nigdy nie miałam problemu np. wlasnie po imprezach czy cos takiego, mialam tylko dwoch prartnerow, ktorzy sa moimi bylymi facetami no i trzeciego - tego "kolege". To nie do konca bylo tak, ze pojde z nim do lozka na jego zawolanie, bo w Wielkanoc spojrzałam [jak wyzej pisalam] na to inaczej i nie dalam sie zaciagnac. Nie wiem co on ma takiego w sobie... Generalnie ja funkcjonuje normalnie, od świąt Wielkanocnych nie mysle o nim tak jak to było w zimę, albo gdy nie było go w PL., spotykam się z facetami, pogadać, pośmiać się, na spacer, do kina [obecnie przez wakacje z nikim nic większego, głębszego] ale nie widze z nich tego pstryyyczka, o którym jedna z Was pisała. Gdy B. nie było w PL wtedy miałam nadzieję, bardzo złudną i było to naiwne, przyznam. W Wielkanoc postanowiłam sobie dać spokój, ale ostatnio jakos tak spotkałam jego rodziców [znajomi moich rodzicow], zaczeli cos gadac, ze szkoda, ze on ze mna nie jest, ze głupi taki, pozniej widzialam sie z jego kumplami i jego kuzynem, dokladniej wczoraj i dzis, bo na imprezie, po powrocie stworzyłam ten watek, po prostu cos mnie znow tknelo, bo jego kumple są też moimi znajomymi, wypytywali o niego, wygladalo jakby starali sie mnie pocieszyc, ze on na mnie nie zasluguje, a dziewczyne ma teraz ich zdaniem tylko po to, zeby sie po pracy nie nudzic, bo pracuje w malym nadmorskim miasteczku, do poznych godzin i nie ma czasu na "wyrywanie". Jego kuzyn pocieszył mnie dosadnym tekstem " on jest chujem, daj spokój, szkoda, że taką fajną dziewczynę odstawił, bo mało porządnych teraz, to nie człowiek... " Jakos tak dalo mi to do myslenia, ze nawet jego bliscy znajomi i kuzynk, ktory traktuje go jak brata mi tak zaczal gadac... przypomniala mi sie znow cala ta sprawa i postanowilam Was zapytac co sadzicie. Wiem, ze zwiazek z nim bylby tokstyczny i macie tutaj racje, ze moja naiwnosc byla wielka, a jak jedna pisała on pojawia się raz na jakiś czas, od święta a ja jestem jak gazy po bigosie dosadne, ale prawdziwe, on tak myśli, że jestem i czekam i że zawsze jak wpadnie do 'naszego' lokalu na impreze, a ja tam bede to uda mu sie ze mna wyjsc... Co prawda taka sytuacja mialam miejsce raz, dodatkowo byl ten sylwester, ale on pewnie teraz skoro zna moje uczucia, gdyby w razie stracil dziewczyne znow przyleci i znow bedzie to samo... Podejrzewam, ze on sie nie zmieni, a nawet gdyby to u mnie juz mogl miec tysiac szans, a nie wykorzystal zadnej, wiec do widzenia. Tak będzie lepiej, i tak jest, może późno się ocknęłam, bo 3 lata zawsze czy z kimś byłam, spotykałam sie czy probowalam cos z kim, on sie pojawial, a ja oprocz mojego ex jakies tam inne pozaczynane znajomosci konczylam i szlam do B., rozumiecie, spotykalam sie z facetem, B. był daleko, ja chcialam sobie ulozyc, bylo okej, B wracal, a ja wracalam do niego, niby tylko spotkac sie pgoadac, ale juz kazdego innego odstawialam... Przez niego w sumie nie mam nikogo na stałe, jedynie zeby wyjsc z kims do kina, na impreze czy cos.. ale to koledzy, i nic to nie ma wspolnego z podjeciem sie jakiegos zwiazku... Po prostu moja naiwnosc do B. nie dawala mi z nikim wejsc w zwiazek, bo serio do czasu wielkiej nocy myslalam, ze moze on wroci do mnie... Głupie... strasznie. Dziękuję Wam, za Wasze reakcje, nie miałam z kim o tym pogadać. Widze, ze problem tkwi w mojej nawisnosci co do jego osoby, a głowny problem tkwi w nim, gdyby nie był jaki jest nikt nie miałby problemow. Generalnie dzis tak sobie myslalam czytajac to co napisalyscie, ze on chyba, dlatego tak czesto wyjezdza, to raz wyrwie cos u mnie w miescie, cos raz na studiach, w Szwecji wole nie myslec, bo po prostu nasze miasto [100tys. mieszkancow] nie jest jakies wielkie, a ludzie w ''naszym wieku'' wszysyc prakrycznie skad sie kojarza, maja wspolnych znajomych, wiec on zaliczajac tu tyle panien juz nic ciekawego tu, ze tak brzydko powiem "nie wyrwie", jedynie mogl liczyc na mnie, bo ja przeciez slepo zakochana, albo zaliczac panienki poza naszym miastem, wiec chetnie wyjzdzal do pracy, imprezowal tam, wyjezdzal na studia, ale tam juz tez cale towarzystwo ''imprezowe'' zna jego wybyrki, wiec sobie poderwal dziewczyne '' na stałe '' w wakacyjnej pracy, ona nie mieszka kompletnie w naszych okolicach i okolicach jego pobytu, wiec nikt u nas jej nie zna, ani ona nie zna nikogo, a on w razie jakiejs wtopy [bo przeciez nie potrafi zyc w zwiazku i fakt... jest lovelasem] nie wpadnie, bo nie bedzie mial go kto, jak i gdzie tej dziewcyznie pod kablowac... Tak sobie pomyslalam, wniaskujac po tm co mowili jego kuzyn i kumple... Cwany jest, ale daleko na tym nie zajedzie... Moja naiwnosc skonczyla sie dawno, nie wierzylam, ze moglby sie ogarnac, jak go nie bylo jakos tak do mnie to dochodzilo, no i jak wrocil na wielkanoc to bylam pewna, ze nie, ale naprawde zastanawialo mnie, dlaczego on sie tak zachowuje... po co to robi... miesza w glowach... sercach... po prostu... lubi miec "otwarta furtke" jak, któraś z WAs zauwazyła. Chra sytuacja... Dziękuję za opinie, za te delikatne i za te dosadne, potrzebowałam tez własnie takich, żeby się w moim przekonaniu utwierdzić, skończyć to i na następny raz już nikomu nie dac się tak omotac. To co dla Was było proste, dla mnie do jakiegoś marca- kwietnia nie bylo... Inaczej gdy ktoś tkwi w takim gó.wnie, a inaczej jak ktoś patrzy z boku. Na następny raz będę mądrzejsza i nie będzie slepego ufania, bo on tak mowi, zna mnie od lat wiec tak musi byc, o nie. Dziękuję Wam naprawdę. Edytowane przez ironiczna91 Czas edycji: 2012-09-16 o 15:10 |
2012-09-16, 15:15 | #21 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
Fajnie że to zrozumiałaś Lepiej późno niż wcale. Na twoim miejscu już bym się do tego pana nie odzywała w ogóle, zamian za niego znalazła sobie jakiegoś normalnego faceta który byłby ciebie wart Tego Ci życzę. Powodzenia
__________________
https://wizaz.pl/Mikroreklama |
|
2012-09-16, 15:21 | #22 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 137
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
Dziękuję |
|
2012-09-16, 15:54 | #23 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 679
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Dla mnie sam tytuł, który podsumowuje zachowanie faceta, to klasyczny tekst typów, którzy chcą sobie pokorzystać z towarzystwa Miło spędzić czas, to tak, do tego jesteś dość dobra, ale zdaniem delikwenta nie dośc, by być z nim w poważniejszej relacji, w której ludzie traktuja się poważnie i ze sobą licza.
Nie bój się, gdy spotka panne, na której będzie mu naprawdę zależało, nawet przez myśl mu nie przejdą takie cyrki. |
2012-09-16, 16:12 | #24 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 137
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
Może ja dla niego nie nadaję sie do zwiazku, ale znow co, problem we mnie? Czy w niedopasowaniu po prostu? Kiedyś byłam bluszczem, ale bardzo sie zmienilam od tamtego czasu, nie lubie keidy ktos owija mnie swoimi mackami, ani ja nie owijam kogos, zachowuje zdrowe relacje. On mowil kiedyś, że podchodzę za powaznie, ze chcialabym juz prawdziwego zwiazku, ale ludzie, ile mamy lat.. albo sie wiązać, albo nie, ja nie mam ochoty na gierki i inne cyrki, nie nadaje sie do tego, albo zwiazek i uczucia, albo nic, nie wiem moze on szukał kogoś z kim jak sie rozstanie to ta osoba oleje, nie bedzie mu truła, ze odwalił, w ogole bedzie z nim, bedzie mu ufała tak, ze nie bedzie miala nigdy o nic pretensji, a on bedzie ja walil w rogi za kazdym razem... to głupie.. co on niby szuka kobiety, którą można robić w ciula, wiedzieć się z nią raz na miesiąc, a siedziec sobnie na studiach do konca zycia, byc z taka, która nawet się o to nie upomni, ze ja olewa, ze dzowni raz na 2 tyg. nie wiem... Bo niby dlaczego nie potafi zyc w zwiazku na odleglosc, pewnie dlatego, ze nie potrafi utrzymac tego co ma w gaciach gdy dziewczyna daleko... Edytowane przez ironiczna91 Czas edycji: 2012-09-16 o 16:29 |
|
2012-09-16, 16:30 | #25 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 299
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Ta jasne, dziwie sie, ze wierzysz a taką naciaganą bajeczkę, ze kocha, ale obawia sie, ze Cie zrani.. to woli sobie pobzykac od czasu do czasu niezobowiązująco i jakos wtedy nie boi sie, ze zrani. Daj spokoj dziewczyno, jestes na tyle dobra, ze moze isc z Toba do Łozka, ale nie dosc dobra, zeby z nim byc ( wg niego)
|
2012-09-16, 16:37 | #26 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 137
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
Ciekawe kogo on zatem szuka, że nie jestem dobra do związku, bo raczej byłabym za tym, że bardziej nadaję się do bycia w związku - ponoć się nadaję, niż do łozka, bo moim zdaniem nie jestem jakaś bardzo doświadczona, a jego zdaniem było mu najlepiej... to też zapewne bajka, ale gdyby było źle by nie wracał. To chore, nie wiem kogo on szuka do związku... Księżniczki? Nie ma ideałów. Może nie czuł do mnie tego czegoś, ale po co gadał, że mnie kocha i jestem najważniejsza... Hipokryta. |
|
2012-09-16, 16:56 | #27 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 679
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
A o jego przyszłe panny już się nie martw, można im współczuć co najwyżej. I nie szukaj winy w sobie. |
|
2012-09-16, 17:02 | #28 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 43
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Wygodnie mu było po prostu. Pojechał na te studia i tam sobie wariował i wiedział, że jak wróci tu to Ty będziesz czekała na niego. Nie umiał Ci powiedzieć, że nic z tego nie będzie..
|
2012-09-16, 17:07 | #29 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 137
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
Znajomośc odpuszcze, sporo nerwów na niego i tak straciłam... Winy w sobie nie szukam, dawniej tak, bo nikt by nie chciał dziewczyny rzepa, a teraz jest zupełnie inaczej, strasznie nad sobą pracowałam, jest ok, każdy znajomy widzi zmianę, ponoć lepiej podchodze do siebie i do zycia, więc chyba problem tkwi w Panu B., a jak we mnie to nie wiem czego on szuka ---------- Dopisano o 18:07 ---------- Poprzedni post napisano o 18:04 ---------- Typowy tchórz i hipokryta, gada jedno, robi drugie... Przecież to rani bardziej niż takie powiedzenie wprost. Są kobiety, które szukają kogoś do luźnej relacji, ja akurat nie popieram, ale gdyby mówił wprost to pewnie by taką znalazł i zył sobie na spoko jak zyje, dodatkowo mając seks. Ale on chyba nie mysli... |
|
2012-09-16, 17:08 | #30 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 299
|
Dot.: on nie chce związku mimo, że kocha bo boi się mnie zranić [?]
Cytat:
|
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:21.